Forum towarzyskie »

Jak ogarnąć finanse?

Ja skasowałam z listy zakupów książki.  😕 Korzystam z biblioteki i kundla.



E-booki można sobie za darmo ściągcnąc z chomikuj.pl 😉
Dlatego jak miałam kilka prac i kase ok. to nie miałam konia, bo nie miałabym na niego czasu.
Teraz stać mnie i mam czas więc konia posiadam. Nie rozumiem skąd takie oburzenie nagle. Też zawsze marzyłam o koniu, ale marzyłam bardziej o normalnym życiu, wykształceniu i nauczeniu się kilku rzeczy, a nie siedzeniu ileś tam godzin w stajni. I dopiero teraz jako całkiem dorosły człowiek mam konia i mogę sobie siedzieć w stajni.
Faktycznie to kwestia priorytetów, ja miałam inne i dlatego teraz nie płaczę, że mnie nie stać  😎

Gaga-> to drugie zdanie nie było do Ciebie, taka moja obserwacja ogólna  🙂

Co do łaszenia się (psów, kotów) to też, kiedy moje zwierzaki odeszły to już nie odnowiłam pogłowia.
Korzystam z cudzych i karmię sikorki. No trudno. Bardzo brakuje mi obecności zwierzaka w domu, ale co zrobić? Nie mam i już.
U mnie szło to mniej więcej tak:
-przestałam kupować bzdety-szmaty-pierdoły dla konika, sprzętu miałam jak dla czterech koni i po co?
-przestałam napromieniowywać mojego konia wszelakimi suplementami, jeśli nie jest chory bądź wymagający leczenia, mam zasadę jeden suplement na raz (nie licząc elektrolitów), wątroba konia się cieszy i mój portfel nie narzeka,
-zamieniłam worek paszy na worek marchwi/pietruszki/buraków i jabłek i po jeździe zamiast dawać miarkę muesli, konik dostaje małe wiaderko warzyw i owoców (podyktowane zdrowiem konia, ale portfel bardzo się ucieszył),
-przestałam jadać na mieście ""na szybko" i "po drodze", jeśli wychodzę to jest to zaplanowane
-z samochodu przesiadłam się do ZTM
-(latem) z ZTM przesiadam się na rower (i to szalenie dla zdrowia polecam)

Jeżeli chodzi o pensjonat:
-znalazłam pensjonat, do którego w krytycznym momencie finansowym dla siebie mogłam dojechać ZTM lub rowerem, i choć nie miał luksusów dla konia a dla ludzi miał warunki momentami spartańskie, koń miał ha trawy, full siana i czysto w boksie więc mogliśmy odetchnąć oboje, ja finansowo, on po prostu w stajni bardzo pro-końskiej i kameralnej
-gdy sytuacja finansowa mi się poprawiła, znalazłam pensjonat który miał lepsze warunki dla jeźdźca, równie dobre dla konia i też mieścił się w promieniu 25km od domu. ZTM'em tam nie dojadę (muszę jak wrócę z pracy komunikacją miejską do domu przesiąść się w samochód), ale relacje: odległość-cena, cena-warunki, warunki-opieka są na tyle korzystne, że okazuje się, że wychodzę na tym bardzo nieźle jak na warszawskie warunki. No i mam spokojną głowę o przewlekle chorego konia specjalnej troski 🙂

Nie oszczędzam na:
-kowalu
-weterynarzu

Najbardziej jednak w ogarnięciu finansów pomogło (będąc brutalnie szczerą):
-zmiana pracy
-zmiana stylu (z klasyki na west)
i
-ułożenie sobie życia z człowiekiem, który po prostu mnie wspiera i "zaadoptował" mój styl życia jako i jego, nasz. "Zaadoptował też" moje zwierzęta i wszelkie tego konsekwencje: czasowe, finansowe, logistyczne a nawet emocjonalne... bo czasem taki wybór trzeba podjąć:
"Wiem, że powinnam kupić sobie buty bo już odkładam to od trzech miesięcy a ty musisz zatankować samochód, ale chciałabym żeby wetka będąc jutro w stajni obejrzała Czardasza, bo (...)"
...I wiem, że on już tego co powiedziałam po "bo" nie słucha. Tylko kiwa głową 😉 Jakby to były "nasze wspólne" przemyślenia. I wet nastepnego dnia ogląda konia. I jakoś to leci.

Pozdrawiam  😉
Dava, pierdzielisz głupoty. Nie da się pracować na 3 etaty, bo to 24h a tyle ma doba. Spać i przemieszaczać się między jedną a drugą pracą też trzeba.
Mam wrażenie że piszesz z pozycji osoby, która zarabia na swoje przyjemności a nie płaci kredytów, nie utrzymuje mieszkania. My pierwsze 4500zł musimy zarobić na kredyty itp., potem na media i ubezpieczenia ok. 600zł, na jedzenie i potrzeby zwierząt i na końcu na własne. 
Nie mamy siły by pracować więcej na kolejny czaprak czy nowe buty. Mój koń ma mało sprzętu, to co musi mieć. Mamy na 2 konie 5 czapraków i tyle musi im starczyć. Jak się jakiś podrze to dokupimy.

edit: lierówka
Mam takiego znajomego, zamożnego, z własną firmą. Pracuje od 7 rano do 22. W soboty też. Ma drogi dom, zegarek, auta, etc.
I jest strzępem człowieka. Im bardziej pędzi za kasą tym bardziej wzrasta mu ilość wydatków, bo wchodzi na kolejny poziom "stylu życia".
Znamy się blisko 30 lat. Zaczynał od zera. Teraz jest..... nieszczęśliwy i sfrustrowany. Praktycznie nie korzysta z dóbr, jakie wypracowuje.
Oj... pieniądze szczęścia nie dają. Zniewalają, uzależniają.
I tak bywa.
dava,przerost formy nad treścią  😵
Uważaj,bo życie jest przewrotne.Konia kupiłam w szczycie ,,kariery'',miałam zakład produkcji obuwia które schodziło jak woda.To były czasy,gdy w moim zawodzie zarabiało się 550zł a pracownicy męża po 2500 na rękę.
Stać mnie było na konia,psy,koty ,ciuchy,rajdy,czempionaty,dobre samochody.
A teraz tez mnie stać na zwierzęta (na imprezy już nie)tylko muszę się otyrać dodatkowo,żeby utrzymanie mojego hobby nie obciążało nadto budżetu rodzinnego.
Bo sobie nie muszę kupować,ale nie mam prawa odbierać dzieciom.
I tyle w tym temacie.
A zamiast się wymądrzać daj namiar na taka pracę przy kompie,nie będę musiała ryć w deszczu,mrozie i spiekocie na targowisku przy stoisku obuwniczym.
Ja też wszystko zapisuje.

  Nauczyłam się kupować dla konia rzeczy tylko potrzebne i nie zbędne. Duże zakupy dla konia robię 2 razy w roku. Płace zawsze za to nadwyżką. Mniejsze jak czegoś zabraknie (witaminy i suplementy) częściej nie kupuje z wyprzedzeniem ze względu na terminy ważności.

Ale jeszcze nie doszłam z wydatkami do perfekcji. Bo brak czasem na rzeczy dla mnie.

Zakładam exelowy dziennik wydatków. 🙂 Super pomysł. 🙂
orjentica, ooo dokładnie. Kupując konia miałam wąskie klapki na oczach i nie było wielką gimnastyką zarobić na niego a i na ciuchy i wakacje było. Im bardziej się człowiek usamodzielniał i więcej opłat dochodziło tym mniej zostawało na siebie. I teraz jak dojdzie dziecko też będzie trzeba zredukować wydatki.
A czasy coraz gorsze i siła nabywcza monety coraz mniejsza. Przy podobnych zarobkach 10 lat temu mogłam kupić 3 razy więcej chleba.
Bera7 LOL  🤣
Napisałam długą wiadomość ale mi się odechciało ją publikować.
Dla Twojego oburzenia: miałam 3prace (nie 3etaty), równocześnie studia dzienne, plenery fotograficzne (pozowałam i robiłam foty), czas dla siebie i od wielu lat sama się utrzymywałam (bez rodziców i będąc singielką) i dobę taką jak wszyscy inni (czyli 24h).
Zwyczajnie inwestowałam w siebie i dlatego teraz mogę mieć co chce (bo a) wiem że zawsze sobie poradzę ze wszystkim, b)mam do tego wiedzę i umiejętności co przekłada się na kase)
I zawsze będę uważać, że jeżeli się chce to się wszystko potrafi  😀iabeł:

edit: jeśli się zmieni moja sytuacja i nie będzie mnie stać na konia to go zwyczajnie sprzedam albo wymyśle jakiś inny sposób, żeby nie musieć ponosić kosztów z nim zwiazanych. I może tym się różnie od Was, że konia kupowałam będąc naście lat niezależną finansowo, mieszkającą z dala od rodziców itd. więc przechodziłam przez wszystkie fazy samodzielności xrazy  😀

Tania
bo z życia trzeba się umieć cieszyć, nie zależnie od tego ile ma się kasy -> ale to już cecha osobnicza, pewnie Twój znajomy tak na serio nigdy nie cieszył się życiem...
Od ponad roku mam zeszyt z wydatkami, w którym wszystko zapisuje na plus jak i minus, aby po jakimś okresie czasu podsumować i zobaczyć kwotę jaka mi z konta uciekła. Na oborniku trochę zyskuje, bo proszę zazwyczaj o worki marchwi dla koni, aczkolwiek czasem i papierek dostanę z danym nominałem, ale nie jest to majątek. Mimo wszystko nauczyłam się rozważniej pieniądze wydawać, szukać okazji na różne sposoby lecz nie kosztem jakości produktu. Otwieram się na ludzi, sygnalizuje pewne rzeczy sąsiadom i pomoc przychodzi, aczkolwiek nie o finansowej tu mówię.
Dava, tak, jedną rzeczą się na bank różnimy. Ja dopóki będzie mi starczało na konia kosztem tylko moich jakiś fanaberii typu czaprak czy nowa bluzka to go nie sprzedam. Bo on jest moim priorytetem i zapewnia mi równowagę psychiczną, które zakupy mi nie dają (to też dziwne..hmmm). Konia sprzedam, jeśli problem finansowy dosięgnie jego utrzymania - pensjonatu, paszy, weta, kowala. No ale to priorytety takie dziwne - chcę mieć konia i mogę dla niego coś poświęcić a nowy czaprak czy ochraniaczki, gdy stare służą i są ok to nie jest najważniejsza sprawa.
jeśli się zmieni moja sytuacja i nie będzie mnie stać na konia to go zwyczajnie sprzedam

no widzisz......
moje konie są moimi przyjaciółmi a nie sprzętem a przyjaciół się nie sprzedaje  😵
w gruncie rzeczy to zaczynam Ci współczuć,niby piękna,zaradna,wyuczona(a jak-nie omieszkałas kilka razy to podkreślić,że Ty się uczyłaś miast biegac po stajniach-dla twojej wiadomości-ja i po stajniach biegałam i 2 zawody zdobyłam w tym medyczny na 2*5)
a bez krzty empatii.Są ludzie,co i własna matkę by sprzedali....
Ja przestałam wydawać na szmaty, posprzedawałam nadwyżki. Mam 5 czapraków (Jarpol, ES, Escada), jak się zepsują (w co wątpię) to kupię nowe. Zrezygnowałam jak Sierra, z miliona suplementów i podaję tylko mieszankę od P. Podkowy.
Musli i sieczkę zamieniłam na mieszankę Epony i worek marchewki. Nie kupuję kosmetyków dla konia dopóki nie skończę tych co mam. Zepsute kantary/derki naprawiam a nie wyrzucam jak kiedyś. Kantary kupuję tylko tanie - bo mój koń jest niszczycielem.
Bryczesy kupiłam tylko dobrych firm (ES, Pikeur, KL) i te 3 pary dzielnie mi służą od 3 lat i wyglądają extra. W stajni jestem 4x w tygodniu a nie jak kiedyś 6-7. Użyczam koleżance raz na jakiś czas siodła, a ona mi rusza w zamian za to konia.
Nie jadam na mieście tylko gotuję w domu i zabieram do pracy, bo taniej i zdrowiej, mój mąż też się przekonał i zabiera codziennie pojemnik z obiadem.
Nie robię zapasów w lodówce, robię raz w tygodniu duże zakupy, codziennie nieduży chleb i co 2-3 dni po trochu różnych wędlin.
Nie mamy telefonu stacjonarnego, bo nie używamy - mamy dużo darmowych minut w abonamencie komórek.
Nie kupujemy słodyczy, bo nie zdrowe i nie służą nam (KG  :mad🙂 wolę coś sama raz na jakiś czas upiec  😉
No właśnie Epk dlatego, że zwierzęta są moim priorytetem nie będę ich trzymać przy sobie za wszelką cenę.
Są dla mnie tak ważne, że jeśli ja nie będę mogła im dać dobrego życia, leków, kowala itd. (ze względu na brak kasy) to wolałabym mojego konia sprzedać osobie, która o niego zadba tak jak ja bym to robiła. A psa jakby był ciężko chory to bym uśpiła żeby się nie męczył (znam ludzi co psa z nowotworem, nie mogącego chodzić i piszczącego z bólu trzymali na farmakologi przez rok, bo 'tak go kochali'😉.
Właśnie dlatego, że moje zwierzęta są dla mnie ważne tak bym postąpiła. Dobry czaprak koniowi nie jest potrzebny, ale już dobry weterynarz i kowal tak.

Orjentica weź sobie kobieto melisy zrób, bo widać, że  boli Cię coś co ma chyba głębsze podłoże... Ja pisałam ogólnie (nie o Tobie ani innej koleżance tutaj), a Ty piszesz personalnie do mnie. Znasz mnie? Boli Cię to co mówię? To zastanów się dlaczego.
Moje zwierzęta to moi przyjaciele dlatego nie będę je skazywała na cierpienie czy biedę tylko z powodu moich egoistycznych (i tylko ludzkich) pobudek.

Ash ja podobnie:
-zakupy raz na tydzień, ide na nie najedzona  😀iabeł: , lid, bierdonka itd.
-dużo gotuję w domu (lubie i smacznie i zdrowo i taniej)
-na szczęście mam konia, który nie niszczy niczego, więc derki, ochraniacze itp. rzeczy są bezpieczne i mogę mieć jakie chce
No i ja tak myślę, jak orjentica. Mój koń jest staruszkiem. Jeżdżę do niego na każdy weekend 100 km w jedną stronę. Nie bywam w tym czasie w domu, co bardzo zmieniło moje życie towarzyskie. Nieraz marzę, żeby w piątek (jak dziś) po prostu zostać i pomieszkać. Ale jest się odpowiedzialnym, za to, co się oswoi. I nie umiem oddać, uśpić, sprzedać. Będę tak długo, jak potrzeba.
Dava, pogadamy za 10 lat ok 😉 Nie Ty jedna myślisz, że świat zawojujesz. Nie Ty jedna masz wykształcenie czy inne umiejętności.
dava,przerost formy nad treścią  😵
Uważaj,bo życie jest przewrotne.Konia kupiłam w szczycie ,,kariery'',miałam zakład produkcji obuwia które schodziło jak woda.To były czasy,gdy w moim zawodzie zarabiało się 550zł a pracownicy męża po 2500 na rękę.
Stać mnie było na konia,psy,koty ,ciuchy,rajdy,czempionaty,dobre samochody.
A teraz tez mnie stać na zwierzęta (na imprezy już nie)tylko muszę się otyrać dodatkowo,żeby utrzymanie mojego hobby nie obciążało nadto budżetu rodzinnego.
Bo sobie nie muszę kupować,ale nie mam prawa odbierać dzieciom.
I tyle w tym temacie.
A zamiast się wymądrzać daj namiar na taka pracę przy kompie,nie będę musiała ryć w deszczu,mrozie i spiekocie na targowisku przy stoisku obuwniczym.


i to jest też doskonały przykład przewrotności życia,
czyli mając dużo - należy nie "przejadać" ale lokować tak aby w razie zmian - mieć stabilizację

ja mam zupełnie inne myślenie - staram sie jak najwięcej chomikować - a nie "przejadać" = bo wiem że fortuna kołem sie toczy ;-)
Ja też chomikuję. Teraz trudniej, bo były wielkie wydatki, ale traktuję je jak inwestycje. I znów chomikuję. Dzięki temu nie mieszkam pod mostem. Nieoczekiwana zawierucha życiowa nie zmiotła mnie z nóg.
Ale z drugiej strony, te życiowe "świerszczyki" jak z bajki co żyją bez zmartwień na kredyt-mają super auta, wakacje, ciuchy, konie, domy z ogródkiem etc.
A ja wciąż się zamartwiam.  🙁
Nie wiem czy już było.

Zrezygnować z soków owocowych (owoce w pełni wystarczą), napojów gazowanych i w ogóle słodzonych. Dać sobie spokój z kupowaniem wody - ta w kranie jest kontrolowana kilkadziesiąt razy dziennie i na pewno niezdrowa nie jest podczas gdy na tę butelkowaną takich wyśrubowanych norm nie ma.

Nie jeść na mieście, na pewno nie raczyć się kawą w nowoczesnych kawiarniach. W ogóle najlepiej dać sobie spokój z kawą  😉
mam takie pytanie do Dava,

załóżmy, że jesteś na moim miejscu, ok? masz 20 letnią kobyłę. nie jezdzisz na niej prawie 2 lata. ale utrzymujesz. sprzedałabyś? gdzie można sprzedać starego konia? nie mogłabym spać po nocach, gdyby pojechała na kotlety, a ludzie chcący "adoptować" są w większości mało budzący zaufanie.

sprzedać w każdej chwili można młodego, dobrego konia. a staruszka? też można sprzedać, ale nie wiem czy ktoś z tu obecnych wyobraża sobie oddanie przyjaciela na kotlety...
A może ktoś dać przykład budżetu dziennego na jedzenie na jedną osobę? Oczywiście w większej rodzinie to wyjdzie taniej.
Ale tak dla przykładu? Liczyliście? Mi wyszło.... 10 - 15 zł. A wydaję więcej. I nie wiem jak nad tym zapanować.
Dodo chomikowanie i inwestowanie to podstawa u mnie  🙂
I planowanie też, dlatego tak dobrze sobie radzę. Bo ja zarobię dobrą kasę to nie biegnę i kupuję kolejnego konia albo 5niepotrzebnej derki czy 101czapraka. Oszczędności nauczona byłam od zawsze, więc to dla mnie całkowicie normalnie niezależnie od tego jak wygląda mój portfel.

Bera7 uwielbiam jak ktoś używa argumentu: porozmawiamy/zobaczysz za xlat  🤣  Co zobaczę? Za 10lat to co się stanie? Straszysz mnie czymś?
Oczywiście, że nie ja jedna. Znam wiele osób, które mają wykształcenie i umiejętności. I są młodsze albo starsze ode mnie. I co to zmienia? Radzą sobie świetnie. Znam 21letnich milionerów (nie z domu), którzy sobie te miliony od zera, od 16roku życia wypracowali.
Ja np. nikomu nie życze źle i nigdy nie będę. A w PL to z tym różnie widzę  🤣 😉

Isabelle emeryta nie sprzedałabym nigdy (bo wiadomo co się z nimi dzieję), jeśli nie miałabym kasy na utrzymanie, leki itd. to oddałabym komuś kto by się opiekował tym koniem jak swoim (wiele moich znajomych tak zrobiło i konie mają wspaniałe emerytury) ->jako koń do towarzystwa itd. są różne dobre wyjścia z tej sytuacji.
Dava- oby Ci się wiodło zawsze jak najlepiej. Ale życie płata figle. Chomikowanie pomaga. Tylko czasem zdmuchnie nachomikowane.
I wszystkie Twoje zdolności pomogą Ci się wtedy szybko pozbierać. Ale i tak zaboli.
A może ktoś dać przykład budżetu dziennego na jedzenie na jedną osobę? Oczywiście w większej rodzinie to wyjdzie taniej.
Ale tak dla przykładu? Liczyliście? Mi wyszło.... 10 - 15 zł. A wydaję więcej. I nie wiem jak nad tym zapanować.


Taniu ja średnio wydaję ok 500 zł na tzw życie (jedzenie, woda). Z tym, ze np nie piję herbaty tylko wodę mineralną lepszą (droższą) i to jeden z większych comiesięcznych wydatków (poję 2-3 l dziennie)... te 500 zł to właśnie ok 15 - 16 zł dziennie 🙁
_Gaga- ja też tak liczę. Ale chyba mi gdzieś "przecieka". A to na suszone pomidory, a to na pikle z mango. A to na butelkę porto.
Bo co jakiś czas pojawia się myśl "należy mi się od czasu do czasu". Hm.... papierosy podrożały. Trzeba pikle z mango skasować.
Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.  😡
Dava, rozumiem. oby nigdy nie czekalo Cię szukanie domu dla ukochanego zwierza, bo wtedy zobaczysz te "dobre domy". ja dla odmiany znalam kilka koni, ktore do dobrego domku pojechaly, a paszport podstemplowany ubojnią wrocil do związku w ciągu tygodnia.

to jest mit, że da się konia oddać w dobre miejsce. tych dobrych miejsc jest tak mega niewiele, że prawdopodobieństwo znalezienia jest... bardzo znikome. w większosci są to gowniary, co chcą mieć za darmo konisia.
.
[url=http://Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.]Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.  [/url]

sporo. Sporo tu dałoby się zaoszczędzić. 😉
[url=http://Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.]Na fajki mi idzie około 300 zł miesięcznie.  [/url]

sporo. Sporo tu dałoby się zaoszczędzić. 😉

No, wiem, wiem.  😡
I zdrowia i kasy. Nie jestem jeszcze na to gotowa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się