Forum konie »

Padokowanie konia.

Dokładnie.
Ja bym poszukała może jakiegoś innego pensjonatu, gdzie są jednak warunki do wydzielenia koniowi osobnego wybiegu.
ja slyszalam i widzialam
zgodnie z zasada ze za szkody wyrzadzone przez konia odpowiada wlasciciel

osobiscie uwazam, ze kon powinien chodzic w stadzie, ale trzeba to zrobic z glowa
zwlaszcza jezeli chodzi o osobnika ktory nigdy z konmi nie wychodzil

Gaga - nie chodzi o to zeby konie zamknac w klatkach i owinac folia babelkowa, tylko zeby pomyslec, a nie puscic na zywiol "bo moze sie uda"
Ushia, ale zdarzenie musiało być przy świadkach tak?
byli i swiadkowie i monitoring osrodka
samo podejrzenie pewnie nie wystarczy
Ja znam jeden przypadek puszczania konia w stado 1,5 miesiąca po kastracji, który wyszedł bardzo źle. co prawda i koń specyficzny, duży, silny, głupek (niestety), od 1,5 roczniaka wychowywany nie w stadzie, tylko w gospodarstwie, gdzie wprawdzie były jeszcze ze 2 konie, ale nie miały ze sobą do czynienia i na pewno nie łaziły wspólnie na padoku. Efekt był taki, że koń kompletnie nie kumał zasad rządzących stadem, ustalania hierarchii itd. Od początku np. próbował z padoku wracać na froncie jako pierwszy, rozpychał bezczelnie inne konie przy pojeniu itd. Wiecznie pokopany i wiecznie pogryziony, za duży buc, żeby tym się przejmować, na szczęście za mało bystry, żeby oddawać. Skończyło się pęknięciem kości nadpęcia po kolejnym kopie od koni. Nie dość, że ze stada musiał być wyprowadzony, to jeszcze na długo była konieczność ograniczenia mu ruchu 🙁
Ja bym za wszelką cenę nie łączyła koni w stado, konflikty (czasem poważne i z konsekwencjami do końca życia konia) zdarzają się niestety nawet między bardzo zżytymi i chodzącymi od lat końmi.
Osobny wybieg, potem osobny wybieg obok grzecznego konia, jak się już poznają, to można próbować połączyć małą grupę. Moje konie wychodzą na oddzielne, ale sąsiadujące ze sobą kwaterki, nie zauważyłam, żeby z tego powodu jakoś rozpaczały. Mogą się wąchać, dotykać, zaczepiać, ale gdyby jeden drugiemu chciał zrobić większą krzywdę, to dzieli je ogrodzenie i prześladowany zwierzak może bez problemu oddalić się i nie narażać na gnębienie.
1,5 miesięczny wałek to mentalnie jeszcze może być ogier, puszczanie go do stada to jednak pchanie się w gips. Może się nic nie wydarzyć ale może być dramat...

Nie każdego konia da się padokować, a tym bardziej nie każdy może wychodzić w stadzie dla swojego bezpieczeństwa i bezpieczeństwa stada.
Jestem też za żeby wałachy i kobyły osobno puszczać.


Przepraszam, że zapytam jak laik - dlaczego?
Mi nie kryjące wałachy przy kobyłach nie przeszkadzają, gorzej z tymi co skaczą i kryją.
opolanka Dlatego że kryjący wałach może wiele szkody narobić  😉

Natomiast Ja wpadłam na sposób jak nie odbierać kobyle padok, rano jest jeżdżona i dopiero idzie na padok, o 13 jest sprowadzana, żeby nie za długo.
Dramka, no myślałam, że chodzi o te "długoletnie" wałachy, co już dawno zapomniały, że jest coś takiego jak krycie 😉
Długoletnie wałachy kryją 😉
Gaga - nie chodzi o to zeby konie zamknac w klatkach i owinac folia babelkowa, tylko zeby pomyslec, a nie puscic na zywiol "bo moze sie uda"


Dlatego ja bym puszczała przed innymi końmi, lub po nich z jakimś ogarniętym , spokojnym osobnikiem, który nei jest agresywny ale i nie da sobie kryzywdy zrobić
Pod nadzorem
Na początek na pół godziny - godzinę
Potem z 3 osobnikami
i tak do skutku...
[quote author=Dramka link=topic=21913.msg1832131#msg1832131 date=1374436338]
Jestem też za żeby wałachy i kobyły osobno puszczać.


Przepraszam, że zapytam jak laik - dlaczego?
[/quote]Z obserwacji: jest spokojniej.

Baby się kiszą w swoim babskim sosie (w sumie dość naturalne - harem musi się jakoś poukładać). Chłopaki tworzą coś na kształt grupy kawalerskiej - przepychanki i podgryzania są, ale nie ma tych niezwykle cennych zasobów pt. klacze. Czyli mniej powodów do konfliktów "na serio"*.

* Dopisuję. Mniej, to nie znaczy, że nie może ich być w ogóle. Różne są konie. Ale jednak ryzyko maleje...
Mam pytanie z innej beczki, mocno też hipotetyczne no ale 😉

Kto jest odpowiedzialny i czy ktokolwiek jest, jeżeli mój koń podczas wpuszczania do stada okaleczy innego konia?
Czy ktoś może ode mnie żądać rekompensaty finansowej jeżeli mój zwierzak skasuje innego [wyrządzi jakaś permanentną krzywdę] ?
Mam pytanie z innej beczki, mocno też hipotetyczne no ale 😉

Kto jest odpowiedzialny i czy ktokolwiek jest, jeżeli mój koń podczas wpuszczania do stada okaleczy innego konia?
Czy ktoś może ode mnie żądać rekompensaty finansowej jeżeli mój zwierzak skasuje innego [wyrządzi jakaś permanentną krzywdę] ?



Ushia ponoć spotkała się z takim przypadkiem
Nie wiem czy wybrałam dobry wątek, ale wydaje mi się najbardziej odpowiedni.
Potrzebuję jakiejś rady, pomysłu na rozwiązanie naszego (konia i mojego) problemu 🙂

Już piszę w czym rzecz- przeprowadziłam się z koniem do nowej stajni w kwietniu tego roku.
Wcześniej konisko stało u mojej koleżanki (ale aż 120 km ode mnie).
Tam wychodził na duży trawiasty padok z całym stadem ( ok. 20 sztuk) praktycznie na całe dnie.
W stadzie miał status raczej wysoki, zdarzało mu się być oprawcą dla innych, słabszych osobników (konia mam temperamentnego, "gorącego" a do tego jak na konia dość inteligentnego  😉 ).
W pewnym momencie zaczął wyskakiwać z padoku, jeść sobie trawkę obok, chodzić na małe wycieczki, wskakiwać z powrotem na padok.
Początkowo koleżanka próbowała go łapać (bezskutecznie), po jakimś czasie machała już na jego zachowanie ręką (bo na szczęście teren wokół bezpieczny do dróg bardzo daleko, a on się nie oddalał za bardzo).
Padok ogrodzony był drewnianym, wysokim płotem ( ok. 170 cm ).

Dlatego po przeprowadzce do nowej stajni byłam przerażona, że zacznie wyskakiwać z padoku.
Na szczęście długo wszytko było ok , polubił się z kolegami ( w nowej stajni konie są dzielone, a mój wychodził z ok 6 innymi końmi), chociaż raczej nie chojrakował tak jak w poprzedniej stajni.
No ale nie mogło być zbyt pięknie- jakieś 2 tygodnie temu zaczął wyskakiwać ( padoki są naprawdę bardzo bezpieczne, ogrodzone wysokim pastuchem).
Wyskakiwał na pole sąsiada, więc musiał być szybko łapany ( z resztą w nowej stajni niestety blisko do dość ruchliwej drogi).
Pracownicy stajni i właściciele nie byli zachwyceni- koń niestety nie dawał się złapać po tym jak już wyskoczył...
Po kilku dniach wymyślono, że będzie wychodził z innymi końmi na dużo mniejszy padok.
Rzeczywiście póki co przestał wyskakiwać ( chociaż znając go problem za jakiś czas znowu powróci) za to nie potrafi się dogadać z 3 kobyłami z którymi wychodzi.
Padok jest naprawdę mały ( myślę, że z 3 razy mniejszy niż ten na który wychodził wcześniej) a kobył go ganiają z kąta w kąt ( biedny nawet nie ma gdzie uciekać).
Na szczęście nie robią mu krzywdy (nie gryzą i nie kopią), a jedynie straszą.
Od tego czasu koń robi mi się coraz bardziej nerwowy i w obejściu i na jeździe....
W sumie trudno się dziwić skoro przez 6-7 godzin dziennie jest ganiany i straszony...
Pytałam, czy jest szansa żeby wrócił do swojego stada- nie chcą się zgodzić, bo wyskakuje...

Czy jest szansa, że kobył go jednak zaakceptują- czy skoro nie zaakceptowały go przez 2 tygodnie, to już pozamiatane?
Stajni zmienić nie chcę i też nie za bardzo mam alternatywy na lepsze warunki... a zmieniać na stajnię gorszą nie mam zamiaru...

Szkoda mi go strasznie, bo wcześniej wyjścia na padok to była dla niego przyjemność- zabawy z kolegami, relaks (kładł się swobodnie na padoku) a teraz nawet boi się wytarzać...
Jak mnie widzi to staje przy wyjściu i rży, tak jakby prosił żeby go zabrać.
Ale z drugiej strony kurcze, skoro było mu na poprzednim padoku tak dobrze, to po jaką cholerę wyskakiwał? Dlaczego on jedyny z ok 35 koni (tyle mniej więcej jest w stajni) musi wyskakiwać ?
Nie wiem co robić i jak mu pomóc.
Trawa bywa znacznie bardziej kuszącym czynnikiem ucieczek niż nam się wydaje. W przypadku mojej siwa była ona notorycznie stosowana, przez co pojawiło się kilka rozwiązań odnośnie poprawy/zmiany typu ogrodzenia. Na całe szczęście mój koń nie jest typem skoczka, a raczej osobnikiem kombinującym jak to przejść, przekroczyć, klatą wypchnąć itd. O ironio, zawsze miała na padoku pełno siana, a i tak wolała mi zwiać na pole do trawy.

2 tygodnie to dla mnie krótki okres czasu. Siwa przy pierwszym kontakcie z obcym koniem potrzebowała paru miesięcy na zgranie się, a to ona była rządzącą i to w zależności od tego jaki miała dzień to ustawiała kolejnego konia. Mniej więcej do pół roku wszystko się unormowało, następnego konia znacznie szybciej zaakceptowała i mu odpuściła.
Niekoniecznie kobyły muszą zaakceptować wałacha. Z moich skromnych obserwacji wynika, że część klaczy wałachy traktuje tak jak ogiery.
Przy małym padoku może to być niebezpieczne dla wałacha, jak biedak nie ma gdzie uciec.
Bzdurą też jest że konie się kiedyś tam w końcu polubią - na bardzo dużych padokach mogą się nie pouszkadzać.
Też mi się tak właśnie wydaje, że jednak wałach wałachem się najlepiej dogada i kobył go nie zaakceptują...
Szczególnie, że mój koń to taki typ rozrywkowy, lubi się bawić z innymi końmi, gonić, prowadzać za kantary itd.
A z klaczami z którymi teraz wychodzi to nawet nie ma mowy o jakiejkolwiek zabawie- dobrze jest jak mu łaskawie pozwolą się wytarzać spokojnie.
Jedna z klaczy dodatkowo jest najprawdopodobniej ( info jeszcze nie potwierdzone, chociaż z objawów wszystko wskazuje, że załapała) w ciąży- co czyni ją wyjątkowo złośliwą i humorzastą.
Padok naprawdę jest malutki- jakieś może 25 x 15 m. jak go 3 baby z każdej strony atakują to biedak nie ma co ze sobą zrobić. Dziwię się, że jeszcze w akcie ucieczki z tego padoku nie zaczął wyskakiwać...
Niedobrze, martwi mnie to strasznie.
Przecież nikt nie będzie specjalnie dla mojego konia przebudowywał ogrodzenia na padoku... skoro on jedyny wyskakuje.
Z resztą na własne oczy widziałam jak w poprzedniej stajni skoczył sobie z wolniutkiego kłusa porządnie zabudowany, drewniany płot- wyższy o jakieś dobre 10 cm minimum ode mnie ( a mam 170 cm wzrostu).
Także płot musiałby mieć pewnie min. 2 metry...
A nie może wychodzić sam, po klaczach albo przed klaczami? nawet na krócej, ale przynajmniej bezpiecznie?
Będąc puszczonym samotnie z padoku wyskoczy w ciągu kilku sekund... A poza tym szkoda mi go, żeby chodził sam.
W końcu koń to zwierzę stadne i potrzebuje kontaktu z innymi końmi.
pati12318 a nie masz możliwości puszczenia go obok klaczy? Tak żeby je widział, ale był na odrębnym padoku?

Ja mam do czynienia z jednym ogierem, który tak mnie przećwiczył z padokowaniem, że jak tylko słyszałam o tym, że ma wyjść na padok to dostawałam ataku paniki. Problem zaczął się od tego, że nie chciał z padoku zejść i nie dawał się złapać...okazało się, że musi go wyprowadzać i ściągać ta sama osoba i problemu nie ma 🤔wirek:. A jeśli już zdarzyło się, że ktoś go wypuścił a ja miałam go ściągnąć to zaczynały się schody 😵. Potrafił wyskoczyć z padoku i uciekać i czasami goniliśmy go godzinę czy dwie, bo on nie biegł jak normalne ogiery do stajni czy do koni, tylko sobie wioskę zwiedzał 😜.
Widzę,że nikt już tego wątku nie odwiedza.  🙄 Mam nadzieję,że rozkręci się na nowo. Może mi ktoś podpowiedzieć,co mam zrobić z niefrasobliwym koniem?  🤔wirek: Otóż mój problem polega na tym,że mój koń praktycznie codziennie wraca z padoku pogryziony przez inne konie. To młody koń,który uwielbia zabawy na padoku. Zaczepia inne konie,które najwidoczniej nie lubią się bawić więc go odganiają i gryzą. Próbowałam już wypuszczać go na padok samego na 2 godziny,ale stał jak słup i zamulał. Jak zostaje w boksie i widzi inne konie na padoku,to popada w szał i przekopuje cały boks. Nie wiem,co zrobić. Chciałabym żeby biegał po padoku,ale nie podoba mi się,że wiecznie jest pogryziony. W innych stajniach wypuszczają konie stadami i jest spokój,a w mojej stajni chodzą 3 konie po padoku i jest wiecznie jakiś problem. 🙁 Nie mam możliwości wypuścić go na drugi padok ponieważ trzymam konia w kameralnej stajni,gdzie do dyspozycji jest jeden duży padok. Można jakoś zaradzić tej sytuacji? Co zrobić żeby konie go tak nie gryzły?  🙄
Albo pogodzić się z uszczerbkami na futrze albo wydzielić mały kawałek na padoku żeby resztę koni miał w zasięgu wzroku.
Moonica, ale do szycia jest? Ja bym jeszcze dała szansę na przeczekanie, ale możliwe że będzie się tak prał i imprezował kolejne 10 lat.. dopóki nic poważnego to bym zacisnęła zęby.
To na pewno zabawa z jego strony?
Może walczy o pozycje?
Tak,to zabawa z jego strony. On nie jest typem dominatora. Inny koń próbuje rządzić i ustawia wszystkie,a mój do tego się dostosował. Po prosty ciągle zaczepia konie, chce biegać i się bawić. One na początku są chętne i bawią się z nim,ale po pewnym czasie mają dość, niestety mój koń nie.  🙄 Na razie oddzieliliśmy jednego konia bo prał mojego ostro. Teraz na padok wychodzą 3 konie i dzisiaj znowu wrócił pogryziony do krwi. Nie miałam jeszcze sytuacji żeby trzeba go było szyć i mam nadzieję,że tego nie doczekam.  😲 Zastanawiam się tylko,czy on zrozumie kiedyś,że jak nie będzie zaczepiał,to nie będzie gryziony? 😉
Moonica, jeden z moich za moment skończy 10 lat i nadal wraca z pastwisk z ranami bitewnymi. Wszystko niegroźne, powierzchowne zatem się nie martwię i co jakiś czas dokupuję octanisept 😉
Ciesz się, że się rusza! Masz za darmo sporą ilość ćwiczeń, a to nie do przecenienia, dla zdrowia kopyt i nie tylko. Chętnie bym przebolała kilka ran bitewnych, gdyby się moje kluski więcej dzięki temu ruszały. Niestety przed nami cała zima głównie stania na nieciekawym padoku 🙁
Ciesz się, że się rusza! Masz za darmo sporą ilość ćwiczeń, a to nie do przecenienia, dla zdrowia kopyt i nie tylko.
mój miał sarkoida z którym bezskutecznie walczyłam. Pewnego pięknego dnia konie na padoku mu wygryzły. I nie odrasta a to już prawie rok od nieplanowanej operacji plastycznej  😍

Dopisek
Obserwuj jak te zabawy wyglądają. Bo jeśli to tylko powierzchowne rany bitewne... cóż takie życie, jeśli walki są bardzo brutalne to ja bym rozdzieliła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się