Forum towarzyskie »

"Szybcy i martwi"

Radary to kretynizm. Większość kierowców widząc radar nagle naciska hamulec. Super  🤔

Ale niedługo będziemy mieć odcinkowy pomiar prędkości, będzie jeszcze fajniej  😉

To się nazywa szczęście 😵
A to tak odnośnie fotoradarów 😁

Mnie najbardziej głupota naszego społeczeństwa denerwuje, która powoduje, że o jakimkolwiek bezpieczeństwie nie ma mowy... Jechaliśmy przez Bieszczady tuż przed świętami, ciemno, ale droga uczęszczana, nagle samochód z naprzeciwka zjechał w bok, zobaczyliśmy przez ułamek sekundy tylne światła, a potem przednie już po drugiej stronie. Dachował. Zatrzymaliśmy się, dzwonimy przez ulicę. W samochodzie dwójka młodych ludzi, chłopak wysiadł sam, prowadzącą dziewczynę trzeba wyciągnąć, nie odzywa się, nie rusza. Staramy się, jak możemy, żeby nie zrobić jej krzywdy, cucimy, sami nie damy rady jej wyciągnąć. Jest w mega niewygodnej pozycji, ale już zaczyna mówić. Dookoła duży tłumek, ludzie wyciagają komórki i... robią słit focie. Miałam ochotę dać im wszystkim w ryj, za przeproszeniem. NIKT nie podszedł pomóc. Na szczęście historia skończyła się happy endem... ale na pewno nie dzięki "miejscowym"  🤦
To jest koszmar, dla mnie niewyobrażalne wręcz. Nauczyciel PO opowiadał w klasie o akcji jakiegoś programu telewizyjnego, który upozorował wypadek motocyklisty, żeby sprawdzić jak stoi u nas udzielanie pierwszej pomocy. Zatrzymał się co czwarty (!) samochód, ale ludzie tylko popatrzyli i jechali dalej, nawet nie wzywając pogotowia (!!!). Co 7 samochód zatrzymywał się i chociaż dzwonił po karetkę, pomocy próbowało udzielać jeszcze mniej osób. Po prostu szok, chociaż ja od zawsze mam wzór do naśladowania - mój tata zawsze się zatrzymuje i jeśli sytuacja nie jest groźna, to chociażby pyta, czy może jakoś pomóc.
A te utrudnienia ruchu przy wypadkach najczęściej spowodowane są tym, że kierowcy przejeżdżając obok miejsca wypadku muszą zwolnić i koniecznie zrobić zdjęcie  🙄  🤔wirek:
Inna opcja? Przykładowy typ rozmowy telefonicznej z dyspozytorem pogotowia:
- dzień dobry, był wypadek w miejscu X, samochód leży na dachu/w rowie/walnął w drzewo etc.
- tu padają pytania typu liczba rannych, ich stan itp.
- a ja nie wiem, ja już pojechałem, bo mi się śpieszy.

Ludzie nie wiedzą jak udzielać pomocy, co robić, kiedy widzą wypadek, a nawet boją się reagować (boją się odpowiedzialności, boją się złodziei, którzy mogli coś upozorować itp.). Wolą odjechać, sądzą, że ktoś inny zareaguje, bo przecież droga często uczęszczana, albo dzwonią i rozmowa jest taka, jak wyżej.
No to już trzeci miesiąc mamy autostradę. I jest tak:
- po pierwsze się zaczyna rozlatywać, asfalt pęka, farba się ściera a jeden pas ruchu wyraźnie się kładzie na bok.
- pojawiły się koleiny ! a jeszcze nie wolno tam jeździć autom ciężarowym! w jednym miejscu już dwa razy wyskoczyłam na drugi pas i wyskoczył tam mój kolega znacznie cięższym autem niż moje
Jednak najgorsi są kierowcy. To jakiś koszmar senny.
W piatek- zadymka, taki drobny śnieg kurzył. Ani solarki, ani piaskarki. Ślisko jak na lodowisku. Widoczność fatalna. Jechałam 120 km/h bo wolniej się bałam.
Wyprzedzili mnie WSZYSCY! Na odcinku, gdzie jest jeden pas ruch idiota starym busem jechał 5 cm od mojego zderzaka i świecił z wściekłości. Facet lawetą z rozbitym autem i staruszek w Cinquecento też mnie wyprzedzili. W niedzielę na suchej już drodze jechałam 140 km/h i bus (stary jak świat) pełen pasażerów wyprzedził mnie jakbym stała w miejscu.
WRRRRR............ Tak się z tej drogi cieszyłam. Teraz jej nienawidzę z całego serca.
Ja się mega boję jeździć po polskich autostradach. Wyprzedzające się tiry/autokary, wyprzedzanie od prawej strony po pasie awaryjnym (sic!), blokowanie pasa środkowego, mimo że prawy jest wolny i zjeżdżanie na lewy pas tuż przed maskę samochodu - to w Polsce codzienność. Naprawdę nie cierpię jeździć po polskiej autostradzie. I do tego te zasrane bramki, gdzie się nieraz kolejki jak na granicy tworzą. Jak jechaliśmy po świętach do Niemiec, to była tak kiepska widoczność, że najeżdżali sobie na tyłki jeden po drugim. Wjeżdżam do Niemiec i oddycham z ulgą (może już jestem uprzedzona, nie wiem...), mimo że wolno jechać, ile fabryka dała, to każdy jakoś rozumnie i sprawnie z tego korzysta. Najgorsi są tacy "wycieczkowicze" na lewy pas, sprawiają ogromne zagrożenie wg mnie..
Mnie też urzekły autostrady niemieckie. W Belgii to juz było gorzej- tłok i wyścigi jak u nas.
Cieszę się, że nie mam CB radia bo bym pewnie usłyszała niezłe teksty pod swoim adresem.
No, ten gość co na mnie najeżdżał i świecił to mnie chyba chciał zabić? Jak inaczej to tłumaczyć?
p.s
uprzedzając z góry argumenty, że szef..., że on musi..., że terminy.....
- mam w nosie wszystkie te argumenty. Znikają jak kamfora w chwili gdy się zbiera na szufelkę zwłoki do worka.
Mojej historii autostrady Kraków - Tarnów ciąg dalszy.
Ociepliło się, rozmarzło i co?
Nasypy pooszłyyy . Zjechały na jezdnię jak lawa. Pourywały się te siatki i wszystko jedzie.
Dziś zaczyna lać. Już widzę jak to dziś musi wyglądać.
Jak żyć? No, jak żyć?  😉
Mnie najbardziej głupota naszego społeczeństwa denerwuje, która powoduje, że o jakimkolwiek bezpieczeństwie nie ma mowy... Jechaliśmy przez Bieszczady tuż przed świętami, ciemno, ale droga uczęszczana, nagle samochód z naprzeciwka zjechał w bok, zobaczyliśmy przez ułamek sekundy tylne światła, a potem przednie już po drugiej stronie. Dachował. Zatrzymaliśmy się, dzwonimy przez ulicę. W samochodzie dwójka młodych ludzi, chłopak wysiadł sam, prowadzącą dziewczynę trzeba wyciągnąć, nie odzywa się, nie rusza. Staramy się, jak możemy, żeby nie zrobić jej krzywdy, cucimy, sami nie damy rady jej wyciągnąć. Jest w mega niewygodnej pozycji, ale już zaczyna mówić. Dookoła duży tłumek, ludzie wyciagają komórki i... robią słit focie. Miałam ochotę dać im wszystkim w ryj, za przeproszeniem. NIKT nie podszedł pomóc. Na szczęście historia skończyła się happy endem... ale na pewno nie dzięki "miejscowym"  🤦

A gdyby dziewczynie coś poważniejszego się stało, to mogłaby Cię podać do sądu, że przez nieumiejętne udzielanie pomocy (a szczególnie wyciąganie nieprzytomnej osoby z podejrzeniem urazu  kręgosłupa) doznała uszczerbku na zdrowiu.
(brat słyszał historię o oskarżeniu ratownika medycznego za to, że wybił zęba podczas wkładania jakiejś rurki do gardła)
Czasem nie wiadomo, czy lepiej jest pomocy nie udzielić, czy jednak ją udzielić...
Ustawa mówi że należy pomocy udzielac!
Nie ma zastanawiania sie na własna reke czy tak czy nie....
Ustawa mówi że należy pomocy udzielac!
Nie ma zastanawiania sie na własna reke czy tak czy nie....

A potem odpowiadać za źle udzieloną pomoc, bo ofierze coś się zamaniło?
bez komentarza...
Udzieleniem pomocy przedmedycznej jest już zabezpieczenie miejsca wypadku i wezwanie odpowiednich służ ratowniczych, a także pozostanie na miejscu do ich przyjazdu.
Wyciąganie nieprzytomnej osoby z rozbitego pojazdu jest zwyczajnie niebezpieczne. Ryzyko spowodowania lub pogłębienia urazów jest zbyt wielkie, żeby zajmowała się tym przypadkowa osoba. Co innego w sytuacji, kiedy ten pojazd się np. pali, jest jakieś ryzyko pogorszenia sytuacji. Ale normalnie NIE.
Udzielenie pierwszej pomocy (w sensie masażu serca itp.) również nie jest obowiązkowe.
http://www.pgrm.pl/wiedza/prawo-a-pierwsza-pomoc.html  (pierwszy i ostatni akapit)
hmm, poza tym co powyżej, to nie pamiętam dokładnie z PO, ale coś było, że ratowanie ŻYCIA jest ważniejsze niż możliwość uszkodzenia np. kręgosłupa. przynajmniej tak jest teraz, bo kiedyś chyba mogły być takie akcje, że ratującego podają do sądu. a że "brat słyszał historię" to już argument z... tylnego zakątka 😵
http://www.pgrm.pl/wiedza/prawo-a-pierwsza-pomoc.html  (pierwszy i ostatni akapit)
hmm, poza tym co powyżej, to nie pamiętam dokładnie z PO, ale coś było, że ratowanie ŻYCIA jest ważniejsze niż możliwość uszkodzenia np. kręgosłupa. przynajmniej tak jest teraz, bo kiedyś chyba mogły być takie akcje, że ratującego podają do sądu. a że "brat słyszał historię" to już argument z... tylnego zakątka 😵



Brat uczył się w szkole policealnej na ratownika. Mówili to wykładowcy. Ostrzegali, że może dojść do sytuacji, że ratownik/ osoba udzielająca pomocy może być podana do sądu za uszczerbek na zdrowiu ofiary.
Najgorsze, że chce człowiek pomóc, uratować życie... A tu trafi się jakiś z odsetku procenta debil, który za uratowanie życia ,,odwdzięczy się" wezwaniem do sądu  😵
Sama nie wiem, jak bym zareagowała na widok wypadku na drodze. Jako kierowca (na szczęście) nie miałam z tym styczności, jako pasażer (niestety) już widziałam wypadki, ale na miejscu była już pomoc.
Dementek, to może o to chodzi, że co innego ratownik/lekarz/pielęgniarz, a co innego osoba "cywilna"?
Wiele jest przypadków, kiedy osoba udzielająca pomocy dostaję "bęcki" za zniszczenie ubrań, czy jakieś skutki uboczne typu połamane żebra. Dotyczy to osoby przypadkowe, jak i ratowników i nie jest to żadna nowość. Druga sprawa, że takie sprawy są zazwyczaj z góry skazane na niepowodzenie dla pozywającego.

calore, i co niby wynika z tej ustawy? Poza tym, co już napisałam wyżej.
Dworcika, pisałam to do Dementek jako konkretne przepisy dotyczące udzielania pomocy
Te konkretne przepisy w sumie niewiele mówią. Uznaje się jednak, że udzieleniem pomocy jest już zabezpieczenie miejsca wypadku, pozostanie w nim i wezwanie pomocy. Nie ma obowiązku robienia nic poza tym.

Zasadniczo mówi się o tym, że należy ratować życie, nawet w przypadku, kiedy przy tym poszkodowany dozna stałego uszczerbku (czyli lepiej, żeby wytargać go z samochodu, uszkadzając np. kręgosłup, niż zostawić go ryzykując jego śmierć), ale to już sprawy zdecydowanie wyższego kalibru.
A ja sie nie zastanawiam, na szcescie mialalm tylko pare doswiadczen( i nie chce wiecej) ale liczy sie tu i teraz, mam mozliwosc ratuje!
Olewam to co bedzie potem,ja mam byc w zgodzie ze soba!
Nie darowalalbym sobie,gdyby ktos umarł tylko dlatego ze balalbym sie pozniejszych konsekwencji... to tak niewiele...
Kilka lat temu podobny wypadek zdarzył się w Borównie pod Bydgoszczą. Sześciu chłopaków jadących golfem wbiło się w tył naczepy. Przeżyło 2 czy 3 chyba. "Kibice" uciekający przed "kibicami" innej drużyny. W bagażniku łańcuchy, pałki itp. Chłopaki po -naście lat...
Dzięki za uwagi, oczywiście zdaję sobie z tego sprawę i przyznaję rację (nie chciałabym, żeby mnie ktoś szarpał i pogarszał sprawę), ale sytuacja była wyjątkowa z kilku powodów:
a) dziewczyna wisiała do góry nogami, robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy
b) obok siedział jej, notabene panikujący, chłopak, którego "sytuacja", w której wylądował, była znacznie gorsza (wgniecenia na drzwiach, dachu; nic mu się nie stało)
c) nie byliśmy pewni, czy oddycha, zostawianie jej w tej pozycji wydawało nam się niebezpieczne
d) jej chłopak twierdził, że po uderzeniu ruszała się, usiłowała "wygramolić", ale straciła przytomność
e) działo się to na takim za****u, że policja przyjechała po 15, a po 22 minutach; nie bardzo wyobrażaliśmy sobie wszyscy stawianie trójkąta na drodze, zapalenie papieroska na zderzaku i czekanie na rozwój sytuacji... było tuż przed Świętami, horrendalnie zimno
f) moją pasją są rajdy turystyczne, survival; mam spore doświadczenie w tej mierze, brałam udział w wielu kursach z zakresu I pomocy dla własnego spokoju i bezpieczeństwa otoczenia, stało się to takim moim "konikiem", notabene uważam, że każdy koniarz powinien końsko-ludzką pierwszą pomoc mieć obcykaną; kolega jest lekarzem sportowym i też umie ocenić sytuację
g)dziewczyna powiedziała do nas kilka zdań po jakimś czasie i chaotycznie, lecz zrozumiale określiła swój stan
h) trudność w wyciąganiu wynikała z ułożenia samochodu, zakleszczonych drzwi i tego, że zależało nam na wyciągnięciu bezpiecznym i jak najbardziej "nieruchomym".
Przepraszam za późną reakcję, ale nie było mnie na r-v już długo, to miło, że się przejmujecie  :kwiatek: dziewczyna miała jedynie stłuczoną rękę i bardzo się przestraszyła, chłopak szybko doszedł do siebie, na Święta oboje byli już w domu. Od pogotowia kolega otrzymał nieoficjalną pochwałę i przez następny tydzień nosił się jak paw  🙄
kolega jest lekarzem sportowym


To diametralnie zmienia postać rzeczy i w zasadzie, gdyby pojawiło się w pierwszym poście, to dyskusji by nie było. Lekarza obowiązują inne zasady niż "cywila".
To, ile zrobi, jakich działań podejmie się świadek wypadku (przypadkowa osoba, która nie jest z wykształcenia lekarzem/pielęgniarką etc.), zależy wyłącznie od niego, jego wiedzy, umiejętności i chęci. Zakres "obowiązków" jest dość wąski, ale to tylko obowiązki, nikt nie powiedział, że nie wolno robić więcej.

Apel! Uważajcie na A4 na odcinku do Tarnowa!!!
Siatki ograniczające ruch zwierząt są niekompletne!!
Można zaliczyć spotkanie z dzikiem. Okropne w skutkach.
http://www.informatorbrzeski.pl/wiadomosci/dziki-na-autostradzie-a4/
Zobaczcie galerię. Szok.
Dokument Herzoga o esemesowaniu podczas jazdy... KLIK.
Ja mam w tym roku jakiś rekord. W ubiegłym sezonie było kilka wypadków takich poważniejszych i to tyle. W tym co dyżur(!) mam co najmniej dwa! i nie są to stłuczki :/ i w dzień i w nocy... rozwalają się ludzie po prostu jeden za drugim :/ masakra, aż strach do domu wracać bo jadę mega ruchliwą trasą nad morze i co chwila ktoś wpada na super inteligentne pomysły co do wyprzedzania 🙁
Człowiek nawet nie wie, jaki jest szczęśliwy 😀 Dziś wieczorem się dowiedziałam, żem szczęśliwa - że NIE zabiłam dziewczyny. Ot, wieczorem skoczyłam samochodem kilkaset metrów do sklepu po tonik.
Uratowało nas (obie), że... blondynka 🤣 Jadę i nagle widzę jakieś dziwne fruwające pierze przed samochodem na wysokości ok. 150 i szybko się zbliża - to przyhamowałam i na wszelki wypadek na środek (pustej) drogi. Już mijając dojrzałam, że to dziewczyna. No zajebisty pomysł: zmrok, ostatnie pasma zachodu, lampy się jeszcze nie palą, kierowcy dopiero przyzwyczajają do świateł - a ta Kretynka jedzie ulicą NA ROLKACH pod prąd, dość szybko - nic to, że samochód, nic to, że obok szeroki chodniko/rowerowy pasaż, ubrana na szaro, zero jakiegoś odblasku - no bajer. Gdyby te włosy nie odbiły światła 40/h nic by nie pomogło - wjechałabym jak w otwartą bramę 🙁 Brr.
Tak się zachowują ludzie, którzy nie prowadzą za kierownicą.

Pewno jej się zdawało, że - uskoczy przed nadjeżdżającym samochodem. ( skoro jechała tym pasem, to chciała widzieć samochód przed sobą) - myślała, że będziesz ją widzieć bo masz reflektory
Tylko nie wzięła pod uwagę, że reflektory czasami gucio dają! ( stąd widać, że nie prowadzi samochodu) i że nawet gdyby sama chciała uciekać ci spod kół, to robiąc taki manewr tuż przed twoją maską, kiedy zobaczysz ją w ostatnich sekundach, jako kierowca możesz wykonać dziki ruch kierownicą by jej nie rozjechać i sama się rozbić.
Debilka bez prawa jazdy i tyle.  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się