PSY

Hiacynta zębom daj jeszcze czas, Szajba miała wszystkie podwójne, mleczaki trzymały się dopóki stałe nie wyrosły w całości, przez dobry miesiąc miała 8 kłów. Byłam z tym nawet u weta, kazali czekać do 8 miesiąca, no i w siódmym wszystko już było super 🙂
[img]https://fbcdn-sphotos-f-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpf1/v/t1.0-9/10450827_983944388302353_373044391775155713_n.jpg?oh=4459cdf75fdaeb71ed839bc6dec11817&oe=556010D2&__gda__=1433253907_60be3fde541855489b418a3f2add6566[/img]

A co do przywoływania to ja mam duży problem z Pixie, ona po prostu musi się z każdym przywitać, z każdym psem, każdym człowiekiem, pyknie nosem pobrudzi łapami i wraca. Szajba właściwie wraca w 95%, czasami przegrywam z jej największą namiętnością czyli wodą, np. w niedzielę wykąpała się w Odrze 😉 Poza tym puszczone trzymają się blisko i tak żeby mnie widzieć. Niedawno na łące miały ekstremalne spotkanie z dzikiem, wyleciał na Pix z krzaków i zaczął gonić, Pix uciekała w stronę mojego Kuby najszybciej jak tylko potrafiła. Szajba natomiast przybyła z odsieczą z drugiego końca łąki i go odgoniła. Żadnej nie wpadło do głowy żeby za nim lecieć, może to dobry znak na przyszłość 😉
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 stycznia 2015 11:24
Alleluja, że mam takiego przygłupa, który nie rozumie, dlaczego ta sarna ucieka 😁 i ma minę "ale! ale! Ja chcialam tylko porozmawiać o Jezusie!" 😁
😂 uśmiałam się z Bu, Nesca za to ostatnio została pogoniona przez swoją największą fobię - kota. Jak tylko czuła zapach jakiegoś sierściucha w pobliżu miałam wrażenie, że jak się już z nim spotka tak koniec. No niestety kocica okazała się sliniejsza charakterem i mocno ją pogoniła, a ona udawała oczywiście odważną i próbowała na nią krzyczeć ale zbliżyła się co najwyżej na długość kociej łapy  😁
Moje obydwa reagują podobnie na zwierzynę leśną jak psiak Jary. Na dodatek młoda boi się bażantów wylatujących niespodziewanie z traw na łąkach, ucieka w popłochu do panci.
JARA  😁
Miałam kiedys psa , którego za nic nie mogłam oduczyć ganiania zwierząt i zabijania kotów (niestety nie kończyło się tylko pogonieniem kota). Nie pomagałao nic, poprostu nic.
Za to teraz Cent jest super psem. Bardzo karny (choc nigdy go nie uderzyłam). Komenda "nie rusz" "zostaw" jest respektowana. Nawet czasem widac ,że psiak zmaga sie ze soba ,że pogoniłby sarnę czy zająca ale posłuszęńtwo ma mocno "wpojone". Dlatego moge spokojnie iśc z nim na spacer do lasu , wiem ,że zawołany przyjdzie natychmiast ,ze nie pogoni zwierzyny w lesie itp. Zobaczymy jak wyjdzie mi wychowanie małego wilczaka , bo ponoc nie sa to łatwe psy. Zobaczymy.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 stycznia 2015 12:09
Hiacynta, wiesz, że ja jestem talibem szkoleniowym?
- nigdy nie chodzę na psie wybiegi
- na spacery z innymi psami tylko z dorosłymi, odpracowanymi psami. Szczeniaki chodzą na spacery socjalizacyjne tylko i wyłącznie szkoleniowo, skupienie i zabawa z przewodnikiem
- mam dwa psy, kiedy brałam sukę w domu był już pies dorosły. Miały ograniczony kontakt ze sobą. Jeden byl w klatce drugi luzem i na zmianę, spacery osobno, zabawy osobno. Do czasu ukończenia roku przez młodszą sukę i momentu kiedy jej kontakt ze mną był trwały i nie groziła mi utrata wpływu na rzecz innego psa.
- psy ćwiczę głównie pod względme kontroli. Nie jest dla mnie istotne perfekcyjne wykonanie czegoś, ale pewność że pies wykona
- wyznaję zasadę, że psu nie jest potrzebny drugi pies, tylko zaspokajanie potrzeb. Wszystkie psie potrzeby (oprócz seksualnych :p ) zaspokajam ja lub inny człowiek.

W efekcie mam cattledogi, psy o złej sławie agresywnych i nietolerujących innych psów i równocześnie hotel domowy. Moje psy mogą swobodnie biegać bądź gdzie, wśród innych psów niezależnie od ich płci. Z rzadka nawet się bawią, co akurat jest mi kompletnie obojętne, bo gdy się nie bawią nie wpadam w rozpacz tylko się cieszę. Orso zwykle w czasie wolnym na spacerze z psami innymi niż moje biega, psy traktuje jak powietrze, i sobie wącha swoje psie sprawy. Guerra jest bardziej reaktywna, bo potrafi opierdzielić psa zbyt nachalnego lub zbliżającego się do nas podczas zabawy. Dlatego też rzadziej jej pozwalam na luz przy psach, i tak będzie do czasu aż zacznie je traktować jak powietrze.

Najważniejszą rzeczą jaką robię ze szczeniakiem jest przywołanie. Od szczeniora spacer to praca, przeplatana rekreacją w stosunku 8:2. Czyli 80% czasu pies ma zajmować się mną, z resztą może robić co chce.

Celowo piszę o swoich zasadach i psach. Kwestia co jest błędem a co świadomym wyborem jest płynna.

Psa na tym etapie pogoni za zwierzyną, to sorry, ale potraktowałabym obrożą elektryczną. Bo to jest zachowanie realnie zagrażające życiu psa i innych zwierząt. Do tego jest to zachowanie jak sama zauważyłaś dające psu ekstremalne doznania. Jeżeli zabrakło wcześniej wygaszania, teraz trzeba użyć bodźca mocniejszego niż ekscytacja pogoni.
Na pewno zaczęłabym na budowaniem prawidłowej więzi z przewodniekim, ogólnego posłuszeństwa, zobojętniania zapachu i widoku nieruchomej zwierzyny. I nad zabawą, zabawą tak rozwiniętą, żeby widok piłeczki był dla psa atrakcyjniejszy niż sarny na łące- a zazwyczaj jest to dostępne dla przeciętnego psa z popędami.
Nie zawsze możesz zmienić psa, jego charakter i popędy. Ale zawsze możesz dążyć do zapanowania nad nimi i do kontroli nad psem. W praktyce pies nadal będzie wewnętrznie rwał się za sarnami, ale zewnętrznie nie ośmieli się zrobić kroku bez twojej zgody.
Na pewno nie wziełabym takiego psa w otwarty teren bez oe i/lub długiej linki.

Nie pozwoliłabym młodszemu psu uczyć się niewłściwych zachowań od starszej suki. Rozdzielałabym je na czas spacerów, pracy i zabawy. Ja bym je rozdzielała nawet w domu. Dopiero kiedy mam dwa dorosłe, skierowane na mnie psy pozwlam sobie na luz, wspólne spacery, i bycie razem 24/24.

 
Tet nie znam się na tresurze , nigdy nie poświęcałam temu zagadnieniu specjalnie uwagi. Myslę ,ze są psy łatwe i "trudne". Centa nigdy specjalnie niczego nie uczyłam. A nie mam z nim większych problemów. Np mogę mieć bramę wjazdowa caly czas otwarta a ani Cent ani Lara nawet na krok nie wyjdą same poza ogrodzenie. Uczyłam ich? Nie.
Komendy "zostaw" nie rusz czy oddaj sa im znane i oba psy sa bardzo karne. Nigdy nie stosowalam w stosunku do nich kar fizycznych. Nigdy zadnego nie uderzyłam. Myslę ,że poprostu sa psy które gdy sie poporządkuja , to same zgadują czego czlowiek chce a gdy odgadna i zostana pochwalone to chetnie pózniej powtarzają wykonane polecenia. Jedynie z czym Cent ma problem to z komenda oddaj. Pracujemy nad tym i zawsze kiedy odda piłke czy patyk jest chwalony i nagradzany.
Mam teraz szczeniaka wilczaka i ponoc to sa dość trudne psy. Zobaczymy. Mi cierpliwości napewno nie zabraknie. Naraze widze ,że z charakteru jest indywidualistą,malo czego się boi i wszystko go ciekawi. Z kotami chciaby życ w przyjazni ale te od niego uciekaja. Szczeniak ma dopiero 10 tygodni a już sygnalizuje potrzebę wyjscia na dwór , zobaczymy co dalej.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
27 stycznia 2015 13:12
Faza, w temacie krwiaka: przerabiałam z moim staruszkiem owczarkiem 4 razy. Za pierwszym i drugim czekaliśmy, aż się wchłonie - nie wchłaniały się, więc ucho było cięte. Dwa kolejne były już od razu cięte. Przy pierwszym pies miał ok. 11-12 lat, cięcia były w znieczuleniu miejscowym, zabiegi znosił za każdym razem bardzo dobrze. Jedynym efektem ubocznym było zniekształcenie małżowiny usznej. 


tet, jestem wielbicielem twojego "talibanizmu" 🙂 
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 stycznia 2015 13:24
No pewnie, ze są psy łatwe i trudne.psy sporo się uczą mimochodem, my tego nie rejestrujemy, a one uczą się. Jedne psy uczą się gonić kota a inne nie wychodzić za bramę. Zresztą jedne i ten sam pies może nauczyć się "sam" gonić kota i nie wychodzić za bramę.
Psy rodzą się z pewnymi predyspozycjami, z wrodzonym typem reakcji, jedne będą narwanymi otwartymi psami, inne introwertycznymi wrażliwcami. Każdy jest inny.
Żaden pies nie żyje w próżni. Jego predyspozycje objawiają się cechami, które albo wzmocnimy albo wygasimy, albo zignorujemy. W trzecim przypadku będą dziać się rzeczy pozornie od nas niezależne, zachowania będą nsię same wzmacniać, np agresja, gonienie zwierzyny, ciągnięcie na smyczy, szuaknie odpadków lub z pozytywnych np czekanie przed drzwiami przed wyjściem, podawanie przedmiotów, trzymanie się właściciela czy podwórza.
Piszę, że pozornie, bo psy obserwują nas i otoczeniu. Robią rzeczy dla nich opłacalne. Skoro konstrukcja psychiczna twojego psa jest taka, że czuje komfort na własnym terenie to nie będzie wychodził za bramę. Gdyby czuł potrzebę eksploracji silniejszą niż potrzeba komfortu blisko ciebie i domu to by nawiewał. Proste 🙂
Cała sztuka w tym, żeby manewrować psimi potrzebami, coś wzmacniać, coś wygaszać coś ograniczać a coś onnego rozwijać.
Czasem trafia się nam pies, z którym nie trzeba robić nic, bo jego konstrukcja jest idealnie wpasowana w nasze potrzeby. Ale to raczej rzadziej niż częściej 🙂


Ps. Przykro mi, ale wilczak dla mnie to nie pies 🙂 tym niemniej, albo raczej tym bardziej powodzenia !

Wojenka   on the desert you can't remember your name
27 stycznia 2015 13:26
Hiacynta, trochę elektryki działa cuda  😉
Czy mozecie polecić jakieś ubrania dla psa ? Szukam takiej jakby derki p/deszczowej (i p/błotnej 😀 ) dla Roksanny (wielkość ON) - czy w ogóle takie ubranie zdaje egzamin w przypadku dużego psa ?

Często spacerujemy w deszczu/śniegu, pies uwielba biegać po kałużach - po każdym spacerze trzeba wyszorować lapy i brzuch  😁
Czy taka derka w ogóle ma sens ? Nie wiem na ile rzeczywiście się to sprawdza i czy w ogole można dostać takiego bez ocieplenia...
To ja popuchnę z dumy w kwestii przywołania. Mój terierołak porzucił świeży trop i towarzystwo drugiego psa - latały w plenerze razem luzem i nagle drugi pies poszedł za zwierzyną, głosząc na całe gardło - a Ofka natychmiast z nim. Krzyknęłam komendę i moja sucz zawróciła jak szarpnięta niewidzialną linką i przygnała co tchu. Ale chwaliłam, smaczkowałam i ściskałam! Opłaciły się upojne ćwiczenia od szczeniaka. Na focie - właśnie wraca.

Natomiast w mieście mam inny problem. Gdzieś tak z pół roku temu na spacerze w parku spotkałyśmy starszego pana z kundelkiem, psy się witały, oba zasmyczone, pan zagadał, miło, normalnie. Postaliśmy chwilę. Nagle pan się schylił, żeby pogłaskać Ofkę po czym bez pytania dał jej jakieś jedzenie, które cały czas trzymał w dłoni. Jakiegoś smaczka, jak twierdził, bardzo dobrego, jego piesek uwielbia. I był strasznie oburzony, że ja zgłosiłam ostre veto. Dosłownie dzień później w zaprzyjaźnionym sklepie zoologicznym pani ekspedientka witała się z Ofką, po czym sięgnęła do słoja ze smakami, wzięła jednego i zapytała czy może psu dać, ja, że kategorycznie nie. Ale była pochylona, rękę trzymała nisko, sucz, szybsza niż kobra, podskoczyła i wyjęła jej go z ręki. I KONIEC. Przechlapane. Pies z typowo terierzą ślepą fiksacją sobie zakodował, że istnieje możliwość zdobycia jedzenia od obcej przypadkowej osoby - a skoro istnieje możliwość należy próbować, zawsze i wszędzie - bo a nuż. Przed tymi dwoma sytuacjami problem nie istniał. Teraz pies startuje na żebry do każdego przechodnia, co ukrócam natychmiast, odwracam uwagę, ale jest ciężko, bo Ofka budzi zaskakująco duże zainteresowanie społeczeństwa, myślałam, że to się skończy jak wyrośnie ze słodkiego szczeniactwa, ale się nie skończyło niestety. Albowiem przypomina Reksia (to nasza klątwa taka). I społeczeństwo czuje się w obowiązku komentować w emocjach ten fakt, piszczeć, cmokać, klepać się po udach i pchać z łapami. Ne ma spaceru, żeby co najmniej kilka osób nie zaczepiało i wołało mi psa, rekordy pobił koleś, który zaczął gwizdać na Ofkę i przywoływać ją, stojąc po drugiej stronie ruchliwej dwupasmówki  😲 - bo "Ojeju, Reksio!". Proszę, żeby zostawić psa w spokoju, tłumaczę, że uczę ją, żeby nie skakała na ludzi ("Ale mi to, proszę pani, nie przeszkadza, tiu tiu tiu, Reksio, chodź do mnie" - klasyk), zaczynają puszczać mi nerwy coraz częściej warczę i opierniczam, w rewanżu słyszę co o mnie społeczeństwo myśli, że mu nie daję międlić słodkiego Reksia - bo Reksio to przecież dobro narodowe. I co ja, durna jakaś, że mówię, że to suka -przecież każdy wie, że Reksio to pies. Po prostu ręce mi opadają.
Dziękuję za uwagę, musiałam się wyżalić :kwiatek:.
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 stycznia 2015 14:38
no cóż, serdecznie współczuję. przekleństwo mieć ładnego psa
Mzimu znam twój ból. Za każdym razem, gdy idę z psem w inne miejsce, niż do lasu (lub w autobusie lub w pociągu), minimum trzy osoby nas zaczepią. Zwykle więcej.
Pół biedy, jak tylko gadają, ale jak ktoś na bezczela podchodzi i zaczyna głaskać mojego psa słowem nawet nie pytając, to szlag mnie trafia  👿
Ciągle jest wołanie, gwizdanie i wielkie emocje- wtedy Fido zaczyna mi się ekscytować i znowu praca od początku, żeby przestał być podeksekscytowany wszystkim wokół (a to taki typ, gdzie długo pracowałam na efekt spokojnego psa w mieście i autobusie- i przez takich ludzi znów mamy krok do tyłu z wypracowaniem)

Ciekawe, do kogo by mieli później pretensje, gdyby mój pies jednak nie był wychowany i pogryzłby im tą rękę.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
27 stycznia 2015 15:01
Haha, mój nie ładny, ale wygląda jak biedny, zagłodzony kundelek  😁 i czasami ludzie też chcą się podzielić z nia jedzeniem.
Dwa najlepsze hity:
1. jadę z suką pociągiem, Koleje Mazowieckie. Suka leży koło nogi, bez kagańca(zakładamy tylko jak kontrola, albo dużo ludzi 😉 ). A tu nagle kawałek kanapki rzucony przez dziewczynę z drugiej strony przedziału ląduje prosto pod nosem mojego psa. Byłam w zbytnim szoku, żeby to skomentować, powiedziałam tylko do psa "nie rusz" i musiała biedna resztę podróży spędzić z pyszną kanapką pod nosem  😵
2. idę z suką ulicą. nagle czuję opór na smyczy. zdziwiona odwracam się, bo suka nie należy z tych zapierających się. a tu za nami podąża pan jedząc kebaba i postanowił w marszu podzielić się nim z psem! z moim psem! 🤔 🤔 🤔 .Moja uprzejmość wtedy się skończyła i zwróciłam mu ostro uwagę. Zupełnie się nie przejął i pomyślał, że jakaś wariatka...
Miałam wcześniej foksteriera, bardzo ładnego, ale budził raczej rezerwę i szacunek, "bo to to takie cięte i zajadłe aż strach", co więcej miałam yorka - z jednej z pierwszych hodowli, jeszcze przed tą wszechogarniającą falą małych biednych pokrak, york budził zainteresowanie, ale życzliwe, ludzie bardziej zagadywali niż pchali się z łapami. Do głowy mi nie przyszło wybierając rasę, że niepozorny parson może budzić takie emocje.
A, jeszcze ciekawostka - ludzie (starsze panie zazwyczaj) startują do mnie z pretensjami, że jak ja mogę tak męczyć psa i ciągle go kąpać - bo taki lśniąco biały jest. Na wieść, że ten pies jeszcze nigdy nie był kąpany i że szorstka sierść tak ma strzelają focha i odchodzą burcząc, jakby byli tym bardziej oburzeni, że śmiem zaprzeczać. Nie ogarniam.

Wojenka - też niezły hit, rzucanie w psa kanapką albo karmienie w biegu.

Z moich hitów ostatnich: ćwiczyłyśmy z suczą "równaj", w parku pustawo, bardzo ładnie ćwiczenie wychodziło, raptem podleciał do nas duży kudłaty pies, Ofka skupiona na mnie ignorowała go kompletnie, ale pies zaczął napierać, spięty i wrogi, zwolniłam, rozglądam się za właścicielem, nikogo. Idzie wreszcie pani i cieszy się, bo "z daleka już widziała jak mi ładnie piesek przy nodze idzie. jakie to słodkie". Mówię jej, że właśnie to sobie ćwiczymy, chcemy mieć spokój, proszę o odwołanie psa - oj tam, oj tam, po czym odwieczny, ulubiony tekst: "mój nic nie zrobi". W tym momencie pies rzuca mi na Ofkę, rozdzielam, przeganiam, ostro każę pani zabrać psa natychmiast i słyszę ton pełen pretensji, że przecież to normalne, że się rzucił, bo był zazdrosny, że ja ze swoim pieskiem pracuję, a on ze swoją pańcią nie... Coraz częściej nachodzi mnie refleksja czy to ja jestem z kosmosu czy ci inni...
I hit wakacyjny: pani na rowerze z yorkopodobnym pieskiem na flexi, pani nie zsiadając szybko przejeżdża przez przejście dla pieszych (a jak!), ja akurat wchodzę na przejście z Ofką, dochodzę do połowy i wtedy yoreczek rzężący za panią, okrąża nas żywiołowo i zaplątuje się o smycz Ofki, pani dalej jedzie, już chodnikiem, niczego nieświadoma, flexi rozciąga się za nią na jakąś nieprawdopodobną długość, muszę się zatrzymać, żeby rozplątać psy i kątem oka widzę, że pędzi na nas samochód, a w nim facet, który widać obliczył sobie, że idąc normalnie zejdziemy z przejścia. Ale nie obliczył, że będzie zamieszanie - więc rośnie mi w oczach i nie zwalnia. Ryczę do babki, odplątuję wreszcie yorka, łapię mojego psa i w nogi, samochód przejeżdża mi niemal po piętach. Myślicie, że usłyszałam od kobity "przepraszam?" 😉
tet, e tam, można mieć i ładnego... byle był duuuży 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 stycznia 2015 16:46
To ja moge powiedziec jak to jest w obozie przeciwnej druzyny, kiedy 98% spoleczenstwa glosi haslo "everybody hates Bulka". Oczywiscie Bu jest swojego rodzaju pomiotem szatana, ale ludzie dowalaja sie do nas zawsze kiedy ja sama nie mam co jej zarzucic. Bo to, ze z fejsa wygląda jak bandyta czy chuligan to dla mnie nie jest zaden powod..


Akcja sprzed 33 minut. Przechodze przez ulice na pasach, oba psy na smyczy. Spiesze sie, w przy okazji dosyc dobrze zmarzlysmy, wiec szybkim krokiem lecimy w strone domu. A tam, po drugiej stronie jezdni juz na nas czeka jezdziec prawilnosci lat 45-50.

Kobieta: Ten pies powinien byc w kagancu!!
Ja: A to z jakiej racji?
K: Ten pies powinien byc w kagancu!
J: A ja sie pytam z jakiej racji?
K: Jak to z jakiej! Mam ci zrobić zdjecie i zadzwonic na policje?
J: Moge Pani numer wykrecic.. ( ona zaczyna szukc telefonu, a ja caly czas oddalam sie w strone domu)
K: 200 za jednego, 200 za drugiego.. Mamusia z tatusiem zaplaca! (no tak, bo mnie 30latki na to nie stac)
Odwróciłam sie tylko przez ramie i zaczelam sie smiac po czym padlo..
K: Powinnas przeprosic mnie! A nie sie smiac

Ja nadal odchodze w strone zachodzacego slonca jak Clint Estwood na westernach.
K: Ty gnido wiejska!


😁 no takze ten..

edit:
Poprawiłam literówki.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 stycznia 2015 17:04
JARA , haha aż się prosiło, żeby rzucić "proszę nie denerwować pieska, bo jak jest głodna to szybko traci cierpliwość" 😉
JARA w takich przypadkach to normalnie śmiech przez łzy  🙂
U mnie ostatnio w autobusie. (pies w kagańcu, a ludzi tłum, wszyscy sciśnięci) Wsiada pani i od razu z krzykiem do mnie:
-Niech pani weźmie tego psa! Pewnie mnie zaraz ugryzie!
-Ale widzi pani, że ma kaganiec. Poza tym gdzie miałabym go zabrać?
-Niech pani weźmie tego psa!!!
-Gdzie, na ręce mam go wziąć?!

Baba wielce obrażona przepchała się po ludziach na drugi koniec autobusu...
Dodam, że pies waży 30kg i raczej na rękach nie jeździ  😁
TET mialam kiedys kundla , mieszanca z dużą domieszka wilka.  Cudny , moj najkochanszy psiak. Uwielbialam tego psa , posluszny , a serce dla swoich miał " na dłoni" Kochałam tego psa.  Dlatego kupiłam wilczaka , bo chcę miec drugiego Bastera. Jak bedzie? Zobaczymy.A dlaczego uważasz , ze wilczak czechoslowacki to nie pies?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
27 stycznia 2015 18:54
Tja, a spróbujcie wyjść gdzieś na spacer z collie... Lassi, Lassi, Lassiiiiiii!
Żadna Lassi, tylko Edgar.

Na szczeniora też mi się teraz rzucają - bo taki rozkoszny - ale jak podrośnie, to ludziom zapał pewnie minie.
Gdzieś ktoś wrzucał tutaj linka do fajnego rankingu karm dla psa, może ktoś coś pamięta gdzie to było?  :kwiatek:  :kwiatek:
zuza   mój nałóg
27 stycznia 2015 19:21
Mój albo morderca i trzeba uciekać a na pewno zabierać wszystkie małe pieski-bo zje 😉 albo biedna chudzinka,niedożywiona i trzeba dokarmić 🙂
tet   Nie odbieram wiadomości priv. Konto zawieszone.
27 stycznia 2015 20:51
TET mialam kiedys kundla , mieszanca z dużą domieszka wilka.  Cudny , moj najkochanszy psiak. Uwielbialam tego psa , posluszny , a serce dla swoich miał " na dłoni" Kochałam tego psa.  Dlatego kupiłam wilczaka , bo chcę miec drugiego Bastera. Jak bedzie? Zobaczymy.A dlaczego uważasz , ze wilczak czechoslowacki to nie pies?


A skąd miałaś mieszankę wilka? To pytanie z ciekawości.
A odpowiedź w sumie też w pytaniu: wilczak jest mieszanką wilka z psem. Krokiem wstecz udomawiania dzikich psowatych. Kiedyś już przewaliła się tu dyskusja nt wilczaków. Ja zdania nie zmieniłam, posiadacze wilczaków zapewne też nie 🙂
Sądzę, że przy odpowiedniej selekcji wśród wilczaków na cechy porządane, głównie odporność psychiczną i współpracę z człowiekiem dość szybko otrzymamy...owczarka niemieckiego.
Wilki oprócz pięknej sylwetki, odporności fizycznej i zdrowia nie wnoszą kompletnie nic cennego dla człowieka chcącego psa użytkowego. Bo co po świetnym węchu, skoro pies jest trudny do socjalizacji, i mało współpracujący?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 stycznia 2015 21:14
Chyba chodzilo o to, ze tam jakis wilczur czy owczarek byl 😉
Tez mialam kundla, ktory wygladal jak wypisz wymaluj wilczak, ale nie majac pojęcia o psach, szkoleniach itp wilczaka bym nie kupiła. A wrecz zdezygnowalam ze szczeniaka. 😉
ushia   It's a kind o'magic
27 stycznia 2015 21:16
w ogole jezeli faktycznie to byla hybryda to mialas kupe szczescia, bo to loteria jest, z jednego miotu potrafia byc szczenieta "wilki" i szczenieta "psy" jezeli chodzi o zdolnosc do wspolpracy z czlowiekiem

kiedys mialam zajawke na "wolfdogi" - dopoki nie poczytalam jak wielka krzywde mozna zrobic sobie, zwierzeciu i wszystkim dookola
Znam Sarloosa sztuk jeden, to dopiero jest gagatek. W życiu nie zdecydowałabym się na tak wrażliwego psa.
Gdzieś ktoś wrzucał tutaj linka do fajnego rankingu karm dla psa, może ktoś coś pamięta gdzie to było?  :kwiatek:  :kwiatek:


chyba chodzi Ci o to:
http://www.dogfoodanalysis.com/dog_food_reviews/index.php/cat/1
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się