Forum towarzyskie »

Sprawy sercowe...

donkeyboy, w żadnym wypadku nie piję ani do ciebie ani do nikogo innego. Mówię tylko, że ilość lat znajomości nie jest żadnym indykatorem jakości związku. Jak jesteś szczęśliwa to jest to najważniejsze i cieszę się razem z tobą.
Natomiast np. na grupach FB nie raz piszą, że da się znaleźć na portalu męża, ale mówię, że patrzę na to z przymrużeniem oka, bo sam papier to jedno, a co z tego wyjdzie za jakiś czas to co innego. I mówię to tylko na podstawie własnych doświadczeń.
Jak widać na szambo można trafić wszędzie.
Poznałam ostatnio fajnego faceta z dzieckiem. I przyznam, że ostatnia rozmowa z nim otworzyła mi oczy jeszcze bardziej i widzę, że moja sytuacja jest gorsza niż myślałam i nawet faceci z dziećmi mogą już nie chcieć założyć nowej rodziny patrząc na sytuacje które mają z ex. Jestem coraz bliższa rezygnacji pomysłu posiadania dzieci, patrząc realnie na szanse spełnienia tego.
mindgame, trochę chyba bez sensu tak zakładać.
To, że ktoś ma już dziecko nie musi oznaczać, że jak będziecie razem to nie zechce mieć kolejnego akurat z Tobą? A już tymbardziej ciężko by ktoś się deklarował o tym na początku znajomości.
Ja mojego byłego męża poznałam jak już się otrząsnęłam po bardzo bolesnym rozstaniu. I to był taki właśnie czas, kiedy przyszedł jakiś durny lęk, że to ostatni gwizdek na to, żeby zakładać rodzinę. No i jak na wstępie - dziś jestem po rozwodzie za to z dużą wiedzą czego oczekuję od życia z kimś. Mam świetnego syna i od roku fajnego faceta. Tyle, że nie rzucam się w to na hura. On też ma swoje za sobą i dorosłego już syna. Każde z nas wie co jest w granicach naszej akceptacji, co nie. Co jakiś czas każde z nas się na czymś wyłoży, bywa różnie, ale jest zdecydowanie dojrzalej. Każde z nas daje drugiego multum swobody i zaufania. Mówimy co które czuje w takiej czy takiej sytuacji. I mieszkamy osobno. Dla mnie w tej chwili to idealna opcja - daje dużo samodzielności, swobody, a jednocześnie jest ta świadomość, że nie jest się samemu.
mindgame, a ja znowu napiszę trochę w opozycji do tego co napisałaś,bo w życiu naprawdę różnie bywa.
Obecnego męża poznałam przez neta. Zamieszkałam z nim po miesiącu znajomości. Razem jesteśmy 7 lat, a po ślubie 3. Po tylu latach już by wyszło, gdyby coś było nie tak. Tymbardziej, że przerobiłam już toksyczne sytuacje i zachowania w poprzednim związku, więc jestem na nie wyczulona.
I co do dziecka. Mój mąż też początkowo nie chciał kolejnego dziecka, po traumie którą przeżył on i jego syn podczas rozstania. Ja wtedy jeszcze też nie chciałam. Ale widząc jakim jest człowiekiem i przede wszystkim ojcem, jakoś tak mi się zmieniło. Mimo, że lata deklarowałam się, że nie chce. Ale nagle się okazało, że ja nie chciałam, bo nie trafiłam dotychczas na odpowiedniego faceta. Był mały impas przez chwilę, ale z czasem mężowi też się odmieniło w miarę jak się poznawaliśmy. Z tym, że w moim przypadku to już może być trochę za późno i ja jednak boję się zdecydować, mimo że to już na pewno ostatni gwizdek. Ale jak widać, to nie zawsze musi być tak, że facet z dzieckiem absolutnie i niezmiennie nie będzie chciał kolejnego dziecka. W życiu naprawdę różnie bywa.
pamirowa, Co do ostatniego gwizdka to moja siostra rok temu urodziła pierwsze dziecko w wieku 49 lat. Mały nie był planowany. Siostra że szwagrem zaliczyli wpadkę. A o tym, że jest w ciąży dowiedziała się dopiero w 6 miesiącu. Poszła do lekarza bo coś się jej przelewało w brzuchu. To coś ma teraz 11 miesięcy i samo już chodzi.
Emerytka1, jak to w 6 miesiącu????? Chyba tygodniu?
Perlica, całkiem możliwe, że w 6 miesiącu. Leżałam kiedyś na oddziale położniczym z kobietą 46 albo 47 lat. Właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży. Po wielu latach starań lekarze orzekli bezpłodność (nie niepłodność, tylko bezpłodność), więc jak przestała miesiączkować i przytyła to uznała, że to menopauza. Dopiero jak poczuła intensywne ruchy to zrozumiała, że menopauza raczej tak nie robi.
Moja przyjaciółka w 5, miala zespół policystycznych jajników, tarczycowe problemy , podejrzewała nowotwór a nie ciążę🙂

Wszystko mozliwe 😉
mindgame, - mam 19 lat młodszego przyrodniego brata, który jak najbardziej był chcianym dzieckiem 🙂 a mój ojciec był już w okolicy 50 jak to się wydarzyło.
Także ja bym nie skreślała tej możliwości.

Perlica, - przy ciążach w późniejszym wieku kobiety często zakładają początki menopauzy lub nawet są już w trakcie - kilka takich bejbików niespodzianek znam 😉
Przyznam, że nie rozumiem. Nie mam na myśli tego, że ktoś nie może mieć dzieci, a nagle jednak ma, bo uprawiając seks zawsze trzeba brać pod uwagę ten aspekt.
Chodzi mi o to, że jak ktoś nie zauważa ciąży 6 miesięcznej?
Rozumiem, że mając PCO to ktoś nie ma okresu regularnego, to ok nie zwróci na ten aspekt uwagi, ale jak można pominąć obecność dziecka w środku , jego ruchy, zwiększenie wagi itp.tymbardziej znając już wiele lat swoje ciało.
Chyba, że ktoś waży 200 kg to wtedy może nie zauważy?
Perlica, No nie, wręcz przeciwnie- często szczupłe dziewczyny baaaardzo długo mają małe brzuchy, wręcz niezauważalne. Moją mamę chcieli pogonić ze szpitala jak przyszła rodzić, bo wyglądała na 4 miesiąc max.
No i też nie każdy zna swoje ciało, w tym sensie, że nie każdy jest uważany. Jeżeli ma się nieregularny okres, jeżeli ma tendencję do wzdęć, problemów trawiennych, z jelitami itd. to ja szczerze wierzę, że można się nie zorientować.
Emerytka1, a to ciekawa historia.
infantil, kurcze to może ja jestem w ciąży 🤣 bo mi często jelito wypycha się przez skórę na brzuchu i się rusza, jak najem się tego czego nie powinnam😝a przytyłam ostatnio 4kg🙃
Co do mamy Twojej, to owszem zdarza się, źe ktoś ma niewielki brzuch, ale to raczej młode matki tak mają, przynajmniej tak było wśrod moich koleżanek.
Tak czy siak mnie takie historie zadziwiają niezmiennie.
Perlica, moja Mama ze mną w ciąży miała długo płaski brzuch bo poszło jej w tyłek, a miała 23 lata 😉 a jak ktoś jest trochę grubszy (nawet nie jakoś bardzo otyły) to faktycznie może długo nie być widać że jest w ciąży.
Perlica, W szóstym miesiącu poszła do rodzinnego bo jej się w brzuchu przelewało.A ten ją wysłał do ginekologa. I tak narodził się mały dzidziuś.. A więc przypuszczam, że masz jeszcze dużo czasu na dziecko.
mindgame, to była młoda, więc jednak te mięśnie trzymają wszystko w kupie,że tak powiem, więc w to wierzę. Jak i w to ,że sporo młodych kobiet po porodzie zakłada wychodząc ze szpitala 34. Ostatnio pod filmem jakiejś aktorki czy piosenkarki była oto przepychanka, bo ona wychodząc ze szpitala miała brzuch jak w ciąży i rozpętała się dyskusja ,że tak zawsze jest i źe nie można mieć po porodzie płaskiego brzucha itp.

Emerytka1, No po prostu niesamowite. A nie miała innych objawów żadnych typowo ciążowych?
To mam jeszcze 6 lat, kto wie, kto wie.
perlica ta moja poza nowotworem podejrzewała tez IBS, nawet jej przez myśl ta ciąża nie przeszła 😉 a okresu nie miewała i dłużej.
faith, ja mam sibo, znaczy teraz juz nie mam, ale rzeczywiście wtedy pełzające pod skórą jelito oraz ciagly ucisk na pęcherz można pewnie pomylić.
Perlica, - jako naoczny świadek - czasem nie widać 🙂 Koleżanka z pracy, wiek 45+, wcześniej dwójka dzieci. Figura jak u przeciętnej kobiety pracującej za biurkiem, troszkę cycka, trochę brzuszka, ale też żadna otyłość. Ot nie był ten brzuch idealnie płaski.
NIC nie było widać, żadnej zmiany, a kobitka podejrzewała menopauzę. Mieliśmy wtedy "epidemię ciąż" w dziale i jak poszła do dyrektora i nie mogła się wysłowić to "no dawaj, przecież w ciąży nie jesteś". No cóż 😂 szybciutko zdejmowali z niej obowiązki i wyganiali do domu, bo miała trudną i stresującą robotę, a jednak w tym wieku to jednak jest większe ryzyko.
Widziałam ją miesiąc przed porodem, bo brała ode mnie kotka, to już ten brzuszek było widać, ale dalej nie jakiś ogromny.
Wróciła potem normalnie do pracy, choć jeszcze bardziej zakręcona 😂 Generalnie bardzo inteligentna i ogarnięta babeczka, z ogromną wiedzą techniczną.

Duży wpływ na widoczność będzie miał też wzrost i budowa bioder i miednicy, postawa (przodopochylenie np). Kobiety, które naturalnie mają "więcej miejsca" nie będą miały tego brzucha tak mocno do przodu.
Perlica, ja o mojej ciąży dowiedziałam się szybko, ale to dlatego, że była "wypracowana", więc po prostu sprawdzałam. Gdybym natomiast się jej nie spodziewała i bazowała na tym jak się czuję, to mogłabym też długo przegapić. Fakt, że miałam rzygawki, ale nie takie jak o nich piszą, nie było żadnych porannych mdłości, nie było jakichś zachciewajek czy innych podobnych "sugestii" organizmu. Do końca 2 trymestru nawet fizycznie jakoś bardzo nie było po mnie tego widać, trochę przybrałam, ale pewnie nie spodziewając się mogłabym to zrzucić na milion różnych powodów. A te ruchy w tych pierwszych miesiącach wcale przecież nie są tak oczywiste i jak ktoś się nie spodziewa ciąży (a zaraz przed 50 pewnie większość z nas w ogóle o tym nie pomyśli jeśli dzieci nie posiada), to długo nie zwróci na nie nawet uwagi.
Znam z pierwszej ręki sytuację, gdzie babka przyjechała na izbę przyjęć myśląc, że ma atak wyrostka, ciążę wykluczała, miesiąc wcześniej miała inną operację w innym szpitalu, jak ją wsadzili w tomograf to ekspresem wyciągali i wzywali ginekologa na konsultację. Cztery dni później wyszła z synkiem ze szpitala. Nie była bardzo gruba, wcześniej miała problemy hormonalne i brak miesiączki przez kilka miesięcy jej nie dziwił
Znacie jakieś prawdziwe historie, żeby ktoś poznał swojego człowieka na Tinderze?
Tak. Ja znam. Są już po ślubie.
Ja znam małżeństwa z 10-14 letnim stażem i dzieciakami poznanym na apce, a mój były z zaufanego środowiska (przyjaciel mojego kumpla de facto poznany na żywo), okazał się niestabilny po czasie. Także to też nie wymierne, można trafić na różnych ludzi. Mój były totalnie inaczej zachowywał się przy kumplach (tak go poznałam) niż w domu, ale to był border który zrobił coming out po 3 miesiącach.

Na pierwszą randkę zawsze umawiam się w miejsce publiczne, nie daje się namówić na jakiś spacer po lesie czy inne cuda + zawsze ktoś z bliskich wie, że na tę randkę idę. Przejazdy uberem udostępniam przyjaciółce i odwrotnie. Ale mam dla Was hita odnośnie spotkań 😅

Z takich historii właśnie, wyżej wymieniony ex chciał się ze mną spotkać po zerwaniu, aby zamknąć sprawy ,,na żywo'' pod pretekstem przyjazdu do Trójmiasta na Openera. Zerwał ze mną przez rozmowę wideo w minutę, w dość niejasny sposób, aż musiałam się upewnić w wiadomości czy to było zerwanie, po czym mnie zablokował wszędzie, chłop starszy o 6 lat (wtedy 33 lata). Po 2 tygodniach odblokował mnie i wyszedł z inicjatywą spotkania. Zaproponowałam godzinę 18 licząc, że odwoła z racji Openera (bo o tej godzinie to ludzie zazwyczaj stoją w kolejce do kas bądź już są na miejscu), zgodził się co było podejrzane. Uprzedzając wypowiedzi typu czemu się zgodziłam na spotkanie, to wyjaśnię, że nękał moje przyjaciółki przez te dwa tygodnie i musiałam to ukrócić. Dla bezpieczeństwa zwerbowałam moją koleżankę, której nie miał okazji poznać, była pod telefonem, na mieście i czekała na sms'a gdzie usiądziemy. Jak przewidziałam typ zaproponował spacer w ustronne miejsce, byśmy byli sam na sam, na co nie wyraziłam zgody i usiedliśmy w kawiarni, oczywiście wybrał najodleglejszą miejscówkę od innych stolików. Smsem dałam znać kumpeli i po kilku minutach czatowała z książką dwa stoliki dalej. Była rozmowa względnie miła, napoje wzięliśmy na osobne rachunki, mimo, że typ zarabiał 20 parę k. na rękę (co pod koniec bardzo podkreślał, licząc, że jego zarobki jakoś mnie zatrzymają przy nim) nigdy nie wykorzystałam tego i zawsze płaciliśmy rachunki/zakupy na zmianę. Wychwalał moją osobę pod niebiosa, potem płakał jak mu źle w życiu, nie może jeść, spać, sr*ać, pracować beze mnie i takie tam. Stwierdził, że to były najlepsze miesiące jego życia, z czym się nie zgodziłam i wyjaśniłam, ze tak krótki epizod nie może definiować jego całego życia, bo nie zrobiliśmy nic wykraczającego poza codzienność, wyjątkiem było to, że poznaliśmy się we Francji na nartach. Szala goryczy przelała się w momencie, gdy zaproponowałam aby poszukał pomocy u specjalisty, np. połączyć terapię z farmakologią skoro nie radzi sobie na co dzień. Ogólnie chodził do psychologa, po mojej propozycji, eksplodował i darł się na mnie w kawiarni, walił w stół (dlatego też miałam koleżankę w pogotowiu), że robię z niego psychola i tylko psychole w kaftanach chodzą do psychiatry, zwykły hipokryta bo jego brat miał kiedyś depresję i się leczył. Poinformowałam go również, że nie życzę sobie aby kontaktował się z moimi przyjaciółmi i nie próbował wyciągać informacji na mój temat, na co skłamał i podsumował, że wymyślam niestworzone historie, ale podziałało. Na sam koniec poszliśmy uregulować rachunek, kelnerka zapytała się mnie czy za wodę również zapłacę, bo jak przyszła jego kolej do płacenia (7 zł) powiedział, że zapomniał kurtki i najzwyczajniej w świecie uciekł z kawiarni. 🤣 Teraz się śmieje z całej tej historii, ale wtedy nie było mi do śmiechu, do dziś jestem wdzięczna ze wsparcia kumpeli bo to dało mi odwagę zadbać o swoich przyjaciół i moją prywatność, postawić się i ukrócić nękanie innych spowodowane moim związkiem. Rozmawiałam również z kumplem przez którego go poznałam, był zaskoczony i okazał mi również wsparcie (którego nie oczekiwałam), sam odniósł wrażenie, że coś złego zaczęło się dziać z tym człowiekiem.
image1.jpeg image1.jpeg
image0.jpeg image0.jpeg
mindgame, ja jestem taką osobą 😉 Poznaliśmy się w 04.2016, nadal jesteśmy razem, teraz już po ślubie 🙂
ok, to jeszcze nie wywalam tej apki 😂
klaudiabolusiowa, wiadomo, że każdy człowiek może okazać się chory psychicznie, a i choroba może wyjść nawet po kilku latach małżeństwa z uwagi na różne czynniki ją aktywujące. Tego się nie przewidzi przecież.
A o co chodzi z tymi screenami, które wstawiłaś?
mindgame, ja znam też takie małżeństwo, akurat się rozwodzą, ale w zasadzie jest bez znaczenia, bo byli razem 10 lat.
Perlica, oczywiście, że każdy może się okazać chory, ale nie uważam, że jak ktoś ma świadomość swoich problemów to powinien je ukrywać przed drugą osobą, szczególnie gdy zamiarem jest poważna relacja oraz przekraczać granice prywatności. Gdzieś mi się skasowało po drodze, że to właśnie jedne z wielu wiadomości i telefony, z którymi moi znajomi byli zasypywani.

Jeny, ja tak wyskoczyłam ze swoją historią teraz, względem poprzedniej strony wątku, odnośnie bezpieczeństwa i poznawania obcych ludzi, true crime, a mi się zlagowało forum na pracowniczym kompie i część wiadomości mi umknęła, trochę taki off wyszedł z tego. Sorka 🌷
mindgame, ja znam, w sumie nawet więcej niż jedną.
Wychodzę z założenia, ze obecnie internet (obojętnie jaka apka w sumie) to już takie same miejsce jak każde inne, żeby kogoś poznać. Ja przez Tindera poznałam sporo fajnych osób, z kilkoma z nich do teraz mam dobry kontakt chociaż od początku było wiadomo, że nic z tego nie będzie pod względem związkowym. Dzięki Tinderowi poznałam też świetną kumpelę chociaż nie bezpośrednio tam się spotkałyśmy.
Faceta, z którym jestem od roku poznałam dzięki innej aplikacji.
Ilość różnych czubków, którzy się tam przewijają jest spora, ale przecież tych ludzi można poznać też w kinie czy na imprezie.
klaudiabolusiowa, a myślisz, że ludzie mają świadomość swoich problemów?
Pewnie każdy z nas ma coś do przerobienia u psychologa i pewnie u każdego by się coś znalazło jakby pogrzebać głębiej. A i chyba nie liczysz na to , że osoba toksyczna czy z cechami narcyza wogóle kuma , że ma jakiś problem? Raczej myśli , że to inni mają problem. Moje jest zawsze mojższe 🙃
A i też co innego psycholog, a co innego psychiatra.

Piszę ogólnie, nie mam na myśli Twojej historii.

Tak czy siak, ja miałam na myśli true crime prawdziwe, typu SK itp., a nie kogoś kto jest niedojrzały typu Piotruś Pan itp.
W sumie SK też czasami mieli żony i dzieci, które o niczym nie wiedziały🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się