Ja tam na termometru nie chce widzieć! Ale z mojego zarośniętego, mamuciego gniadosza sypie się futro i to w ogromnych ilościach - WIOSNA IDZIE ! ... tylko kiedy...
Ranyyy... ależ mnie przeraziły te opisy upadków. Mam nadzieję, że komuś czegoś przypadkiem nie zasugerowałam 😡. U nas naprawdę było super super - ciekawe, czy dzisiaj nadal??? [a były takie śliskie dni i metry (te chrzanione kałuże :marze🙂], że tylko stęęępem, raz nawet rurociąg był niebezpieczny. I znamy dosłownie każdy metr tras, na których galopujemy. Kiedyś był taki teren, że było 50 metrów stępa, 15 kłusa, 100 stępa, 20 kłusa... i w kółko, a pogalopować się dało akurat po drodze, która w żadnych innych czasach się do galopu nie nadaje... W tym roku było paskudnie, że "układ" terenu w terenie zmieniał się z dnia na dzień. Kolejni "wywiadowcy" musieli podawać dokładną topografię.
ja się w niedzielę ucieszyłam trochę za wcześnie, bo jak sprawdzałam plac był miękki i nie-śliski (zrobiła się mieszanka sniegu z piachem). Niestety jak przyszło do galopu okazało się, że owo podłoże mimo że miekkie i elastyczne jest strasznie nierówne i koń galopował tak nieregularnie i szarpiąco, że nie dało się wsiąść porządnie w siodło :/ A jeszcze do tego włączyła mu sie opcja "bieganie"
teraz co prawda na termometrze duży -, ale chociaż nie ma tego ohydnego wiatru
ja też. co prawda w teren się nie wybrałam, ale po 10 minutach na ujeżdżalni nie czułam palców. w dwóch parach rękawiczek :/. w dodatku nierówno i ślisko. nie lubię zimy.
Ja dziś wsiadłam na kucyka, pojeździłam stępem, poćwiczyłam dużo, ale tak naprawdę nic. Nie mam zupełnie koncepcji i ochoty na samodzielną pracę w stępie. Ale przynajmniej nie zmarzłam. Nic, a nic. Na drugiego konia już nie chciało mi się wsiadać, bo niewiele bym z nią zrobiła na takim podłożu. Młody koń, nie umie za dużo, a bez pomocy z dołu nie bardzo widzi mi się jej uczyć czegoś nowego, co nie wymaga porządnej rozgrzewki. Pomęczyłam ją w stajni z ziemi i dałam spokój.
Ehhh... a jutro ma być tak samo. Coś nie widać wiosny 🙁
A u nas było dzisiaj około -2/-3 jak zaczęłam jeździć. Obcykałam trasę dalej w las gdzie można normalnie jeździć (przed mrozami ziemia nie była tak zdeptana i nierówna). Pojeździłam sobie nawet udało mi sie w 3 chodach. Koń szczęśliwy i dzisiaj mocno do przodu 🙂 Zmarznąć nie zmarzłam dopiero po tym jak zsiadłam zaczęło mi się robić zimno bo i temperatura powietrza spadała. Jestem w końcu zadowolona ale ja chce wiooooosne 👿
No i plułam sierścią przy czyszczeniu bo była wszędzie. Niech to ciepło w końcu przyjdzie.
Severus, ale wy macie przecież w lesie galopówkę, która zaczyna się pod szlabanem w Legionowie, a kończy na Choszczówce. Do tego jeszcze tzw. puchata, po której zawsze dało się w zimie jeździć, więc nie musicie siedzieć na placu.
po ostatniej glebie z koniem mam spore obawy przed samotnymi terenami. sporo czasu minie, zanim się znów w taki wybiorę. gdyby tamten teren był samotny, to nie miałby kto złapać mi konia, zostałabym sama w środku lasu ze złamaną nogą, nikt by po mnie nie przyjechał, bo wszystko było zasypane. co za przerażający scenariusz 😁.
To dobrze 😉 Mam takiego konia który jak mnie wysadzi to zawsze zostaje przy mnie 💘
Raz na łące (w kłusie) zrobiła swój słynny piruet w powietrzu, ja zobaczyłam swoje siodło z lotu ptaka, ona wylądowała w to samo miejsce z którego sie wybija i stała nad mnie i przyglądała się zdziwiona co ja robie na ziemi obok 🤔
Severus, witaj w klubie... Mam dokładnie to samo, w tereny lubię jeździć, ale nie zawsze jest ktoś "do kompanii". Z kolei sama mam złe wspomnienia i dotąd się nie odważyłam.
halo, na muchy są odmuszacze, maski i derki siatkowe, na pot rexona także - bez marudzenia 😁 [btw, zepsuła Ci się spacja? :/ ]
Severus to przywyknie 😉 Mój bał się ciężarówek, samochodów i innych "większych" jeżdżących rzeczy tak panicznie, że raz mi się wyrwał razem z siodłem i galopował prosto na ulicę.... na szczęście przyszło mu do głowy, żeby nie wpaść w tą ulicę. 🙇 Później był dramat, jak trzeba było jechać w teren i przejść dosłownie 50 metrów ulicą, która nie była ruchliwa, była w lesie, ale... oczywiście wtedy kiedy JA wybierałam się w teren, to nagle na tej ulicy musiały się znaleźć kolejno: ciężarówka, koparka, 2 osobówki, mimo, że wcześniej przez cały dzień nic nie jechało 👿 koń tam prawie zawału dostawał, ale trudno, przejść trzeba było. No, ale jeździłam w ten teren, sama, z końmi, później przeprowadzałam go kilka razy ze stajni do stajni tą samą drogą, zawsze czekałam na poboczu albo w lesie, kiedy jakiś samochód jechał i koń się przyzwyczaił. Ostatnim razem jechała przed nami koleżanka samochodem, koń ani uchem nie kiwnął, więc jestem o tyle spokojna, że teraz nie będzie jakiejś wielkiej katastrofy i paniki. Mogę zabrać swojego psa 😁 Ale....i tak w końcu sobie powiedziałam, że boję się jechać sama w te nie do końca znane sobie lasy niedaleko mojego domu. Przyznałam to sama przed sobą, więc teraz mi będzie łatwiej strach pokonać. Niechno przyjdzie jakaś wielkanoc albo inne święto morza, kiedy będzie mniejsze prawdopodobieństwo samochodów, dzieciaków na skuterach i innych atrakcji.... Jeszcze niech wtedy pada....
Haha, a propos terenów 😉. Ostatnio nie miałam za bardzo czasu i wcisnęłam rudego forumowej Bombal w terenik (w sumie to stęp z odrobiną kłusa). Wniosek Bombal po tym terenie - "Twój koń nie jest normalny"
Ja w szoku, że coś zmajstrował, nie wiem odpalił wrotki (haha), wywalił się (łojć) - no ogólnie że koleżanka ledwo z życiem wróciła. Ale sprawa jest gorsza 😀iabeł:. Jedzie sobie taki samochód wielki do wożenia kontenerów ze śmieciami - taki z dzwoniącymi łańcuchami. Jedzie i dzwoni i trzaska niemiłosiernie. Bombal się już nastawiła lekko na jakieś cuda, bo normalny koń zrobił by zwrot na zadzie i galopem do stajni pofrunął. Niestety mój koń uznał, że dużo ważniejsze są gałązki sosnowe. Stał i wpierdzielał... 🤔 😀iabeł:. Następnym razem będziemy próbować mu granat wysadzić pod nogami... zobaczymy jak daleko można mu przesunąć granicę... Choć swoją szosą wystarczy mała szara myszka na hali i mój koń robi zwroty w dowolnych kierunkach 😁
Mój koń też nie boi się czegoś, co nawet jest głośne, ale co widać i słychać z daleka (autous, ciężarowka czy quad - bez różnicy), ale coś pojawiącego się nagle i po cichu to inna bajka 😉 Też dlugo miałam obawy przed samotnymi terenami, ale tej zimy nie mialam wyjścia i jeździmy. Dziś u nas jest trochę mrozu, ale słońce świeci i mam nadzieję, że roztopi trochę nasze łąki i dróżki i uda się pojeździć przynajmniej w dwóch chodach. Koń tego bardzo potrzebuje.
Sankaritarina - on już się przyzwyczaja, wczesniej praktycznie nie chodził w tereny, a do tego jest strasznym cykorem, który potrafi przestraszyć się na śmierć własnego pierdnięcia na hali 😉 Jak idzie w teren z innymi końmi zdecydowanie łatwiej mu przełamać strachy.
Dramka - nie wiem po co te głupie insynuacje 🤔 Jesli o mnie chodzi to nie mam żadnych problemów z jazda w teren solo, byłam nie raz nie dwa... Po prostu nie widze sensu w stresowaniu tchórzliwego konia samotnymi terenami, więc na razie jeździmy z towarzystwem. Niewykluczone, że za jakiś czas pojedziemy w teren sami. Chcę dac mu szansę żeby się "wyrobił", oswoił z terenami i straszakami (patrz odp wyżej 😉 ) Uważam że teren ma być przyjemnością dla konia i dla mnie, a nie szarpaniną i walką o przeżycie. Po co mam ryzykowac zdrowie swoje i konia, zwłaszcza że koń nie jest mój?
Jak dla mnie to rzucanie takimi tekstami: Napewno on nie dorósł?