Wpływ treningu na wygląd. ZDJĘCIA.

lostak,tulipan - z tego co wiem wątek nazywa się "wpływ treningu na wygląd",podkreślam WYGLĄD,a nie np:"czego koń nauczył się na przestrzeni,miesięcy lub lat" a jak na moje oko wygląd kobyłki się zmienił .
Fiona nie dojdzie do GP,nigdy,bo ja nie mam na to ambicji,pieniędzy,czasu,chęci,więc fakt pod zawody nie trenuję,bo nie mamy zaplanowanych starów,tu zwracam honor,koń w treningu nie jest,możliwe że będzie jesienią kiedy wróci do nas trenerka z którą jakiś okres czasu jeździłyśmy,ale tak jak wspominałam zaszła w ciąże i narazie jest to niemożliwe a nikt inny mi nie pasuje.  Ale pomijając kwestię słowa trening,zmiana w wyglądzie JEST. Jeżeli nie nadaje się zdjęcie tutaj bo tu są tylko konie w TRENINGU to w takim razie chyba trzeba założyć osobny wątek o nazwie "wpływ JAZDY na wygląd"  😉 i w to już chyba będzie się wliczać jazda,nie trening ale też nie wożenie tyłka,do tego lonża,tereny wpływające na wygląd konia. 

Sorry w takim razie pomyliłam wątki ,udzielam się rzadko więc nie wiedziałam że ten wątek dotyczy tylko koni w stricte treningu,idę szukać wątku w takim razie dla jeżdżących  co im się koń zmienia w wyglądzie  a nie trenujących bo fakt-ja nie trenuję,mam przestój  😉

Atea   - mądrze prawisz  🙂
Wystarczy kącik puchnących z dumy. Sama przyznałaś, że nie trenujecie, więc jaki wpływ na wygląd miał tu trening? Ja się tylko i wyłącznie tego czepiam. Daleka jestem od zdania, że w treningu są tylko konie sportowe, a jego szczytem jest duża runda. Trening dostosowuje się do możliwości konia i jeźdźca. Warto się zastanowić czy poprawa wyglądu to nie dobre karmienie i odpowiednia pielęgnacja. Bo to tylko tyle i aż tyle. Jest równie ważne co trening  😉
Djarumm Zdecydowanie koń teraz lepiej się porusza pod siodłem i pewnie się przy tym napracowałaś wraz z trenerką. Jak już mówiłam, nie za bardzo odnosiłam się do jakichkolwiek zdjęć, a jeśli mam się odnieść do wstawionych przez Ciebie to niewiele na nich widać poza zmianą ustawienia konia  :kwiatek: Tej zmiany wyglądu nie widać bo zdjęcia małe i pod dziwnym kontem. Natomiast co można wywnioskować to, że praca idzie w dobrą stronę  :kwiatek:

tulipan Tylko, że ja wcale nie o tym  :kwiatek: Moje wątpliwości lostak rozwiała 🙂
lostak   raagaguję tylko na Domi
22 maja 2014 15:31
Stajnia w której spędziłam czas 8 lat, od 7 roku życia, to był tkkf Hubert. Tak wtedy funkcjonował na 16.00 wsiadał instruktor/trener/zawodnik, na 17.00 jazda rekreacji najbardziej zaawansowanej, 18.00 kurs średni, na 19.00 początkujący. To było ponad 25 lat temu....
Wystarczy kącik puchnących z dumy. Sama przyznałaś, że nie trenujecie, więc jaki wpływ na wygląd miał tu trening? Ja się tylko i wyłącznie tego czepiam. Daleka jestem od zdania, że w treningu są tylko konie sportowe, a jego szczytem jest duża runda. Trening dostosowuje się do możliwości konia i jeźdźca. Warto się zastanowić czy poprawa wyglądu to nie dobre karmienie i odpowiednia pielęgnacja. Bo to tylko tyle i aż tyle. Jest równie ważne co trening  😉


Właśnie,możliwości konia,to jest to !  🙂  nie każdego konia jest się w stanie doprowadzić do GP. Ale już koniec  🚫
Wrócę tu jak zaczniemy treningi przez duże T  😁 !

lostak - to pozazdrościć  😉  u nas był KJ "Hubertus"  i to też kawał czasu temu,niestety nie moje lata,więc nie miałam okazji jeździć,ale funkcjonował na podobnych zasadach jak ten o których mówisz z tego co wiem i jazda rekreacyjna wyglądała zupełnie inaczej niż teraz.
Ale tak czy tak to już temat na inny wątek.  🙂
Teraz w Hubercie jest tak, że każdy instruktor ma przyporządkowanego konia i mniej lub bardziej się nim zajmuje w zależności od tego jak dany koń chodzi. Jak są takie typowe rekreacyjne ciaptaki to tylko kontroluje co jakiś czas kopyta i czy nie jest nigdzie obtarty, a jak jest coś nie halo pod siodłem to regularnie wsiada i stara się konia naprostować. Teraz jest kilka młodych koni w treningu instruktorskim przygotowywane do kursu i zwykli kursanci póki co w ogóle na nie nie wsiadają, ewentualnie klubowicze.

sorry za  🚫
Czy koń rekreacyjny w treningu nie staje się koniem sportowym/treningowym? Większość rekreantów jakich znam jednak ma ułożony plan pracy, biorą regularne lekcje, startują w zawodach- podwrówkowych, LL, L. Ich konie progresują, a ich styl jazdy się zmienia. Mamy do czynienia z treningiem czy rekreacją? Koń będzie rekreacyjny, czy nie? Na pewnym etapie się pewnie zatrzymają, postępy zwolnią, ale pewnie dalej będą się szkolić, by w tym P, czy N (a może po to, by coraz lepiej skakać L) wypadać przyzwoicie, lub zwyczajnie mieć coraz więcej frajdy z jazdy.
Często z trenowaniem nieodłącznie kojarzy mi się rywalizacja. Jeśli ktoś powie, że trenuje karate, to pewnie zapytałabym, czy startuje w zawodach. Z drugiej strony, w przypadku jeździectwa, tańca, pływania, wspinaczki, gdzie rywalizacja nie jest aż tak bezpośrednia jak w walce, trenowanie i doskonalenie się dla samego siebie wydaje mi się całkowicie możliwe.
Czy zatem taki powolny, ale regularny trening dla przyjemności chyba dalej nazwiemy rekreacją. Dużo też zależy od poziomu, zaawansowana osoba na pewno włożyła już dużo pracy w siebie i to przyniosło efekty, o osobie mniej zaawansowanej trudniej powiedzieć, że trenuje.
Poza tym, mamy oczywiście w jeździectwie osoby, które uprawiają czystą rekreację- przejażdżki. Część z nich nawet myśli, że się uczy, bo uczęszcza do szkółki (tu nie zaliczyłabym osób "starających" się, bo te albo szybko znajdą dobrą szkółkę, albo wymyślą coś innego), ale generalnie stoją w miejscu i pewnych etapów nie przeskoczą. Choć pewnie jakieś zmiany zachodzą. No to tu nie mam wątpliwości, że trening to to nie jest.
Wypośrodkowałabym jednak, bo trening-rekreacja, to podział nie zostawiający na nic pomiędzy i tak zwana ambitna rekreacja nie wie, gdzie przynależy.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
22 maja 2014 18:53
odwieczny problem tego wątku to określenie "trening"

tu w tym kontekście ów  jakże kontrowersyjny "trening" to po prostu "regularna praca z koniem" (na miarę możliwości danego jeźdźca i konia)

z tym że znów na upartego można byłoby się czepnąć słów "regularna" czy "praca" - jak często będzie regularnie i co to znaczy ta praca 😎

kujka   new better life mode: on
23 maja 2014 08:07
Ale przeciwienstwem rekreanta nie jest trenujacy, czy tez sportowiec, tylko ZAWODOWIEC.
Mozna rekreacyjnie (dla przyjemnosci, amatorsko) trenowac i jezdzic zawody. Nie wiem skad taki wstret czuja koniarze do rekreacji. Ja jestem rekreantem, bo jezdze tylko dla siebie. Rekreantem jest Quanta, Salto, Tulipan i wiele innych osob "opcykanych".
Z reszta wystarczy spojrzec na KR 😉

Lostakowe C w 2 lata to tylko przyklad, nie ma co sie zaperzac.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 maja 2014 08:28
nikt się nie zaperza bo każdy wie że pewnie gdzieś z 99% tu obecnych to osoby nie jeżdżące koni zawodowo czyli wyłącznie w ramach własnej przyjemności a więc rekreacyjnie.
Nigna   Warto mieć marzenia...
23 maja 2014 11:01
Fakt jest taki że dla każdego słowo trening to co innego. I chyba w tym jest problem. Ja dopiero odkąd zaczęłam jeździć sama, bez trenera i dla przyjemności dogaduje się z moim koniem i wygląda on na prawdę lepiej niż niejeden sportowiec ( w sumie to wyglądała bo teraz wracamy do pracy po kontuzji..) Plan na jazdy zawsze jest. 2 razy w tygodniu minimum pessoa, dzień na odpoczynek, tereny kondycyjne. Zawody nie są dla nas, trenera nie mamy a mimo wszystko nie boje się powiedzieć, że koń jest w treningu 😉
kujka, nieprawda. Przeciwieństwem Zawodowca jest Amator. A jeźdźca rekreacyjnego - sportowiec. Żaden status nie mówi nic(!) o poziomie jeździeckim. Jeźdźcem rekreacyjnym jest quanta - bo (póki co) nie startuje i nie obchodzi jej wynik sportowy. Lostak - jeźdźcem rekreacyjnym nie jest. Są też zawodowcy - rekreanci. Bo przecież każdy instruktor prowadzący grupowe tereny takim jest.

A definicję treningu chyba łatwo można znaleźć w dobie internetu? Na forum też wielokrotnie padała. Trening jest celowy, planowy, zorganizowany i systematyczny. Nie każdy trening będzie treningiem sportowym. Można np. trenować konie do udziału w wielodniowych rajdach. Można trenować konie do udziału w występach cyrkowych.
Ale nie ma mowy o treningu tam, gdzie nie ma systematycznej, przemyślanej PRACY.
kujka   new better life mode: on
23 maja 2014 17:28
halo, masz racje, zapomnialam jeszcze o amatorach :kwiatek:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 maja 2014 20:42
A jeźdźca rekreacyjnego - sportowiec.

tu też stąpamy po cienkim lodzie. Bo kiedy jeźdźca można nazwać sportowcem? Czy jeśli pojedzie 2 x do roku zawody regionalne czy nawet ogólnopolskie? I jakiej rangi? A jak towarzyskie? I jakiej rangi? I jak często? 😎

ElaPe, wtedy, gdy wynik sportowy jest dla jeźdźca WAŻNY.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 maja 2014 21:49
ElaPe, wtedy, gdy wynik sportowy jest dla jeźdźca WAŻNY.


kolejna pułapka. Co to znaczy ważny dla jeźdźca. Dla każdego uczestnika zawodów wynik jest ważny.
tu też stąpamy po cienkim lodzie. Bo kiedy jeźdźca można nazwać sportowcem?

Otóż to. Skoro warunkiem treningu jest regularna praca i cel, to można mieć regularną, zaplanowaną pracę u kogoś, kogo nazwiemy pewnie rekreantem a celem będzie przyjemna jazda i wyszkolenie w tym celu siebie i konia. Halo twierdzi, że trening nie musi być sportowy- zatem mamy: trening rekreacyjny 🙂
Trochę to głupio brzmi, ale sprawia, że nie tylko szportowcy mogą się prezentować tutaj.

Zaproponowałabym taki podział: zawodowiec-hobbysta, amator-profesjonalista. "Amator" oczywiście pasuje do obydwóch, ale akurat tutaj taki rozdział wydaje mi się korzystniejszy.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 maja 2014 22:36
zawodowiec-hobbysta, amator-profesjonalista.

zawodowiec to inaczej mówiąc profesjonalista

a hobbysta to też w sumie amator
A jak w takim razie nazwać kogoś kto jeździ dla przyjemności,nie startuje w zawodach,ale też nie wozi tyłka bo z koniem pracuje,koń progresuje może nie koniecznie do poziomu GP ale robi postępy,zmienia się na lepsze?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
23 maja 2014 22:57
A jak w takim razie nazwać kogoś kto jeździ dla przyjemności,nie startuje w zawodach,ale też nie wozi tyłka bo z koniem pracuje,koń progresuje może nie koniecznie do poziomu GP ale robi postępy,zmienia się na lepsze?


ambitny jeździec rekreacyjny ?
Nie wiem w czym tkwi problem , nie ważne w jaki sposób się coś nazywa , ważne są efekty pracy , dobrej pracy ( mam tu namyśli prawidłową prace , plus wszystkie podstawowe elementy takie jak odpowiedzie żywienie itd, ). Jeżeli będą spełnione te warunki to koń ( i człowiek) będą rozwijać sie w odpowiednim kierunku i efekty będą widoczne ,, nie ważne czy to będzie rekreant , sportowiec , czy ambitna niunia ze stajni tatusia .
ElaPe, tak, oczywiście. To synonimy jednak (przynajmniej w mojej głowie) te słowa rodzą różne konotacje, nie zawsze można użyć je zamiennie. Profesjonalista dla mnie kojarzy się z najwyższym poziomem, perfekcją, doskonaleniem. Zawodowiec to też ktoś, kto zna swoją robotę, ale jest mniej "czarujący" 😉, rzemieślnik. W kontekście jeździectwa wyłącznie jako osoba która zarabia na jeździe i startach (główne źródło dochodu). Profesjonalista to ktoś kto dba o każdy aspekt jeździectwa, całościowe postrzeganie, ciągły swój rozwój. Te typy w światku jeździeckim można dostrzec. Amatorem będzie osoba niechlujna, nieprzejmująca się, lub nie zdająca sobie sprawy z niedociągnięć. Hobbysta, to ktoś, kto jeździ wyłącznie dla fanu. Część może iść razem, częśc typów się nie łączy :P
ksan, możesz sobie uważać, a na razie w języku polskim zawodowiec i profesjonalista to synonimy. Profesja to zawód.
ElaPe, znam masę jeźdźców, dla których wynik sportowy liczy się tak se. I nawet to deklarują: że jeżdżą "for fun". Także takich, co na ważne zawody nie pojadą, bo im się humor popsuł.
halo, zgadzam się, to są synonimy. Co nie zmienia faktu, że synonimy nie zawsze mają identyczną grupę desygnatów, a co za tym idzie, skojarzeń. Synonimy nie są stosowane zamiennie w każdym kontekście. Brawo, profesja to zawód.
ksan, przypomniałeś mi pewnego (świetnego) belfra, który nam tłumaczył czym się różni naukowiec od uczonego 😀
Zgadzam się, "profesjonalista" ZACZYNA mieć taki "profi" 🙂 wydźwięk. Ale żeby zaraz desygnaty były różne?
Amator, sory, nie może być profesjonalistą. To oksymoron. Może być kompetentnym, wybitnym jeźdźcem. Amator może jeździć JAK profesjonalista (albo i lepiej).
Właśnie o taki wydźwięk mi chodzi 🙂. Zawód, czasami kojarzy się z zawodówką (a czasami z zawodem miłosnym), z odtwórczą, wyrobniczą pracą, więc może to wpływa na to jak odbiera się tego nieszczęsnego zawodowca. Profesjonalista amator nie może być, to prawda :P Za to zawodowiec amator (wyłącznie wedle mojego rozdziału) już by się jakoś obronił. Hobbysta ze wszystkim pójdzie, zawodowiec z profesjonalistą to byłby ideał.
No, ale mniejsza o to, bo offtopujemy. Btw, "przypomniałaś" jak już :-]
ElaPe - No tak a czemu nie? Ktoś kto jeździ dla siebie,nie potrzebne mu zawody,ale jednak jeździ z głową i koń się rozwija. Dla mnie w tym momencie to nie jest taka totalna rekreacja,bo rekreacja kojarzy mi się ze szkółką i takim tuptaniem. Dlatego się pytam jak nazwać powyższe zjawisko pracy z koniem jednak bez udziału zawodów,bez parcia że za miesiąc są zawody i koń musi być gotowy.
Nigna   Warto mieć marzenia...
24 maja 2014 09:47
Djarumm : Trening 😉 Taka praca z koniem czasami daje lepsze efekty, niż w momencie jak jest się tylko nastawionym na zdobywanie pucharków. Bo nie myśli się on tym czy "zdąże przygotować konia żeby przykładowo skoczył wyższe przeszkody i wygrał", tylko myśli się o samym koniu. O tym jaką partie mięśni wyrobić i w jaki sposób, ma się na wszystko czas i spokojnie można konia wytrenować. To jest współpraca, myśli się o jego potrzebach. Nie twierdzę że każdy sportowiec traktuje konia jak maszynkę ale tak niestety często jest i potrzeby konia schodzą na drugi tor. A potem przyjeżdżają takie szkapy na zawody na które ciężko mi sie patrzy, nie wspominając o tym że ma to jeszcze skakać...
Nigna - No widzisz  i tu się z Tobą zgadzam 🙂 dokładnie to robię,nie mam parcia na zawody,bo mnie to nie kręci,bo nie chcę,bo są to koszty,ale koń robi postępy,bo się rozwija,bo widzę że zmienia się jej budowa,że wyrabiają się mięśnie,że robi się bardziej przepuszczalna,rozluźniona,że jest  w stanie zrobić coraz więcej rzeczy,bez większego wysiłku,tylko że robię to bez większego parcia,nie mam miesiąca do planowanych zawodów i koń do tego czasu nie musi być gotowy,ile będzie potrzebowała czasu na dany element,tyle jej go dam. Aaa i tak usłyszałam że w sumie to nie powinno mnie tu być bo nazwałam swoją jazdę,jazdą 'od tak' i do tego dodałam że jeżdżę w tereny i koń po 2 latach różnicy powinien być na poziomie GP  😉 Ale w sumie czemu ma być na poziomie GP ? Każdy koń jest indywidualny jeden potrzebuje 2 lat drugi roku,trzeci paru miesięcy.  Ja czerpię na pewno przyjemność z jazdy na niej i osoby które nie widzą jej parę msc a potem przychodzą mówią dokładnie to samo,że koń się zmienił i to zdecydowanie na plus!

Czyli jak na starych śmieciach: wstawimy zdjęcia obrazujące przemiany, jakie zaszły w naszych koniach pod wpływem naszej pracy z nimi.


Tak jak Sierka- założycielka wątku napisała, jest on stworzony do pokazywania efektów pracy. Chyba zbyt wąsko interpretujecie tytuł. Każda zmiana, która nie jest efektem wyłącznie żywienia i pielęgnacji IMO pasuje tutaj.

Widać u Was efekty pracy. To, że koń nie jest w profesjonalnym treningu nie znaczy, że się nie rozwijacie. Przecież pracujecie a nie stoicie tylko w boksie czy na padoku. Koń chodzi pod siodłem i PRACUJE i ja efekty widzę. Gratuluję Ci i ciśnijcie dalej, na miarę MOŻLIWOŚCI. :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się