rosek0, no wlasnie. kon sie denerwowal i znalazl sobie taki sposob na ujscie frustracji. bo prawdopodobnie ma wlasnie te geny, ktore go do tego predysponuja. ciekawe, ze pewnie drugi kon z boksu obok, sie tkac nie nauczyl?
denerwował się zapewne przez ostatni swoje 10lat(strzelam) i nie tkał. Zaczał tkać dopiero przy kobyle tkającej . Obok tego konia ,co teraz tka ,stoi pusty boks a kobyła ,,od której się zaczęło, stoi na rogu.Ma konia tylko na przeciwko , który nie tka. jednakże to sa konie które całe dnie przebywaja na pastwisku, co by było jakby stały w boksie 20h....?
rosek0, jesli kon stoi w boksie 20h to ten nawet malo predysponowany tkac zacznie. i nie jest to kwestia nauki tylko niewlasciwego chowu.
Mylisz się. Znam mnóstwo koni chowanych 24 h w boksie i nie tkały , bo nie miały bodżca z zewnatrz. Bardzo możliwe ,że skłonność jest dziedziczna , tylko skąd mozemy wiedzieć czy np.dziadek/babcia naszego rekreanta nie tkał/nie łykał? Lepiej zapobiegać niż leczyć...
No, ja sobie nie musze wyobrażać, ja WIEM co robi moja kobyła zamknieta w boksie na całą dobę... Parę razy w jej życiu się zdażyło, że z jakiś tam powodów nie mogła wyjść-katastrofa... I to tez jest bardzo indywidualne-bo znam konie, które mają gdzies to że nie wyszły spokojnie sobie stoją. A ta szajby dostaje po 15 minutach spędzonych w stajni. Zjada owies i wrzeszczy: ja chcę wyjść!!! Jesli ktoś woli robic swojemu rekreacyjnemu koniowi krzywde trzymając go w stajni to myslę, że towarzystwo tkacza ma już bardzo uboczne znaczenie....
Owszem są konie, które tolerują stanie w stajni ale mimo wszystko-nie uwierzę że koń stojący 20 godzin w boksie (albo i 24 godziny) jest zadowolony i ma komfortowe warunki...
Nie ma konfortowych warunków ale i koń , który stoi 12 h koło konia, który tka prędzej czy pózniej zacznie tkać, bo w sytuacjach nerowych (których nie jesteśmy w stanie uniknąć) zacznie nasladować konia obok...
ja swojego konia upalikuję na jakiejś hali ujeżdzeniowej na godzin 20 dziennie lub nawet 24 😜 niech się głąb uczy tych piruetów i piafów :nunchaku: ciekawe ile tam będzie musiał stać aby się znudzić i zacząć "naśladować" 👀
Matko Boska nie ma jak to głosić takie poglądy na podstawie patologicznych przykładów jak trzymanie konia 20 h w boksie. Ja kupiłam tkacza i łykacza w jednym. Nawyków się nabawił bo u poprzedniego właściciela stał wiekszość dnia na stanowisku. Do tego skarmiany chlebkiem moczonym i tego typu zapychaczami. W stajni 17 koni a tylko on zaczął łykać. Hmmmm ciekawe od kogo się nauczył. Wszystkie konie znałam 4 lata wcześniej wiec wiem dokładnie że żaden inny nie łykał. Konia kupiłam, zabrałam do innej stajni gdzie całymi dniami na pastwiskach a w nocy siano i łykać to niestety łykał ale tkać przestał całkowicie. Później niestety znowu zmiana stajni znów nieświadomie na patologiczną gdzie koń zaczął na nowo tkać na potęgę, ale odbywały się tam dziwne praktyki jak np. wypuszczanie koni podczas gdy mój jeszcze jadł śniadanie. Poszedł do innej stajni i po tkaniu śladu nie ma. Za to łyka ale to też już nie z taką intensywnością głównie po jedzeniu i na padoku gdzie nudzi się strasznie a właścicielce już nie chce się dawać siana na padok. 🙄
Jestem posiadaczką łykacza od trzech lat, w tym czasie w stajni w której przebywał żaden koń nie zaczął łykać, żaden nie próbował go naśladować. Teraz mam konia przy domu dzięki czemu przebywa znacznie więcej na padoku (gdzie tez łyka pomimo stałego dostępu do siana, zmiany diety itp.), oprócz tego jest koniem przywódcą w małym stadzie i nadal żadnych prób naśladowania jego łykania nie ma wśród pozostałych koni. W tej grupie mam też folbluta ( jak piszecie jest wiele przypadków łykania wśród nich), ale też nie próbuje łykać. To taki mały głos przeciw tezie o uczeniu się łykania tylko przez naśladowanie.
Katija, przeciez napisałam ,że ma to podłoże gastrologiczne jak i genetyczne, ale moim zdaniem konie uczą się , nie mówię ,że to jest regułą , standartem. Jak widać jest wiele przypadków,że tak nie jest ale znam ,że są i co będziesz mi udowadniać,że tak nie jest? 😉
ja swojego konia upalikuję na jakiejś hali ujeżdzeniowej na godzin 20 dziennie lub nawet 24 😜 niech się głąb uczy tych piruetów i piafów :nunchaku: ciekawe ile tam będzie musiał stać aby się znudzić i zacząć "naśladować" 👀
Witajcie. Mam problem z jedną kobyłka u mnie w stajni. Klacz przyjechała już łykawa, u nas została zaźrebiona- łykała mało, teraz kiedy się wyźrebiła jej łykanie bardzo nasiliło się. Dotyka się czego tylko może o poidło, i V gdzie konie mogą wyciągnąć głowę, o korytko, ale teraz dostaje tylko podczas karmienia, potem ma zabierane. Jeśli chodzi o karmienie to u poprzedniego właściciela jak i u nas dostawała to samo czyli moczony owies+ siemię lniane 2 razy w tyg+ siano i słomę do oporu. Klacz chodzi tylko w bryczce sporadycznie. Latem codziennie padokowana od praktycznie 6 rana do samego wieczora, a na noc tylko w stajni. A teraz zimą ze źrebakiem ciężko trochę, bo łąki mokre. Ale wypuszczam codziennie na "biegalnię" na 3-4 godziny.
Zastanawiam się nad łykawką, czy zaradziła by problemowi. I pytanie w tej sprawie, czy koń może ją mieć cały czas? Czy nie przeszkadza mu w jedzeniu, piciu?
katija Nie da rady usunąć z boksu wszystkiego o co się łapie, zabraliśmy jej korytko, to łapała poidło, nie ma poidła to łapie się o V w boksie, tego jej nie zabudujemy bo za bardzo nie ma jak, ostatnio kombinowała o kant ściany. Ja już nie wiem... Złota To się w przeciągu 3 miesięcy tak nasiliło że nie wiem czy przestanie 🙁
Myśleliśmy o operacji, ale nie dość że kosztowna to ryzykowna... 😕
nie ma żadnych negatywnych skutków przy łykaniu? oprócz startych zębów? mój nie łyka jak mu się wysmaruje wszystkie dostępne krawędzie dźiegciem, niestety trochę "dziabi"/ śmierdzi i szybko wysycha ale przy malowaniu zaraz jest w drugim końcu boksu 🙂
secretary, to co sie da to zabierz. poza tym zostaw ja w spokoju. lyka to lyka. mozesz sprobowac podac krede. i tyle. operacja bywa nieskuteczna. metoda o podobnej skutecznosci a znacznie tansza i nieinwazyjna sa koleczka wszczepiane w zeby. kon moze normalnie jesc, ale nie moze lykac. jednak robi sie to dopiero po wykluczeniu wrzodow. prib, podlozem lykania sa zwykle wrzody i to one, a nie lykanie samo w sobie, powoduja "negatywne skutki". jesli kon lyka tylko z narowu, to raczej nic, poza scieraniem zebow, mu sie od tego nie dzieje.
Kurcze ale się wściekłam ostatnio. Nie przyjęto mojego konia na pensjonat bo jest łykawy 😤 Niby stajnia fajna, ładna i odpicowana a babka mi głosi teorię że owszem ma już jednego łykacza i że nie ma gdzie go odseparować od reszty koni i że on non stop w łykawce stoi bo się reszta koników nauczy i że mojego nie chce. Nosz kur.... pewnie, niech zamknie tego konia samotnie to dopiero będzie mu lepiej. Ja jej na to że konie nie uczą się od siebie łykania ale babsko wie swoje wiec szybko podziękowałam za rozmowę. No dawno nie spotkałam się z takimi tekstami właściciela stajni.
niestety bardzo często pensjonaty odmawiają przyjecia konia łykawego a jesli już sie godzą to tylko wtedy gdy ma w stajni zakłdana łykawkę. Moja kochana klacz Sonia łykała, łyka też Malti i...i nic. Jest u mnie 12 koni i jakos żaden się "nie zaraził". Teoria ,że kon łykawy częsciej kolkuje jest..do bani. Malti ma 21 lat, łyka od 18 lat i jest okazem zdrowia. Wiec...wiec niech sobie łyka. Wszelkie łykawki i inne wynalazki uważam za barbarzynstwo. A Tobie radzę poszukac normalnego pensjonatu gdzie nikomu łykawosc konia nie bedzie przeszkadzalą.
Elkaaa, szczerze mówiąc to nie bardzo rozumiem twoje oburzenie. Pewnie prowadząc stajnię sama bym się zastanawiała czy brać łykacza. I nie chodzi o to, że się konie uczą - ale dlatego, że bez względu na przekonania moje jakaś część pensjonariuszy miałaby pewnie zastrzeżenia a jakaś tam część zechciałaby się wynieść z racji potencjalnej możliwości nauczenia. A nie sądzę, żebyś w razie takiej okoliczności opłaciła resztę boksów. Właściciel ma prawo z różnych powodów nie przyjąć konia do pensjonatu - nawet dlatego, że ma 3 białe skarpetki a nie 4. Bo to JEGO pensjonat i ma prawo. I nie jest dlatego BABSKIEM.
No cóż szkoda, że takie poglądy nadal się szerzy wśród koniarzy. Mój koń stoi w pensjonacie gdzie łykanie nie jest problemem, a tam miała bym po prostu bliżej. Właściwie to dawno już nie usłyszałam twierdzenia, że ktoś musiałby zamknąć mojego konia z dala od innych samotnie w innym pomieszczeniu i to koniecznie z łykawką i to mnie właśnie wkurzyło.
Elkaaa, z poglądami takimi można walczyć, tłumaczyć, przekonywać. Ale nie można nikogo nazywać baskiem bo raczyła mieć takie a nie inne przekonanie nt. WŁASNEJ stajni, która jest jej miejscem pracy a jej zarobek zależy od zadowolonych klientów.
epk, mozna ja nazwac babskiem. dlaczego nie? jakby mojego konia ktos chcial zamykac osobno i przywiazywac bo tka, tez bym sie wkurzyla. to nie trad, zeby sie inne konie mialy tym zarazac.
Ależ ona nie chciała zamykać konia Elkaaa,, ona go nie chciała przyjąć do pensjonatu. I tyle. Bo jednego łykacza już ma i jakiś tam z nim problem. Jeszcze raz powtarzam - co innego błędne przekonania nt. łykania a co innego posiadanie takiego konia we własnym pensjonacie. Akurat znam stajnię, w której pojawił się koń łykacz i właścicielka zaczęła mieć problemy z pensjonariuszami - na początku tylko wszyscy postanowili odsunąć konie - stajnia na 18 boksów, dość pełna, trudno było. Potem jeden koń łyknął sobie - przy właścicielce - co oczywiście było pewnie przypadkiem. Właścicielka podniosła jednak raban, konia zabrała a za nią jeszcze 8 koni poszło. Dla właścicielki pensjonatu to była mała ruina finansowa - a to było jej jedyne źródło dochodu. I co z tego, że się natłumaczyła, że to niczyjemu koniowi nie grozi? Fakt był faktem.
Niestety mając konia łykacza trzeba sobie zdawać sprawę z ograniczeń. Miałam kiedyś okazję kupić rewelacyjnego konia, duży piękny kasztan, pięknie malowany, ujeżdżony na poziomie MR, czyste TUV. Za 35 tys. dziwne? Ano nie do końca - łykacz przeokropny. Łykał non stop, nawet bez podparcia. Nic mu nie było, niemniej jednak zrezygnowałam z zakupu między innymi dlatego, że pewnie we wrocławiu do połowy stajni bym go nie wstawiła, albo z przymusem założenia łykawki - a to akurat dla mnie jest barbażyństwo.
Ostatnio słyszałam, że ponoć łykawość wskazuje na nadkwaśność w żołądku (wrzody). Ale ile w tym prawdy? Niektóre konie łykają jako jedyne w stadzie, a czasem inne się od niego uczą. Część łyka tylko w stajni, niektóre wszędzie (pastwisko, wybieg, stajnia, a nawet podczas jazdy).
Pani powiedziała, że takiego konia trzeba odseparować od reszty a ona nie ma na to miejsca. Ja wiem, że klienci w pensjonatach są różni i faktycznie mogą mieć z tym problem, tylko ciągle dziwi mnie takie podejście do tematu koni łykawych jak do trędowatych. Ale macie rację z tym "babskiem" to mnie poniosło.
Ależ ona nie chciała zamykać konia Elkaaa,, ona go nie chciała przyjąć do pensjonatu. I tyle. Bo jednego łykacza już ma i jakiś tam z nim problem. Jeszcze raz powtarzam - co innego błędne przekonania nt. łykania a co innego posiadanie takiego konia we własnym pensjonacie. Akurat znam stajnię, w której pojawił się koń łykacz i właścicielka zaczęła mieć problemy z pensjonariuszami - na początku tylko wszyscy postanowili odsunąć konie - stajnia na 18 boksów, dość pełna, trudno było. Potem jeden koń łyknął sobie - przy właścicielce - co oczywiście było pewnie przypadkiem. Właścicielka podniosła jednak raban, konia zabrała a za nią jeszcze 8 koni poszło. Dla właścicielki pensjonatu to była mała ruina finansowa - a to było jej jedyne źródło dochodu. I co z tego, że się natłumaczyła, że to niczyjemu koniowi nie grozi? Fakt był faktem.
Niestety mając konia łykacza trzeba sobie zdawać sprawę z ograniczeń. Miałam kiedyś okazję kupić rewelacyjnego konia, duży piękny kasztan, pięknie malowany, ujeżdżony na poziomie MR, czyste TUV. Za 35 tys. dziwne? Ano nie do końca - łykacz przeokropny. Łykał non stop, nawet bez podparcia. Nic mu nie było, niemniej jednak zrezygnowałam z zakupu między innymi dlatego, że pewnie we wrocławiu do połowy stajni bym go nie wstawiła, albo z przymusem założenia łykawki - a to akurat dla mnie jest barbażyństwo.
Niestety, dużo koni i z łykawką dalej łyka... Słyszałam, że ktoś boks otoczył pastuchem, żeby koń się nie zaczepiał zębami o ściany boksu, a biedny koń bał się ruszyć w boksie.
Mnie bardzo irytuje odgłos łykającego konia i gdybym miała własną stajnię, to bym takiego konia nie przyjeła i miałabym do tego prawo.
U nas stał koń łykawy. Faktycznie żaden koń się nie nauczył od niego łykać, chociaz jeden młody naśladował kolegę i łapał zębami gałęzie drzewa. Był też problem, że na pastwisku nie było o co łykać i koń ten łykał o drzewo albo o wannę z wodą i potrafił ją przewrócić i wodę wylac, dość upierdliwe... ale o małej szkodliwości.