Jakoś dziwnie jestem przekonana, że jeśli zwolnią Cię z zajęć WF, to i tak będziesz siedział na ławce w sali gimnastycznej. Szkoła odpowiada za Ciebie w godzinach lekcyjnych. Chyba, że świat się zmienił aż tak bardzo. Będziesz siedział i co? W piłkę sobie nie pograsz. Nie poskaczesz przez kozła. Nie pobiegasz. Bez sensu. Chłopaki z klasy pękną ze śmiechu. Ćwiczenia ogólnorozwojowe są potrzebne w każdej dziedzinie sportu. W jeździectwie szczególnie ( kręgosłup). Nie startujesz cały rok. Nie odpuszczaj WF. Coś Ty? Ja też w Twoim wieku dużo jeździłam i też miałam 2 godziny WF. I szczególnie, jako sportowiec, spaliłabym się ze wstydu siedząc na sali na ławeczce w towarzystwie całkiem niesprawnych. Odpocznij wakacyjnie, odpędź słabość i rywalizuj również w sali gimnastycznej. Duch sportowy jest wszędzie. Ja skacząc, przez te upiorne skrzynie wyobrażałam sobie, że jestem z koniem. I dla mnie stawiali je ze wszystkich elementów. 💃 "Twardym trzeba być, nie miętkim"- zwłaszcza w sporcie. p.s A jeśli w tym wieku nie masz siły na ćwiczenia w szkole, to na miejscu rodziców poszłabym z Tobą do lekarza. Sprawdzić jak tam zdrowie. I przypilnowałabym odżywiania, suplementów etc. Bo może tu jest pies pogrzebany? Ja nie miałam siły na naukę matematyki. Na WF miałam.
123maciek123, najlepiej jak zapytasz w szkole. "Co kraj to obyczaj". Ja miałam zwolnienie z WF w LO i ocenę celującą wyłącznie na podstawie posiadanych licencji sportowych i osiąganych wyników. U nas WF był najczęściej w poniedziałki, czwartki lub piątki (w różnych latach), w tym w poniedziałki np. o 6:30 było lodowisko 😉 Jak ktoś startuje w zawodach ogólnopolskich, z samej racji wyjazdów nie może chodzić na WF, który się odbywa w dniu nieobecności. Bez pisania podań się obyło, wystarczyła rozmowa z dyr.
nie rozumiem ludzi wymigujących się od wf'u, jazda konna to nie wszystko, a ogólnorozwojówka jest szalenie istotna... jak trenowałam akrobatykę, to mieliśmy 45 minut samej rozgrzewki ogólnorozwojowej!
nawet na studiach żałowałam, że nie ma się więcej żetonów na wf... czas czasem, ale wybierasz sobie sport jaki lubisz, poznajesz ludzi też lubiących dany sport/z innych wydziałów, jest zabawnie 🙂
aleqsandra, nie wiem czy Ty wiesz jak wygląda WF w niektórych szkołach... 45 minut bicia w siatkę, często z byle jaką rozgrzewką lub całkowitym jej brakiem. Albo cała lekcja biegania w kółko po sali, też bez żadnej rozgrzewki. Dla sportowca to może być wręcz niebezpieczne - koleżanka zwichnęła nadgarstek, bo nie było rozgrzewki przed grą w siatkówkę. WF jest po prostu monotonny i nudny, średnio rozwojowy, czasami wręcz niebezpieczny...
Na UMCS musiałam mieć II klasę sportową - a zawsze, notorycznie, brakowało mi jednego przejazdu do uzyskania jej, bo miałam w owym czasie konia o bardzo nierównej formie, bardzo nieprzewidywalnego...
W szkole nawet nie myślałam o zwolnieniu z WF - zwyczajnie miałam zawsze 6 - przynosiłam wyniki (mając 15 lat byłam 4 na OOM, czyli MP jr. mł.), wygrywałam jakieś tam MW i inne regionalne, więc WFista się cieszył. Zaświadczenie przynosiłam od Trenera, chyba z pieczątką WZJ...
aleqsandra, nie wiem czy Ty wiesz jak wygląda WF w niektórych szkołach... 45 minut bicia w siatkę, często z byle jaką rozgrzewką lub całkowitym jej brakiem. Albo cała lekcja biegania w kółko po sali, też bez żadnej rozgrzewki. Dla sportowca to może być wręcz niebezpieczne - koleżanka zwichnęła nadgarstek, bo nie było rozgrzewki przed grą w siatkówkę. WF jest po prostu monotonny i nudny, średnio rozwojowy, czasami wręcz niebezpieczny...
U mnie WF, ale taki z prawdziwego zdarzenia, zaczął się dopiero w LO... Podstawówka i gimnazjum były okresem bezsensownej gry w palanta przez cały okres wiosenny i letni. Na sali to liczyła się tylko siatkówka.
aleqsandra, jeśli WF polegać ma na tym, że nauczyciel rzuca uczniom piłkę, mówi "grajcie sobie", a sam siada pod drzewem i czyta książkę, to ja wysiadam 😉
Moim zdaniem dobrze prowadzone zajęcia WF wspierają rozwój fizyczny osób trenujących wszelakie dyscypliny sportu. Ale tylko sensowne zajęcia.
W LO miałam też basen - polegało to na tym, że kto chciał, ten pływał. Albo nie. A nauczycielki siedziały w jackuzii 😎
Być., jestem w LO, WF wygląda dokładnie tak, jak opisałam. Albo nie ćwiczy się wcale, parę dziewczyn całą zimę przebimbało, facet się tym zupełnie nie przejął i wszystkie mają 5...
Każde LO jest inne wraz z ludźmi, którzy w nich pracują. Niektórzy w gimnazjum ćwiczą w poczcie czoła, zaś ci drudzy dopiero w następnej szkole. Wiele zależy od sali, ja od podstawówki do gimnazjum miałam tak małą, że każdy bał się o okna i sufit, bo przecież też była niska. W LO jak weszłam po raz pierwszy na salę to myślałam, że się w niej zgubię taka ogromna była.
safiePowyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin 05 sierpnia 2013 11:57
Jeszcze na początku LO wfista miał jakieś tam ambicje, ale po stwierdzeniu, że sporty kontaktowe nie są dla nas skończyło się na siatkówce. Inna sprawa, że nadal nie potrafię serwować górą, a to była podstawa do zaliczenia 😂
W gimnazjum i biegaliśmy i skakaliśmy przez kozła. Jakieś testy wytrzymałościowe robili, ale z niewielkimi wyjątkami to głównie siatkówka mnie dręczyła.
Tylko czy to jest powodem do zwalniania się? Fizyka i chemia też były nudne :p O i religia z nawiedzonym księdzem
A ja i w gimnazjum i w liceum miałam dobre warunki- salę gimnastyczną, boisko... a WF mocno średni. Prawie cały czas siatkówka, na rozgrzewkę 2 kółka biegiem wokół sali/ boiska, 5 skłonów, 10 krążeń ramion i gramy w siatkówkę a z raz- dwa razy na semestr kosz, aerobik lub unihokej. A później skądś trzeba brać oceny więc na którejś lekcji biegi, rzut piłką lekarską czy rzut piłką do palanta, bez wcześniejszego przygotowania, jedynie pierwszy rzut mógł być "na próbę" 😵
Podsumowując: Wszystko zależy nauczyciela. W LO w pierwszej klasie miałam beznadziejną babę, której wszystko było jedno (a mieliśmy naprawdę PRO sale - dużą do koszykówek, siatkówek etc. jak i małą - do aerobiku czy gimnastyki) potem przyszła super babeczka, która widać, że lubiła to co robi - nie było, że "bo mnie paluszek boli", wymagała, ale była bardzo, bardzo fair i kurdę- naprawdę chciało się chodzić na wf :-)
A co do religii w LO, po pierwszym semestrze z księdzem kretynem, powiedziałam mojej mamie, żeby na wywiadówce powiedziała, że mam tego pana w głębokim poważaniu i nie chcę chodzić do niego na lekcje. Do końca LO nie chodziłam na religię. (w mojej szkole nie było etyki wzamian, w sumie dla mnie wyszło na pluc - zawsze godzinkę wcześniej w stajni ;-) )
w podstawówce moją wfistką była trenerka akrobatyki, ex zawodniczka rangi mistrzostw europejskich, a dyrektorką była wfistka -> wf był rozsądnie, ogólnorozwojowo prowadzony, w podstawówce po samym wfie i sporadycznych sksach startowałam w drużynie koszykówki i nasza szkoła zajęła IIIie miejsce w województwie; po samym wfie i ćwiczeniach w domu startowałam też w lokalnych/regionalnych zawodach akrobatyki
najgłupsze pomysły jakie pamiętam z wfu to skakanie na schodach jak brakowało sali - skręciłam nogę skacząc co 3 stopnie w dół; nie wiem czemu miało to służyć...
moje gimnazjum było przekształcone na "ogólne" ze szkoły sportowej; bardzo ciężko było się tam w ogóle dostać i mimo niesportowej klasy dalej miałam szansę rozwijać się akrobatycznie i startowałam w wojewódzkich w siatkówce dziewcząt; sporo też graliśmy w piłkę ręczną, lekkoatletyka w parku, dużo osób od nas na biegi przełajowe się kwalifikowało, wygrywało itd
w liceum nie mieliśmy w ogóle warunków do wfu a po pierwszym roku na moje nieszczęście doznałam urazu kręgosłupa i do końca liceum miałam zwolnienie z wfu, rehabilitację itd
na akrobatykę wróciłam koniec liceum/studia, ale już czysto rekreacyjnie "dla dorosłych" na targówku przy jakimś klubie sportowym są wieczorami zajęcia, ale raz że trzeba płacić dwa że daleko, więc rzadko chodziłam
na studiach poszłam na siatkę, też dla funu, do zaawansowanej grupy mieszanej (faceci 😉 z dziewczynami) i pomijając, że zajęcia były fajnie prowadzone to i dużo fajnych ludzi się poznało 😉 ale mało żetonów dają :/ no i też miałam daleko żeby dojechać
Aleqsandra,chodziłyśmy do tego samego LO z tego co wiem,czyli Poniatówki,w ostatnim roku mojej edukacji już były,z pieniążków UE zrobili wielką halę 😀 Choć nigdy nie zrobiłam z niej użytku, miałam zwolnienie sportowe, to samo na studiach- mając 2 konie i 2 kierunki WF już odpuściłam
DressageLife, o masz Ci los! no ja o tej hali słyszałam 3 lata 😉 ale zdążyłam skończyć Poniata i hali nie uświadczyć 😉
kolejna zabawna rzecz -> zawsze rok po moim odejściu z danej szkoły powstawała super infrastruktura 🙂 odeszłam z podstawówki -> wyremontowali boisko i halę; odeszłam z gimnazjum -> wyremontowali całą szkołę i boisko i chyba nawet nową halę postawili, ale nie pamiętam; odeszłam z LO i też powstała hala ...
no ale w LO była mi najmniej potrzebna ze względu na zwolnienie :/ ja te 2 lata ledwo chodziłam/ledwo stałam na nogach a co dopiero jakiś sport...
u mnie nie było problemu ze zwolnieniem, nie chodziłam na wf w piątek, bo wtedy był na ostatniej lekcji i dzięki temu mogłam zdążyć na autobus do stajni i wsiąść jak było w miarę widno. Nie jeździłam z osobą z papierami ani nie jestem w klubie. Osoba, z którą trenowałam napisała mi po prostu zaświadczenie, że jeżdżę, w szkole pokazałam licencję i jakieś wyniki i miałam spokój. Ale w moim przypadku zależało to chyba jedynie od dobrej woli nauczyciela.
Jeśli nie macie zdrowia, żeby poćwiczyć na wfie, to nie macie zdrowia, żeby jeździć konno. Jeśli zwykły wf, ogólnorozwojówka jest dla Was tak wielkim wysiłkiem, to dajcie sobie spokój z jeździectwem.
Masz konia w pensjonacie?
Mi zdecydowanie wystarczą dwie jazdy dziennie,dwa konie do chuchania,koszenie zielonki (w okresie letnim),wywalanie gnoju i takie tam... Lubię wysiłek fizyczny o wiele bardziej niż pracę siedzącą,ale ludzie,ileż można grać w siatkówkę z rozgrzewką jedno kółko na bieżni i dalej nie umieć serwować górą? Mamy super halę,4 boiska-każde do czego innego,ze świetną nawierzchnią,świetną bieżnię,siłownię,basen a i to jedni mogą przesiedzieć cały rok i mieć 4 na koniec,inni nie mogą dać nawet zwolnienia.