No....wróciłam. 😀 Było super.
Sorki za jakość fotostory, ale mam zepsutą ostrość w aparacie. 😕
Najpierw wjechaliśmy do nowo zbudowanego parku, który jest za moim domem. Ogólnie koń był wielkim widowiskiem i masa ludzi robiła nam fotki. Wiele dzieci głaskało konika albo samych albo siedząc na rękach u rodziców.



Po wizycie w parku pojechałam do domu. Fota przed domem.

W domu rozsiodłałam go i podkarmiłam trawą z ogródka.

A że w ogródku mało trawy i mało miejsca jak widać, poszliśmy znów do parku na jedzenie. Dobrze, że kręciliśmy się na skraju parku, to nikt nie widział jak koń się odlał. 😡

Łażąc tak po parku doszliśmy do drogi. Koniowi to rybka gdzie jest, jeśli ma do żarcia trawę. 😉

Po odpoczynku znów go osiodłałam i pojechałam w drogę powrotną. Moje dziecko trochę nas odprowadziło na rowerze.

No i my na koniec. Na luzie w drodze do stajni.


Kocham mojego konia. 😍