maxowa Gratuluje i cieszę się razem z Tobą. Swoja droga mój jak mu kopyta ozdrowiały, to aktualnie jest ciezki do wspólpracy. Tez się zastanawiam nad czyms co może go ucywilizowac, bo zrobił sie krnabrny, energiczny i udajacy ze mnie nie ma na grzbiecie 😉
Hypnotize 😉 no widzisz mój ma identycznie 🙂 zioła Placid Dodsona pomogły i czasowo pelham - można normalnie jeździć ,bo tak to był koszmar i w obejściu właśnie zrobił się złośliwy i krnąbrny a zawsze miał temperamencik i charakter, nawet 2 tyg temu przed robieniem kopyt musiałam go przelonżować porządnie, żeby stał 😁- teraz jest w porządku, codziennie chodzi na padok i pod siodło lub lonża i spokój, zioła starczają na 40 dni, ostatnio branka robiła kopytka i była poprawa wielka w byciu grzecznym
albo spróbuj mieszanki uspokajającej własnoręcznie robionej - przepis podawała espana
Aaaaa, ja dziś radykalnie zmieniłam mentalne podejście do jazdy i treningu, i od razu poczułam efekty w koniu 😜 zrozumiałam rzeczy, które teoretycznie są oczywiste-jeździectwo jest procesem twórczym, a nie odtwórczym, i nie chodzi o to, żeby wiedzieć, co gdzie i jak przycisnąć, żeby koń zrobił spina czy ciąg, tylko znać zestaw narzędzi komunikacji i na ich podstawie intuicyjnie robić pewne rzeczy. Nie chodzi o to, żeby wiedzieć, co i kiedy zrobić, tylko żeby to czuć, i po prostu robić. aż wstyd przyznać, że takie rzeczy pojawiają się w głowie dopiero po latach jazdy pod okiem różnych szkoleniowców, i to wtedy, kiedy akurat wsiadłam trochę sama powozić dupę na zrobionym koniu, bez planu na odkrywanie końskiej ameryki.
takie rzeczy pojawiają się w głowie dopiero po latach jazdy pod okiem różnych szkoleniowców a wystarczyłby jeden szkoleniowiec 😉 wychodzi na to, że fuksa miałam 😉
Ja może nie mam ,aż takiego powodu do puchnięcia z dumy jak niektórzy tutaj. Moim zdaniem progres jest może mały ,ale jest. Przepraszam za jakość,ale pod ręką nie miałam nic lepszego.
Mogę mogę? 😜 Moja wspaniała Mama pojechała dzisiaj raniutko do konia i sama własnoręcznie go wylonżowała 😍 . Do tej pory się zachwyca jaki mądry i cudowny 😁
jakieś 1,5 roku, bo teraz mamy 4,5 😉 poprawił się komfort jazdy(zamiana wędzidła na haka co na dobre nam wyszło😉 ) , a przede wszystkim kobyła zmieniła się z dzikusa, bojącego się leżącego patyczka, woreczka, najmniejszego szelestu konia w najspokojniejszą kobyłę w stajni (no czasami lubi sobie radośnie pobrykać ;d) 😍 Już nie straszna nam niebieska folia czy kawałek plastiku 🏇
A ja puchne z dumy bo mój koń pierwszy raz od 3 lat oderwał nogi od ziemi : D :
Próbowałam ją nauczyć dębowa od baaaardzo dawna : D no i się udało : > ! (ciekawe czy to kwestia dobrego dnia) Teraz zostało nam już tylko kładzenie się i możemy jeździć na pokazy do Berlina : D !!! 🏇 😎
ja tez puchne! bo byla masa chetnych na pewna malutka konska dame, pelno chetnych z niemiec, z holandii, anglii etc, wlasciciele klaczuchny bardzo przebierali w potencjalnych kupcach, myslalam, ze nie mam szans, a tu co- udalo sie 😅 jestem mega happy no i skoro watek o puchnieciu to puchne! bo w zyciu nie przypuszczalam, ze uda mi sie "wygrac" z taaaakimi kandydatami 🏇
Mam powód, a nawet kilka by puchnąć. Z siwą dogadujemy się coraz lepiej. Dzisiaj poszłyśmy o krok dalej i zrobiłam jej kopyta na "wolnego", nie była uwiązana. Miała wybór, miała wiele wyjść, ale wolała stać przy mnie. Mamy też parę innych sukcesów, bo przecież taka "drobnica" też cieszy. Ogólnie kocham swojego konia i chcę osiągnąć jeszcze więcej.
Puchnę z dumy, ponieważ mój aspołeczny koń, który odkąd pamiętam chodził sam na wybieg, wczoraj został wypuszczony z dwoma ogierami! Potłukli się, są rany wojenne, ale ostatecznie sytuacja wygląda tak:
Trzymam kciuki, żeby ten stan rzeczy się utrzymał, bo jak znam Jasnego na pewno będzie jeszcze próbował walczyć. Aż się wkurzam, że jestem teraz 80km od niego i nie mogę kontrolować sytuacji 😉
Jestem dumna z zorganizowania zakończonej wczoraj kliniki szkoleniowej. Owszem, to w sumie nie pierwszy raz, ale pierwszy taka duża i otwarta dla widzów, i licencyjna przy okazji. Wielkich wpadek nie było, uczestnicy zadowoleni, trener też 😁
A ja puchnę z dumy, bo mój koń wchodzi do przyczepy w każdej możliwej konfiguracji i w każdej dziwnej sytuacji. Już dwa razy wypakowywałam go na środku drogi a potem z powrotem wpakowywałam - wchodził za każdym razem jak do boksu, bez zastanowienia. Ostatnio pakowany w ulewę na zewnątrz - jak do boksu. Jedzie jakby go nie było, nawet nie przestępuje z nogi na nogę. Jakby wyczuł, że mam schizę na tym punkcie (ładowany przy mnie koń w zasadzie urwał sobie nogę, został zastrzelony na moich oczach) i stara się mnie nie dobijać 🙂 Strasznie się cieszę, że taki z niego mądry zwierz, szczególnie mając na uwadze to jakim jest wypłochem w innych sytuacjach, obiektywnie mniej zagrażających. Tak jeździmy 🙂
Jasnowata, oby jak nadłużej 🙂. Do mojego ogra wczoraj wlazł kucyk 😁. M ryczał, straszył go, bił kopytami, a kucyk chill out 🤣. M się zadziwił, że ten mały się go nie boi i w takim układzie zaakceptował go na swoim padoku 🤣 Dzionka, taki koń to skarb 😉