co dla was oznacza to określenie? czego oczekujecie po koniu, którego ktoś okresla w ten sposób? ile waszym zdaniem powinien umieć taki koń? co powinien był osiągnąć w sporcie (? a w ogóle musi startować zeby być profesorem?) zanim przejdzie na "profesure"?
i drugi zestaw pytań - co sądzicie o takim hipotetycznym ogłoszeniu o sprzedazy konia: 10 lat, ujezdzony dla klasy N, startował, dobry jako koń-profesor dla młodego jeźdźca ?
nada się toto na profesora - wiek, umiejetności, doswiadczenie,etc.?
czy może to budzi wasze watpliwości - co jest z nim nie tak, ze zrobili go do klasy N, nastartowali i sprzedają "za stodołę" zamiast dalej do sportu? 10 lat to całkiem młody koń...
...czy jednak juz profesor??
czy to który koń moze zostać "profesorem" zależy od tego czego oczekuje jeździec, jakie ma ambicje i umiejetności? czy tez istnieje uniwersalna definicja "konia profesora"?
i na koniec - po co komuś starszawy koń-profesor - zeby się od niego uczyć czy zeby miec dobrą zabawe ogrywając swoich równiesników na młodszych i mniej wyszkolonych koniach?
no własnie - i jak jest z uczeniem się od takich koni - uczymy się, zeby umiec albo zeby nauczyc tego samego naszego młodszego i rokującego na rozwoj młodego konia...?
Ja może odpowiem z punktu widzenia osoby, która dopiero zaczyna się "bawić" w jeździectwo. Taka podstawówka, coś umie, ale za mało, żeby określać się mianem dobrego jeźdźca. Nie mówiąc już o tym, że za uczenie koni to by się na pewno nie brała.
I tak, dla mnie koń-profesor, to taki, który (wybaczcie nie będę operować literkami N, P, itd. bo to i tak jest wciąż poza moim zasięgiem) potrafi więcej niż ja. Czyli, został tak wyszkolony, że "uruchomić" można go tylko poprzez prawidłowe zadziałanie wszystkimi pomocami.
Przy czym nie jest to koń sterowany na guziki, na tej zasadzie, że jeśli po n-tym razie nie zrobię czegoś idealnie to koń nie zaskoczy. Generalnie koń powinien być odrobinę tolerancyjny. Bo tak sobie myślę, że u początkującego jeźdźca, taki brak odpowiedzi konia na sygnały (nawet jeżeli są nie do końca jasne) wywołuje frustrację (pomijam, że u konia też ) a przez to dalsze problemy w komunikacji.
Czyli koń-profesor to taki, który uczy nas poprawnego działania, nagradza nasze wysiłki mimo wszystko (ale nie jest w tym względzie zbyt hojny) ale jednocześnie pamięta to wszystko czego go nauczono - czyli się nie psuje pod wpływem gorszego jeźdźca.
I tak jak wcześniej napisałam, pisze to z punktu widzenia jeźdźca słabego. Ciekawa jestem teraz kim, dla osób jeżdżących lepiej, bawiących się w sport, jest koń-profesor.
10 lat to jak najbardziej odpowiedni wiek dla konia by go profesorem nazwać. A już to że wyszkolony do kl. N to tem bardziej zasługuje na to miano.
Dla mnie koń profesor to taki który:
- jest czuły na pomoce i łatwo każdemu mu będzie go "uruchomić" do żądanego chodu
- energiczny ale i nie ponoszący
- niepłochliwy bez sensu
- taki że każdy da sobie z nim radę
- w miarę wygodny do jazdy tzn miękki w pysku i w miarę niewybijające chody
- bez fochów i niebrykający - po prostu grzeczny
wypowiem sie pod katem konia do ujezdzenia. dla mnie kon profesor, to zwierze, ktore przede wszystkim jest stabilne psychicznie, nie krnabrne, nie uparte, odpowiadajace precyzyjnie na pomoce- bez zgrywu w stylu 'do dupy siedzisz wiec ja mam cie gdzies'. dla mnie kon profesor bedzie staral sie odpowiedziec na pomoce jezdzca, zgodnie ze swoim 'zaprogramowaniem'. w moim odczuciu powinien byc to kon sprawdzony na zawodach- czyli jak sie jego wyszkolenie sprawdzilo przy konkurencji, jak znosi stres, jak pracuje w nowym miejscu- czy tak samo wydajnie jak w domu- etc.
co do nauki od takiego konia- na pewno tak- ale tylko z zalozeniem, ze mamy pomoc trenerska z dolu. inaczej wydaje mi sie, ze jesli sami nie jestesmy na N C poziomie, to z takim profesorem od N, C daleko sami nie zajdziemy. a przynajmniej wiekszosc osob.
co do klas- dla mnie profesorem mozna nazwac konia poprawnie i prawidlowo zrobionego do P klasy- progresujacego na dalej. bo jesli sami zaczynamy przygode z jezdziectwem to taki Petkowy kon to bedzie dla nas profesura. chyba to okreslenie w ogole 'kon-profesor' to mocno subiektywne jest..dla mnie w tej chwili Nkowy kon (i wyzej ofkors) to profesura o jakiej marze..byc moze dla poczatkujacego kon Lkowy to bedzie profesura. wiec sklaniam sie ku opcji, ze kon-profesor to mocno zsubiektualizowane pojecie, zalezne od bardzo wielu czynnikow.
kon z ogloszenia ktore wkleila caroline profesorem byc moze bedzie dla kogos- jak dla mnie. na dzien dzisiejszy. jego wiek mnie nie zastanawia. trzeba by pojechac i zobaczyc co i jak. moze akurat kon mial pecha/szczescie ze nie ma osoby ktora go poprowadzi dalej?
Według mnie to ma drugorzędne znaczenie, ile koń osiągnął w sporcie. Bardziej liczy się to, co potrafi i na ile pozwoli z sobą pracować mniej doświadczonemu jeźdźcowi. Profesor powinien mieć charakter nastawiony na współpracę z człowiekiem, reagować na poprawne, delikatne pomoce, wykonywać bardzo poprawnie te elementy, których ma w przyszłości nauczyć swojego jeźdźca. Czy to pingwin czy skoczek, widziałabym w takim koniu podobne cechy. To, że chodził konkursy określonej klasy, nie jest dla mnie super ważne. Znam kilka zwierzaków, które startowały niewiele, a z przyjemnością bym się na nich uczyła. Oraz takie, na których mniej doświadczony jeździec nie ujedzie daleko, mimo ich świetnych wyników w sporcie.
Zdecydowanie wymagania wobec "profesora" zależą od poziomu jeźdźca. Dla wielu koń zrobiony do klasy N będzie wystarczający, ale dla np. zdolnego juniora młodszego z ambicjami na starty w rundzie juniorskiej - juz nie. Osobiście uważam, że każda okazja do jazdy na takim zwierzaku jest bezcenna i żałuję, że miałam ich w życiu zaledwie kilka. Gdybym miała okazję jeździć na profesorze, zrobiłabym wszystko, żeby nauczyć sie jak najwięcej, bo to się przyda na innych koniach. A czy ogram kumpelę ze stajni obok, czy ona mnie, to już nie ma większego znaczenia 😉
zen napisał: chyba to okreslenie w ogole 'kon-profesor' to mocno subiektywne jest..dla mnie w tej chwili Nkowy kon (i wyzej ofkors) to profesura o jakiej marze..byc moze dla poczatkujacego kon Lkowy to bedzie profesura. wiec sklaniam sie ku opcji, ze kon-profesor to mocno zsubiektualizowane pojecie, zalezne od bardzo wielu czynnikow.
Zgadzam się.
Dla mnie N, P to by było coś na zasadzie - "za wysokie progi.." I na tyle ile ja potrzebuję się nauczyć (póki co), profesorem może być dla mnie koń, który po prostu ma dobrze opanowane podstawy. Plus cechy charakteru, o których wspomniała zen czy ElaPe.
Jest jeszcze inne znaczenie określenia "koń Profesor" .
Mówi się tak na stare rekreacyjne wygi -rozpoznające bez pudła nowicjusza i stawiające mu bierny opór. Znieczulone, wytłuczone biedaczyska-ratujące sie udawaniem głupiego .
Znam takiego "Profesora" ,który wdzięcznie symuluje galop podrygując ozdobnie przodem a zadem spokojnie kroczy statecznym stępem.
Ja właśnie przeglądając ogłoszenia szukając konia zwracałam uwagę czy jest to "koń profesor". Co to dla mnie znaczyło? Że koń będzie mi moje błędy wybaczał i pokazywał jaką drogę mam obrać.
Tak też się stało. Dzięki nowemu konisku wcześniej jeżdżąc LL,(w porywach L) udało mi się zrobić IIIlicencję u bardzo(swego czasu) wymagającego sędziego, niedługo potem zaczełam startować P i próbować sił w N.
Dużo sie na nim nauczyłam, przez ten czas wzajemnie się poznawaliśmy. Wiadomo, koń nie był idealny. Bardzo nerwowy, a na parcourze wszystko chciało zjeść. Całe szczęście nie przeszkadzało mu to w skakaniu
To może teraz o minusach
Nie miałam na stałe kogoś, kto by mi go "naprawiał" więc wraz ze wzrostem moich umiejętności, koń zaczął się troche cofać.
Na szczęście spotkałam osoby, które bardzo mi pomagały/ją i wychodzimy na prostą
wg mnie profesor to tak jak napisala Ela - 'latwy w obsludze', chodzacy na lekkie pomoce, pojdzie na wszystko i kazdy sobie z nim poradzi.
chociaz moj trener nazywal wlasnie profesorem konia (a w zasadzie kucyka) ktory chodzil tylko pod dobrym i bardzo zdecydowanym jezdzcem. skakal - pod jeszcze lepszym i wytrwalszym. a czemu profesor ? - bo wlasnie na takim koniu mozna (predzej czy pozniej) uzyskac umiejetnosc egzekwowania od konia ruchu do przodu czy najazdow na przeszkody. uczy konsekwencji i wytrwalosci
Ja miałam okazję jeździć na jednym koniu, którego można nazwać profesorem. Była to 21-letnia klacz, po karierze sportowej. Reagowała na lekkie pomoce, była właśnie 'łatwa w obsłudze', chętnie szła do przodu. Bardzo miło wspominam jazdy na niej 🙂. Żałuję, że tak rzadko mam okazję wsiadać na takie konie, naprawdę można się wiele od nich nauczyć.
dla mnie profesor to kon, ktory wie, co do niego należy i robi to mimo braku pomocy ze strony jezdzca. To kon spokojy, opanowany, mądry.
Kon ktory nauczy Cię jeździc (pod warunkiem, ze masz jeszcze czlowieka-profesora😉 ). jesli w miare poprawnie uzyjesz pomocy zrobi, to, o co Ci chodzi pozostawiajac ci jeszcze przestrzen do udoskonalania siebie.
Kon profesor to dla mnie kon, ktory podczas startu w zawodach przejedzie konkurs mimo zestresowania jezdzca.
Kon, ktory przeskoczy przeszkode nawet, jesli jezdziec spanikuje.
Jest to kon, ktory po tysiac razy w swoim zyciu wykonywal pewne cwiczenia i teraz robi je juz "z zamknietymi oczami"
tyle tylko, ze dla mnie "kon profesor" to raczej smutne okreslenie. Kojarzy mi sie, ze taki kon kupowany jest przez rodzicow, dla ich kilkunastoletniej coreczki i tak naprawde kon z niegdysiejszego sportowca, wspanialego zwierzecia, staje sie rodzinnym konikiem do pohopania...
Koń profesor - w rozumieniu go jako konia szkoleniowego - powinien być łatwy, przyjemny dla jeźdźca i zrównoważony. W moim odczuciu powinien być to koń już w jakimś stopniu wyszkolony - aby mógł np. powozić jeźdźca na odznaki, przynajmniej na brąz i srebro.
Niestety często jako "profesorskie" są sprzedawane konie,które, mówiąc brzydko, w jakiś sposób się skończyły - albo zdrowotnie, albo - z różnych przyczyn - nie progresują. Chociaż nie ma reguły - bywa, że ktoś ma konia, który dużo lepiej pokaże się w innej dyscyplinie, niż ta, w której się specjalizuje - a jako, że w konia włożono już sporo pracy, to może on być dobrym szkolącym rekruta profesorem.
W przypadku koni ujeżdżeniowych czasem bywa tak, że koń jest dobrze przygotowany, łatwy, jezdny, ale nie na tyle dobry ruchowo, że pokazywałby się w wysokich konkursach z dobrym procentowym wynikiem - biorąc pod uwagę, że zarówno utrzymanie, praca i starty są dosyć drogie, taki koń nie pasuje zawodnikowi (takiemu, który zawodowo zajmuje się jazdą sportową), natomiast będzie doskonałym koniem dla amatora, nawet z dużymi aspiracjami.
jak dla mnie koniem profesorem może być każdy zwierzak, który umie więcej od swojego jeźdxca a przy tym umożliwi skupienie się jezdzca na sobie a nie na problemach i humorach konia.
koń profesor to zazwyczaj ujeżdżeniowiec z za słabym ruchem lub skoczek który "wyżej nie dał rady". Oczywiście sa wyjątki ale taka jest reguła moim zdaniem. Nie mówię, że to źle.
Kon profesor? koń pewny, niepłochliwy, niehumorzasty, przyjemny w obsłudze, dobrze zrobiony, zapoznany z zawodami, spokojny w terenie, nieagresywny w stosunku do ludzi jak i koni.
widziałam na zawodach kobyłę która pokonała potrójny szereg w L z jeźdźcem na szyi, nogi za siodłem gdzieś [gdzieś daleko], ręce na grzywie, tyłek z boku konia i tak sobie wisiał a ona skakała, pięknie i na czysto 🙂 tak mi się od razu skojarzyła.
ninevet
widziałam na zawodach kobyłę która pokonała potrójny szereg w L z jeźdźcem na szyi, nogi za siodłem gdzieś [gdzieś daleko], ręce na grzywie, tyłek z boku konia i tak sobie wisiał a ona skakała, pięknie i na czysto 🙂 tak mi się od razu skojarzyła.
no to ja wlasnie o takim koniu mowie. idealny kon profesor. Choc profesorki maja to do siebie, ze z czasem, jak wyczuja nowego/nowych jezdzcow, dostrzegaja, ze moga sobie na o wiele wiecej pozwolic niz u poprzedniego wlasciciela. stad czasem jak maja humorek, albo jak im sie nie chce, to nie przeskocza nie tylko parkuru, ale i jednej przeszkody. tu podgryzą, tam postraszą... ot... trzeba sobie radzic
tyle tylko, ze dla mnie "kon profesor" to raczej smutne okreslenie. Kojarzy mi sie, ze taki kon kupowany jest przez rodzicow, dla ich kilkunastoletniej coreczki i tak naprawde kon z niegdysiejszego sportowca, wspanialego zwierzecia, staje sie rodzinnym konikiem do pohopania...
Koniki rodzinne nierzadko mają lepiej niż super sportowcy. Okropne są takie uogólnienia.
[quote="caroline"]czy może to budzi wasze watpliwości - co jest z nim nie tak, ze zrobili go do klasy N, nastartowali i sprzedają "za stodołę" zamiast dalej do sportu? 10 lat to całkiem młody koń...
...czy jednak juz profesor??quote]
Ale może to być koń który nadaje się np. tylko do klasy N i nic wyżej. Moje zwierzątko np. jest w ujeżdżeniu zrobiony do klasy N, pare elementów z kl. C ale co z tego jak absolutnie nie ma ruchu? Nie pojeździsz sobie wyżej sportowo.
Ja wiem że nie miałabym teraz czasu jeżdzić bardziej ambitnie wiec nie szukam sobie innego konia. Ale gdyby hipotetycznie zaszła ta sytuacja to pewnie mojego konia też bym sprzedawała jako "profesora". Ma 11 lat, ujeżdżenie do N, skoki do C, posłuszny, szczery, spokojny...
Wydaje mi się że to wszystko zalezy od tego kto i w jakim celu szuka konia profesora 🙂
rewir napisał:
tyle tylko, ze dla mnie "kon profesor" to raczej smutne okreslenie. Kojarzy mi sie, ze taki kon kupowany jest przez rodzicow, dla ich kilkunastoletniej coreczki i tak naprawde kon z niegdysiejszego sportowca, wspanialego zwierzecia, staje sie rodzinnym konikiem do pohopania...
Koniki rodzinne nierzadko mają lepiej niż super sportowcy. Okropne są takie uogólnienia.
[/quote]
Zgadzam sie z Rewir.Czy koń profesor jest tylko wstaniały jak jest sportowcem ?Wspaniały jest też gdy swoimi umiejetnościami i odpowiednimi cechami moze sprawić wiele radości, nawet do końca życia drepcząc pod młodym adeptem
Myśle że koniem profesorem nie musi być koń który chodził CC**** bo moim zdaniem koń-profesor to po pierwsze typ i charakter a zaraz po tym umiejętności na tyle wieksze od swojego jeźdźca że może go uczyć i służyć grzbietem jakiś czas do osiągnięcia pewnego poziomu, czy to nauki jazdy czy to "przewiezienia" na zawodach.
Cechy takiego konia zostały juz wymieniono.
O mały włos nie kupiłam takiego profesora, 10 latka, zrobionego do N z el. C.
Czemu nie poszedł dalej?Nie tolerował wysokiego ustawienia.
Decyzji żałuje bardzo bo wiem że bedzie trudno znaleźć takiego pewnego konia profesora, z cechami jakich szukałam
Mam ogromna przyjemnosc jezdzic na koniu profesorze. Jest to 14 letni walach po karierze sportowej na poziomie jakis tam regionalnych N-C, doskonale ujezdzony, z fenomenalnym charakterem ( moze sie walic, palic, moze moj durny fox latac miedzy nogami a ja i tak mam pewnosc, ze pokonamy kolejne przeszkody, moge mu wlazic miedzy nogi i "grzebac w puzdrze" bez obawy, ze dostane z dwururki).
Ktos pomysli 14lat trup- a ja jako wet powiem, ze tak wydolnego konia, z tak elastycznym aparatem ruchu dawno nie widzialam.
Czemu kon profesor?
- mialam dosc tluczenia sie na mlodych lub zepsutych koniach, na ktorych jazda polegala tylko i wylacznie na koncentrowaniu sie na pracy z koniem a nie na pracy jezdziec- kon, mimo ze jazdy byly z trenerami
- tak jak ktos juz napisal- na takim koniu przyjemnie wracac do porzadnej, eleganckiej i poprawnej jazdy konnej i eliminowac nabyte wczesniej zle nawyki i bledy
- wreszcie mam konia, ktory wymaga ode mnie bardzo precyzyjnego uzywania pomocy i zmusza mnie do bycia z nim w duecie a nie zycia wlasnym zyciem gdzies tam w siodle
-wreszcie nie boje sie, ze nagle cos koniowi odbije, cos mu sie w glowie przestawi i seria treningow bedzie katorga psychiczna i fizyczna- taki senior prawidlowo wczesniej pracowany ma przewage nad mlodym "nie otrzaskanym" z zyciem koniem
- senior uczy pokory-czasem wybacza kardynalne bledy, a czasem obnaza braki w podstawach ( dzieki czemu mam szanse je eliminowac)
- "leczy" moj uraz do skokow po wypadku, uraz, ktorego nie byl w stanie wyleczyc zaden inny kon-kon ufa mi ja jemu - i o to przeciez chodzi
-dzieki jezdzie na Dr latwiej i lepiej jezdzi mi sie na mlodziakach
wydaje mi sie, ze cechy, ktore prezentuje Dr sa wlasnie pozadane u konia profesora🙂
Zgadzam się w pełni z Gabik, koń profesor to koń lepiej wyszkolony od jeźdźca o pewnych predyspozycjach i dobrym "szczerym" charakterze. Koń - rozwijając myśl - który nie odmawia, a słucha. I jest w stanie czegoś i kogoś nauczyć. Moim zdaniem wiek, pochodzenie czy kariera sportowa to sprawy drugorzędne.
Rewir, vill - "kon rodzinny" uzylam w znaczeniu konia, ktory zostaje kupiony przez ludzi bez wiedzy i doswiadczenia pracy i opieki nad konmi. Wiem, ze nie kazdy kon rodzinny oznacza cos takiego, byl to moj skrot myslowy - przepraszam chodzi mi o to, ze iles razy widzialam takie konie kupowane przez rodzine, gdzie ani mama ani tato ani tym bardziej dziecko nie mialo pojecia na temat jazdy i opieki. skutkiem tego byly galopy w terenie czy to po piachu czy po kamieniach, obtluczone od klepania sie po siodle nery konia, przekarmianie, niedostrzezenie oznak choroby konia...
wiem - uogolnilam. natomiast takie mam doswiadczenia i tak mi sie to kojarzy. natomiast racjonalnie zdaje sobie sprawe ze nie zawsze kon rodzinny musi miec taka przyszlosc.
i jeszcze jedno - nie chodzi mi o to, ze aby kon byl wspanialy, musi miec 30wygranych zawodow na swoim koncie. absolutnie nie o to. moze niejasno sie wyrazilam
Punkt widzenia i nazwanie konia 'profesorem' w duzej mierze zaleza od oczekiwan jakie stawia jezdziec swojemu konskiemu nauczycielowi. czytajac wasze wypowiedzi pokrywa sie w zasadzie tylko jedno- profesor,to kon,ktory umie wiecej od jezdzca i ma dobry charakter.
pojawilo sie tez stwierdzenie- kon,ktory pomaga,robi cos sam,zgaduje- tylko,czy aby na pewno tego potrzeba mlodemu (starzem i doswiadczeniem,niekoniecznie wiekiem) jezdzcowi? konia,ktory zrobi 'za niego',odpowie na nieprecyzyjne pomoce? przekona delikwenta,ze jest swietnym jezdzcem,bo 'wszystko dziala'- szkoda tylko,ze wylacznie na tym jednym koniu.
Co ja rozumiem przez 'konia profesora'? Kon zrobiony powiedzmy do klasy N (jesli jezdziec jest L-kowy),objezdzony na zawodach,sprawdzony w konkursach w ktorych ma 'profesorowac'.ale rowniez kon ktory odpowiada poprawnie na POPRAWNE I PRECYZYJNE pomoce,na niepoprane-nie odpowiada,lub odpowiada niepoprawnie. jest 'sprawiedliwy'-chetnie wspolpracuje i jesli jezdziec 'zrobi dobrze' to on tez.jest predysponowany do swojej dyscypliny na poziomie takim,na jakim zostalo ocenione jego 'profesorstwo'.daje soba powodowac bez uzycia sily i szeregu patentow. ale- odpowiada rowniez na bledy jezdzca (m.in. bledami na parkurze,czy na czworoboku), w pewnym stopniu jest 'skarzypyta'- naskarzy trenerowi,jesli jezdziec popelni wiekszy blad,uzyje niepoprawnych pomocy-tak ze dla trenera nie bedzie problemu ze 'zdiagnozowaniem' problemu).
inaczej- jakiego nauczyciela (szkolnego) z perspektywy czasu nazwiemy 'dobrym w swoim fachu'? tego,ktory pozwalal gadac na lekcji,nie stawial 1 ani uwag, pozwalal sciagac na klasowkach i nigdy nie pytal, czy takiego, ktory byl bardzo wymagajacy,ale tez bardzo sprawiedliwy- kazda 1 czy 5 byla w pelni zasluzona,nie pozwalal oszukiwac,zadal konkretnej wiedzy itp. ? ktory was wiecej nauczyl?
Hmm. Dla mnie koń profesor to koń przede wszystkim "stabilny psychicznie": niepłochliwy, spokojny, taki "do rany przyłóż". Klasa wyszkolenia nie jest tutaj najważniejsza, bo jak ktoś powiedział wcześniej - dla początkującego koń na poziomie L będzie profesorem, a dla kogoś bardziej zaawansowanego - koń na poziomie P, N i wyżej, w zależności od umiejętności jeźdźca, w skokach i ujeżdżeniu.
I jeszcze jedna cecha, jaką powinien mieć koń profesor..... powinien wybaczać drobne błędy. Na zasadzie "nie wiem o co ci chodzi, ale ok, powiedz mi prawidłowo to ruszę" a nie na zasadzie "denerwuję się! głupi człowieku, co ci chodzi?! kłusem? nie? to stepem? nie? to może galopem? nie? nie wiem o co chodzi!".
koń profesor nie musi przecież mieć ŻADNYCH startów,
może być profesorem "szkółkowym" tylko...
Dla mnie koń profesor szkółkowy to koń bardzo spokojny, bez narowów, który myśli za jeźdzca, na ktorego wsadzi się osobę po 3 lonżach i pojedzie ona bezpiecznie na spacer stepo-kłusowy na łąkę, a koń nie przestraszy się traktora, nie poniesie, nie będzie reagował na czeste szarpanie za pysk i kopanie łydką,
Koń profesor sportowy posiada powyższe cechy + ma chęć do współpracy, skoryguje błędy jeźdzca, nie wyłamie przeszkody pomimo, ze czuje że osoba na nim wykomuje dziwne ruchy, jest chętny do pracy, nie stawia się jak go sie znienacka 'kopnie czy podszarnie" przyjmuje to ze spokojem.
Taki koń to skarb.
dla mnie właśnie to, o czym wspomniała Szafirowa, jest "końskim profesorowaniem" - odpowiadanie na poprawne pomoce. człowiek robi dobrze, koń bez fochów robi dobrze. człowiek robi źle, koń nie szuka dziury w całym, ale nie nadrabia za człowieka. jak dostanie zły sygnał, nie fika, nie bryka, nie ponosi itd. - ale ma pełne prawo olać sygnał, albo odpowiedzieć adekwatnie.
chociaż to też kwestia poziomu ucznia - na początku trochę zachęty nie zawadzi. poczucia bezpieczeństwa, że wszystko będzie dobrze. no i szansa poczucia jak to jest na koniu, który dobrze, równo, miękko niesie, też się liczy, żeby człowiek się mógł sobą bardziej zająć. ale to nie Profesor, tylko Niania (też potrzebny gatunek).
koń profesor to też taki który dzięki posiadanemu zestawowi cech jest godny zaufania - adept jeździecki może mu zaufać, rozluźnić się i czerpać radość z jazdy.
a dokladnie Teo- dawno nie slyszalam juz tego okreslenia (bo i takich koni dawno nie widzialam 🙁 ) w kazdej stajni powinna byc taka Niania- na sam poczatek,zalapanie 'bakcyla', pokonanie strachu i otwarcie sie na konie.
w stajni, w ktorej sama mialam poczatki swiadomej jazdy konnej i pracy z koniem (dla odroznienia z wozidupstwem rekreacyjnym) byly dwie takie nianie wlasnie 🙂 stateczne kobylki,ktore male dzieci prowadzily od '0' do pierwszych regionalek skokowych. dlaczego nianie,a nie profesorki? bo tylko na nich to wszystko tak ladnie wychodzilo,one prowadzily jezdzca za raczke i robily co trzeba za niego- przesiadka na jakiegokolwiek konia potem byla bolesnym doswiadczeniem.