Od jakiegoś czasu rozglądam się nad kupnem konia. Bardzo spodobał mi się jeden 3 letni niezajeżdżony wałach w bardzo dobrej cenie, z dobrym papierem jednak jako że jest z Niemiec musiałabym tam pojechać go sprawdzić. Bardzo dużo osób mi odradza kupno młodziaka niezajeżdżonego. I tu pojawia się moje pytanie o wasze doświadczenia z młodziakami. Czy charakter z ziemi przekładał się na pracę z siodła? Jakie są wasze przygody z pracą z takimi końmi? Watro kupić młodziaka i się nim zajmować od początku wiedząc że ma bardzo dobry papier i dobra technikę skoku czy lepiej kupić zajeżdżonego drożej?
Dodam tylko że jeżdżę około 13 lat bardzo często (prawie codziennie) miałam konia w dzierżawie(podczas której byłam w stajni dzień w dzień więc posmakowałam takiej odpowiedzialności za konia) oraz w stajni mam możliwość pracy z młodymi końmi oraz pomagania w zajeżdżaniu.
Zależy, co jest dla Ciebie ważne. Ja na przykład nie mogę mieć za bardzo wybijającego konia. Nie lubię też koni elektrycznych. Takich rzeczy nie sprawdzisz bez wsiadania, więc musisz się nastawić tak jak pisze Karolina, że może trzeba będzie jednak sprzedać i szukać dalej.
Olaaa,
Ja w tym roku miałam podobny dylemat i kupiłam w końcu niezajeżdżoną 3 latkę ze świetnym papierem i bardzo dobrą techniką skoku
Plan był na młodą klacz 4-6 lat już chodzącą pod siodłem najlepiej po jakiś pierwszych skokach
Obejrzałam kilka koni w tym wieku i mówiąc szczerze bałam się ich… widać było, że zrobione na szybko pod sprzedaż, bojące się wszystkiego, nie akceptujące i nie szanujące człowieka. Nie dało się ich nawet normalnie prowadzić w ręku, wyczyścić kopyt czy wsiąść ze schodków
Wybrałam klacz, którą oglądałam “przy okazji” jak już i tak jechałam w trasę i była po drodze. Zakochałam się w jej spokoju i charakterze mimo tego że była zupełnie surowa
Na wiosnę jak ruda skończy 4 lata planuję zajazdkę, zobaczymy jak to wyjdzie. Planuję zrobić to sama, ale jeżeli nie dam rady albo będę miała jakiekolwiek wątpliwości będę ją wysyłać na 2-3 miesiące w trening.
Na razie pracujemy dużo z ziemi (3-4 razy w tygodniu) i już wiem że to była dobra decyzja. Teraz robię konia typowo pod siebie skupiając się na spokoju, akceptacji wszystkiego co się dzieje wokół niej, a nie ciśnięcie byle szybciej na MPMK
Pierwszego konia kupiłam jak miał 4 lata, już chodził pod siodłem, ale nie na jakimś wysokim poziomie więc nadal bardzo dużo pracy musiałam w niego włożyć. Spędziliśmy razem piękne 7 lat, a potem trafił do wspaniałych ludzi jako profesor.
Olaaa, No a to ma być Twój pierwszy koń? Masz kogoś do pomocy? Na jakim poziomie jeździsz? No, ale generalnie to zależy czego oczekujesz, czego potrzebujesz.
Ja kupiłam pierwszego konia gdy miał 2,5 roku, sama zajeździłam. Ten koń był (i jest nadal) strzałem w dziesiątkę. Charakter z ziemi doskonale się przełożył na charakter z siodła. Ba, do metra doskakaliśmy, nie mając rodowodu, wzrostu i techniki skoku😉 Bylibyśmy pewnie wyżej skakali, ale za późno zaczęłam ten trening.
Trzeci miał być zajeżdżony, ale widziałam to tylko na filmie 😉 nie wsiadałam nawet - co w sumie było głupotą. Potem się okazało, że koń się boi własnego cienia, ALE - całe szczęście, nie jest to koń, w którym zabito chęć życia (no albo ma wysoki stopień wybaczania). Koń nie robi też żadnych chamskich akcji w stronę człowieka. Nigdy nie robił - i to chyba jest ten największy plus dla którego nadal go trzymam😉
A_firn, Niestety, mam podobne doświadczenia... Raczej nie będę już kupować konia, ale gdybym szukała, to pewnie znowu się wpierdzielę w zajeżdżanie samemu (albo kupię konia, który x lat chodził w rekreacji...).
Sankaritarina, Tak, ma on mim pierwszym koniem, i mam kilka osób do pomocy z dużym doświadczeniem z młodymi końmi. A sama mam zdane Srebro i małam zdawać III klasę sportową ale niestety musiałam zrezygnować z dzierżawy. A szukam właśnie młodego konia i od zawsze praktycznie jak jeżdzę moim takim jednym z marzeń było zajeździć konia dla siebie(oczywiście takim największym było posiadanie konia 😂 )
A jako że jak wspominałam dużo osób mi odradza młodziaka to byłam ciekawa jakie są czyjeś doświadczenia w tym temacie.
Olaaa, jak masz pomoc doświadczonych osob, tj. pokierują cię i mogą wsiąść to czemu nie. Warto tylko pamiętać ze młody koń się uczy i ta wiedza nauczania mlodego konia to "ciut" inna para butów niz jazda na starym tj. ujeżdżonym w podstawowym stopniu koniu. No i każdy koń jest inny, miewają fazy tej nauki gdzie rzeczy nie wyglądają lub nie idą, dlatego super mieć te osobe ktora zrobiła X koni zeby zaproponować jakąś metodę etc. pokieruje co i jak, albo nawet wsiądzie przy jakimś fakapie od razu
Też jest tak ze jak wezmiesz z pola prosto takiego konia nieobytego to jeszcze dziada trzeba nauczyć savoir vivre. I spoko jak to jest jakiś potulny chetny koń, gorzej jak nie jest i nie masz z tym doświadczenia, tu znowu bardzo się ktoś doświadczony przydaje takiego ABC nauczyć i uskuteczniać na codzień
Oooo savoire vivre.
Na pewno ważne jest czy taki młodziak ma już podstawy, ktoś z nim coś robił, czy do tej pory głównie jadł i srał pod siebie.
Bo z takiego zupełnie Surowego konia mogą wyjść różne kwiatki i nagle się okazuje, że za każdym razem do kowala wzywasz weta na sedacje.
Samo zajechanie konia to jest wierzchołek góry.
Olaaa, No bo generalnie się odradza młode konie ludziom niedoświadczonym z młodymi końmi. Łatwo zepsuć - i to niekoniecznie od razu z siodła, ale z ziemi, bo trzeba właśnie tej grzeczności nauczyć, ale i potem jej konsekwentnie pilnować.
No i potem w siodle też trzeba mieć na tyle dobrą równowagę, żeby nie spadać przy byle odskoku, a to też nie wszyscy od razu umieją. Że już nie wspomnę o tym, że młodego konia "buja" trochę zanim się nauczy iść w równowadze z tym jeźdźcem, więc i tu umiejętności jeźdźca są kluczowe.
Skoki to jest jeszcze trudniejsza sprawa.
Generalnie gdzie nie spojrzysz, jest jakiś obszar do koncertowego zepsucia. Bardzo łatwo popełnić błąd.
No i ujeżdżenie konia trwa - to nie jest tak, że zajeździsz i za dwa tygodnie pojedziesz zawody. Jeśli się chce tego konia użytkować do jego późnej starości, to warto wykazać się cierpliwością w pierwszych stadiach treningu.
Bo z takiego zupełnie Surowego konia mogą wyjść różne kwiatki i nagle się okazuje, że za każdym razem do kowala wzywasz weta na sedacje.
Samo zajechanie konia to jest wierzchołek góry.
Agnes14, to raczej miejskie legendy albo nie wiem skad te konie bierzecie. Akurat stania do kowala to uczy hodowca, potem wystarczy nie popsuć i brac cierpliwości kowala do młodzieży, bo dużo kłopotów z werkowaniem maluchów wynika z braku rownowagi. Na poczatku sie je mocno podpiera, potem coraz mniej, roczniaki stoja juz generalnie same.
Naprawdę nie rozumiem demonizowania zakupu mlodego konia. Na calym swiecie ludzie kupują zrebaki. Fakt, akurat Wam moze sie okazać ze nie pasuje, ale komus innemu bedzie.