Profesorowie AWF-u informowali, że młode kobiety we wszystkich dyscyplinach "masowo" tracą zainteresowanie sportem ok. 16 roku życia. Zjawisko na tyle powszechne, że jeszcze niedawno uważano, że "sportowy" rozwój kobiety kończy się wraz z dojrzewaniem - potem najwyżej "kontynuacja", nawet nie prowadzono badań wyników sportowych u "starych bab" - zakładano, że ich nie ma 🙁 Dziś, gdy powszechne stało się uprawianie sportu w dojrzałym wieku - już wiadomo, że to nieprawda, że dojrzała 30-latka w wielu dyscyplinach (np. w uważanym za "juniorskie" pływaniu) osiąga rezultaty lepsze - bo jest właśnie dojrzała. O ile nadal sport uprawia/wróciła do sportu. Nadal jednak "gap" pomiędzy 16 a 26 (?) rokiem życia jest powszechny. Mężczyzn to zjawisko nie dotyczy: kto uprawia sport jako młody człowiek, uprawia go stale aż do zakończenia kariery (jeśli sport traktuje poważnie).
halo oj święta prawda, obserwuję to na wielu przypadkach !!!!Z dnia na dzień, człowiek przeprogramowuje się z filozofii "pasji życiowej" na "tumiwdupizm" 😁 przy czym dodam od siebie, że biorąc pod lupę młodocianych właścicieli koni, często kończą przygodę z jeździectwem ze względu na trafienie nieodpowiedniego konia. Bardzo często widziałam schemat rodziców laików, kupujących dziecku konika, który okazywał się nie być jednak pluszową maskotką... pierwsze zauroczenie i szał posiadania własnego rumaka mija, a wychodzą na jaw coraz większe problemy. Koń ponosi, bryka, gryzie w boksie, w końcu dzieciak zaczyna bać się jeździć czy zwyczajnie traci do tego zapał.. Rzadko jednak rodzic nie mający dużo do czynienia z końmi wie, że czasem potrzeba dzieciakowi jakiejś pomocy z ziemi, od kogoś doświadczonego, co oczywiście słono kosztuje. Swoją drogą ciekawa jestem, czy nadal byłabym w jeździeckim "temacie" gdyby trafił mi się mniej grzeczny i kochany koń, bo na początku naszej wspólnej przygody nie było co marzyć o trenerze 😉
kotbury, Ech, trochę za mocno generalizujesz. Tak myślę. Biorąc pod uwagę fakt jak "rozchwiane" są role społeczne, powinności i inne schematy. Sporo mężczyzn nie chce mieć obok siebie kobiety, która non stop będzie mu wsparciem/oparciem/mediatorem/etc... bez własnych zajęć. Takiej, która będzie ślęczeć na wszystkich JEGO treningach i wisieć mu na ramieniu przy wszystkich jego zajęciach. Uprawiając swoje hobby, faceci też mają kumpli i dziewczyna na treningu może być piątym kołem u wozu. Taka kobieta po prostu może nie być interesująca. Bo ani z nią porozmawiać, ani się nią pochwalić. Chyba, że mówimy nie o mężczyznach, a o jakichś pariasach intelektualnych będących tylko częścią centralnego ośrodka dowodzenia znajdującego się w okolicach tam, gdzie kończą się uda. A że powinna być zawsze piękna i pachnąca? Ależ owszem, powinna! Tak jak facet powinien zawsze być czysty i nie jechać potem z kilometra. Żeby być piękną kobietą, nie trzeba mieć tony kosmetyków. Wystarczy dobre mydło, szampon, dobrane do figury ciuchy, pilnik do paznokci i pasta do zębów. I woda w domu.
[quote="kotbury"]Nie ma darmo się mówi o męskich przyjaźniach. wielu facetów ma przyjaciela z dzieciństwa do końca życia. Nie ważne czy jeden z nich jest całe życie magazynierem a drugi profesorem. Nie przeszkadza im to, że każdy z nich spełnia inne role społęczne. Baby natomiast otaczają się głownie innymi babami ze swojej "sfery".[/quote] Chyba nie do końca. Przyjaźnie męskie też nie są wcale takie "różowe". Często facet lekko odcina się od swojego towarzystwa, bo.... pojawia się kobieta. 😉 I nie jest to, przynajmniej dla mnie, żaden objaw pantoflarstwa. Z tą sferą... to bym tego nie wciskała tylko i wyłącznie kobietom. I nie robiłabym z tego "wideł". W pewnym momencie dochodzi się do tego, że nie ma się o czym rozmawiać z niektórymi znajomymi. Mam tu na myśli sytuację w której kobieta [albo i mężczyzna] się rozwija, szczególnie intelektualnie, robi karierę i, siłą rzeczy, zmienia się. I nagle po prostu nie ma o czym rozmawiać ze starymi znajomymi. Nie ma wspólnych przeżyć, imprez... a ileż można wspominać w nieskończoność "stare czasy" podstawówki.
kotbury, Ech, trochę za mocno generalizujesz. Tak myślę. Biorąc pod uwagę fakt jak "rozchwiane" są role społeczne, powinności i inne schematy. Sporo mężczyzn nie chce mieć obok siebie kobiety, która non stop będzie mu wsparciem/oparciem/mediatorem/etc... bez własnych zajęć. Takiej, która będzie ślęczeć na wszystkich JEGO treningach i wisieć mu na ramieniu przy wszystkich jego zajęciach. Uprawiając swoje hobby, faceci też mają kumpli i dziewczyna na treningu może być piątym kołem u wozu. Taka kobieta po prostu może nie być interesująca. Bo ani z nią porozmawiać, ani się nią pochwalić. Chyba, że mówimy nie o mężczyznach, a o jakichś pariasach intelektualnych będących tylko częścią centralnego ośrodka dowodzenia znajdującego się w okolicach tam, gdzie kończą się uda.
przy czym dodam od siebie, że biorąc pod lupę młodocianych właścicieli koni, często kończą przygodę z jeździectwem ze względu na trafienie nieodpowiedniego konia. Bardzo często widziałam schemat rodziców laików, kupujących dziecku konika, który okazywał się nie być jednak pluszową maskotką... pierwsze zauroczenie i szał posiadania własnego rumaka mija, a wychodzą na jaw coraz większe problemy. Koń ponosi, bryka, gryzie w boksie, w końcu dzieciak zaczyna bać się jeździć czy zwyczajnie traci do tego zapał.. Rzadko jednak rodzic nie mający dużo do czynienia z końmi wie, że czasem potrzeba dzieciakowi jakiejś pomocy z ziemi, od kogoś doświadczonego, co oczywiście słono kosztuje. Swoją drogą ciekawa jestem, czy nadal byłabym w jeździeckim "temacie" gdyby trafił mi się mniej grzeczny i kochany koń, bo na początku naszej wspólnej przygody nie było co marzyć o trenerze 😉
Mało tego, rodzic laik nie ma ochoty jeździć z napalonym nastolatkiem po stajniach i szukac odpowiedniego konia więc zazwyczaj pierwszy zobaczony zostaje kupiony bo "albo ten albo żaden" przerabiałam to więc wiem 😉 Jednak przetrwałam choć prób sprzedaży konia było wiele ale jest ze mną do dziś. Nie bylo łatwo, koń młody, ja młoda, oboje zero umiejętności, brak kogoś z dołu -tragedia! Takie życie.
mam 22 lata w koniach bez przerwy od 10 roku życia. czy facet czy coś się przydarzało konie i tak zawsze były pierwsze i będą pierwsze. na rodzinę i dziecko zdecyduję sie tylko pod warunkiem, że będę zabezpieczona na kwestię jezdziecką - czyli będę miała czas choćby 3 razy w tygodniu do stajni pojechać. Tak samo mam z pracą - rodzina czy dzieci dopiero kiedy moja praca będzie zabezpieczona. i mam gdzies schematy, mam gdzieś to, że powinnam być matką polką. życie ma się jedno i zamierzam w nim robić to co kocham i o czym marzyłam a nie wypełniać ulubowane przez kogoś schematy. jestem wyjątkiem w tej kwestii, że nie planuję dzieci i rodziny, nie zależy mi na tym, więc zwyczajnie nie mam dylematu.
więc przewiduję że zostaniesz zdziwaczała starą panną ...ekhm signielką 😉
[quote]Cytat: ElaPe Listopad 04, 2011, 21:51:38 Cytuj Są też minusy babskiego towarzystwa, bo później każda, każdej tyłek obrabia icon_rolleyes no taaa, faceci tacy święci i nigdy nikomu nic nie obrabiają wink
No jasne, że święci.... i do tego zawsze mają rację wink[/quote]
noo baaa, mowa. Najświętsi, najlepsi, najodważniejsi, najmądrzejsi. I nic tylko w rozmowach poruszają tematy wzniosłe, poetyckie i w ogóle. Cud natury.
[quote]Są też minusy babskiego towarzystwa, bo później każda, każdej tyłek obrabia icon_rolleyes no taaa, faceci tacy święci i nigdy nikomu nic nie obrabiają wink No jasne, że święci.... i do tego zawsze mają rację wink noo baaa, mowa. Najświętsi, najlepsi, najodważniejsi, najmądrzejsi. I nic tylko w rozmowach poruszają tematy wzniosłe, poetyckie i w ogóle. Cud natury. [/quote]
Mam nadzieję, że nikt nie przeoczył ironii w moich słowach, ze zawsze mamy rację 😉
zawsze mnie to zastanawialo jak to sie dzieje, ze po stajniach same chlopy a jak przyjdzie co do czego to w sporcie sami faceci.
i nasuwaja mi sie po tych kilkunastu latach pewne wnioski: pierwszy najbardziej oczywisty to to, ze kobiety rezygnuja ze swoich pasji dla zalozenia rodziny, dla swoich facetow. to z kolei wynikac moze z tego, ze partner nie akceptuje pasji, chce byc jedyny i najwazniejszy czyli po prostu patriarchalnosc polskiego spoleczenstwa. opcja druga to ciaza po ktorej najczesciej wielu babeczkom wracac do czegokolwiek sie nie chce ( i tu znowu wracamy do braku wsparcia i patriarchatu)
druga opcja jest taka, ze kobiety sa w wiekszosci duzo mniej ambitne od mezczyzn i to jest fakt. sa duzo bardziej emocjonalne, cierpliwe, sumienne i systematyczne co powoduje ze jest ich wiekszosc w stajniach "rekreacyjnych"- rajcuje je praca z konmi, kontakt, rozwoj umiejetnosci, albo po prostu rozne sposoby spedzania z koniem czasu, a nie pakowanie na zawody, ciagle napiecie, wyjezdzanie z domu (nie zapominajmy ze kobiety to domatorki), ogolny chaos, wzloty i upadki. wole sobie spokojnie wszystko na wlasnym podworku cwiczyc i rzezbic niz szalec. czesto tez nie wytrzymuja psychicznej presji treningu nastawionego na starty i na wynik.
trzeci powod moim zdaniem jest taki, ze jezdziectwo "profesjonalne" wiaze sie z ciaglym scieraniem sie z meskim swiatem, a ciagla walka o swoje kobiet nie zacheca.
to tylko moje luzne obserwacje dlaczego w sporcie mesko, ale ogolnie kobieco. mozna sie z tym zgadzac lub nie i mowie to ja gdzie u nas w stajni stosunek plemnikow do jajnikow jest... 6:2
po stajniach same chlopy a jak przyjdzie co do czego to w sporcie sami faceci. (...) u nas w stajni stosunek plemnikow do jajnikow jest... 6:2
coś słabiutko plenne te chłopy-nie-faceci 🤣 Ogólnie masz rację, ale co ci wyszło ubawiło mnie serdecznie 😀
Poważniej - to powód takich a nie innych CV kobiet jest dość oczywisty: dziewczynek nie uczy się, jakie ogromne znaczenie w życiu, w rzeczywistości, ma "walka o swoje". Gdy kobitka drapieżna odrobinę to niby od razu mniej kobieca 🤔wirek: A jeśli jest bezapelacyjnie najlepsza - to na pewno modliszka. Po prawdzie - to większości chłopców też się tego nie uczy - że bycie strzyżoną owcą całe życie to nic mądrego, ale "drapieżcy" wśród męskiej płci zbierają raczej dobrą prasę.