sowa

Konto zarejstrowane: 11 stycznia 2009

Najnowsze posty użytkownika:

Trener - przyjaciel? autorytet? prześladowca?
autor: sowa dnia 18 czerwca 2009 o 10:25
Witam revoltowiczów po długiej nieobecności :kwiatek:

Moja instruktorka, która wedle posiadanych papierów jest trenerką, sędzią i różne takie imponujące jeszcze 😀iabeł:
jest dla mnie absolutnym guru na maneżu(w stajni). Tam, ona mówi ja robię (jak automat, żadnej dyskusji, 0 wątpliwości)
Wypracowała sobie to, efekty jej działalności które widzę na swoich zdjęciah z jazd, które odczówam psychicznie podczas jazd i fizycznie sa najlepszym świadectwem jej kompetencji.
Choć widzę, ze ostatnio ona ma jakiś nowy plan przekształcenia naszych jezdzieckich relacji- ja mam podejmowac decyzje i robic co uważam że w danej sytuacji ma byc zrobione, ona komentuje czy dobrze- czyli chyba mam zacząc mysleć a nie tylko wykonywać polecenia - masakra.
Ale skoro ona uważa że to czas na to, to ja jej ufam.

Natomiast poza końmi, jest moją koleżanką. Młodszą, więc zdarza się, ze to ja jej ciosam kołki na głowie, wiercąc dzierę w brzuchu na temat sposobu w jaki prowadzi swoje interesy czy żyje 🤦. Jak to między babami .

Te 2 realcje w ogóle na siebie nie zachodzą. Na co dzień bardzo sensowna, ale jednak młodsza koleżanka, na jeździe... Guru z którym się nie dyskutuje
Interpretacja zdjęć- koń+jeździec :)
autor: sowa dnia 06 marca 2009 o 09:25

Ja też chętnie poczytam o ćwiczeniach na poprawienie oparcia nogi w strzemieniu 🙂


Jak obserwuję swoje wysiłki i wysiłki znajomych, oraz wysiłki instruktorki żeby coś z nas wykrzesać, to jednej rady nie ma.
Bo te same problemy u różnych osób mają różne podłoże.

Mnie na pochylanie się , pomagają przejścia jezdzone bez strzemion i do uzygu - głownie galop-stęp-galop + kłus - galop - kłus ( energiczne krótkie przejścia co 2-3 takty z bezustanną kontrolą pozycji ciała z dołu i natychmiastową korektą). + dużo drążków, niskich skoków w szeregach.
Galopy przez drążki i niskie przeszkody bez wodzy i strzemion z rękoma na biodrach, albo jedna za plecami druga wyciągnięta w górę - to oczywiście tylko pod kontrolą instruktora w kontrolowanych warunkach.

Na oparcie to samo tylko w strzemionach, ale głównie na lepsze oparcie  dobrze mi robi jazda w półsiadzie.
Po ok 6 miesiącach galopów tylko w półsiadzie i zakazu siadania w siodło , coś w nogach puściło, pięta zaczyna schodzić w dół a noga zyskałą oparcie na strzemieniu (a tyłek znalazł miejsce w siodle i umie przysiąść - nie rozumiem tej korelacji ale skoro działa :icon_rolleyes🙂. Duzo jazdy w półsiadzie i w kłusie i w galopie bez wodzy. Jazda w stójce - stęp,kłus i galop.
Nieźle tez mi zrobiły ćwiczenia z jazdy w max skróconych strzemionach- do tego stopnia że kolana prawie się nad łękiem stykały- jak w takiej pozycji złapie się równowagę a nawet da radę coś kicnąć - to na dłuższych się przestaje człowiek machać, a staw skokowy przy okazji mocno się rozciąga i łatwiej go potem puścić w dół.


To tak trochę z cyklu: "masakra dla opornych" 🏇
osoba prwadząca jazdy pensjonariuszowi
autor: sowa dnia 22 lutego 2009 o 20:41
Sorry ale dlaczego niby "nie powinno jej tam być" ?
Jeżeli np. moja ciocia  będzie chciała popatrzeć jak jeżdze i dać mi kilka rad to też byś powiedziała żebym poszła po zgodę do właściciela stajni bo "nie powinno jej tam być" ?

A z tą "osobą obcą" to bez przesady przecież skoro jest to czyjaś znajoma/znajomy to nie jest to zapewne ktoś kto chce wynieść wszystko z siodlarni.



Faktycznie interpretacja ubezpieczyciela może być wątpiwa. 🙄

Inna sprawa, ze warto by sprawdzić w regulaminie stajni/ujeżdzalni jeśli takowy istnieje jak tam jest napisane - czy osoby postronne mogą czy nie wchodzić na ujezdzalnię. W końcu to prywatny teren z tego co zrozumiałam.

A czy "znajomy" jest faktycznie czyjś zanajomy, czy chce czy nie coś wynieść- a kto tam wie? W końcu to chyba żaden problem podejśc i przedstawić znajomego- po co robić problemy tam gdzie ich być nie musi?

osoba prwadząca jazdy pensjonariuszowi
autor: sowa dnia 22 lutego 2009 o 20:01
Moja ubezpieczycielka która się miała wywiedzieć  w tym temacie co jakby "coś" mnie, ew moim dzieciom.
Czyli co? ->  🤦

Może ja to źle napisałam, może to nie prawne a jakieś... nie wiem... brane pod uwagę przy rozpatrywaniu wypłaty odszkodowania, albo przy szukaniu winnego wypadku?
osoba prwadząca jazdy pensjonariuszowi
autor: sowa dnia 22 lutego 2009 o 18:42
jest parę zasad prawnych:
1. na ujeżdzalni nie może przebywać nikt poza uprawnionymi instruktorami/trenerami i jeźdzcami.
2. za każdy wypadek odpowiedzialny jest najstarszy stopniem instruktor/trener w stajni ew. właściciel stajni.
W tej sytuacji jakby coś się Twojej koleżance stało(np. najechałby na nią ktoś, to podejrzewam ze ona by nie dostała osdzkodowania, a właściciel stajni/instruktor w niej zatrudniony jeszcze by został pociągnięty do odpowiedzialności za to)

To faktycznie trochę podważa obecność Twojej koleżanki na ujeżdzalni - jej tam po prostu nie powinno być.


Druga sprawa, że jest to obiekt prywatny i jednak wypadałoby ustalać z właścicielem takie rzeczy- ot tak po prostu, pójść, pogadać, przedstwić koleżankę - powiedzieć kto to, czy może z Tobą wejść  na ujeżdzalnię i Ci towarzyszyć i wspierać radą , ze nie bierze za to pieniędzy.

Bo z drugiej strony- ludzie w stajniach trzymają swoją własność- konie, sprzęt i nigdy nie wiadomo co obca osoba kręcąca się po ośrodku ma na celu i czy ma pojęcie jak się w śród koni zachować, czy nie spowoduje nieodpowiednim zachowaniem wypadku?


Myślę że najrozsądniej byłoby teraz pójść z koleżanką do właściciela, i wprawdzie po fakcie ale załagodzić sprawę, przedstawić koleżankę, poprosić o możliwość jej  towarzyszenia Tobie na jazdach.
Co dajecie swoim koniom w nagrode ? czyli wszystko o smakołykach dla koni :)
autor: sowa dnia 11 lutego 2009 o 19:29
daję marchew, jabłka, suszony chleb, w mniejszych ilosciach pietruszkę, seler, kalarepkę, "nogi" od brokułów.

Kiedyś dawałam cukier ale przy koniu łykającym oduczyłam się. Chyba juz nie wrócę.
Mam swoje rytuały. plaster marchwi/jabłka na dzień dobry, drugi po założeniu kantara, potem za każą ładnie podaną i trzymaną nogę do czyszczenia. Ostatni za wzięcie wędzidła.
Z siodła nic nie daję.
Po rozsiodłaniu i ogarnięciu konia i sprzetu wsypuję resztę smakołyków do wiaderka i koń je a ja mu towarzyszę. Jak jest czas to po tym jeszcze na łączkę na popas idziemy.

Wczoraj pierwszy raz kupiłam jakies cukierki- zobaczę co będzie.
Dziwne zachowanie
autor: sowa dnia 10 lutego 2009 o 10:36
A to jest ta 2ga tajemnica dziejów końsko-ludzkich 😉.
Dziwne zachowanie
autor: sowa dnia 10 lutego 2009 o 08:24
mam klacz tak sie zachowujaca jak opisane-przynajmniej u niej jest to efekt zazdrosci.byla wychowana sama,bardz jest przywiazana do czlowieka,ja mam koni sporo,kazdy troche pieszczot a ona chcialaby zeby tylko ja,wiec szczurzy jak sie przechodzi,ale starczy zagadac,poglaskac i przytulic,a kon az sapie z radosci.Jeszcze o przysmakach -wszystko racja,ale ktory wielki zaklinacz wymyslil ze to oddawanie pozywienia i stawianie sie w pozycji nizszej??prosze uwierzyc-bo nie z ksiazeczek to wiem ale z 10lat obserwacji dzikich koni w rezerwatach,ze jest troche odwrotnie.gdyby bylo tak to nalezaloby nie karmic koni,bo oddajemy im jedzenie!co za bzdura.to wlasnie osobnik dominujacy zapewnia koniom pasze,prowadzi w miejsca gdzie pojawia sie pierwsza wiosenna trawa(np.na mokradlach) to nie przysmaki sa problemem,ale brak unormowanych relacji z koniem na codzien.Ja ogolnie zadko cos daje,bo mam za duzo koni,ale zawsze stosuje przysmaki dla mlodych koni jako pozytywne wzmocnienie przy nauce brania wedzidla i po zajeciach.nic nie szkodzi gdy sie to robi z glowa i bez dziwnych teorii.za to troche za duzo tu kopania jako metody wychowawczej...


I to by rozwiązywało fenomen stajennych.
Pańcia przychodzi głaska, sznurkuje, cuduje a stajenny co owies sypie z daleka cmoknie i koń pańcię zostawia i do stajennego który w życiu o autorytet nie walczył sam leci i głowę pod kantar nastawia. I do przyczepy stajenny wprowadzi bez proszenia i nogę podniesie której koń ponoć nie podaje i do boksu moze wejść bezpiecznie i koń sie przy nim cudownie nie płoszy.
A kluczem jest żarełko którego ponoć nie można dawać bo się relacje psuje. 😎
Jak karać konia?
autor: sowa dnia 30 stycznia 2009 o 08:56
Mnie trochę denerwuje robienie z koni debili co nie kojarzą kompletnie faktów.
Owszem, nie sa to zwierzęta o powalającej inteligencji, ale ich najmocniejszą stroną jest właśnie świetna pamięć i wiązanie ze sobą faktów.
Koń świetnie zrozumie jak oberwie za ugryznienie, nawet jeśli jest to tuż po a nie idealnie jak kąsa.
Wystarczy popatrzeć na padoku, koń który ugryzł drugiego wie czego może się spodziewać, i wie że oberwie nie za to że juz puścił a za to ze przed chwilką kąsnął.



Mnie się jeszcze nie zdarzyło, zeby koń który mnie skubnął nie skojarzył kary z kąśnięciem. A nie sądzę żebym miała doczynienia z samymi geniuszami.
Jak karać konia?
autor: sowa dnia 29 stycznia 2009 o 12:48

w weście na przykład jedną z form karania jest "cofanie"
czyli stworzenie dyskomfortu (bo ruch do tył nie jest naturalny)
jak sobie qń cofnie całą hale to pokory nabiera  😉


Ale to w sumie to samo- czy do przodu czy do tyłu, jak popracuje to spokornieje.

U nas na razie cofanie jest elementem nowym i wciąż na etapie że jak ładnie zrobi kilka kroków do tyłu a potem płynnie przejdzie do ruchu w przód, to długa wodza i dziękuję. Nawet cwaniak sam próbuje wymusić koniec jazdy czasami - myśli że jak sam się ładnie cofnie z własnej woli to zsiądę.  😂 A tiu nie ma lekko, tylko cofanie na życzenie się liczy. 😂


Chyba warto zastrzec, ze nie wolno do karania wykorzystywać nowo nauczonych umiejętności bo się zrujnuje co się ledwo wypracowało. 🙄
Jak karać konia?
autor: sowa dnia 29 stycznia 2009 o 12:31
Nie miałam takich eksterem na lonży, choć zdarzało się na poczatku, ze koń robił w moją stronę złe miny i straszył wzrokiem.  Bat do góry (to na niego działa jak półparada, tak samo jak głośne wymówienie jego imienia), i komenda do cięzszej pracy. szybko załapał że im mniej pokory tym ma więcej pracy w większej presji.

Karanie plombą przyszło mi do głowy raz 😡 i dostałam od trenerki taki wykład, burę, gadanie i uświadaminianie że już nigdy mi nie przyjdzie wiecej. 😡
Zostałam tez postraszona, ze to głupi nawyk mogący wywołać u niektórych koni narów stwania dęba w odpowiedzi na tę "superaśną" metodę.


Na baranki nie zwracam uwagi. U konia na którym jezdzę to przejaw dobrego humoru i nadwyzek energetycznych. Więc trudnio karac że się chłopak cieszy i tryska energią. Pojedyńcze ignoruję. Jak się powtarzają to mocniejsza łydka i mocniej do przodu, żeby koń na baranki czasu nie miał- czyli karą jest zwiększenie presji- kon idący z zaangażowaniem do przodu, muszący skupiac się na jeźdzcu i jego prośbach, małą ma szansę miec czas wsadzić łeb między nogi i machać tyłem.


palcata używam tylko w ramach wzmocnienia łydki, jak widzę że koń ją sobie po prostu olewa. Wtedy łydka, brak reakcji = łydka + palcat za łydką.


Ostatnio w ogóle zostałam mocno zreformowana - kiedyś założyłam podobny temat na Volcie, teraz  w odpowiedzi jak karać z siodła, mogę powiedzieć tylko jedno: łydka i do przodu. ;-)
Na karanie konia moze pozwolić sobie tylko bardzo dobry, świadomy tego co robi jezdziec - uczeń powinien sobie odpuścić karanie, a zając się jechaniem konia. Jak jednak zachodzi podejrzenie że koń bimba sobie, robi uniki, ma plan- to zejśc i dać wsiąść instruktorce, zeby zbadała problem i wyeliminowała go jeśli w ogóle on jest po stronie konia, a nie niedostatków umiejętności człowieka.
boksy narożne?
autor: sowa dnia 21 stycznia 2009 o 11:53


duże konie muszą miec okna - taki jest wymóg.


O, dokładnie tak sobie to wyobrażałam. Tylko z tego co piszesz drugi duży koń przy drzwiach tez musi stać.
A na dole korytarza mega paka
boksy narożne?
autor: sowa dnia 21 stycznia 2009 o 11:40
A nie można tego tak rozwiązać;
też powinno się wszystko pomieścić ,no korytarz mniejszy ale dla koni lepiej. Jeden z boksów wyjdzie węższy ale za to dłuugi, powinno być ok.


Tez bardzo fajnie.
Jak w stajni nie potrezba przestrzeni na osprzęt to chyb aoptymalne rozwiązanie
boksy narożne?
autor: sowa dnia 21 stycznia 2009 o 11:38
sowa, tak, tam będzie przejście do domu, bo budynki są połączone, to jest jakby bliźniak.


To ja bym po prawej zrobiła 2 prostokątne równe, większe boksy dla wiekszych koni bezpośrednio do siebie przylegające, a po lewej 2 mniejsze prostokątne rozdzielone wąskim przejściem do domu.
Miedzy "dolnymi" boksami większym i kucukowym na przeciwko głównego wejścia, wstawiłabym nawet do sufitu zabudowę na osprzęt na szerokośc całego korytarza, a korytarz i tak Ci spory zostanie.

Nie wiem czy cos rozumiesz. 🙄
boksy narożne?
autor: sowa dnia 21 stycznia 2009 o 11:26
A o co chodzi z tym "wejściem z domu"? Tam po lewej sa jeszcze jedne drzwi wyjściowe?
Energiczny/elektryczny/ koń
autor: sowa dnia 19 stycznia 2009 o 11:48

Jakieś rady?



Znaleźć konicy niańkę. Ludzką.
Moze jakiś junior byłby wdzięczny za danie szansy i opłącił sobie treningi 2-3 razy w tygodniu na Twojej Tani pod okiem zaufanego trenera.
Koń miałby więcej ruchu + regularną konkretną pracę umysłową do przerobienia - a to mam wrażenie bardziej konie uspokaja niż godziny  pobrykiwania w terenie czy na lonży.

Ja bym się martwiła jakbym siadała na Rudego raz w tygodniu a on by nie odpalił- zaraz bym podejrzewała że chory, albo że go nie karmią, albo ze ma anemię. Ale rozumiem problem bo też nie mam przyjemności i boję się  jak koń odpala od byle czego i mu się pod czachą gotuje aż para uszami leci.