Re-voltowe zbiórki na wykup potrzebujących koni

kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 15:56
Siwka, to jest woj. Śląskie. Prawie na granicy z Czechami już.
kawal drogi, ale jesli siwka, chce wykupic za wlasna kase, to my mozemy zrobic zbiorke na transport i jej tego konia dowiezc.
dzwonilam do weta, fajny facet.
zapomnieli zamknąć drzwi od garażu, a deski popróchniałe, koń wlazl i wpadl, na szczescie dziewczynka byla spokojna, wet dal glupiego jasia, kon prawie ze spał, wyciągneli go na pasach, potem dostal jeszcze kroplówkę i zastrzyki wzmacniające, zadnych urazów po tej interwencji nie stwierdzono, ale potem juz jej wet nie widzial, na tamten moment urazów nie bylo.
Ze względu na dobro konia najlepiej chyba nie robić afery. Kupić konia zwłaszcza, że cena nie jest wygórowana. Koń wygląda poza zaniedbaniem całkiem dobrze (nie zagłodzony) więc służby pewnie mu go nie odbiorą.
To jak Siwka kupujesz?
kolorwiatru, ma przewoźnika za całkiem niezłą stawkę. 1zł/km przy dzisiejszych stawkach to bardzo dobra cena. I kierowca sprawdzony, bo do mnie dostarczył konie z Cieszyna.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
14 listopada 2011 18:20
Mój małżonek stara się dodzwonić do właściciela i ponegocjować cenę. Narazie nikt nie odbiera, ale jak już się dodzwoni to będę informować.

edit:

Chciałam poinformować, że człowiek u którego kobyłka stoi, i który ją maltretuje nie jest prawowitym właścicielem. Prawny właściciel jest leśniczym, mieszka w innej miejscowości i kupił Basię z myślą o pracy w lesie. Jednak plan spalił na panewce i konik został u tego chłopa. Nie interesuje się losem zwierzęcia, ostatni raz był u niej 2 lata temu.
No proszę. Widzę, że informacje napływają pełną parą. Trzymam kciuki za rozmowę z właścicielem.
Tak całkiem z ciekawości - skąd informacje, ze koń jest maltretowany??  😲 odkarmiona dobrze, jak pisałyście - nie ma trwałych i mocnych "skrzywień" w psychice... Czy na prawde każdy nie-wyczyszczony koń musi być maltretowany od razu??  🤔
_Gaga, z tego co rozmawiałam z kolorwiatru, przez telefon:
- koń dostaje wodę co 2-3 dni, kiedy gospodarzowi się przypomni, albo nastolatka, która zaalarmowała o koniu pójdzie i napoi,
- koń ma 4 lata i bardzo popuchnięte nogi (widać na zdjęciach)
- nastolatka ma filmiki jak pijani panowie "ujeżdżają" konia nawalając go batem
- stan kopyt musi być tragiczny, skoro koń stara się stawać na zewnętrznych krawędziach kopyta,
- kiedy koń wpadł do kanału gospodarz wstawił mu drabinę "aby sobie koń wyszedł", a straż pożarną zaalarmowała nastolatka.

To że koń nie ma mocnych skrzywień (czyt. nie rzuca się na ludzi z kopami i zębami) nie znaczy, że jest dobrze. Jest ponoć zastraszona, nieufna, zgrzyta nerwowo zębami. Nie dzieje się dobrze, skoro po wielu prośbach nastolatki kolorwiatru, sama tam pojechała i zobaczyła co zobaczyła.
Chyba lepiej zareagować teraz niż czekać, aż koń będzie wyglądał gorzej? Idzie zima, co jak gospodarz zapije i nie da jeść? Koń jest jeszcze młody, warunki się pogarszają, bo zdjęcia wcześniejsze pokazują śliczną zadbaną klaczkę. Teraz można odkupić konia poniżej ceny rzeźnej w stosunkowo niezłej kondycji (jak na konie, które są w złych warunkach), na wiosnę może być tylko schorowany szkielet.
Tyle, że ja w żaden sposób nie deprecjonuję akcji odkupienia zwierzaka, widać że zaniedbany i przydałaby się jej zmiana otoczenia
Ale też popuchniętych nóg nie widzę... ani śladów maltretowania i tyle... Szkoda zweirzaka, bo przebywa w kiepskich warunkach, ale na prawdę ani wychudzona nie jest ani w jakimś strasznym stanie. To wszystko...
Pytanie teraz, czy ktos znajdzie prawowitego właściciela... bo z tego, co rozumiem w sumie nie do końca wiadomo kto to... no i jaka będzie cena konia, bo 2 000 zł za ok 600 kilogramowego konia to zdecydowanie za mało przy cenie ok 6 zł/ kg żywca

kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 08:56
Więc tak: początkowo uznałam, że nie będę wszystkich szczegółów tu pisać, by ktoś nie pomyślał, że koloryzuję. Ale jednak przyszła pora by to powiedzieć. Nastolatka, która mnie alarmowała od dłuższego czasu, jeździła do kobyłki i się nią zajmowała. Często była napastowana przez tego wieśniaka pod groźbą że jak sie nie da pocałować na przykład to pójdzie zbić Basię. Dziewczyna mieszkająca po sąsiedzku, która posiada własnego konia była swiadkiem wielokrotnego bicia Basi. Od razu mówię, że ta dziewczyna TEŻ jest nieletnia. Wszyscy z wioski, którzy mieszkają w pobliżu patrzyli na krzywdę zwierzaków nie robili nic. Poza sąsiadem, który zabrał do siebie wyczerpaną krowę.
Gość to totalny kretyn, kiedy Basia wpadła do kanału on i jego towarzysze byli pijani. Chcieli zostawić Basię tam gdzie utkwiła i postanowili iść dalej pić. To nastolatka zaczęła robić awanturę. To ona zadzwoniła na straż pożarną choć ten gość był na nią za to wściekły. Później włożył Basi drabinę do kanału i zaczął ją ciągnąć za uszy by wyszła. Po tej drabinie oczywiscie. Dziewczyna ma zdjęcie Basi w kanale wspinającej się przednimi nogami na drabinę. Bardzo niewyrazne bo robiła telefonem a było juz ciemno, ale widac i drabinę i konia...
Kobyłka tak jak już napisała bera7 dostaje wodę jak sie komus przypomni, albo jak dziewczyna przyjedzie.
To że koń nie jest szkieletem nie oznacza, że ma się dobrze.
Wystarczającym argumentem jest to, jak wyglądała kiedyś, a jak wygląda obecnie. Oraz nie zapominajmy o tym fakcie, że zagłodził dwa swoje psy. Umarły dwa tygodnie temu przy budach.
Jej, straszne. 🙁 Kretyństwo ludzi jest najgorsze.
Z resztą, zimnioczki tak mają... Potrafią wyglądać znośnie na dosłownie "byle czym". Naoglądałam się zimnioczków we wsi ojca, gdzie ludzie czasami karmią tak, że włos się na głowie jeży... albo nie karmią w ogóle i koń wypuszczony na obejście, a to gałęzie ogołoci, a to liście, trawę, wlezie do stodoły sam i zje np. starą słomę... No i wygląda "jakoś". Z resztą, Basia ma pełno zaklejek, pewnie zimową sierść i to jej pewnie dodaje "wielkości".
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 09:14
Sankarita dokładnie jest tak jak piszesz. Dziewczynka jest nieduża, jak na grubokościstego konia, wcale nie jest masywna tak jak powinna. Natomiast objętości dodają jej własnie zaklejki i najeżona sierść. Bo sierść na niej po prostu stoi.

Druga sprawa. Jeden z naszych forumowiczów zaproponował, że mógłby przewieźć Basię po kosztach paliwa jeśli znajdzie domek do 100km w linii prostej od jej miejsca pobytu. Czyli np. Kraków i okolice. Kto chce Basie, kto chceeeeeeeeeeee!  🏇
_Gaga, prawy tył opuchnięty staw skokowy. Tyle, to ja na zdjęciu widzę. Znając pijanych wieśniaków nie wątpię, że koń dostaje swoje. Choć nie dramatyzujmy oczywiście, ponieważ znamy dużo gorsze przypadki.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 09:24
_Gaga a co do właściciela to już go znamy. Wiemy kto to, w dodatku nie jest osobą anonimową, bo jest to leśniczy. Wiemy już jaki jest do niego telefon i wiemy dokładnie gdzie mieszka. Jeśli nadal nie uda nam się skontaktować z nim telefonicznie, to go odwiedzimy osobiście.

Ja mam plan taki:

1. Potrzebujemy chętnej osoby, która przygarnie Basię
2. Pojedziemy ustalić cenę z właścicielem
3. Jeśli osoba chętna nie będzie w stanie sama odkupić Basi, zrobimy zbiórkę
4. Wykupimy konia
5. Zorganizujemy transport i zabierzemy kobyłkę.

Jesli ktoś ma inne pomysły, proszę by coś zaproponował
wszystko fajnie (ze akcja pomocy, naprawde popieram...) tylko podstawowa kwestia jest tu znalezienie wlasciela konia. to od niego bedzie zalezala cena. a moze i bedzie tak, ze jesli dowie sie o warunkach i "zasadach" w jakich przebywa jego kon, to albo wplynie na pijaka o ich polepszenie, albo zabierze konia. albo sprzeda...moze wtedy tez, jezeli na posiadaniu konia mu nie zalezy to poprostu odda go komus innemu? co mu za roznica czy stoi u pijaka czy kogos innego? nie bedzie go trzeba wykupowac - albo go zabierze, albo wystarczy ze sie chetny na jego "wzięcie" znajdzie
bo moze wlasciel nie wie, ze kobylce dzieje sie krzywda?
jezeli oddal w dobrej wierze komuś, kto mial sie zajmowac, placi zapewne za jej utrzymanie, wyjechal i sadzi ze wszstko jest ok?
to tez mozliwe, znam takie przypadki  🙄
moze wystarczy go o wszystkim poinformować?
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 10:37
On nigdzie nie wyjechał. A kwestia tego czy konia odda, czy sprzeda, za sumę 2000, czy może tylko symboliczną, zależeć będzie tylko od tego, jaki jest jego stosunek do tego zwierzaka. Konia na pewno nie zabierze. Żebym mogła zacząć działać oraz prosić o niską cene np. musimy najpierw znaleźć chętną osobę, która potem Basię weźmie do siebie. Bo ja nie mogę jechać do faceta w tej chwili i w przypadku gdyby powiedział "weź se go pani" nie mogę jej sobie wziąć, bo gdzie ją dam? Zróbmy listę osób chętnych. Jak już ustalimy kto może, i co może, to w tedy będę działać dalej. Narazie nie mogę zrobić nic, nie wiedząc co będzie dalej.
Ale z drugiej strony - ktoś się zgłosi jako potencjalny kupujacy za cenę ok 2000 zł - a docelowa okaże się 3 krotnie wyższa...
Ponadto rzeczywiście porozmawiałbym z właścicielem, może rzeczywiscie nie wie że coś jest nie halo...
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 11:00
_Gaga on rzekomo wie, że jest nie halo. Mówie rzekomo, bo biore pod uwage, ze gość oszukuje właściciela, ale z drugiej strony nie halo tez jest, że właściciel nie odwiedził konia przez dwa lata. Który własciciel, mieszkający niedaleko, nie odwiedza swojego zwierzaka? To ja mam dalej do tego konia niż prawowity właściciel. I to podobno właściciel chce ją sprzedać za kwotę 2000zł, którą można negocjować.

Co do ceny, nie są to wiadomości uzyskane bezpośrednio od właściciela, więc biorę pod uwagę, że cena może być niższa, lub koń do oddania w dobre ręce. Nie biorę pod uwagę, że cena może być wyższa, bo to gość, u którego kobyłka stoi, powiedział tej nastolatce, że jest na sprzedaż za 2 tys. Nie chciał dać jednak telefonu do własciciela, a jedynie stwierdził, że to ON załatwi z nim, więc przychodzi mi sądzić, że chce 2000 bo właściciel w tedy by się z nim podzielił. Ja niczego nie zamierzam jednak załatwiać z tym wieśniakiem, a tylko i wyłącznie z właścicielem, przez wzgląd na dobro konia, jak i na to, by wszystko przebiegło zgodnie z prawem.
kolorwiatru, rozmawiaj z właścicielem. Isabelle oferowała dom, warto to potwierdzić. Jeśli nie znajdzie się nikt chętny na przygarnięcie bidy u mnie znajdzie się dla niej miejsce, tak jak rozmawiałyśmy. Rób swoje, im więcej informacji będzie potwierdzonych tym łatwiej będzie ustalić konkrety.
jesli będzie potrzeba - miałam od dawna sygnały, ze znajomy chce dwie kobyłki, najlepiej ciezkie przygarnąć. ma miejsce, ma łąki, ma dobre serce.

jak będzie cos wiecej wiadomo, mogę mu dac znac
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 11:27
Ok. W takim razie działam. Dzis do Basi pojdzie moja kuzynka. Obiecała porobić jakieś bardziej dokładne zdjęcia.
przeciez moze do bery pojechac na tymczas nawet? juz wczesniej bera pisala o tym. jesli kobyla bedzie do oddania to zrobimy zbiorke na transport i kobyla pojdzie tam gdzie ktos sie zdecyduje na nia.
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 11:43
katija no właśnie nie może. Bera mogła by ją zabrać do siebie ale dopiero za kilkanaście miesięcy, już na stałe. Narazie u niej są moje konie i nie ma wolnego miejsca niestety. Natomiast gdyby dziewczyna, ta mieszkająca po sąsiedzku z Basią, ta co ma własnego konia, zabrała ją na ten czas do siebie tak jak proponowała, to później Basia by mogła zamieszkać u bery.
Dziewczyny spokojnie. Wpierw dowiedzmy się ile faktycznie trzeba zapłacić za kobyłę i uzbierajmy na nią.

Isabelle, czy Twój znajomy ma doświadczenie z końmi? Na początku na pewno nie będzie łatwo. Kobyła nie daje nóg, a ma na bank duuużo pracy w tym temacie. Jesteś w stanie mu pomóc? Do mnie od kolorwiatru, jest ponad 300km.

Moje stanowisko jest takie: koń znajdzie u mnie miejsce czy dziś (coś się wymyśli, jeden boks ma ok 20mkw) czy później. Choć nie jestem entuzjastycznie nastawiona do tego, by brać sobie kolejnego zwierzaka na głowę, bo obowiązków i wydatków przybędzie, to nie odmówię pomocy. Jednak jeśli jest ktoś, kto ma warunki lepsze niż ja, to bić się nie zamierzam, oddam przywilej opieki i jeszcze jakiegoś suvenira dla klaczki podeślę.

Edit: Zanim kolorwiatru zwróciła się o pomoc na forum faktycznie rozmawiałyśmy, że klacz przyjechałaby do mnie, gdy kobyłki wyjadą. Duży wzgląd na takie założenia miały koszty transportu (ok 800zł). Lepiej poszukać domu docelowego od razu, a kobyłkę przetrzymać "za płotem".
A nie bedzie przypadkiem tak, ze Basie sie wykupi a gospodarz za tydzien kupi druga Basie i kolo sie zamknie  🙄
Tak wogule, to do czego mu jest ten kon? Jest przez niego uzytkowany?
o koniach marzy od wielu lat, niestety poki co dorobił się krów. specjalistą nie jest, ale ja jestem w stanie do niego dojezdzac i pomagac, jest to dosc niedaleko od Łodzi. facet ma 27 lat, mocną posturę i dużo dobrych chęci.

jak dowiecie się szczegółów to bardzo chętnie pewnie zabierze, poki nie jest nic pewne, nie napalam go, bo się głupi pocieszy i jak nic z tego nie wyjdzie to byłby smutny, a troszkę go zycie pokopało.

wstepnie chcial nawet dwie kobyłki, w przyszlosci pokryc jakims zimniokiem i miec dla siebie kolejnego. poza jedzeniem trawy mialyby niesamowitą harówkę czyli raz na kilka tygodni pojechac stępem w las.

Zoya, czy przeczytalas chociaz kilka postów? to nie jest kon tego gospodarza...
kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
15 listopada 2011 11:58
zoyabea tego wątku są tylko dwie strony. Proszę poczytaj to znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania. Na tej stronie nawet napisałam po co własciciel kupił Basię i co było potem.
zoyabea, przeczytaj całość :P gospodarz, który tak traktuje zwierzęta nie jest właścicielem konia. Koń stoi u niego "na pensjonacie". Właściciel konia ma go w poważaniu, ponoć chce go sprzedać za grosze. Miał go używać do prac w lesie, ale mu się koncepcja zmieniła i koń stoi.
Gospodarz, to osoba, której ktoś z litości zabrał krowę, psy zdechły z głodu, a zabiedzone świnie czekają na zainteresowanie.

Właśnie, co ze świnkami?
Isabelle, jeśli mu pomożesz to jestem ZA.
Ponieważ nie mam ani transportu, ani możliwości zapewnienia jej domu, mogę pomóc tylko w jeden sposób: finansowy. Deklaruję się dorzucić do wykupu czy kosztów transportu.

(Aż się popłakałam, jak przeczytałam, że to biedne zwierzę próbowało wydostać się po drabinie.  Niby taka wyciągnieta ręka z pomoca, a w rzeczywistości kpina).

Ja już kobyłę sie od tego bydlaka wyciągnie, czy jest mozzliwość na złożenie doniesienia za molstowanie nieletniej? Kolorwiatru, czy ktoś z jej rodziny by to zrobił?     
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się