Koń znaczący też będzie szedł w rytmie (jakimś, nie 4/4). Takt będzie zburzony. a jak to ma się do tempa o którym mówiliśmy? bo to przecież miał być rytm do tempa nie teges a nie takt 😉
nie trzeba być muzykiem by wiedzieć co znaczy tempo czy rytm, to nawet dzieci w podstawówce wiedzą
tempo 200m/min to prędkość w jakim koń się przemieszcza, tempo w muzyce to prędkość wykonywania utworu
TO OKREŚLENIE OZNACZAJĄCE PRĘDKOŚĆ DANEJ CZYNNOŚCI - tak najkrócej można podsumować i to samo może być z tempem marszu czy tempem wzrostu jakiejś roślinki
zaś rytm - regularne powtarzanie się pewnych czynności, zdarzeń czy procesów zaś w muzyce dokładniej (cytując za słownikiem poprawnej polszczyzny pwn) czynnik regulujący czas trwania dźwięków w utworze muzycznym i wyznaczający ich następstwo w czasie
w przypadku ruchu konia rytm też albo jest zachowany albo nie
i prosze bardzo, chcesz się czepić szczegółów technicznych czego tempo i czego rytm się wyznacza w jeździectwie i muzyce i jak je się określa - w metrach czy może jeszcze czymś innym? czepiaj się, ale to raczej wciąż nie oznacza że ascaia się myli, że samo pojęcie zmieniło sens ze względu na to że co innego jest odmierzane i TO, to już raczej będzie też nie_takt 😉 robić taki off i ciągnąć taką bezsensowną dyskusję
Busch, czy mi sie wydaje, czy na prawdę dla ciebie kłus wyciągnięty to szybki kłus? Można ten element też wykonac wolno (oczywiście, nie w slimaczym tempie, ale...) tu chodzi tylko o wyciągnięcie chodów Oczywiście, że nie. Ale chyba trzeba znaleźć złoty środek pomiędzy rozpaczliwym przebieraniem nogami, a snuciem się przez przekątną. I dlatego nie zgodzę się ze zdaniem halo, że trzeba jak najbardziej zwolnić rytm kłusa wyciągniętego. Jak najbardziej zwolniony rytm kłusa wyciągniętego wygląda brzydko i rozpaczliwie.
halo,Bush jak dla mnie wasza dyskusja wyglada jakby kazda z was wyuczona byla z innej ksiazki i spieracie ktora jest lepsza?Co te wasze wywody maja wspolnego z praktyka, otoz niewiele? Kazdego konia pracuje sie w takim tempie jakie jest dla niego odpowiednie, a stwierdzenie ze konie ujezdzeniowe maja poruszac sie najwolniej jak sie da , jest troszke abstrakcja. Kazdy kon jest inny kazdego jezdzi sie inaczej, jednego szybko drugiego wolno. Cytuj Maagdzia - mam takie zdanie, jak Ty. Nie wolno dążyć do jak najwolniejszego rytmu, a tempo (i rytm) powinny być dostosowane do konia. A na Kuźnię się pokuszę może w przyszłym roku, w tym mi się nie chce 😂
Poza tym - ja naprawdę (wbrew zdaniu halo) jestem praktykiem. Ze wstydem muszę przyznać, że ilość przeczytanych przeze mnie książek jeździeckich można policzyć na palcach jednej ręki 😡
Nie znam nikogo (oprócz jeźdźców kucowych) kto uważałby, że w treningu sportowym chodzi o jak najszybsze przebieranie nogami (nie mówię też o wyścigach). Ale Ty nie rozumiesz, że wciąż próbuję Ci przekazać: nie chodzi ani o szybkie przebieranie nogami, ani o wolne przebieranie nogami. Jedne albo drugie jest tylko narzędziem w pracy z koniem, a nie celem, jak mi to wciąż próbujesz wmówić. Twierdzisz, że dopuszczasz takie pojechanie w przypadku 'rehabilitacji' - to chyba właśnie tak musisz nazwać pracę wszystkich koni z wyjątkiem tych na poziomie CC i Grand Prix (chociaż i tutaj miałabym poważne wątpliwości, czy im też ta 'rehabilitacja' by się nie przydała od czasu do czasu - doprecyzuję, kiedy pojeżdżę sobie na koniach tej klasy 😉).
Aby osiągnąć większą obszerność czasem po prostu trzeba pozwolić koniowi pójść wyższym rytmem (tak! nie tylko tempem, ale też rytmem, w sensie szybciej przebierać nogami), żeby się ładniej otworzył, czy rozluźnił. Koncentrowanie się jedynie na zwolnieniu prowadzi do produkcji zablokowanych, sztywnych koni niezdolnych do otworzenia się w chodach wyciągniętych - a przy tym często zwyczajnie zdenerwowanych (te bardziej wrażliwe i nerwowe sztuki całkiem mogą się spalić przy tym imperatywie do tyłu).
halo, szanuję Twoją wiedzę i umiejętności. Zawsze z uwagą czytam Twoje wpisy. I lubiłam je czytać bo do tej pory cechowała Twoje wypowiedzi także duża kultura i dojrzałość oceniania. Od tych kilku dniu pokazujesz jakieś zupełnie inne oblicze, jakbyś to nie Ty pisała. My (a przynajmniej ja) chcemy dysutować, wymieniać poglądy, może się czegoś nauczyć, może nauczyć kogoś, nie mając obowiązku się z Tobą zgadzać. Więc chyba ta ironia jest nie na miejscu. Nikt nie chce tutaj kłótni i docinek, ale merytotrycznej dyskusji i wymiany (różnych!) poglądów.
Nadal nie widzę rozbieżności między tym co wydaje mi się słuszne i logiczne, a przepisami PZJtu. Rytm to nadanie iloczasu, uorganizowanie w czasie. Dane melodia, dana czynność ma swój rytm - (jak już pisałam) - serce bije w jednym konkretnym rytmie, wiemy jaki jest rytm walca, tanga, wiemy jaki jest rytm chodów konia. Możemy to rozpisać jako zapis nutowy, jako zapis trwania w czasie. Sekwencyjne powtórzenia trwania w czasie. Wartości tego iloczasu określa metrum. Tempo to szybkość wykonywania tych sekwencyjnych zmian. Rytm serca jest zawsze taki sam (jeśli występują zaburzenia w pracy serca mówi o nieregularności, a cześciej określamy jako arytmia serca), ale może bić wolniej lub szybciej - tempo bicia serca nazywamy pulsem. Tempo to szybkość inaczej prędkość. I tak też występuje w przepisach PZJ - to o czym piszesz - 300 m/min, 400 m/min. Zmieniając tempo zmieniasz szybkość, szybkość stawiania nóg przez konia, szybkość wykonywania danego rytmu.
Mamy tu jeszcze zmienną, która nie występuje w muzyce czyli długość wykroku, ale samą regulacją długości kroku nie da rady radykalnie zmienić tempa (szybkości) przejazdu. Tym bardziej, że dzięki prawom fizyki, aby obiekt (koń w tym przypadku) mógł utrzymać równowagęm, występuje zależność pomiędzy szybkością przemieszczania się, a długością kroku. My jako jeźdźcy próbujemy to naginać, wyciągnąć z konia jak największej niezależności tych zmiennych, ale pewnych spraw przeskoczyć się nie da. Koń nie zrobi w stępie kroku takiej długości jak w kłusie.
Dla nas ważne jest by koń był rytmiczny (aby utrzymywał stały rytm), czyli regularny, aby zadany chód zawsze wyglądał tak samo, żeby dane nogi odrywały się w takiej a nie innej kolejności i odległości czasowej. Pracujemy nad tym by móc regulować tempo, czyli by w tym samym rytmie koń szedł wolniej lub szybciej. I dzięki temu możemu dostosować się do wymogów tempa (prędkości) na parkurze.
Na marginesie - na studiach pisałam pracę o porównianiu tańca towarzyskiego z ujeżdżeniem. Konsultowałam ją między innymi z p. Jarosławem Wierzchowskim i p. Wojciechem Markowskim - dla mnie obaj Panowie to autorytety w swojej dziedzinie. I porównywanie ruchu konia do muzyki , pary koń-jeździec do pary tanecznej było zasadniczym elementem naszych rozmów.
Janet Brown-Foy mówi o tym, że rytm to nie tylko regularność kroków, ale również zawiera w sobie takt i podkreślenie, emfazę tychże kroków(JB-F bardzo ładnie pokazuje jak powinny wyglądać w 1:35 min filmiku).
Ech, Ascaia, rozumiem, że doszłaś kiedyś do takich a nie innych wniosków. Ja doszłam do innych. Jeżeli chodzi o znaczenie słów. To są bardzo trudne sprawy - spory o słówka. A gdzieś jeszcze jest meritum. Zaczęło się od tego, że ktoś (Busch) nie rozumiał o czym mówię. I wykonał brzydki atak. Nadal nie rozumie - bo nie chce. Zaczęłam tłumaczyć słowa - żeby móc wytłumaczyć poglądy. Zazwyczaj unikałam problemu pisząc rytm/tempo. Dygresja - na towarzyskich napisałam kilka dni temu, że zaryzykuję i zacznę pisać odważniej (przerażający dla mnie eksperyment). Mam już dosyć. Może kiedyś osoby oburzające się teraz - zajrzą i zrozumieją. Bo nie jest ważne jak pięta czy kolano - ważne jest co w głowie, co w duszy - to decyduje o postępowaniu, wyborach i reakcjach ciała. Nadal nie ma argumentów, że nie mam racji. Jest masę na to, że Wy macie. Wbrew logice. Wbrew faktom. To nie moja wina, że w jeździectwie nie wprowadzono słowa "prędkość". To nie moja wina, że nie używa się słowa "puls". W dodatku uważam, że porównanie jeździectwa do tańca towarzyskiego jest tylko częściowo uzasadnione - w tańcu "połykanie" przestrzeni nie jest specjalnie istotne. Dość nieszczęśliwie przyjęto "tempo" pt. 200m/min. Mów co chcesz - to nie to samo, co dyktuje metronom. Ale słowo "tempo" "zablokowało" użycie "tempo" w sensie muzycznym! Najprawidłowiej byłoby pewnie tak: prędkość - 200m/min. Tempo - żywsze, wolniejsze - częstotliwość przebierania nogami, rytm - nadal wiele znaczeń. Rytm to nie jest x równych uderzeń w takcie! Rytm może by regularny lub nieregularny. Prawidłowy i zaburzony. Nie wiem co to jest iloczas - możesz wyjaśnić? Nadal nie ma powodów (poza Twoją pracą?) żeby dokładnie przenosić znaczenia ściśle muzyczne do jeździectwa. Dlaczego akurat muzyczne? Ja np. jestem plastykiem - i też używam pojęcia rytmu. Rytmu, który widzę. Inne nieporozumienie to sformułowanie "koń idzie rytmicznie". No - zawsze! idzie rytmicznie, pytanie, jaki to rytm! Regularny? czy nie? Dokonujemy skrótu myślowego rytmicznie=regularnie. I będę się upierać, że słowo "rytm" określa także czas trwania uderzeń/pauz (czyli - częstotliwość przebierania nogami), skoro kwestią rytmu! jest, czy stosujemy półnutę czy szesnastkę. Zgadzam się, i już to ze dwa razy pisałam, że lepiej byłoby, żeby "tempo" było używane tak samo jak w muzyce. Ale nie jest! Tempo - nie może oznaczać i tego i tego - bo robi się bałagan, czego ta dyskusja jest dowodem. Mam zresztą wrażenie, że nawet dla muzyków to nie są jednoznaczne pojęcia. Dochodzę do wniosku, że najlepsze byłyby pojęcia rodem z fizyki: prędkość, częstotliwość. Busch Z dwóch "rytmów" (częstotliwości) dobrych dla danego konia większe znaczenie treningowe będzie miał wolniejszy. Czy Ci się to podoba czy nie. Oczywiście, jeśli nie będzie uzyskany przemocą. Może kiedyś sobie to sprawdzisz. Nigdzie nie pisałam, że koń ma poruszać się za wolno! I wyraźnie pisałam, że czas czworoboku jest ściśle określony. Nie jestem też zwolenniczką dokładnie stałego "rytmu" zebrany-wyciągnięty. Zresztą udowodniono, że to niemożliwe. Ale najpiękniej będzie wyglądał koń wolno! "przekładający kończyny. Najwolniej jak się da, aby chód pozostał czysty, energiczny, obszerny. Taki koń będzie sprawiał wrażenie, że płynie, że nie obowiązuje go grawitacja. A to jest efekt WOW. Czy to Ci się podoba, czy nie. Na przyszłość proszę: chcesz się czepiać? najpierw odpowiedz na moje do Ciebie pytania.
halo, ale ty teraz piszesz o końcowym efekcie - bo tak wnioskuje z tego, że na czworoboku pokazuje się już jakieś produkty naszej pracy (a fu! brzydkie określenie odnośnie koni). Osobiście nie miałam większego wyboru i cóż, JESTEM teoretykiem, bo wiele lat jeździłam całkiem sama i ratowałam się książkami (na szczęscie mam już trenera). Przeczytałam wiele książek, co oczywiście nie znaczy, że posiadam ogromną wiedzę, bo bez przełożenia w praktyce, to mogę co najwyżej ciągle stawiać nowe hipotezy. Mniejsza z tym. Dochodząc do sedna, to uważam, że każda z Was ma po części rację. Owszem - na czworoboku tempo jest dość wolne, ale nie oznacza to, że w codziennej pracy z koniem musi takie być. Nie cały czas, choć owszem, w moim np. przypadku jest to większość czasu (ale to już chyba kwestia treningu i własnej drogi do dochodzenia do takich, a nie innych rezultatów). Mój trener zalecił mi, dla mojego mocno idącego do przodu konia, któremu dotąd, ze względu na młody wiek, pozwalałam na dość (żeby nie powiedzieć bardzo :emoty327🙂 szybkie tempo, zwolnienie tempa i to dość znacznie i odkąd tak pracujemy jest znaczna poprawa (jeśli chodzi o regularność chodów, koncentrację i wiele innych). Jednak, żeby mój koń nie stracił na dynamice, raz na jakiś czas w czasie treningu wysyłam go mocno do przodu; tak polecił mi stos książek i mój trener. Wydaje mi się, że dzięki temu mój koń zyskuje. Jest to środek do celu, a przecież nie mówimy tylko o celu - czyli pokazach na czworobokach itd? Bo w końcu zaczęło się od treningu jednej z voltowiczek. Jeśli popełniłam jakiś błąd merytoryczny, przepraszam. W porównianiu do Waszej wiedzy jestem jeszcze laikiem, tylko nie mówcie mi, że wyłącza mnie to z dyskusji (co często się niestety na tych forach zdarza). Jeśli się mylę,wyprowadzcie mnie z błędu popierając to argumentami.
Rytm i tempo pochodzą z muzyki i trudno jest je inaczej rozumieć. Można odniesc je do jazdy konnej , jeśli skupimy się tylko na znaczeniu tych słów- bez względu na sformułowane przepisy 🙂 Przy czym, dla mnie te okreslenia nie wiązą się ze sobą.
Koń w stępie ma rytm , wyznaczany przez uderzenia kopyt o zimie na cztery , w kłusie na dwa , w galopie na trzy ( takie uproszczenie).Może iść zachowując równy rytm, nie gubiąc go , tak jak wyznacza metronom- kazde uderzenie następuje po określonym przedziale czasowym , ale zawsze jednakowym.. I nie ma znaczenia , czy to takt na trzy, dwa, czy cztery. Wyciągniete chody , to już mniej muzyczne i nie da się tego przenieść - tak wprost. Tempo jest bardziej zrozumiałe, bo albo szybsze , albo wolniejsze. I nie ma znaczenia,czy koń zachowuje rytm, czy nie - dlatego te pojęcia nie są ze sobą związane.
halo, mam wrażenie, że jednak nie rozumiesz do końca znaczenia pojęcia "rytm". Dla mnie jakby odwracasz zależność (rytm to określenie czasowości utworu, to nie jest tak, że to jest czynnik (czyli coś wpływającego), to odzwierciedlenie, to coś co jest, a zapisem nutowym to wyrażamy), ale już mniejsza o to. Dyskusja jest rzeczywiście akademicka, akurat lubię takie rozważania (bo służą wyłonieniu jednolitych języków komunikacji), ale widać jestem w mniejszości. Rytm w chodach jest jeden - to jest fakt, niepodważalny fakt. Koń nie dostanie piątej nogi, która swoim ruchem ten rytm zmieni. Tak jak serce nie zacznie bić w rytmie tanga. Iloczas to termin językowy, stosowany np. w odniesieniu do łaciny, określa zróżnicowanie czasowe wymawiania samogłosek. Dzięki temu czy też poprzez to recytacja wierszy łacińskich ma swoisty rytm. Powody do odniesień są, bo ułatwiają zrozumienie potrzeb, bo nadają jeździe konnej artyzm, szczególnie są ważne przy dyscyplinie ujeżdżenia, przecież konkursu Kur są oparte właśnie na tym, że jazda konna jest "muzyczna" itd. Pisałam na górze, że autorytety wypowiadały się podobnie, więc to chyba nie tylko mój osobisty wymysł. Zdarzyło się tak, że Ty przy swojej wiedzy i umiejetnościach coś zrozumiałaś źle - zdarza się najlepszym. Ale przecież uczymy się całe życie, prawda? Ale szkoda, żebyś wprowadzała w błąd rozumienia pojęć innych. Prosiłam raz, poproszę drugi. Powiedz mi, łopatologicznie, czego oczekujesz jeśli powiesz uczniowi "zwiększ rytm", a co jesli powiesz "zwiększ tempo". Jak ma zachować się jeździec, jak ma się zachować koń i jaki ma być tego efekt?
Inna sprawa to sam problem tempa u koni. Zgadzam się z Ateą i poniekąd z busch. Wolne tempa pojawiają się w pracy z koniem zaawansowanym (to co pisałam wyżej - zależności fizyczne, utrzymywanie równowagi), z koniem młodym a takiego przedstawiła Losse ważne jest wypracowanie rytmiczności chodów (bez nieregalarności), a temu sprzyjają na początek tempa dosyć mocne. Na zwalnianie przyjdzie czas, lata upłyną zanim koń będzie miał wypracowaną taką równowagę, aby "płynąć" rytmicznym galopem w wolnym tempie, jak walce Straussa. Koń 4-letni to tempo do przodu, umożliwiające uruchomienie zadku i dojście do wędzidła.
Na marginesie, po obejrzeniu zdjęcia czy filmiku, nie da rady ocenić nic więcej niż "kolano, pięta". Nie da się ocenić człowieka, jaki jest, co czuje i co myśli. Nie tylko nie da się, z moralnego punktu widzenie zwyczajnie NIE WOLNO tego robić. I za to właśnie ceniła Twoje wpisy, bo wydawało mi się, że to wiesz i rozumiesz. Nie oceniamy tutaj ludzi, tylko OBRAZEK, wizualny wycinek rzeczywistości zatrzymany w kadrze.
PS. W tańcu też ma znaczenie długość kroku (słynne długi-długi-krótki-krótki w tangu). I pokrywanie powierzchni przez parę taneczną
Powiedz mi, łopatologicznie, czego oczekujesz jeśli powiesz uczniowi "zwiększ rytm", a co jesli powiesz "zwiększ tempo". Jak ma zachować się jeździec, jak ma się zachować koń i jaki ma być tego efekt?
Ascaia gdybyś przeczytała cytat, który wkleiłam i postarała się go zrozumieć to miałabyś odpowiedź na swoje pytanie :
Przyśpieszenie rytmu przy stałym tempie - to skrócenie foulé. Zwolnienie rytmu przy stałej długości foulé - to spadek tempa. F (foulé) x R (rytm) = T (tempo).
ale tym samym zwolnienie rytmu przy zachowaniu tempa - zwiększenie foule/wykroku
o ile mnie pamięć nie myli Museler w swojej książce dobrze opisywał takie ćwiczenia właśnie dla młodych koni : zmiany rytmu/tempa/wykroku
AscaiaA. Rytm to określenie czasowości utworu. B. Rytm w chodach jest jeden - to jest fakt, niepodważalny fakt. Koń nie dostanie piątej nogi, która swoim ruchem ten rytm zmieni. C. Iloczas to termin językowy, stosowany np. w odniesieniu do łaciny, określa zróżnicowanie czasowe wymawiania samogłosek. Dzięki temu czy też poprzez to recytacja wierszy łacińskich ma swoisty rytm. D. Powody do odniesień (muzycznych) są. E. Zdarzyło się tak, że Ty przy swojej wiedzy i umiejętnościach coś zrozumiałaś źle
F. Powiedz mi, łopatologicznie, czego oczekujesz jeśli powiesz uczniowi "zwiększ rytm", a co jeśli powiesz "zwiększ tempo". Jak ma zachować się jeździec, jak ma się zachować koń i jaki ma być tego efekt?
G. Zgadzam się z [b]Ateą i poniekąd z busch. Wolne tempa pojawiają się w pracy z koniem zaawansowanym 🤔
H. W tańcu też ma znaczenie długość kroku (słynne długi-długi-krótki-krótki w tangu). I pokrywanie powierzchni przez parę taneczną [/b] Pozwoliłam sobie "politerować" 😎" A. Właśnie. Przenigdy nie zgodzę się, że rytm ogranicza się tylko do 3 lub 4! W sumie chodzi mi o to, czy koń idzie w "półnutach" czy w "szesnastkach" 🥂 B. Gdy koń np. spóźnia zadem - rytm jest inny, nie "jeden". Prawidłowy rytm (wg mnie - takt!) jest jeden! Wiem - metronom dyktuje tempo, nie rytm (jak np. błędnie napisała ElaPe). Tylko nadal twierdzę, że użycie "muzycznego" znaczenia tempa jest w jeździectwie... "zablokowane"? Bo używa się tego "tempo 600m/min". Metrów! na minutę! Nie uderzeń kopyt - więc proszę nie twierdzić, że to to samo! C. No właśnie. W jeździeckim "rytmie" chodzi m.in. o iloczas, o akcent. D. Oczywiście, że są. Ale nie ma takiego obowiązku! Żeby tempo musiało znaczyć to samo co w muzyce. E. Tak? To może ktoś mi wytłumaczy - co? 🤔 F. Nie mówię "zwiększ rytm" tylko przyspiesz rytm, albo zwolnij rytm. "Zwiększ tempo" = szybciej pochłaniaj przestrzeń, nie 250m/min tylko np. 270m/min. "Zwiększ tempo, zachowaj rytm" = wydłuż krok. "Zachowaj rytm" = żeby nie zmieniły się odległości czasowe pomiędzy uderzeniami kopyt. Jeszcze raz (piąty?) - wiem , że w muzyce! o tym decyduje "tempo" np. vivace. Ale w jeździectwie "tempo" zostało już "użyte". I nie widzę dobrego sposobu, żeby z tego wybrnąć. Może nie ma to znaczenia dla ujeżdżeniowca, ale skoczek i wkkwista "tempem" w sensie m/min posługuje się bardzo często. Jeśli masz sensowną propozycję - poważnie - zgłoś ją oficjalnie. Wiele by ułatwiła. Ale nie mów, że "tempo" muzyczne a 200m/min to jest to samo! G. Zgadzasz się także ze mną (wskaż, gdzie twierdzę, że młodego konia trzeba pracować w tak wolnym rytmie/tempie jak dojrzałego?) Ale... no właśnie. Wolne tempo to przecież stęp! (100?m/min). I co nie jeździ się młodych stępem? (to na temat wg mnie błędnego użycia w jeździectwie! "tempa" muzycznego. Nadal twierdzę, że nikt nie jest zainteresowany, żeby koń "przekładał nogi" szybciej niż potrzebuje. Chyba, że się ociąga - ale takie konie wypadają ze sportu 🤔 Mówiłam i mówię, że wolny "rytm" ma ogromne znaczenie i prezentacyjne i treningowe! Nadal twierdzę, że najwolniejszy jak się da - bez utraty np. dążności do przodu. To jest m.in. kwestia rozluźnienia. Napięcia wyrażają się nerwowym krokiem, "ucieczką" do przodu. Koniom sportowym potrzebna jest gimnastyka, "joga" 😀 nie... (uciekło mi słowo - taki bieg w miejscu z wysokim unoszeniem kolan? w szybkim "rytmie" - powiesz, że w szybkim "tempie"? - skoro w miejscu?). Nadal obowiązuje jeździeckie porzekadło, że konia "do przodu" jeździ się ciut wolniej, niż on chce, a konia "do tyłu" - ciut szybciej. Nie zmienia to faktu, że z kilku "prędkości przebierania nogami" danego konia w danym chodzie największe znaczenie treningowe (w sporcie!) ma ta najwolniejsza możliwa. Ze wszystkimi zastrzeżeniami, których pełno tu zamieściłam. Taki trening jest najbardziej wydajny. Powtórzę po raz kolejny: indywidualny dobór rytmu/tempa to niemal! najważniejsze! zadanie trenera. Wartość pracy w wolnym "rytmie" jest tak ogromna, że wielu ucieka się do siły i skrępowania konia (nad czym ogromnie boleję 🤔mutny🙂 A na wszystkich placach treningowych powszechnie słychać: "dokąd tak pędzisz?" 🙂 No, może na "kucowych" rzadziej 🙂 (ale to nie dlatego, że nie powinni jeździć "wolniej", tylko dlatego - że i tak - nie dadzą rady 😀). H. Dlatego napisałam coś w stylu "nie aż tak ważne." Nadal proszę - macie odmienne zdanie - OK 🙇 Wykażcie mi, gdzie popełniam błąd w rozumowaniu.
Ale nie napisałam, że idzie wolniutko 🙂 Brak energii, to nie to samo- może być szybsze tempo, a energii nadal brakuje.
Oczywiście, nie znam się na treningu sportowym, ale tak młody koń (4 lata) raczej ma więcej energii, a jeśli jej nie ma, to przecież do tego dąży się - tak na mój laicki rozum. Zwalnianie tempa u 4-latka - trochę to dziwne, jak dla mnie. Bo to powinien być późniejszy etap .
A ja właśnie pracuję nad moim 4 latkiem nad zwolnieniem tempa (lub jak kto woli nad tym aby zamiast robić dwa małe szybciutkie kroczki w tym samym interwale czasu zrobił jeden większy). Wszystko chyba zależy od konia. Ale nasza nauka chodzenia pod jeźdźcem właśnie na tym polega- na zwalnianiu, zmniejszaniu tempa bez szkody dla długości wykroku (a wręcz z późniejszym pożytkiem) i bez utraty energii i regularności - czyli poniekąd na prawidłowych reakcjach na półparadę (ale taką półparadę 4- latka, nie rozumiana jak jakieś mega już przeniesienie cięzaru na tył i podniesienie przodu... to jeszcze nie ten etap.)
Ja się też akurat dokładnie rozumiem halo o co jej chodzi... i też uważam, że porównanie jazdy do muzyki jest nie do końca trafione (bo w muzyce rytm wyznacza- tempo rozumiane jako PRĘDKOŚĆ, a w jeździe konnej chodzi właśnie o to żeby oddzielić zmiany tempa od zmian prędkości- zwiększyć tempo nie jadąc szybciej (czyli nie pokonując np. 100 metrów w krótszym czasie).
Jeśli ktoś całe życie jeździ na w miarę dobrych koniach to nie rozważa tego problemu aż tak dokładnie, stąd może tutejsza dyskusja. Każdego kto chciałby zrozumieć wyzwania z tym tematem idące (tak mega obrazowo i łopatologicznie) zapraszam do mnie do Baborówka na jazdę na moim koniu 😁
Aby jeszcze bardziej zagmatwać tą jakże semantyczną dyskusję, zapytam tak:
Jeśli utożsamiamy tempo tylko i wyłącznie z prędkością (czyli czymś, co można zmierzyć zegarkiem i centymetrem), to jak rozumieć termin "zmiany co tempo"? Po pierwsze, wydaje mi się, że skoro myślimy o tempie 200m/min - to przy zmianach co tempo należałoby również podać, jak prędko mają być robione. Po drugie, zmiany mamy co tempo, a każdy koń będzie je wykonywał z całkowicie różną prędkością, indywidualną dla siebie. Czyli bierzemy zmiany co tempo, bierzemy dwa różne konie, i de facto mamy to samo pod hasłem zmiana co tempo, a prędkość będzie zdecydowanie różna...
Czyli szło by na to, że powinniśmy nieco zmienić nomenklaturę 😉
quanta Litości, żadnego więcej gmatwania! 🙇 Zmian nie robi się "co tempo", tylko co foule! "Co tempo" to kalka z włoskiego 🙂
Tak może, żeby milej było (bo już zaczynałam poważnie rozważać wizytę u specjalisty, skoro miewam jakieś omamy?): siedzę sobie na słoneczku przy placu. Jest cudownie! Zamykam oczy. Po placu porusza się koń. Chcecie mi wmówić, że to co słyszę to "tempo"? kopyt? 🤔 🤔wirek: Nie - słyszę rytm! kopyt, który może być szybszy lub wolniejszy.
Nie - słyszę rytm! kopyt, który może być szybszy lub wolniejszy.
no słyszysz taki metronom zrobiony z kopyt konia wybijający rytm stępa, lub kłusa lub galopu i tenże rytm może zwalniać bądź przyśpieszać a tym samym tempo poruszania się owego konia będzie szybsze lub wolniejsze.
Bo po włosku foule jest "tempo" l. mn. "tempi" 😁. Już widzę jak Anglicy używają francuskiego słowa 😀 Nie, Elu nie słyszę żadnego metronomu (który zresztą dzięki ustawianemu rytmowi! dyktuje tempo! wykonywania utworu muzycznego), tylko zwykły rytm kopyt. A stęp, kłus, galop jest n-taktowy! a nie n-"rytmowy".
Halo chciałam tylko powiedzieć że to ty gmatwasz i mieszasz. Niby się zgadzasz ale się nie zgadzasz, że to to jest to ale jednak nie to uzywając coraz bardzziej pseudoprofesjonalnej nomenklatury. Tak jakbyś na siłę chciała udowodnić że tio TY masz rację gdzyż nikt w żaden sposób nie będzie w stanie zrozumieć nic z tego co mówisz a tym samym nie będzie mógł mieć innego zdania.
Nie - słyszę rytm! kopyt, który może być szybszy lub wolniejszy.
no słyszysz taki metronom zrobiony z kopyt konia wybijający rytm stępa, lub kłusa lub galopu i tenże rytm może zwalniać bądź przyśpieszać a tym samym tempo poruszania się owego konia będzie szybsze lub wolniejsze.
nie zawsze to przełożenie jest takie bezpośrednie - i o tym jest cały ten wątek nie zawsze zmiana rytmu wybijanego przez kopyta przekłada się na zmianę tempa w jakim koń pokonuje dany dystans
uschia Podejrzewam, że masz rację absolutną! 😀 Chyba poprawnie powinno się mówić o tempie rytmu (co innego) i o tempie (co innego - to 200m/min). A mogłabyś przedstawić jasną definicję rytmu (rytmu w ogóle)? Bo chyba stąd wziął się problem - że bardzo obszerne pojęcie. nitka Bardzo, bardzo dziękuję za zrozumienie i wsparcie :kwiatek: