Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

No widzicie ja chyba mam właśnie jednak problem z tym wypoczywaniem, że robię sobie wyrzuty, że powinnam byc aktywna itd. Niemniej fakt, że przydałaby mi się inna aktywnośc niż robienie kopyt, bo przytyłam i tyję ciągle. A jem teraz nienajgorzej. Fakt, tarczyca znowu szaleje, ale jednak czuję, że jestem taka no, zasiedziana hehe. Jak jeździłam dużo koni to byłam szczupła... ale nie chce mi się jeździć, wolę już basen czy nawet pobiegać... Ae jak nie mam siły tego robić danego dnia to sobie wjeżdzam już sama na siebie, że aa leniwa jestem i bla bla. Zamiast wziąć i odpocząć, a iśc się poruszac jak mam akurat siłę na to. Bo efekt jest taki, że co z tego że poleżę z książką jak i tak nie odpoczne, bo się schizuję, że powinnam biegać i zjada mnie wewnętrzny stres. A wieczne stresowanie się jest meczące...

Ale wrócił mi power do pracy, cieszy mnie to. Zdychałam po urlopie robiąc kopyta, teraz już jest ok, robi mi się dobrze. Aczkolwiek tak czy tak na pewno większej ilości koni nie wezmę - mam max dla moich pleców. Za to zaczęli ludzie dzownić chętni na jazdy, jakieś lekcje itp, pomimo że się nie ogłaszam, nagle sporo osób mam umówionych na reszte tego tygodnia, plus dwa szkolenia na których mam coś tam wykładać i pokazywać wpadły w sierpniu. Jakbym tak jeszcze wróciła do pisania artykułów, to może jednak ta działaność będzie mi się pylić. Szkoda mi z niej rezygnować jak są chetni, ale też wiem z doswiadczenia jak to jest, raz są chętni raz nie ma, latem to i tak spoko ale przyjdzie zima i będzie problem, bo większośc klientów mam w stajniach bez hali. Tam gdzie hala to ludzie jeżdzą z trenerami... i kopyta rzadziej się zimą robi, wolniej rosną... Z kolei zimą zawsze jakieś kursy mi wpadają, może bym poszła bardziej własnie w tym kierunku....

Największym problemem póki co jest dalej to, że potrzebuję sie szkolić a na to kasy nie mam. Chociaż zorganizowałam sobie teraz usługi wymienne - pogadam cos o kopytach w zamian za pojeżdzenie z dobrym fizjo i dowiedzeniem się czegoś z takiej perspektywy, a to mi straaasznie potrzebne i do kopyt i do pracy z ziemi... chyba póki co będę szukać wlaśnie takich sposobów zdobywania wiedzy... usługa za usługę :P
ech, a mnie spotkał najlepszy/najgorszy weekend ever...
najlepszy bo po raz kolejny byłam w Mrągowie, na Piknik Country gdzie muzyka, szaleństwo, koncerty, tańce i inne trwały 24h na dobę
Chyba najlepszy Piknik, na którym byłam... Wybawiłam się świetnie, poznałam dużo super ludzi itd.

Ha... jest jednak pewien zgrzyt. Koleżanka wycofała się z wyjazdu, a tu i hotel zapłacony i bilety kupione... Więc musiałam kogoś znaleźć. Wiadomo, country nie jest popularne i zmuszanie kogoś do słuchania tego typu muzyki jest bez sensu wzięłam wiec własną rodzoną matkę. Bla bla bla, trzeba utrzymywac więzy rodzinne itd.

I to był chyba największy błąd - a może nie błąd - może właśnie dobrodziejstwo... bo otworzyło mi oczy, jaka to osoba i umocniło w przekonaniu, że moja "ucieczka-wyprowadzka" z domu w wieku 14 lat była jak najbardziej zasadna...

Tak toksycznej osoby chyba nie spotkałam. Przebywając z nią sporadycznie a nie 24/h na dobę nie spodziewałam się jaka to osoba.

Wszechobecny hejt, krytyka, niezadowolenie.
= Hotel do dupy (dodam ze najlepszy za 500zł za dobę, baseny, spa, itd),
=kelnerki wieśniaczki (wypowiedziane głośno by słyszały),
=na pewno wsiury i nieuki (nadal na głos)
=baba ba scenie nie ma talentu/ przecież ona śpiewać nie umie (chodziło o najlepszą wokalistkę)
="jakie grube babsko i jeszcze jak żre" (w knajpie o grubej pani przy stoliku obok - dodam, ze moja matka całe życie miała ze 120 była mega grubą osobą całe życie, obecnie schudła 30 kg, ale z 2 late temu dopiero)

i tak cały czas...

hitem było na śniadaniu - gdzie jak wiadomo w takich hotelach jest pierdyliard rzeczy do żarcia - "nie ma nic do jedzenia"

oraz
= beznadziejne WIDELCE (dodam, że widelce normalne, jak to widelce, każdy ma takie w domu)

Reasumując. To mój ostatni wyjazd z matką (nie planowałam innych, wcześniej z nią nigdzie nie byłam więc stąd mój szok)
I przemyślenie - jakim to trzeba być "małym" człowiekiem by w ogóle takie myśli/komentarze przychodziły do głowy. Jakie trzbea mieć zrąbane ego i jakie kompleksy by tak sie zachowywać... aż żal

Dodofon, przykro 🙁 moja mama z kolei wciąż potrafi mnie wyśmiewać... przy rodzinie, znajomych.

Ja mam doła, bo wspinam się 4,5 roku i nadal mam problemy z partnerami. Wiecznie spotykam ludzi, którzy twierdzą że nie mają się z kim wspinać, więc próbuję się z nimi umawiać, a jak przychodzi co do czego to nic nikomu nie pasuje. Od ok miesiąca mówiłam, że się w sierpniu wybieram w skały, miałam kilka osób zainteresowanych - 16 dni do wyrobu, więc niemało. I teraz nikt nie chce/nie może jechać. Cholernie zazdroszczę ludziom, którzy mają stałych partnerów. Czy to pary, czy znajomi...
najlepsze jest to, że ja odcięłam pępowinę bardzo wcześnie, kontakty utrzymywałam na święta, widzenie raz w miesiącu typu szybka kawa -  telefony raz-dwa na tydzień i nie zdawałam sobie sprawa, że to taka osoba... jestem w ciężkim szoku  😲 😲
Widać kompletnie nie znałam własnej rodzicielki...
Rodziców się nie wybiera - smutna prawda. Z jednej strony to matka, ta jedyna, więc jest taka mieszanka nadziei-poczucie więzi-poczucie zobowiązania. I w tym kontekście bardzo przykro się czyta Twoje refleksje. Z drugiej - to jest po prostu kobieta z takim, a nie innym charakterem. Może  z takimi wadami, że przy braku więzów rodzinnych nawet byśmy do takiej osoby nie chcieli podchodzić.
Trudne są takie sytuacje.
Z drugiej strony charakter to jedno, ale ludzi kształtuje też życie, jakie mają. Nie mam pojęcia, jakie życie ma/miała mama Dodofon, ale może coś jest na rzeczy?
Moja mama np. jest osobą bardzo sceptycznie nastawioną do innych. Wszędzie i u każdego węszy złe intencje, brak wiedzy, brak chęci, czyhanie na potknięcia drugiej osoby dla własnej korzyści itp. To jest uciążliwe i czasem naprawdę trudne do wytrzymania. Ale - ja wiem przecież, jakie ona miała życie. I nie wiem, czy na jej miejscu nie byłabym równie sceptyczna, cyniczna i zgorzkniała.
Dlatego staram się podchodzić do tego ze zrozumieniem. Trochę empatii pomaga w życiu. 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=44.msg2799672#msg2799672 date=1532943018]
Dlatego staram się podchodzić do tego ze zrozumieniem. Trochę empatii pomaga w życiu. 😉
[/quote]
Tylko jak być empatycznym wobec kogoś, kto pokazuje całym sobą brak tej empatii wobec innych???
Piszę tu o Mamie Dodofon.
Przykre jest to, że człowiek nam bliski jest od nas inny i tak negatywnie nastawiony do świata, że robi nam "wiochę" na sponsorowanym wyjeździe.
Trochę tak jakby własna matka była z innej bajki... a przecież urodziła, wychowała, przynajmniej do tych 14 lat.
Zwłaszcza, że nasze drogi się rozeszły już dawno i nie zdawałam sobie sprawy jaki to człowiek  😲 😲

Mało tego - po powrocie przeprosiłam mojego syna, za to że musiał ją znosić.
(ona go odbierała ze szkoły, po czym siedziała z nim - jak ja przyjeżdzałam z pracy już jej nie było)
On mi buntował się, że nie chce siedzieć z babcią i woli sam - myślałam, że taki bunt po prostu. Teraz jak mu wspomniałam o zachowaniu stwierdził:
"no przecież Ci mówiłem"... przewracając oczami  👀
Tylko jak być empatycznym wobec kogoś, kto pokazuje całym sobą brak tej empatii wobec innych???

Tak po prostu 😉

Absolutnie zgadzam się z tym, że to jest przykre, trudne, ciężkie do zniesienia i zwyczajnie po ludzku smutne. Bo to jednak jest mama, więc co by się o niej nie myślało, wszelkie takie sprawy zawsze dotykają nas bardzo osobiście.
Ale nie da się takiej osoby już zmienić. Dlatego ja wychodzę z założenia, że można albo odciąć grubą kreską i wyrzucić z życia, jeśli komuś odpowiadają takie drastyczne rozwiązania, albo - pogodzić się z sytuacją, zacząć ją traktować jako constans i starać się po prostu z tym żyć. Nie mamy wpływu na to, jak zachowują się inni ludzie, ale mamy wpływ na to, jak my się zachowujemy. Może to nie ułatwia, ale pomaga. 🙂
Murat-Gazon, a ja uważam, że empatia empatią, ale ma swoje granice i chamstwa tolerować nie zamierzam u nikogo, na przykład
komentarzy typu "=kelnerki wieśniaczki (wypowiedziane głośno by słyszały)"
Oczywiście można się odciąć od takiej osoby w rodzinie, ale czasem się trafia np.  rodzinne spotkanie i dylemat pt.  "nie przyjść do osoby, którą się lubi i szanuje"

Mało tego - po powrocie przeprosiłam mojego syna, za to że musiał ją znosić.
(ona go odbierała ze szkoły, po czym siedziała z nim - jak ja przyjeżdzałam z pracy już jej nie było)
On mi buntował się, że nie chce siedzieć z babcią i woli sam - myślałam, że taki bunt po prostu. Teraz jak mu wspomniałam o zachowaniu stwierdził:
"no przecież Ci mówiłem"... przewracając oczami  👀

Te przeprosiny, bardzo to dobrze świadczy o Tobie jako rodzicu. Niestety nie każdy rodzić umie się przyznać przed dzieckiem do błędu.
busch   Mad god's blessing.
30 lipca 2018 17:55
Murat-Gazon, ja jestem zdania że każdy zdrowy na umyśle dorosły człowiek powinien brać odpowiedzialność za swoje własne życie i w związku z tym nawet jeśli rozumiem czyjeś pobudki do tego typu zachowań, to nie zamierzam rozgrzeszać takiej osoby, czy uznawać zachowania za ok tylko dlatego, że potrafię znaleźć dla niego wytłumaczenie.

Poza tym sądzę że nie jesteśmy nikomu winni tego rozgrzeszenia i można rozumieć czyjeś zachowanie ale go nie tolerować - np. intelektualnie rozumiem czemu ktoś zostaje heroinistą, natomiast to nie znaczy że chciałabym taką osobę sponsorować, utrzymywać czy gościć u siebie w domu. Jakie to są granice i dla kogo; to już trzeba samemu sobie ustalić i to też jest wtedy jakieś tam pogodzenie się z sytuacją.
A czy ja napisałam, że trzeba tolerować, akceptować, uznawać, zapraszać?
Napisałam tylko o empatii i zrozumieniu.
W kontekście tego, że dzięki nim łatwiej pogodzić się z tym, że niektórzy ludzie są tacy, jacy są, i nie czuć z tego powodu frustracji, złości, niechęci, nienawiści itp. złych emocji.
Tylko tyle. I aż tyle. 😉
Averis   Czarny charakter
30 lipca 2018 19:11
A ja uważam, że złość i niechęć są jak najbardziej na miejscu, jeśli własna matka zachowuje się jak paskudna baba. To nie są złe emocje, to jest naturalna i zdrowa reakcja na krzywdzenie nas. Mało tego, emocje te powinny być na tyle silne, by pozwoliły wyrzucić z siebie wszystko i powiedzieć do słuchu osobie, która sprawia nam przykrość.. Dorośli ludzie powinni być świadomi konsekwencji swoich czynów i je odczuwać. Zwłaszcza, kiedy robią krzywdę własnym dzieciom i te dzieci mają święte prawo głośno mówić, co je rani i wkurza w rodzicach. Oczywiście mówiąc takie rzeczy trzeba liczyć się z tym, że może to przekreślić relację z rodzicem, ale uważam, że wygarnięcie żalu jest potrzebne i zdrowe - niezależnie od efektu. Empatia i zrozumienie może przyjść później.
Ja mysle, ze co jest dla nas zdrowe to juz wybor kazdego z osobna. Mamy wybor - powiedziec co nam to robi i zadbac w ten sposob o siebie albo przemilczec i probowac zrozumiec - i zadbac w ten sposob o relacje. Moja mama tez troche tak ma, ze widzi duzo zla w ludziach. Probowalam to kontrowac, probowalam krytykowac - konczylo sie klotnia. Teraz tylko mowie: ja tak nie mam, ja inaczej takie rzeczy rozumiem i nie rozwijajac tematu ide dalej. Robie to dla dobra naszej relacji, juz nie zamierzam mojej mamy zmieniac. Sprawa sie komplikuje gdy mowi cos przy moim dziecku, np. cos niefajnego o innym dziecku - reaguje i czesto znow sa spiny.
1) yegua - dla mnie naturalne jest dyskutowanie z dzieckiem, przeprosiny czy przyznanie się do błędu, czy rozmowa o emocjach. Traktuję syna bardzo po partnersku.
2) Averis - ja nie czuję sie skrzywdzona, po prostu w kilku przypadkach było mi wstyd...

napisałam ten post bo uświadomiłam sobie jak mało znamy najbliższych... nie przebywając z nimi regularnie możemy się "zdziwić" jakimi są ludzmi
maleństwo   I'll love you till the end of time...
22 sierpnia 2018 20:56
Dawno nie miałam tak kijowego roku jak ten. Może tragedii nie ma, nikt nie umarł (jeszcze), nikt nie stracił pracy (jeszcze), ale nawarstwiło się problemów, nie mogę przeboleć kopa od jednej z najbliższych osób, do tego czekają zmiany, i to duże, a ja zmian nie lubię... Dziś mi się przelał, popłakało, że do wszystkich mam daleko, i do mamy, i do siostry, choć obie maja swoje dramaty i nie wiem, czy moje im potrzebne.

OK, wyżaliwszy się, dziękuję. Zrobiłam zarąbiste guacamole i czekam na męża aż wróci z psami, będziem poprawiać morale. Guacamorale 😀
Wracając do najbliższych. Mam siostrę, rodzoną, jest ode mnie młodsza o rok. Jedni rodzice, jeden dom, ale kompletnie inny świat, im dalej w las tym ciemniej. Kiedyś próbowałam jakoś to zrozumieć, czasem przekonać na moje racje - mówię, żyj i daj żyć innym, ale od jakiegoś czasu mam wywalone dokumentnie. Nie moja bajka zupełnie, nie tylko pod względem zainteresowań np, bo to wiadomo jeden ogórki, drugi ogrodnika córki, ale podejście do życia, spojrzenie na świat. No kompletna przepaść, niektóre z jej przekonań są dla mnie kompletnie nieakceptowalne. Taka konkluzja mnie naszła jakiś czas temu, jesteśmy siostrami i wiadomo nic tego nie zmieni, łączy nas wiele spraw rodzinnych, majątkowych, ale tak sobie myślę, że gdyby nie to, to z pewnością! koleżankami (nawet) nigdy nie byłybyśmy. Nie ma szans. W życiu prywatnym unikam osób nietolerancyjnych, o radykalnych poglądach (rasizm np), egoistycznych, zawistnych, jakkolwiek niestosownie zachowujących się wobec mnie (wg moich kryteriów oczywiście), a tu taka sytuacja. Lepiej mi od kiedy mam dyyystans i powiedziałam sobie: NIE MUSISZ.

maleństwo lepiej dziś?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
23 sierpnia 2018 10:19
jagoda1966, stabilnie 😉
maleństwo mam takie powiedzenie na stabilnie "h*jowo, ale stabilnie" 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
23 sierpnia 2018 12:00
O, to, to!
mam wrażenie, że 2018, tak jak i 2017 nie będzie moim rokiem 🙄 te wakacje miały być świetne, byłam umówiona z kumpelką, że jedziemy razem na egzotyczne wakacje, więc już pod koniec roku akademickiego zaczęłam pracować, żeby mieć pieniądze, aż nagle napisała do mnie, że nie znalazła pracy, że z lokaty nie może pieniędzy wziąć, więc w tym roku nie jedzie nigdzie, zrobiło mi się przykro, bo się nastawiłam, reszcie znajomych odmówiłam już wcześniej, bo byłam pewna, że jadę z nią, a sama nie podaję 🙄 żeby było śmiesznie to nagle okazało się, że moja myślałam, że przyjaciółka pojechała ze swoja znajomą na wakacje, więc poczułam się jeszcze bardziej źle z tym 🙁 do tego zapisałam się na kolejny egzamin na prawko i tracę już nadzieję, chociaż przed ostatnim razem wykupiłam jadę u świetnej kobiety, która w ciągu dwóch godzin nauczyła mnie wszystkiego od nowa, a do tego czułam się tak luźno, jeżdżąc z nią, że na egzamin poszłam totalnie wyluzowana i wszystko szło mi świetnie (chyba po raz pierwszy cały plac zaliczyłam za pierwszym podejściem) 😎 ale pod koniec jazdy na mieście, chyba przy ostatnim manewrze wymusiłam, chociaż w sumie rozglądałam się, bo to było na osiedlu i wyjeżdżałam z miejsca parkingowego, nikogo nie było, a jak ruszyłam to inna Lka nagle się pojawiła i... koniec 😡 😕
maleństwo, wiesz co? Od dawna sledze twoje losy I powiem ci cos. Ty to jednak silna babka jestes. I do tego bardzo spoko osoba. Trzymam mocno kciuki za ciebie.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
23 sierpnia 2018 19:16
ikarina, oj ojoj, no miło mi bardzo, z by iem spoko osobą różnie mi wychodzi, ale staram się, dziękuję Ci bardzo za miłe y.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2018 02:20
borkowa., czemu nie pojedziesz? Co jest takiego strasznego w wakacjach samemu? Prócz tego, ze można ze sobą samym spedzic trochę czasu?
borkowa., czemu nie pojedziesz? Co jest takiego strasznego w wakacjach samemu? Prócz tego, ze można ze sobą samym spedzic trochę czasu?

chodzi o to, że to miały być pierwsze wakacje za granicą, pierwszy lot samolotem, jestem z natury panikarą i zawsze myślę, że coś pójdzie źle, z drugą osobą byłoby mi zdecydowanie raźniej, pewnie gdyby to nie był pierwszy raz to nie miałabym problemu, a tak to mam opór 🙁 cóż, taki mam charakter
borkowa., to moze nastepnym razem pojedz na jakas zorganizowana wycieczke? Jesli to ma byc twoj pierwszy raz za granica? Na znajomych niestety, ale tak mozna liczyc, ze... no wlasnie takie sytuacje weryfikuja, kto jest wart naszego czasu, a kto nie. Wspolczuje, to nie jest mile zostac tak wystawionym przez kolege/kolezanke.
borkowa ja od lat podróżuję sama, zaczęłam zanim skończyłam 18 lat. Zwiedziłam pół Europy w ten sposób. Jakbyś chciała o coś organizacyjnie podpytać albo o tym pogadać to polecam się na priv  :kwiatek:
Każdy jest inny, ja uwielbiam jeździć sama, bo to dużo mniej problematyczne. Nie umiem planować z wyprzedzeniem, stresuje mnie ścisły grafik wyjazdowy, lubię podejmować decyzje spontanicznie, wolę spać na CS, wiele sytuacji potencjalnie stresujących daleko od domu dla mnie stresująca nie jest etc. A znowu moja przyjaciółka jest zupełnym przeciwieństwem - tzn lubi już wiele tygodni przed wszystko zaplanować, znaleźć nocleg w pewnym miejscu, wieczorami wracać taxi, kupować wcześniej bilety. Inna forma wyjazdu ją stresuje, nie jest to dla niej przyjemny urlop - i ja to rozumiem. Dlatego w sumie rzadko podróżujemy razem, bo ja nie mam potrzeby naciągać ją na mój sposób jeżdżenia i nie oczekuję, że się do tego dostosuje, a mi znowu szkoda wydawać kasy na hotel, taksówki i frustruje mnie takie planowanie, kupowanie biletów przejazdowych czy wstępu z tak dużym wyprzedzeniem i rezygnowanie z pojawiających się ciekawych opcji, bo nie było ich w planie albo właśnie dlatego, że mamy już bilet do jakiegoś innego miejsca więc nie zmieścimy się w czasie.
Czasem nam się zdarzy gdzieś razem wyskoczyć na krótko i wtedy staramy się znaleźć jakiś złoty środek.
vanille, co to jest spanie na CS 👀

Ja bym chciala isc na 100% spontan przy podrozowanu, niestety czasem rzeczywistosc weryfikuje 😉 I zwlaszcza w przypadku mocno turystycznych miejsc w sezonie takich cudow jak bilety na pociag/samolot czy noclegow w konkretnym miejscu moze zwyczajnie zabraknac. No i IMO jak sie ma doswiadczenie w podrozowaniu na wlasna reke to ciezko sie wczuc w sytuacje kogos, kto jest kompletnie zielony.

Mnie chlop do dzisiaj hejtuje, ze jestem za bardzo wyluzowana jak wypadalo by sie postresowac 😁 Zreszta w tym roku mam nowy rekord, wbilismy na spontanie na teren pogranicza (granica Rosji z Kazachstanem), bez przepustki ofkors 😀 Ale FSB mnie nie sciga czyli jest dobrze :P
kokosnuss, couchsurfing 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się