Jak się okazuje jednak moja kierowniczka pokazuje czasem ludzkie serc 😉
Dzwoni telefon, kolega odbiera - Tak pani kierownik? - czy to u was ktoś tak kicha? - tak, Agnieszka - to przekaż jej proszę na zdrowie 😉
- pani kierownik mam dla pani list imienny - weź otwieraj to - ale to chyba jest jakiś rachunek.. - upoważniam cię do otwierania mojej prywatnej korespondencji, a jeśli otworzysz jakiś list miłosny i ktoś napisze w nim, że mnie kocha to przynieś go do mnie, proszę. A później idz na urząd i rozpowiedz, że taką starą ktoś pokochał
- Agnieszka czy ty nie powinnas nosic okularów? - chyba nie pani kierownik - jak się nie wyprostujesz poślę cię na karną piłkę (wielka piłka gimnastyczna, na której się siedzi zamiast fotela)
- co się stało, popsuliście pieczątkę? - Agnieszka zepsuła - oo tak od razu Agnieszka, jedyną dziewczynę macie i tak o niej mówić. Agnieszka, znasz mój numer, w razie czego call me
😉
I pomyśleć, że jest to osoba przed którą drży cały świat, trzęsie całym urzędem, ludzie nie patrzą jej w oczy, nie oddychają przy niej i nie odmawiają. 😉
U mnie w dziale jest 12 poborców, którzy siedzą w dwóch pokojach. Poszłam do nich i wołają mnie. 3 facetów takich wiecie, facetów z prawdziwego zdarzenia dyskutuje o ... kolorach.
P: kochana jaki to jest kolor kremowy? Ja: yyyy.. A: taki jasno różowy? P: nie sugeruj jej! Ja: nie, taki ani to biały ani to beż .. P: hmm beż, beż ... a G mówił, że to szary! G: nie, nie .. beż, taki jak A ma koszulkę ?! Ja: No tak.. właśnie taki G i P: pedalski! Ja: (wychodząc już z pokoju..) pedalski to róż
Utwierdzili mnie w tym, że faceci rozpoznają tylko 3 kolory: może być, ch**** i pedalski 😵 😁
Godzina 23, pacjent. Z daleka widzę, że będzie się pultał bo długo czeka, bo go boli, bo krzesło jest zielone, bo terakota ma paski. Ale nic, uśmiecham się i robię to co zawsze, jestem miła i sympatyczna, szukam mu najlepszej żyły, pomagam się ubrać, tłumaczę co i jak. Wszystko fajnie. A koleś do mnie wypala ze wściekłą miną - a co pani taka miła, co?! no jakby nie było, zawsze będzie źle 🙂 a mogłam mu wysłać starą, zrzędliwą pigułę, by go opierdzieliła za to że się grzebie i pokłuła go po wewnętrznej stronie nadgarstka (zawsze go tam nakłuwają bo starczą żyłki, a tam cholernie boli). Kurde, bądź tu miły człowieku.
Też mam historię sprzed 2 godzin 😀 Idę po dzieci na lekcję angielskiego do świetlicy szkolnej (dzieci lat 8) i jednocześnie gadam przez telefon z moim chłopakiem i omawiamy naszą dzisiejszą imprezę. Zagadałam się, omawiamy właśnie o tym co pijemy i... wchodzę na świetlicę ze słowami: "spooooko, mamy mnóstwo wódki!" O matko, spojrzenia dzieci bezcenne 😀 Dobrze, że żadna pani świetliczanka ani rodzic mi się nie trafili. Matko, wtopa tygodnia po prostu 🙂
koledzy często wołają mnie na pomoc jak mają kłopot z wkłuciem do żyły, ja mam w zasadzie 100% skuteczności, znajduję wszędzie i u każdego, w niespodziewanych miejscach 😉 wczoraj kumpel miał kłopot u pacjentki, siadłam, macam macam i jest. A on do mnie - wiesz, Ty znajdujesz te żyły jak świnia trufle...
Mam historię znów, z wczoraj. W mojej grupie gimnazjalistów (szkoła językowa) przerabialiśmy wiersz Stevensona "My Little Land". Mieli w książce tytuł wiersza i wokół tytułu różne zwierzaki i robaki narysowane. No i pytam ich (po angielsku)- patrząc na tytuł i obrazki wokół niego, jak myślicie - o czym jest ten wiersz? No i kursantka odpowiada: insects. A ja - sex? whyy? Matko, cała grupa rżała z 5 minut, co za fail 😀
Jako że pracowalam juz w kilku branżach, jak przypomnę sobie więcej akcji, napiszę. Na początek przypomniało mi sie to:
Dawno temu w sklepie
Klientka: Przepraszam, czy te spodnie są męskie? Ja: A jakie Pani potrzebuje? K: Męskie. Ja: Tak, to męskie. K kupuje.
Gdyby chciała damskie a ja bym potwierdziła, też by się tak stało. Jakie były naprawde- nie wiem sama, hahaha 🤣
Edit:
Do weterynarii pod koniec dnia właściciele zwierząt odbierają swych pupili po zabiegach. Wszyscy pacjenci zostali wydani a tu nagle przychodzi pani odebrać kota po kastracji. Zonk, bo nikt nie wie o co chodzi. Okazało się, że rano było zamieszanie. Dziewczyna przyjęła klatkę z kotem i nie przekazała tego nikomu. W międzyczasie kot uciekł- drzwiczki klatki były niedomknięte. Wyobraźcie sobie reakcję właścicielki. Wszyscy szukają kota. Przetrząsnęliśmy wszystkie zakamarki i nic. Kiedy już mieliśmy się poddać, zauważyłam sterczące uszka zza mikrofali (w niej podgrzewano kroplówki). Kotek siedział w chirurgii cały dzień. Obserwował może z ukrycia straszne sceny, jednak nie ominęła go kastracja. Zabieg odwlekł się jedynie jakieś dwa tygodnie. Właścicielka dostała zniżkę w ramach rekompensaty 😉
Kilka dni temu do sklepu jeździeckiego wchodzą starsi państwo. Układałam akurat ogłowia i koło nich zaczęła się rozmowa.
Pani: potrzebujemy paska dla konia. Ja: Ale jakiego paska? Pani: no takiego (i tu pokazuje rękami długość ok. 1m)
Na chwilkę mnie zatkało... popręg może?
Ja: A do czego ma być ten pasek? Pani: No do upalowania konia. Pan: Tylko parciany ma być! Ja: To może o lonżę chodzi? Państwo: no, no, niech będzie.
Przekopaliśmy stos przeróżnych lonż, wszystkie nieparzące. Parciana była jedna, zakończona łańcuszkiem i ta właśnie się spodobała. Nastąpiło testowanie wytrzymałości, szarpanie itd. Kręcenie nosem na karabińczyk, który w końcu uzyskał akceptację. Lonża niestety nie miała na metce informacji o długości, ale "na oko" okazała się wystarczająca. Cały czas byłam przekonana, że mówimy o dużym, silnym koniu. Do chwili, kiedy poproszono o kantar dla kucyka 🙂
Tego samego dnia inny pan kupował jeszcze mikry kask ;]
Historia, którą opowiedziała mi znajoma. Jak była mała, jej tato zabrał ją na spotkanie biznesowe. Garnitury, krawaty, papiery, ąę. W pewnym momencie M. podchodzi do ojca, bierze jego brodę w dwa palce, ściska aż pośrodku zrobi się rowek i mówi "bródka pupka!" 👍
Fajny wątek.... ja mam często smieszne sytuacje z racji tego, że pracuję z dziećmi🙂
..."Pani Asiu, pani wcale taka stara nie jest, jak pani chodzi w dresach" 😎
Mamy taką uroczą 5 latkę, trochę zaniedbaną w domu, ale jest piękna... długie, geste czarne włosy z lokami, duże, czarne oczy, uroda cygańska, no piękna po prostu... pewnego dnia robiliśmy zajęcia z miłych słów, że trzeba używać proszę, przepraszam, dziekuję, poproszę itp. I na drugi dzień ta ta małą przychodzi do mnie, kiedy robiłam kanapki, patrzy mi poważnie w oczy, stanęła jak dama i mówi: "Przepraszam Pani Asiu, czy ja mogłabym pójść do kibla?" :P:P
Ale suchara i jednocześnie faux pas odwaliłam dzisiaj
Do pracy przychodzi Niemiec, ja z nim rozmawiam. Znajoma z pracy (znajoma jest Wietnamką, więc trochę mniej obeznana w sprawie): - O! Pan jest z Niemiec! Marta jest z Polski! Jak to cudownie, wasze kraje są tak blisko, pewnie macie dużo tematów do porozmawiania! Czy Polska i Niemcy mają coś wspólnego? Ja: Tak, granicę...
Mnie wczoraj rozbawił chłopiec (niegrzeczny niby), którego tata (tak zwany Hitler w naszym żargonie) przyprowadził w celu naprawienia. Po godzinie rozmowy z obydwoma panami chłopiec wypala: a widzisz tato, w samochodzie mówiłeś że za karę mnie zabierasz do tej pani psycholog i ona się ze mną rozprawi, a ta pani też na ciebie krzyczała! Oczywiście na nikogo nie krzyczałam, ale fakt - tata też usłyszał to i owo 😉 Straszenie psychologiem zamiast czarną wołgą mnie urzekło :]
Jesteśmy na wycieczce w zoo. Wchodzimy na plac, i dzieci pytają : - proszę Pani, co to jest? - to jest biegalnia dla zwierząt. - Aaaacha.... dlatego, ze tu biegają? - Tak!
....wchodzimy do pomieszczenia z kopułą. - Proszę pani a co to jest? - To jest kopuła. - A co się robi pod kopułą? - Nie zawracaj głowy pani, no co się robi, co się robi. Głupi jesteś. Kopuluje!
..starsi od razu: pani Asiu, a z kim bedziemy kopulować??🙂
mialam kilka razy ciekawe dialogi z pasazerami np takie :
pasażer: "że też musiałem aż na lotnisko przyjechać, żeby zobaczyć takie cudo!" ja:"ale jakie cudo?!" pasażer:" no PANIĄ!" ja:"oj tam, oj tam, po mieście też chodzę" 😀
stoję i przerywam boardingi: podchodzi do mnie pasażer, oddaje mu jego kawałek, a ten zamiast iść, dalej stoi. ja: Proszę Pana? on: ahhh, zapatrzyłem się w Pani oczy... ja: dziekuje...<skromnie i z burakiem na twarzy> on: czasem człowiek żałuje, że urodził się w latach 50 tych...
ja: życzy Pan sobie miejsce przy oknie czy przy przejściu? pasażer: obojętne, byle z tyłu, bo tam się szybciej leci!
podchodzi pasażerka, odprawiam ją, wysyłam bagaż, daje boarding pass i słyszę: ona: co to jest? ja: karta pokładowa ona: a skąd ją Pani wzięła? ja: yyyy z komputera
Mnie ostatnio podrywał tata mojego 5-letniego pacjenta. Niestety przystojny i młody 😀 A zawsze narzekam, że mam taki zawód, że w życiu nie będę miała żadnego pracowego romansu 😉
nerechta specjalnie dla Ciebie 😍 :kwiatek: jeszcze świeże, bo z wczoraj 😉
rejs do Chicago, gate: wywołujemy pasażera o nazwisku Makotyń, bo musimy uzupełnić jego dane paszportowe. nagle przebija się jeden pasażer, zwala wszelkie możliwe słupki i zrywa linki, oddzielające go od nas. podchodzi do stanowiska: pasażer: "chyba mnie panie wołały!" ja: "Pan Makotyń?" pasażer: "absolutnie! z żadnymi kotami nie podróżuję!!" ze strachem w oczach 😉
Ja miałam wczoraj ciekawą historię 🙂 Tata do 5-letniego synka na sesji: no zrób to co ci pani doktor (!!) kazała! I tak ze 3 razy o mnie per pani doktor w czasie spotkania. Na koniec dziecko wychodzi ode mnie z gabinetu i mówi do mnie: Mogę dostać naklejkę? Ja: ale jaką naklejkę Igorku? On: No dzielny pacjent! Śmiałam się z tego jak głupia 😀
Biegam sobie po korytarzu załatwiając to i owo... dzwoni Bardzo Ważny Dyrektor z pytaniem o jakieś dane. Jestem akurat 10 metrów od jego gabinetu, zatem wypalam szybko "już idę do gabinetu" i się oczywiscie rozłączam (a on coś jeszcze mówi cholibka)... Wpadam lekko zdyszana, a sekretarka Dyrektora mówi, że on sam w delegacji... Po minucie Dyr oddzwania z tekstem: "i co byłaś już u mnie?" kurtyna
Ja miałam kilka zabawnych historii w pracy. W związku z tym, że pracuję głównie zdalnie, to często do mnie dzwonią, mailują etc. i siedziałam sobie akurat na koniu, kiedy dostałam sms od dość waznego pana anglojęzycznego z pytaniem, kiedy mam czas rozmawiać, bo chciałby mi zająć ok. 15 minut, to chcąc być grzeczna od razu odpisałam, a z rozpędu nie sprawdziłam co telefon mi poprawił. I tak ważny pan otrzymał ode mnie sms o treści: ‘(…) stringi on a horseback’ . Jak oddzwoniłam, to nie mógł opanować śmiechu 😉
A z cyklu sms, to tydzień temu mojej mamie odpisałam (napisała, że odbierze mojego syna ze szkoły i jakie ma zajęcia dodatkowe w tym dniu) ‘dziwki, pipka’, zamiast ‘dzięki, piłka’- tu już akurat nie wcelowałam dobrze w klawiaturę 😉
I jeszcze dialog moich kochanych dzieciaczków w szkole: - where are you from? - alaska - eeeee? How come, you don’t know it..?!