Forum towarzyskie »

Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

ElMadziarra, ja również trzymam za Ciebie kciuki. Przykro, że znalazłaś się w takiej patowej sytuacji, ale na pewno dasz radę przejść ten trudny okres  :kwiatek:

vanille, Ty też wytrwasz w niepaleniu  :kwiatek:
Ale rozumiem strach przed spotkaniem z palącymi znajomymi. Moja paczka nakręcała się wzajemnie na palenie, zwalając "winę" głównie na jedną parę, która paliła kosmiczne ilości. A na spotkaniach to już w ogóle co 10 min wychodziliśmy. Wakacje, wyjazdy - to samo. Przestali palić parę mcy temu. Ja dalej popalałam raz mniej, raz więcej. Mój chłop mnie trochę za to gonił, a trochę palił ze mną. Szwagier przywoził fajki, że niby dla mnie, ja kupowałam fajki, że niby dla szwagra i tak się nakręcaliśmy. W końcu szwagierka zaszła w ciążę i wszyscy samoistnie stracili zainteresowanie fajkami  😀 Mam nadzieję, że długo to potrwa. Chociaż w mojej głowie wciąż brzęczy ten głos: ale przecież ty nie jesteś i nie byłaś uzależniona  🙄

U mnie waga stoi po 2 tyg. od zakończenia postu. Ani drgnęła, mimo, że jem słabo... Magnumy i inne lody wpadły, sporo masła orzechowego, lawendowy miodek z Chorwacji... Ale ruszam się 😀
Ostatnio przebiegłam swoje pierwsze 10 km z endomondo, dużo kroków dziennie robię. Siłownia 0. Nie mogę się przemóc iść ćwiczyć bez trenera.
Meise, jaki jest sens robienia kontrowersyjnych głodówek jeśli potem jesz syf? Z ciekawości pytam bo jednak zdecydowac się na głodówek i  w niej wytrwać to jest wyczyn. Więc nie ogarniam tego syfniego żarcia tuż po jej  zakończeniu.   😲  :kwiatek:
Dziś mamy wolne ustawowo więc idę sobie potruchtac, potem rower i cała reszta  😜
Sanna, ale to wybryki, a na ogół dalej pije soki z rana, jem warzywka. Mało smażę, dużo piekę i jem surowizny.
Teraz wyszedł ten magnum o smaku masła orzechowego, co za mocarz  😜
Maise, więc nie jesz słabo jak napisalas wyżej. Jesz bardzo zdrowo i czasami ulegasz małym pokusom jak każdy normalny człowiek. Robisz dokładnie to do czego dąży większość z nas. Super!  😎
Meise, ja właśnie nie wiem czy byłam uzależniona czy nie. Bo z jednej strony miałam swoje rytuały i nie chciałam ich zarzucać, czasem już mnie nosiło żeby zapalić, ale z drugiej strony wyjechałam na tydzień a wczesniej zdarzało mi się wyjeżdżać nawet na miesiac i nie miałam problemu, żeby wtedy nie palić. W nowym otoczeniu łatwo się nie pali. Chyba po prostu jak się wraca na stare śmieci, jak się wraca z pracy ta drogą, gdzie zawsze się paliło, jak się patrzy na balkon wieczorem, na który właśnie o tej porze było fajnie wyjść zajarać... To wtedy jest trudno. Jak tego wszystkiego nie ma to i fajek mogłoby nie być 😁 ale póki co się trzymam
Sanna, może ja sobie za duży reżim narzucam. Dla mnie jestem dość daleko od zdrowego żywienia, ale ja ostatnio trochę świruję z tym. Jak już schudłam i się sobie podobam, to teraz panicznie się boję przytyć. Ale czasem sobie folguję... jak nikt nie patrzy.

vanille, dokładnie tak - rytuał. Uwielbiam swoje małe rytuały. Fajka się w nie fantastycznie wpisywała. No ale jakoś zapomniałam o paleniu i dobrze. Teraz mnie o dziwo odrzuca. I nawet do porannej kawy nie odczuwam potrzeby zapalenia.
Natomiast z czarnej kawy bez cukru nie potrafiłabym zrezygnować. Sączę ją nawet 2h i sprawia mi niewymowną przyjemność  😉
U mnie 8 dzień diety pudełkowej. Jeśli dojadam to z musu lub z rozsądku. I dojadam tylko zdrowe i wskazane. Aktywności utrzymuję o ile praca pozwala. Wczoraj 60 km na rowerze. Dziś już ubiegane 10 km. Trzymam minus energetyczny. Chudnę. Jest ok.
Meise, to tak jak chyba my wszystkie, z folgowaniem sobie w ukryciu  🤣 Btw ja próbuję z piciem soków ale nie mogę z tym wystartować  😵 jak to organizujesz  czasowo, to całe przygotowywanie warzyw, owoców , mycie sokowirówki? Możesz  podać jakiś przepisy na fajne soki?  :kwiatek: Chyba zaraz wyciągnę z czelusci  moja sokowirówę..

Tunrida, suuuper! Pochwal się efektami  😎

"Zrobiłam" rower, teraz chwila na kawę i porządki a jak mi zacznie działać Zyrtec to idę truchtac  😎
Pochwalę się na koniec. Czyli przed samym urlopem. Przed 20-tym czerwca.
sanna, dobra wyciskara rozwiązuje większość Twoich problemów. Ja mam tą lidlową, rozłożenie i umycie po użyciu łącznie z ogarnięciem syfu po sobie zajmuje mi max 7 minut. Zależy z czego soki, ale "przygotowanie" warzyw i owoców do soku nie zajmuje więcej czasu niż do normalnego zjedzenia 😉 Jabłka tylko obieram, bo trochę skóra przytyka sito i potem sporo się marnuje, wszystko inne co zjadłabym ze skórą to wrzucam ze skórą 😀
MaiiaF, kupiłam sobie wyciskarkę jakieś 2 lata temu i tak stoi.. Zmieniłam pracę więc rano już nie uwijam się z zegarkiem w ręku i mogę sobie pozwolić na przygotowanie śniadania na spokojnie. Więc ta sokowirówka kusi. Skąd bierzesz przepisy? Czy miksujesz co tam Ci wpadnie pod rękę?
sanna, biorę co mam/na co mam ochotę 😉 Ale ja w ogóle nie stosuję żadnych przepisów, ani gotując, ani piekąc, ani tym bardziej robiąc soki czy koktajle, więc chyba nie pomogę 😀
sanna, tak Ci szczerze powiem, że ja nie wyciskam soków, ja miksuje owoce/warzywa w całości  👀

Mixuje w thermomixie na gładziutki koktajl. Dziś ulubiony set: grejpfrut czerwony, cytryna, szpinak, jabłko i banan. Dolewam sporo wody i nie mam litości, ustawiam moc na 10. 20 sekund i gotowe 😀
Najszybsze śniadania 🙂

Natomiast jak mam mega chcicę na słodkie to idealnie sprawdza się u mnie:
- pokrojony banan z odrobiną masła orzechowego i miodku lawendowego
- utarte jabłko z powyższym

Jak mam ochotę na śniadanie na słodko (zamiast koktajlu) to gotuję jaglankę na mleku kokosowym (pół na pół z wodą w zasadzie). Potem też masełko orzechowe, miodek, ew. dżemik ze smokvy. Do tego można dodać owoce i jest miazga  😍 sporo kalorii, ale raczej tych dobrych. I energia na resztę dnia.
Dzięki dziewczyny  :kwiatek: idę przeszukac szafki  👀
Edit znalazłam.. Blender  😡 Czyli jeszcze prościej.
Otwieram sezon na koktajle  😎
Ja z takich rzeczy mam teraz na pętli miks z jednego banana, solidna garść płatków owsianych i to zalane maślanką (obecnie jabłko z cynamonem 😀 ). Na śniadanie super, ja lubię bardziej gęste więc wrzucam sporo płatków i mniej maślanki
sanna, witaj w klubie zakoktajlowanych  😎

Ja właśnie wciągnęłam koktajl z takich składników: świeżutkie truskawy z działki, grejpfrut, jabłko, cytryna, banan. Przepyszny.

Waga stoi jak zaklęta, a mogłabym lecieć w dół. Niestety wczoraj podojadałam rzeczy z niedzielnego grilla, potem ugotowałam makaroni ze szpinakiem dla siebie i szwagra i trochę się objedliśmy.

Za to poszliśmy biegać i trzasnęłam 10,6 km. Poprawiłam rekord na 10 km (sprzed 2 dni) o 3 min  😁
Szok i szczęście. Wczoraj mogłam biec i biec, nogi same mnie niosły.
Ja robię koktajl z truskawek, banana, mleka roślinnego fortyfikowanego wapniem i do tego dodaję 2 łyżki chia.
Wdrażam się w trening, odpukać idzie mi nieźle. W poniedziałki i piątki mam treningi grupowe na ściance, w środy chodzę sama, do tego jak mam czas i siły czasem siłka, pilates, joga i w większość dni dojazdy rowerem. Staram się nie jeść słodyczy (dziś jedna krówka) i nie jeść za dużo na mieście. Dziś mam rest, z racji deszczu nawet rowerem nie jeżdżę, tylko popołudniu muszę się wyrolować.
Jak tam Paśniki? Pobiegane? Ja już po śniadaniu, obiad w pudełku, a po pracy 2h fitnesowania.
Podjęłam decyzję, że pójdę na naukę pływania i właśnie wysłałam maila do FA czy na ich karnet mogę chodzić na zajęcia 🙂
Pasniki 😂
No u mnie w pracy, ja i moje dwie koleżanki, z którymi jadam śniadania i obiady jesteśmy nazywane Klubem Paśnika, kuchnia to Pasistacja 😉
Ja dziś z aktywności nic nie mogę robić, bo mam świeżo doklejone rzęsy. I mogą się odkleić jak je zapocę. Dieta jak na razie utrzymana. Boję się wieczoru, no ale... 
Ja się chyba przerzucę na koktajle, bo stałe pokarmy mi nie wchodzą. Choć jest już trochę lepiej na lekach, to wciąż nie jestem sobą. Nie mam ochoty na wino ❗ ❗ ❗ Ja, kurna, nie mam ochoty, ja ❗ 🤔 W długi weekend wysączenie jednego piwa było dla mnie mordęgą. Teraz na lekach, to i tak nie pije alkoholu przy tych dawkach, ale żebym nie miała chęci na choćby lampeczkę winka, które stoi w barku ❓ Świat się kończy, u ElMadziarry wino się sezonuje  😵

Chudnę. Powoli, ale chudnę. No nie dziwne jak się nie je. Tylko jak wrócę do normalności, to żeby nie nabrać z nawiązką od razu wskoczę z powrotem w tą dietę Pomroy mega przemiana. Jak wrócę. Na dzień dzisiejszy nie byłabym w stanie przełknąć tych ilości. Ba, ja bym nawet połowy tego nie przełknęła. Zmuszam się do 3 maleńkich posiłeczków dziennie i to jest maksimum moich możliwości. Pogryzam truskawki, pomidorki koktajlowe i ogórki zielone, to jeszcze mi wchodzi jako tako.

Więc wszystko ma swoje plusy i minusy. Mam depresję, ale za to nie piję i nie żrę. Trza szukać dobrych stron tej beznadziejnej sytuacji.
Ja jednak się przejechałam rowerem. Rzęsy przetrwały. Głodna! Masakrycznie głodna! I mam wrażenie, że przestalam chudnąć. Muszę spokojnie przeczekać.
Ja zara wychodze z siłowni po 2h i mam jeszcze do zjedzenia 750kcal! 😍
Jara- patrz. O ten fragment ud mi chodzi. Ten na samej górze. Jestem już naprawdę całkiem chuda. Mogę zrucić góra 2 kilo, nawet 1 kg już by styknął. Na twarzy robi mi się wielki nos. Cycki wisza, skóra sie marszczy. Kiedyś przy tej wadze uda były chudsze !! Teraz od biegania i rowerów, sama gora ud jest taka o. A nie było tak kiedyś! I WIEM, że rozrosło mi się to od biegania i rowerów. Cokolwiek, ktokolwiek by nie opowiadał na ten temat.





Tu widać, że tłuszcz z nóg schodzi. Rysują się mięśnie na udzie. Więc to co mam nasamej górze uda, to nie jest zwykły tłuszcz  zwlaszcza że nigdy az tak nie było) tylko rozrośnięty przywodziciel.



ta jak mówiłam, JAKOŚ się z tym godzę. Nie sprawia mi to frajdy, wkurza mnie, ale .. nic z tym nie zrobię. Trudno.
...........................

Zmieniając temat. Wczoraj w 9-tym dniu diety przerwałam  ja wieczorem i sie napchałam. pestki słonecznika, suche wafle, ciastka. Zasnęłam. Obudziłam się o 22😲0 i poszłam zjadłam 2 batony, kawał czekolady i poszłam znów spać.
Rano wstałam biegać. Dobiegłam do połowy obwodnicy, do 5 km i tak mnie brzuch zaczął napieprd** że musiałam wrócić taksówką. Chciało mi się wymiotować, puszczac baki, których nie mogłam puścić, chwilami zaczynaam widzieć niebieskie plamki a w brzuchu rżnięcie takie, jakby mnie ktoś ciął nożem. Na taksówkę czekałam skulona na chodniku.
Tak więc.... trzymanie ostre rygorystycznej diety, to odzwyczajanei organizmu od normalnego pożywienia, normalnego porządnego trawienia. I potem.. przerosło go strawienie tego co mu zapodałam. A nie zapodałam niczego niesamowitego przecież!
No nic..żyję. Mam niesmak, że nie ubiegaam swoich 10 km i nie spaliłam tego, co wczoraj zeżarłam. Niedobrze...
tunrida, poniekąd rozumiem Twoje zafiksowanie na punkcie nóg. Nawet nie poniekąd, a doskonale to rozumiem, bo ja swoje nogi mam kompletnie nie .. od kompletu 😉
Jak tyje to najwięcej w udach, jak chudnę to najmniej w udach. Najgrubsze co zawsze mam to uda i szczerze ich nienawidzę.  Kupno spodni to dla mnie mega wyzwanie, bo jak coś jest dobre w nogach to jest za duże w pasie i w dupie, a jak coś jest dobre w pasie i dupie to nie przecisnę przez to nogi. Stąd nie chadzam w sukienkach, w spodenkach, w niczym co odsłania kostki. Z drugiej strony Twoje uda przy moich to pikuś i chciałabym je mieć tak tłuste jak Twoje 😁

U mnie wczoraj na 5, po godzinie TBC i po godzinie pilatesu mam już dziś rano zakwasy w pośladkach  😵 Chciałam urwać się z pracy i wyskoczyć na 17 na cellu stop, wezmę ze soba torbę do pracy i jak zakwasy nie będą mocniejsze niż teraz to pójdę 😉 Jak już zatrybię z tym żarciem i fitnesami to fajnie jest wrócić 😉
tunrida, świetnie wyglądasz 😍 co do ud to chyba musiałabyś doprowadzić do zaniku przywodzicieli żeby wyciąć tą wewnętrzna część. Ja jestem po tygodniowym rajdowaniu i wnętrze uda rozrosło mi się jeszcze bardziej 😀 ale już nie zamierzam z tym walczyć bo musiałabym zarzucić jazdę konną no a tego na pewno nie zrobię

Edit: ojoj, co to za historia z tym brzuchem. Mam nadzieję, że już jest lepiej. Nie wiem ile zjadłaś tych wafli ryżowych ale ja od nich miewam podobne problemy, tzn jak zjem ich dużo za dużo
No właśnie...Konie. Od konia to już w ogóle masakra się robi. Ja ..jeśli wsiadam, to na krótko. Tak, żeby nie rozrastały się te przywodziciele. Na szczęscie koń ma 18 lat, powoli sam to czuje i nie czuje chłopak potrzeby terenów po kilka godzin.

Jara- ja wiem, że moje uda są chude w porownaniu z wieloma udami innych osób. Tylko wiesz, że mnie to wali, nie? Bo są "grube" w porównaniu do tego jakie miałam jak nei biegałam i nie pedałowałam.
A to, że ktoś ma grubsze, gorsze, chudsze, brzydsze... a co mnie to..  😉

I dla próżności wstawię jeszcze fotkę, oszukaną, na której napinam je tak, by wyglądały śliczniutko. Ja mam takiego jobla, że automatycznie , do każdej fotki je napinam. Pewno nawet do paszportu bym je napięła.  😂



tunrida Ja mam ochotę zapytać co Ci się stało z rękami  😂

Pisałam już na fejsie, ale wyglądasz po prostu zaje***e! Ciesz się tym, a nie pitolisz o udach! Piękne są! Patyki są fuj  😜 😁
z rękami? hehe...a taką jakąś wizję miałam robiąc fotkę, że tak będzie fajnie.  😂 A potem już nie chciałam zmieniać ustawienia, żeby porównać te uda
Nogi patyki są fuj, ale szpara między udami na całej długości jest już boska. Niektórzy mają taką genetycznie. Inni mieli, ale se popsuli rzeźbiąc pośladki ( te wszystkie fitneski) Mi się podobają takie wyrzeźbione, umięśnione, ale ze szparą między udami. Ech..ale no dobra,. Nie można w życiu mieć wszystkiego. Mam fajną rodzinę, pieniądze, konia ale nie mam szpary między udami. I muszę z tym żyć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się