Koniczka, kto co lubi 😉 Mnie to siodło bardziej przeszkadza niż pomaga i jest dla mnie zdecydowanie za twarde 🙂 Ale to oczywiście moja osobista opinia 🙂
Koniczka, ooo, a to mnie zdziwiłaś. Wydawało mi się, że kiedyś nie byłaś nim zachwycona. Co Cię przekonało? Pytam serio, bo to akurat model, który MI nie do końca odpowiada -w sumie także z powodu budowy moich ud 😉
epk, to coś Ci się chyba pomieszało 😉 Jeżdżę w nim na jednym z koni, którymi się zajmuję i bardzo mi pasuje. Mimo, że to jest akurat wersja z przedłużoną tybinką, na którą zdecydowanie ja nie zasługuje. Jak sobie pomyślę jakby mi było jeszcze z dopasowaną tybinką to aż mnie ściska 😉
Kurczę, ja robię "badanie" rynku właśnie i na samą myśl o zakupie jestem przerażona. Zwłaszcza, że nie dysponuję zbyt dużymi zasobami gotówki 😉
Ale mam pytanie do znawczyń: mam miękko noszącego konia i miękkie siodło (tzn siedzisko). Od jakiegoś czasu, odkąd wróciłam do regularnych jazd, odczuwam silne bóle krzyża (i to takie fest, na tyle duże, że mam trudności z zejściem z konia 🙁 dodam, że bóle pojawiają się tylko PO jeździe, więc zachodzi ewidentny związek bólu z jazdą) Wcześniej jeździłam w Stubenie Tristanie przez rok i nie miałam takich problemów. Mój styl życia zasadniczo się nie zmienił, no... starsza jestem 😁
I teraz sie zastanawiam czy przy wyborze siodła powinnam kierować się twardością siedziska, kupować miękkie czy twarde (wiecie, coś jak z materacami, tj. niekoniecznie najlepsze dla kręgosłupa są te miękkie)? Czy taki problem skoryguję tylko podkładkami? Może miał ktoś taki problem? :kwiatek:
croopie, że nie rozwiązuje to wiem 😉 dodam, może że aktualne siodło to bezterlicówka, która rzekomo powinna być dobra dla moich pleców. A mam wrażenie, że problem się nasilił 🙁 I teraz pytanie czy twardość siedziska może miec wpływ na zwiększenie bólu czy może to jednak kwestia braku terlicy 😉
Dlatego pytam czy ktoś moze miał problemy z plecami i widział różnice w odczuwanym dyskomforcie w zależności od tego czy siedzisko było twarde/miękkie.
Tym razem chcę siodło dopasować też do siebie, a nie tylko konia, więc robię research. Z góry sorry za głupie pytania 😡
amnestria ja mam bóle w krzyżu, mocne na tyle, że zastanawiam się, czy dojdę do stajni (edit. po zejściu z konia oczywiście). Zdarza mi się to wtedy, gdy przez np. tydzień mam codziennie treningi. Z tym, że mój koń jest z tych, co musiałabym jeździć ciągle pośrednim, żeby było mi jak na kanapie a i paru lekarzy mi powiedziało już kilka słów co myślą o mojej jeździe konnej. Na pewno pomaga mi futrzana podkładka, jazda na żelu niestety nie wchodzi w grę. Jeszcze kiedyś dla mnie było im mniej zamykające tym lepsze, dlatego np. w wintecu isabellce przeżywałam koszmar, kieffery odpadają, prestige LC to dla moich pleców masakra stulecia. W dressage dreamie jest nieźle, ale też zmieniłam tryb - 3 razy w tyg koń chodzi pod trenerką. W bt nie siedziałam, więc nie wiem. Z tego co mi się zdaje, to w bt twoje plecy mogą odczuwać więcej 'drgań' pochodzących od konia i dlatego problem może być nasilony. Ale nie wiem czy dobrze mi się wydaje.
W załączeniu zdjęcia mojego siodełka - niestety tak kiepskie, że nawet nie widać białych przeszyć. Jutro postaram się coś cyknąć, jeśli kurier raczy dojechać wreszcie.
[quote author=Dressage link=topic=300.msg1273003#msg1273003 date=1327426224] A ja się cieszę, że jest w Polsce przedstawicel i że ktoś wreszcie poruszył temat siodeł Amerigo. Właśnie stałam się szczęśliwą posiadaczką Amerigo Cervia Sienna, na które polowałam od dawna i które nareszcie pozwoliło mojemu koniowi odblokować grzbiet, z którym był ciągle problem w pracy w zebraniu w innych siodłach, różnych marek. Był u mnie Pan Kostrzewa i rozwiązały się wszystkie nasze siodlane problemy i teraz mogę skupic się z moim koniem na spokojnej pracy. Wszystkim polecam.
A ja jak czytam takie posty to się nie tyle cieszę, co dziwię, że można być tak durnym, żeby taką reklamę pisać na forum i to w wątku gdzie raczej ludzie wiedzą jaka jest sytuacja. Co do Pana Kostrzewy to oczywiście jako laik-rekreant wiedzy mu zabrać nie mogą ale mogę powiedzieć, że osoba, która jeszcze rok temu pod niebiosa zachwalała mi markę Prestige, w grudniu na cavaliadzie w rozmowie twarzą w twarz nazwała te siodła "konfekcją"- to jest to dla mnie osoba NIEWIARYGODNA W DORADZTWIE w temacie siodeł. Ja rozumiem, że realia rynkowe, że z czegoś trzeba żyć ale no żesz odrobinę kultury i dobrego smaku.
[/quote] kotbury
Chyba nieuważnie przeczytałaś, mojego posta - jestem zachwycona, że posiadam jedno z najlepszych siodeł na świecie i nie interesuje mnie to co Pan Kostrzewa myśli na temat innych marek siodeł, zresztą nie wypowiadał się na temat żadnej z nich. Ważne jest dla mnie, że przyjechał do mnie na 'koniec świata' i dobrał dla nas najlepiej pasujące siodło. Myślę, że troszkę przesadzasz. Amerigo nadal gorąco polecam a myślę, że tylko krowa się nie rozwija i nie zmienia poglądów.
amnestria, bezterlicówka wręcz przeciwnie, nie jest dobra dla pleców, bo masz mniejszą amortyzację wstrząsów. Terlica to nie tylko amortyzacja dla konia-od jeźdźca, ale również, przede wszystkim chyba dla jeźdźca-od konia. Po to, ktoś mądry, x lat temu zamiast jeździć na oklep położył na koniu drewnianą konstrukcję 😉 Myślę, że przy siodle terlicowym miękkość/twardość siedziska nie ma znaczenia, a twoje ułożenie nogi, odpowiednia postura i usadzenie mają wpływ na odcinek krzyżowy. Czyli krótko mówiąc, dopasowane siodło do ciebie. I nie mam tu na myśli tybinki, a znalezienie takiego modelu, który pomoże ci rozluźnić ten odcinek kręgosłupa i odpowiednio go usadowić.
amnestria ja uważam ze siodlo ma duży wpływ na nasz ból tudzież nie-ból pleców Jakies 1,5 roku temu zglebiłam dość porządnie z młodziaka - stłukłam kość ogonową (a może nawet coś poważniej uszkodzilam ale oczywiście do lekarza nie poszłam - tak wiem głupota) od tej pory nie w każdym siodle pojadę ćwiczebnym, czy w ogóle siądę - w siodło. I np w twardym Stubbenie ujeżdżeniowym była masakra i ból czasem taki że przekątną w wyciagniętym potrafiłam kończyć w półsiadzie - no nie dawałam rady. Zmieniłam na Euroridinga Titana - czyli 2 rózne swiaty ze Stubbenem i póki co mnie nic nie boli 😉 I na prawdę odczuwam dużą różnicę
M.Bo Ja wiem ze trener tylko może pomóc i regularne treningi. Jeszcze na moment kiedy ta osoba siodło kupowała, miała z kim jeździc. Teraz juz nie ma 😉 Ale miała głeboka wiare w to ze zmiana siodła zmieni tez jej dosiad cudownie 🙂 No ale tak sie nie stało, poszło nawet w gorsza strone. Chciałam tylko powiedziec ze to nie jest tak ze sie w takie siodło siadzie i zaraz bedziemy idealnie siedziec. Bo ono jest fajne i ułatwiajace zycie o ile sie wie jak poprawnie siedziec 🙂
Chyba nieuważnie przeczytałaś, mojego posta - jestem zachwycona, że posiadam jedno z najlepszych siodeł na świecie i nie interesuje mnie to co Pan Kostrzewa myśli na temat innych marek siodeł, zresztą nie wypowiadał się na temat żadnej z nich. Ważne jest dla mnie, że przyjechał do mnie na 'koniec świata' i dobrał dla nas najlepiej pasujące siodło. Myślę, że troszkę przesadzasz. Amerigo nadal gorąco polecam a myślę, że tylko krowa się nie rozwija i nie zmienia poglądów.
Ufff, to dobrze, bo już myślałam, że tylko dlatego akurat dziś się zarejestrowałaś na forum aby napisać jedynie ten post. Cieszę się, że wyprowadziłaś mnie z błędu - wiesz takie zboczenie zawodowe.
A możesz napisać w jakich poprzednio sidłach jeździłaś.
Amnestia, owszem siodło, które wymusza złą postawę może doprowadzić do bólu kręgosłupa ale ból odcinka krzyżowego często może być spowodowany; - skrzywieniem kręgosłupa - przy braku obciążenia nieodczuwalne ale jak się doda obciążenie (jazda konna) to czuć gdzie jest krzywo - złą pozycja przez cały dzień, np. cały dzień przed kompem w biurze na nieergonomicznym stanowisku a potem wieczorem nagle zaczynamy tego odcinka używać - przemarznięciem - za krótkie koszulki, bluzy itd. podczas jazdy., - nieprawidłowy dosiad - "pchanie" krzyżem (to trochę jak pierwszy punkt -w ruchu kręgosłup ustawiamy nie w pozycji gdy jedne kręg jest idealnie nad drugim i nagle jest ruch góra- dół i dostajemy po nerwach) - słabymi mięśniami brzucha - u ludzi, tak jak u koni za stabilność kręgosłupa (szczególnie w odcinku krzyżowym) odpowiadają mocno mięśnie brzucha. Jeśli są słabe nie trzymają kręgosłupa na swoim miejscu szczególnie gdy jeździsz i dodatkowo się te mięśnie trochę zmęczą.
Co warto robić: - powisieć sobie na drążku kilka razy, np. po wstaniu z łóżka, po przyjściu do domu (taki drążek sobie zamontować w drzwiach) - skłony brzucha ale odpowiednie - czyli, kładziemy się na podłodze, tak, że nogi ugięte w kolanach kładziemy np. na łóżku, ręce wzdłuż ciała (żadne tam na piersi skrzyżowane czy z przodu) i podnosimy się na jakieś 30 cm ale NIE ODRYWAMY kręgosłupa (odcinka krzyżowego) od podłogi i przy skłonie robimy wydech (ten wydech konieczny!). Dwa razy dziennie w 4 seriach po 6-8 skłonów - grzać plecki - poduszeczka elektryczna, ciepłe długie bluzy itd. -prostować się w pracy i robić przerwy, stawać na palcach i ręce wyyyysokooo do góry wyciągać Jeśli po miesiącu taka "rehabilitacja" - ale rzetelna, a nie co drugi dzień - nie przynosi efektu - marsz do ortopedy! I u ortopedy nie dac się nabrać na badanie typu macanie i jedna fotka Rtg. Potrzebne są zdjęcia czynnościowe- czyli w zgięciu.
Amnestia Absolutnie nie będę podważać zdania o kręgosłupie Kotbury i konieczności zasięgnięcia porady lekarskiej, jedyne przed czym przestrzegam to przed "zwykłym" ortopedą. Jestem po złamaniu dwóch kręgów więc absolutny szlban na jazdę konną zdaniem zwykłego "kręgosłupologa" bez znajomości biomechaniki jeźdźca. Nie dałam za wygraną poszłam do lekarza ortopedy z poradni sportowej (takiej full oficjalnej), zwłaszcza, ze rehabilitacja z NFZ nie pomagała, a plecy bolały co raz bardziej. Doktor obejrzał zdjęcia i powiedział, ze mogę jeździć, warunek wyrobić mięśnie brzucha, tak aby absorbować wstrząsy i nie plapać. Wróciłam do treningów, trenuję od dwóch i pół roku, i nic mnie nie boli, a na plażę mam fajny brzuszek 😉. Sens mojej wypowiedzi jest taki uważaj do kogo idziesz bo Ci jeszcze całą frajdę zabiorą !!!! Pozdrawiam i przepraszam za odejście od tematu.
No nie chciałam aż tak dosadnie jak Tolcio ale dokładnie to - mięśnie brzucha to podstawa a gównianych lekarzy mamy w pl sporo... Ja swego czasu po wypadku na pytanie "panie doktorze czy będę jeszcze jeździć konno" dostałam od ordynatrea jednego z większych szpitali w zachodniopomorskim odpowiedz: "hahahah, chyba w bryczce" i skierowanie na wózek😉. Dziś chodzę, jeżdżę, skaczę (tylko nie uklęknę na dwa kolana🙂 i mam się dobrze. ale fakt, jak sama się nie doszukasz kogoś kompetntnego, nie doczytasz itd. to guzik mieć będiesz. Ale nie dramatyzujmy. Zacznij od dobrej gimnastyki rehabilitacyjnej. Ona daje więcej niż się może wydawać.
Ja też jestem po złamaniu kręgu 10 lat temu. Lekarzy nie słuchałam, jak mówili, że na konia nie wsiądę. Na żadną rehabilitację mnie nikt nawet nie próbował wysłać (teraz sie zastanowiałam dalczego 🤣 ). Rehabilitowałam się na koniu. Nie narzekam do dziś.
Mój kręgosłup jest kręgosłupem specjalnej troski. Na tyle poważne jest skrzywienie (a może raczej było, bo w wyniku morderczej rehabilitacji, którą odbyłam jako dziecko znacznie mój stan się poprawił), że miałam już termin operacji 😉
Muszę przyznać, ostatnio niewiele ćwiczę (wcześniej uprawiałm różnego rodzaju sporty, choćby z uwagi na specyficzne studia), więc to na pewno pokutuje. Ale też nie podejrzewam, się o to, że aż tak mi forma spadła, że 20 minut lekkiej jazdy powoduje u mnie taki ból 🙁 Co do złego dosiadu - nie ukrywam, że może to być powód, ale znów - raczej odrobinę progresowałam, a wcześniej bólu nie było.
Nie chcę zwalać wszystkiego na siodło, bo nie w tym rzecz. Choć podejrzliwie zaczęłam patrzeć na siodło bezterlicowe. Bo konisiowi w nim fajnie, a mi wcale 😀iabeł: A jak jeźdźcowi niefajnie, to zaraz może być i koniowi niefajnie, bo dosiad może się całkiem konkretnie spsuć 🤔
Mo B. wielkie dzięki za fotki. Fajne siodło 🙂 Ech... Ja niestety jestem skazana na poszukiwania na rynku wtórnym, ale pomarzyć można 😉
W ogóle jeszcze raz DZIĘKUJĘ, mądre rzeczy napisałyście :kwiatek: Mam trochę przemyśleń 💃
ps teraz jeszcze znaleźć siodło na krótkiego konia 😜 muszę przewertować wątek
A ja tylko z taką "głupotką" się wtrącę: Amnestria mnie też dręczą bóle pleców, głównie w odcinku krzyżowym ale i zdarza się w piersiowym ostatnio. Jak mnie "dopadnie" to trzy dni chodzę wysmarowana absorbiną w żelu (tak, tak, podbieram Czardaszowi 😉 ) i jakoś mnie to stawia na nogi na tyle, żeby funkcjonować w pracy/samochodzie. Konie to jeszcze inna bajka... ale do czego zmierzam: mam dwa siodła dla Czardasza. Jedno spasowane "idealnie" (czapraczek plus cienki żel-glut), drugie "na mattesa" (celowo: futro + pad) i - niestety - zgadnij po którym mnie plecy bolą mniej 😉 Bo Czardasza szczęśliwie plecy nie bolą w ogóle, czyli nie ma tak, że któreś siodło sprawia mu jakikolwiek dyskomfort... 🙂
I teraz, jeżeli będę wymieniała ujeżdżeniówkę, to też zamówię/znajdę taką, aby była na Czardasza była pasowana, ale uwzględniała grubość futra. Nie dla niego. Dla mnie 😉 Mi to robi bardzo realną, wręcz rzetelną różnicę 😉
amnestria - witam w klubie, skolioza 2lukowa zrownowazona, cudem sie od skalpela wymigalam🙂 z moich odczuc: 1. smiesznie to zabrzmi ale - uwazaj z upadkami. serio. jak glebne obijajac gdzie plecy, to mam 2 tyg wyciete z zyciorysu, nie moge chodzic, lezec, zginac sie, nic. 2. jak juz glebniesz - mi pomaga lonza w mikro-klusie w cwiczebnym, na super noszacym koniu - serio. masuje mi kregoslup i naprawde zwieksza mi sie zakres ruchu. 3. moj kregoslup lubi bardzo euroridingi, kieffery srednio🙂 4. zapisz sie na pilates, porozluzniasz sobie to co boli🙂
Ale z nas okazy zdrowia 😤 Amnestria, Sierra witajcie w klubie. Ból pojawiał się w odcinku krzyżowym, był taki że zwalał z nóg. Nie jeździłam ponad 10 dni, byłam u lekarza 😵 dostałam leki przeciwzapalne, przeciwbólowe. Zaczęłam stosowac się do zalecień odnośnie wstawania z łóżka i podnoszenia z ziemi czegokolwiek. Wszystko robie uważniej, nie na szybko. Jeżdże z mattesem dla siebie i dla konia. Po jeździe zanim zsiądę przewieszam się na chwilę przez siodłoi się rozciągam. Zamiast się schylać do zakładania ochraniaczy - kucam. Chodzę na siłownię i wzmacniam mięśnie brzucha i grzbietu. TFU TFU od sierpnia nie było powtórki z rozrywki 😅
W przypadku siodeł uj. i w ogóle jazdy uj., gdzie sporą część naszego "życia" spędzamy w ćwiczebnym - cóż, spasowane siodło i wygodny koń to bardzo ważna sprawa. Przy czym tą wygodę to ja rozumiem trochę inaczej niż większość znajomych - mój koń do wygodnych w kłusie nie należy - większość ludzi się drze na początku "ała, ała, co to, jak ty jeździsz". Niemniej jednak ja wiem z góry prawie, po której jeździe będzie mnie kręgosłup bolał a po której nie, a koń ciągle ten sam. I jakoś tak zawsze jest, że jak koń luźny albo szybko odpuści to nigdy mnie plecy nie bolą, nawet bez mattesa. A jak koń ma zły dzień, długo pracujemy nad tym, żeby się rozluźnił to się okazuje, że i 2 mattesy nie pomogą. I ja na serio już wolę luźnego konia z kłusem tak wybijającym jak u rudego niż ciągle sztywnego konia z niewielkim ruchem grzbietu. A wywód swój skończę tym, że jak rudy zaczął chodzić w siodle, które pasowało mu, w którym łatwo się rozluźniał, to nawet mi mimo braku mattesa plecy nie bolą tak jak wcześniej.
Epk to prawda uniwersalna, że koń w dopasowanym siodle będzie chodził lepiej, zatem i nosił lepiej. To absolutna podstawa. Amen i kropka.
Z tym, że ja mam naprawdę empiryczne porównanie na tym samym koniu z mattesem i bez. I "niestety" po jeździe na moim koniu z futrem plecy zwyczajnie bolą mnie mniej. Teraz już się te różnice zatarły (bo ciężko porównać pracę w siodle ujeżdżeniowym a skokowym) ale miałam prawie rok "testów", kiedy brałam na Czardasza siodło koleżanki, a które choć leżało w bdb równowadze to wymagało matessa (było szersze od mojego ~2cm), a mimo to koń je kochał i wyraźnie dawał do zrozumienia "mój Ci on" i pracował w nim naprawdę jak nawiedzony. A pożyczałam je, bo w nim siedziałam lepiej niż w swoim wg trenerki 😉 Plecy mnie praktycznie nie bolały wcale... koń rozluźniony, jak na jego możliwości elastyczny, ja zamortyzowana. Potem jak wracałam do swojej ujeżdżeniówki (cienki żel), i po koniu praktycznie nie czuć było różnicy (może poza momentami, kiedy ja, przez gorszy dosiad go np. gasiłam albo zaburzałam w większym stopniu równowagę) ale ja schodziłam z konia, i jak tylko moje stopy dotykały ziemi, czułam jak plecy zaczynają mi pulsować coraz bardziej i bardziej. Aż do bólu. I ok, można pokusić się o stwierdzenie, że skoro w tamtym lepiej siedziałam, to i mniej nadwyrężałam plecy ("sadzało mnie" tamto siodło), ale jak Czardasz wrócił do roboty we wrześniu, pierwsze dwa-trzy miesiące (etap zrzucania tłuszczyku, czyli wdrażania bez podniesienia żarcia) i nie posiadając jeszcze mięśni zrzucił "rezerwy" mój Kieffer też zaczął wymagać korekcji mattesem. Plecy bolały (jak po takiej długiej przerwie od jeździectwa) minimalnie. Koń zaczął wracać do formy, mattes dostał eksmisję na rzecz cienkiego żelu, i regularnie nacieranki absorbiną moich pleców wróciły w stały rozkład tygodnia. Mając takie doświadczenia, po prostu przy następnym siodle zadbam o to, aby Czardasz miał dopasowane i drugie siodło jak Pan Bóg przykazał, ale z rezerwą na mattesa dla moich pleców 😉 Żeby i wilk był syty i owca cała 😉
edit:
Ash mam dokładnie to samo 🤣 Kucam, nie schylam się. A jak ma dłuższą robotę przy masowaniu, wcieraniu albo nawet czyszczeniu sprzętu (Ci wrażliwsi niech nie czytają teraz, serio) to siadam po turecku lub klękam z pupą na stopach wyprostowana do granic możliwości. Ponadto jak mam treningi, to odnawiam karnet na basen. No i oczywiście mam drążek w pokoju do "rozciągania" pleców, a jakże! 😉
Mi też mattes pomaga - z tym, że zauważyłam, że właśnie jak koń luźny to mogę i z mattesem i bez - wszystko jedno. A jak koń sztywny to mattes pomaga, ale w niewielkim stopniu. Ja swoją drogą wolę jeździć na mattesie - mięciutko i milutko - choć akurat koniowi różnicy nie robi większej. Niemniej jednak na chwilę obecną mattes musiał wylecieć.
Artykuł sam w sobie o tym jak różnice w budowie anatomicznej mężczyzn i kobiet wpływają na ich dosiad i na to, co w siodle mogą zrobić a czego nie. Ale wiedząc czego kobieta zrobić nie może (np. tak podwinąć kości ogonowej pod siebie jak facet) są wnioski: forsowanie jakiego dosiadu powoduje bolesność odcinka krzyżowego. Miłej lektury bo naprawdę warto.... i chyba jak ktoś to "przetrawi" ze zrozumieniem łatwiej będzie mu ocenić czy jego siodło jest realnie dopasowane do jego potrzeb.
kotbury, ooo, jeszcze właśnie - dopasowanie siodła do sylwetki - z uwzględnieniem potrzeb kobiet i mężczyzn, ale także tego co najprostrze - naszych wymiarów. Dopóki nie usiądziemy w siodle prawidłowo - a tu i za duże / za małe siedzisko, za długie tybinki itp - mają wpływ (bo np. kolano opiera się nie w tym miejscu, przez co zaburza ułożenie nogi a to wpływa na ułożenie naszego tyłka w siodle) - nie będziemy w stanie pracować bez szkody dla naszego ciała. Każda nieprawidłowość także wpływa na to, jak się czujemy po jeździe. Jeśli siodło nas posyła na tylny łęk np. to także obrywa nasz kręgosłup. Jeśli musimy wykonywać koszmarnie ciężką pracę aby w siodle utrzymać jako taką pozycję, a każdy nasz ruch to walka z nogą, biodrem, pilnowanie wysiłkowe wszystkiego - to prędzej czy później ból przyjdzie - bo gdzieś napięcia się muszą w końcu ujawnić.
kotbury, he he - lata temu tłumaczyłam mężowi/trenerowi, że uparcie próbuje wyrobić mi dodatkowy staw 😀 (u nasady kości krzyżowej). Co gorsza, przejściowo mu się udało 🙁 Dosiad był tip-top - funkcjonowanie na dwóch nogach już nie. Zrezygnowaliśmy z "męskiego" ideału na rzecz wykorzystania zalet damskiej budowy. Kłopotów z kręgosłupem - niet (+ oc, inne działania).
Ja mam to szczęście, że mam miękko noszącego konia (trochę to jest raczej szczęście w nieszczęściu, bo koń ma po prostu miękkie pęciny 😉), ale oczywiście zgodzę się z epką, na sztywnym jak decha koniu to żadna przyjemność jeździć. I taką jazdę potem się czuje 😉
Teraz czytam podlinkowany artykuł i chyba moja postawa w siodle (daleka od ideału) też sprzyja bólowi 🙂
Niemniej jednak chyba się na mattesa skuszę, po tym co piszecie. Zanim wymienię siodło (a już jestem zdecydowana, że to zrobię; trudno mi powiedzieć jeszcze jaki model...) pewnie trochę czasu minie, a jeździć trza.
Dziewczyny możecie jakoś w skucie porównać kieffer Wien Professionell, Kieffer Lech Profi II, Passier GG, KIEFER WIEN DL do Ratomki? Jakby ktoś zechciał to byłoby super. Dla długo/normalnonożnego 😉. Wstępnie się przymierzam do wymiany, w Ratomce mi dobrze ale chyba jest za wąska dla mojego konia. Poza tym taki mam kaprys 😉