Gumowe pasy transmisyjne zawieszone na palikach, jako ogrodzenia padoków. Czy ktoś z Was takie stosował? Albo coś podobnego - strażackie węże gumowe itp. Widziałam kiedyś to rozwiązanie w stajni w Godnowej u p. Morsztyn. Bardzo proszę o wszelkie opinie, jeśli ktoś z Was ma doświadczenie z takim ogrodzeniem. Czy są bardzo ciężkie? Jak wytrzymałe paliki trzeba stosować? Czy mocniejsze niż przy żerdziach drewnianych? Jak najlepiej je mocować? Czy się nie drą?
wychodza dwie godziny po sniadaniu- na godzine, dwie- w zaleznosci od pogody. Dzis nareszcie połaczylam je w stado. Dwie matki z malymi i dwie dwulatki. Po obiedzie- robota z kazdym z osobna.
Nie sa smutne z tego powodu... idzie wiosna, bede wydłuzac czas przebywania na padoku- ale do obiadu. Stopniowo dojdziemy do 4-5 godzin dziennie.
branka, i jak tu dyskutować jeśli ja piszę, że nie wyobrażam sobie niepadokowania konia, ale wyobrażam sobie niepadokowania całodziennego, a ty do mnie, że ja uważam, że padok to zło 😀iabeł:
przykład naszego padokowanego sportowca z tej najwyższej półki
Nawet nie uwierzycie co zauważyłam kilka dni temu... Na łące pojawiła się trawa więc wzięłam Welta na spacer żeby sobie skubnął. Stawiam go przy wielkiej zielonej kępie a on nic. I tak czekam aż zacznie jeść a on opuścił głowę powąchał i podniósł. Pomyślałam że może ta kępka mu z jakiegoś powodu nie pasuje więc idę do następnej a on znowu nic. Dałam mu trawę z ręki to zjadł bez apetytu (a to wielki żarłok) ale sam zrywać nie umie! Odkryłam że mój koń którego kupiłam zimą nie umie jeść trawy!!! 😵 🤔 🤔 rozpoczynam akcję "nauka wcinania trawy" 👀
Pastwisko to co innego, konie maja trawe, wiadomo- sa zajete. Padok- coz- jak widze ze konie maja dosc, stoja przy bramie, marzna, rza jak mnie widza- wpuszczam do stajni. Mimo ze regularnie odpiaszczam konie- boje sie kolek. Niedawno wiozlam klacz znajomego na operacje- czop z korzeni, piachu skutecznie zatkal jelito. I po co mam trzymac konie na piachu? Dla idei calodziennego padokowania? Siano bylo codziennie na wybiegu- ale one wola grzebac w ziemi.
ktosia - kiedyś robiono taki eksperyment chyba z końmi Przewalskiego albo z czymś takim(poszukam tej informacji bo już nie pamiętam) - część była od lat karmiona zielonką, chodziła na pastwiska itp, część utrzymywana w bardziej naturalny sposób(w rezerwacie gdzie nikt ich nie dokarmiał) - i puszczono i te i te na zielone pastwisko i dano tam trochę słabej jakości, przerośniętego siana. Te pierwsze rzuciły się na trawe - ale te które nigdy nie pasły się na gęstej, zielonej trawce wolały coś co przypomina to, co jadły w rezerwacie - czyli to zeschłe siano 😉 Badacze argumentowali tym, że koń który nie został 'zepsuty' zjadaniem słodkich traw, nie będzie ich ruszał, bo wie instynktownie że to mu szkodzi. Ale można to też inaczej interpretować, ja w sumie nie wiem na czym to do końca polega, bo to też nie jest tak, że w naturze koń nie zjada w ogóle soczystej zieleni.
branka, No, no, ciekawy ten eksperyment. Wygląda całkiem logicznie! Mój jedzeniowy odkurzacz szybko się przekonał, że trawa jest dobra....i potem go nie szło ściągnąć z pastwiska. 🤔
ktosia też mieliśmy konia, który nie wiedział, co się robi z trawą. Naprawdę byliśmy zszokowani... Nie martw się - akurat tej czynności konie uczą się nadzwyczaj błyskawicznie 😀
wychodza dwie godziny po sniadaniu- na godzine, dwie- w zaleznosci od pogody. Dzis nareszcie połaczylam je w stado. Dwie matki z malymi i dwie dwulatki. Po obiedzie- robota z kazdym z osobna.
Nie sa smutne z tego powodu... idzie wiosna, bede wydłuzac czas przebywania na padoku- ale do obiadu. Stopniowo dojdziemy do 4-5 godzin dziennie.
nie ma powodu do dumy, źrebaki trzymać w zamknięciu przez większość dnia - karygodne.
[quote author=Złota link=topic=5973.msg974384#msg974384 date=1302682942] Padok- coz- jak widze ze konie maja dosc, stoja przy bramie, marzna, rza jak mnie widza- [/quote] a nie mogłabyś np powrzucać tam gałęzi do obgryzania, paśników typu slowfood, wysypać jednego kąta twardym podłożem typu żwir.. nie mówię o ideach trudnych do realizacji typu full "paradise paddock" ale takie działania w niewielkim zakresie
sama się zastanawiam nad ww. i chyba to nie jest ani wielki koszt ani wiele roboty a zmiana spora
Żwir to duży koszt, ale zrobienie paśników nie - a jak jest kilka paśników w różnych katach, to motywuje to konie do łażenia. Jak jeszcze woda będzie w innym kącie to już w ogóle. Można też zrobić koniom na wybiegu miejsce to tarzania/kładzenia się - z piachem albo trocinami(jak pod dachem), chętnie z tego korzystają w mokre dni. Można różnie kombinować, jeśli konie rzeczywiscie się nudzą i tylko stoją przez kilka godzin - choć moim zdaniem nawet takie stanie na dworze jest lepsze niz w boksie, bo chociaż jest świeże powietrze, słońce, można się pobawić z innymi końmi, można się mimo wszystko ruszyć, jeśli się zdecyduje po 2 godzinach stania, że to nudne 😉
Złota - nie zdziw jak źrebaki będą słabo rozwinięte przy tak krótkim padokowaniu... dla mnie to też karygodne, młode konie trzymać 23h w stajni...
Istnieje - np konie od handlarzy, które się u nich rodzą, a którzy nie mają padoków. Niektóre konie w małych stajniach, gdzie nie ma łąk też mogą nie znac pastwiska, jeśli się w takim miejscu urodziły. Zobacz też ilu amatorów źrebi klacze i potem nie ma pojęcia jak je utrzymywać...
Ja może widze swiat przez pryzmat kopyt, ale akurat na nich dobrze widać historię młodych koni, szczególnie to ile miały ruchu... - jak mam np dwulatka z bardzo zacieśnionymi kopytami i słabiutkimi strzałkami, chodzącego 'od palca' to nie ma bata - musiał bardzo mało wychodzić... to mnie w ogóle przeraża, jak wiele spotykam młodych koni z problemami kopytowymi. Trzeszczki, mocne zacieśnienia kopyt itp u 3-4 latków - to jest masakra przecież! Dawniej też tak było, czy to jakaś współczesna plaga? Zresztą właściciele koni, które mam pod opieką często znają ich historie w momencie zakupu i potwierdzają jakby moje obserwacje słowami - mam np 2,5 latka, który chodził na padok tylko do czasu odstawienia od matki, potem był zamknięty 24h na dobe na małej biegalni pełnej gnoju przez następne 2 lata. I co z takim robić? wielki koń, a kopyta zupełnie niezdolne do przenoszenia jego ciężaru(zresztą cały koń wygląda na słabo rozwiniętego). Ciekawa jestem na ile jeszcze taki niespełna 3latek, jak teraz poszedł na łąki, może się rozwinąć...
branka, ale KTO kupuje takie konie 🤔? No chyba, że fundacje 🤔 Przecież koń nie wybiegany źrebakiem, źle odżywiony (bez trawy zawsze jest źle dla młodego), bez naturalnej wit. D - jest kaleką in spe 🙁 A zawężenie kopyt może się łączyć ze zbyt wczesnym zamknięciem i/lub użytkowaniem (kuciem?) - tak było z moim, którego wsadzono w podkowy (wyścigowe) gdy miał 19 miesięcy 🙁 Uff, szczęście, że żaden hodowca folblutów nie wpadnie na taki "genialny" pomysł, żeby "produkować" źrebaki bez pastwiska. ktosia, to powód musi być inny. Konie ze stadnin znają trawę - choćby z lenistwa pracowników 😎 edit: A może dla niego wypas to "kwestia intymna"? Niektóre konie nie tarzają się na uwięzi - może niektóre nie jedzą? (zakładam, że koń był w kantarze, tzn. nic nie miał w pysku)
No, wczesne wsadzenie w podkowy też może być przyczyną mocnego zawężenia u młodego konia. Może też niestety doprowadzić do kostnienia chrząstek kopytowych czy np deformacji kości kopytowej - i potem po latach jak sie takiego konia rozkuje to jest awaria. Wyścigowe konie to mimo wszystko z tego co wiem, nie są okuwane na cały rok, tylko na sezon. No i przynajmniej zanim pójdą na tory latają po pastwiskach całymi dniami.
A KTO kupuje takie konie - nie wiem. Ja swojego też wyciągnęłam z takiej beznadziei i mogłam sobie kupić lepiej rozwiniętego - ale chciałam tego i już 😉 inna sprawa, że przynajmniej nie przepłaciłam, bo koń był tańszy nić pies mojego brata 😁 no i od razu po kupnie ją przeniosłam w miejsce gdzie chodziła na pastwisko, plus przynajmniej do końca pierwszego roku życia wychowywała się na pastwiskach, także koniec końców tragedii nie ma. Czasem też ludzie się nie znają i dają sobie po prostu wciskać dziwne 'wynalazki'. No albo własnie jak ja zwiążą się emocjonalnie z jakąś bidą i ją wykupują - a potem marudzą, że w co oni się wpakowali 😎
Kluczowe jednak jest to: przynajmniej do końca pierwszego roku życia wychowywała się na pastwiskach, także koniec końców tragedii nie ma.
Rozumiem porywy serca (wszak serce nie sługa) 🙂 ale dobrze by było, że by ludzie "zwiększali poziom świadomości" z czym wiąże się kupno konia "z chlewika" - w znaczeniu - od urodzenia bez ruchu 🙁. Wiąże się z rehabilitacją non stop. O sporcie też można zapomnieć.
ktosia, to powód musi być inny. Konie ze stadnin znają trawę - choćby z lenistwa pracowników 😎 edit: A może dla niego wypas to "kwestia intymna"? Niektóre konie nie tarzają się na uwięzi - może niektóre nie jedzą? (zakładam, że koń był w kantarze, tzn. nic nie miał w pysku)
możliwe, możliwe.... Dopuszczam też myśl że jest wyjątkowo wybredny jeżeli chodzi o trawę i ta mu z jakiegoś powodu nie pasowała (chociaż byłoby to co najmniej dziwne biorąc pod uwagę fakt iż jadł trawę z ręki).... A może chodziło o to że pierwszy raz był na tej łące i był bardziej zaaferowany przestrzenią? Tak czy inaczej będziemy kombinować....
halo, W niektórych stajniach źrebaki mają nie tyle pastwisko.... co padoki piaszczyste. Albo "pastwiska", gdzie słuch po trawie zaginął. No i są wypuszczane na całe dnie, ale nie na zielonym. Ruch jest, tylko szkoda, że bez trawy.
Sankaritarina, "u nas" była stadnina (już zlikwidowana). Klacze ze źrebolami do oporu na pastwiskach. Zimą - owszem, padok. Ale - dlatego był biegalnik - taki specjalny "korytarz" na owalu, którym były źrebaki "pędzane" - musiały "normę" wybiegać. I tak konie z tej stadniny nie miały za dużych osiągnięć - możliwe, że warunki chowu (pobytu na pastwiskach) były zbyt marne. Podobno najlepsze warunki to pastwiska 12 miesięcy w roku, 24h na dobę, i koniecznie pofalowane - nie płaskie. Podobno takie warunki są w Anglii, a u nas folbluty się degenerują co by nie robić 🙁 Pamiętam czasy, gdy dopiero pojawiały się pierwsze konie z prywatnych hodowli. Większość była "słaba w nogach" (i kopytach) bo zwyczajnie nie były z chowu typowo "stadninowego" - z gromady! źreboli szalejących do oporu na pastwiskach. Teraz są już "normalne" stadniny prywatne. Kupno źrebaka z bardzo kameralnej hodowli nie będzie taką dobrą opcją jak z dużej - pastwiskowej (byle rozsądnej - bo różnie bywa). Mój jest z małej hodowli, ale zdaje się - odchowany w Kozienicach, "u tatusia" 🙂 Gdy w PL były tylko państwowe stadniny - wiadomo było jakie cechy noszą konie z poszczególnych stadnin - zgodnie z warunkami wychowu! Gdzie jest mokro - gdzie sucho, gdzie chodzą przez wodę, gdzie są górki - to nie było obojętne. Myśl hodowlana liczyła się, ale warunki wychowu - także. Były stadniny, gdzie konie - wiadomo było z góry - nie były "first class" 🙁 Ba! na wyścigach można było obstawiać konie zależnie od stanu "turfu" - bo wiadomo było o każdym, do jakich warunków przystosowany "w domu".
To prawda, byłam w 3 hodowlach koni wyścigowych w UK i we wszystkich konie do wieku 1,5-2 lat spedzały czas na wielkich pastwiskach 24ha na dobe. Potem szły w trening i już nie było tak kolorowo (tzn są stajnie wyścigowe, gdzie konie są padokowane, ale są też takie gdzie nie, od daawna trwa spór o to, czy się powinno te konie puszczać czy nie), ale każdy koń przynajmniej te 2 razy dziennie z boksu wychodzi (karuzela/trening/spacer). W tych stajniach skokowych, w których byłam - też tak było, że źrebaki nawet po najdroższych ogierach w Europie latały 24ha na dobe(do ok 2-3 roku życia). Niezależnie od pogody - ale jak wiadomo tam klimat trochę łagodniejszy jak u nas, choć bywa naprawdę nieprzyjemnie jesienią i zimą jak wieje, pada i jest tylko kilka stopni na plusie. Ale zimą w wielu stajniach sie dokarmia konie sianem/sianokiszonką plus pakuje w derki.
Konie sportowe, szczególnie jeśli wciąż są młode w okresach roztrenowania też bardzo często trafiają tam na łąki na 24h na dobe, chociaż na te 2-4 tygodnie. Są wtedy rozkuwane, pakowane w derki nieprzemakalne i sobie odpoczywają od pracy na powietrzu 😉 oczywiście nie w każdej stajni tak będzie, ale jednak na wyspach wyraźnie widać silną tendencję do padokowania we wszystkich kręgach - tj nie tylko hodowców kuców, czy jakiś ras rodzimych, ale także właśnie koni sportowych.
Gumowe pasy transmisyjne zawieszone na palikach, jako ogrodzenia padoków. Czy ktoś z Was takie stosował? Albo coś podobnego - strażackie węże gumowe itp. Widziałam kiedyś to rozwiązanie w stajni w Godnowej u p. Morsztyn. Bardzo proszę o wszelkie opinie, jeśli ktoś z Was ma doświadczenie z takim ogrodzeniem. Czy są bardzo ciężkie? Jak wytrzymałe paliki trzeba stosować? Czy mocniejsze niż przy żerdziach drewnianych? Jak najlepiej je mocować? Czy się nie drą?
w Magnicach mamy ogrodzenie na karuzele zrobione nie z gum ale z takich osłon niebieskich przez które ida kable wkopane pod ziemia. Nie wiem jak to sie nazywa i czy wiesz o co mi chodzi. Jest to o tyle fajne ze eslatyczne i konie które np dopiero ucza sie chodzic w karuzeli, czy jak sie obracaja moga spokojnie sie okrecic i sie nie klinuja tu jest fotka podgladowa http://www.photoblog.pl/zairka/68364765/1-karuzela.html
Znajomy ma sporo pogrodzone wężami strażackimi (w płóciennym oplocie). Sprawdza się, ale - to są np. fragment placu do jazdy, lonżownik - tam konie nie przebywają luzem, po prostu dużo trwalsze niż taśma i nie łopocze na wietrze. Luzem - to nie wiem, byłby kłopot z mocowaniem. Tak - to wystarczy mocnymi zszywkami przybić.
U nas w klasztorze dwa koniki polskie miały takimi pasami wygrodzone pastwisko, spędzały tam 24 h i ogrodzenie się sprawdziło, po roku wiem że musieli część pasów przybic na nowo, ale ogrodzenie się sprawdziło, ba bylo pomalowane na biało i z daleka wyglądało jakby to był wymarzony drewniany płot. Konie od kilku lat już nie stoją ale ogrodzenie dalej się trzyma i źle nie wygląda
Apropo patwiska to mam u siebie poniaka - 20 letnia kobyła która więcej niż 30 minut na pastwisku nie wytrzyma, z drugim koniem chodzić nie może bo go terroryzuje - szczurzy się, gryzie. Trawa ją nie interesuje - po pół godzinie jest najedzona i tylko patrzy kiedy ja wreszcie zabiorę (chodzi za mną wzdłuż ogorodzenia), na padoku jest to samo, wytarza się i już chce wracać do domu i teraz co? Uszczęśliwiać takiego delikwenta na siłę? Jeśli ona nie chce być na zewnątrz? Mój to całkowite przeciwieństwo poniaka, kiedyś stał 24 h na pastwisku (dostęp do boksu wolny) i w gradobicie i wichurę, która wyrządziła wiele szkód (połamane drzewa, brak prądu 2 dni itp) wolał stać na zewnątrz niż wejść do boksu, trawy jest spragniony, zwłaszcza teraz po zimie - stoi po 3 h a jak go zabieram to patrzy na mnie z miną 'idź sobie"
wychodza dwie godziny po sniadaniu- na godzine, dwie- w zaleznosci od pogody. Dzis nareszcie połaczylam je w stado. Dwie matki z malymi i dwie dwulatki. Po obiedzie- robota z kazdym z osobna.
Nie sa smutne z tego powodu... idzie wiosna, bede wydłuzac czas przebywania na padoku- ale do obiadu. Stopniowo dojdziemy do 4-5 godzin dziennie.
nie ma powodu do dumy, źrebaki trzymać w zamknięciu przez większość dnia - karygodne.
ehh polonez- czytaj ze zrozumieniem..
przed poludniem konie sa na padoku- padoku a nie pastwisku bo jeszcze nie sezon pastwiskowy po obiedzie- ida cos robic.. cos czyli ruch i praca.
Nie zamkne w boksie koni na wiekszosc dnia.
Poza tym u mnie konie musza swoje zjesc. Nie wyobrazam sobie puszczenia ich na caly dzien i pojscia np. do domu.
Teraz sa przyzwyczajane do zielonego, tak samo matki i dwulatki- po zimie. Tym ardziej ze trawa skapa i wiecej wcinaja korzeni i ziemi- po co?
Zreebaki mam male, na razie 2-3 godz biegania im wystarczy, tym bardziej ze po obiedzie tez wychodza tyle ze pojedynczo- z matkami. Ucza sie wtedy bardzo duzo, szczegolnie posluszenstwa, prowadzania- uwazam ze to dobry czas na to. Potem pojda na pastwiska i bedzie z nimi latwiej.
Dwulatki sa brane do pracy w reku wiec tez maja ruch.
Mnie sie ten system sprawdza, nie uwazam tego za karygodne- tym bardziej o tej porze roku, gdzie slonca jak na lekarstwo, czesto pada deszcz- a dwutygodniowe zrebie puscic na taka pogode na caly dzien to proszenie sie o klopoty...
Przyjdzie maj- pojda na pastwiska. Choc tez beda sprowadzane na obiad, a po obiedzie znowu.. ale beda juz przyzwyczajone do zielonego.
padok wyglada teraz tak- na czesci jest sliski i blotnisty torf, a na czesci jest trawa. Padok jest bardzo duzy..
halo, Idąc tym tropem - no nic tylko adaptować nieużytki sąsiada - będzie z 2 hektary, pod górkę, z górki, trochę lasku.... i zakładam hodowlę folblutów 😁 No, ale skoro teraz wszystkie państwowe zostają powolutku likwidowane, to.... zostaną nam same prywatne. I idąc dalej tym tropem - z ciekawości, czyli co nie było "first class", (oczywiście oprócz tych koni, które za źrebaka padok widziały pół godziny dziennie) ?
branka, I te na tych łąkach zaderkowane na okrągło przez 4 tygodnie? Muszą mieć wytrzymałe derki. 😀
Odnośnie ogrodzeń z węży strażackich - fajna sprawa, widziałam tak ogrodzoną ujeżdżalnię, gdzie ludzie czasem konie gonili, wypuszczali. Nic stamtąd nie uciekło.
delta, Może ona reumatyczka albo coś....? 20 lat końskich to jak, nie wiem, 70-80 ludzkich. Może kobyła najlepiej się czuje w cieplutkim boksie, gdzie nic jej nie wieje.
bez przesady źrebaki rodzą się również w porze zimowej i są wypuszczane na padoki. Przecież nie rodzą się łyse tylko z naturalną ochronna sierścią. młody koń musi nabrać naturalnej odporności, nie zrobi tego jeśli będzie wychodził tylko na 5h w słoneczną pogodę. no ale Twoja sprawa co robisz ze swoimi konmi 😁
ja jestem zwolenniczką jak najdłuższego przebywania konia na padokach, pastwiskach.
Zgadzam się z polonez, wolę nawet ubrać konie w plandeki i puścić na cały dzień przy brzydkiej pogodzie, gdzie mają ruch, świeże powietrze i swobodny kontakt z innymi końmi, niż trzymać w stajni. A konie stopniowo przyzwyczajane do całorocznego padokowania mają fantastyczną odporność.
[quote=Złota]Poza tym u mnie konie musza swoje zjesc.[/quote] Konie muszą jeść przede wszystkim siano. Siano mogą jeść na padoku. Wszelkie suplementy, pasze i dodatki można skarmić rano i wieczorem.
Nie kupiłabym konia który miał ograniczoną ilość ruchu za młodu.