Płaczę ze śmiechu z waszych historii i mam też jedną swoją. Pracuję w wielkim gmachu, 3 tys. osób, do gmachu prowadzą stare, ciężkie drzwi, za którymi siedzi ochroniarz. Co robi z człowieka przyzwyczajenie i poranne niedospanie? Już kilkakrotnie powitałam różnych Panów ochroniarzy gromkim "UWAGA WCHODZĘ", ich miny bezcenne 😂 Jeden bardziej bystry wstał i zasalutował wtedy myślę, że moja mina była bezcenna 😲
O przypomniało mi się. Jeszcze w podstawówce na le lekcjach wf jak robiliśmy coś co wymagało czworakowania, np. tor zwinnościowy to ja oczywiście poruszałam się galopem, a nie jak normalne dzieci 😀 Galopem szło mi szybciej. Trochę dziwnie patrzyli. [/quote] Moja droga- ja też zawsze byłem najlepszy 😀 A jeszcze ponad to kochałem skakać przez płotki 😀 Facet w gimnazjum na takie 50cm ustawił, a ja z przyzwyczajenie pokonałem je...galopem i skokami. Koledzy ubaw mieli po pachy 😂 A jak idziecie i nie chce wam się skręcić to idziecie chodem bocznym? 😀 Albo my jesteśmy innym gatunkiem, albo kompletnie walnięci. Jest jeszcze inna opcja- to jakaś choroba 😀
Haffek Kiedyś jak ćwiczyłam ujeżdżenie na odznakę i coś mi tam nie wychodziło (coś się dogadać nie mogłyśmy) to zeszłam z konia i sama zrobiłam cały przejazd, taka jakby demonstracja 🏇 Instruktorka stwierdziła, że równie dobrze mogłabym zdać odznakę na pieszo 😁
Na widok suki w ciąży: ,,Miśka jest źrebna/ niedługo się wyźrebi". Na zdziwione spojrzenie kogoś z rodziny poprawiam się: ,,No dobra, wycieli się. Yyy? No jasne, wyszczeni! 🤣". Poszłam do obory, żeby doglądnąć krowy na wycieleniu. Wracam i mówię: ,,Jeszcze nie zaczęła się źrebić, trzeba z godzinę poczekać... Znaczy się, cielić.".
Pisze czasami drobne artykuliki na stronę o różnej tematyce. Dzisiaj się wzięłam za błędy w dosiadzie i długo się zastanwiałam nad zdaniem o ułożeniu ludzkiego tyłka w siodle. Wychodziło mi, że człowiek ma zad/ kuper/ odwłok.
Haffek Kiedyś jak ćwiczyłam ujeżdżenie na odznakę i coś mi tam nie wychodziło (coś się dogadać nie mogłyśmy) to zeszłam z konia i sama zrobiłam cały przejazd, taka jakby demonstracja 🏇
ja też, ja też! 🤣
(ale do odznaki miałam przystąpić, nie przystąpiłam... :rozga🙂
Teraz proszę bez zbędnych skojarzeń, to tylko tematyka końska, nie "końska inaczej" 😀
Przypomniała mi się zabawa z dzieciństwa, bardzo lubiłam "jeździć" na kuzynie, czy tacie.
Powoli zboczonozawodowość mnie również dopada. Wczoraj jechaliśmy w okolice Kościerzyny oglądać konia, dla córki. Droga okropna, śnieg, wiatr, zaspy. Poruszamy się żółwim tempem, w kolumnie samochodów. Ja, z wykształcenia samochodziarz, kierowca z trzydziestoletnim stażem, nakręcone nie mniej niż 3mln kilometrów, mówię komuś przez telefon, że "jedziemy w zastępie" 🤣. Mało tego, nie zwróciłem na to uwagi, dopiero po śmiejących się pasażerach zorientowałem się, że coś nie halo.
Hm całe życie z końmi a nie mam takich odruchów jak Wy Nigdy mie się rower z koniem nie kojarzył - baa - był gorszy od konia pod górkę 😉 Nie działam dosiadem na środki komunikacji ani na samochód Zdarza mi się jedynie powiedzieć "prr" prowadząc, lub "nastąp" czy "przejdź" jak mi ktoś np. blokuje drogę do śmietnika - ale to tylko w domu... czyli że co - nie jestem koniarzem? 😉
Byłam wczoraj na wycieczce i miałam podobną sytuację jak Misiek. Idziemy jakoś tak rozproszeni, każdy innym tempem a w mojej głowie "ale nierówny mamy ten zastęp. Mogliśmy stępować w mniejszych odstępach przecież nikt nikogo nie kopnie..."
No i ktoś mnie pyta czy widziałam X a ja "tak, chwilę temu pokłusował w tamtym kierunku". 🤔wirek:
Ja się przyłapałam na tym, że do bratanka, kiedy chciałam mu nogę przełożył(siedział na niej) powiedziałam 'noga' i cmoknęłam 😡 Anglezowanie czy półsiad na rowerze to moja normalka, zdarza mi się galopować, kłusować i zgrywać ujeżdżeniowca z GP. No i mój jeden pies umie galopować jak na lonży(dobre, kiedy jest mało czasu, a psa puścić ze smyczy nie mogę), a drugi umie stęp hiszpański 🤣