tashidelek Jeśli naprawdę mało wiesz o koniach i ich chorobach, to tym bardziej nie rób z tego pana wyroczni, prezentuje on co prawda ciekawe aspekty, ale wszystko o czym mówi ma szansę się całkowicie sprawdzić dopiero wtedy, gdy puścimy konie na padoki paradise, nasze konie będą najlepiej prymitywnych ras i nie będziemy od nich nic wymagać, powiedzmy raz na czas jakiś teren. Bo jakoś sobie nie wyobrażam wkkwisty, który by mógł pracować bez jakiegokolwiek innej paszy poza sianem, tak samo jak nie znam żadnej stajni, która oferowała by padok paradise, warto również zauważyć, że koń musi się nauczyć chodzić po takim padoku i że nie dla każdego konia to będzie najlepsze rozwiązanie. W Twoim wypadku lepiej byłoby jednak zaufać sprawdzonemu lekarzowi weterynarii oraz jakiejś innej znającej się na hodowli koni opiece.
efeemeryda, dziekuje za Twoje zdanie w tym temacie i przeciwwage dla koncepcji tego Pana. Zapoznam sie z tym co w takich przypadkach oferuje weterynaria, porowanam sobie i wyrobie sobie zdanie na ten temat. 🙂 U ludzi jest tak, ze ruch bardzo pomaga na insulinoodpornosc, wiec moze faktycznie bardzo aktywnym koniom owies nie szkodzi. 🙂 Ale wyklady i tak bardzo ciekawe, postaram sie skonfrontowac te informacje z innymi zrodlami 🙂
efeemeryda Wybacz za off, ale jakąś dezinformację siejesz, być może całkiem nieświadomie 🙂 Będąc osobą ciekawą zderzenia teorii (dość nietypowej jednak biorąc pod uwagę realia utrzymania koni w polsce) z praktyką celowo wybrałam się kilkaset kilometrów i spędziłam jakiś czas u tego człowieka i muszę powiedzieć że: "Nasze konie będą najlepiej prymitywnych ras" - otóż w stadzie są dwa ogromniaste SP, też cały czas na dworze (zimą też, bo pytałam) i żyją i wyglądają bardzo dobrze (widziałam). Na rv też znalazłabyś kilka osób które mają duże konie trzymane cały rok bez stajni. "Nie będziemy od nich nic wymagać, powiedzmy raz na czas jakiś teren" - jazdy były codziennie, można było się umówić i na rano i na wieczór - wiem, bo jeździłam. I nie raz na jakiś czas teren, bo osobiście na jazdy umawiałam się głównie na maneżu ( i nie było to łażenie stępem bez ładu i składu a bardzo interesujące ćwiczenia jakich w "zwykłej" stajni bym przenigdy jako rekreant nie miała szansy wykonać), z resztą i większość ludzi których tam spotkałam jednak na maneżu ćwiczyło więc nie wiem skąd akurat pomysł o terenie 🙂 Aczkolwiek w terenie też byłam, a co! 😉 Oczywiście, że wkkwista pewnie by na samym sianie nie wytrzymał, ale to jest już wysoki sport i zupełnie inna bajka... Owszem - warunki należy każdorazowo i indywidualnie dobierać do konia. Nie ma opcji, żeby jakiś system utrzymania sprawdził się do wszystkich koni - uważam, że ideałów nie ma. I jeszcze jedno - znam przynajmniej 2 stajnie które oferują padock paradise. I czemu koń się ma uczyć chodzić po czymś takim? Jeśli jest zdrowy? I ma z kopytami wszystko ok? Widziałaś taki padok na żywo? Normalna, wydeptana dróżka, w kilku miejscach kamyczkami wysypana... Bardziej wymagające podłoże to w niejednym lesie u nas jest... Z własnego doświadczenia radzę każdemu (w miarę jego możliwości oczywiście) jechać i osobiście sprawdzić (porównać) różne warunki utrzymania koni.
Ja nie znam żadnej stajni, ale chętnie się dowiem, które to na śląsku mają taki padok w ofercie :kwiatek: System utrzymania jaki rekomenduje ten Pan to nie jest panaceum na całe zło, a tak własnie on go prezentuje, koń trzymany całe życie w murowanej stajni, nie może zostać w wieku lat 18 wyrzucony na dwór bez dodatku owsa, bo nie będzie miał wystarczająco dużo energii by choćby wytworzyć sierść odpowiednią grubą na zimę i mówię to z własnego doświadczenia. Jak już mówiłam tereny czy rekreacyjne jazdy to nie są jakieś duże wymagania, jeśli jednak w grę wchodzi większy wysiłek - siano nie wystarczy. Najbardziej nie lubię fanatyzmu, tyle.
efeemeryda, nie masz racji - owies nie jest potrzebny koniowi do utrzymania temperatury ciała. Niezbędne są za to pasze objętościowe, zawierające włókno, którego trawienie ogrzewa konia.
Konia w każdym wieku można przestawić na chów bezstajenny pod warunkiem, że jest to robione z głową i stopniowo, czyli nie w środku zimy i na heja, tylko w lecie, poprzez zwiększanie czasu spędzanego na pastwisku, dzięki koń przed zimą zdąży obrosnąć sierścią i przystosować się do innych warunków. Dotyczyczy to oczywiście koni zdrowych, konia chorego należy trzymać w stajni, chudszego czy zwyrodnieniowca wspomagać derkowaniem czy zakładaniem ocieplaczy.
Poza tym nie można z całego systemu naturalnego traktowania kopyt wyciągać tylko jednego elementu - bo to zawsze będą trzy równorzędne składowe: werkowanie, żywienie i ruch. Stosując się do którychkolwiek dwóch z nich trzech nie osiągnie się celu.
owies jest potrzebny do wytworzenia odpowiedniego owłosienia, nie jako paliwo do ogrzania, ale masz rację Orzeszkowa, ja się ogólnie z teorią zgadzam, tylko uważam, że nie zawsze da się to wszystko zastosować, przez co nie można powiedzieć obetnijmy owies na hura i puśćmy na padoki, bo samo chodzenie na padok to nie jest odpowiednia dawka ruchu dla kopyt. Myślę, że robimy już off, a ja miałam na myśli jedynie to,żeby nie robić z tego pana boga głoszącego jedyną prawdę objawioną uleczającą wszystkie końskie schorzenia, mimo iż ma on sporo racji :kwiatek:
W poprzednim poście nie zawężałaś kryterium do Śląska... Nie odniosłam wrażenia, żeby system był reklamowany jako panaceum na całe zło, może dlatego, że rozmawiałam z tymi ludźmi osobiście - zatem nie bazując na obiegowej opinii. Na pewno za to zgodzę się z p. Kubą, że jest "naturalniejszy" z punktu widzenia konia. A to, że ludzie użytkują konie i muszą jakoś pogodzić swoje interesy z końskimi to już zupełnie co innego 🙂 System ma swoje plusy i minusy jak wszystko. Nic nie jest w przypadku żywych (więc mających jakieś potrzeby i preferencje) zwierząt stuprocentową metodą na wszystko. Równie dobrze można by tutaj podnieść sprawę skośnika - ja całe ehmmm... nastoletnie lata nie widziałam nachrapnika na oczy i patatajałam sobie radośnie w rekreacji a teraz gdzie pójdę, wszędzie słyszę, że musi być i pomoże na wszystko, a tak nie jest. A jednak takie teorie ludzie głoszą w taki sposób. Dlaczego? Bo każdy broni swojej racji, sportowcy, naturalsi, ludzie trzymający konie 23h/dobę, podkuwacze, gołokopytni... no każdy, pan Kuba na podstawie jego doświadczeń zapewne też swoich poglądów broni. I nikt tutaj nikomu nie mówi, żeby osiemnastoletniego, leciwego już konia wywalić z dnia na dzień na dwór i drastycznie zmienić mu dietę (każdy przeciętnie rozgarnięty koniarz wie, że diety nie zmienia się gwałtownie). Jeśli ktoś konia wywala na dwór "ot tak se", to nie świadczy źle o systemie bezstajennym. Świadczy to o właścicielu, że jest głupi. Normalny, rozgarnięty człowiek zrobi to stopniowo, na wiosnę/lato i będzie pozostawiał otwartą wiatę/stajnię itd. żeby koń w razie potrzeby mógł się schronić. Z resztą Orzeszkowa ładnie to ujęła. Oczywiście, nie zawsze da się to wszystko zastosować, po to ludzie mają rozum, forum i książki, żeby wybrać najlepsze rozwiązanie. Np. ja jako czysty rekreant mam w głębokim poważaniu argument "bo koniowi do wkkw to nie starczy", bo.... nie chodzę wkkw i gdybym miała wybierać (i mogłabym biorąc pod uwagę zdrowie konia), to na pewno trzymałabym konia w chowie bezstajennym, bo na własnej skórze poczułam kilkakrotnie wyraźne powiązanie pomiędzy zachowaniem konia na jeździe a czasem spędzanym na dworze. Więc zależy co kto potrzebuje... 😉 W moim poprzednim poście chciałam po prostu poinformować Ciebie i innych czytelników, że nie jest do końca tak jak opisałaś, co (jak zaznaczyłam poprzednio) sprawdziłam osobiście 😉 Tak jak Ty nie lubię fanatyzmu, ale pisania niesprawdzonych rzeczy również 😉
No i widzisz tu się zgadzamy, ten system nie jest dla każdego i nie jest lekiem na wszystko i do tego zmierzam i to mam na myśli z resztą Twojej wypowiedzi się zgadzam :kwiatek: Jednak po rozmowie i wykładach z tym panem odniosłam wrażenie jakoby uznawał on tylko ten jeden system jako prawidłowy, a całą resztę jako zło, nic pośrodku, ale jak widać każdy ma inne odczucia 😉
My tu w Czechach trzymamy konie 24h na dobe na dworze, ale z otwarta stajnia, wiec robia co chca 😉 Takie wyjscie jest najlepsze w moim mniemaniu, jesli ktos ma taka mozliwosc. Budowa takiego wybiegu nie wyglada na trudna a konikom, ktorymi sie opiekuje przydaloby sie wiecej ruchu. Sa grubiutkie pomimo tego, ze nie dostaja owsa ani chleba. Mysle, ze jak juz bede miec swoje konie przy swoim domu to o tym pomysle. Nie jest to glupi pomysl. 🙂
Mysle, ze nie chodzi tylko o energie do jazdy, ale tez o zdrowie kopyt a nawet zdrowie psychiczne, bo chyba najlepsze dla konia jest to co blizsze naturze? Ja sie nie znam, ale moge stwierdzic, ze konikom, na ktorych jezdze nigdy nie brakuje energii i zawsze sa chetne do pracy. 🙂 Wczesniej tez zawsze jezdzilam w miejscach gdzie konie wiekszosc czasu spedzaly na pastwiskach i zamykano je max tylko na noc. Nie wiem jak sie sprawuja konie, ktore sa zamkniete caly czas albo wiekszosc czasu w stajni? Znam niestety pare koni, ktorych wlasciciele w ogole nie wypuszczaja ze stajni, a nawet na nich nie jezdza. Mysle, ze jest to meczarnia dla konia. Komu by sie chcialo dlugo siedziec w boksie? Ta sa wiezienie! Moze osoby, ktore trzymaja tam konie cala dobe i nie wypuszczaja w ogole, same powinny sprobowac posiedziec w malutkim pomieszczeniu caly dzien... Ja bym nie wytrzymala. Tym gorsze to jest, ze niektorzy trzymaja w ten sposob tylko jednego konia, bez towarzystwa 🙁
W Buthanie uzywa sie jakow do taszczenia tobolow, a wieczorem sie je zawsze puszcza wolno, pomimo tego, ze lapanie ich kolejnego dnia rano zajmuje czasem pare godzin, bo uwazaja tam, ze kazda istota musi miec chociaz troche wolnosci 😉 Nie twierdze, ze powinnismy konie wypuszczac bez ogrodzenia, zeby se szly gdzie chca, bo jeszcze je cos przejedzie, albo juz ich nie zlapiemy, ale mialyby miec mozliwosc sie swobodnie poruszac. (I oczywiscie powinny miec towarzystwo, ale tutaj to na pewno kazdy wie.)
Rozumiem, że im więcej koń na dworze tym ma więcej energii do jazdy i do pracy, tak? (na czym powinno zależeć każdemu jeźdźcowi).
...że jeśli spędza więcej czasu na dworze to później nie chce mnie zabić przy pierwszym okrążeniu kiedy na niego wsiądę. A do pracy tak czy inaczej jest chętny. Wystarczająco chętny jak na moje potrzeby. O i nie boi się spadającego listka, co jako "zwykły" jeździec sobie cenię. Ja rozumiem, że sportowcy lubią i często potrzebują kumulować energie w koniu w ten czy inny sposób, ale nie każdy tego potrzebuje. Z resztą to jest chyba kwestia bardziej komfortu psychicznego konia niż tego wielce "ruchu" na paddock paradise, bo co przyszłam do Kuby na jazdy to konie stały na trzech nogach pod drzewem i przysypiały, mało kiedy ktoś się od paśnika do paśnika przeszedł. Przykład sprzed kilku miesięcy. Korzystałam sobie z usług pewnej stajni gdzie były zrównoważone, bardzo miłe konie które zamykane były tylko na noc. Rozwaliły płot, a że mróz jest i płotu nie ma jak naprawić - od pewnego czasu stoją w boksach i wychodzą tylko na jazdy. No makabra, całą jazdę człowiek czeka kiedy koń odpali wrotki. Po moich doświadczeniach wydawało mi się to w miarę oczywiste, że konie które spędzają mało czasu w boksach a maksymalnie dużo na podwórku są spokojniejsze... Edit: i co za tym idzie teoretycznie przynajmniej - bezpieczniejsze (na czym powinno zależeć każdemu jeźdźcowi.)
Chainsy, najbezpieczniej to jest z dala od koni 😉 Dziękuję za wyjaśnienie. Sama chyba pisałaś - na czym komu zależy. Mnie zależy na koniu zadowolonym, zdrowym i pełnym energii. Odpowiada mi gdy jest żywy, nawet bardzo żywy. W zasadzie im więcej energii tym lepiej - umiem ją zagospodarować. Z tym, że koń CODZIENNIE musi mieć ruch - dużo ruchu. Dojrzały, doświadczony i Ujeżdżony koń nie jest zagrożeniem dla żadnego jeźdźca - o ile codziennie ma zapewnione dużo ruchu i nie jest przekarmiany. Czyli wypadałoby, że system "jak najwięcej na dworze" odpowiadałby tym, dla których priorytetem jest, żeby koń był maksymalnie spokojny, dobrze rozumiem? Czyli - mnie nie 🤔 Czyli - nie każdemu. Czyli - nie jest to jedynie słuszne rozwiązanie. Dodatkowo gwarantuję ci, że koń, który właśnie wrócił z kilkudniowych ciężkich zawodów - jest mega spokojny 🙂 - mimo, że stał tam, biedaczysko - w boksie. I zapewne dostaje sporo owsa i/lub wysokoenergetycznej paszy (a bywa, że i ekstra paszę z okazji zawodów). Chodzi mi o to, że LUDZIE mają różne potrzeby. Nie można wg SWOICH potrzeb (i wyobrażeń, i - doświadczeń) wyrokować, co NAJLEPSZE dla wszystkich KONI.
halo , da sie takie konie znależć , cały dzień na łące, pastwisku , w stadzie , a pod siodłem tylko czeka na muśnięcie po boku aby mieć pretekst do galopu 🙂 a dwugodzinny teren tylko ją nakręca a nie męczy . tylka trzeba umieć wybrać konia , a nie w ,,tuptusiu,, kumulowac energię aby starczyło na trening 😁 ( to nie była osobista wycieczka jakby co :kwiatek: )
halo, dojrzały, doświadczony i ujeżdżony koń będzie energiczny nie tylko wtedy jak jedyna możliwość ruchu to ta pod siodłem.
Zapytaj się crazy czy Czesiu nie miał energii jak zaczęła go padokować.
Złocisz będąc w domu, codziennie wychodzi na pastwisko/padok. Maszeruje po górkach, czasem złapać go nie idzie, bo galopuje z jednej strony na drugą. I naprawdę, energii on ma za 3 konie. A poza tym, jest wytrzymały i po 3 dniach zawodów nie jest mega spokojny - czyli wycieńczony. Wręcz przeciwnie 😀
Ps. Jeśli tak wygląda koń bez energii, nie mam więcej pytań.
Strzyga, gdzieś pisałam o Jedynej możliwości ruchu pod siołem??? Przeproś za nadinterpretację 😀 Koleżanka napisała, że z JEJ punktu widzenia im dłużej koń padokowany (w kontekście 24/h) tym LEPIEJ (czyt. jedynie słuszne) - bo SPOKOJNY. To polemizuję. Aaa! To dlatego Złocisz miał tyle energii, że na czas zawodów nagle w boksie zamknęli, potwory! Że też Poni nie zabił na pierwszym okrążeniu 🙇 I założę się, że podła Ponia krzywdzi konia dając mu cokolwiek poza sianem! blucha z tym nie polemizuję. Tylko z tym, że 24/h to ZAWSZE LEPIEJ.
Strzyga, czyli że koń 24/h na dworze jest stabilniejszy psychicznie niż ten tyko 12? Jakbyś jeszcze miała jakiekolwiek dowody, ba! przykłady - to chętnie przekażę radę znajomym, szczególnie tym jeżdżącym GP i nieco narzekającym na "stabilność psychiczną". Rozumiem, że twoje poniaki - na których uczysz maluchy - też 24.h na dworze?
halo, z Twoich wypowiedzi mam wrazenie, ze najwazniejsze jest dla Ciebie czy kon jest wystarczajaco energiczny i jakby to miala byc jedynym kryterium czy konia zamknac w stajni czy wypuscic. Dla mnie to jest dosc dziwne, bo moim zdaniem najwazniejsze jest zdrowie konia.
tashidelek, to wszystkie konie, które nie są padokowane, są ciężko chore? Umierające? Nieszczęśliwe? Znam przypadki, gdzie to właśnie padokowanie sprawia, że konie są chore. A zamknięte w boksie na leczenie - faktycznie nieszczęśliwe.
Wszystko zależy, po co się ma konia. Jeśli chcesz tylko, żeby koń był zdrowy, można wirtualnie zaadaptować konia z fundacji i co miesiąc przesyłać kasę na jego utrzymanie, jedzenie i suplementy. W ten sposób koń będzie zdrowy i najważniejsze zostanie osiągnięte... Jeśli chce się na koniu jeździć, no to cóż, nie wszystkie zwierzaki mają taki temperament, wagę i konstrukcję jak haflinger. I najważniejszy jest zdrowy rozsądek.
A z padokowaniem jest różnie, przynajmniej po moich osobnikach sądząc. Skwar się nakręca, paradoksalnie jest bardziej porozpinany, jak nie wychodzi na zewnątrz, np. przy bardzo kiepskim podłożu. Zombie łatwo popada w nudę codziennej pracy i jeśli dodatkowo wychodzi - na padok, spacery w ręku, trawę itd. - zyskuje więcej szwungu i woli życia przy większych wymaganiach treningowych. I tylko młodzież standardowo - jeśli nie wyjdzie i nie polata, to potem polata pod siodłem 😉
tashidelek, energia jest dość dobrym kryterium dobrostanu. Bo koń chory - energiczny nie będzie 🙁 Energia i chęć do pracy to coś więcej niż zdrowie, a nie - mniej niż zdrowie. Można np. być zdrowym, a: zmęczonym, ospałym, obżartym, niedożywionym, zmarzniętym, przegrzanym, zobojętniałym... Jeszcze poproszę o definicję zdrowia, bo niewykluczone że mamy na myśli różne definicje. W przypadku koni (w uproszczeniu) "zdrowie" można też zdefiniować tak: zdolność do wymaganej pracy w długim okresie czasu bez "ponadnormatywnych" szkód dla organizmu - wtedy energia zmieści się w definicji. W sumie, jak się dokładniej zastanowić, u ludzi też zdrowie określamy zdolnością do pracy/nauki, nie? (L-4, zwolnienie) Strzyga, piszę tak jak wszyscy na r-v. Czy stoją 24 h na dobę minus czas na jazdy i obrządek? Zauważyłaś, że nie odpowiadasz na pytania? Ani - nie przeprosiłaś?
Oczywiście większość z nas trzyma konie po to, żeby na nich jeździć, więc warunki utrzymania są pewnym kompromisem między tym co, dla konia zdrowe i naturalne a tym, co wygodne dla jeźdźca. Tylko błagam, niech nikt nie mówi, że ogranicza lub rezygnuje całkowicie z padokowania dla dobra konia, bo to już zalatuje hipokryzją. Pomijając przejściowe kontuzje czy choroby, dla konia zdrowsze jest przebywanie na zewnątrz jak najdłużej - bo z jego fizjologią zgodne jest łazić i żreć przez większą część doby. Oczywiście jazda nie jest naturalna i im większy poziom treningu tym utrzymanie "naturalne" staje się mniej prawdopodobne - ale umówmy się że trenujemy dla siebie, dla własnej przyjemności i wyników, więc zdrowie konia jest tutaj środkiem, a nie celem samym w sobie.
Poza tym prawidłowo żywiony i suplementowany koń nawet przy padokowaniu 24/7 nie będzie ospały - przy pastwiskach non stop owszem, zdarza się ale przy karmieniu sianem? 🤔wirek: Poza tym nikt nie broni podkręcać konia paszą 😉 Śmiem twierdzić że moje konie od kiedy są padokowane przez większą część doby mają dużo lepszą kondycję i podstawowy poziom rozruszania, jeśli mogę to nazwać - w sensie potrzebują dużo krótszego czasu na rozprężenie i rozluźnienie. Te co miały petardę w dupie i tak ją mają, te co potrzebują a nie mają - dostają więcej/inną paszę.
Tylko błagam, niech nikt nie mówi, że ogranicza lub rezygnuje całkowicie z padokowania dla dobra konia, bo to już zalatuje hipokryzją. Pomijając przejściowe kontuzje czy choroby, dla konia zdrowsze jest przebywanie na zewnątrz jak najdłużej - bo z jego fizjologią zgodne jest łazić i żreć przez większą część doby.
Nie wywołuj wilka (a właściwie Smoka) z lasu, bo jakiś czas temu toczyła się burzliwa dyskusja na temat wyższości trzymania konia pseudo sportowego 22h na dobę w boksie niż wypuszczania go na padok, łąkę, wybieg (czy jak kto i gdzie woli) 😉
I dyskusja skonczyla sie tak jak zawsze: chcesz to kup sobie konie za swoje pieniazki i padokuj go nawet przez 74h na dobe albo w ogole nie wypuszczaj z boksu Bo to wtedy bedzie Twoja sprawa i nikomu nic do tego jak ktos padokuje albo niepadokuje konie 🤔 Nie wiem po co kolejny raz (chyba milionowy) jest rozpoczynany tego typu 🚫
Koleżanka napisała, że z JEJ punktu widzenia im dłużej koń padokowany (w kontekście 24/h) tym LEPIEJ (czyt. jedynie słuszne) - bo SPOKOJNY.
Oj halo, teraz Ty przeproś za nadinterpretację. Sorry, ale LEPIEJ (i to z mojego punktu widzenia, jak sama zauważyłaś) to nie znaczy "najlepiej", a już na pewno nie "jedynie słusznie", jak to sobie zinterpretowałaś. Gdybym chciała napisać - jedynie słusznie, napisałabym dokładnie tak a nie inaczej. Jeśli piszę że z mojego, to mam dokładnie na myśli z mojego, a reszta niech robi co chce. Z resztą od początku się tu obie z efeemerydą zgadzamy, że nie ma idealnego systemu, więc skąd Ci w ogóle przyszło do głowy "jedynie słuszne"? Nie wiem, czy padokowanie konia "spuszcza" z niego energię potrzebną do sportu, bo nigdy sportu nie jeździłam. Być może okazałoby się, że miałby tej "energii" wystarczająco mimo padokowania, nie wiem ( z resztą była już podobna dyskusja w kontekście koni Uty Graf, mnie się nie chce tego po raz n-ty przetrawiać). Natomiast tak jak powiedziałam - widziałam wielokrotnie różnicę w zachowaniu poszczególnych koni kiedy wychodziły na dwór a kiedy nie wychodziły (choćby z powodu deszczu) - i biorąc pod uwagę moje oczekiwania względem przyszłego (miejmy nadzieję) konia zamierzam z tego doświadczenia skorzystać w przyszłości. Mnie zależy na koniu stabilnym - dzięki strzyga, dobre słowo 😉 I koń innych kompletnie mnie nie obchodzi, cały czas mówię "z mojego" punktu widzenia. I zdania nie zmienię, bo uważam że konia i sposób jego utrzymania należy dobierać do własnych potrzeb (czyli znowuż nie twierdzę halo, że coś jest jedynie słuszną opcją...). Mnie nie obchodzi sport, mnie obchodzi relaks, chcę spokojnego tuptusia do wożenia d**y po lesie. I nic nikomu do tego, jeśli nawet kupię sobie flegmatycznego, osiemnastoletniego haflingera na trzech nogach, jeśli tylko będzie odpowiadał moim skromnym potrzebom. Ktoś lubi konie nabuzowane - niech se ma. Ja cenię sobie zarówno jazdę konną jak i moje zdrowie, wiec lubię ograniczać ryzyko, które przecież jest w każdym sporcie (np. przez dobór odpowiedniego konia do jazdy - i uważam to za rozsądne). Quanta podała bardzo ładny przykład swoich koni..., potwierdzający znowuż, że nie ma jedynej i słusznej metody. I racja, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Dlatego ja znając własne możliwości i potrzeby będę szukała konia odpowiedniego dla siebie, i zapewne różnił się on będzie gabarytami i temperamentem od wymarzonego konia np. halo. Quanta też widzę gustuje w innych gabarytach niż ja - i bardzo dobrze, po to jest tyle ras i sposobów utrzymania, żeby każdy wybrał coś dla siebie. Ja nie rzucam się z widłami na wszystkich sportowców, "sportowców" i innych użytkowników koni, którzy z takich czy innych powodów trzymają zwierzęta w boksie. Oczywiście, uważam, że koń ze względu na swoje pochodzenie i konstrukcję zapewne najlepiej czułby się po za boksem, no ale nie uprawiajmy jakiegoś fanatyzmu. Konie się użytkuje i tak jak napisałam już poprzednio - trzeba wziąć pod uwagę potrzeby zarówno konia jak i jego użytkownika. Jak to ktoś zrobi? Nie mój koń - nie obchodzi mnie. Orzeszkowa dość ładnie to ujęła. Swoje zdanie mam, jednakowoż za fanatyka się nie uważam. Jak forum dyskusyjne, to dyskutuję. Dava No widzisz.... a pomyśleć, że jedynie chciałam sprostować pewne nieścisłości w poście efeemeryda. Co śmieszniejsze, my obie się ze sobą zgodziłyśmy a dyskusja dalej leci 😵
Tak czysto teoretycznie - zastanawiam się nad zasadnością odwoływania się do fizjologii w tej dyskusji - ciągłe żarcie, bezustanne pobieranie małych ilości pokarmu jest dla konia prawidłowym stanem fizjologicznym. W naturze konie nie robią przerw w pasieniu na dłużej niż 4h - do tego jest przystosowany ich układ pokarmowy. Poza tym, w naturze konie przemieszczają się średnio 8 - 26 km dziennie (jedząc) - do tego naturalnie przystosował się aparat ruchu.
Jeśli wywalamy konia na pół dnia na padok, nie zapewniając mu przy tym możliwości jedzenia, to czy nie robimy mu większej krzywdy niż zostawiając w boksie, gdzie ma zapewnioną możliwość robienia tego, do czego jest przystosowany? No i pod warunkiem zapewnienia tych kilkunastu kilometrów dziennie podczas jazdy (nie liczyłam nigdy, ale coś mi podpowiada, że podczas zwykłej jazdy na placu można z łatwością tyle wykręcić) czy rzeczywiście straszna krzywda (w fizjologicznym rozumieniu) dzieje się koniom, które resztę dnia spędzają w boksie?
Oczywiście, nie da się pominąć wpływu padokowania na psychikę koni - ale czy nie jest tak, że to jest w znacznym stopniu rzecz osobnicza? I czy w takim wypadku można spokojnie przyjąć, że rzeczywiście są konie, którym padokowanie nie będzie służyć (vide: quantowy Skwarek)?