Zabrałam ją na spacer po ponad pół rocznej przerwie od czegokolwiek. Powinna być dzika i nieujarzmiona. Nawet kopytkiem nie machnęła, dupy nie uniosła. Wsiadłam po ponad ośmiu miesiącach pracy zwykłej zabawy i też nic.
To mój wałach chyba nadrabia za inne klacze bo piszczy na potęge, ale tylko jak jest w terenie z innym koniem wtedy bryka, galopuje bokiem prawie w stój(zamiast stępować-wyższa klasa ujeżdżenia) i wiele wiele innych akrobacji, sam jest baardzo grzeczny 😉
nie miałam na myśli prawdziwego "kwiku" a humoru idealnego by zrobić na złość jeźdźcowi🙂 mina jakby mordowano, machanko wściekłe ogonem- ot ja to nazywam "kwikiem"
Alicjo, musze powiedziec,że od dawna wam kibicuję. Erlindo jest fantastyczny, łapie za oko i jest generalnie kawał ciacha, ale skoro jajek "nie używa" to po co je trzymać ? Fotki odważne :-) Bardzo obrazowo pokazują jak koń nie powinien wyglądac pod siodłem i tym bardziej kibicuje nad progresem waszego teamu :-). Derby - Citrus-chytrus, jestem pewna ,że lisica - jak to rude mają w zwyczaju jeszcze nie raz cie zaskoczy - pozytywnie of course :-) Mój zwierz póki co "zawarczykowany", żarcie obcięte, bo tyje z powietrza,licze na pogodę w weekend - będzie rozruch i regularne jazdy o ile zima/wiosna pozwoli...juz sie sama gubie jaka to pora roku 🙄
''skoro jajek "nie używa" to po co je trzymać ? '' tego nie wie nikt prócz właścicielki 🤔 ciesze sie ,że ci sie podoba ...ubolewam jednak ze obraz taki kiepski 😵 moze jednak lepiej na prezenterce będzie wyglądac hihihihiih
Alicja a nie dałoby się jakoś właścicielce wytłumaczyć, że koniowi byłoby lepiej samemu ze sobą, jakby się "nieużywanych" jajek pozbyć?
Moja też nie kwiczy ani nie piszczy. Ale mina jakby mordowano owszem, zdarza się, zwłaszcza jak pracujemy na hali. Nie cierpi tej hali, w stępie jest okej, jak coś tam rzeźbimy, ale wystarczy przejść do kłusa i jest wielki wściek - bo niestety, ale hala malutka, więc trzeba na tempo uważać, w zasadzie jest to prawie że jazda w kółko, więc koń mi sygnalizuje całą sobą: "poszłabym ładniej, ale nie tutaj, kobieto!!!" 😀iabeł:
A w ogóle to nie opowiedziałam wam, jaką miałyśmy przygodę w zeszłym tygodniu w terenie z psem. Przyplątał się piesek, jakiś "wsiowy", i poszedł z nami w teren. I okazało się, że jak się jedzie stępem, to piesek idzie grzecznie obok, ale wystarczy ruszyć kłusem, a zmienia się w ujadający kłębek latający tuż za tylnymi nogami i usiłujący złapać za ogon. W pierwszej chwili - niewesoło. Koń nafukany i wyraźnie zastanawiający się, gdzie wiać, ja trochę w nerwach, bo się bałam też o psa - Winea przestraszona czegoś, co jest za nią, potrafi kopać mocno i celnie, choć już bardzo dawno się to nie zdarzyło, ale widziałam, to wiem. No to wymyśliłam, że zaczniemy jeździć w kółko i udawać, że to nie pies ściga koński ogon, ale że to my ścigamy psa. Pies uznał to za dobrą zabawę, a ruda jak się zorientowała, że "polujemy"... No wszystko było - najazdy galopem na psa, nagłe zmiany kierunku wykonywane, żeby zablokować psu drogę, ósemki za psem, koła za psem, tropienie psa nosem z uszami po sobie i furczeniem... Coś mi się wydaje, że po takiej zabawie następny szczekający pies może spowodować, że mój koń zapyta: "gonimy go?" 🤣
Alicjo - jest potencjał i jest co rzeźbić. Na pocieszenie powiem,że ja także dopiero jeżdżąc na swoim koniu zrozumiałam sens słów,ze step to najtrudniejszy chód. Pół roku zajeło mi wypracowanie dobrego stępa i w dalszym ciagu mam co robić - takie never-ending story :-)
Wytłumaczy ktoś Eufonie, że jak czyszczę to chciałabym aby choć trochę było to widać? Może nie myślę o tygodniu, ale żeby po godzinie iść się wytarzać w największym błocie? Po co? No kurde...
[quote author=Być. link=topic=752.msg2006009#msg2006009 date=1391801037] Wytłumaczy ktoś Eufonie, że jak czyszczę to chciałabym aby choć trochę było to widać? Może nie myślę o tygodniu, ale żeby po godzinie iść się wytarzać w największym błocie? Po co? No kurde...
Szczyptę? Gdyby to była jakaś mniejsza ilość, a ona znowu w panierce z zeschniętego błota. Cała jak ją stworzono. Nie taka mała plamka na zadzie. To jest wszędzie.