Polska z bliska

dempsey   fiat voluntas Tua
28 grudnia 2008 19:29
spróbuję, chociaż chyba na starcie jestem skazana na niepowodzenie, napisac kilka dobrych słów o miasteczku Wołomin które każdy dobrze zna z wiadomości telewizyjnych 🙂
mieszkam tu, bo w 1938 mój Dziadek lekarz dostał cynk od znajomych niemieckich lekarzy że "Polska do Wisły ma byc niemiecka". mieszkali wtedy w wielkopolsce. Dziadek pojechał na front, a Babcia sprzedała wszystko i z dwójką małych synków przyjechała aby kupić dom "za Wisłą". trafiła na Wołomin.. I tak tu mieszkamy już czwarte pokolenie (licząc moją córkę 😉)

powszechnie znane fakty:
- nudna sypialnia podwarszawska, miasto satelickie bez własnego charakteru - w sumie prawda 🙂 skończyłam tu tylko podstawówkę, do liceum i na studia dojeżdzałam do Warszawy. do pracy też. przez całe młode życie tylko tu sypiałam.. nawet konie znalazłam daleko stąd.
- brudno i nudno - no cóż, nie jest to miasto-ogród Podkowa Leśńa, nie będe ukrywać. brzydkie, chaotyczna zabudowa, niewiele oryginalnej struktury przedwojennego miasteczka, nie ma dobrej skali, dosyć rozlazłe. ale w ciągu ostatnich kilku lat jest już wyraźnie czyściej. choć są wciąż obrazki że ręce opadają - ale chyba nie bardziej niż w innych pipidówkach. jedno kino, brudny basen (mają budować wielki aquapark), oferta kulturalna domu kultury skierowana do przedszkolaków, jedno muzeum Zofii Nałkowskiej (śliczny dom, ongiś "Nad łąkami"😉, jedna galeria sztuki. jedna sensowna knajpa, do której nie wchodzą drechy. niewiele ponadto.
- mafia - hmm nie należę, nie znam osobiście. nie widać, nie słychać na ulicach. może trzeba chodzić do odpowiednich mordowni.
- wylęgarnia dresiarni - no tak. chociaz chyba mniej niż wielotysięczne blokowiska w większych miastach. tu jednak dominuje zabudowa jednorodzinna, i grupki dresiarzy są niewielkie.. ale oczywiście są. uwielbiają kucac na rogach ulic. ten widok zawsze mnie fascynuje
- przemysł samochodowo-elektroniczny w wydaniu przydomowym - o tak. dziupla na dziupli, zwłaszcza w granicznych wsiach. zresztą w miasteczku też niejeden warsztat ma drugie dno.

a teraz garść plusów 🙂 hmm niech pomyślę ...
- wszędzie da sie dotrzec rowerkiem
- na miejscu (w zasięgu np. rowerku lub na piechotkę)- szpital powiatowy, wszystkie wydziały i urzędy, od skarbówki do wydziału komunikacji. wszystko mogę załatwić tutaj, od zameldowania dziecka do zarejestrowania firmy.
- mieszkam w cichej dzielnicy domków z ogrodami, nasz kawałek starego sadu jest tak zarośniety i zadrzewiony,że mam wrażenie mieszkania na wsi 🙂 z Warszawy wracam tu z ulgą. dobrze ma tu moje dziecko 🙂 a do szkół też nie będzie miała daleko. może akurat za te 10 lat zrobią drugą nitkę metra, to nie będzie jak ja stała w rano w korkach na moscie 😉
- mam blisko do koni. i do świeżego powietrza. 10 minut jazdy samochodem i mam przed sobą połacie wschodnich rubieży - w linii prostej żadnych miast az za Wyszków.
- mam dużo małych sklepików i targ z jajkami i śmietaną od babuleniek - nie ma tu dużego centrum handlowego i to jest dla mnie plus 🙂

dojazdy do Warszawy są dobijające ale ja obecnie jeżdzę w godzinach poza szczytem. wtedy da sie zyc. no albo kolejką podmiejską, jeżdzi co 20 minut.

co do charakteru ludzi - to jak w całym mazowieckiem nie da się powiedzieć niczego szczególnego. mieszanina naleciałości. gwara tu nie istnieje, żadnych lokalnych specjalności (oprócz tych wymienionych wyżej, typu mafia 😉 ) nie ma. no i nie ma śladu po Żydach. przed wojną stanowili połowę ludności. teraz pożydowskie kamienice powoli są remontowane, chociaz większosć dalej jest zamieszkana przez hmm margines społeczny. Huta szkła,założona przez Żyda Kona w 1905, głowne miejse pracy dla miasta w czasach PRLu - dziś dogorywa i straszy ruiną. Ślady zacierają sie.

i co do łobuzerii oraz przestępstw - mieszkam tu we własnym domku już 5 rok. w trakcie budowy kilku szczeniaków próbowało (nieskutecznie) podpalić budowę (dom drewniany), przeżyliśmy to ciężko, chociaż strat było 0. od tej pory spokój - oprócz tego że raz nam odcięli ten przewód który idzie w bukmance od dyszla do samochodu (przyczepa stała na uliczce) no i ukradli mojemu mężowi stary rower spod płotu koło sklepu. a ja i tak zostawiam zwykle nieprzypięty (swojego nie ruszą... 😉)
ostatnio nawet moja teściowa do nas chętniej przyjeżdza, jakoś chyba przekonała się że tu nie mordują na ulicy - ale musiało minąć kilka lat heh.

eh wiem, że co by się nie napisało, to Wołomin brzmi źle i nic tego nie zmieni. no ale może nie w 100 % 🙂
chociaż wiele wskazuje na to że wersja A genezy nazwy od "wolę minąć" (do pary jest Radzymin - "radzę minąć"😉 jest celniejsza niż wersja B, od słowa volumin....


Ascaia, napisałaś bardzo fajnie o Lublinie. Byłam tam raz wieki temu z okazji jakiejs większej imprezy i wspominam to jako magiczne miejsce! splątanie przeszłości i terazniejszości jakoś silnie na mnie zadziałało. a co do tego że tam się nic nie dzieje.. ej wystarczy zajrzec na jakiś lubelski portal żeby zobaczyć że np. w tym tygodniu wystawa Myjaka, Cybisa, Grand Press Photo i kilka innych.
w moim miasteczku to nie do pomyślenia. no ale ja mam Warszawę niedaleko, to mnie ratuje 😉



dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
28 grudnia 2008 19:47
Jamieszkam w Giżycku. Miasto leży na Mazurach. Jest niewielkie i nastawione na turystykę. Poza sezonem jest szare i smutne. W Gizycku sa zabytki w postaci Twierdzy Boyen, mostu obrotowego (zmodernizowany ale jedyny w Europie), i zamku Krzyżackiego w stanie tragicznym. Miasto leży nad jeziorem Niegocin, połaczone jest Kanałem Łuczańskim, który wiedzie do Zatoki Tracz i od tego momentu zaczyna się jezioro Kisajno. Mamy tu Port Żeglugi Śródlądowej, w wakacje masę knajpek typu TAWERNA, molo, 2 amfiteatry - jeden mieści się w sercu Twierdzy Boyen gdzie corocznie odbywa sie największa impreza żeglarska "SZANTY w Giżycku". Drugi amfiteatr mieści się na molo. W lato zjeżdża tu masa większych i mniejszcych gwiazd muzyki. Odbywaja się koncerty, a ceny w sklepach bija wszelkie rekordy. Od zeszłego roku można podziwiać panorame Giżycka z zabytkowej Wieży Ciśnień. Została wyremontowana i cieszy się dużą popularnością wśród turystów i mieszkańców. Mam to szczęście mieszkać blisko niej. Generalnie Giżycko jest małym miastem, ale za to ma duszę. Poza sezonem jest cisza. Jedna, może dwie knajpki są czynne dość długo. Tio wystarczy, bo bezrobocie u nas jest strasznie wysokie i nie każdego jest stać wyskoczyć co weekend na browarka. Jedyną wadą miasta - wg mnie - jest brak porządnych stajni. Przekonałam się o tym szukając odpowiedniego miejsca dla mojej Darnicy. Tereny są tu przepiękne, łąki czesto z dostępem do jeziora zielenią się do póxnej jesieni. Uwielbiam to miasto i nigdy z niego nie wyjadę. Zreszta ciężko jest opisać Giżycko w takim krótkim poście, także będe tu jeszczew coś dopisywać.
Warszawa -"moje" miasto...coz tu sie urodzilam i tu mieszkam 12 rok ( z przerwami na Gdansk i dziure "wies" Pionki kolo Radomia) Gdanska nie pamietam za bardzo, a Pionek pamietac nie chce- bo co tam do zapamietania?? chyba tylko to, ze cudny las (Puszcza Kozienicka), mnostwo ludzi z kompleksami i blisko do Kozienic 😁
Warszawa- mieszkam na Ursynowie, ktory okreslany jest mianem sypialni Warszawy..cos w tym jest- szare i kolorowe blokowiska z mnostwem zielenii, basenow i kortow, do tego stajnia na Wolicy i wszedzie blisko- ale nie jest tu klimatycznie...
klimat ma Praga, po ktorej czasem przemykam z aparatem lub po prostu tak by polazic i pogapic sie na "miasto w miescie" posluchac rozmow w ciemnych zaulkach,obejrzec kamienice strasze ode mnie...to zielony Zoliborz czy szary Grochow, ktory szczegolnie jesienia i wiosna jest jakby ogrodem...to Powsin pod Wawa i ogrod botaniczny, do ktorego kiedy nie pojde to nadziwic sie nie moge kolorom i zapachom jakie po prostu zniewalaja z nog
to magiczne centrum  i stare miasto-mieszanka kiczu z cudami architektury...
sa takie miejsca w tym miescie, ktorych nie znajdzie sie w przewodnikach, do ktorych trzeba dotrzec samemu lub po sladach przyjaciol...i za to lubie ta "moja" Warszawe
lubie lubelszczyzne- ale tylko okolice Krasnegostawu i Zamoscia- przyroda powala niezaleznoscia,do tego urokliwe male wioski, a w nich jakies stare cerkwie z zachomikowanymi ikonami, ktore czasem ktos pokaze i urozmaici historia jak nie z tej ziemii
samego Lublina nie trawie- ilekroc tam jestem to cos mnie mdli...przeraza mnie wschodnia sciana i mentalnosc niektorych...nie lubie Suwalk i Augustowa- mimo, ze potrafia byc czasem urokliwe-okolice a i owszem, ale ludzie...mhm dziwni...uwielbialam za to Olecko i przy kazdej okacji  jechalam na Stanczyki...
kujka   new better life mode: on
28 grudnia 2008 20:08
edit
Ja mieszkam w Lublinie. Osobiście bardzo nie lubię mojego miasta, najchętniej wyprowadziłabym się choćby dzisiaj. Lublin za to jest strasznie taki hm... ograniczony? wydaje się w ogóle nie rozwijać, zacofany jest tu nie tylko świat jeździecki. Bardzo, bardzo nie lubię mojego miasta :/

Moim ulubionym miejscem w Polsce jest Trójmiasto (jadę tam jutro, mogę wstawić zdjęcia). Gdańsk, Gdynia... łezka mi się w oku kręci jak widzę u Was w profilach "skąd: Gdynia" na przykład. Kiedyś chciałabym się tam przeprowadzić, nie wiem czemu, ale Gdańsk pokochałam już pierwszy raz jak tam byłam. Mam tam tylu wspaniałych znajomych, wszystko tam kocham, najbardziej morze... (tym bardziej, że kocham żeglarstwo)

mi osobiscie Warmia podoba sie bardziej niz Mazury wink da sie znalezc jeszcze nature malo zniszczona przez czlowieka
ponieważ trochę żegluję bywam na mazurach i powiem szczerze, że w pobliżu wielkich jezior ciężko znaleźć miejsca nie zniszczone przez człowieka... z Mazur bardzo lubię Mikołajki (ale tak oglądać z jeziora i tylko w okolicach kej bo w głębi już nie fajnie jest) i Giżycko 🙂
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
29 grudnia 2008 21:27
Fin dziękuję. Jako rodowitej Gizyczczance to miód na serce. Fakt turyści brudzą i niszczą. Ale i tak Mazury i Warmia to moim zdaniem najbardziej urokliwe zakątki Polski.
A ja jestem ze Słupcy. Wschodnia Wielkopolska, choć już kongresówa. Dookła płasko, raczej łyso i nudno. Mamy za to niedaleko fajne jezioro i kosmiczne dziury w ziemi. No i blisko wszędzie, w 300km można dojechać nad morze, w góry, do Berlina a nawet Warszawy
dragonnia dwa lata temu jak były te burze i białe szkwały pół rejsu przestaliśmy w Giżycku  😉 co ja się wtedy nałaziłam po tej głównej ulicy i najadłam naleśników w Omedze...  🤣

Jak dla mnie najbardziej urokliwym zakątkiem naszego kraju jest Kociewie 🙂 Kaszuby ogólnie, pięknie tam jest  😜 postaram się wstawić zdjęcia po Sylwestrze  jak nie macie nic przeciwko 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
30 grudnia 2008 14:15
Ależ pięknie na tej Warmii  😜

Ja mogę napisać o mojej dziurze, czyli o Kaliszu.
Wiele osób nie wie, że teoretycznie jest to najstarsze miasto w Polsce. Niestety, Niemcy bardzo dokładnie się z nim rozprawiły podczas I wojny światowej i zabytków zbyt wiele się nie ostało.
Ponoć przed II wojną mieszkało tu bardzo wielu Żydów (około 34% populacji) i z tego Kalisz był znany, ale ja nigdy żadnego nie poznałam...
Co mamy? Mamy Winiary (teraz już Nestle), Kaliszankę (tą od Grześków), Big Star i Runotex - rewelacja. Mamy kilka ładnych kościołów, jak również rekordową ilość marketów, nasz prezydent twierdzi, że im więcej tym lepiej  🤔wirek:
Edukacyjnie - PWSZ, filia UAMu, Akademii Ekonomicznej, Politechniki Poznańskiej itd.

Miasto jest dość nudne i jak jakby uśpione marazmem. Swego czasu mieliśmy pecha i znaleźliśmy się we wspaniałym Królestwie Kongresowym - i to chyba do dziś rzutuje na mentalność mieszkańców. Poszczególne knajpy są "modne" przez jakiś czas, później się do nich nie chodzi bo obciach. Generalnie ja nie potrafię się wczuć w klimat - dużo "dobrze" ubranych panienek ze specyficznym gustem... Teraz, kiedy do Kalisza wracam tylko 2 razy w roku, uderza mnie to bardziej niż kiedyś.
Większość młodych ludzi wyjeżdża na studia do Poznania, Łodzi lub Wrocławia i zazwyczaj już nie wracają.

Ale żeby nie było, że jakiś mega anty-patriotyzm lokalny uprawiam - warte polecenia są Kaliskie Spotkania Teatralne i Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych, choć na tym ostatnim nigdy nie byłam jako że nie trawię jazzu.
Myślę, że warto do Kalisza przyjechać na jeden dzień i pozwiedzać - wystarczy, by przejść go wzdłuż i wszerz. I z powrotem  😉
Ogurek-Słupca? toz to moje "smiecie" 😀 gdziez jezdzisz?
tak gwoli scislosci, mieszkam w Szczecinie, ale spora czesc zycia tam spedzam przez rodzine 😉 Słupca i okolice, pewnie kojarzysz Powidz, Giewartow, Kościółkowo (Zagórów), jezioro na Trębach 😉

p.s. nie widzialam strony w Twoim podpisie, to jest ta stajnia na trasie do Słupcy? biały plot, duze padoki i w głebi stajnia? 😁 za kazdym razem jak tamtedy przejezdzam podziwiam konie, ład i porzadek 😉
Kochani!
Ale się cudownie to czyta.
Małe Ojczyzny.
Pięknie.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
30 grudnia 2008 17:12
Powidz to i ja kojarzę. No i Mieczownicę i  Zagórów - z końskich względów  🙂

ogurek, pewnie spotykaliśmy się lata temu na zawodach, kiedy jeszcze brykałam  😉
I sorki za  🚫 , ale piękna ta www z twojego podpisu, szczególnie intro  😎
hah, bo Powidz jest cudowny 😀
kto by pomyslal, takie zadupie a jednak troszke znane 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
30 grudnia 2008 18:13
ciri, Powidz to ponoć najczyściejsze jezioro w Wielkopolsce, reklama robi swoje  😉
W Powidzu częściej bywam służbowo (jak w Kościółkowie), wole Kosewo

Konie zaczynałem w Mieczownicy, na zawodach bywam od niedawna, więc raczej się nie spotkaliśmy 😉
Stajnia i strona jest mojego brata i tam też stoją moje konie.
super, to pogratuluj bratu swietnej stajni!
moze kiedys spotkamy sie na zawodach jak przybede w tamte strony 😉
Kosewo jest chyba nad tym samym jeziorem, co Giewartow, czy cos krece?

Lotnaa-chyba tak, ostatnio nawet w szczecinskiej regionalnej tv byl program o Powidzu, szok doslownie 😉
tylko szkoda, ze coraz wiecej osob buduje tam domki letniskowe, a poziom wody opada przez kopalnie 😫
po drugiej stronie jeziora
A ja mieszkałam w 3 różnych regionach Polski i choć każdy inny to jednak wszystkie lubię. Urodziłam się i do matury mieszkałam w Lesku, w Bieszczadach- niewielkie ale urokliwe miasteczko, o wielokulturowej, bogatej historii. Potem studia w Lublinie- uwielbiam to miasto, nigdy nie zdarzyło mi się w nim nudzić i zawsze z sentymentem tam wracam. A teraz mieszkam i pracuję w okolicach Białej Podlaskiej i te okolice bardzo lubię- w przeciwieństwie do samej Białej. Janów Podlaski, Serpelice, Przełom Bugu, Drohiczyn- po prostu południowe Podlasie. Z moimi rodzinnymi Bieszczadami łączy je wielonarodowościowa i wielokulturowa przeszłość, życzliwość ludzi- także do obcych. Pracuję z ludźmi, głównie rolnikami i spotkało mnie bardzo miłe przyjęcie, po ok 2 latach pobytu tutaj zostałam "wcielona" w ich szeregi, już nie jestem obca, jestem "nasza" i to jest bardzo miłe. Smakuje mi tutejsza kuchnia- parowańce, babki ziemniaczane. I nawet już wiem, co to jest "środek od bateryjki"!!!


Dworcik, a wiesz, ze mowicie z akcentem? Taki charakterystyczny zaspiew pod koniec zdania 🙂



A gdzieeeee tammmm 😉
A tak serio - naprawdę? Muszę chyba posłuchać 😉
A. I nie mieszaj w to wszystko sławnego "joooo" pewnego pana. Bo inni mówią normalnie 😉

dempsey, Wołomin miałam okazję całkiem niedawno poznać. Hmm...inaczej sobie wyobrażałam chyba. Faktycznie - nie zauważyłam, żeby tam się cokolwiek działo...jakby wszyscy spali 😉
Grunt, że macie 2 stacje tej kolejki. Bo tę pierwszą od W-wy zdarzyło mi się przespać, a wracałam do Wołomina nad ranem... Nie zapomnę tych obolałych nóg gnanych przez całe miasteczko, żeby dotrzeć do domu...
Ale plusy też są - święty spokój na co dzień, a jak tylko chcesz, to myk - W-wa. Dla mnie Wołomin przez to, to prawie jak dzielnica Wawki.


Może trochę przynudzę, ale znalazłam trochę filmików, które w sumie dobrze G-dz przedstawiają:

Grudziądz... po prostu Grudziądz:




Z lotu ptaka:


3😲0 - moje osiedle (kończy się mniej więcej w okolicach 4:20)





Co więcej o Grudziądzu?
Mamy swoich idiotów (taaa..pod jednym z wielu marketów 😉 ):


Mamy swoje małe wybuchy 😉 Tak zmieniana jest historia G-dza:

Tak to wyglądało z drugiej strony - od strony miasta (poprzedni filmik od str. Wisły) - chamów też mamy od groma 😉


Mamy dzieki na moim osiedlu (obok mojego LO 😉 )


Przejazd przez Grudziądz - posiadamy czasem zagranicznych turystów :P :


Mamy też ośrodek jeździecki. Ten filmik chyba bardzo dobrze obrazuje cały obszar 😉

A tu widać cała drugą stronę ośrodka 😀  (te piejące laski, to nie od nas chyba...konia nie kojarzę)


Mamy swoich artystów...taaa... :P  (trochę miasta widać 😉 )

I przy okazji - tam pojawia się tekst "od pętli do pętli" - pokazują 2 tramwaje... i tu ciekawostka - Grudziądz jest najmniejszym miastem posiadającym tramwaje. 2 linie mamy 😉 ). Ogólnie Grudziądz to wylęgarnia tego typu ludzi...połowa społeczeństwa (przesadziłam...w sumie to miasto z którego młodzi niestety uciekają...nie mają za wiele opcji tutaj :/ ) biega w kapturach 😉

Mamy też wielki las 🙂 Ale chyba przestanę się tam pokazywać  😲


Czasami wspominamy przeszłość... a ta nierozerwalnie oznacza dla wielu z nas konie :P
Główną ulicą miasta:

Defilada (w tle widać właśnie bloki z mojego osiedla :P tak wiem...za każdym razem to mówię 😉 )





I trochę historii:
Szkolenie kawaleryjskie - CWK Grudziądz 1938r 🙂

świetnie mi się teraz ogląda taki filmik - tam gdzie jest pokazany zjazd ze skarpy nad rzeką... obecnie na tej górze jest osiedle...na jej drugim zboczu stoi mój dom 😉

15-lecie CWK Grudziądz. 1936r.

Na filmie widać Wieżę Klimek na górze. To pozostałości po zamku, który tam kiedyś był. Obecnie wieży już nie ma - trwają jednak prace nad jej odbudową. Póki co odsłaniają jej fragmentu, które zostały niegdyś zasypane. Na jej resztkach (cegły "poszły" na budowę Cytadeli...tak zresztą jak całość zamku) zbudowano bowiem kopiec, na którym stał Światowid (obecnie przeniesiony do parku albo ogrodu botanicznego - sama nie wiem, bo nie bywam w tych miejscach zbyt często 😉 ). Góra Zamkowa przez wieeeele lat była centralnym miejscem piątkowych spotkań młodzieży. Przez te wykopaliska teraz trochę się posypało, ale kto wie, kto wie 🙂
W 1:15 minucie filmu wszystko dzieje się w miejscu, gdzie obecnie zaczyna się dolna część mojego osiedla (dół to przedwojenne kamienice, idąc pod górę przechodzi się przez domki jednorodzinne, na górze górki jest blokowisko 😉 )

Krótko przed bombardowaniem, chociaż miejsca, które widać na filmie nadal istnieją w stanie niezmienionym (nie licząc wieży, którą rozebrano)



Z Grudziądza wywodzi się też zespół Cela nr 3 😉

Co tu dużo mówić...W sumie obecnie G-dz to zadupie takie...niby nie takie małe miasto - 100tys - ale ogromne bezrobocie (niby spada, ale mamy na to inną teorię...), ludzie uciekają w zastraszającym tempie...robi się miastę emerytów i rencistów... jak już pisała Ushia - miasto supermarketów, bo nic innego tu już nie budują. Imprezy? Jeszcze kilka lat temu jak cię mogę...zdarzało się. Obecnie? Ekhm... lepsze imprezy są w dużo mniejszych miasteczkach dookoła  😵
Ale...ja kocham to miasto i mam ogromną nadzieję, że stanie na nogi i nie będę zmuszona wyjeżdżać na stałe - do pracy np...
Łomża, którą pamiętam z czasów przed studiami a obecna to prawie inny świat, ale ludzie się nie zmieniają  😫  Czystsza, bardziej kolorowa i zadbana, więcej firm działa, więcej koniarzy niż kiedyś. Tak samo na plus zmieniły się Suwałki, Augustów a nawet Wyszków, tylko Pułtusk stanął w miejscu i jak był zapyziały tak został, jedyny przejaw jego rozwoju to supermarkety nowe... Zawsze mi się wydawało, że Legionowo to też sypialnia Warszawy, jak Wołomin, ale ono tętni życiem!!! Jestem ucieszona, że do Empiku nie muszę jeździć do Warszawy (albo Suwałk 😁 bo tam też jest!!!) Tylko te korki  🤬
ŁÓDŹ!!!

Mówią, że brudne, biedne, szare, śmierdzące miasto i że nic tu nie ma.
Ale ja je bardzo kocham  😀 I jest tu mnóstwo ciekawych rzeczy 😀
Łódź ma swój niepowtarzalny klimat, zawsze jak tu przyjeżdżam, czuję takie jakby ciepło na sercu  🙂 Oparta na spuściźnie 4 kultur (Polska, Niemiecka, Żydowska, Rosyjska), dzięki czemu nie jest jednolita.
Miasto pubów, kultury (Festiwal Dialogu Czterech Kultur, Camerimage, Filmówka, liczne wystawy) gigantycznych zakupów (Manufaktura, Piotrkowska, Galeria Łódzka) no i oczywiście te kamienice. Aha i mamy największy kompleks leśny na terenie miasta w Europie (las Łagiewnicki)
Nie zamieniłabym tego miasta na żadne inne
A ja nie bede sie chwalić gdzie dokładnie mieszkam, bo i tak nikomu to nic nie powie 🙂 Dodam tylko, że mieszkam w zachodniej części opolszczyzny, wokół mamy piękne tereny- górki, jeziora, łąki, lasy 😀 Walory turystyczne super, bazy wypadowe w góry, trasy rowerowe. Niedaleko, bo w odległości ok. 10 km przebiega szlak konny.
Niestety, jeśli chodzi o konie, to u nas krucho, parę malutkich prywatnych stajenek, (w jednej z nich jeżdżę).
Sama moja miejscowość jest mała, lecz dość ładna, zabytkowa, ale jeśli chodzi o rozrywki typu kino, knajpy czy dyskoteki to raczej kicha, jest kilka lokali, ale wiekszość to o wątpliwej renomie, niestety, a kino, no cóż, jest jakie jest 🙁
Nasze tereny to zakątek dla tych co chcą odpoczac od miejskiego zgiełku w ciszy i spokoju.
Mnie jako 'tubylca' takie coś raczej nie kręci i wolę większe miasta typu Wrocław czy Opole np. gdzie mogę sie wyszaleć w centrach handlowych, multikinach i w innych tego typu miejscach rozrywkowych, których u nas raczej nie uświadczy się.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
18 listopada 2009 23:04
ja jestem opolska dziolcha peln geba  🤣 🤣 mamy  blisko gory,  nyska riwiere i jest git majonez  😁 czego wiecej chciec od zycia  😍 no i do autostrady  niedaleko, nie tak jak warszawka  😵 tylko cos zadko ostanio na tej opolszczyznie bywam  🤔 ale polecam!
Pigwa, jesteś może z okolic Nysy? 😀 (to własnie w tych rejonach ja mieszkam ;D )
Ha, wiedziałam,ze z mojego regionu nie ma nikogo- bo i jakże. Jedyna Karolas wyemigrowała zaraz po mnie na niemieckie ziemie 😉


Kilka słów moze ogólnie najpierw o Pogórzu Sudeckim. Moje "miasto" lezy na samym styku granic polskiej, niemieckiej i czeskiej. Do Pragi 1,5h autem, Wrocek 2h, Drezno 1,5 h. Bardzo charakterystycznie przez to u nas. Przede wszystkim wkoło pięknie, niezbyt wysokie góry, niesamowite formacje skalne, zieleń, spokój i przestrzeń. Ponieważ większośc mieszkańcow, to ludnośc napływowa (poza dziecimi i wnukami pokolenia wysiedleńców), mamy do czynienia z mieszanką kultur.

Wbrew pozorom niewiele osób mówi po niemiecku. Własciwie Polacy niechetnie nawiązują kontakty za zachodnią granicą. Zresztą Saksonczycy nie są specjalnie wylewni.  Odkąd można pracowac w Czechach wiele ludzi dojeżdża do Liberca, lub Pragi składac części do samochodów. W sumie to dobrze, bo przez to mają jakis większy kontakt z innymi ludźmi.

Z rzeczy cenniejszych do obejrzenia w okolicy, to na pewno okolice Świeradowa Zdroju, Szklarskiej Poręby, trochę dalej Karpacz. Coraz więcej mieszczuchów kupuje domy w środku lasu i spokojnie pędzą swój dalszy żywot.

Generalnie okolica bardzo specyficzna 😉
ech, sa regiony i regiony...
nie wiem czy na forum jest osoba ktora jezdzi tak wiele jak ja...
i mieszkała w 3 różnych "zaborach"

urodziłam sie w Poznaniu i jestem Poznaniakiem z dziada pradziada...
nie odczuwam zadnego przywiazania do tego miasta, ba nawet go nie lubie...
po prostu jest... miałtkie, bez tożsamości, bez kierunku rozwoju... takie ble...

mieszkałam też z "stolycy"... cóż średnio mi przypadła do gustu - mieszkałam na Saskiej Kępie, w Wilanowie a póżniej zdecydowałam zie na Grodzisk Maz, który odpowiadał mi rewelacyjnie...
Warszawa ma oczywiscie ogromne plusy... ale odległości mnie dobijały... (taxi z Saskiej na Wilanów 70 zł...)
Warszawa tez nie ma w sumie tożsamości, nie ma knajp z klimatem, wszechobecny lans itd..
ale ma fajne miejsca, które znają nieliczni
miałam to szczescie, ze moimi znajomymi byli Warszawiacy z dziada pradziada - normalni ludzie, nie nastawieni na sukces, na latanie po galeriach handlowych, nie ulegający wpływom mediów - bo nie pochodzili z małych miejscowości i nie musieli sie pokazac "że im sie udało" i niech "wieś widzi" ze mam skórę i komórę...

no i Kraków...
moje ulubione miasto,
ale też wybiórczo...
Kraków kojarzy mi sie nie wiem czemu z BRUDEM
wydaje mi sie bardzo brudnym i nieporządnym miastem...
za o Podwale, Kaźmierz i inne miejsca mają urok...
Błonia na rolkach o 22 wieczór...
knajpy...
ciekawi ludzie
inne tempo życia...

chciałabym tu dobic na stałe...

ukochane miejsca to jednak Beskidy...
Krosno, RYmanów, Lesko, Dukla, Jaśliska...
moja małą ojczyzna...

lubię Dolny Śląsk...
Srebrną Górę, kolejkę zębatą
- zjeździłam cały Dolny Ślask rajdami 4x4= rewelacja... pięknie, wspaniałe poniemieckie gospodarstwa...
urokliew okolice...

za to nie przepadam za pomorzem... = tam jakby sie czas zatrzymał...

oczarowana jestem jak dynamicznie rozwijają sie niektóre miasta np. Białystok, Olsztyn...
czy inne
Urodziłem się i przez 18 lat mieszkałem na pograniczu Borów Tucholskich, w Skórczu pod Starogardem Gdańskim. Do tej pory we wszystkich językach, w których cokolwiek potrafię powiedzieć, z chińskim włącznie, mam kociewski akcent... - bodaj najśmieszniej to wychodzi po rosyjsku, od razu słychać, że Polak mówi, bo tak twardo... Potem, licząc razem ze studiami, prawie 17 lat w Warszawie, więc niby drugie tyle. Od ponad trzech miesięcy - Boska Wola pod Warką, historycznie już Małopolska, bo na południe od Pilicy, od 1809 roku najpierw departament, a potem gubernia radomska, a od czasów Pierwszego Luteranina III RP, nie wiedzieć skąd i dlaczego - Mazowsze! Ale w Polsce najbardziej mi się podoba Dolny Śląsk, a tak w ogóle, to najchętniej bym zamieszkał w Normandii: całoroczne zielone pastwiska, jabłecznik i naleśniki (jestem uzależniony!), wspaniałe katedry, kamienne domy z wielkimi kominkami, senne miasteczka gdzie każdy każdego wita co rano po imieniu, całkiem obłędne, choć trochę koszarowe Saint Malo i kamienny wodospad odwrócony do góry nogami, ze złotym aniołem na szczycie, czyli Mont St Michel...
jkobus, no to witaj drogi kociewiaku 😉 ja tam u siebie takiego regionalnego akcentu nie zauważyłam, hm..

Ale skoro już tu jestem to wypadałoby napisać coś o "moim" zakątku pl, który niestety jest.. mocno nijaki. Tczew - małe miasto niedaleko Trójmiasta. Absolutnie nudne, puste, wręcz zacofane bez rozwoju. Kino przerobili na bank, sklep z antykami na lumpeks. Starówka składa się głównie z banków i ciuchlandów. Ale śmieszna sprawa z wymową nazwy miasta, ludzie którzy wcześniej o nim nie słyszeli mówią zazwyczaj "Czew", albo "Czczew".

Uwielbiam Warszawkę, jeżdżę tam stosunkowo często, pasuje mi opcja mnóstwa ludzi i jednocześnie poczucia, że jest się jednostką.

No i Kołobrzeg! Moje ulubione, ukochane miasto. Nie przeszkadzają mi turyści o każdej porze roku i mnóstwo Niemców na ulicy. Wspaniała miejscowość. Wszystko jest tu takie logiczne, poukładane i łatwe. Zdecydowanie Kg jest miastem, do którego wracam kiedy tylko mogę.
rewir Co Ty piszesz? "Teczew", całe życie  😍 I do "Teczewa" 🤣 Inaczej na Kociewiu nie słyszałam  😁
uu.. ja tą wersje słyszę rzadko, zdecydowanie. Ale naprawdę zupełnie nie rozumiem, co jest trudnego, żeby wymówić po prostu Tczew.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się