Forum konie »

Pastwisko,padok

a co powiesz szefowie jak zrobi sobie krzywde koń?


bo stał zamiast godziny półtorej?  😵 😵 No Dramka nie przesadzaj teraz.
[quote author=Dramka link=topic=5973.msg979226#msg979226 date=1302988603]
a co powiesz szefowie jak zrobi sobie krzywde koń?


bo stał zamiast godziny półtorej?  😵 😵 No Dramka nie przesadzaj teraz.
[/quote]

Zwłaszcza jak stał i jadł trawę? Nasze konie bardziej mogą sie uszkodzić przy sprowadzaniu/wyprowadzaniu niż przy byciu na padoku
xxagaxx Nie przesadzam. Jak słyszę takie rzeczy i przypomina mi się moja luzaczka to nóż mi się w kieszeni otwiera. A później konsekwencje ponosi właściciel..
Jak koń sobie ma zrobic krzywdę to ją sobie zrobi. Zwłaszcza gdy na padoku jest nudno. Dla mnie im więcej koń stoi na padoku tym lepiej. Oczywiście w jakiś granicach rozsądku, ale jak mtylko mogę to konia wypuszczam 2 razy dziennie. Zimą to nie miało sensu bo konie na padoku się nudziły i chciały wracać do stajni. Za to jak jest trawa to nawet w obiad im się nie spieszy.
Konie na pastwisku się nie nudzą - jedzą trawę, są cały czas obserwowane, jak widzę że zaczyna im sie nudzić i trawa ich nie interesuje to oczywiście nie trzymam ich na siłę.
Jakich firm trawy kupowaliście na pastwisko?
polecam DSV
Ja mam mały problem, nawet dwa, pierwszy jest taki, że nie wiem, czy to odpowiedni temat, ale mniejsza.
Jestem w pewnej stajni od 10 miesięcy. Mam 7 letniego wałacha i przez ten czas bezproblemowo wychodził z nimi na padok. Owszem jest to koń dość charakterny, lubi pokazać 'kto rządzi' - przez co inne konie mają do niego respekt, wystarczy, że się spojrzy i wszystkie odchodzą. Na jednym padoku zawalił się mur, przez co stadnina udostępniła nam inny plac... Dziury nie zamurowano tylko powstał plan, że wstawią tam bramę. Kupili, prowizorycznie wstawili i brama była 3 noce. Potem ktoś ją ukradł, więc z placu nadal nie można korzystać.. Ostatnio 'szefowa' stajni oznajmiła mi, że mój koń odgryzł drugiemu kawałek języka (nikt tego nie widział! ale od razu wina była zrzucona na Kowu). Poszkodowany koń często chodził z wyciągniętym językiem i prowokował inne do zabawy z nim... więc każdy mógł to zrobić. Ostatnio zauważyłam, że Kowu odgania inne konie ode mnie, a za jedzenie to jest w stanie zrobić wszystko. I właśnie kilka dni temu (tzn. w niedzielę) to pokazał... Dzieci karmiły koniki trawką i mój agresor się zdenerwował, chciał odgonić jednego i go ugryzł. Pociągnął taką kreskę zębami (zdzierając sierść! nie uszkadzając skóry!), że aż trudno uwierzyć...



I dostałam cios w łeb. Wyzwany koń od drapieżników, agresorów, usłyszałam, że nagle wszyscy się go boją, że to dlatego, że ostatnio jeżdżę 6 razy  w tygofniu, a nie codziennie... Ale najgorsze jest to, że Mój koń nie może wychodzić z innymi, bo je uszkadza... Jest to koń szkółkowy, przez co mają pieniądze w plecy, bo koń rzekomo miesiąc nie będzie mógł chodzić...( w pierwszej stajni widziałam takie przypadki, że to jest pikuś i takie 'małe' wyolbrzymianie)
Albo mój koń będzie mógł wychodzić z innymi, pod warunkiem, że będzie miał zakładany kaganiec! Albo może wychodzić sam, przy czym tylko po południu, co zapewne będzie kolidowało z moimi treningami, a zresztą do południa będzie sam stał w stajni... ;<
Zaproponowałam, że taśmą wygrodzę mu ten uszkodzony plac, żeby tymczasowo mógł wychodzić sam... ale na długą metę tak nie uciągnę, ponieważ jak wstawią bramę, to klacze i wałaszki będą wychodzić równocześnie na place (na 4-ry godzinki) i nie będzie czasu dla mojego dinozaura. Co mam robić, bo już nie mam siły? Nie jestem przekonana do tego kagańca, bo po pierwsze jako 15 latka nie chce robić z konia kaleki/parality/psychola, a patrząc jeszcze inaczej to on nawet nie poszmera sobie chrapkami w piasku itp. I jeszcze jedno moje spostrzeżenie, że nauczy się w inny sposób ustawiać konie, np. kopiąc je... czyli w sumie to jest bezsensu, bo naprawdę się znarowi...
A trzeciego placu brak....


p.s jeśli to zły temat to bardzo przepraszam, ale miałam problem z wyborem.
Ja się nie dziwię, że on chce za jedzenie zrobić wszystko. Jest chudy jak szkapa. Do tego obity i spuchnięty kłąb od źle dopasowanego siodła. Przykre są ostatnie obrazki na volcie🙁

edit: tera chyba doczytałam, że ten koń na zdjeciu to koń poszkodowany przez twojego konia, co nie zmienia faktu, że jest tak jak napisałam powyżej. Zmień stajnię na lepszą.

edit2 ash wiem, już się poprawiłam 😉
hanoverka, ale to jest zdjęcie konia "uszkodzonego"przez konia Kowusiastej!
Kowusiasta- ja powiem tak. Jeśli konie chodzą w dużym stadzie, to nie ma siły, żeby był spokój. Nawet jeśli hierarchia jest mniej więcej ustalona, to i tak co i rusz są jakieś potyczki i przepychanki. Mój koń w poprzedniej stajni pasł się w stadzie złożonym z ok 12 koni. I nie raz oberwał on sam, nie raz dał się we znaki innemu koniowi ze stada. To normalne.

Jeśli zaś jeden z koni w stadzie EWIDENTNIE zagraża innym koniom i jest nadzwyczaj agresywny, to wcale się nie dziwię, że pozostali pensjonariusze składają zażalenia.

Możesz albo:
-poprosić by koń wychodził na oddzielny padok z koniem ( klaczą?) którą akceptuje i nie gania.
-poprosić żeby wychodził na jakiś padok sam ( ale nie wiem na ile twój koń zniesie rozłąkę ze stadem, widząc stado za ogrodzeniem- to zależy od konia. Trzeba by spróbować)
-zamiast kagańca możesz spróbować założyć koniowi pęta. Ale nie ze sznurka, tylko kupowane, wygodne, skórzane, z futrem, żeby się nie obtarł. WIEM, że jest to sposób BARDZO kontrowersyjny ( iw iem, że koń może się przewrócić w petach i uszkodzić), ale znam osobiście konia, który właśnie dzięki petom mógł zostać w stadzie. Chodził w nich ok 2-3 miesiące i uspokoił się na tyle, że po zdjęciu ich przestał zagrażać innym koniom. Przez ten czas hierarchia w stadzie troszkę się pozmieniała i stado się dotarło. Koń po zdjęciu pęt nadal był najwyżej w hierarchii ale przestał ganiać i zagrażać innym.
-zmienić stajnię na taką, w której znajdzie się kobyła do wychodzenia z Twoim koniem w parze, albo oddzielny padok dla Twojego.

Na pewno walczyłabym o to, by koń mógł wychodzić jak najdłużej.
Kowusiasta
Rozumiem rozgoryczenie, ale musisz brać też pod uwagę fakt, że to tylko zwierzaki i skoro Twój koń jest tym 'agresywnym' to stanowczo poproś o wypuszczanie go oddzielnie. Rozumiem, że fajnie jest jak koń jest w stadzie, ale z drugiej strony powinnaś się cieszyć że skończyło się wyłącznie na pogryzieniu, a właściciel konia poszkodowanego nie chciał zwrotu kosztów weterynarza.

Sama miałam dość długo różne dylematy- zwłaszcza, że mój koń w ubiegłym roku zaliczył trzy popadokowe kontuzje m.in. w skutek dołączania do stada nowych koni. W efekcie po ostatniej 'noworocznej' przerwie chodzi na padok tylko z jednym kumplem- a ja najzwyczajniej boję się go wpuścić do dużego stada (bo koń jest wiekowy i niekoniecznie poradzi sobie z dużo większymi, młodszymi i przede wszystkim silniejszymi od siebie końmi).

Nie ukrywam mam na tym punkcie nie małe schizy więc nie dziw się innym właścicielom, że obawiają się po takim wydarzeniu o swoje konie.

Nie mniej jednak trzymam kciuki za jakieś sensowne rozwiązanie tej sytuacji - bo niepadokowanie nie jest rozwiązaniem.

Oczywiście ja już wykluczyłam opcję niepadowakowania, bo po pierwszy ogromna krzywda dla niego, a po drugie trochę bym się o siebie bała.. ;d
Wczoraj wyszedł na ten wytyczony padok, to nie jest koń mega stadny, przez co miał gdzieś, że koledzy są na dalszym padoku.
Co do tego agresywnego zachowania, to owszem gryzł jednego konia, jak podchodził, ale resztę oszczędzał. Teraz ten jeden mu podpadł. Tak w poprzednich stajniach nic nie robił, w pierwszej to on był kozłem ofiarnym (rozcięcie od podkowy na nodze, oderwany płat skóry pod brzuchem, ogromna dziura w klacie). Więc jak widzę tego konia to zdziwię się troszkę całej tej histerii, bo ... owszem kłąb zawsze ma w takim stanie, non stop śmiga na jakiś gąbeczkach itp. ale czy ta 'szrama' jest taka, że on nie będzie mógł przez taki długi czas wychodzić?
Jakby takie coś stało się Kowu (tfu!tfu!tfu! mimo wszystko) to byłoby mi szkoda, że będzie taki pozdzierany na zawody czy coś, bo z tego nawet krew nie poleciała... poszkodowany weta nie widział...
A chudy jest jak szkapa... koń fundacyjny - wyciągnięty z rzeźni, próbują go jeszcze ogarnąć.
Kowusiasta, Czekaj, czekaj - ten ze szramą to koń fundacyjny do odkarmienia, który będzie chodził w rekreacji i dlatego twierdzą, że go Kowu strasznie uszkodził?
Kowusiasta, to jest tylko zdarty naskórek, ale on jest zdarty tuż pod czaprakiem i wtedy gdy koń bedzie uzytkowany to czaprak plus pot narobia krzywdy duzej. Ja bym oczywiście zaczekała aż to zarośnie sierscia. Bida z tego konia, nie dość, że szkapa to jeszcze go ganiają w rekreacji. Może na lepsze mu wyjdzie przerwa, może trochę się odpasie.
w każdej porządnej stajni pensjonatowej czyni się jakieś "ruchy" na wybiegach, jeśli konie się gnębią, to oczywiste

nie raz i nie dwa zdarzało się to u nas, gdy któremuś odbiła palma

moja kobyła akurat zawsze była ofiarą tych wojen i wcale się nie dziwię, że Twój mógł dostać "eksmisję"
no to wdać ,że prowadzę nie porzada stajnie. Bo ja naprwdę bnie robię -nic. Konie same muszą sobie ustawic hierarhię, pozniej zazwyczaj jest spokoj, chyba ,że co jakis czas jakies konisko postanawia sprawdzic swoją pozycje w stadzie.
U mnie jest 12 koni, czasem zdaza sie ,że ktos kogos ugryzie, ktos kopnie nigdy jednak nie były to powazne uszkodzenia. Co prawda raz miałam podobne ugryzienie jak pokazane na zdjeciu. Ale spokojenie zarosło a klacz która wóczas oberwała wie,ze do klaczy (Kaski) poprostu musi podchodzic z szacunkiem (stoi wyżej hierarhii).
Może to brutalne co powiem ale ...kon to zwierze stadne, czasem woli oberwac , czasem sam lubi komus "przyłożyc" woli jednak to, woli nawet stac z boku (gdy ma pietra) niż stac sam , poza stadem czując się wykluczonym.
Faza, może nie trafił Ci się szczególnie agresywny koń... Ja takich spotkałam przewijając się przez pensjonaty i widząc koni koło setki może ze 3 sztuki (tyle pamiętam) - chodzenie z takim koniem na wybiegu kończyło się nie tylko powierzchownymi ranami, ale wzmożoną częstotliwością kontuzji - np. dwa konie mi okulały przez takiego pajaca z ADHD, rok rehabilitacji później... teraz kolejny taki dołączył do stada, masakruje i gania konie. Kilka już kuleje, poranione są wszystkie, które dały się dogonić. Puścili go z jednym spokojnym, zrobił sobie worek treningowy... Trzeci w poprzednim pensjonacie, na chwilę nawiał do stadka klaczy, w którym chodziła moja kobyła i zafundował jej cały grzbiet w szramach. Tak generalnie to też pozwalamy się koniom poustawiać we własnym zakresie, ale niektóre, szczególnie te późno kastrowane, agresywne sztuki... szkoda innych koni.
No właśnie - agresor to coś innego niż takie "standardowe" ustalenie hierarchii. Pokopią się, pogryzą, ale za chwilę jest spokój. Agresor nie daje spokoju i robi się na serio niebezpiecznie. A jaka trauma dla koni, które z agresorem wychodziły -> mój przeżył jednego takiego "cwaniaczka". Miałam problem, żeby własnego konia polonżować, później był problem, żeby go kulturalnie i najzwyczajniej w świecie prowadzić na uwiązie. Zęby, skoki na kraty i coraz to nowe rany wojenne. Agresor się w pewnym momencie stracił i - viola - mój koń w ciągu 24 godzin zrobił się spokojnym i kochanym miśkiem.  😲

Swoją drogą.... odnośnie tej stadowości... Mój stoi już pół roku kompletnie sam. Za towarzystwo ma starszego psa i nas-ludzi 3 razy dziennie [z czego ja się nim zajmuję codziennie przynajmniej przez godzinę, w weekendy o wiele dłużej]. Koń... na serio nie wygląda na nieszczęśliwego. Fakt - nie chce zostawać długo w boksie. Wcześniej mu to nie przeszkadzało. Tłumaczę to sobie tym, że a) albo to dlatego, że jest tam zupełnie sam, nikogo nie widzi albo b) dostał trawiasty padok z miejscami zacienionymi, kawałkiem piaseczku gdzie się można wytarzać, wodą, sianem; na padoku dostaje rano jedzenie. Ale ogólnie.... no, oaza spokoju. Tarza się, je, śpi na tym padoku i przed 13-15 konia z trawy się wyciągnąć nie da. 🤔 Jasne, że ciągle myślę o towarzystwie i on towarzystwo końskie w końcu dostanie, ale na razie, trzeba czekać.
Gdybym miała wybierać - stado, w którym mój koń miałby być przez któregoś szykanowany i wypuszczanie konia samego, chyba jednak wypuszczałabym samego.
Koń agresor, o którym ja piszę, dawno temu o mało nie zakopał na śmierć młodziaka.

Zagonił w róg i podobno kopał bez opamiętania leżącego. Młodziak ledwo, ledwo się wylizał. Naprawdę. Jeszcze długo później, odzywały mu się jakieś problemy z biodrem.
Koń agresor jest koniem pensjonatowym.
Młodziak był koniem właściciela stajni. Ale co by było, gdyby młodziak był również pensjonatowy? Kto i ile odszkodowania by płacił? Nie wszędzie są w umowach zapiski na tego typu okoliczności.

Agresor wylądował na kilka miesięcy w pętach. I się uspokoił. Przykry był widok, kiedy stado leciało na łąkę, a agresor kuśtykał za stadem w pętach. Ale pomogło. Nadal rządził w stadzie. Jeszcze później, za ileś tam miesięcy znów miał założone pęta (przy jakichś ruchach w stadzie) ale nigdy już nie był aż tak agresywny. Nie wiem jak zadziałały te pęta ( bo przecież nie na zasadzie "nauczki", nie?  😉) ale jakoś zadziałały. Przestał tak straszliwie ganiać inne konie.
Faza
Może to brutalne co powiem ale ...kon to zwierze stadne, czasem woli oberwac , czasem sam lubi komus "przyłożyc" woli jednak to, woli nawet stac z boku (gdy ma pietra) niż stac sam , poza stadem czując się wykluczonym.

Jesli masz w pensjonacie konie warte grubo ponad 50 tys. zł, lub Twój koń jest sportowcem to uwierz mi, że zmieniłabyś myslenie i rychło w czas zmieniłabyś umiejscowienie agresora.

Ja mam teraz 3 konie, wałacha i matkę ze źrebakiem. Ona przed porodem nie mogła żyć bez wałacha, po porodzie nie chciała go widzieć, musiał być odstęp między nimi jednego wolnego boksu, do tego szczęście, że podzieliłam wczęsniej padok na dwa mniejsze i chodzą już od trzech tygodni osobno, bo w boksie atakowała wałacha, a przy tym źrebak mógł oberwać, na padoku mogło być to samo. Mam gdzieś to, ze konie są stadne i muszą się docierać. Najważniejsze jest zdrowie konia, ma być sprawny. Po to wydaję kupię pieniędzy, żeby był z tego pozytek, a nie wiecznie L4, bo dla idei konie muszą się się same poustawiać.
tunrida, i ci, którzy widzieli zastosowanie pęt dla koni -> nie ma ryzyka, że koń się w tym przewróci? Nigdy nie widziałam na żywo pęt ani konia, który by w tym chodził, więc kompletnie nie wiem jak to wygląda.
Kowusiasta- ten koń nie oberwał przy ustalaniu hierarchii w stadzie, on oberwał przy dokarmianiu koni trawą.  Może po prostu nie prowokować takich sytuacji więcej?
widać Fazo mało jeszcze widziałaś mimo wszystko
nikt nie mówi o drobnych przepychankach
mowa np. o zgnębionym zwierzęciu, spoconym jak zlanym wiadrem od czubków uszu po końcówkę rzepa ogonowego, z którego można wyrzymać ogon i na którym stoi piana, o koniu, który przez godzinę nie może wyrównać oddechu po czymś takim
bo tak skatowana była moja klacz przez zupełnie niepozornego rzezimieszka
Endurka- miałam do czynienia z różnymi końmi w różnych stajniach i na taki przypadek też nie trafiłam.


Nie wiem jak zadziałały te pęta ( bo przecież nie na zasadzie "nauczki", nie?  😉) ale jakoś zadziałały. Przestał tak straszliwie ganiać inne konie.



to jak działają pęta jest dokładnie opisane w książce dr R. Millera "sekrety końskiego umysłu"

pęta w skrócie działają jak kajdanki czyli "odbierają możliwość użycia broni" i wywołują pokorę poprzez poczucie bezbronności

człowiek ze skutymi rękoma jest pozbawiony podstawowej możliwości obrony czyli użycia rąk/narzędzi
koń ze spętanymi nogami jest pozbawiony podstawowej możliwości obrony, czyli ucieczki
pies w kagańcu jest pozbawiony możliwości użycia zębów

buhaje maja instalowane w nosie takie metalowe kółka...jak się prowadzi buhaja to do tego kółka doczepia się drążek z karabińczykiem na końcu i prowadzi się buhaja "na drążku" czyli w pozycji gdzie nos jest uniesiony do góry, rogi połozone na plecach a gardło odsłonięte...to również wywołuje pokorę bo to jest pozycja uległa, uniemożliwiająca użycie broni - rogów (pozycja agresywna to łeb opuszczony, gardło ukryte a rogi skierowane do przodu)
marysia550, jak widać także nie widziałaś jeszcze wielu rzeczy, to nie argument, ze sie nie zdarzają
marysia550, jak widać także nie widziałaś jeszcze wielu rzeczy, to nie argument, ze sie nie zdarzają


ale czy ja powiedziałam, że się nie zdarzają? zasugerowałam jakoś?
ja widzialam 😉 zdarzaja sie takie osobniki, niestety...
jakiś taki osobnik musi być podatny żeby się dać aż tak zdominować, u nas ledwie pół roku temu prały się aż żal było patrzeć, ale żadne nie uciekało, tylko wręcz "parło" na drugiego osobnika. Ale spokój w końcu nastał.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się