Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Scottie, kebaP też jest poprawne :-)
Gillian   four letter word
23 stycznia 2017 16:30
tunrida, witaj w moim tężyczkowym świecie. Najgorszy jest początek, bo faktycznie wszystkiego za mało i trzepie solidnie. Później już jest nieporównywalnie lepiej. Ja od pół roku ani raz nie 'miałam ataku więc jest super. Gówniane to, ale do ogarnięcia.
Marka, zrobione. Btw jeszcze 2—3 lata temu moje odpowiedzi byłyby mocno inne, sama się zdziwilam, co prawda wciaz podgryzam cos pod biurkiem zamiast obiadu , ale to coś jest zupełnie innej jakości niż kiedyś.
gillian- tyle, że ja zjadam 9 gram wapnia doustnie i 3x2 tabl magnezu i dopiero przy takich dawkach nie mam objawów. Nadal i wapń i magnez we krwi mam poniżej norm, ale przynajmniej nie mam objawów w realu.
A 9 gram wapnia mnie z lekka przeraża. Bo jak w tabletce rozpuszczalnej dla zwykłego ludzia jest 300 mg, to ja dziennie zjadam w przeliczeniu 30 takich tabletek.
Wiem, pamiętam jak się bujałaś ze swoją tężyczką i jak ci wszyscy wciskali, że masz nerwicę. Współczuję szczerze !!!!
Gillian   four letter word
23 stycznia 2017 19:17
Masz gorzej, bo masz jawną, przypuszczam. Ja mam utajoną. Objawy podobne, ale jest łagodniej mimo wszystko. Będzie lepiej!
Co taka cisza??


20 dzień u mnie na 5.
Scottie   Cicha obserwatorka
25 stycznia 2017 18:38
Nie odzywam się, bo przez 2,5 tyg prawie trzymałam się wzorowo, a wczoraj nadprogramowo zjadłam... zestaw powiększony w Maku :/ No i czekoladę, chociaz z samą czekoladą kcal by mi się zgadzało, tylko makro nie.
Z jednej strony nie żałuję, bo jedno i drugie było pyszne! A humor miałam paskudny cały dzień i w sumie po tym było mi lepiej. No i byłam tak najedzona wieczorem, że dziś rano nie odczuwałam głodu i nie zjadłam śniadania.
A z drugiej strony- przyszła do mnie dziś sukienka w rozmiarze S i mnie trochę opina w biodrach- zrzuciłabym szybciej, gdybym nie zeżarła :/ Ale do 26 maja jeszcze mam trochę czasu!
raz na 2,5 tygodnia fajnie sobie coś zjeść by rozruszać organizm, więc taki cheat raz na miesiąc czy dwa razy w miesiącu jest ok.
Ja się trzymam wzorowo od poniedziałku. Do tego w poniedziałek transport rowerem oraz kawał dobrego wspinu, we wtorek joga, dziś 30 minut czegoś ala pilates/joga. Dziś zjadłam nadprogramowo kromkę chleba ze śledziem, ale chłop przyniósł pizzę, miała być połowa dla mnie, tylko że zrobili całą z serem więc nie zjadłam. Zapachniało tak, że musiałam COŚ zjeść, więc poszła kanapka. Uratowało mnie to przed pizzą, mniejsze zło 😉
No właśnie my wczoraj robiliśmy domową pizzę i też zjadłam 2 kawałki, pyszna była, śmiem twierdzić że chyba najlepsza jaką jadłam w życiu  😲
Scottie   Cicha obserwatorka
25 stycznia 2017 20:02
Cierp1enie, ale ja się trzymam ściśle określonego planu i dla mnie takie wpadki nie są okey 🙁 A jeśli już, to powinny być wliczone chociaż w kcal.
Cierp1enie, a jaki masz przepis na ciasto? 🙂

tunrida, jesteś superwoman 🏇
Scottie - to lipa, u mnie taki cheat day raz na miesiąc pomaga w rozruszaniu.

sienka - z racji tej, że pizze robimy raz na miesiąc/dwa to ciasto kupujemy gotowe w Aldi. (lenistwo moje)
Scottie   Cicha obserwatorka
25 stycznia 2017 22:12
Cierp1enie, ja na cheat day nie mogę sobie pozwolić, ale na cheat meal owszem. I miałam zamiar pójść się nażreć na festiwalu pizzy, ale dopiero po miesiącu trzymania michy, a nie po 2,5 tygodnia 🙁
U mnie od tygodnia waga nie pokazała więcej niż 64, więc chyba żywieniowo nie było źle. Natomiast moje ćwiczenie leży i kwiczy, ale od ponad 2 tygodni walczę z jakąś infekcją. W dzień osłabienie 35,3-35,7 a wieczorem stan podgorączkowy 37-38. Do tego kaszel i nie mam siły na większy wysiłek niż obrobić konie.
Nie odzywam się, bo tak do końca nie jestem pewna co się dzieje z moim organizmem.
A coś się dzieje, bo zmieniło się też w sprawach kobiecych. Chyba mogę powiedzieć, że ruszył metabolizm. Dlaczego?... Nie stosowałam żadnej ze znanych porad. Można by nawet powiedzieć, że wprost przeciwnie - zmniejszyłam ilość posiłków, jem mniej regularnie, jem sporo pieczywa, nadal jem dużo nabiału, wodę piję jak piłam czyli pewnie i 1,5 litra się nie nazbiera... Itp, itd.
A jednak trzymam się poniżej 60 kg mimo...   😡 😡 😡 bardzo mocnego popłynięcia ze względu na chorowanie. Siedzenie w domu, złe samopoczucie połączone z PMSem. 😉 No szał ciał i głodzilla na smaki straszna. Kilka dni picia na zmianę zielonej Lipton IceTea i zielonej Nestea, jakieś chrupadła, batoniki muesli...  😡 😡 😡
Ale już wracam na dobre tory, chociaż bestia PMS jeszcze podjudza 😉. Wczoraj już jadłam grzecznie i dobre produkty, zamknęłam się w 1620 kcal. Dzisiaj będzie podobnie lub nieco mniej. Na wadze 58,7 kg (przed babskimi dniami).

Cały czas skłaniam się do tego, że to jednak przede wszystkim... głowa. Wyluzowanie, odpuszczenie spiny i... i niesłuchanie forumowych porad. 😉  Przestałam się denerwować wątkiem - zaczęłam spadać z wagi i mieć dużo lepsze samopoczucie.

Kompletnie nie wiem co z aktywnością fizyczną. Kończę właśnie turnus masażów rehabilitacyjnych. Opinia fizjoterapeutki nie jest pocieszająca patrząc na to, że mam niewiele ponad 30-tkę. 🙁 Szczególnie ta ruszona wypadkiem szyja i prawy bark/łopatka... W sumie boję się cokolwiek teraz robić, żeby nie psuć siebie bardziej. Wystarczą codzienne czynności jak zabawy z psem, większe zakupy i hobby stolarskie...

Tak zupełnie życzeniowo myśląc...
Obecna sylwetka jest już zdecydowanie lepsza. (i usłyszałam kilka tekstów - schudłaś ostatnio znowu, prawda?) Zdecydowanie powinnam się trzymać w takich granicach wagowych. Niestety już zaczął obrywać biust, a dla mnie to jednak "świętość", jego wielkość i wygląd ma ogromne znaczenie dla samopoczucia.
Za to z tułowia jeszcze można by było warstewkę tłuszczyku zdjąć. Z nóg to oczywista oczywistość - tam zawsze będzie niestety zapas tkanki. :/
Marzy mi się, żeby udało się nieco przebudować sylwetkę, ujędrnić ciało. Świta mi w głowie, że może ćwiczenia rozciągające - to by było też dobre dla kręgosłupa. Może po prostu troszkę ruchu, takiego domowego, może praca z niewielkimi ciężarkami. Ale do tego fajnie by było znaleźć kogoś z wiedzą ale i bardzo otwartym podejściem. Żeby rozumiał moje potrzeby, psychikę i nie stawiał sprawy na ostrzu noża.
I idąc tym tokiem - w Lidlu mają być składane ławeczki treningowe... nie bardzo ma to sens u mnie na razie, ale coś mnie korci. 😉

Wczoraj zapisałam się od nowa na siłownię. Nie wyrobiłam. Lubię swoje ciało jak jest w kondycji kobyły wyścigowej, nie perszerona. W sumie to nie osiągnęłam takich gabarytów, tej zimy dobrze się trzymam i powinno mi szybko pójść doprowadzenie się do porządku. Straciłam nieco jędrności, ale w okresie egzaminów to było nie do uniknięcia. Mam zakwasy jak byk po wczorajszym, masakra jak mięśnie mi drżały a nie nakładałam wcale nic większego niż zwykle. Teraz idę na rolki nad morze i wieczorem znowu siłka, lovelovelove  😍

Ascaia Tobie naprawdę dobrze zrobiłby trening z trenerem personalnym, zwłaszcza przy problemach zdrowotnych. Ja bym się bała coś sobie popsuć, jakbym już miała jakieś ograniczenia zdrowotne do ćwiczeń. Chociaż raz, na ukierunkowanie. Wiadomo że to są spore koszty, ale ewentualna kontuzja może wyjść jeszcze drożej. Dosłownie i w przenośni.
feno, boję się, boję. Serio. Nie ćwiczę już przecież dość długo, a i to było ostatnio wyłącznie bieganie na gazellce.
Mam ogromną nadzieję, że znajdę u siebie w mieście fizjoterapeutę, który pracuje z dojazdami (masaże), a dodatkowo sam jest miłośnikiem siłowni. 😉 Proszę trzymać kciuki, bo od wczoraj (tuńczyk mnie zmobilizowała  :kwiatek🙂 przeszukuję internet i chyba wyłapałam takiego, z dobrymi opiniami. Pytanie jak z terminami u niego i czy dam radę finansowo. 
Ascaia, wg mnie wystarczy na początek aby Ci ktoś dobrał ćwiczenia wzmacniające mięśnie tam gdzie mogłabyś się posypać + ćwiczenia wysmuklające tam gdzie możesz redukować (nogi) i pokazał Ci jak je robić poprawnie, przypilnował na początku.
Potem możesz sobie ćwiczyć w domu nie wydając kasy i dokładnie wtedy gdy masz chwilę wolnego.
Dokładnie tak! Teraz "tylko" kogoś takiego znaleźć i dogadać terminy. 😉
A u mnie -1kg, czyli od 5go stycznia w sumie -5kg  🤔
Cieszę się ja debil, ale z drugiej strony boję się, że wszystko wróci jak odstawię sterydy.
W ogóle wszyscy lekarze się dziwią, że chudnę na sterydach  😁 Ale u mnie wszystko na odwrót...
Ascaia, idź na jogę!

Pochwaliłam się że tak dobrze mi idzie i już dziś słabszy dzień. Za duże śniadanie nieco i zdecydowanie za duży obiad. Ale przynajmniej transport rowerem a nie tramwajem, więc choć trochę spalę. Bilans wpisuję sobie na 4-
Zamykam dzień na 1580, z bardzo! dobrym rozkładem BWT - 26 / 31 / 43 %

Joga... yyyy... ojjjj... 😉 Nuda. 😉
To tak nieco żartobliwie. A serio- jestem w stanie uwierzyć, że to może wciągnąć. Tak jak całkiem, całkiem lubiłam zajęcia stretchingowe, na które chodziłam równolegle z zumbą. Tylko właśnie, żeby to miało sens i było bezpieczne to jednak trzeba się jogi uczyć, pod okiem instruktora. Czyli trzeba  chodzić na zajęcia, regularnie, itd. A dla mnie, naprawdę, w obecnym momencie życia to nie jest dobre rozwiązanie. Poza tym, biorąc pod uwagę sytuację to zbiorowe zajęcia też nie gwarantują mi pełnej i dość uważnej opieki instruktora. (Z życia wzięte - ten stretching dwie panie, jedna była uważana, tłumaczyła, przed i po zajęciach rozmawiała z uczestnikami, kto z czym się boryka. Druga pani... potrafiła podejść i niespodziewanie "poprawić" Cię np. rozciągając Cię poza granicę bólu.) Najlepiej byłoby popracować z kimś indywidualnie. Ale, no niestety, nie da rady tak się rozpieszczać indywidualnymi treningami z fizjo, z joginem, z kimś tam jeszcze. Kasa, kasa, kasa. 😉
Wistra, super, gratuluję! Nie gadaj tak że przytyjesz po odstawieniu sterydów bo się zaprogramujesz i przytyjesz. Miej w głowie, że  jak je odstawisz to dopiero waga poleci w dół 
Wiecie co? Zabieram się za siebie. Koniec marudzenia.
Nosiłam bez łaski rozmiar 38. Teraz mam 40/małe 42.  🤔  🤔  Tak jakoś. Oprócz operacji, niedoczynności to ja przecież rzuciłam palenie. Na żywca. I teraz non stop leżę.
Z powietrza mi te kilogramy nie wpadły.
Mam utrudnione, bo na razie ZERO wysiłku fizycznego, ale tak dłużej nie może być. Bo nie pomaga mi ta waga psychicznie w niczym.

dziś pierwszy dzień diety
Tuńczyku -  🏇 jesteś prawdziwą motywatorką!
Ascaica, zajęcia z trenerem to dobry pomysł. Mój mnie cały czas pilnuje, bo ja mam tendencję do robienia całego ciężaru tylko rękoma a powinnam na przykład większość danego ćwiczenia zrobić plecami.. Albo nieprawidłowo używam nadgarstków, a po operacji to z tym powinnam szczególnie się pilnować..  🤬 Wczoraj miałam zwiększone obciążenia na przysiady ze sztangą.. dziś chodzę jak pokraka 😀 Ale dobiłam się w domu, bo miałam rozładunek siana i sama musiałam przerzucić ponad 200 kostek .. jest moc, jutro będą zakwasy 😀
Wistra , gratuluje 🙂

A dziś u nas takie piękne słoneczko  😅 wiosna, idzie wiosna! Byle by szybko przyszła bo mam dość już zimy!
Tunrida mów sobie co chcesz, ale to Ty jesteś tu głównym motywatorem 🙂 🙂 🙂

Wczoraj byłam pierwszy raz na siłowni pobiegać na bieżni. Wiecie co?
Jak mi się podobało! !!!!! Po pierwsze bieżnia o wiele lepsza niż moja w domu. A po drugie te odgłosy przerzucanego żelastwa ..... Mega mi sie to podobało 🙂
Ja mam jedno pytanie.  JAK WY SIĘ NAJADACIE 1600- 1800 kcal?  😲  Dziś planowałam, liczyłam i kurna...już mam 2400, a to jeszcze przecież nie koniec dnia.
Gdybym tak swoje ubiegała, albo strzeliła swój trening, to byłabym na minusie energetycznym.
A tak nijak mi ten minus nie wyjdzie. Zwłaszcza przy zerowym wysiłku fizycznym. Dziś byłam w stanie umyć głowę, odkurzyć dom i sprzątnąć łazienkę.
Jak w się najadacie jedząc tak mało.  🤔  Ja pierdykam..... 
JA w ogóle nie liczę- jem mniejsze porcje, nie jem słodkiego. Podejrzewam, że wychodzi ponad 2000kcal, ale nie mam pojęcia. Wczoraj  przystąpiłam do drugiego levelu 30 dniowego wyzwania z Jillian. Po połowie prawie umarłam....ale dokończyłam. Ogólnie moja kondycja jest marna, ponadto mam jakieś przykurcze pod kolanami ( juz od dawna) i czuję sie jak stara baba.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się