Hej dziewczyny 🙂 Zauważyłam u swojego konia dziwne zachowanie podczas jazdy, zaczął brykać, dębować. Nie wiedziałam co jest, myślałam, że zęby, ale nawet na luźnej wodzy coś było nie tak. Po miesiącu obserwowań zawołałam weta, zajrzała w zęby i mówiła że ok, ale dotknęła grzbietu i zaczął się uginać. To sprawa wiadoma, plecy. Podała przeciwbólowy dożylnie, zapisała przeciwbólowe w proszku i kazała codziennie wcierać absorbine przed lonżą, lonżować na niskim wypięciu na gumach, najpierw stęp kłus, na następnej intensywniej,czyli galop, potem drążki i cavaletti. Takie stopniowe podwyższanie "trudności" było przez tydzień. Po tygodniu zadzwoniłam i powiedziała że mogę zacząć wsiadać (saszetki przeciwbólowe się skończyły), najpierw stęp kłus pod siodłem, potem ciut galopu i dalej normalna jazda. Bóle tłumaczyła tym że koń jest płochliwy ( bo jest) i przy tym strachu bardzo spina swoje mięśnie. A po za tym nie miał mocno rozbudowanego mięśnia grzbietowego. Nie do końca posłuchałam pani weterynarz i konia dalej lonżowałam, a nawet jeśli chciałam wsiąść to najpierw lonża. Mięśnie się trochę nabudowały, lonżuje go co weekendy już przez dwa miesiące (matura za dwa miesiące i częściej nie jestem w stanie) czasem wsiadam, absorbine wcieram nadal. Ale plecy nadal go bolą i ugina się nadal 🙁 nie wiem co robić, może masaże? Weterynarz proponowała, gdy lonże nie pomogą, mezoterapie.. Poradźcie mi czy masaże pomogą i kogo wezwać pod Bydgoszcz 😡
W innym wątku jest na to odpowiedź. Beladonna, ja w temacie masażu zaczynam dopiero coś ogarniać, ale jedyne co przychodzi mi do głowy: http://hhm-pp.com/
Na poczatku roku Paulina była w Bydgoszczy. Może jak do niej napiszesz znowu przyjedzie.
Dramka, niekoniecznie, ból pleców nie zawsze jest od siodła. Choć masz rację, w większości przypadków źle dopasowane, leżące nie w równowadze siodło jest przyczyną. Ale bez RTG za wiele się nie wyrokuje. Zresztą to nie ten temat, nie atakuj od razu osoby która widać próbuje coś zdziałać.
Beladonna, mój koń miał duży problem z grzbietem właśnie od siodła. Powrót do pracy i pełnej sprawności twał ok 1,5-2 miesiące. Codzienne, podkreślam codzienne zabiegi i lonża. Wcierki, grzanie lampą, derkowanie, masowanie i lożna w dole. Codziennie. My mieliśmy dodatkowo ostrzykiwanie, bo grzbiet był mocno bolesny, więc żeby zacząć jakąkolwiek pracę potrzebne było znieczulenie. Przed każdą jazdą lonża, a później jak już wsiadałam bez lonży to i tak rozgrzewka była stęp i galop. Kłus dopiero później. No i absorbina nie jest najlepszą wcierką rozgrzewającą. Ja stosowałam olejek kamforowy, a później wcierkę Sunlitan.
Dramka w 99% zazwyczaj jest to siodło! ale nie musi. Może to być jakaś stara kontuzja, o której właścicielka nawet nie wie. Wyobraź sobie, że mojego konia bolały plecy (oczywiście nie tak, żeby się uginał pod naciskiem), bo... za dużo brykał 😁 Ponaciągał sobie nie to, co trzeba. Stosowałam wcierki, masowałam i przez prawie miesiąc tylko lonżowałam - a przy okazji mieliśmy zakaz brykania 😜
Już to pisałam w wątku o plecach, ale sądzę, że warto patrzeć szerzej niż tylko siodło. Często inne, pozornie niezwiązane problemy (kopytowe, zwyrodnieniowe, z zębami) dają ból pleców mimo dopasowanego siodła i prawidłowej jazdy.
I fakt tego, że koń jest płochliwy i się spina, tym bardziej "pomaga" w bólu pleców. Dlatego myślę, że zarówno masaż jak i regularny stretching nie zaszkodzą 🙂
Spotkal się ktoś z wetem który powiedział że ból pleców jest najprawdopodobniej od siodla? ja widzę jak sie ludzie na mnie w stajni patrzą jak mówię o pasowaniu siodła. Większość ludzi sie złośliwie uśmiecha i z politowaniem mówią że oni jezdza od lat, na rożnych koniach i jakoś problemu nie mają.
Dramka, wiesz co, patrząc po tym, w jak niedopasowanych siodłach ludzie jeżdżą (klepiących, wąskich itp) i te konie mają mocne, fajne grzbiety (nie bolące!), to jestem za tym, żeby patrzeć całościowo. Siodło jako pierwsze - to jest najprostsze i MEGA WAŻNE. Ale jeśli siodło jest w miarę ok, nie ma jakiś wielkich problemów to analizowałabym całego konia - porównywała w ruchu pod siodłem i luzem, patrzyła na sposób stawiania nóg, ruch szyją itp. Z 5 znanych mi ostatnio koni z problemami grzbietowymi u 3 wyszedł szpat, u jednego zwyrodnienia w stawie koronowym, u jednego tylko kissing sp i to najprawdopodobniej wynikające z budowy, jaką ten koń miał od urodzenia (bardzo krótki). Żaden z tych koni nie kulał! Miały dyskomfort, ale próbowały go uniknąć za pomocą przestawienia ciała - co odbijało się na grzbiecie. Po ogarnięciu problemów podstawowych i usunięciu pierwotnych źródeł bólu konie wróciły do pracy, bóle grzbietu minęły jak nożem uciął. A wcześniej było ciągłe sprawdzanie siodeł, masażyści itp. Oczywiście na początku wszyscy twierdzili, że plecy od siodeł, bo po przerwie mijało, a po jeździe wracało. Tylko nie chodziło o siodła a o obciążenie dodatkowe, które przy nie prawidłowej pracy aparatu ruchu mocno odbijało się na grzbiecie.
Swoją szosą mój wet przy wszelkich problemach zawsze pyta o siodło, kiedy było pasowane, czy koń się zmienił od tego czasu itp.
Po jakim czasie użytkowania siodła mogą się pojawić bolesności pleców od niego? Będę szukała przyczyny, bo chce koniu pomóc a nie zaszkodzić. Słyszałam o Paulinie Puchale dużo dobrego, spróbuje do niej się udać 😉 Strucelka Konia znam od jego 4 roku życia i nigdy nie miał żadnych problemów, wypadków i kulawizn i kontuzji.
A weterynarz która go oglądała też dobrze konia zna bo od dawna go monitoruje. Co oczywiście nie tłumaczy jej skąpość badań
Beladonna, chodzi o to że nie ma reguły. Możesz koniowi krzywdę robić od początku użytkowania, ale koń może nie pokazywać bólu. Może też koń się zmienić i siodło może gdzieś po drodze przestać pasować.
ja tez poprosze o opinie na temat Pani Agaty- zastanawiam sie czy by mojemu Rudzielcowi na 15. urodziny w tym miesiacu prezentu (w postaci masazu) nie zrobic 😉