melehowicz, Nie dzwoniłam... wszyscy mi mówili, że nie ma sensu, w necie też znalazłam info, że nie przyjmują takich wezwań więc postanowiłam działać na własną rękę.
Malena, W przypadku występowania szerszeni w pomieszczeniach, w elementach konstrukcyjnych budynków przyjadą. u mnie byli dwa razy. W dwóch przypadkach poradziłem sobie sam bo był łatwy dostęp. ze strony rządowej - obowiązuje wszystkie jednostki straży pożarnej. OSP może jechać tylko na dyspozycję z PKSP. https://www.gov.pl/web/kmpsp-torun/zanim-wezwiesz-straz-pozarna-do-os-i-szerszeni
w mojej miejscowosci strażacy przyjadą do szerszeni tylko do przedszkola , szpitala , szkoły itp ,prywaciarze,, mają dzwonić do firmy
ps
i nawet,,znajomosci,, nie pomogły 🙁
melehowicz byli ale pewnie nie w tym roku tylko w poprzednich latach tak? Od tego roku jest mocny ban z góry na takie wyjazdy tak jak pisze blucha mogą jechać tylko do wspomnianych miejsc
Nie wiem czy pociesze ale u nas na szczęście załatwienie gniazda gaśnicą pomogło, w kolejnych latach nic się nam nie pojawiło nowego
espérer, Być może tak jest, wtedy trzeba sprawę zlecić to firmie lub wykonać samemu jeśli się ktoś czije na siłach . Czy to firma czy strażacy to wszyscy posługują się chemią z marketu i kombinezonem ochronnym. Całkowite wyeliminowanie dużej rodziny trwa nawet do trzech dni nawet po bardzo dokładnym spryskaniu gniazda.
melehowicz, ja się z tobą znów zgadzam i nie zgadzam, bo dla mnie piszesz jedynie z perspektywy swojeje okolicy.
Ja mam dom przy polach nalezących do Gałopolu. jak jadę ostanie 5km do domu asfaltówką przez pola to oczy bolą od dominacji jednego koloru- jest totalna monokultura uprawna. bioróżnorodność zdechła. Wymarła. Od tej monokultury, wyjałowienia ziemi, braku miez (polikwidowano bo maja być wielkie pola dla wielkuch kombajnów). To nie ejst rolnictwo- to fabryka rolna.
poniewaz nie ma miedz i innych naturalnych osad dla bioróznorodności i wody, to jak pada deszcze wikszy to wikszosć tej wody szybko spływa do rowów i wartkim nurtem odpływa w siną dal. Mieliśmy drzewa przy drodze... już ich nie ma uschły przez "zgodną przepisami politykę rolną". Gdy przychodzi orka to się zaczyna robić jak na pustyni w meksyku. Ltają krzaki i śmieci i szarobrązowy pył. I to trwa do późnej wisony. Aż wyrośnie co ma wyrosnąć pisoane na tych polach.
mam dzrwa owocowe przy domu. w tym roku to ejst peirwszy rok jak nie mieliśmy ządnych czeresni, abłek czy śliwek nie mamy. NIe ma pszczół. Nie ma. Zero, nul.
Są osy, byly wisoną trzmiele i motyle (to one głównie zpaylają lawendę więc gadanie, że jak nie ma pszczół to lawenda padnie - bzdura).
Wieć mamy owoce jagodowe- bo to zapyla wszystko. Ale nie mamy w tym roku nic, żadnego owocy na drzewie. I nie, to nie susza- bo my podlewamy. nie to nie przymrozek, bo były osłonięte. To brak pszczół,.
Pszczoły sa ultra wrażliwe min. na pole elektromagnetyczne. Wieć nadajniki 5g i uwaga wiatraki ( fala dzeikeowa) robią armagedon w "kolejnych" pokoleniach.
W tym roku galopol pierwszy raz w swojeje histroii tu latem musiał przywieźć ule i postawić przy cześci pól bo by mieli gówno a nie zbiór.
kotbury, Sorry, ale nie mam siły ..... masz trochę racji ,a trochę nie masz. Opowiadasz o bardzo lokalnej sytuacji . W Europie nie ma kraju o tak wysokiej bioróżnorodności jak w Polsce, trochę może się równać Słowenia, ale jest tylko nieco większa od województwa pomorskiego i jest w całości górzysta.Bioróżnorodność trzeba rozpatrywać w skali krajobrazu, a km od ulicy. Urządzenia melioracyjne musimy czym prędzej odbudować, Jeśli tego nie zrobimy nie damy rady ani z bioróżnorodnością, ani z rolnictwem. Reszty nie rozumiem, zachęcam do ponownego przeczytania moich wpisów. Można zajrzeć też na moje artykuły na FB, myślę że mój profil na FB nie jest tajemnica na tym forum.
melehowicz, nie mam pojęcia o istnienieu Twojego profilu na FB.
Nie wiem też na ile wielkopolska jest jedynie loalna. ja widze takie obrazki o jakich psisałam tu na prawie każdym kroku.
Polska traci swoją bioróżnorodność.
A rolnicu urtacili wolnosć gdy wprowadzono odstępne od siewu własnymi nasionami...
Jesteśmy wasalami europejksich koncernów. A sytuacja gdzie uniwerki sie poutrzymywały dzieki "grantom" pestycydowych korpo i pootwierały kiedynki 'specjalista ds. ochrony roślin" to było kurestwo czystej wody.
kotbury, Rodzina mojej żony od ponad 200 lat prowadzi gospodarstwo w Wielkopolsce, trochę poznałem ten region, jestem też absolwentem UP w Poznaniu. Zagrożenia widzę z innej strony.
A to nie jest też tak że w tym roku dużo jest obszarów w których występuje zgniłej amerykański i w tym roku to załatwia masowo takie przydomowe pasieki ?
espérer, Lokalnie pszczoły giną od róznych przyczyn, w tym zgnilec, waroza i inne takie. W tym roku też były długotrwałe przymrozki więc owoców i kwitnienia i pożytku dla pszczół mniej to skutkowało osłabieniem rodzin w krytycznych momentach. Lokalnie były tez silne nastroje rojowe (z nieznanych przyczyn silniejsze niż zazwyczaj) Nie mniej Moja lawenda była oblegana masowo przez trzmiele i pszczoły i motyle. ogólnie zachęcam do uprawy lawendy , mocno zniechęca muchy do przebywania w okolicy, pięknie pachnie i wygląda . Dodatkowo jest prosta w uprawie i niedroga w założeniu (stanowisko i sadzonki)
kotbury, Nigdy nie podlewałem lawendy zimą. jedyny przypadek kiedy podlewałem lawendę to były miejsca gdzie w zasadzie nie było gleby lub była głęboko pod pokładem żwiru i/lub odpadów cementowych, i innych pobudowlanych. Tam rzeczywiście podlewałem w pierwszym sezonie wegetacyjnym. Obecnie mam ok 150 sztuk , większość w formie grup po 30-50 szt, oraz w formie liniowej - też ponad 50 sztuk. najstarsze pochodzą z 2013 r. przeżyły mrozy do -20 st, przymrozki do -7st oraz susze. Wbrew ogólnym opiniom znakomicie reagują na cięcia regeneracyjne nawet najbardziej zdrewniałych pędów. Zimą jest tyle opadów , ze nie widzę potrzeby podlewania, nigdy o tym nie czytałem.
W naszym regionie, w tym roku, było owoców na tony. Jeszcze nigdy nie udało mi się zrobić aż takich zapasów na zimę 🙉 wiśni i czereśni było tyle, że nawet przed szpakami nie trzeba było zabezpieczać, bo te były już chyba tak nażarte, że nie tykały drzew 😅😅 jabłek mamy całe mnóstwo, ze wszystkich odmian, także co region to inaczej.
melehowicz, ja ci zazroszczę.
Ja już "ususszyłam" kilka łądnych lawendowych przydomowych klombów. Ostał się u mnie tylko ten, który jest blisko wyjścia z pralni... bo wyelwam na niego wodę z suszarki bembnowej... U mnie ewidentnie potrzeba podlewania zimą. Lawenda i trzmielina. Reszta sobie radzi.
melehowicz, dokładnie, mam lawendy sporo i jej nie podlewam nigdy.
Moj pies ja maltretuje, bo ma jakieś hobby jej deptania i ona super rośnie.
Padły krzaki , które byly w przeciągu.
Lawenda to jedyne co u mnie nie potrzebuje podlewania, nigdy. One się właśnie super nadają na suche i słoneczne stanowiska. Mam piaszczystą, suchą glebę, 6 klasa... lawenda rośnie jak porypana.
U mnie w gliniastym podłożu lawenda średnio sobie radzi dodatkowo przemarza w zimie, ale polecam kocimiętkę, bardzo łatwa w uprawie, kwitnie cały sezon, nie do zajechania. Są odmiany niższe i wyższe. Nie lubią tylko nawożenia, ewentualnie garść kompostu wiosną. Odporna na suszę.
ewelin_n, Podczas sadzenia w gliniastym podłożu używam żwiru, kopię też dporo większe otwory. Potwierdzam, że gliniaste podłoże nue jest najlepszym wyborem dla lawendy.Nie znajduję uzasadnienia dla zimoweho podlewania- w porze największych opadów.
Nie znajduję uzasadnienia dla zimoweho podlewania- w porze największych opadów. melehowicz, skąd jesteś przypomnij, a skąd jest kotbury 😉
Ja widzę jak u nas zimą dostają w dupę rododendrony u moich rodziców
ogurek, Many podobną ilość opadów, ok 540 mm rocznie. Zimą nie ma wegetacji, lawenda jest sucholubna. Ogólnie zimowe podlewanie roślin jest szkodliwe w zetknięciu z nadejściem mrozu i/lub śniegu. Co do różaneczniki to są to rośliny potrzebujące dużo więcej wody niż Wielkopolska jest w stanie zaoferować bez podlewania, ale tu równie kluczowym co woda jest osłona orzed bezpośrednią insolacją. Zapraszam do zwiedzenia nieprawdopodobnie pięknej i bogatej kolekcji kórnickiej. W warunkach Wielkopolski , kiedy zdarzają się lata o niższej ilości opadów. młode sadzonki lawendy pewnie powinno się podlewać w sezonie wegetacyjnym.
melehowicz, chciałabym się tego mrozu doczekać.. i tego zapasu "wód w gruncie" u mnie, żebym nie musiała podlewać.
A może masz jakiś przeis na czarny bez, tu zwany hyćką, żeby go eksterminować. dziadostwo mi wyrosło "pod" szopką na drewno i jasna cholera już to zabijam trzeci rok a nadal odrasta. a nie moge zrobić takiego chemicznego kill-kill bo wąłsnie tu mam tą jedynąz achowaną lawendę.
Malena, my z 3 lata temu mieliśmy gniazdo na strychu w domu, kupiona gaśnica na szerszenie "strzelała" na dużą odległość i gniazdo wraz z lokatorami się jakby rozpuściło, wystarczyło pozbierać z podłogi, nic nie przeżyło. Może gaśnica gaśnicy nierówna. W zeszłym roku mieliśmy zaś osy w domku do zabawy da dziecka, z początku żyliśmy w zgodzie ale pasiaste koleżanki zaczęły być niemiłe, kupiliśmy zwykły spray na osy i szerszenie Bros, po spryskaniu domku zdechło wszystko co tam mieszkało.
kotbury, Żadna roślina naczyniowa poza okresem wegetacji nie potrzebuje wody. Ale dajmy temu spokój. Bez jest rośliną raczej wartą zaprzyjaźnienia, ale jeśli koliduje ci z lawendą to wiele zależy od wielkości. Można systematycznie wycinać, można użyć chemii, bez szkody dla lawendy. ścina się wszystkie pędy bzu i smaruje miejsca ścięcia herbicydem za pomocą pędzelka. Można też zupełnie mechanicznie: wykopać lawendę , następnie wykopać bez i z powrotem posadzić lawendę. Wybór zależy od wielkości krzewu bzu - z mojego punkty widzenia.
Jeszcze jedna uwaga - lawenda wymaga ekspozycji na słońce,
melehowicz, moj alawenda, któr amiła największa ekspozycję na słońce- padła🙂 - usłcha w zimie rbaku wody.
Moja lawenda w półcieniu obok obsranej hyćki rośnie fajnie. Smarowałam herbicydem ścięt eprzy ziemui łodychi... i tak paskudztwo odbiło Nie 6amm jak wykopać" bo bym musiała rozebrać drewutnię...
Bęe próbowć jeszcze wwiercania soli w łodyhę ścięta i trzymania pod workiem foliowym bo to wyczytałam jako sposób.