Żyjemy w świecie w którym stajennym się płaci bo… to jest praca. Jeźdźcom też się płaci, bo to ich praca - a przecież zdobywają doświadczenie na czyimś szalonym koniu. Ba, nieraz jest to opłata za szkolenie konia, zawody i treningi zawodnika (ze szkoleniowcem) na tym koniu. Ciekawe, że przy tym wszystkim płacenie luzakom jest tak kontrowersyjną kwestią. To ten słynny darmowy staż, zasuwanie za miskę ryżu i możliwość rozwoju.
karolina_, może nie jest to Twoja oferta, ale to jak mocno jej bronisz nasuwa pewne wnioski odnośnie Twojego poglądu na osoby pracujące przy koniach. A to rzutuje na Twój obraz jako pracodawcy.
A jakie cudowne odpowiedzi na jego profilu. 😆 Na stwierdzenie, że ktoś pracował na zachodzie i nigdy nie słyszał o takich ofertach bez dachu nad głową, odpowiedź, żeby umyła w takim razie uszy. 🤣
Ja nawet nie czytałam tego ogłoszenia komentując, że na pewno sobie po cenie rynkowej policzył za ten trening i pensjonat. Które zawsze pracownikom przy takim barterze są wyceniane taniej niż 1:1 za godzinę pracy. No i proszę, w ogłoszeniu i kilkukrotnie w komentarzach tłumaczone, że to jest 4700 (!) złotych miesięcznie. 😂
Karolina, jasne, jak ktoś uważa tę ofertę za śmieszną lub obraźliwą, to "zjadł wszystkie rozumy, chce potrójną minimalną za założenie ochraniaczy lub nie chce mu się pracować". Jasne. To nie wymaga nawet komentarza. Karolina Biznesu.
Nevermind, nie chcę tu dorabiać legendy ale kiedyś czytałam książkę na temat zawodów okołokonnych z początku XX wieku i historycznie byla to niewdzięczna praca, bo musi być zrobiona i jest czesto niewidoczna. Fajnie że teraz FEI i związki (przynajmniej zagraniczne) promują luzaków jako część teamu, a zawodnicy też pokazują ich twarze, dzielą się zwycięstwami etc. Jeszcze 10 lat temu nic takiego nie było. Tylko wlasnie cóż z tego jeśli wychodzą takie oferty gdzie ktoś szuka - w sumie nie wiem kogo - bo właśnie jak już ktoś wspomniał to jest super wejście jak się nie ma swojego konia ani możliwości szkolenia czy kasy. Wtedy jak ma się gdzie mieszkać i za co zjeść to człowiek jest chetny popracować za grosze (sama bylam kiedys chętna). Z kolei moja koleżanka z którejś pracy też trzymała konia w pracy (bez treningu, nie jezdzila za bardzo) ale miala normalnie płacone a pensjonat z obniżona cena - i tez wydaje mi się to sensowne.
Jedyny odbiorcą takiej oferty w obecnej formie to po prostu chyba osoba która nie musi zarabiać na swoje utrzymanie ani konia - są takie osoby przecież 😀
A komentarze pod tym postem... kurde szkoda ze niedziela, nie kupie popcornu już.
Sivrite ja trochę rozumiem o co chodzi Karolina. Bo ja jako ex luzak tez mam mindfucka kiedy widze szukających pracy którzy wyliczają czego nie zrobią, ale tez niewiele poza tym oferują. Widzialam mnostwo "ciekawych" ludzi w różnych miejscach pracy za granica, mam tez niezły kontrast w PL jak widzę że ludzie z góry mówią ze nie sprzątają stajni ale nie oferuja jakiegos giga doswiadczenia poza tym. Ja w UK nie spotkalam luzaka ktory nie sprzata (nawet 50letnie panie z dzisiecioleciami doswiadczenia jako groom), spotkalam za to managerow i jezdzcow sprzatajacych stajnie którym korona z głowy nie spadła jesli brakowało czasu. Rozumiem ze ktos nie chce wywalać tez 20 boksów dziennie ale umówmy sie od zrobienia 5 nikomu ręce nie odpadną. A jak ktoś chce być stricte luzakiem od oporządzania/zawodow to by wypadalo żeby coś w tym temacie tym umiał pokazać, a nie ze ci zaklada ochry tyl na przód. Specjalizacja jest jak się juz coś umie, zeby nie bylo ze pojedziesz na zawody, umiesz zapleść i wypucować ale boksu nie umiesz sprzątnąć.
Donkeyboy, czyli pracodawca ma prawo wymagać, czego tylko chce i zgłaszać mają się osoby, które te wszystkie rzeczy potrafią, ale pracownik nie ma prawa powiedzieć, czego nie będzie robił, bo jest żałosny? To działa w dwie strony, każdy ma prawo stawiać wymagania, a druga strona je akceptuje bądź nie. Ale o jakich wymaganiach my tu mówimy? Nieumiejętność założenia ochraniaczy w odpowiednią stronę nadal przewyższa wymogi pracy 28 godzin w tygodniu na wolontariacie. 😅 Niechęć do pracy za darmo nie jest oznaką lenistwa, a to właśnie sugeruje Karolina. Że to jest zajebisty deal dla ludzi, którzy CHCĄ. Tylko że samo chciejstwo nie pozwoli nikomu zapłacić rachunków ani się utrzymać, nie ważne, jak bardzo będzie chciał i zapierdzielał za darmo. I to jest właśnie januszerka, oszczędzanie na czymś, na czym nie można oszczędzać. Bo żeby ktoś dobrze pracował, to musi nie zdechnąć z głodu i nie spać na ławce w parku. Ogłoszenie widnieje jako "OFERTA PRACY", a nie wolontariat, więc taką właśnie ofertę komentuję. Pracę bez wynagrodzenia.
Jeszcze napisał, że to wychodzi 35 zł na rękę i wystarczająco dużo czasu na pracę weekendową lub studia.🤣 Czyli ktoś ma pracować 7 dni w tygodniu lub w ogóle, żeby skorzystać z okazji pracy u zawodnika na pełny etat za darmo.
Flygirl, dlatego właśnie wyśmiewam pierdzielenie, że to jest oferta, dla ludzi, którzy CHCĄ i którym SIĘ CHCE. 🤣 To jest oferta dla bogatych dzieci bogatych rodziców, które mają przywilej być utrzymywanymi przez rodziców. I to muszą mieć potrójny przywilej, być utrzymywanymi, mieć płacone za studia zaoczne zamiast darmowych dziennych i jeszcze mieć konia. 😂 I do takich "zainteresowanych rozwojem" młodych osób jest kierowana ta oferta, bo nawet swojego konia nie da na te treningi. 🤣
Sivrite, nie, pracodawca moze sobie wystawiać co chce a kto chce niech się zgłasza. Chodzi mi o sytuacje jakie miałam sama. Przychodzi mi na rozmowę i dzień próbny (płatny, to nie kołchoz) Johny który miał własnego konia, ma niby doświadczenie, ukończył jezdziecki college, stawia mi wymagania (mógł przez telefon powiedzieć to byśmygo nie zaprosili bo u nas wszyscy sprzątają boksy). A potem się okazuje że po prostu stajnie sprzata kiepsko, nie mogę mu zostawić przygotowania konia dla zawodnika bo zawija na odwrót czy zapiął zwykły nachrapnik na paskach policzkowych. Nie będę nawet wchodzić w temat jazdy bo można się domyślić. Temat kasy odsuwam na bok bo było normalnie płacone stawka jak dla umiejącego grooma a ja nic z tym gościem nie mogłam zostawić do zrobienia. Nic.
Ja tam uważam ze ta nieszczęsna oferta z fb ma grono odbiorców mimo wszystko - kogoś kogo ktoś utrzymuje tak czy siak. Może rodzice, może małżonek. Ale takie osoby raczej już mają bezpieczeństwo finansowe zapewnione i mogą mieć to wszystko bez pracowania 4x w tygodniu w barterze. Chyba ze im sie nudzi.
Komentarze tam to jest hit w ogole. Wszyscy w dupie byliście i gowno widzieliście. Zaslanianie sie "duzym sportem" i wynikami. Ja pierdziele. Nie wiem czy to oderwanie od rzeczywistości czy zakłamywanie jej zeby nikt nie pomyślał ze to jest wyzysk. Tak jakby nikt z Polski nie umiał wyjechać za granicę pracować i się dowiedzieć czy w tym duzym sporcie z wynikami płacą czy nie ... Swoją drogą niezła wizytówka.
Ta oferta to jakaś odklejka od rzeczywistości.
Kogo stać na utrzymanie konia bez żadnego dochodu? A co jak ten koń będzie potrzebował weta, kowala, kupienia głupiego kantarka itp., rozumiem że "pracodawca" pokrywa te wszystkie wydatki? Bo jakoś ani słowa o tym.
Te wyliczenia też są z d.., co z tego o jakiej wartości usługę proponuje za pracę, skoro w sytuacji gdy potrzebujesz pieniędzy jesteś na lodzie?
To naprawdę tylko dla osoby, którą (i jej konia) ktoś utrzymuje i to na bogato. Powodzenia w szukaniu jelenia.
Donkeyboy, no właśnie w mojej opinii nie możesz "odsunąć tematu kasy na bok". Płacisz, to wymagasz. Nie płacisz i masz wolontariat, to nie wymagasz niczego oprócz dobrych chęci, choćby miał uczyć kogoś kantar zakładać, a dobrze wiemy, że on nie ma takiego zamiaru. Do KAŻDEJ pracy przychodzą ludzie, którzy nic nie umieją, potencjalny pracodawca musi się z tym liczyć, że sprawdzenie umiejętności jest częścią rekrutacji przecież? Po to był ten dzień próbny. Płatny, bo to nie rozmowa o pracę, tylko cały dzień, ale mogliście mu podziękować nawet po godzinie i nie marnować swojego czasu.
Po prostu dla mnie temat dwóch lewych rąk, braku umiejętności czy braku chęci w ogóle nie ma racji bytu w tej dyskusji. Bo to nie jest praca, to jest przeceniony wolontariat i jeśli ktoś nie płaci, to nie ma prawa wymagać. Przecież ktoś, kto do niego przyjdzie, nie będzie nawet pracownikiem. Przecież on nie płaci, to będzie praca na czarno i jeszcze uwiązanie się z koniem bez żadnej umowy, żeby za dwa miesiące na cito szukać innej stajni, jak się pokłócą. Mojej znajomej dokładnie tak wystawiono konia przed bramą. Co, napisze komuś list polecający? Komuś, kto w świetle prawa u niego w ogóle nie pracował, żeby można go było pozwać o stosunek pracy? Proszę Was. To się nie skończy dobrze dla potencjalnego pracownika. Wolontariat jest zgodny z prawem, a to - ni ciula.
Sivrite, ja się z tobą nie nie zgadzam. Odnoszę się tylko do (sarkastycznego) komentarza na temat ochraniaczy za 3x minimalna, rozumiem o co chodzi - ze w takiej sytuacji jak kogos przyuczasz to niczym nowym jest być na nisko płatnym stażu. W UK stażyści zwlaszcza osoby mlode mają niższą minimalna prawie o polowe od osoby powyzej 24 rż (takie jest prawo). I potem jak odejmiesz to zamieszkanie itd. to też zostają grosze. Przyuczanie jest też kosztem w pewnym sensie poniesionym przez pracodawce, bo ktos musi te osobe przyuczyć. Mowie to sama jako senior w zupelnie innej branzy, mamy juniorow i wiem ile czasu spedzam na robocie-robocie a ile na wspieraniu kogos zeby zrobil to sam.
Tak jak mowie, to wyzej nie stoi nawet obok tej ofert z fb bo jest przykra nie tylko dlatego ze nie ma sie ubezpieczenia etc. bo to jest nieludzkie. Ale tez dla mnie jako osoby placacej normalnie podatki to po prostu forma omijania płacenia danin. Plus to ze totalnie ominął chyba fakt ze kazdy working student ma kieszonkowe i mieszkanie, tak jak au pair czy inne rozne ciekawe formy współpracy i nawiązania znajomości. Ze strony oferującego po prostu takie zjeść ciastko i mieć ciastko. I tak, zgadzam sie z tobą - to nie jest ofera pracy.
donkeyboy, podziwiam, ze chce Ci sie tłumaczyć. Z tym, ze w Polsce albo barter bez gotówki, albo umowa na minimalna lub wiecej. Prawo pracy jest mniej elastyczne niz w UK.
Sivrite ja juz skończyłam z Toba dyskusje. Jak masz wątpliwości czy jestem "Karolina biznesu" zaniżam stawki, albo place pod stolem to serio, pisz donos do PIP. Tylko, ze możesz sie zdziwić.
Ja bym mogła o pracownikach w stajni książkę napisać. Historia jedna z wielu: pracownik na etacie (3/4) ma płacone za 6h dziennie, zawsze urywa sie wcześniej, jak wszystko jest zrobione to nie ma problemu. I teraz, zdarza sie ze nie ma osoby, która ma codzień pracownikow pilnuje. Okazuję sie, ze pracownik "zapomnial" przywieźć baloty,
konie zostały na weekend bez siana - oczywiście wykorzystał to, ze mam calla z klientem i go nie dopilnuje. Czyli woziłam siano sama - to jeszcze ok, ale zakładanie pasnikow ze zlamana reka bylo hitem. I tak jest ze wszystkim, jak nie dopilnujesz to nic nie zrobią. Osob, które sa samodzielne i ogarniete i np mogą zostać z konmi pod nasza nieobecność jest bardzo malo - u mnie 1/5. Nad reszta trzeba stac, bo inaczej zaloza odwrotnie kalosze (dosłownie). Wiec jak slysze jaki zly jest MW bo chce kogos wyuczyc na jezdzca I luzaka wzamiam za pomoc to chce mi sie smiac.
Nie wyedytuje juz tamtego posta. Ale a propos pilnowania pracownikow - prosze I tłumaczę zeby siatki z balota wyrzucac DO SMIECI. ALe po co, lepiej pierdolnac w krzaki albo np. pod oslone pompy. Ciekawe czy efekt takiego zachowania przezyje, wyciagamy siatke z jeża po kawalku, ciekawe ile w niej siedział.
Wg mnie spokojnie znajdą chętnego- osobiście znam kilka dziewczyn studentek, które mieszkają z rodzicami a Ci opłacają im nadal pensjonat, studia itp Ba! Zazwyczaj są tak dumni ze swoich pociech i ich pasji, że uciesza sie gdy te beda chcialy gdzieś "popracować" przy koniach. Nawet za darmo. Czy oferta jest fair? Pewnie nie, ale teraz w jeździectwie pieniądze rodziców odgrywają duża rolę i wiele ułatwiają... I spokojnie na ostatnim roku studiów da się połączyć taki plan dnia z nauką, szczególnie gdy uczelnia jest elastyczna dla pracujących studentów.
Trzeba wycenić wynagrodzenie, zawrzeć umowę, a reszta na ogólnych zasadach..... PIT, ZUS, jak w umowie. Ryzyko względem ZUS ponosi pracodawca, to w kontekście prób zbyt szczegółowych zapisów w umowie. .... albo na czarno najczęściej. Są też próby zawarcia umowy wolontariatu . Nauka zawodu odpada. Ciekawe jaki profil pracownika jest w zainteresowaniu ogłoszeniodawcy: ile ma mieć lat, z czego żyje, gdzie mnieszka, stan rodzinny...
Bosze jaka gównoburza….
Wogóle nie czaję o co afera.
Jak studiowałam to jeździłam wyścigi, mieszkałam z mamą, więc kosztów życia nie mialam w sumie.
Ja bym się mega ucieszyła z takiej oferty wtedy.
Niestety mogłam jeździć tylko na koniach wyścigowych, za to przecież nikt amatorowi nie płacił, jedynie trzeba było mięć polisę na życie. Normalnie jeździłam 4 razy w tygodniu od 6 rano, potem na zajęcia szłam.
Wyścigi niedziela były , też przecież nic za to się nie dostawalo też, ewentualnie opiernicz od trenera ???? czy wyzwiska od graczy 🤣 lub darmowy lot ryjem po zielonym🙃
Czy ktoś mnie zmuszał do wyścigów i treningów? Przecież nie, ale moja mama była zadowolona bo nie jęczałam o kasę na konie🙂
Jako amator jeździłam na samych trupach, ale i tak wygrałam ponad 20 gonitw. Jeden sezon jeździłam nawet zamiast zawodowca.
Jakby była taka oferta do stajni skokowej, bo o skokach zawsze marzylam to bym się dała pociąć chyba za taką możliwość nauki.
Perlica, na Służewcu płaci się amatorom od wielu lat, na pewno ponad 15. Plus prowadzają konie do wyścigów, za co płaci Totalizator. Nawet jak jeszcze nie jeżdżą na tyle dobrze, żeby dostawać kasę za przejażdżki, to sobie dorabiają właśnie prowadzając konie weekendami. Teraz ta kasa już nie jest taka dobra, kiedyś była naprawdę fajna, jak się poprowadziło ze cztery konie. Teraz często właściciel lub trener sam dołoży prowadzącemu. Ale mówię, tacy amatorzy, co przychodzą na 6 i przejadą ze 3-4 konie regularnie, a nie tylko w sobotę, to dostają kasę od wielu lat w Warszawie. Za darmo jeżdżą tylko ci, co się uczą lub przyjeżdżają dla funu, wsiąść na jego lub dwa konie w sobotę. Wtedy dostają najgrzeczniejsze w całej wsi. Kurde, teraz to nawet niepełnoletnim się nie rzadko płaci za jeżdżenie na torze, czasy się zmieniają. A to nie jest oferta sprzed 20 lat.
Sivrite, we Wrocławiu nigdy sie nie placiło, a wawie zawsze. Teraz nie wiem jak jest. Jak pojechałam do Sopotu raz wystartować, to wygrałam 2 gonitwy wtedy to zarobilam 1200 pln , gdzie wtedy dorośli ludzie za biurkiem zarabiali po 2000 pln i było to dla mnie szokiem, ze jakaś Pani mnie zaprosiła do biura i kasę wypłaciła, bo ja bym pojechała normalnie do domu.
Za prowadzanie tez sie nie płaciło, ale wroclaw nie był prywatny a miasta, a konie stadninowe, wiec to inaczej.
Nie ma znaczenia z kiedy oferta, ja bym się super cieszyła z takiej.
Perlica, ja myślę ze nikt sie nie burzylby gdyby ta oferta nie odstawała od realiów pracy working pupila z własnym koniem. Jako working pupil zapierdziela sie za symboliczną kwotę (ja nawey ją zdołałam zaoszczędzić), na pełen etat albo i ponad, tylko tak jakby potrzeby życiowe człowieka i konia sa zapewnione. W mojej pierwszej pracy (u skoczka) laska przyjechała ze swoim koniem, nic nie placila za boks ani pasze dla niego tylko miala mniejsze kieszonkowe, ale nadal szlo kupic fajki czy piwo. Miała tez gdzie mieszkać i do dyspozycji auto z innymi luzakami. Jak zabierala konia na zawody z zawodniczka to placila tylko entry fee. Zero dedukcji za treningi. Jedyne za co płaciła to za weta, no ale kon sie skontuzjowal wiec to nie byly male koszty. Zawodniczka zabierala nas towarzysko na aukcje, korungi, riders party, wupad do klubu, wszystko oplacone przez nią, zakupy w supermarkecie czesto tez. Bylismy zaopiekowani pod wzgledem zarcia i spania. To jest working student z koniem (lub bez, jak ja - ale dostalam kucyka-profesora i konia do jazdy) z jakim sie spotkalam w DE 10 lat temu.
Ja to się zastanawiam jaki jest koszt pensjonatu, a ile kasuje trener za treningi? Bo może się okazać, że pensjonat to koszt 2500/3000 zł, a treningi 1700/2200 zł - to będzie ich wtedy około 10 na miesiąc lub nawet mniej?🤔
No i trzeba by sobie na pewno doliczyć czas na dodatkowe pojeżdżenie i zajęcie się swoim koniem czy tam ten trening, bo w czasie pracy na pewno to nie będzie wliczone, więc po pracy trzeba mieć kolejne 2/3 godz dla swojego konia 🙃
Faktycznie, oferta tylko dla studentów zaocznych z majętnych rodzin... gorzej jak trzeba będzie jeździć na zawody w weekendy, jak już ktoś się nauczy luzakować, to i studiować wtedy ciężko. 🙃 😉
donkeyboy, tu brakuje tego kieszonkowego, niestety. Pewnie dlatego, ze wtedy juz musi byc zlecenie i w swietle polskiego prawa, minimalna a nie "kieszonkowe". Plus od niedawna zlecenia sa mocno ozusowane, chyba ze to zatrudnienie osoby do 26 roku zycia. Na temat zabierania na zawody, możliwości ogladania treningow, itp. - mysle ze jak ktoś jest zainteresowany to praktycznie w kazdej sportowej stajni taka opcja jest. Często nie można nagrywać poza przejazdami na zawodach, ale można patrzeć i sie uczyc. Tylko nie zawsze luzak jest zainteresowany, niektórzy sa, inni siedzą w tym czasie w siodlarni w telefonie. Inna sprawa, ze ja GP nie jezdze wiec moje treningi to nie jest zaden cud do ogladania.
Perlica, ja 30 lat temu na Partynicach pracowałam przy koniach cały tydzień żeby móc raz orbitę polecieć 😆
Miało się te 13 lat i ubezpieczenie z PZU za 10 złotych 😆
karolina_, a czy ja wiem - te kieszonkowe sa symboliczne. Mi brakuje aspektu zaspokojenia potrzeb życiowych - spanie i zarcie - lub choc jej czesci skoro to czesc etatu. Ale nie wiem czy da sie odliczyc to "in lieu" od wyplaty formalnie w Polsce. Tez zalezy ile tych treningów - jak codziennie to ok moze i dobra oferta, ale watpie zeby ten Pan kasowal mniej niz 200 w tych wyliczeniach wartości pakietu, wiec pewnie nie.
I tu tez mnie to trochę dupa boli bo zwykle caly ten deal z working studentem to jest okazja bo ma sie taniej pensjonat i/lub trening w atrakcyjnej cenie i zdobywa doświadczenie. Jakbym tak podsumowała working studentów z jednej z moich prac to ich pakiety byly warte kosmiczne pieniadze wg. cennika stajni. Same ich treningi to byloby prawie £900, a mieli pokój, lunche, egzaminy i 4h teorii tygodniowo oplacone + jazdy samodzielnie na innych koniach. Jakby tak wyliczać to te "pakiety" bylyby warte ponad £1.5k, duzo wiecej niz minimalna płaca dla ludzi 25+ z tamtych czasów, a to nastolatki byly wiec nawet by im sie zwykła minimalna nie należała. I ok mozna mi zwrocic uwagę ze to jakies pitu pitu BHS ale jak zawodnik mial otwarcie na working pupila, to tez byly takie oferty zeby mlody dorosly mial gdzie spac, za co zjeść i pojsc do pubu na piwko.