U nas jest jedna mała hala, są rozpisane godziny rekreacji i zeszycik do wpisywania się na halę dla prywaciarzy. A też nie jest nas tak dużo, i rekreacji nie ma codziennie po 5 godzin, więc raczej problemu nie mamy. Szatnio-siodlarnie osobne dla pensjonatu i szkółki, nie wchodzimy sobie w drogę, Wszystko da się ustalić i jest ok 🙂
ja lubię jeździć sama🙂 i tak przeważnie jeżdżę 🙂 nie muszę się wtedy na nikogo się patrzeć ( u nas jeżdżą osoby na dzierżawionych koniach - mają rekreacyjne jazdy) no i zawsze trzeba je jednak kontrolować ale jak jeżdżą inne osoby to nie widzę problemu też lubię, choć wtedy chyba za dużo się gadam, " moja godzina" raczej zawsze jest wolna więc wsiadam sama i jest fajnie 🙂 epk no właśnie bombal mi opowiadała o Tobie - niezły przypadek, że dodatkowego konia musisz mieć chacha, myślałam, że Paweł wsiada na Bąbla po prostu heh
Ja tam wolę jeździć z kimś, jakoś tak raźniej w parę osób 🙂 Ale często jest tak, że nikogo nie ma i wsiadam sama, cyrku z tego powodu nie robię, ale no jakoś tak mam mniej motywacji wtedy 🙂
dodatkowego konia?? ee, nie. Przydałaby mi się osoba do towarzystwa. W sumie to nie musi ktoś jeździć, byle był... Nie wiem o co chodzi - w starych stajniach uwielbiałam być sama na hali...
U nas jak byliśmy jeszcze w zaborowie to jazda na hali nie wchodzila wogóle w droge... wąska....zagalopować nie szło ledwo klusowalismy.... co dopiero w 2-3 osoby; Czasami sie zdażało, ze jade treningowy parkur krzycze okser a tu jakaś dzieffczynka wieżdża mi pod końskie kopytka no i co i trzeba krecić żeby jej nie przejechać!:P No ale tak to szli na okólnik albo my szliśmy na hipodrom ...lub na czworoboku jeździli wiec dało radę się nie kłucić... 😁
Nie twierdzę, że nie dochodzi do żadnych konfliktów ale są one możliwie szybko rozwiązywane (np. dodatkowa siodlarnia dla westowców).
Nie wiedziałam, że były jakieś spory o nasze siodła 😁
Wszyscy tu o hali, a jak z relacjami w stajni u was? Czy rekreacja i prywatni mają do siebie szacunek, czy raczej "olewacie" uczniów? Zwykle widziałam to drugie zachowanie, z pewną wyższością, niczym bożki "prywatni" sunęli ze swoimi rumakami przez stajnię, nie zaszczycając specjalnie spojrzeniem jeźdźców rekreacyjnych... Podobnie na padoku jeżdżą te swoje konie wkurzeni na cały świat, że "ten gamoń" im się pląta pod nogami, jak oni właśnie pracują ze swoim koniem! 🙄 Ojjj tak, częsty obrazek 😎
Wydaje mi się, że w każdej mieszanej stajni rekreacja powinna miec pierwszeństwo, bo to ona często jest głównym źródłem dochodu, a właściciel obiektu powinien zwracac uwagę na przytoczone przeze mnie zachowania, bo w ten sposób może stracic klientów.
Zwykle widziałam to drugie zachowanie, z pewną wyższością, niczym bożki "prywatni" sunęli ze swoimi rumakami przez stajnię, nie zaszczycając specjalnie spojrzeniem jeźdźców rekreacyjnych...
a niby jak taki prywatny ma się zachowywać w stosunku do stad nieznanych mu rekreantów. Żeby nie było. Sama długo byłam takim rekreantem w wielkiej stajni.
[quote author=vissenna link=topic=42883.msg847564#msg847564 date=1294695252] Nie twierdzę, że nie dochodzi do żadnych konfliktów ale są one możliwie szybko rozwiązywane (np. dodatkowa siodlarnia dla westowców).
Nie wiedziałam, że były jakieś spory o nasze siodła 😁
Wszyscy tu o hali, a jak z relacjami w stajni u was? Czy rekreacja i prywatni mają do siebie szacunek, czy raczej "olewacie" uczniów? Zwykle widziałam to drugie zachowanie, z pewną wyższością, niczym bożki "prywatni" sunęli ze swoimi rumakami przez stajnię, nie zaszczycając specjalnie spojrzeniem jeźdźców rekreacyjnych... Podobnie na padoku jeżdżą te swoje konie wkurzeni na cały świat, że "ten gamoń" im się pląta pod nogami, jak oni właśnie pracują ze swoim koniem! 🙄 Ojjj tak, częsty obrazek 😎
Wydaje mi się, że w każdej mieszanej stajni rekreacja powinna miec pierwszeństwo, bo to ona często jest głównym źródłem dochodu, a właściciel obiektu powinien zwracac uwagę na przytoczone przeze mnie zachowania, bo w ten sposób może stracic klientów. [/quote] Pinesska... "wyższość" prywaciarzy nad rekreacją - co znaczy "olewacie" uczniów?? "nie zaszczycać spojrzeniem" - rozumiem, ze do każdego rekreanta należy podjechać, przedstawić sie i pogadać? rekreant raz jest, raz nie... wiadomo, ze właściciel konia trzyma sie raczej z innymi właścicielami - z wielu powodów - częsciej ich widzi, może prosić o pomoc (np. w zdjęciu derki, bo wie, ze ktoś codziennie jest) moze jechać w teren (z rekreantem nie pojedzie- bo rekreant nie ma konia)
nie do końca sie też zgadzam że rekreacja jest głównym źródłem dochodu... wydaje mi sie że raczej pensjonat... nie wiem czy np. jeśli stajnia kosztuje 1000zł (dla pensjonariusza) to koń rekreacyjny "wykręci" 1000zł miesięcznie z jazd
poza tym, za stajnię - jej filozofię, profil, zasady odpowiada WŁAŚCICIEL i od niego zależy jakie te zasady są stawiając kona w stajni - należy zaznajomić sie z ZASADAMI i albo wstawić, albo wybrać inna stajnię i już...
Pinesska, trochę tendencyjnie podeszłaś do tematu 🙂 Szczerze, byłam rekreantką dłuugo, teraz mam swojego ogona i nie czuję się lepsza "bo mam konia" - ale tez nie integruję się z rekreantami, bo niespecjalnie mam z nimi o czym gadać. Niech sobie są, na jeździe na nich uważam i nie psioczę, trzymam się raczej z właścicielami koni - dokładnie jak pisze Dodo. Natomiast bardziej wkurzają mnie np. takie dziewczynki co to obrobią ci tyłek bo one sobie tego akurat konika ukochaly i jak na nim jeździsz to ZUO! I wydaje mi się, że to pensjonat nakręca dochód, szczególnie zimą kiedy jest malo rekreacji - ale nie mam stajni, więc mogę się mylić w tym względzie.
To o czym pisze Pinesska to czeste zjawisko, ja tez sie z tym spotkałam. Dziewczynki z rekreacji fajne , pomocne i sympatyczne a pensjonariuszki - głowa wyzej chmur. I bardziej bym sie wolala bratac z tymi rekreantami , którzy nie jeżdża wysokiego szportu i kochaja koniki rekreacyjne jak własne.
A u mnie natomiast sytuacja jest zupełnie odwrócona 😀 Dziewczynki z rekreacji trzymają się w swojej kupie, nie wiedzieć czemu chodzą z zadartymi nosami, praktycznie w ogóle nie odzywają się do prywaciarzy, ba! Nawet nigdy same się nie przywitają pierwsze gdy wchodzą do stajni, nawet starszym od siebie "dzień dobry" same nie powiedzą :P Taki tym, że "dalej srają niż widzą". A najlepsze jest jak w swoim towarzystwie się chihrają, ostro nawijają między sobie, a gdy nagle w zasięgu wzroku pojawi się jakiś prywaciarz - nagle milkną 😀iabeł:
Problem chyba leży w różnicy wieku. wiekszość prywaciarzy to osoby, które dawno ukończyły 18 rok życia. Większość szkółkowiczów to osoby, którym do 18 jeszcze brakuje😉
I po prostu z tego względu trochę jest bariera, a trochę tematów brak. O czym ja mam rozmawiać z takimi dziewczynkami- ja nie widziałam ani jednego odcinka Hana MOntana.
Prywaciarze w większości przyjeżdżają do stajni odpocząć od popychania pierdół... a szkółkowicze żeby się nagadać z innymi.
Mi się naprawdę po całym stresującym dniu pracy nie chce pytać każdego- co u ciebie, jak się masz, i do kążdego uśmiechać. Serio, uważam, że wystarczy, że powiem cześć. Z innymi prywaciarzami rozmawiam bo siłą rzeczy mamy te same tematy - kiedy paszy zmówienie, jak długo konie na padoku były, kiedy jaki vet przyjeżdza, jakie witaminy daję itd. Ale to są sprawy, które nie interesują szkółki bo tam dbanie o konia siłą rzeczy ogranicza się do kupienia swojemu ulubionemu konikowi czapraczka i ofiraowaniu go do szkółki... Po prostu wraz z chwilą nabycia własnego konia zaczyna się mieć inne kwestie do ogarnięcia w stajni. kwestie, których osby nie posiadające na swoich barkach odpowiedzialności za zwierzę nie będą w stanie narazie zrozumieć.
Kiedyś chciałam szerzyć wśród szkółkowiczy wiedzę "końska" i np. jak coś robiłam to głośno mówiłam, co robię i czemu (np. jak dawałam mesz to jak widziałam zdziwione oczęta zaglądajace do wiaderka gdzie się moczył to tłumaczyłam niejako w powietrze co to jest i jak się podaje).. i co... i to jest teraz temat żartów nastolatek - a ja jestem nawiedzoną wariatką bo przecież koniś to cię będzie kochał jak marchewki dasz.
Owszem są osoby (już starsze) z którymi mam kontakt i to fajny. przyjdą się zapytać gdzie co kupić (ciuchy w jakim sklepie, jakie itd). Nie udzielam porad jeździeckich bo a) nie mam takiej wiedzy, b) nie wtryniam się w robotę isntruktorce. Ona ma być dla nich guru i już.
Są w szkółce dzieci, które są dobrze wychowane i mówią dzień dobry jak wchodzą do stajni i takie, które nie są. ja ich wychowywać nie będę. Parę razy próbowałam - były skargi😉... no i ciche pretensje, że nie pododawałam niektórych na NK 🤔wirek:
Oczywiście nie mam na myśli, by z tymi dziećmi gadać o Hana Montanie. Mówię tylko, że takie zachowanie typu nagłe umilknięcie gdy Cię zobaczą oraz nie mówienie "dzień dobry" czy "cześć" to takie trochę.... dzikie. Jak by się wstydziły albo bały 🤔
No u mnie był problem chyba jedynie z miejscem. Na przykład hala- za duża nie jest a musi się zmieścić 5 koni rekreacyjnych i prywaciarze no i niestety wtedy może dojść do trudnych sytuacji między konikami. Ale w okresie bez halowym jest o wiele lepiej 🙂
.. i dlatego uważam żeby na bok odsunąc uprzejmości i kierować się wyłącznie zasadami poruszania się po hali - głównie mijanie się na lewą ręką, nie stępowanie po ścianie itd.
Ja tak w większości wypadków robiłam. Tylko czasem, gdy miałam jakąś osobę początkującą, lub małe dziecko na koniu, to pokazywałam ją prywaciarzom, którzy się dołączyli do naszej jazdy i prosiłam, żeby uważać na tą osobę, bo np. to jej pierwsza jazda bez lonży, albo jest to tak małe dziecko, że może się zdarzyć jakieś "zboczenie" konia z obranej przez dziecko drogi. 😉 Oczywiście sama na taką osobę szczególnie uważałam i nigdy nie było problemu.
Dodo, jasne, ja też się trzymam z "prywaciarzami", ale chodzi mi mimo wszystko o to, że często widywałam w stajni dziewczyny, które zaczęły jakiś sport jeździc, czy też miały "superkonia" i nie były uprzejme dla klientów rekreacyjnych, zarówno w stajni, jak i podczas jazdy. Mi nie raz zdarzyło się pomóc komuś podczas siodłania konia, czy czyszczeniu jeśli szykując swojego konia widziałam, że ktoś się mota. Podobnie z udzielaniem informacji, czy to przy znalezieniu instruktora, czy umówienia na jazdę. Jeśli to zachowanie jest u was jak najbardziej normalne, to super, bo "gwiazdki" u nas w stajni bywały 😉
U nas jak byliśmy jeszcze w zaborowie to jazda na hali nie wchodzila wogóle w droge... wąska....zagalopować nie szło ledwo klusowalismy.... co dopiero w 2-3 osoby; Czasami sie zdażało, ze jade treningowy parkur krzycze okser a tu jakaś dzieffczynka wieżdża mi pod końskie kopytka no i co i trzeba krecić żeby jej nie przejechać!:P No ale tak to szli na okólnik albo my szliśmy na hipodrom ...lub na czworoboku jeździli wiec dało radę się nie kłucić...
wiesz co, mimo usilnych prob nie bardzo rozumiem to co piszesz. zagmatwane jak cholercia wszystko strasznie, kupy sie nie trzyma. najpierw piszesz że na hali ledwo kłusowałaś, a później że jechałaś parkur skokowy 😵 moze jeszcze na tej hali? poza tym, hmm a tu jakaś dzieffczynka wieżdża mi pod końskie kopytka tak w ogole to ty mi takowa dzieffczynke przypominasz. i w ogole dlaczego jesteś w tym watku, domyslam się że taka krejzola nie ma własnego ani nawet dzierżawka?
Z tego co czytam to sporo osób ma podobne doświadczenia co ja :/ Ale powiem wam że u na sto codzienność z milionem początkujących razem z treningiem skokowym który zakłóca lonża oraz ktoś stępujący konia w środku. W sumie to myślę że nie muszę wiele mówić bo chyba każdy zrozumie - AGMAJA Myślę że większość kojarzy tą stajnię, a ona nie cieszy się zbyt dobrą opinią... Tam non stop jest "zakłócenie" jazdy, więc raczej trudno temu zaradzić :/ Ja jak do tej pory starałam się omijać, czy olewać takich jeźdźców robiąc swoje, ale że mój kucyk kopie i potrafi rzucić się na innego konia to nie było to zbyt przyjemne -.-" Czasem też uciekamy na jakiś padok na którym jest w miarę dobre podłoże- o które na prawdę czasem trudno :/ W sumie to trudno powiedzieć co w takich sytuacjach zrobić :/ A w okresie kiedy na hali trzeba jeździć, bo podłoże zupełnie się nie nadaje próbuję wieczorami, ale i tak coś się tam zawsze plącze;P
[quote author=vissenna link=topic=42883.msg847564#msg847564 date=1294695252] Nie twierdzę, że nie dochodzi do żadnych konfliktów ale są one możliwie szybko rozwiązywane (np. dodatkowa siodlarnia dla westowców).
Nie wiedziałam, że były jakieś spory o nasze siodła 😁 [/quote]
A próbowałaś kiedyś wyjąć siodło spod siodła westowego wiszącego "piętro wyżej". Wszytko leciało na ziemię 🙂 No i raz dostałam w łeb od australijskiego siodła - zamachowca 😁
[quote author=Pinesska link=topic=42883.msg851011#msg851011 date=1294910997] [quote author=vissenna link=topic=42883.msg847564#msg847564 date=1294695252] Nie twierdzę, że nie dochodzi do żadnych konfliktów ale są one możliwie szybko rozwiązywane (np. dodatkowa siodlarnia dla westowców).
Nie wiedziałam, że były jakieś spory o nasze siodła 😁 [/quote]
A próbowałaś kiedyś wyjąć siodło spod siodła westowego wiszącego "piętro wyżej". Wszytko leciało na ziemię 🙂 No i raz dostałam w łeb od australijskiego siodła - zamachowca 😁 [/quote]
A nie chodzi czasem nawet o westowe, my mamy niektóre wieszaki tak blisko siebie że trudno jest wyciągnąć, wszystko spada z hukiem i potem trzeba wszystko wieszać, a najgorzej kiedy spadnie siodło z jakimś czyimś padem który kosztował xxx$ i leci na glebę pełną brudu -.-" Nie przyjemnie🙁