Forum towarzyskie »

Kącik roztrzepańca

Anka, mi przypomniała, jak miałam praktyki w Niemczech, język znalam na poziomie mocno podstawowym. Weszłam do sklepu kupić słynne precle, na pólce były ładnie poukładane z kartka "Brezel" między nimi. Mówię wiec do sklepikarki (fonetycznie):
- brezel bite
Sklepikarka mocno zdezorientowana, jakas dziewczyna z dziwnym akcentem pyta się nie wiadomo o co, wiec cicho się spytała:
- brecel?
A ja - wsiór ze słomą w butach podniosłam głos
- BREZELL!!!
Nie ma jak Niemca uczyć niemieckiego 😁
Bakalia, ja też kiedyś zapomniałam torby ze stajni. Tylko że to było wtedy, kiedy jeździłam w ramach wfu. Miałam wtedy plecak (na kask, buty, bryczesy itp.) i osobną torbę z notatkami, portfelem, telefonem i wszystkim co człowiek ze sobą na co dzień targa. Zaraz po wfie miałam wykłady a stajnia kilka przystanków od budynku z wykładami. Ja jak zwykle spieszę się żeby zdążyć na autobus, bo następny za 15-20 minut przecież, i wyszłam z samym plecakiem, tuż pod przystankiem autobusowym przypomniałam sobie że nie wzięłam tej ważniejszej torby, z dokumentami 🙄 Musiałam się wracać a na uczelnie jechałam z przesiadka żeby na wykład zdążyć :/

Plecaka do/z szkoły też mi się zdarzało zapomnieć. Zostawiałam też w sali kurtkę/ parasol itp 🤣

Co do zapomnienia jak się pisze 4 to ja miałam podobnie z literką S. Cały list na angielskim napisałam używając "zaokrąglonego" Z zamiast S bo nie pamiętałam w którą stronę miało być wygięte, dopiero przed oddaniem listu jak się podpisywałam to sobie przypomniałam (mam SZ w nazwisku i coś dziwnie to wyglądało jak dwie różne literki obok siebie były TAK podobne) i przeprawiałam 😁
mam swoj ulubiony dlugopis i zawsze, jak nie moge go znalezc, to robie histerie  🙄
potrafie zgubic olowek ktorym jeszcze przed chwila pisalam i szukajac go rozbebeszyc cale biurko.
ostatnio wpadlam w panike, bo nie moglam znalezc telefonu. zawsze w nocy lezy kolo mojego lozka, chyba ze sie laduje. wstaje rano, na ladowaniu go nie ma, kolo lozka nie ma, dzwonie od mamy do siebie - poza zasiegiem albo rozladowany, przeszukalam wszystkie miejsca gdzie zawsze go klade, przetrzepalam kieszenie spodni, plecaka i toreb, no nie ma. mama moja podnosi poduszke a tam co? moj SE  😵 do tej pory nie wiem jak tam sie znalazl...

Co do zapomnienia jak się pisze 4 to ja miałam podobnie z literką S. Cały list na angielskim napisałam używając "zaokrąglonego" Z zamiast S bo nie pamiętałam w którą stronę miało być wygięte, dopiero przed oddaniem listu jak się podpisywałam to sobie przypomniałam (mam SZ w nazwisku i coś dziwnie to wyglądało jak dwie różne literki obok siebie były TAK podobne) i przeprawiałam 😁


Też takie coś mi się przytrafiło! Dokładnie tak samo, z tym, ze to była jakaś geografia wtedy 😉

Mistrzem rozczochrania okazał się być kiedyś mój ojciec. Pierwszy raz po zdaniu prawa jazdy miałam wyjechać na dluga trasę z Łodzi do Katowic. Wiecie, wielka trema, strach, bo ja straszny boityłek za kierownicą byłam. Ojciec, ponieważ od kilkunastu lat kilka razy w roku do Katowic jeździł, postanowił być moim przewodnikiem.
Podróż do Katowic była szybka, prosta i przyjemna, gorzej było w drodze powrotnej. Tylko dojechaliśmy do Bełchatowa, a juz się zaczęło - "a wiesz co, zapomniałem, ze to nie tu sie skręca, weź zawroc", "o Jezu miało być lewo, nie prawo", "weź pojedź tam, to jest świetny skrót"
Słuchajcie, jak przez godzinę bladzilismy po tym Bełchatowie, to nic nie powiedziałam. Jak mijaliśmy tabliczkę "Zelów" 3 razy też nic nie powiedziałam. Ale jak już zobaczyłam ta tabliczkę" Wrocław 30", to myślałam, że samochód rozsadzę. Juz nigdy nie słuchałam taty, jak wiedziałam, ze jest zmęczony.
A ja dzis pobilam sama siebie.Spieszylam sie do miasta na zakupy,ale jeszcze przed odjazdem chcialam wstawic szybko pranie,wrzucam rzeczy do pralki i nie zauwazylam ze kluczyk byl  polozony na gorze,oczywiscie wylawowal w pralce,a co najgorsza  program ustawiny prawie na 3h,a drugi kluczyk gdzies zapodzialam 👿
ja notorycznie zostawiam ważne rzeczy w miejscach publicznych.
ciągle wszystko gubię.

a i tak mistrzem roztargnienia jest mój wujek. rano jeżdżę z nim do szkoły, pewnego dnia idę, patrzę, drzwi w samochodzie (stojącym pod wiatą) otwarte na oścież. wujek wychodzi z dziećmi, patrzy na garbusa i mówi: oj, zapomniałem zamknąć auto.
ostatnio zamknął sobie kluczyki w środku, ale na szczęście nosi ze sobą zapasowy kluczyk.

btw. nie ma czasem ktoś niepotrzebnego kabelka usb do aparatu? bo zgubiłam 😉
btw. nie ma czasem ktoś niepotrzebnego kabelka usb do aparatu? bo zgubiłam 😉

rany, ja tez, nie mam pojecia gdzie on moze byc! trzymalam go w max 3 miejscach i tam go nie ma  🤔
niby mam jeszcze czytnik kart pamięci w lapku, ale wcisnęłam zaślepkę tak że nie idzie jej wyciągnąć 🤔
Wlasnie sobie uswiadomilam, ze "roztrzepanstwo" musi byc u nas rodzinne 🙂
Babcia kilka tygodni nie mogla znalezc dywanu pod kolor tapety. Tak chodzila i chodzila od bazarku do bazarku... w koncu - jest! Znalazla! Niewiele myslac dala pani na straganie kase, wziela swoje i sobie poszla. Przyniosla puchate "cos" zapakowane w folie do domu, otwiera, my patrzymy - a to sa dywaniki do kibla  😂 Babcia potem tworzyla nowe trendy w modzie, wstawiala dywaniki "z wycieciem" pod fotele  😁
ikarina babcia udana 😀
Moja zakleila te male swiatelka co sa przy wlacznikach swiatla tlumaczac sie ze wtedy pobieraja mniej pradu bo nie swieca 😵
iga07, babcie niszcza system 😀


Przypomniala mi sie jeszcze jedna historyjka z praktyk w Niemczech. Byly to studia turystyczne, wiec na praktykach pilotowalismy na zmiane autokar od miejsca do miejsca tak, jakby to byla wycieczka. Przez pare dni bylismy w Szwajcarii (ten rog, gdzie sie stykaja Niemcy, Szwajcaria i Francja) i kumpel mial za zadanie przeprowadzic autokar przez granice spowrotem do Niemiec. Niestety, cos mu sie pochrzanilo i zamiast do Niemiec pojechalismy do Francji. Nie pytajcie sie mnie, jak to mozliwe, bo sama nie wiem, jak mozna bylo czegos takiego nie zauwazyc, ale kumpel nie zauwazyl nawet, ze popelnil pomylke (nie ma jak nie widziec znakow po francusku).
Wiec bylismy na granicy, kumpel chcial sie popisac przy profesorkach, jak on to sobie pieknie radzi z jezykiem niemieckim, wiec szybko pobiegl do celnika (no jak mozna nie zauwazyc, ze mundur inny) i nadaje, nie dajac celnikowi dojsc do slowa. Chlopak zdal sobie sprawe ze cos jest nie tak dopiero, jak mundurowy otworzyl usta i powiedzial "bonjour". Mina obu panow - bezcenna. No coz, rozwiazalismy wszystkie sprawy zwiazane z przejsciem przez granice i chlopak na koniec chcial zrekompensowac caly incydent i byc milym dla celnika i powiedzial mu "do widzenia" po francusku...
-Bon appetit! 😂
dziś na rajdzie zabytkowych rowerów postanowiłam wystąpić w kiecce z epoki (stara nylonowa sukienka w grochy z lat 50tych). bardzo sie spieszyłam zakładając ją, bo rajd już ruszał.
dotarłam, zadowolona jadę, a mój mąż mnie uświadamia w połowie trasy, że chyba jednak mam ją tyłem na przód. bo rzadko kiedy sukienki miewają jedną kieszonkę na plecach..
Jestescie cudni wszyscy!

Generalnie jestem poukladana, ale jadac kiedys do szkoly ( zaocznej) zamiast do rzeczonej pojechalam pod prace. zaparkowalam, dziwiac sie, ze jest tyle miejsca, doszlam pod drzwi, dziwiac sie, ze nie ma na ulicy ludzi, poszarpalam za klamke, popukalam w szybke i doszlo do mnie, ze to wszystko ma prawo tak wygladac, bo jest 6,30 w niedziele.....
Przepraszam, ze ciągle okupuje ten watek 😉

Na obozie harcerskim graliśmy w gry nocne - wiecie, lazenie po lesie i robienie rożnych zadań. Szlam ze swoim zastępem i pech chciał, ze nam latarka zgasła. Paniki nie bylo, bo każdy mial swoja wlasna, wiec jak jedna sie psula, to bralo sie druga: No to mowie:
- Kasia, dawaj swoja latarkę
- Zapomniałam
- OK, Zosia, dawaj swoja latarkę
- Zapomniałam
- OK, Jozia dawaj latarkę
- Zapomniałam
Caly zastęp zapomniał latarki i stałyśmy w środku nocy pośród chaszczy, nie mając pojęcia gdzie w ogole jesteśmy, nie widząc nic poza czernią. Ale to byl zaczepisty survival 😂

Innym razem - moja znienawidzona czynnosc - pranie skarpetek na obozie. Zawsze zostawialam to na ostatnia chwile. Poniewaz bylo deszczowo i wilgotno i suszenie skarpetek ciagneloby sie w nieskonczonosc, wpadlam na pomysl, ze odpale gacka (lampa na butle gazowa) i wysusze skarpetki w jego cieple. Zawiesilam je na patykach i usiadlam z nimi w taki sam sposob, jak sie smazy kielbaski nad ogniskiem. Niestety - zasnelam. Bycie obudzonym przez palace sie skarpety - bezcenne.
hahaha, ikarina, przypominasz mi swoimi opowiesciami z obozu Michelle z American Pie. no nie moge 🤣 😉
Ja szukałam kluczyków od samochodu...jadąc nim.  😵
Ja kiedys jadac 100 km/h na trasie obwodowej stracilam rure wydechowa (tzn spadla z haczyka i ciagnelam ja za soba), przestraszylam sie halasu i...wyciagnelam kluczyki ze stacyjki...  😁




Moj wujek tez kiedys stracil rure wydechowa, ale odpadla totalnie. Zatrzymal sie, wybiegl na ulice, zeby ja podniesc... niestety kierowca tira zdazyl ja przejechac na jego oczach.

Jeszcze jedna historyjka z obozu harcerskiego. Akurat mielismy "chatki" (spedzenie nocy pod wlasnorecznie zrobionym szalasem z patykow). "Chatka", ktora zrobilysmy byla bardzo udana, aczkolwiek popelnilismy niezbyt fortunna decyzje - zbudowana ona byla na zboczu i wyjscie bylo" z gorki". Efekt byl taki, ze w nocy, spiac przy samym wyjsciu sturlalam sie na dol i spalam w krzakach (zmeczona musialam byc, ze sie nie obudzilam).
Druhny z mojego zastepu zostaly obudzone przeze mnie wczesnym rankiem, gdyz latalam miedzy drzewami piszczac i krzyczac:
- Dziiiiiik! Uciekajcie, Jezu, dziiiiiiik! piiiiisk.
Okazalo sie, ze druzynowy przyszedl zobaczyc o swicie, jak sobie radzimy i zabral ze soba psa. Ten widzac mnie lezaca w krzakach polizal moje ucho 😁
Uwielbiam czytać Wasze historie haha przy niektórych można się nieźle pośmiać  😂


Kiedyś jechałam samochodem znajomych, auto na gaz, nie umiałam go w ogóle wyczuć przy ruszaniu czego efektem były częste gaśnięcia na rondach itd Jechałam sama po właścicieli samochodu, przepuszczając auta z naprzeciwka skręcam w boczną uliczkę (chciałam to zrobić szybko, bo widziałam nadjeżdżające auta z naprzeciwka), przygazowałam tak masakrycznie, że coś zaczęło śmierdzieć tak jak by mi się samochód zaczął palić 😂 Jak tylko poczułam zapach zatrzymałam samochód na środku ulicy (dobrze, że uliczka w małej miejscowości więc nie było ruchu), nie zgasiłam samochodu i zaczęłam biec byle dalej, bo myślałam, że wybuchnie  😵  😂  😂
zapomniałam wspomnieć (Ikarina mi przypomniała apropo harcerstwa), że kiedyś kupiłam sobie firmowe adidasy (chyba nike :P ), pierwsze, jedyne jak do tej pory, drogie jak cholerka. jako zapalony użytkownik glanów, dalam sie namówic tylko jak mi matka pogroziła grzybicą i odpadnięciem paznokci 😉

oczywiscie zabrałam botki na obóz harcerski, pelen nastoletni lans. dumna i blada założylam je pierwszy raz. po czym zaatakowało mnie coś bąko-trzmielo-podobnego przy skarpie nad jeziorem. wziełam zamach nogą i trafiłam dziada! ale niestety poswięcił się moj prawy adidas. pofrunął za trzmielem wprost z mojej stopy ze skarpy, do jeziora.

jednak przy 35 stopniach C w glanach nie odpadają paznokcie u stóp 😉

a i jakby ktoś był na bazie harcerskiej w Przewozie i znalazl nadgryziony zębem czasu bucior, to poproszę o wysyłkę 😉
echhh... wysłałam parę lat temu list do siebie samej 🙂
Mój kumpel jest mistrzem roztrzepanstwa, miał wiele historii.
Kazda impreza z udziałem Johnnego miała swój mistrzowski finał.(pojawia sie johnny zabieramy szkalne rzeczy ostre zastepujemy papierowymi i plastikowymi, na studniówce jak przyszedł, jako partner z moja koleżanka podpalił obrus,świeczka i to nie specjalnie poprostu 'zdarzyło sie'😉

ale do rzeczy...

Miał zatankowac nowy wóz swojej mamy,która odwozili na lotnisko, pojechał i zatankował szcześliwy cały bak benzyny do diesla  🤔wirek:
coraz lepsze historie..

ale mnie się przypomniały nie moje

mój mąż (książkę o jego nieogarnięciu kiedyś napiszę) jechał do mnie, jeszcze będąc narzeczonym, jak zawsze tą samą podmiejską trasą ok. 30km. Była noc, wracał do domu swoich rodziców. Potem mi opowiada: "Jadę, jadę i tak patrzę.. reklama jakaś.. neoanginu chyba. Tak, neoangin. Ale miga.... "
To były ŚWIATŁA OSTRZEGAWCZE PRZY PRZEJEŹDZIE KOLEJOWYM..
neoangin kurde zobaczył, dobrze że nie na tamtym świecie

innym razem jadąc Żołnierską w stronę Marsa (tam jest rozszerzenie z 1 pasa na 2, do tego wiadukt pod górkę i lekki zakręt) pojechał sobie prosto. Pod prąd, pod górkę. "Patrzę w prawo i widzę, że ktoś za barierką łeb w łeb ze mną jedzie"  😵
Jeszcze ciepła...
Wypuściłam szynszyla, aby pobiegał po pokoju. Godzina 15. Godzina 19:15, idę go zamknąć, bo muszę wypuścić drugiego. Patrzę, a ja szynszyla zamknęłam w pokoju razem z kotem...  🤔 Na szczęście wiem jak ona reaguje, więc spała na swoim fotelu, a szynszyla w najlepsze biegała...
dempsey ja kiedys jechalam zima, wieczorem (ciemno jak w d...) w Bytomiu pod prad. Caly czas sie dziwilam, dlaczego wszystkie auta na moim pasie z naprzeciwka jada (zza zakretu!!) i juz wyzywalam na nich, az tu nagle mi wyjechala policja... na szczescie auto na niemieckich rejestracjach, wybakalam cos o nieznanym miescie i staralam sie mowic lamanym polskim, to mnie puscili  😵
Któregoś dnia zadzwoniła do mnie babcia (ta sama od kiblowych dywaników)
- Ikarina, wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
- 🤔 Alez babciu, ja miałam urodziny pół roku temu!
- Och przepraszam, chodziło mi o twoją mamę
- Ale mama ma urodziny za 3 miesiące
- Och nie, chodziło mi o tatusia
- Ale tata ma urodziny za 4 miesiące
- Imieniny?
- nie
- Rocznica?
- nie
Cisza, cisza, cisza... Nagle jak mi wrzasnęła do słuchawki
- A CO TY SOBIE DO CHOLERY MYSLISZ, ŻE JA CAŁĄ RODZINĘ BĘDĘ PAMIETAC!?
I rzuciła słuchawką

Moja babcia jest jedna na milion 😁
Haha, babcia mistrz  😁
ikarina Twoja babcia rządzi  😀  😀  😀
czegoś takiego nikt by nie wymyślił do żadnej komedii


Ja po ślubie dostałam przemiły list od jednej z bardzo szacownych pra-cioć, które funkconują w rodzinie jako żywe legendy (4 siostry, wszystkie pod 80 lub więcej, wszystkie niesamowicie aktywne, wesołe, pogodne i zakręcone, zresztą nigdy ich nie odróżniam).
W liście oprócz życzeń były tez krótkie przeprosiny, dlaczego pra-ciocia nie dotarła na ślub. Otóż dotarła, tylko na inny  😁 o innej godzinie czy w innym kościele (nie pamiętam dokładnie, bo jestem roztrzepana). Jej opis sytuacji był bardzo humorystyczny i dowodził fajnego dystansu do siebie 🙂
kot mi przypomniała, jak to kiedyś na roratach w kościele podpaliłam koleżance włosy 😀 Miałam pewnie z 10 lat, zagapiłam sie na organy i świeczka mi sie przekrzywiła, gdyby nie smród to bym nawet nie zauważyła :P
A z samochodem to mój tata tez sie kiedyś pomylił, od 10 lat jeździ dieslem i nagle zatankował benzyne, bardzo się zdziwił, że samochód nie chce ruszyć 😀

Babcie są super! Moja kiedyś wyszła z domu, patrzy a na podwórku jastrząb jej kure złapał, odgniła go, a tam kura we krwi, z dziurą na piersi, ale żyje i próbuje wstać. To moja babcia niewiele myśląc, wzięła kurę pod pachę, igła, nitka (taka do ubrań oczywiscie ;P) i 'na okrętkę' zaszyła kurę, posmarowała to wszystko jakąś maścią z antybiotykiem... jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że kura po miesiącu zaczeła znów znosić jajka! 🙂 Żyła jeszcze 2 lata.
Cricetidae, twoja babcia to chyba taki wiejski dr House 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się