Dzięki za porady. Cały czas się trochę waham ze względu na bezpieczeństwo. Ale doszłam do wniosku, że wezmę najpierw 2h jazdy na 125cc i jak mi się spodoba to zapiszę się od razu na A. A jak nie to nie 🙂
mindgame, imho kask, kurtka, rekawice to taka pierwsza potrzeba, spodnie możesz dokupić potem, buty też. Koniecznie też komin bo wieje po karku, ale to już niekoniecznie ze sklepu motocyklowego.
Poza kaskiem i rękawicami buty były moim pierwszym zakupem. Zupełnie inna przyczepność nogi do podłoża, w zwykłych adidasach dwa razy mnie motocykl przewrócił na nauce jazdy, bo na lekkim piasku nie mogłam sie zaprzec. No i inny komfort zmiany biegów.
JARA, ja jeżdżę czesto w stajennych butach jak musze gdzieś podjechac na szybko, mam takie outdoorowe, kiedys mialam budowlane z noskami ale obcieraly mi palce. Także nie adidasy. Motocyklowe buty mam ale w sumie glownie w szafie leżą.
Jestem po pierwszej jeździe i czas na zakup jakiś ciuszków. Czy możecie polecić które marki/ modele kurtek są dla kobiet z długimi rękami? Przymierzałam pierwszą lepszą w sklepie obok placu i niestety rękawy były krótkie.
Edit: rękawice muszą być specjalne? Jeździłam dziś w skórzanych do prowadzenia samochodu i było spoko, ale jest jakiś powód dlaczego te motocyklowe są takie grube?
Sa zrobione z materiałów, które zapewniają ochronę skóry po spotkaniu z asfaltem. Zwykle rękawiczki Ci tego nie zapewnia, gwarantuje 😉
Jak zaliczysz szlifa na asfalcie to będziesz miała siniaki, ale na ubraniach nie będziesz miała niemal śladu.
Jak zaliczysz szlifa na asfalcie w zwykłych ubraniach to sie podrą, a Twoja skóra bedzie tarła po asfalcie i bedzie wiecej obrażen skory.
Ja Ci firmy żadnej nie polece, bo ubrania niestety trzeba mierzyć. .0246974398934E+34;
Jedna firma w różnych modelach potrafi mieć tak różna rozmiarówkę, ze w jednym modelu wejdziesz w L, a w drugim w 2XL. Kosmos.
mindgame, - nie wiem gdzie Ci po drodze, ale na prawdę warto uderzyć w duży sklep motocyklowy i mierzyć ciuchy 🙂 od siebie mogę polecić Motoklan we Wrocku, kupowaliśmy tam niedawno całą wyprawkę dla mojego P., bo chciał ciuchy pod turystyka i lepiej wygłuszony kask. Obsługa super, spędziliśmy tam jakieś 2h, zmierzył sporo kasków, kurtek, spodni.
Z kaskami jest też podobnie jak w jeździectwie - nie każdy na każdej głowie będzie leżał, dlatego warto je przymierzyć.
Rękawiczki czy ogólnie ideę ciuchów dobrze opisała JARA.
Jeszcze jak Ci nie przeszkadzają second-handy, to mogę w Zielonej Górze polecić Moto-Max, mają bryczesy i ciuchy na motor. Mają też powystawiane w internecie, ale serio lepiej zmierzyć.
Zerknij może w Google czy gdzieś blisko nie masz większego sklepu, zazwyczaj jednak pracują w nich osoby zaangażowane w temat i najlepiej Ci doradzą na żywo 🙂
Spędziłam dziś 3h w całkiem sporym sklepie motocyklowym i na razie wyszłam z kaskiem, butami, kominiarką i rękawiczkami. Kurtkę też mam już wybraną i wstępnie spodnie, ale na to dziś już kasy brakło 🙈 ale faktycznie nie ma co zamawiać online tylko trzeba mierzyć. Mam tylko nadzieję że jak już się we wszystko zaopatrzę i kupię motocykl to będzie ta pasja miesięcznie kosztowała mniej niż utrzymanie konia 🙈
Dzięki za te wszystkie porady!
mindgame, - utrzymanie moto nie jest super drogie 🙂 szczególnie, że wiele rzeczy serwisowych dość łatwo zrobić samemu, np. wymianę oleju. Fajnie, że udało się wybrać rzeczy - pochwal się zestawem 😀
Na pewno też ciężko przebić koszty utrzymania konia, jeszcze z jakimś treningiem. Sama mam obecnie kryzys, bo mi się szczerze jeździć trochę nie chce... robię to dla konia. Nie wyobrażam sobie go sprzedać, chce mu dać dożywocie, ale potem nie wiem, chyba zrobię sobie przerwę. Na pewno wsiadanie dla wsiadania, bez rozwoju, totalnie mnie nie kręci. W sumie to wolę iść na siłownię. Zajmuje mniej czasu, są efekty, mam czas na życie. No i nie zostawiam połowy wypłaty 🙄
keirashara, wrzucę zestawik jak wrócę do siebie do domu za kilka dni. Chcę oszczędzić sobie lamentu rodziców 😉
Co do koni to przez kontuzje mojego konia nauczyłam się doceniać cieszenie się z ładnej pogody i z terenów. I teraz chętnie bym pojechała w teren żeby właśnie cieszyć się obcowaniem z naturą. No ale do tego nie chce mi się kupować konia, ładować w niego kasę i jeździć do niego codziennie. Siłownia właśnie mnie nudzi i nie daje ten adrenaliny jak dziki galop, dlatego jak chodzę to na zorganizowane zajęcia, ale mimo wszystko wolałabym trening skokowy lub właśnie teren 😉 w każdym razie dobrze że motocykl zapowiada się na niezły substytut jeździectwa, choć już się martwię co to będzie jak przyjdzie zima 😉
No nie wiem czy motocykl 125 da ci adrenalinę. Ja w motocyklach widzę adrenalinę przy 1) zapierdalaniu ścigiem na torze (bo na ulicach, przy tym co obecnie odwalają kierowcy, naprawdę nie polecam) 2) zabawie motocyklem enduro w terenie. W tych 2 przypadkach masz adrenaliny w pizdu. A na enduro się nie zabijesz. Najwyżej połamiesz. Jak z koniem
Minusy takie że tory dla ścigów nie są dostępne w małych miastach. A terenów dostępnych dla enduro coraz mniej. Zwłaszcza w dużych miastach.
Enduro przerabiałam i było bosko. Na ścigach się nie bawiłam. Najbliższy tor 120 km.
tunrida, dzięki za twoje spostrzeżenia i doświadczenia. Myślę, że najpierw zacznę od nauki jazdy w ogóle a później zobaczę w którym to pójdzie kierunku. O ile będę to kontynuować.
Na razie to jestem zaskoczona że po jeździe trochę czułam wewnętrzną stronę ud i tyłek 😉 ale pewnie i tak mniej niż ktoś kto nie jeździł nigdy konno.
A duża jest różnica w łatwości prowadzenia takiej 125 a np jakiejś 600? Rozumiem że wagowo 600 jest cięższa, ale czy sprawia to większą trudność w jeździe? Wczoraj na 125 (140kg) szło mi spoko i myślę że kurs bym zdała, ale boję się trochę że cięższy motocykl to mogę już tego nie ogarnąć i kasa pójdzie na zmarnowanie.
Duży motocykl jest cięższy w obsłudze "z ziemi". Trudniej wypchać go. Czasami trudniej kiedy się zatrzymujesz w korku non stop i mimo iż sam stoi prosto, to jednak go musisz kontrolować.
Jak już się jedzie po asfalcie, to nie ma znaczenia jego waga. Ale wszelkie momenty kiedy musisz go trzymać, wymagają więcej siły.
Jeśli jedziesz po szutrze, piachu i zatrzymujesz się na tym piachu łatwiej trzymać między nogami coś lekkiego.
Ja w długich trasach, po wielu godzinach jazdy, zwłaszcza jak się odchudzam i jestem na redukcji, to czasami po prostu nie mam siły ogarniać swojego motocykla "z ziemi" i bywa że wykorzystuję męża żeby mi go wypchał z miejsca parkingowego na asfalt
tunrida, ok, jutro mam kolejną jazdę to po prostu poproszę żeby dali mi spróbować taki cięższy. W sumie to pretekst żeby trochę przypakować na siłowni 💪
Ja się boję jeździć. Naprawdę. Ale mój mąż ma to samo.
Nie wiem gdzie wy mieszkacie i jakie macie warunki, ale my się boimy.
Obserwujemy coraz więcej gównianych kierowców na drogach. Pijani, naćpani, starzy, nie znający przepisów.
I tak jeżdżę w ten sposób, że uważam, że "każdy na drodze chce mnie zabić". Nie liczę że kierowca samochodu zna przepisy. Nie liczę że mnie widzi w lusterku. Nie liczę że włączony kierunek to znak że on ma pewno skręci. Dojeżdżają do bocznych dróg, wychodzę z założenia że kierowca przede mną będzie skręcał w nie, BEZ włączonego kierunku.
Ale i tak się boję. A jak jeżdżę to nie mam już tej przyjemności z jazdy!!!
Mężowi kilka lat temu baba wyjechała z bocznej wymuszając pierwszeństwo. Przyznała że "nie spojrzała czy coś jedzie". Przeleciał się chłop w powietrzu i ponieważ miał tylko 50 na liczniku, to skończyło się jedynie na kontuzji nogi na ostro na pół roku. Ale do teraz noga w trakcie robienia aktywności sportowych mu dokucza.
Boję się. Jestem głównym "żywicielem" rodziny. Zastanawiam się nad sprzedaniem obu moich motocykli. Trzymam je już od kilku lat tylko na tej zasadzie że "żreć nie wołają, mam gdzie trzymać, to stoją".
W samochodzie zawsze masz jakąś szanse. Na motocyklu nie masz
Ileś lat temu jeździło się bezpieczniej. Samochodów było mniej. Ruch był mniejszy. Nie wiem czy auta były droższe i jeździli tylko ci, którzy naprawdę potrafili? Mam wrażenie że ludzie jeżdżą coraz gorzej. Jeżdżą wszyscy. Za starzy, za chorzy, za tępi. Ale jeżdżą. I stanowią coraz większe zagrożenie? Tak to czuje
tunrida, rozumiem twoje obawy bo też trochę się boję. Jak byłam młodą dziewczyną to mój chłopak zginął na motorze też z nie swojej winy. Dlatego powiedziałam sobie wtedy że nigdy więcej faceta z motocyklem. Ale teraz szukam nowego zajęcia/hobby. Zakończyłam ostatnio bardzo zły związek, uśpiłam konia i szukam czegoś nowego na zabicie czasu, co sprawiałoby mi też frajdę. Najchętniej to bawiłabym się w drifting ale to jest za droga impreza i nie mam toru pod ręką. Więc nie mam teraz już żadnych zobowiązań wobec nikogo, nikt ani nic na mnie w domu nie czeka, nie mam zadnego zwierzaka pod opieką, więc jeśli się rozwalę na motorze to mam tylko nadzieję że skutecznie 😉 a przy okazji mam nadzieję że może poznam jakiś fajnych nowych ludzi.
tunrida, tak sie powinno jeździć jak opisujesz, w UK jest to podstawa na kursach na prawko na motor - upewnij sie, że inny kierowca Cie widzi, jedz srodkiem swojego pasa, zwolnij mijajac autobus na przystanku bo zaraz jakis debil zza niego wyskoczy, nie zaper*alaj do skrzyzowania bo zielone tylko zobacz co sie na tym skrzyzowaniu dzieje. Tylko tam sie uczy jazdy a w Polsce sie uczy jak zdac egzamin.
Tylko ty mówisz o normalnym logicznym myśleniu w trakcie jazdy motocyklem. Ja mówię zupełnie o czymś innym.
Przde mną samochód, zbliżamy się do połączenia z drogą poboczną w lewo. On CIUT wolniej jedzie. Ja mam ochotę wyprzedzić, ale już podejrzewam że dupek skręci w lewo bez kierunku. I TAK. Dupek nagle skręca w lewo bez kierunku.
Mam często takie różne właśnie akcje. Kierowcy samochodów jeżdżą na odpierdol nie patrząc na nic poza sobą.
Gdybym ufała że wiedzą jak jeździć i że panują nad tym co robią, miałabym już kilka wypadków
tunrida, do opisu kierowcow dodalabym jeszcze - zlosliwi i widzacy tylko czubek swojego nosa.
Moje dwa 'ulubione' typy: swieta krowa - jestem przed toba i bede tak jechac lewym pasem az do usranej smierci, i drugi zmieniajacy pas z predkoscia 110 km/h kiedy z tylu nadjezdza auto z predkoscia 110x2 (pisze o autostradach w DE).
pytanie do dziewczyn 🙂 czy ktoś ma może spodnie revit shelby 3 ? i czy one się jeszcze rozciągną w pasie? leżą idealnie jak stoję, ale jak siedzę to trochę piją w pępek i zastanawiam się czy brać i się rozciągną czy jednak czekać na rozmiar większy.
pojeździłam wczoraj na 3ch większych motocyklach i wyglebiłam 3 razy ;( dorobiłam się siniaka na kolanie mimo ochraniacza. Strach mnie zżera, zwłaszcza jak mam zrobić ciasny zakręt, zwalniam za bardzo i się wywalam. Nie wiem czy z praktyką strach przejdzie?
Z mojego doświadczenia (mam prawko na motocykl i trochę jeździłam, miałam własną „600-kę”) to albo się to od początku czuje, albo się tego nie czuje. Jak się nie czuje, to owszem można się nauczyć, do pewnego stopnia wyćwiczyć, ale tej pewności takiej jak powinna być, tego „czucia” motocykla się nie uzyska. Przynajmniej mi się nie udało i tak to odbieram, ja za bardzo widziałam potencjalne konsekwencje i to mi odbierało ten luz.
lhp, na pierwszej jeździe 125cc szło mi super. W ciągu 2h byłam w stanie kręcić 8 bez przerwy i w liniach na luzie i jechać slalom, czy wymijanie przeszkody. Nie jakoś mega szybko, ale na tyle na ile dało się to zrobić w 2h. Dlatego tego samego dnia poszłam po kask i ciuchy do sklepu. 2 dni później poszłam wypróbować większy motocykl i najpierw dostałam taki że sprzęgło strasznie późno łapało i było na dużą łapę. Drugi był taki sam, ale z regulowaną dźwignią sprzęgła i łapało dużo wcześniej więc komfort poprawił mi się znacznie, ale na 8 miałam już problem bo musiałam jechać cały czas na pół sprzęgle bo na 1 było za szybko. Na sam koniec dostałam 3ci motocykl i był najlepszy, kierownica dużo lżej chodziła na wolnych prędkościach i znów mogłam robić 8 na 1b biegu i było to bardzo komfortowe jak na 125cc mimo że to był motocykl 650.
Poza tym przyznam szczerze że ci instruktorzy to trochę nie do końca się przykładali. Jeden jak faktycznie powiedział mi " pochyl się bardziej to będziesz mieć luźniejsze ręce" to od razu było inaczej. A inny tylko wmówił że jestem spięta jak dupa węża ale dalej nic mi to nie pomagało co mam zmienić żeby się rozluźnić. Kurs muszę robić w DE i zaczyna się już jutro więc dziś muszę podjąć decyzję 🙈
edit: pewnie jak się nauczę to będzie lepiej, ale widzę różnicę w driftingu. W driftingu cieszyłam się całą jazdę i nie bałam się, bo czułam się bezpiecznie. A na tym motocyklu to jednak nie cieszę się tylko się stresuję, że się wywrócę i zrobię sobie krzywdę (przyjamniej tak było na tym dużym), lub boję się dodać gazu żeby ten motocykl nie wyfrunął za bardzo do przodu bez kontroli. Nie wiem czy pchać się w wychodzenie ze strefy komfortu i będzie fajnie czy jednak zostać jak trusia w bezpiecznym mentalnie i fizycznie miejscu. Najbezpieczniej to byłoby mi kupić kolejnego konia i znów wrócić do tego co już znam.
Na każdym rodzaju motocykla jeździ się trochę inaczej. (chopery, ścig, enduro terenowe) Na różnych gabarytowo motocyklach też jeździ się inaczej. Jsk ktoś umie, to sobie poradzi na wszystkim. Jak się uczy, to się dopiero uczy. A zeby się nauczyć, trzeba jeździć. I tyle filozofii