Forum konie »

Problem: koń wieszający się na wędzidle :(

a teraz mi odpowiedz co by się stało gdyby całe zajście miało miejsce w terenie?

Dokładnie to samo, co na placu - moje konie chodzą:
a) na mój głos (to ważne, na inne niespecjalnie reagują)
b) mają dwa "hamulce bezpieczeństwa" tj:
- rzucić wodze, poklepać po szyi
- jak to nie zadziała (do stój) - zatrzymać za pasek od wytoka
W galopie w kierunku "do stajni" też się to sprawdza
Kobyła którą opisywałam jest u mnie naście lat - praktycznie "od początku" wierzchowej kariery. W lesie poniosła raz - i to mnie (samotny teren). Jakieś 10 m za zadem jechała nam rozklekotana nyska, jak koń przyspieszał - nyska też przyspieszała kulturalnie trzymając 10 m odstępu, nie było sensu walczyć o zatrzymanie (bezpieczna w miarę prosta droga za dala od ulic), nie było też opcji skręcenia - las iglasty bardzo gęsty. Zatrzymałam na pierwszej polanie - bez żadnego problemu, kręcenia kółek - spokojnie. Nyska została "ofukana" , wyprzedziła nas, panowie leśnicy pomachali i dalej było już bez ekscesów ;-)
[quote author=_Gaga link=topic=492.msg1431143#msg1431143 date=1339753483]
Julie z tym, że nieświadoma ręka nie musi być ręką latajacą
Najczęstszym z codziennych błędów jest ciągnięcie za wodze jak tylko koń zaczyna na nie napierać i kółko się zamyka - koń napiera coraz mocniej, jeździec coraz mocniej ciągnie... Ręka przy tym wcale latać nie musi.
[/quote]

Zgadzam się w 100 procentach i potwierdzam na własnym przykładzie, przeciąganie się z koniem nic nie poradzi. Koń wieszający wyciągał mnie z siodła a ja chcąc podciągnąć go na siebie zaczęłam automatycznie ciągnąć i w ostateczności koń biegał pięknie zaciągnięty.Dopiero ktoś z ziemi zaczął mnie uświadamiać co się naprawdę dzieje. Nigdy więcej!!!
mamy taki problem. Klacz na której jezdze wiesza mi sie na wedzidle. Wyglada to tak dzisiaj postanowilam dac jej luzu i jezdzilysmy na luznych wodzach ale na kontakcie(kon troche zamulony chodzil) kiedy chce zrobic dodanie lub poprostu przyspieszyc klacz wykorzystuje luzne wodze łeb do gory , wtedy wodze wisza i ona ma plen luz i sie zaczyna, kiedy zaczelam je skracac , bo jazda na luznych byla tragiczna to po zebraniu wodzy zaczyna sie wieszac na wedzidle(czasem orobujac wyciagnac mnie z siodla). Normalnie caly kon wisi mi narekach, widac ze chodzi jakas nabuzowana i jej to nie odpowiada. Wyglada to troche  zboku jakbym ja na sile rekami ganaszowal.Probowalam wtedy puszczac te wodze, zeby troche rownowage stracila i wrocila do poprzedniego ustawienia, niestety to na nia nie dziala. Ciezko mi sie tak jezdzi wlaczac z nia.Kiedy spaceruje w czasie jazdy na dlugiej praktycznie puszczonej wodzy to nie idzie rozluzniona z lebkiem w dole tylko i tak pcha sie na to wedzidlo. Rece z bolu i niemocy mi opadaja. Jazda nie jest przyjemna i nie chce koniowi bolu sprawiac. czy ktos ma moze jakis pomysl. Myslalm zeby jej gumy z nowu zalozyc na jazde .
dodaje foto tak najchetniej by chodzila


Imo - to nie głowa jest problemem, tylko, że koń nie rusza się ochoczo sam z siebie. Całe ciało tego konia wyraża bierny opór.
i doradz mi co ja moge zrobic w tej sytuacji?
anil22, ten kon w ogole nie ma miesni 🙁 Wymagasz od kanapowego leniucha, zeby przebiegl maraton, kon stara sie ratowac oparciem na wedzidle.

Ja bym konia polonzowala przez kilka tygodni w niskim ustawieniu, potem popracowala w siodle - duzo na kolach, osemkach i woltach
To zależy jakie masz możliwości realnego wpływu na to co się dzieje z koniem. Jeśli nie masz, to powinnaś znaleźć w miarę komfortowe optimum dla was obu, np. bacikiem domagać się względnej pilności i stałości chodu (jej też będzie łatwiej), ustalić co jest niedopuszczalne: np. cały ciężar łba w twoich rękach = źle(!) (poinformować o tym konia, że tego sobie zdecydowanie nie życzysz), "chamskie" wyszarpywanie = źle, łeb z nosem w poziomie = źle, a w tych granicach niech robi co chce.
Jeśli masz wpływ - to powinna zacząć od solidnego odpoczynku.
ale jak go ukarac za te rzeczy? uwazasz ze to moze byc przepracowanie?moge zglaszac swoje sugestie ale raczej wplywu wiekszego nie mam a szkoda.
Ja tylko dodam do tego, co napisala halo, - pobawilam sie w miszcza painta i zaznaczylam dwa rejony na szyi konia:



Kolorem czerwonym zaznaczylam miesien, ktory powinien byc najbardziej rozbudowany a go prawie nie widac, a niebieskim - miesien, ktory jest u konia bardzo rozbudowany, a nie powinien byc.

Powinnas sie skupic na tamtym "czerwonym rejonie" - jezeli cos tam gra nie za dobrze, jezeli jest tam sztywno, slabo, malo rozciagniete, to kon ma duze problemy z kontaktem. Najlepszy sposob na rozbudowanie oraz zrelaksowanie tego mesnia, to tak, jak pisalam wczesniej - praca na kolach, woltach, praca z oddaniem lewej i prawej wodzy itp itd. Wszystko powinno przebiegac w prawidlowym rytmie i przede wszystkim - na prawidlowych pomocach!

Kiedy miesien zaznaczony na niebiesko jest mocno rozbudowany, nie za dobrze to wrozy - praca z koniem na pewno nie przebiega prawidlowo, poza tym daje koniowi wiecej "sily" na kombinowanie z kontaktem

EDIT: Ach! zapomnialam o zadzie i grzbiecie, a to najwazniejsze! Rozbuduj zad i plecy, bo kon nie ma jak tego wszystkiego prawidlowo nosic! Tak, jak pisalam wczesniej - lonzowanie w dole + klus i galop pod gorke bardzo by pomogl. (oczywiscie, na dobrze pracujacych pomocach!)
Proponuję jednak sprawdzić też zęby.
Kobyła, na której jeździłam, wieszała się na wszystkim, co tylko wymyśliła jej właścicielka - od prostego, plastikowego czy gumowego wędzidła, po mocny wielokrążek. Ja sama wszystkie patenty pozdejmowałam, próbowałam wszystkich opisanych tu metod, i co - i nic.

Po pół roku syzyfowej roboty okazało się, że kobyła ma dosłownie HACZYKI na zębach.  😵
Nie reagowała na wędzidło, bo przy próbie złapania kontaktu obijało się ono o zęby, zahaczało, i koń myślał tylko o tym, jak uniknąć problemu. Opierał się więc z całej siły, zagryzając wędzidło, by czyniło w jego pysku jak najmniej spustoszenia.
Przyjechał wet, spiłował, problemu nie ma. Kobyła może w pysku nie jakoś cudownie miękka, ale poprawna, ustawiona na pomoce i lekka przodem, gdy ją o to odpowiednio poprosić.
anil22, nie tyle przepracowanie w sensie ilości roboty co ogromne znużenie - "wypalenie" + utrwalone nawyki spod początkujących jeźdźców.
Ukarać? Znaczy - skarcić? Na takich koniach trzeba wymyślić "kod" na który zobojętniały koń zareaguje. Czasem głos wystarczy: Ej! Nie!, czasem ruch wędzidłem (jeden), czasem "inne" stuknięcie łydką, czasem dotknięcie bacikiem w nietypowym miejscu - no jakaś mało inwazyjna informacja, że Tak NIE! Ale to info być musi, bo skąd koń ma wiedzieć, że Tobie TO się nie podoba, skoro dla pozostałych wszystko jest ok?
Gdyby faktycznie dało się z koniem zacząć pracować, to fajnie by było - to by było coś innego i to otępienie mogłoby zacząć ustępować.
:kwiatek: dzieki za pomoc napewno bede duza z nia cwiczyc poszukam cwiczen i oczywiscie wolty itd zobaczymy czy cos sie zmieni 🙂lubie konia ale czasem az odechciewa sie jezdzic
Odświeżam.
Koń znajomej przy skróceniu wodzy wiesza się na wędzidle (chodzi na wędzidle oliwkowym pojedynczo łamanym- nie uważam wędzideł oliwkowych za jakieś wyjątkowe).
Gdy była zajeżdżona, nie było tego problemu. Pewnego razu znajomy przypiął koniowi gumy i ,,dał wycisk" na lonży (znajoma tak to opisała). Po tym ,,lonżowaniu" koń obawiał się nawet lekkiego kontaktu- reagowała nerwowo, brykała. Przywrócenie konia do normalności (do zaakceptowania lekkiego kontaktu) trwało kilka miesięcy.
Obecnie klacz dobrze chodzi na lekkim kontakcie, a przy skróceniu wodzy wiesza się na wędzidle, próbuje wyrwać wodze, żeby mieć więcej luzu. Podczas jazdy bez nachrapnika często otwiera pysk, próbuje przełożyć język nad wędzidło. Przy cofaniu próbuje wyciągnąć wodze, mocno się wiesza. Przy jeździe na kantarze cofania robi bez problemu, jest bardziej rozluźniona, lepiej reaguje na pomoce.
Czy zmiana wędzidła na podwójnie łamane mogłaby pomóc? Czy może na lonży powoli oswajać konia z wypinaczami (stopniowo je skracać)?
Dementek a w jakim stanie są końskie zęby? Nie ma tam gdzieś wilczaków? (bywa, że pojawiają się jedynie niewidoczne zawiązki wilczaków, po których jeździ wędzidł osprawiajac spory ból)...
Zębów nie sprawdzałam... Jak będę u znajomej, może jeszcze dzisiaj, to sprawdzę. Szczerze powiedziawszy nawet o tym nie myślałyśmy ze znajomą...
a to jest podstawa podstaw przy takich sprawach. I nie Ty sprawdzaj tylko wet, chyba że masz rozwierak i wiedzę?  🙄
Planowałam tylko język wyciągnąć i zerknąć na zęby, ale skoro radzisz wezwać weterynarza, to zasugeruję to znajomej  😉 Dzięki za radę  🙂
zerkanie nic nie da. Zawiązków wilczaków zerkaniem nie odkryjesz....  😉
Dementek, jak wg Ciebie miałyby pomóc wypinacze? Usztywniając konia i prowokując go do chowania się?
Facella- Nie, nie myślałam o skracaniu wypinaczy tak, aby łeb konia był przy klacie, tylko żeby zobaczyła (klacz), że wodzy się nie wyciągnie i żeby zaczęła się trochę wyginać na zakrętach, zwłaszcza w lewo (propozycja znajomego, który zajeżdżał tę klacz).
Na razie zaproponuję znajomej, żeby zadzwoniła do weterynarza. A koń będzie dalej jeżdżony na kantarze.
Nie bardzo wiedziałam gdzie to umieścić bo żadnego pasującego wątku nie znalazłam :/ "Moja" kobyła na ostatniej jeździe odstawiła niezłe rodeo, za bata oddawała z zadu ale to nie o to tu chodzi. W pewnym momencie zaczynała sama z siebie pędzić galopem i nie szło jej zatrzymać, myślałam (jak wsiadła koleżanka to musiałam stanąć przed galopującym koniem bo inaczej skończyłyby na ścianie), potem jak pojechałyśmy w terenie to strasznie w stępie machała łbem a owadów znowu nie wiadomo ile nie było. Myślałam, że to może nadmiary energii ale wcześniej takiej sytuacji nie miałam. Nie wiem od czego to? To tylko na ostatniej jeździe była taka sytuacja (koń stał 3 dni, wcześniej po 9dniowym urlopie nie było takich problemów nie licząc "motorka" w tyłku). Jakieś rady? Wytok założyć czy to może moja wina?  🙇
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się