Forum towarzyskie »

kącik pomocy medycznej, czyli: czy to coś powaznego i jak temu zaradzić

kotbury, moim.zdanurm to co piszesz to bełkot i wyssane z palca bzdury. Nic mi się z tego co napisałaś nie zgadza z rzeczywistością.

Słowo 'terror' to nie to samo co promowanie i reklamowanie. To wywoływanie w kobietach poczucia winy, że nie karmią piersią, albo karmiły za krótko, albo mieszają kp z mm.
Nie chciałam tego pisać ale jednak napiszę. Moim zdaniem kotbury w ogóle żyje w jakiejś innej rzeczywistości. Ja rozumiem różne podejścia do życia. W sumie to każdy ma prawo żyć jak chce, mieć poglądy jakie chce i się ich trzymać i robić co chce . Tyle że nie może oczekiwać że otoczenie będzie przytakiwać.

madmaddie-wiem. Też mam ogródek i dziadek próbował zrobić nam zdrowe marchewki. Nie będę opisywać efektów. Poszły na kompost.
Gdyby chemia było tylko w uprawach, jak ze 40 lat temu, byłoby ok. Teraz jest po prostu wszędzie i ciężko zwykłemu śmiertelnikowi coś z tym zrobić. Co nie znaczy żeby to olać i nie starać się jednak jeść zdrowiej.
Emocje w ibs są BARDZO ważne. Ja o tej chemii w żarciu to już tak ogólnie piszę, mając na uwadze różne inne choroby
madmaddie, a może spróbuj zorientować sie czy jacyś rolnicy detalicznie nie sprzedają jesli zależy ci na czymś bez chemii? Nie jest łatwo znaleźć ale np. moi rodzice kupuja duzo rzeczy jak nabiał, mąkę, warzywa i sezonowe owoce od cioci i jej znajomych którzy mają gospodarstwa "bez chemii". Nawet idzie mięso tez kupic typu tuszkę kurczaka czy kaczki.

Co do IBS sama mam cos "w tym stylu", nigdy nie diagnozowalam bo jak wylaczylam najwieksze dwa stresowy mojego życia (praca luzaka dla niezrównoważonych ludzi i studia) to najgorsze ataki sie skończyły. Czasem jak mam stres to wraca ale nigdy w tak okrutnie bolesnej formie. Także jesli to IBS to tez rączka w górę ode mnie na likwidowanie stresu.
donkeyboy, a cóż to znaczy bez chemii? Ekologiczne uprawy to z jednej strony trochę ściema, z drugiej używają po prostu innych oprysków. Jak nie spryskasz to nic Ci nie urośnie, chyba że masz szczęście. Ja w przyszłym roku będę pryskac na pewno, profilaktycznie, ale też może EMy kupię, choć wydają mi się lekką ściemą.
Poza tym nie da się całe życie kupować od rolników nie mieszkając na wsi. Czasami tak kupujemy. Czasami bierzemy eko kurczaki czy warzywa że sklepów internetowych polecanych. Ale całe życie tak się nie da.
Uważam że warto być świadomym i warto o to dbać ale tak do końca to się nie da.
Na pewno warto czytać etykiety, wybierać zdrowo. Ale nie dać się zwariować. No chyba że ktoś ma MEGA problem i nie ma wyjścia o musi
madmaddie, na przykładzie mojej ciotki, jesli chodzi o np. warzywa to sama ręcznie plewi a nie pryska. Nawożenie - nawóz maja własny. Co do zmian chemicznych w kompozycji plonow mozna stosowac poplony lub zmiane plonów (z warzywami mozna robic taki plodozmian). Jasne wszystkiego sie nie przeskoczy ale np. zwierzęta nie sa karmione jak brojlery paszą na tucz tylko ziarnem z gospodarstwa, czy inne własnym sianem etc. Ja tu nie mowie o jakims burżujskim eko organic farm z naklejką tylko po o rolniku ktory radzi sobie "jak kiedys" bo nie mieli nawet sprzetu zeby opryskac. W zasadzie nadal nie mają opryskiwacza 😀 w ogóle u niej cala akcja zaczela sie od tego ze były problemy zdrowotne, odejście od komercyjnej mąki pomogło i nawet mój mąż który nie toleruje glutenu moze jeść produkty z tej mąki przez dluzszy czas bez rewolucji. Tez w pewnym momencie mówiła o wysiewaniu mniej plonujących ale "starszych" typach pszenicy które mniej gluteniu zawierają.

I czy nie rosnie bez opryskow - no nie wiem, zapewne zależy co, oni jako rodzina sie sami żywią z tego co uprawiają i nadwyżkę sprzedają
Dokładnie. Jeśli chodzi o mąki my zamiast pszennej używany orkiszowej. Bo orkisz jest nie modyfikowany. Już taka najbardziej "zdrowa" to mąka z orkiszu np oberculler rotcorn.
Kupujemy też płaskurkę, często gruboziarnistą. Z tego sobie pieczemy chleby, bułki.
Z tych starych odmian jest jeszcze samopsza ale mąka z niej wymaga wyższych zdolności kulinarnych. Mi z niej nie wychodzi.
Jeśli ktoś nie ma prawdziwej celiakii a ma tzw nieceliakalna nadwrażliwość na gluten, to takie ograniczenie glutenu naprawdę fajnie się sprawdza. Mniejsze wzdęcia, mniejsze sraczki.

Bo mąki typowo bezglutenowe nie smakują tak jak te glutenowe. Czasami do czegoś można ich użyć, dodawać, ale jak ktoś nie musi aż tak cudować, to warto zacząć kupować orkiszową
donkeyboy, ale ja nie mówię o chwastach, tylko o chorobach. Wyplewić se można (ale lepiej ściółkować), natomiast mnóstwo upraw zebrały choroby. Siedzę na grupach ogrodniczych i mnóstwo ludzi miało tak jak ja - po prostu było za mokro (w lipcu to jakieś 4 dni bez deszczu) i grzyb się panoszył. Ja wolę trochę konserwantów czy oprysk, niż pleśń np.
Trochę zależy od odmian, ale rośliny w tym roku miały mega ciężko, kwiaty padły na krzakach zanim zdazyly zawiazac sie w owoce. A w zeszłym roku była susza ogromna. Zresztą na poziomie wód gruntowych nadal mamy za mało wody.
Można oczywiście inaczej, mnie bardzo interesuje permkultura i będę się starać budować w tym kierunku, gdzie mogę to stosuje naturalne (np na mszyce spokojnie starcza oprysk z czosnku), ale no nie wszędzie się da. Ja sobie hoduję dla siebie i jak nie będzie plonów, to kupię w Lidlu, ale jakbym z tego żyła, to bym nie ryzykowała, że po miesiącach pracy zeżre mi plony.
Swoją drogą mieszkam w Ustroniu i mamy blisko sklep z lokalnymi produktami, nigdzie nie widziałam tak kiepskich warzyw, unikam jak ognia. Marchewka już z oznakami pleśni, cebula już przygnita w środku, za to nabial i inne produkty z okolic doceniam.
Rośliny produkowane eko mają prawo być pryskane. Jest kilka odprysków dopuszczonych. Nie pamiętam, więc trochę pozmyślam. Prxy uprawie eko masz ze 3 substancje dopuszczone a przy normalnej np z 15.
Swoją szosą, mi po glutenie nic nie jest, ani po chamskiej pszenicy. Pieczemy chleb na zakwasie, zwykły bialy z mąki 750, czuję się bardzo dobrze na nim (z przepisu Hamelmana, pain au leavin). Za to niestety, i to się pokrywa z low fodmap, umieram jeśli zjem żytni chleb, a już w ogóle jak jest pełnoziarnisty.
donkeyboy, nigdzie nie napisałam o kangurowaniu! O tacierzyńskim pisałam w ujęciu tego, że kobieta do roboty a facet w domu. W korpo, w których ja pracowałam panie brand manager miały na to presję.Coraz więcej aprtnerów robi babkom na to presję., która się staje akceptowalna społecznie.
Sytuacje, o których piszesz, są dość specyficzne (patologia małżeńska- szef, który wymaga braku przerwy w CV itd.), przykłady z pato USA. Z tym krajem to w ogóle nie ma po co czegokolwiek porównywać skoro lobby farmaceutyczne sobie tam ustaowowo wywalczyło zawartość olei rośłinnych (SIC) w mm🙂...- hodowanie pacjenta level master!
I oczywiście, że wiele kobiet ma problem z byciem z dizckiem 24h. sama miałam depresję poprdową niediagnozowaną, nie miałam wystarczającej pomcy i pamiętam dzień jak się musiałam schować przed moim synem w garażu i wyryczeć bo myślałam, że zwariuję.
Ale promowanie mm jako rozwiązanie problemów z wychodzniem z domu, do pracy itd.- jest fałszywe i szkodliwe dla kobiet.


NowaJa, czyli karmiłaś stosunkowow krótko- rok więc nie miałaś jak za bardzo odczuć szczucia na karmienie naturalne "dużych dizeci". (Tu nie ma z moje strony krytyki- żeby nie było).
Jest "społeczne przyzwolenie i promocja" karmienia piersią niemowląt, ale już nikt nie promuje karmienia piersią dziecka chodzącego.🙂
Ja pracując dla obsranych firm farmacutycznych siedziałam w tym "gnieździe szatana" długo. I uważam, że aktualny niby trend na karmienie piersią jest często przez te instytucje wykorzystywany - niby promowany, ale właśnie tak, żeby to karmienie jednak utrudniać. Że ok, to maluszka można ale dla "starszaka" to będziemy napoje mleczne promować, a o cycku cicho sza. A jak to zgramy z długością "macieżyńskiego" to naród uwierzy, że tak wyglądać powinno życie.
"Naciski" na karmienie piersią są często debilne i owszem. Nie ma dobrej diagnostyki i kobiety, które mają problem, lub realne przeciwskazania do tego latają po różnej maści specjalistach., pigułach z kolejnym kursem +100 do zajebistości, a te potrafią tylko pierdzielić często o zmianie pozycji, wypocznyku, zdrowej diecie, piciu odpwiedniej ilości wody ..a babaki mając prawdziwy problem i tak są potem zostawione same sobie🙁

Mnie osobiście wnerwia niedostateczna informacja o relanej szkodliwości dla dzieci mm. I przedstawianie modelu minimum zapobiegania kretynizmu u dzieci (że pierwsze pół roku piersią, a potem to już "rozszerzanie i mm"😉 - jako wystarczającego, wręcz dobrego.

Nie chciałam tego pisać ale jednak napiszę. Moim zdaniem kotbury w ogóle żyje w jakiejś innej rzeczywistości. Ja rozumiem różne podejścia do życia. W sumie to każdy ma prawo żyć jak chce, mieć poglądy jakie chce i się ich trzymać i robić co chce . Tyle że nie może oczekiwać że otoczenie będzie przytakiwać.


tunrida, ojoj, nie chciałaś, ale jednak musiałaś. Medal chcesz?🙂
Nie oczekuję żadnego przytakiwania. Jest forum, ja piszę swoje zdanie. Ktoś się może zgadzać, ktoś nie. Jednych taka wypowiedź odrzuci, a inni sobie coś dla siebie wezmą, zweryfikują, pomyślą, znajdą własne jeszcze inne zdanie.
Jestem empcjonalna w swoim tonie wypowiedzi. Nie zamierzma tego zminiac.

A tera zo IBS- nie wiem czy wiesz, że jednorazowe podanie mm zwiększa szansę na IBS w dorosłym życiu tak o kilka razy🙂 Takie stwierdzenia będę podawać -bo tak jestem cytując ciebie -"odrealniona" mając kiedyś dostęp do danych, których skórwys... "eugenicy"🙂 z J&J nigdy nie opublikują w żadnym "szanującym się periodyku medycznym"🙂

I, że bez "wyregulowania żarcia", żadnych "emocji" się nie wyreguluje u osób z takimi (jelitowymi) problemami.

Jeśli zauważasz poprawę u swojego dziecka po podawaniu mu "eko warzyw"- bez pestycydów, to wykauzje ono wrażliwość na pestycydy. Bo przecież w badaniach firm takich jak monsanto zakłada się, że te pestycydy w żarciu nie szkodzą. Bo jakby szkodziły to by nie mogły być stosowane przecież🙂 Przecież to jest EBS, eksperci, badania itd.

No więc masz w domu przypadek szczgólny- osobę z wrażliwością na pestycydy.
Więc jeśli twoje dziecko ma wrażliwość na pestycydy sztuczne, to na 99,9% ma również wrażliiwość na pestyscydy naturalne- których jest w pip w roślinach, bo one je produkują, jako własny system obornny przed szkodnikami. I możesz stawać na rzęsach, szukać gospodarstwa, które zbiera plony ręcznie o brzasku i myje w rosie z leśnych wóżek- nic to nie da na dłuższa metę. Raz będzie lepiej, ale po czasie znów przyjdzie regres. I znów będziecie "bardziej uważą na dietę" i będzie troche lepiej... ale jednak nie na długo i tak w kółko macieju. Będzieszc czytać peany na temat orkiszu tworzone przez sprytnych rolników, którzy znaleźli sosób, żeby więcej zarobić z takiej samej pracy (się orze i sieje i tak samo zbiera), tam ci będa oczy mydlić odmianami, typami "baiłek" innych jakie to ma... a to w ogóle nie jest sedno problemu🙂 Więc nie bój, nie bój- na orkisz też ci się dzieciak uwrażliwi za jakiś czas i będzie pół godziny po śniadanku łapał się za brzuch.

Żadna roślina nie chce, żeby jej 'zjadać" części służące do przetrwania i produkujące energię dla niej (fotosynteza) czyli -łodygi i liście, a już przede wszystkim żadna roślina nie chcę żeby zjadać jej dzieci (nasiona).
Te są chronione wieloma pestycydami. Najwięcej substancji tego typu jest w skórkach i pod skórką oraz w łupinach - bo te chronią zarodek- ziarno- pestkę.
Za to najwięcej substancji odpowiedzialnych za IBS'owe śluzowe kupy jest w miąższu (błonniku) bo ten jest z kolei skonstruowany tak, żeby jak już ssak zje owoc z nasionami (dziećmi), to żeby go za przeproszeniem szybko wysrał, zanim kwas żołądkowy uszkodzi nasionko.

Więc tak jak już napisałam- kwas fitynowy z orkiszu postawi ci układ odpornościowy dziecka za jakiś czas na wystarczającym alercie, żeby i na tą odmianę białka z ziarna się uwrażliwiło. Do tego stopnia jestem "odrealniona", że potrafię coś takiego napisać🙂

Jeszcze tak jestem "odrealniona", że twierdzę, że u większości osób rzekoma alergia na białka mleka krowiego jest zupełnie uleczalna, a inne "alergie" nie są alergiami ale prawdiłowymi odpowiedziami organizmu na toksyczne substancje roślinne- trujące dla ludzi. I jak raz się tak spojrzy na sprawę wspólistnienia gatunków na planecie to już na żadne choroby, co do kórych medycyna nie poafi podać jednoznacznej przyczyny nie trzba chorować.






czekałam, aż wleci carnivore xD
co do IBSa, kupiłam sobie sanprobi IBS i po paru dniach jest lepiej - nie wiem, czy mógł tak szybko zadziałać, ale chyba polecam 🙂
No właśnie to by mogło mieć związek z barierą krew - jelito. Dlatego moim zdaniem przy tym ibs naprawdę wiele czynników ma znaczenie.
Teraz jest AL który fajnie pokazuje wszystkie wymyślone, wykryte czynniki.
Ja musiałam sama kopać i szukać.
czekałam, aż wleci carnivore xD

madmaddie, o nie, przy IBS to akurat nie dla każdego carnivore!!! Bo można sobei zrobic kuku histaminą.
Co nie zmienia faktu, że najwkszą redukcję objawów IBS i jego dokuczliwości ( realnie do zera w dłuższych przedziałach czasu) raportują pacjenci na carni...

Swoją szosą, mi po glutenie nic nie jest, ani po chamskiej pszenicy. Pieczemy chleb na zakwasie, zwykły bialy z mąki 750, czuję się bardzo dobrze na nim (z przepisu Hamelmana, pain au leavin). Za to niestety, i to się pokrywa z low fodmap, umieram jeśli zjem żytni chleb, a już w ogóle jak jest pełnoziarnisty.
madmaddie, - fityniany + błonnik niestrawny (to nie żadna mitełka- to papier ścierny dla nabłonka). Żadnej food map nie trzeba jak się zrozumie które żarcie co zawiera 🙂
kotbury, każdy błonnik jest niestrawny, to wynika z jego definicji i choć to pewnie egzotyczne, to jest potrzebny w diecie.
madmaddie, są dwa rodzaje błonnika rozpuszczalny i nie rozpuszczalny, tylko właśnie trzeba wiedzieć na jakie schorzenie który. To mi dobra gastrolog wyjaśniła, bo dr z tego robila.
Jedyna lekarka ktora kumała sibo czy zagrzybienie jelit i te klimaty.
Perlica, a podrzucisz namiar na priv do tej lekarki?
Perlica, kumam różnice między tymi dwoma rodzajami błonnika, ale on nie jest chyba trawiony tak samo jak białka czy węgle np. Proces jest zgoła inny?
Perlica, dzięki!
madmaddie, no nie, rozpuszczalny fermentuje cześcowo w jelicie odżywiając je, nierozpuszczalny przechodzi niezmieniony .
Wiec w sumie masz rację, po prostu chodziło mi o tą różnicę miedzy nimi.

Fokusowa, na zdrowie
Przeszłam sobie jeszcze raz przez produkty z większą zawartością tego i tego, ale u mnie akurat nie widzę większej różnicy. Ale musiałabym na spokojnie usiąść, jak będę miała wiecej czasu i porównać z tabelą fodmap, bo czatgtp mam wrażenie ostatnio, że jest trochę głupiutki
kotbury, każdy błonnik jest niestrawny, to wynika z jego definicji i choć to pewnie egzotyczne, to jest potrzebny w diecie.
madmaddie, nope.
Błonnik jest akurat rzecza, która człowiekowi w diecie ejst kompletnie zbędn.
nie jest potrzebny wbrew temu co projlamuje jedna frakcja 'dla dobrych bakerii", czy dla regularnego robienia kupy (wręcz przeciwnie tu). nie ejst "antyrakowy, ani anty imnflamatory.

Promocja błonnika rozpoczeła się z erą rolnictwa industrialnego. Błonnik zaburza wchłanianie wielu witamin i substancji odżywczych. Im więcej go jemy tym bardziej niedożywieni jesteśmy.

A co do cztaa to nooo - mi na carni piszę jedynie superlatywy o carni. Na drugim kącie "udałam", ż ejstem vege i dostaję same wzmocnienia weganizmu. takżę, ten tego🙂
Update jakby ktoś był ciekawy jak mój kaszelek. Stanęło na alergii wziewnej na nieokreślone coś. Może kurz, roztocza, wstaw dowolne co można zainhalować. Piorę pościel co dwa dni, nie dotykam siana. Kaszle tylko rano więc jakiś progres! Mogę robić za testera czystości stajni, jak wejdę i kaszle to znaczy że się kurzy 😅
Mam natomiast nową dolegliwość, mianowicie zespół cieśni kanału nadgarstka. Nie śpię bo płaczę z bólu, zawijam w grzejący pad, próbuję wyleżeć z ręką opuszczoną z łóżka - ogólnie bez szału. W ciągu dnia zdrętwiałe paluchy ale to tam spoko. Przychodzi noc i koniec, nie wiem skąd moja ręka wie że idziemy spać ale cóż 😅 można powiedzieć ręka mi opadła na to wszystko 🤣
Gillian, porządny fizjoterapeuta zajmujący się terapią manualną i będzie problem z głowy
Czekam czekam, najlepszy magik ma miejsce dopiero na początku października.
Gilian shoty magnezowe polecam
Gillian, tymczasowo możesz okleić kinesiotejpami, dają ulgę.
A ja bym zaczęła ćwiczyć i rehabilitować to sama. Są filmiki na YouTube.
Trudniej radzić sobie samemu kiedy nie masz diagnozy jaka struktura ci szwankuje. Ale w momencie kiedy wiesz co ci jest, to net jest zawalony info z ćwiczeniami
A ja bym zaczęła ćwiczyć i rehabilitować to sama. Są filmiki na YouTube.
Trudniej radzić sobie samemu kiedy nie masz diagnozy jaka struktura ci szwankuje. Ale w momencie kiedy wiesz co ci jest, to net jest zawalony info z ćwiczeniami
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się