Forum konie »

Pastwisko,padok

karolina_, chodzi ci o NPK? Sama jestem ciekawa.
Czy nawóz azotowy? 4 tyg gdy jest normalna pogoda, 5-6 gdy jest susza jak teraz 😑
U nas póki co też susza. Kolejny rok, wspaniale 😒
Polifoska ma amonową postać azotu - więc ok 4 tygodni byłoby ok. 14 dni do formy azotanowej i ok 10 dni do amidowej, potem już jest bezpiecznie.Ponadto jak granulki są rozpuszczone to raczej zagrożenia nie widzę.

Ostatnio słyszałem dobre opinie o Yara Mila Power NPK 20-7-10 - macie jakąś praktykę z tym nawozem?
Iskra de Baleron, tak, to jest NPK

melehowicz, dzieki. U nas nawet pada w tym roku, tak co drugi-trzeci dzień, więc granulek nie widać i ładnie rośnie już trawa.
karolina_, Zazdroszczę deszczu. U nas ostatni sensowny opad był w lutym, jak śnieg spadł. Potem na początku kwietnia spadło ciut śniegu i wczoraj niewielki deszcz. Pomoczyło tak na 1,5 cm ziemię. I tyle 😫 Pastwiska stoją i czekają, trawa niby zielona, ale nie rośnie nic prawie 🙄
zembria, piona, u mnie podobnie, z tą różnicą że wczoraj może zmoczyło wierzchnie 1,5 milimetra, a może mniej. W prognozach deszczu zasadniczo brak, jak coś się pojawia to im bliżej opadu tym prognozowany opad jest mniejszy, aż w końcu zupełnie znika. Katastrofa 😖
Czy jest jakiś sposób na pozbycie się jaskrów? Mam jeden kawałek pastwiska (około 5000-7000 mkw), jedyny gdzie zostawiłam starą łąkę (wtedy wyglądała bardzo ładnie) i nie założyłam pastwiska od nowa, no i mam na niej w tym roku wysyp jaskrów😒czy jest jakiś dobry i przede wszystkim skuteczny sposób na pozbycie się tego dziadostwa, czy tylko zaorać i zrobić od nowa? Akurat tam chodzi ogier i nie mam gdzie go przenieść, mogę go jedynie na jakiś czas zamknąć na kwaterce.
lhp, Kosić i wapnować.
Wapnowaliśmy, nie wyglądają jak by im zaszkodziło, ale może to jeszcze za mało lub za wcześnie. A kiedy najlepiej to skosić, biorąc pod uwagę lokatora tego pastwiska? On tych jaskrów też zasadniczo nie rusza.
lhp, ja bym zrobiła oprysk. Wydaje mi się że Fernando działa na jaskry, ten środek ma tylko tydzień karencji.
lhp, Przed kwitnieniem. Jak odrośnie to znowu kosić... i tak w kółko 😝 Ale działa, tylko żmudna robota to jest.
Iskra de Baleron, o, jak taka krótka karencja to by było dobre rozwiązanie 🙂
lhp, poszukaj ulotki i przeczytaj, ja nim tępię właśnie nawłoć na nieużytku który będę przekształcać w pastwisko.
Zamówiłam ten Fernando, zobaczymy jak zadziała, bo piszą w ulotce że jaskier jest z tych bardziej odpornych, trzeba dać maksymalną zalecaną dawkę. Także dzięki Iskra de Baleron za polecajkę 🙂

A powiedzcie mi proszę, może macie doświadczenia własne w tym zakresie lub większą wiedzę niż ja po przeczytaniu ulotki - tam jest okres karencji 7 dni, po tym czasie piszą, że można wypuścić zwierzęta, ale przecież te rośliny wciąż tam będą, co jak koń zje takiego opryskanego mlecza czy babkę, na które ten środek też działa?
Fernando wytłucze w zasadzie wszystkie rośliny dwuliścienne. Moim zdaniem skoszenie wysoko załatwia sprawę. Po skoszeniu - 7 dni i jaskier jest niegroźny. Ponadto konie są dość wybiórczymi roślinożercami i rzeczywiste zagrożenie występuje rzadko. Jeśli jest bardzo liczny to opłaca się go co jakiś czas zwalczać herbicydem - np Fernando.
melehowicz, właśnie jest go dużo niestety, są takie obszary na tym pastwisku że dosłownie jeden przy drugim, podejrzewam też, że nie jest to jeden rodzaj jaskra, bo część już kwitnie na takich właśnie dłuższych łodyżkach, a część to taka wersja bardziej płożąca i to jeszcze nie kwitnie. Nie wiem skąd tak się to namnożyło, w zeszłym roku nie było takiego zatrzęsienia, łąka była też regularnie koszona. Może to przez tą dziwną pogodę 🙄
No dobra, to mam jeszcze inne pytanie, liczę że coś podpowiecie 🙂 czy lepiej opryskać całość tego pastwiska, rośnie na nim też sporo mniszków i innych dwuliściennych, czy ręcznym opryskiwaczem tylko te obszary, gdzie jest dużo jaskra? Bo jego dystrybucja zdecydowanie nie jest równomierna, na około 1/3 pastwiska jest go dużo, a pewnie gdzieś na połowie praktycznie wcale
lhp, Masz trzy możliwości: oprysk tradycyjnym opryskiwaczem zawieszanym na ciągniku - daj możliwość wyboru określonego areału, opryskiwacz plecakowy - wie hest wybiórczo co do roślin, wymaga niemal bezwietrznej pogody i jest bardzo pracochłonny, mazacz - trudno o sprzęt, vardzo bezpieczny, spora wybiórczość., ręczny mazacz to też ogromną pracichłonność.
Czyli oprysk z ciągnika jednak wydaje się najrozsądniejszy, i o ile dobrze myślę to część areału wciąż można wykluczyć z oprysku

Kurczę, na swoim człowiek ma milion dylematów, a to jaskier, a to sucho, a to nie wiedzieć co jeszcze, bo ma być idealnie. Kiedyś w pensjonacie pełnia szczęścia była jak koń w ogóle poszedł na zielone 😉
lhp, Jak dbasz tak masz. Nawożenie wapnowan8e, brony itp z czasem doprowadzą do należytego stanu.
Właśnie staram się wszystko robić jak należy, wapnowane, nawożone było i w ubiegłym roku i w obecnym już też (wapnowanie i pierwsze nawożenie). Ale działkę mam drugi rok, konie na niej od jesieni, także sporo trzeba ogarnąć i się nauczyć 🙂
U mnie fernando pięknie wytłukł jaskry i nawłoć...
Miło słyszeć 😁 a po jakim czasie puszczałaś konie?
lhp, akurat tam nie puszczałam, bo ten kawałek tylko koszę
ale gdybym miała puścić, to po 2 tygodniach pewnie. Karencja jest 8 dni,
z tego, co pamiętam.
Czy ktoś z was zakładał może nawadnianie pastwisk lub ma jakieś doświadczenia w tym temacie? Poważenie rozważam, dobija mnie mentalnie ta pogoda 😒
Głównie chodzi mi o to jaki system i o godną polecenia firmę, rozmawiam z kilkoma ale albo jeszcze nic konkretnego, albo ludzie są mało poważni (inaczej, szczyt sezonu w branży doskonale obnaża to, jak bardzo są niepoważni).

Przy okazji update nt. jaskrów - popryskane Fernando, w maksymalnej zakładanej przez producenta dawce, większość tego gadztwa po pryskaniu padła (zrobiły się takie poskręcane), po ponad tygodniu dodatkowo skosiliśmy, jednak niestety odrastają w tempie dość szybkim, nie jest tego tyle co poprzednio, ale są zdecydowanie zauważalne i część już kwitnie. Nie wiem, pewnie za jakiś czas znów skosimy, jak nadejdzie pora znów powapnujemy, ale nie mam już pomysłu co z tym dziadostwem robić.
lhp, a czy przypadkiem w ulotce nie było napisane by nie kosić przez 3 czy 4 tygodnie?
To musi wniknąć i ubić korzenie a nie tylko część naziemną.
Iskra de Baleron, o kurczę, ulotkę czytałam ale czegoś takiego nie pamiętam, co też wprost nie oznacza, że tam tego nie było 🤔 idę sprawdzić
Oczywiście, że jest tam tak napisane, że 4 tygodnie nie kosić. Mądra ja, jeszcze się dałam wkręcić wykonawcy że przed puszczeniem konia koniecznie skosić 😒 No nic, wszystkiego trzeba się jakoś nauczyć, w tym wypadku niefortunnie wyszła nauka na własnych błędach. Skosiliśmy po 13 dniach, sprawdziłam w kalendarzu, to i nic dziwnego, że odrastają. A już były tak pięknie poskręcane, aż miło było patrzeć 😉 Nic to, na wiosnę powtórzymy, tym razem bez koszenia.
Za to żeby było jeszcze bardziej bez sensu, to mlecze, których było dużo i koń chętnie je jadł, nie odrastają wcale.
lhp, Co do nawadniania pastwiska, to można popróbować, ale to mega drogie i może być kosztowne w eksploatacji. Trudno mi sobie wyobrazić w Polsce warunki w których chcesz nawadniać pastwisko. Najprościej to odbudować system melioracyjny - rowy, zastawki, ale trzeba mieć skąd wziąć wodę. Teoretycznie bierze się ją z opadów, ale tam gdzie może ona utrzymać się w rowie , czyli gleba jest mniej przepuszczalna to jest to proste. Można z jakiegoś cieku wodnego , ale to potrzebny jest operat wodnoprawny i pozwolenie wodnoprawne wraz z projektem budowlanym. Czyli najprościej odbudować istniejący system melioracyjny. deszczowanie to koszt meeeegaaa duży i kłopotliwy. Raczej polegający na wyłączeniu kwater na czas nawadniania. Można spróbować nabyć deszczownię mobilną ale to też koszt nie mały. Na koniec uwaga porządkowa im pastwisko bogatsze tym dla koni gorsze, gdyż trawy są wysokocukrowe i zniechęcają do poruszania się, bo ko w zasięgu 10 kroków jest w stanie napaść się do rozpuku.
melehowicz, u nas ostatnie lata jest tak sucho, że w przebiegającym przez naszą działkę rowie melioracyjnym (zadbanym, oczyszczonym) od marca do października nie ma w ogóle wody (w tym roku to i zimą praktycznie nie było), po opadach cieknie taka ledwo stróżka na samym dnie, a rów zbiera m. in. ze znajdującej się obok drogi i ronda zjazdowego z S-ki, dalej z okolicznych pól, a moja działka graniczy z rzeką więc generalnie tej wody w rowie powinniśmy mieć sporo. Ziemia jest sucha jak wiór, dosłownie, trawa ledwo zipie, coś tam wyrosła w górę ale jest w połowie sucha i bardzo rzadka. Zborze u sąsiada sięga w najlepszych porywach może ledwo do kolan. Nie chcę jakiegoś mega bujnego pastwiska, ale też nie chcę obrazu nędzy i rozpaczy, a dokładnie tak to ostatnimi czasy wygląda.
Co do źródła wody to studnia głębinowa, właśnie jesteśmy w trakcie jej wykonywania.
Że tania zabawa to to nie jest, to doskonale zdaję sobie z tego sprawę i jestem na to przygotowana, ale może ktoś gdzieś trafił godnego zaufania wykonawcę, który i doradzi optymalną technologię i uczciwie takie coś wykona.
Dla jasności, wystarczy odjechać 50 km na zachód i normalnie pada deszcz, nie dalej jak dwa tygodnie temu jechaliśmy z mężem do Poznania (od nas to więcej jak pół polski 😉 ), odjechaliśmy te 40-50 km i jak zaczęło padać, to padało, a nawet lało, kolejne 300 km, a u nas w tym czasie pełne słońce i 27 stopni, aż wierzyć się nie chce.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się