Robaczek M., będzie łatwiej, ale nigdy nie zapomnisz. Będziesz tylko myśleć o tym mniej ze smutkiem, a bardziej z wdzięcznością i ciepłem, że było Wam dane mieć siebie. A boks, no cóż, dla mnie, po prawie pięciu latach, mimo, że stoi tam od dawna inny koń, ten boks jest "boksem Romka". :kwiatek:
Robaczek M., miesiąc to bardzo krótki okres czasu, to jeszcze jest bardzo świeże, Podobno trzeba na to więcej czasu... Ja jestem rozsypana na amen, ale u mnie to potrójna strata.
Robaczek- ja po 6-iu latach, gdy jestem u chrzestnego, to za oknem wypatruję swojego konia. I w boksie, mimo że teraz stoją tam cielaki, pamiętam, jak stał tam koń.
[quote author=_Gaga link=topic=210.msg2850947#msg2850947 date=1552118403] Roni95, ale na co? Z czym koń ma problem? [/quote] Wspomaganie stawów u trzynastolatka. Trochę nam też strzyka przy ruchu
Kon mi znika w oczach. Schudl przez zime (jak zwykle, tylko tej zimy wiecej), a teraz nie chce jesc, prawdopodobnie znowu go bola zeby. Dentysta, z powtorzeniem xraya bedzie 12 kwietnia. Rozmawialam z nim wczoraj, mozliwe ze go po prostu przewialo (To, ze ma EORTH juz wiemy) i infekcja sie zaognila. Dzisiaj przyjedzie do mnie wet ogolny (nie dentysta), robimy badanie krwi pod katem cushinga, i potrzebujemy wiecej przeciwbolowych. Powoli przestaje wierzyc, ze jeszcze mi bedzie dane pogalopowac po lakach... 😕 Karmiony rozsadnie, trawokulki, wyslodki (nie lubi), stoi na trawie caly rok (wiadomo, ze zima nie jest jakas bogata, no ale ciagle jest) i musli dla seiorow. Dostaje 3 razy dziennie cale wiadro zarcia, siano w opor ( i znika) a chudnie jak szkieletor.
Macie jeszcze jakies sugestie, co moge sprawdzic (jakies dodatkowe badania krwi czy co), ew zasugerowac weterynarzowi (nie wiem, jakies steroidy czy co).
majek, a odrobaczenie kiedy było robione i jak? W ostatnim czasie spotykam całą masę koni, które mimo regularnego (4 razy w roku) odrobaczania mają koszmarne inwazje pasożytów. Zazwyczaj trzeba robić obszerną i stosunkowo długą kurację w dużych dawkach, żeby się cholerstwa pozbyć. No i często wcale ten syf w kale nie wychodzi.
majek, a jak kupy? Miałam u siebie konia emeryta, cały zdrowy oprócz copd, które mu dało niestety popalić. Zawsze miał tendencje na okresy przejściowe do chudnięcia, ale ten ostatni jego rok był po prostu straszny. Chudł w oczach mimo, że dostawał tony jedzenia. Wyniki krwi miał wzorowe, młodziaki takich czasem nie mają. Ale niestety co zjadł, to z niego wychodziło w całości. Kupy były normalne, nie miał biegunki, a jak się człowiek przypatrzył, to było w nich wszystko w całości co zjadł.. nawet pozlepiane siano. Nie wiemy z jakiego powodu, ale kompletnie nic nie trawił i nie przyswajał.
Kupa wyglada jak kupa. Fakt, ze jego jedzenie tez wyglada jak kupa, tylko zielone jest. . Swoja droga pojechalam na 13:30 byla wetka, wziela kupe do badania pod katem robakow i wyniki na skrzynce mialam zanim zdazylam wrocic do biura. Robakow nie ma. Dziewczyny stajenne powiedzialy, ze w piatek sie polozyl i nie chcial wstac. No, ale wstal. Krew wzieta do badania, zasugerowalam wszystko, co mowilyscie (dostalam tez troche privow - dzieki). I serce osluchane. Bije jak starszemu Panu, zalecone spacery po parku wierzchem jak sie uda odbic troche na wadze. Dzisiaj juz wygladal lepiej niz w niedziele, w niedziele wracajac do domu ryczalam za kierownica.
majek u mojej emerytki problemy z wątrobą powodują, że ile bym jej jeść nie dała tak większości nie przyswaja i nie mogę jej odpaść za nic ostatnio i też chce mi się płakać jak na nią patrze...
[quote author=Na_biegunach link=topic=210.msg2852028#msg2852028 date=1552424304] pati11, zapytaj weta o ludzki specyfik liv52 - mojej mamie wątrobę zregenerował błyskawicznie. [/quote] a mój kot zażywa go na trzustkę 😀 tylko nie wiem, jak dawka dla konia, skoro kotu daję 3 tabl/dzień...
majek, zwróćcie uwagę na poziom cukru w badaniu krwi! (niby oczywiste, ale na wszelki wypadek mówię ; )
majek, mój tak strasznie schudł 1,5 roku temu. Nie chciał jesc, a jesli podejmował próbe to dziwnie sie ślinił. Bardzo schudł, był kompletnie bez chęci. Cały czas podejrzewaliśmy zęby, jednakze z powodu dużego ryzyka dla niego zdecydowalismy się, żeby zrobić zęby w kliniki - weterynarze bali się premedykacji w warunkach stajennych ze wzgledu na obciążenia. Koń pojechał do kliniki, gdzie przy okazji zębów został dokładnie przebadany i okazało się że ma wrzody. Po 100 dniowej kuracji i bardzo dobrej opiece w stajni wrócił do stanu sprzed 10 lat 😀
Witajcie, niestety nie zdołam przeczytać całego wątku a potrzebuję rady i pomocy. Mój koń to nie senior, ale za to jest na rencie 🙂 Od czerwca jestem zmuszona zmienić stajnię i szukam miejsca żeby ulokować klacz w dobrym miejscu. Koń jest niepracujący w związku z tym nie interesują mnie piękne kryte hale, ujeżdżalnie czy przeszkody. Najważniejsze dla mnie kwestie to duże padoki oraz właściciele z którymi mogę się porozumieć w kwestii karmienia, podawania suplementów oraz ewentualnie podawania leków (taka potrzeba na pewno będzie). Idealnie gdyby stajnia była otwarta całorocznie-aktualnie koń stoi w takiej i radzi sobie doskonale.
Powiedzcie, że takie stajnie istnieją...że można komuś zaufać, że można spokojnie pojechać do domu wiedząc że zwierze jest w dobrych rękach...jedyne co bym chciała to zapewnić godny byt swojemu zwierzęciu. Nie wiem ile pożyje ale oby to życie było dobre-nawet jeśli ma być krótkie. Nasza lokalizacja to Śląsk (Zabrze, Gliwice i okolice).
Nie chcę straszyć, ale brązowy sik to u starszych koni wysiadające nerki. I problem może nie dotyczyć samych nerek, ale jakiś inny narząd może padać, obumierać i przepuszczać do organizmu toksyny. Nerki się uszkadzają od tych toksyn i efektem jest taki kolor moczu. Wątroba, trzustka i woreczek żółciowy (kamica woreczka albo nerek) też bym sprawdziła...
vissenna- konie nie mają woreczka żółciowego 😉 W stajni, w której pracowałam, ciemniejszy mocz wydalał koń przy kolce moczowej. Gdy ból minął i mógł swobodnie opróżniać pęcherz, problem znikał.
Jest źle. Zawiozłam do kliniki wieczorem. Przez jakas godzinę miał robione USG. Plyn w płucach i nie tylko. Co chwila tylko przesuwali te końcówkę i znajdowała to płyn, a to nagromadzoną jakaś strukturę. Nie jestem w stanie wam dokładnie powiedzieć, stałam tam jak beton i patrzyłam na falujące tkanki na monitorze, które powinny być w całości. Ogólny, długotrwały stan zapalny, wyniki wszystkiego jakieś szalone. Serce bije jak szalone. Pobrali mu ten płyn z płuc, jak już wrocilam do domu to zadzwonili i zasugerowali, żeby przyjechać i się pożegnać. Że może być lepiej na kilka dni albo tygodni ale zaraz wróci. Lepiej tak, niż czekać, aż coś pęknie i się udusi, bo zaleje mu płuca. Dziś rano żałuję, że nie powiedziałam od razu, żeby już nie czekać do dzisiaj, niepotrzebna mu ta noc w klinice pod kroplowka.