Forum konie »

Imprinting źrebiąt - wasze doświadczenia

Niebawem urodzi sie mój pierwszy źrebak.  Ktoś polecił mi by na źrebaku przeprowadzić imprinting. Nie jestem naturalsem, mam do mnie przyjechać fachowiec od tego  🙂 . Trochę poczytałam, ale na zagranicznych forach wypowiedzi są różne - od entuzjazmu po zdecydowane nie. 
Jakie macie doświadczenia?
Zdecydowanie tak. I wogóle ci naturals do tego celu nie jest potrzebny. A opieka nad takim źrebakiem potem jest o niebo łatwiejsza.
A mogłybyście przybliżyć co to takiego jest?  😡
No własnie, ja tez nie wiem  😡
imprinting, czyli wdrukowanie to wykorzystanie faktu, ze nowo narodzone zwierzatko wszystko przyjmuje na wiare 😉
sluzy wpojeniu konikowi, ze czlowiek jest normalna czescia konskeigo swiata i wszelkie dziwadla przez niego wymyslona, jak wpychanie palcow do uszu czy nosa, pukanie w kopyta, macanie wszedzie, zginanie nozek, otwieranie pyska, szeleszczenie, przykrywanie itp itd, co tam komu do glowy przyjdzie sa normalne i nie nalezy sie ich bac

w praktyce to wyglada tak, ze po urodzeniu i wymizianiu przez matke, zrebaka mizia czlowiek

imprintingowalismy naszego obecnie trzylatka - faktycznie skubaniec sie nie dziwi zadnym wymyslom z ludzkiej strony
co tez ma swoje wady 😉
dziś się to nazywa imprinting, a kiedyś było to po prostu wychowywanie źrebięcia 🙂
Hm... no ja gdybym miała źrebaka to własnie tak bym robiła, to dla mnie raczej normalne. Chyba, że to jakis specjalny system?
wychowywanie zrebiecia to pozniej

Alice, mozna se nawet certyfikat ze umiesz zrobic, aczkolwiek to takie dosc intuicyjne jest
imprinting, czyli wdrukowanie to wykorzystanie faktu, ze nowo narodzone zwierzatko wszystko przyjmuje na wiare 😉
sluzy wpojeniu konikowi, ze czlowiek jest normalna czescia konskeigo swiata i wszelkie dziwadla przez niego wymyslona, jak wpychanie palcow do uszu czy nosa, pukanie w kopyta, macanie wszedzie, zginanie nozek, otwieranie pyska, szeleszczenie, przykrywanie itp itd, co tam komu do glowy przyjdzie sa normalne i nie nalezy sie ich bac


to jest wychowywanie 🙂 od małego.
Pytaj remedios ona w tym siedzi
dziś się to nazywa imprinting, a kiedyś było to po prostu wychowywanie źrebięcia 🙂

"wychowywanie" to może nie jest do końca dobre słowo, ale masz rację. I sąsiad i dziadek opowiadali, że źrebaka to od najmłodszych godzin, a najlepiej zaraz po porodzie trzeba "obmacać" gdzie tylko można 😉
Gillian różnica między jednym a drugim jest taka, że na wychowywanie masz całe źrebięctwo/życie 😉, a na imprinting u koni chyba tylko ok dwóch tygodni, nie pamiętam ile dokładnie, ale krótko. U psów do 7 tyg. życia.
a ja uwazam, ze to g. prawda... miałam dwa źrebaki od jednej matki, jeden bez imprintowania, drugi po. ten bez byl idealny charakterowo i nic nie robilo na nim wrażenia, ten drugi zupełne przeciwieństwo... zastosować nie zaszkodzi, ale na spektakularne efekty bym nie liczyła...
Ja nie wiem na ile to jest skuteczne ale wiem, ze tteraz organizuja nawet specjalne szkolenia, wiec cos w tym musi byc, bo jest to wykorzystywane nie tylko u koni, faktycznie Remedioss ma zrobiony taki kurs, moze cos nam podpowie?  🤔
Imprinting ma miejsce w przypadku pierwszych 24 godzin życia źrebaka, to co robimy w następnych dniach to już zwykłe szkolenie, a najlepszy moment  do imprntingu jest do pierwszej godziny życia źrebaka. Dr Miller, który imprintingiem sie zajmuje, na seminarium w Polsce polecał by robić go zanim matka wyliże źrebaka - budziło to obawy widzów czy np taka matka nie odrzuci źrebaka, ale on mówi, że takie coś nie zajdzie, a wręcz większosc matek ośmiela fakt, że człowiek zajmuje się 'tym czymś co wyszło z ich brzucha'. Chyba że mamy doczynienia z agresywną matką, wtedy albo można jej najpierw pozwolić polizać źrebie, albo porosić kogoś o potrzymanie klaczy. Niektórzy ludzie uważaja, że nie powinno sie wtryniać w te pierwsze momenty klaczy i źrebaka, ale to wcale tak nie jst, że jak nie damy klaczy policac źrebaka w pierwzej godzinie to nagle straci instynk macierzyński albo cos sie popsuje w relacji jej z malcem. A nam to ułatwia póxniejsze lata pracy z koniem, który łatwiej sie uczy i chętniej współpracuje z człowiekiem. Poza tym jeśli matka jest spokojna to może sobie wąchać i lizać źrebaka w czasie naszej pracy, to zazwyczaj jedno i drugie sie nie wyklucza.
W czasie tych pierwszych godzin życia źrebaka zachodzi proces bardzo szybkiego uczenia się(nigdy już potem nie ma taiego okresu żeby si ekoń tak błyskawicznie uczył - takie momenty są też u inych zwierząt, zresztą to jest bardziej rozbudowane pojecie niż tylko szybkie uczenie sę, bo to jest też pewne niezbędne uczenie się - źrebak w pierwszych godzinach życia uczy sie, że si epodążania za matką - jak sie tego nie nauczy to może zginąć - oczywiście w naturze - również u ludzi pewne umiejetnoci zdobywamy w jakimś konkretnym okresie życia - np jest pewnien okres  w którym mozemy się nauczyć języka i jeśli wtedy nie bęziemy mieć styczności z mową to już nigdy nie nauczymy się mówić!).
CO do imprintingu u koni - w minute jesteśmy w stanie odczulić konia na jakiś bodzieć- np dzwięk maszynki do golenia czy na pukanie w kopyta. JEdnakże zaimprintingowanie nie będzie oznaczało, że źrebak bedzie super wychowany jesli potem np na 3 lata go zostawimy i nie bedziemy z nim nic robić - prawdziwe efekty sie ma, jeśli co kilka dni powtarza sie ćwiczenia któe sie zrobi w trakcie imprintingowania. Ale jak sie nie będzie powtarzało tego to i tak takie zaimprintingowane źrebie będzie 'łatwiejsze' niż to nie zaimprintingowane.

Imprinting łatwo jest sknocic, gdyż głównie polega na odczulaniu, którego dobre przeprowadzenie wymaga pewnych umiejetności, dlatego jak ktoś nie ma o tym pojecia to lepiej, zeby sie za to raczej nie zabierał - wtedy dobrze jest po prostu wygłaskać źrebaka i zaznajomić ze swoją osobą w pierwszych godzinach jego życia i też będzie ok 😎
Ja mam skale porównawczą, bo na kilku pierwszych rocznikach swoich źrebiąt nie robiłam tego, a na późniejszych robiłam i róznice były wyraźne, zwłaszcza jeśli chodzi o zachowanie przy rozczyszczaniu kopyt. Może właściwsze tu byłoby słowo "odczulanie"?
to takie dosc intuicyjne jest


zgadzam się z ushią- to są rzeczy, do której tak naprawdę nie trzeba dużej wiedzy- pukanie w kopytka, zginanie ich, obejmowanie w popręgu, wkładanie palców do uszu i nosa, naciskanie dłonią na grzbiet, okrywanie ręcznikiem, czesanie szczotką...

"profesjonalni" imprinterzy idą o krok dalej- np zaprzęgają do mini-wózeczka, kładą przedmioty na grzbiet...ale to już wyższa szkoła jazdy.
Hmhh... Imprinting...
W '94 roku miałam klacz, która urodziła źróbkę. Jak tylko wylizała małą, to zaraz byłam w boksie, roztarłam źrebola dokładnie swoim swetrem, obmacałam całego, czy ma wszystko kompletne i na swoim miejscu, sprawdziłam kopytka i pogilgałam takie śmieszne miękkie podeszwy z mikro strzałeczkami. Normalnie - intuicyjnie, w końcu po kupnie kobyły z bonusem niespodzianką w środku czekałam aż 8 miesięcy na źrebaka 🙂
A teraz się okazuje, że proszę, imprinting, i że jeszcze fachowca od tego można zatrudnić 😉
Hmhh... Imprinting...
W '94 roku miałam klacz, która urodziła źróbkę. Jak tylko wylizała małą, to zaraz byłam w boksie, roztarłam źrebola dokładnie swoim swetrem, obmacałam całego, czy ma wszystko kompletne i na swoim miejscu, sprawdziłam kopytka i pogilgałam takie śmieszne miękkie podeszwy z mikro strzałeczkami. Normalnie - intuicyjnie, w końcu po kupnie kobyły z bonusem niespodzianką w środku czekałam aż 8 miesięcy na źrebaka 🙂
A teraz się okazuje, że proszę, imprinting, i że jeszcze fachowca od tego można zatrudnić 😉


Hehe widocznie wszystko można nazwać i na wszystkim zarobić  😁. Dla mnie takie rzeczy też były intuicyjne ;p.
Ja nie moge mowic ogolnie, bo wielkiego porownania nie mam. Z moim zrebakiem mozna powiedziec, ze przebywalam i pracowalam od 2 dnia zycia i naprawde wyrosl na porzadnego i milego czlowiekowi zwierzaka. Nie bylo problemow ani z werkowaniem kopytek, prowadzeniem na uwiazie, pozniej z lonzowaniem, zakladaniem siodla i sprzetu, wsiadaniem czy zajezdzaniem. Ale oczywiscie to nie musi byc regula.

Jednak te pierwsze chwile po urodzeniu uwazam za zbyt "intymne", mimo, ze to tylko (a moze az?) zwierzeta i nie chcialabym naruszac tej intymnosci. Moim zdaniem nalezy zostawic te chwile matce i zrebieciu, nie wyobrazam sobie "trzymac" matki zeby zrebaka miziac 🙄

Mysle,ze wystarczy pozniejsze, umiejetne wychowanie i bedzie wszystko ok.
Co do zarabiania na imrintingu - pojęcie to sformuowal wybitny niemiecki etolog, Konrad Lorenz(polecam jego opowiadania o zwierzętach, są cudne!), który imprintingowal wpierw ptactwo wodne(był nawet film z nim jak lata samolotem i stado gesi lata za nim 😉 ). Koniarze i psiarze zaadaptowai to pojecie na swoje potrzeby później i nie wszyscy na tym zarabiali - zrestą są ludzie, którzy stosują imprinting i nie wiedzą ze on sie tak nazywa, a robią go doskonale(niektórzy hodowcy), są też tacy co dzielą się tą wiedzą z ludźmi, którzy w pierwsze dni życia źrebaka nie robią z nim nic, z czystej sympati do zwierząt, bo chcą zeby sie łatwiej odnajdywały w naszym swiecie, a są tacy co na tym zarabiają. Czyli z imprintingiem jest jak ze wszystkim innym 😉
Nie ma nic trudnego w głaskaniu źrebaka, stukaniu w kopytka i masowaniu torebką foliową. Będzie się to nazywało opieką nad źrebakiem. Imprinting to jednak coś więcej niż opieka nad źrebakiem i powiedzmy przyzwyczajanie go do człowieka.
To czego trzeba się nauczyć to odpowiednie stosowanie nacisku, prawidłowe dostosowanie ilości powtórzeń, rozpoznanie napięć w ciele źrebaka i co najważniejsze wyczucie czasu podczas odpuszczenia.
Imprinting nie kończy się na pierwszych 2 h życia źrebięcia. Przez kolejne dni utrwala się u niego pewne odruchy w odpowiedniej kolejności i odstepach czasu. Sesje nie powinny trwać więcej niz 15 min. W czasie tego treningu uczymy ustępować od nacisku, podążać za sugestią, budujemy zaciekawienie, czaangażowanie źrebaka w zabawy z człowiekiem. Oczywiście wielką część tego tranigu obejmuje odczulanie. Jednak łatwo robiąc to nieprawidłowo już w pierwszych dniach życia małego konia nauczyć go złych nawyków, lub wręcz uczulić na niepożądane bodźce zamiast odczulić. Widziałam źrebaki które poddane były "imprintingowi". Oczywiście wczesne nauczanie źrebiąt - bo tak bym to nazwała daje rezultaty, ale nie jest to imprinting. Bardzo często te terminy są mylone i niezrozumiane. Wielu właścicieli koni eksperymentuje na oślep na swoich źrebiętach jednak należy zrozumieć że trening imprintingowy ma swoje wytyczne i zasady. Jeśli ktoś nie kieruje się nimi i nie postępuje według formuły, nie stosuje metody treningu imprintingowego w rozumieniu dr Roberta M. Millera. A to właśnie ten człowiek tę metodę opisał.
Od listopada jest kilka osób w Polsce które legitymują się certyfikatem wystawionym przez dr Millera. Myślę, że z czasem będzie dane zobaczyć efekty naszej pracy.
I te napiecia w ciele zrebaka poznali na fioletowym pluszowym jednorozcu  😂

uwielbiam naturalsow  😎
mnie ciekawi to co pisze Remedioss i chetnie zobaczylabym jak to wyglada na zywo, wykonane profesjonalnie. Na pewno w duzej mierze to marketing jak zawsze, ale chyba wole to niz nieumiejetne obchodzenie sie ze zrebakami, ktore niestety mialam okazje widziec. Mialo to miejsce w prywatnej stajni gdzie malo znajacy sie na koniach wlasciciel trzymal je dla swojej i jak myslal ich przyjemnosci. NIestety to co robili stajenni z okolicznej wioski bylo karygodne i straszne. Ale nie ma sensu zeby sie tutaj nad tym rozpisywac, bo az szkoda slow.
Ja też mam ten certyfikat - ale nigdy nie robiłam imprintingu, wiec nic on nie znaczy 😉
Dr Miller opisał jak robić imprinting z końmi - ale pojecie było znane wśród etologów wcześniej, zresztą Miller sam o tym mówi - on to tylko zaadaptował na potrzeby końśkie. Jego metoda ma dużo współnego z tym jak sie szkoli konie wg naturala - ale można nic nie mieć wspólnego z naturalem, a imprinting robić - każdy potrzebuje by koń miał odruch podążania, by dawał nogi, by dawał sobie zrobić sondę itp 😉

A tu dla ciekawych - Lorenz i jego zaimprintingowane gęsi
😎  niestety film jest bez głosu.
I jeszcze o klasycznym eksperymencie Lorenza:
Imprinting ma miejsce w przypadku pierwszych 24 godzin życia źrebaka, to co robimy w następnych dniach to już zwykłe szkolenie, a najlepszy moment  do imprntingu jest do pierwszej godziny życia źrebaka. Dr Miller, który imprintingiem sie zajmuje, na seminarium w Polsce polecał by robić go zanim matka wyliże źrebaka - budziło to obawy widzów czy np taka matka nie odrzuci źrebaka, ale on mówi, że takie coś nie zajdzie, a wręcz większosc matek ośmiela fakt, że człowiek zajmuje się 'tym czymś co wyszło z ich brzucha'.


A źrebak nie ma problemu z tym, że kobyła go nie wylizała? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia o koniach ale u krów lizanie nie tylko oczyszcza sierść ale pobudza krążenie, pomaga usunąć smułkę i robi mnóstwo pożytecznych rzeczy. U koni nie jest podobnie?
My o masujemy i wycieramy więc jakby zastępujemy matkę. Jest to na pewno kontrowersyjne czy dać matce najpierw sie zająć źrebakiem czy nie - ja osobiscie bym chyba dała i zabrała sie za imprintingowanie po godzinie, ale dr Miller argumentował, żeby robić od razu. Ilu ludzi tyle opinii, ja nie miałam kazji oglądać na żywo imprintingu, więc trudno mi sie określić. Ale na pewno nie musimy sie bać, ze jak zamiemy sie pierwsi źrebakiem to matka go odrzuci.
Fioletowy jednorożec był absolutnie niezastąpiony 😉

A umiejętność wyczucie czasu nabywa się przez wieloletnią świadomą pracę z końmi. Umiejętność wyczucia napięcia w ciele źrebiąt i oceny odpowiedniego momentu odpuszczenia można się nauczyć jedynie pracując ze źrebakami. Doświadczenie jest kluczową sprawą. Trzeba je zdobywać 🙂
[quote author=branka link=topic=15930.msg466517#msg466517 date=1264974359]
Imprinting ma miejsce w przypadku pierwszych 24 godzin życia źrebaka, to co robimy w następnych dniach to już zwykłe szkolenie, a najlepszy moment  do imprntingu jest do pierwszej godziny życia źrebaka. Dr Miller, który imprintingiem sie zajmuje, na seminarium w Polsce polecał by robić go zanim matka wyliże źrebaka - budziło to obawy widzów czy np taka matka nie odrzuci źrebaka, ale on mówi, że takie coś nie zajdzie, a wręcz większosc matek ośmiela fakt, że człowiek zajmuje się 'tym czymś co wyszło z ich brzucha'.


A źrebak nie ma problemu z tym, że kobyła go nie wylizała? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia o koniach ale u krów lizanie nie tylko oczyszcza sierść ale pobudza krążenie, pomaga usunąć smułkę i robi mnóstwo pożytecznych rzeczy. U koni nie jest podobnie?
[/quote]

Moja jedna kobyła jak urodziła źrebaka, to była taaaaaka tym faktem zmęczona, że specjalnie nie interesowało jej to "coś" w boksie. Ja źrebaczka wycierałam, a kobyła dopiero jak sobie odpoczęła, to raczyła się zająć dzieckiem, już czystym i suchym 😀
Te klacze, które są oswojone z człwiekiem, to nie powinny mieć problemu z akceptacją takiego ruszanego źrebaka. Przecież wszystko wokół nich jest nasączone zapachem człowieka, więc jest to normalne że źrebak też. A jak jest spokojna klacz, to można sobie wspólnie oswajać źrebaka, klacz może go wylizywać, a my w tym czasie możemy być przy tym, głaskac go itp.
mam coraz większą pewnośc,że Miller to niebezpieczny ideolog opetany jakąś niebezpieczną myślą...i coraz bardziej żałuję że nie byłem na spotkaniu z nim...choćby po to żeby sie spytac, jako etologa, kiedy i jak źrebie nawiązuje więź z matką...i jakie moga byc rozwojowe konsekwencje braku tej więźi lub jej upośledzenia?
ciekawe czy wogóle to zbadał zanim zaczął sie bawić w modyfikację i sprzedaż certyfikatów?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się