(Nie znalazłam podobnego wątku, jeśli istnieje bardzo proszę o link :kwiatek🙂
Mam (właściwie mamy) problem z koleżanką. Koleżanka jest notoryczną bałaganiarą - taki typ, który nie sprząta po sobie, jak widzi śmiecia to nie podniesie i nie wrzuci do kubła. Normalnie pewnie by mnie to nie ruszyło, ale w stajni ona zachowuje się identycznie. Po koniu nie posprząta, po wymianie ściółki nie zamiecie podłogi w stajni... Zwracałyśmy jej już kilkanaście razy uwagę, ale jest to równie skuteczne, jak walenie głową w dobrze postawiony mur. Ona mówi "ok, ok", a potem jest dokładnie tak samo. Mieliście może do czynienia z takimi osobami? Da się coś z tym zrobić? Czy pozostaje nam ją "pokochać"?... 🙂
Pamiętam taką drastyczną scenę z akademika. Pokoje był 4 osobowe, ciasne i bałaganiarz był utrapieniem. Taka dziewczyna z pokoju sąsiedniego bałaganiącej zrobiła taki głośny wykład na k... etc, że pół piętra się zbiegło. Potem jej rzeczy, jakie wpadły w ręce, szurnęła za okno /2 piętro/ a na koniec dała jej w twarz aż tamta, drobniutka poleciała na ziemię. Myśmy stali jak wmurowani bo się baliśmy odetchnąć. Na koniec ta "porządkowa" powiedziała: - Mamusia Cię nie nauczyła sprzątać to ja to zrobię. Nie popieram takich metod. "Porządkowej" do dziś się boję jak ognia. Ale bałaganiącą uleczyło chyba na wieki.
Haha, Tania, Terapia szokowa działa. Ja w stajni miałam wspólną szafkę z bałaganiarą. Po wielu prośbach o porządek wywaliłam jej wszystkie rzeczy na środek pomieszczenia, zmuszając do uporządkowania. Potem wystarczyły upomnienia słowne. Inną koleżankę nie tyle bałaganiarę co "zapominalską" nauczyłyśmy przez schowanie bata. Ciągle na korytarzu zostawały jej rzeczy, bo ich zapominała sprzątnąć do siodlarni. Bat na owe czasy blisko 20 lat temu, dość drogi schowałyśmy na ok miesiąc czasu. Wszyscy zgodnie szukającej mówili, że pewnie psy wyniosły, a ona szukała po padokach i wokół stajni. Jak już się pogodziła za stratą bat został oddany. A tym samym poprawiła się pamięć do sprzątania po sobie.
Mój brat to jest cholerny bałaganiarz 👿 Nigdy po sobie nie sprząta, chyba że cud się zdarzy. Papierek leży na podłodze - nie podniesie! Jego pokój zasyfiony, strasznie duszno, ale nawet nie wywietrzy bo po co. Nawet nie potrafi po sobie umyć szklanki, ani talerza. Cokolwiek zrobi, uważa że jest czysto - a tak na prawdę dalej jest syf... Myjąc cokolwiek w zlewie, używa tylko wody - bo po co gąbka i płyn? 🤔wirek: Jak on mnie tym wkurza! Mama już też nie ma siły na to. Grr, to się wyżaliłam.
O matko gdyby ktos mi cos takiego zrobil (z batem), to bym dopiero sie wsciekla i okrzyczala towarzystwo. Jak sie spiesze to zdarza mi sie cos zapomniec zaniesc, ale zeby kogos denerwowal bat zostawiony gdzies tam, to przegiecie!
Dzięki za odzew 🙂 Niestety, problem nie jest z "zapominaniem" schowania rzeczy, więc tu metoda schowania czegoś nie pomoże... To typowy problem - nie zamiatam po sobie, wokół swojej szafy mam syf, kupy po koniu nie sprzątnę. Czy poza rękoczynami (Tania - 👍 ) macie jakieś pomysły? :kwiatek:
ash, w ostateczności trzeba będzie zacząć tak robić... aczkolwiek nie wiem, czy to coś da. Kiedyś miała postawiony worek ze swoimi własnymi śmieciami tuż pod szafką i po prostu przestawiała go w inne miejsce, żeby nie przeszkadzał 😵 Po ostrej kłótni z innymi dziewczynami wzięła worek do wyrzucenia.
Arimona, rozmowy były, nawet kilka w sporym gronie. Nic, jak grochem o ścianę. A jak jej zwróciłam uwagę, jak byłam sama, to usłyszałam, że mam pilnować swojego tyłka.
Arimona, W stajni było ponad 20 koni, ciągle kilkanaście osób w rekreacji. Zostawianie po sobie NOTORYCZNIE szczotek, bata, uwiązów .... itd było dla pozostałych uciążliwe. Bo to my pilnowałyśmy, by konie tego nie zdeptały, by ktoś nie używał w rekreacji jej prywatnych rzeczy. Widziałyśmy problem, bo koleżanka nie szanowała rzeczy, które kupowała jej mama. A nam żal było patrzeć jak te "cuda" się walają. Weź pod uwagę, że 20 lat temu jeździło się w leginsach i kozakach. A jedna, jedyna owa koleżanka miała w stajni swojego prywatnego konia. Bo wówczas mniej osób było na to stać.
ja mam niesmak moze nie co do balaganiarstwa a moze niechlujstwa? niebardzo wiem jak to okreslic.. znam osoby ktore z jednej strony potrafia dluzszy czas utrzymywac syf, z drugiej miewaja czas ze utrzymuja pozadek i krzycza za jakiekolwiek balaganienie. z tym, ze nie wszystko jest sprzatniete (tak jakby ktos zlew umyl tylko w srodku a na zewnatrz juz nie). plus przy okazji sprzatania wywalanie cudzych rzeczy bez pytania i bez sensu. no i rowniez nie sprzatanie po sobie na biezaco..
Livia, Jeśli reszcie to przeszkadza i da się zrobić w stajni dobre "plecy" przeciwko tej dziewczynie... to ja bym jej śmieci i rozwalone rzeczy wywaliła pod boks z kartką "TU SIĘ SPRZĄTA". 😎 Jeszcze jak usłyszałaś, że masz pilnować swojego tyłka....ooooooj, dla mnie byłoby to wypowiedzenie otwartej wojny..... Tylko, że w pojedynkę wojny wygrać się nie da. Jeśli stałby za wami właściciel stajni, byłoby super. Mógłby jej jeszcze kazać sprzątać pod groźbą wywalenia.
magda, to jest właśnie takie niesprzątanie w ogóle, wszyscy poza nią jakoś umieją pozamiatać czy posprzątać po koniu, ona ma to gdzieś 🙄
Sankaritarina, większość ludzi w stajni podziela moją opinię. Uważamy, że skoro my możemy po sobie sprzątać, to ona też może - tylko pytanie, jak to wyegzekwować... Mnie ciężko zdenerwować, ale jej się udało - i nie odpuszczę jej tak łatwo 😎 Pomysł, żeby jej zagrozić, że w razie czego zostanie wywalona, jest fajny - tym bardziej, że mamy taką możliwość.
Oprócz tego następnym razem jak zostawi syf, to wykorzystam parę waszych rad 😉
Ja w dawnym pensjonacie miałam chłopaka który ciagle nie sprzątał kup na myjce po swoich koniach ( 4rech). Raz wsadziłam mu jedną kupe do skrzynki ze szczotkami 😁 podziałało 😉
Jak przyjechał do stajni i zabrał sie za czyszczenie koni.... był lekko zdziwiony bo nie włożyłam tam troche tylko calutka kupe z myjki z poprzedniego dnia 😉
Co do osoby która ciagle zostawiała rzeczy na korytarzu o które codziennie potykało sie stado ludzi ( rekreacja + pensjonat) schowałam jej raz najdroższe ochraniacze i powiedziałam ze napewno psy wyniosły ( mielismy ich tam dokładnie 8 :lol🙂 później juz wszystko zbierała a ochraniacze po ok 2 miesiacach odłożyłam pod jej nieobecnosc do jej szafki
Gdzies na "piekielnych" przeczytalam, ze chlopaki mieli dosyc dziewczyny, ktora nie byla jedynie balaganiara - ona byla syfiara do kwadratu. Podobno jej talerze same chodzily, w toalecie walaly sie podpaski zuzyte pol roku wczesniej... Chlopcy nie nadazali za nia sprzatac, ich wlasne rzeczy byly w takim stanie, ze im sie chcialo od tego wymiotowac, blagali ja, prosili, klocili sie - nic nie dzialalo. Pewnego dnia zadzwonili po rodzicow dziewczyny, a sami, korzystajac z tego, ze dziewczyna gdzies wyjechala, posprzatali caly ten smierdzacy chaos (bo balagan to zbyt delikatne okreslenie), te wszystkie podlaski, plesnie, robaki i wrzucili jej na lozko do jej sypialni. Rodzice dziewczyny przyjechali - chlopaki pokazali ten Sajgon w jej pokoju i powiedzieli, jaka jest sytuacja. Nastepnego dnia dziewczyna przyjechala do domu, zastala swoj pokoj w tym "cudownym" stanie i miala dluuuuuga pogadanke z rodzicami 😁
no tak, ale dajmy na to znalazłaby u kogoś w szafce. I wtedy dopiero byłaby afera, zresztą i słusznie. Jeny, jak ja się cieszę, że u mnie jest swoboda i nikt nikogo nie ogranicza w żaden sposób 😉 rypnę to rypnę, moja sprawa 😅