Forum konie »

własna przydomowa stajnia

Gaga, ja nie do końca rozumiem sytuację. Podpisywałaś jakieś zrzeczenie się spadku? Ex siostra Cię spłaciła? Nie znam się na prawie, ale dziwnie to wygląda. Umowa o zrzeczenie się spadku może być podpisana tylko za życia spadkodawcy, a nieprzyjęcie spadku można dokonać wyłącznie u notariusza.

Nie. Zgodziłam się na wyłączenie z testamentu dawno temu, pod pewnymi warunkami. Warunki nie zostały zapisane. Świadek (mama - spadkobieraca) nie żyje. Tyle.
Drugi błąd - zrzekłam się praw do zachowku wierząc naiwnie, że umowa z okresu pisania testamentu obowiązuje.

Fazo - nie stać mnie na dzierżawę gospodarstwa. Nie zarabiam kokosów, jestem tzw. singlem... nie ma opcji niestety.
a zamiana mieszkania na mniejsze + dopłata (lub wlasnie gospodarstwo) albo wogóle zamiana mieszkania na gospodarstwo.
Wiem ,że teraz lipa na rynku nieruchomosci ale sa firmy typu Drągowscy którzy (fakt ze stratą) kupują mieszkania.
Faza Moją łąkę zalało ale nie bezpośrednio- tzn. moja nie jest przy samej rzece, ale rowami dużo wody poszło i u mnie jest, a nie było :/

Ogólnie ta łąką (ja ją tylko dzierżawię) jest dość wilgotna- cały rok w kaloszach na nią wchodzę bo inaczej się nie da. Ale teraz to nawet wodery by mi nie pomogły :/
No nic, czekam aż wyschnie. No i szukam kontaktu do 2 innych sąsiadów, którzy mają malutkie łączki, ale teraz na nich trawa zieloniutka, czy mi pozwolą do czasu wyschnięcia moje kopyta wypuścić. Zobaczymy.
Na moim terenie trawy już nie ma. Wygryziona do zera. A dziewczyny siana nie chcą ruszać...



Kupienie gospodarstwa to nie takie chop siup :/ My jesteśmy we 2 i od 2 lat czegoś szukamy, ale te ceny z kosmosu:/
Chyba zostaje jedynie apel do sumienia ex siostry, ale to pewnie już było i egzaminu nie zdało.

Jak to czytam to cieszę się, że jestem jedynaczką. Martwię się jedynie co będzie z domem rodziców ( połowa mamy, połowa babci), czy siostra mamy się w pewnym momencie nie obudzi, że ona też chce.

Gaga, trzymam kciuki, żeby Ci się pomyślnie ułożyło.
a zamiana mieszkania na mniejsze + dopłata (lub wlasnie gospodarstwo) albo wogóle zamiana mieszkania na gospodarstwo.
Wiem ,że teraz lipa na rynku nieruchomosci ale sa firmy typu Drągowscy którzy (fakt ze stratą) kupują mieszkania.


Fazo od 5 lat próbujecoś zrobić w tym kierunku i nic 🙁
Oczywiscie ludzie chcą zamienić np mieszkanie 40 m2 na moje 100 m2 z dopłatą rzędu... 10 000 zł (nie, nie pomyliłam liczby zer)...  😵
A z innej strony: nie mogę mieć za daleko do pracy, bo na paliwo nie zarobię, zatem musi to być gdzieś ne lewym brzegu Odry pomiędzy Szczecinem a Policam,i, a tu ziemia droga straszliwie 🙁 co widać po wycenie nie mojej wsi...


Chyba zostaje jedynie apel do sumienia ex siostry, ale to pewnie już było i egzaminu nie zdało.


W ostateniej rozmowie kilka lat temu (6?) usłyszałam, ze mam się z nią kontaktować przez mecenasa. nie mam żadnych namiarów, ba - nie wiem nawet w jakim kraju obecnie mieszka... Poza tym nie chce mieć z tą osobą nic wspólnego. To , że mnie i konie wyrzuca to pół biedy - ale tam mieszka mój ojciec  😕

Nie ułoży się pomyślnie niestety... jedyny sposób: wydzierżawić konie stawiając je w podszczecińskich pensjonatach... lub je po prostu sprzedać 🙁
Ojca też wyrzuca??

I tak to jest załatwiać coś "na gębę".

Na pocieszenie powiem, że raczej marne szanse, że za tą cenę sprzeda cokolwiek.
Do głowy przychodzi mi jeszcze zasiedzenie, ale to jest kwestia 20- 30 lat użytkowania nieruchomości
safie spora częśc rancho już jest sprzedana
Ceny w tej okolicy dochodzą do 350 zł/m2 a to wystawione jest za zaledwie 110 zł/m2
Zainteresowanie ogromne, codziennie ktos ogląda... niestety

Ojciec ma służebność - tyle wywalczył nasz prawnik - i tak bardzo dużo, bo sąd pierwszej instancji chciał ojca wyrzucić 🙁 ale tu też wiele naszych błędów (brak prawnika)...

Edit: Działam z umową dzierżawy koni... macie jakieś przykłady takich umów poza-netowe? Nigdy nie dzierżawiłam własnych koni, a sama poddzierżawiałam "na gębę"...
_Gaga - wzoru umowy nie mam, ale w Twoim przypadku zabezpieczyłabym się terminem wypowiedzenia umowy, żeby nie stało się tak, że przyjdzie Ci dzierżawca i powie, że od jutra Ty płacisz za konia, bo on już nie ma czasu/ochoty/pieniędzy itp. itd - wiem, że takie przypadki dość często się zdarzają. W moim przypadku to zwisa, bo mam swoją stajnię i jestem u siebie, a nie płacę za hotel.
_Gaga, O, tak, Zielona_stajnia ma rację. Dobrze jest to sformułować jako możliwość wypowiedzenia dzierżawy z np. miesięcznym-dwumiesięcznym wyprzedzeniem, żebyś miała czas na znalezienie innego dzierżawcy/pensjonatu etc.
No i w przypadku pełnej dzierżawy za koszty utrzymania warto zaznaczyć,że w czasie jej trwania dzierżawca ponosi koszty ewentualnej kontuzji..Żeby nie było,że ktoś sobie pomyka a jak odpukać koń np zakuleje (nawet z niczyjej winy,na padoku) Ty bedziesz musiała na cito kasę kombinować.Zawsze niezależnie od umowy możesz w kosztach pomóc,wątpię żeby ktokolwiek był temu przeciwny ale jesteś zabezpieczona w razie gdybyś nie miała takiej możliwości.
dołożyłabym jeszcze konieczność ubezpieczenia - żeby właśnie ktos się "nie wywinął" od ewentualnej kontuzji...(znajoma tak konia dzierżawiła, więc jest to praktykowane)

strasznie pieniądze tam u ciebie...to gospodarstwo które ci poleciłam - duży dom, wieka stajnia, stodoła - mury super, remont środka..no jak zawsze, ale do niedawna zamieszkałe przecież... i ok 150 tys.... i ziemi na 2 konie raczej wystarczajaco+możliwość dzierżawy/kupna bo naokoło jej dużo i stoi odłogiem, bum sie skończył wiec ceny po 1/któraś co kilka lat temu jak był. no i 20 min od szczecina, do pracy 15 km? no ale trzeba ta kase miec..gotowke lub mozliwośc kredytu. no i na remont choć tak "powoli"...

być - u ciebie to dopiero paranoja z ta rodziną ;/
Gaga,wiem co czujesz i współczuję.
Mama zmarła mi 2 lata temu w niezgodzie ze mną,bo przygarnęłam tatę,którego zostawiła pracując we Włoszech i po wypadku z tarczą od diaksy- pocięty nie radził sobie.Został u mnie, a mama obraziła się tak mocno,że ani Ona ani ukochani(naprawdę ukochani) bracia nie powiedzieli,że zachorowała na raka i zawinęła się w pół roku,wcześniej na 13 dni przed smiercią w hospicjum przepisując na braci dwie wartościowe nieruchomości.Zostałam z niczym ale mam gdzie mieszkać i żyć,nawet sprawy o zachowek nie zakładałam,dam bez tego radę,ale najbardziej boli strata Rodziny.
A Twój Tata ma tam meldunek?To mieszkanie zastepcze mu się należy a i ciężko Go będzie eksmitować.Dodatkowo konie mogą być Twojego Taty i moga z nim zostać.
WALCZ !!!
taaa.... walcz. Gaga walczyła już pare lat. Gaga wyrok jest prawomocny?! Wierzę ,że jesteś mega zmęczona, rodzinka cholera. Ja ze swoja "bujałam" się 12 lat. 12 lat włóczyłam się przez braci mojej mamy po sadach. Ja wygrałam ale czy tak naprawdę wygrałam. Przez 12 lat nie miałam dostępu do mieszkania, mieszkal pijaczek wujek, doprowadził mieszkanie do ruiny, wyglądało gorzej niż melina. Wyłaczony prąd, odłączony gaz, niepłacony czynsz. Łaczne zadłużenie mieskzania ponad 80.000zl. Do tego jaki taki remont, cąła inst elektryczna do wymiany, gaz także do tego zgniła podłoga. Koszt ponad 60.000zł. Teraz zachowe itp. Jakby podliczyć koszta sądowe, spłate długów, remont ,koszty adwokata to w zasadzie- przegrałam, musiałam dołożyć. Rodzinka  👿 ta.... na obrazku, na zdjęciach, przez okno -wygląda wspaniale , w rzeczywistości nie chce mieć z nimi nic do czynienia.
Gaga jedyne co możesz zrobić to zadzon do Drągowskich, zapytaj się za ile mogliby kupic Twoje mieszkanie a może wystarczy na jakies fajne gospodarstwo.
Faza,bardzo Cię lubię i szanuje jako  użytkownika z długim stażem ale ostatnio wylewasz zdaje mi się zbyt dużo żółci.Wiem,że życie potrafi dać w kość,ale nikt tu nikomu źle nie życzy a bynajmniej mój post był w wydźwięku z troski a nie sensacji,jak i wiele innych postów i to ostatnio nader częste taaa... wywołuje mieszane uczucia.Podejrzewam,że nikt tu nie cieszy się z cudzego nieszczęścia i każdy chciałby pomóc a przynajmniej wesprzeć i dodać otuchy.
[quote author=horse_art link=topic=19013.msg1769847#msg1769847 date=1368027486]
być - u ciebie to dopiero paranoja z ta rodziną ;/
[/quote]
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Przynajmniej wiem na kim mogę polegać i okazuje się, że w większości na kuzynostwo z mojego bądź młodszego rocznika, na swoich rodziców, na rodzinę od strony mojej mamy. Rodzina od strony mojego ojca zdaje się być tą "felerną".
Aktualnie nie ma powodów do narzekań. Jeżeli ponownie coś się stanie, wtedy zacznę myśleć czy czasem nie przyspieszyć biegu sprawy i nie wpakować ciotki szybciej do więzienia.
orjentica Faza nie wylewa żółci
W przeciwieństwie do forumowiczów - zna temat od lat, bo sprawa w sądzie też się bardzo długo ciągnęła. Wie że walczyłam jak lew i przegrałam - i rancho i mam kupę kredytów wziętych w ostatniej chwili na ratowanie chociaż ojca... (prawnicy, notariusze, opłaty sądowe liczone od wartości etc...)

Ojciec jest zameldowany i zabezpieczony sądownie. Ranczo (w które notabene włożyłam oszczędności życia) zostało podzielone na działki budowlane i sprzedane (jeszcze nieoficjalnie) bez części z domem. Była siostra zarobiła na tym na prawdę niezłą sumkę - wiecie ciuchy od Armaniego kosztują, trza kobiecinę biedną zrozumieć, z czego ma żyć jak co tydzień nowe buty potrzebne?
Jeden z koni jest przepisany na ojca, ale żadne prawo nie stanowi, że może sobie tego konia na nie swojej działce przetrzymywać.

horse_art z całym szacunkiem, ale działka 1700 m w tym dom i budynki gospodarcze to za mało na trzymanie 2 czy 3 koni - teraz "mam" niespełna 15 000 m i mam wrażenie, ze to mało.
Co więcej dom, który podlinktowałaś to totalna ruina - widziałam ten dom... Do tych 150 tyś trzeba by było dołożyć kolejne 300 aby to w ogóle nadawało się do użytkowania - wymiana wszystkich instalacji, zrobienie ogrzewania, etc... Nie stać mnie na to...
Ponadto sama sobie tak daleko od przyjaciół i ojca nie poradzę. Jeźdźcy tak daleko nie przyjadą, luzaczka też nie... Dla Ciebie to może i blisko, ale standardowo to ponad 50 km od Szczecina...
Tu link
orjentica przepraszam ,w żaden sposób nie chciałam "wylewć żółci", postarm się poprawić.

ps- he, he i ja bardzo Cię lubie, choć w realu Cie nie znam ale....obserwuje Twoje arabiszcza, sama mam jednego.

Gaga myslę, mysle i nic nie mogę wymyslec , bardzo Ci wspólczuje.
Gaga,Faza i ja nie powinnam była swojej żółci ulać,ale jakoś mnie znów zabolała moja własna historia,przełomowa rzecz,pierwszy raz to opisałam i poczułam wściekłość na siostrę Gagi-świat nie powinien tak wyglądać.Dziewczyny-przepraszam :kwiatek:
Luzik , ja tam się nie gniewam - Faza pewnikiem też nie :-)

Za to z dobrych wieści - mój dobry przyjaciel miał w zeszłą niedzielę wypadek (oczywiście na koniu)... złamał kręgosłup w części szyjnej i to w 2 miejscach... Pierwsze diagnozy: roślinka, potem: "tylko paraliż"... bałam się dzwonić do żony...

Dziś spotkałam ich razem w urzędzie, od wypadku minęło 10 dni a gość nie tylko się obudził, ale jeszcze dał zoperować i głupek łazi (o lasce i w kołnierzu ale jednak). Dodam, że jest od kilku lat na emeryturze, więc to nie luzak - 20 latek (no mentalnie tak)

i po tym dzisiejszym spotkaniu to mi się tak micha cieszy, że hej
w sobotę sędziowaliśmy razem, w niedzielę ważyły się jego losy- czy będzie żył, czy nie (szok) ,a dziś sobie podskakuje i odgraża, że zaraz wsiada na konia  😀

Pomijając całe zło świata, moje błędy z byłą rodziną itd. - to jednak dobrzy ludzie zostają na tym świecie  😀 może zatem i mnie szlag za szybko nie trafi  😉
_Gaga, ah..na parcele podzieliła...no tyle może wziąc...to piekne miejsce i super lokalizacja...
wiesz, to gosp. "na żywo" dużo lepiej wygląda... do miasta-miasta fakt 40 km (szcz jest straaasznie rozlegly-tak dla niezorientowanych -kilkadziesiat km będzie), ziemia jest oprócz tej budowlanej. ale jasne - rozumiem, potrzebujesz czegoś bez takiego wkladu (pracy...eh...wiem co to stare domy i ile roboty...to cos dla "miłośników" 😉) - po prostu staram się jakoś ci pomóc  :kwiatek:, to pierwsze jakie mi się obecnie "rzuciło" - bo po sąsiedzku ...
orjentika  mam się gniewać, a niby o co? Rzeczwyscie z mojego postu sama gorycz "wydzierałą". Spoko, po prostu drażliwy temat i tyle.

Gaga alez ten Twój przyjaciel miał farta, złamanie w odcinku szyjnym na ogół zawsze zle się kończy. Pewnie nie doszło do naruszenia rdzenia . Fajnie ,ze się dobrze czuje ale mam nadzieję ,ze od koni odpocznie (chociaż ja go rozumiem, pasja to pasja) oby więcej takich ludzi.
Gaga alez ten Twój przyjaciel miał farta.
Dostał od losu drugie życie.
Na konia na pewno długo nie wsiadzie, ale sędziował będzie - chce już 18-19 jechać z nami - zobaczymy czy jego stan na to pozwoli.
To taki typ, ze lepiej go wypuścić z domu niż trzymać w zamknięciu  😉

Wracając do przykrej sprawy z ex-rodzinką: mam na tę chwilę 3 pewnych dzierżawców na kare (chociaż pewni będą po podpisaniu umowy, ale to moi jeźdźcy którzy sami proponowali tkaie rozwiązanie więc jestem dobrej myśli)... Chcę pod koniec miesiaca wziąć 1 dzień urlopu i przejechać się po stajnaich - zadecydować ostatecznie o pensjonacie, ew zarezerwować boksy od lipca/sierpnia/września (nadal nie wiem dokładnie kiedy zostanę wyrzucona). Nie wiem co zrobić z infrastrukturą stajenną. Mam u siebie przeszkody, brony, słynny paśnik (jego chyba wezmę ze sobą), pastucha , słupki, taśmy, żłoby, w pełni wyposarzoną siodlarnię - słowem sporo tego... Ponadto na prawdę dużo owsa. Mam nadzieję, że chociaż część tych rzeczy uda się sprzedać, odzyskując chociaż trochę z zainwestowanych sporych (jak dla mnie) pieniędzy... :/

Edit: za sprzedane rzeczy można by było jakieś paki wykombinować/kupić/zrobić
przecież ja nie mam porządnych pak - mam 1 taka podręczną na zawody, ale ilość rzeczy które zgromadziłam przez 15 lat posiadania stajni mniej więcej 50krotnie przerasta jej możliwości  😉 Jakieś porady w temacie?
ja mam porade - przeszkody wlasnie mam kupować, wiec moge ich nie kupować "skądś"
brony...do czego te brony podczepiałaś wlasciwie?
reszta...inne rzeczy też mogą sie przydac... jak nie u mnei to moze w brzozkach, w koncu siodlarnie dopiero bądą robić
oj widze, że koniecznie musze przyjechać 😉

matko...jakie to straszne... 🙁
brony podczepiałam do konia przy pomocy szorów (również na sprzedaż)
lub do Vectry :-) znaczy mojego autka
do bron mam oczywiście wagę
mam też sprzęt do wyrównywania ujeżdżalni
generalnie cała infrastruktura stajni typu "sport za stodołą"  😉, oraz pastwiska, pastwiska, pastwiska
Oo i np. te drzwi przesuwne do boksów z całym orpzyrządowanie - te mnie sporo kosztowały... może też ktoś kupi?

czy da się z ziemi, którą tracę jakos wyciągnać nawozy i trawę zasianą dopier-co?  😉

Pogodziłam się już z takim obrotem spraw... nie ma co siedzieć i beczeć - trzeba szukać rozwiązań...
Infrastrukturę zacznę wyprzedawać dopiero po wyprowadzce - póki co jej używam (oby jak najdłużej TFU TFU)...
_Gaga załamujące jest to co piszesz, aż ciężko uwierzyć;( Mieszkasz, nie wiesz jak długo, nie wiesz co dalej- a dalej siedzi w Tobie "optymizm"

historia z serii "dlaczego ja?" '-((( przykre;(
ziemie też ludzie sprzedaja....zrób ex numer i sprzedaj...haha dostanie "lej" 😉

napisalam ci pv, za duzo tych rzeczy przeciez nie masz do wydania, sadze ze damy rade "rozdysponować", tu się buduje i tu... rzeczy potrzebne, albo mozesz sobie u mnie magazyn zrobic do czasu az znajdziesz coś swojego🙂 bo do mieszkania raczej nie zaniesiesz 😉
derby ja mieszkam w Szczcinie, na rancho mój ojciec i ma tam tzw służebnośc, czyli dożywotnio ma prawo mieszkać
ale teren wokół domu i stajnia wysprzedawane na działki
Mogę usiąść i beczeć, ale co to da?
juz swoją ilość łez wylałam... sprawa ciągnie się od lat... teraz nie ma co beczeć - trzeba działać, konie ulokować w pensjonatach, znaleźć kasę na ich utrzymywanie i tyle... lekko nie bedzie na pewno, ale jakoś będzie - muszę w to wierzyć  🙂
_Gaga, może tym owsem udałby sie zapłacic za pensjonat? A i inne rzeczy które wymieniłaś znalazły by tam swoje miejsce 🙂
W pensjonacie, który najbardziej rozważam majawłasny owies , więc nie kupią ode mnie (sami sprzedają)
Prędzej no horse_art sprzedam, czy komuś komu zabraknie 🙂
Przeprowadzilam sie do stajni, w zwiazku z czym dopisuje sie do watku  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się