Uff! Ślęczę nad pracą kończącą moje studia podyplomowe. Oczywiście, o koniach achałtekińskich, bo co się będę wysilał, prawda? Potrzebowałem pilnie informacji o liczebności populacji, zadałem znajomym Rosjanom pytanie o ilość wpisów w księgach stadnych na przestrzeni lat i czekając na ich odpowiedź niezależnie przeszukiwałem sieć. Trafiłem na stronę
www.akhalteke.info - ewidentnie "dysydencką"! Na pierwszy rzut oka alarmujące wiadomości których tam pełno bardzo mnie zaintrygowały. Nawet się zarejestrowałem na tamtejszym forum. Gdzie właśnie przed chwilą dowiedziałem się, że jestem dzikusem z nie ucywilizowanego Wschodu, który nie wiedzieć czemu trzyma niebezpieczne konie, gotowe w każdej chwili zabić jak nie mnie, to o wiele bardziej wartościowego i o wiele lepiej zarabiającego człowieka Zachodu... Ogólnie, żeby zobaczyć tę duskusję, trzeba się niestety zalogować, a trochę szkoda na to energii, ale jak by się ktoś chciał uśmiać, to serdecznie zapraszam! Natomiast dyskutować z szaloną administratorką tej strony (swoimi kanałami oczywiście już się dowiedziałem kto zacz i dlaczego tak nie lubi się z resztą tzw. "środowiska"😉 stanowczo nie warto, chyba że też chcecie poczuć w sobie ducha Czyngis-chana, jak to mnie się przytrafiło! Przy okazji już wiem, skąd się biorą te mity o niebezpiecznych koniach achałtekińskich w tłumaczonych z języków zachodnich albumach i przewodnikach po rasach koni... 🤣