Ile kosztuje Was utrzymanie własnego konia?

taggi- podatek rolny zależy od klasy gleby- ja mam tak mały bo IV klasę tam gdzie pastwiska mam ok 3-4ha, reszta las, piaski i... V VI klasa = zwolnienie z podatku
Nitka pensjonta be nie jest.Tylko jak nie masz czasu na konie przy domu to i na dojazdy do pensjonatu teź go nie będzie.Bez względu na to czy będzie 5 km od domu czy teź 15.I stajnia przy domu kosztuje czasu, ale chyba łatwiej mimo wszystko o to.Dojazd teź zajmuje troche.


Hmmm....czytam i nie rozumiem 🙂

Przecież konie przy domu to więcej "zabranego" czasu niż dojazd do pensjonatu.
Co jest łatwiej?
Przeciez w pensjonacie płacisz za opiekę - tak? Mówimy o "normalnych" pensjonatach z normalną obsługą - nie rozwijajmy już tematu płacenia i robienia wszystkiego samemu.
Czyli tracisz czas na dojazd - reszta to już "hobby".
w domu musisz w tym wszystkim wygospodarowac czas na obsługę  plus hobby.
albo zatrudnić ludzia do roboty - tylko wtedy traci na ważności argument ekonomiczny 😉
Proti -
polonez, w takim razie podziwiam


myślę, że to kwestia wprawy i dobrej organizacji.

Ja mam do sprzątania 5 boksów (jeśli zrobię to codziennie, mam mniej roboty bo z regóły wystraczy wybrać po 1 taczce z boksu czyli 5 taczek - to nie jest robota na 3 godziny)

Na pewno więcej czasu zabiera mi opieka nad konim (czyszczenie, mycie, robienie kopyt, jazda,) niż oporządzanie stajni i czynności typu karmienie i wyprowadzanie koni na padoki...

i nie wiem co ma ilość czasu poświęcona na oporządzanie stajni do dobra koni  🤔

ps. w lecie kiedy konie sa na pastwiskach od rana do zmroku - sprzatania jest tak mało jakby wogole nie było.

taggi   łajza się ujeżdża w końcu
04 lutego 2009 10:55
echh.. zeby tak jeszcze miec kaske na zakup ziemi... a to nie tak latwo. kredytu nikt mi nie da na taką kwote... chyba ze za 20lat 👿
dzieki w kazdym razie za info :kwiatek:
A co tu jest do zrozumienia Nitka ? 😉.Dojazd do pensjonatu nie dość, że zabiera czasu to jeszcze kosztuje.Tak samo jak pensjonat.A nie masz gwarancji, że będziesz mogła konia w tej samej miejscowości w której mieszkasz.Mając dom i stajnie nigdy nie wliczasz kosztu pracy.I tak dom Cię trzyma w jednym miejscu i tak.I tak przy domu zawsze trzeba coś zrobić i tak.O tym decydująć się na dom wie każdy.Zawsze jest coś do zrobienia.
Największym problemem to jest dojazd do pracy.No i zapewnienie dzieciom zajęć.Jesli nie masz czasu scedujesz to na kogoś zaufanego.Jesli nie masz takich możlwości szczególnie finsowych to kicha.Dla mnie łatwiej zając się jest koniem będąć na miejscu niż jadąć do pensjonatu.I wracająć jeszcze do domu z powrotem.Tracę czas dwa razy.A tak mam to w jednym miejscu.


Czyli kluczem do twoich rozważan jest jak to zgrabnie ujałeś "scedowanie części obowiązków na kogoś innego" - albo obowiązków z dzieciakami, albo obowiązków z koniną. BTW - czymże innym w taki razie jest pensjonat jak nie scedowaniem części obowiązków 😉

cyt:.Dla mnie łatwiej zając się jest koniem będąć na miejscu niż jadąć do pensjonatu.
a dla mnie dokładnie odwrotnie :P

Temat uważam za wyczerpany. Kazdy działa w określonych warunkach i generalizowanie (takie jakiego dopuścił się wawrek jest po prostu nie na miejscu - wystarczy uszanowac innych ludzi i ich potrzeby 🙂
przepraszam, a w którym miejscu się "dopuściłem"...? 👀 Jeśli to nie na miejscu to chyba ban się należy 🤬
Moi rodzice mają własną stajnię, ale nie jest przy domu i to jest trochę bardziej pokręcone  🙄
Jakieś 8-9 lat temu kupili stare gospodarstwo sąsiadujące z gosp. mojego wujka + łąki, z tym, że to gosp. jest jakieś 5 km od domku.

Przez parę lat zatrudnialiśmy zaufaną osobę do opieki nad stajnią i końmi (4) co w tamtych czasach kosztowało nas ok. 500 zł/miesiac.

Obecnie końmi zajmują się lokatorzy mieszkający w domku przy stajni. Zajmują się końmi a w zamian nie płacą czynszu.
Raz do roku szczepienia (teraz już 3 konie)
Dwa razy do roku odrobaczanie
Kowal w razie potrzeby (chociaż ściągnąć go na moją pipidówkę to...  :marze🙂
Kosztów owsa, siana i słomy nie wliczam bo mamy wszystko swoje.

Mimo wszystko chciałabym mieć konie przy domu.

A co do czasu który pochłania codzienna opieka nad końmi.. Ile lokatorzy potrzebują na to czasu nie wiem.  Czasem jak gdzies wyjadą, a końmi zajmuję się ja to wygląda to mniej więcej tak:

-Poję konie ok. 5-10 minut
-przygotowuję sobie siano dla każdego konia do boksu ( muszę je przewlec przez podwórko ze stodoły) ok. 10-15 minut
-zanoszę drugie siano na padok ok. 10 minut
-wsypuję koniom owies ok. 5 min
-konie jedzą, a ja przygotowuję słomę do ścielenia - ponad 15 minut, odległość taka sama jak w wypadku siana, no ale trochę więcej trzeba tego przytachać.
-konie zjadły, wywalam je na padok
-spokojnie sprzątam i ścielę boksy ok. 30 minut (w zależności od stopnia usyfienia, bo czasem konia napadnie  :icon_rolleyes🙂
-potem ok.5 minut wrzucam sianko, żeby konie wrzucone po południu do stajni miały co robić

wawrek gdzieś wyczytałam, że masz studnię? Jak to u Ciebie wygląda w mocnych mrozach, dajesz koniom taką zimną wodę do picia? Też mamy studnię,tylko ostatnio się pompa sypła. przywozimy wodę i trzymamy ją w zbiorniku, chociaż potwory wolą tą ze studni (może to śmieszne, ale najstarsza z kobył początkowo nawet nie chciała pić innej wody)
Proti   małymi kroczkami...
04 lutego 2009 11:34
polonez, tyle że ja sprzątając trociny musiałam je wyrzucać do wiaderek, a dopiero potem na furę(sama bym jej nie przyciągnęła), bo w stajni było sprzątane co tydzień, a ja to robiłam codziennie (a taczki do tego przeznaczonej nie było więc trzeba sobie jakoś radzić) 😉 i potem wiaderkami noszenie trocin więc trochę czasu to zajmowało
ze słomą było szybciej
Quendi studnia nawet w siarczyste mrozy nie zamarza. Jak jest bardzo zimno to wrzucam na chwilkę taką dużą grzałkę do wiadra i woda robi się troszkę "letniejsza". Obecnie woda w studni ma +4, +5 st i nie podgrzewam
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
04 lutego 2009 12:33
Woda z wodociągu ma podobną temperaturę, no chyba że w stajni jest więcej to w rurach(poidła) temp. wody się podniesie.
My na padoku mamy wodopój niezamarzający (nieduża rzeczka) i konie bardzo chętnie z niej piją nawet w duże mrozy a woda w niej ma pewnie 1-2 stopnie.
delta   Truth begins in lies.
04 lutego 2009 13:32
A co tu jest do zrozumienia Nitka ? 😉.Dojazd do pensjonatu nie dość, że zabiera czasu to jeszcze kosztuje.Tak samo jak pensjonat.A nie masz gwarancji, że będziesz mogła konia w tej samej miejscowości w której mieszkasz.Mając dom i stajnie nigdy nie wliczasz kosztu pracy.I tak dom Cię trzyma w jednym miejscu i tak.I tak przy domu zawsze trzeba coś zrobić i tak.O tym decydująć się na dom wie każdy.Zawsze jest coś do zrobienia.
Największym problemem to jest dojazd do pracy.No i zapewnienie dzieciom zajęć.Jesli nie masz czasu scedujesz to na kogoś zaufanego.Jesli nie masz takich możlwości szczególnie finsowych to kicha.Dla mnie łatwiej zając się jest koniem będąć na miejscu niż jadąć do pensjonatu.I wracająć jeszcze do domu z powrotem.Tracę czas dwa razy.A tak mam  w to w jednym miejscu.


Tyle, że dom to nie żywe stworzenie, które nie zrozumie, ze właściciel w danym momencie jest chory i nie ma ochoty wstawać o 6 rano. Dla mnie porównywanie posiadanie domu a posiadanie konia to czysta głupota.

Od ponad pół roku jestem na swoim i wiem, że zarówno pensjonat jak i swoja stajnia ma plusy to gdybym miała wybór to trzymałabym nadal w pensjonacie, niestety w moim rejonie znalezienie odpowiedniej stajni, w której postawie konia z czystym sumieniem i żebym miała możliwość przy koniu traktować dom jak coś więcej niż hotel nie było szans.

Jeśli chodzi o czas poświęcany koniowi teraz a przy pensjonacie to wychodzi mi tyle samo, czas który wcześniej poświęcałam na dojazdy zajmuje mi teraz sprzątanie boksu no i mam kilka dodatkowych plusów takich jak koń całe dnie na pastwisku/wybiegu, czyszczone kopyta jak koń wychodzi z boksu no i przede wszystkim koń zaczął wyglądać jak koń - brak czających się żeberek zaraz pod skórą, mnie nikt ani nic nie goni, bo zaraz autobus, nie mam wyrzutów że kolejny raz nie pojechałam do konia.   

Choć nie zmieni to tego że po sezonie pastwiskowym jak uda mi się znaleźć odpowiednią stajnię to konie wyląduje w pensjonacie i to dla mnie jest najlepsze rozwiązanie - w lecie koń u siebie na pastwiskach, a w zimie w pensjonacie. Wtedy posiadanie własnej stajni nie traktuje się jak obowiązek a jak czystą przyjemność.
 za nazywanie cudzego zdania "głupota", prowokowanie i ciagniecie do nieprzyjemnej dysputy. wygasa 18 II 09
dempsey   fiat voluntas Tua
04 lutego 2009 14:26
inna sytuacja do rozpatrzenia gdy jeden członek rodziny ma sobie konika i z budżetu domowego odchodzi kwota na pensjonat jednej sztuki. jest koszt, relatywnie spory, ale ma to ręce i nogi.
a inna gdy np. "na stanie" rodziny jest więcej koni. przy trzech, czterech koniach opłaty pensjonatu to ok. 2000 zł mcznie (przyjmijmy jako przykładową kwotę)  x12 mcy daje  24 000 rocznie. aż strach liczyć. mało który budżet domowy to udźwignie bez wysiłku, w dodatku że ta kasa nie zamienia się w nic prócz nawozu 😉
w takiej sytuacji człowiek poważnie zaczyna rozpatrywać dwa wyjścia a. zmniejszenie ilości pysków do wykarmienia, b. kupno ziemi i postawienie stajni gdzie będzie tez kilka miejsc hotelowych - wtedy to nabiera sensu. nawet jeśli raty kredytu będą podobne do opłat pensjonatu. przecież lepiej płacić na coś własnego, niż na ten nieszczęsny nawóz...

my mamy akurat taką sytuację. z tym ze nasze konie pracują na siebie zarobkowo w sezonie, i tylko dlatego (i po to) ich tyle trzymamy. i tylko dlatego jeszcze nas na nie stać. gdybyśmy mieli zarobić powiedzmy z dwóch pensji na dom, siebie, dziecko i te kilka koni a one by nie pracowały tylko sobie stały w pensonatach i nam tyłki woziły, to ja tego nie widzę. chyba że przy 5 cyfrowych zarobkach, no ale akurat tak się składa że nie sa 5cyfrowe 😉
tak więc w sytuacji "więcej koni niż dwa w rodzinie" własna stajnia zaczyna mieć sens. łącznie ze zmianą miejsca zamieszkania/trybu życia. i podnajęcia kogoś do obsługi na cały/część etatu, tak aby razem z hotelem udało się wyjść w okolicach zera.

a co do  tempa własnoręcznej obsługi przydomowej stajni: ja mogę sobie wyobrazic i taką sytuację że komuś  na to potrzeba 4h (bo dysponuje tymi godzinami i będzie spokojnie smarował kazdemu koniowi kopyta przed wypuszceniem na padok itp ) ale równie dobrze 1 h (bo nie znajdzie więcej czasu w ciągu dnia i już). a wyobrażam sobie to, bo pamiętam jeszcze jak sama w wieku nastu lat z druga taką zapaloną amatorką brałyśmy tzw. dyżury w stajni TKKF przy 20-30 koniach. przychodząc np. na 7 byłyśmy w stanie siedzieć na koniach o 9. do tej pory zdążałyśmy rzucić siano, przepoić wszystko z wiader (he kto wtedy o poidłach słyszał), sypnąc owies, przeczyśćić boksy (fakt że  technika wtedy była mocno hmmm tolerancyjna dla mokrej ściółki) oraz pościelić świeżą słomą. wszystkim koniom. i namoczyć marchewki do umycia czy nastawić mesz. w stajni ani źdźbła słomy na korytarzu. no i osiodłać konie na punkt 9. dało się bo nam zależało na jeździe 🙂
więc jak się musi, to się da. z tym że to było raz w tygodniu, to raz, a dwa miałyśmy wtedy po 15 lat, człowiek w tym wieku i głupszy i w robocie jakiś nie do zdarcia 🙂
proponuję zawiesić broń i wrócić do meritum

albo przeczytać /tylko dokładnie, a najlepiej 3 razy/ to co napisała dempsey

a tak wogóle to lecę do koni, poświęcę im dzisiaj więcej czasu niż zwykle 💘
.
Nie tylko polonez Cię rozumie. Mi też sprzątanie 4 boksów zajmuje ok 20min, ale to kwestia wprawy. Nasze konie również stoją na głębokiej, która jest sucha, nie śmierdzi i kopyta są ok, ale trzeba wiedzieć jak ją stworzyć 😉
delta i korsarz proszeni są o zaprzestanie wzajemnych docinków i nie śmiecenie w wątku / a.
tak z ciekawości zerknęłam dziś na zegarek przed sprzątaniem moich 5 boksów  😜

także wybranie kup i mokrej ściółki, dolanie wody do poideł, pościelenie słomy i pozamiatanie stajni trwało 30 min i to bez  pośpiechu  😀

Tomek_J -  no rozumie, bo jakbym miała sprzątać jeden boks 40 min to nie wyrobiłabym się z innymi rzeczami.



Podpisuję się do osób psychicznie chorych!!! Też mam swoją stajenkę na trzy konie z boksami angielskimi. I nie wyobrażam sobie trzymania moich koni w pensjonacie. Zbyt dużo nerwów mnie to kosztowało w życiu - więc każdy ma co lubi  😉
Mi poranny obrządek z karmieniem, sprzątaniem boksów, ścieleniem, dolewaniem wody, wypuszczeniem koni na wybieg (jak jest ładna pogoda to konie dostają rano też siano na zewnątrz - nawet zimą - nie kiszę koni  w boksie!!!) zajmuje niecałą godzinę. Po południu wpuszczanie, zbieranie kupek z padoków - około 15 min. Wieczorem karmienie i zbieranie kupek w boksie - 10 min. Czyli po zsumowaniu półtorej godziny!

Ale powiem Wam, że jak ja rano wstaję do koni - to człowiekowi aż chce się żyć!
I nie mam obaw czy koń dostał jeść i o jakiej porze, czy ma posprzątane, czy był wypuszczony....a to niby takie proste! A jednak - nie! (Dla niektórych  :am🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 lutego 2009 18:28
Polonez, skoro to 5 boksów z wybraniem kup i mokrego w niecałe 30 minut, to:
- albo Twoje konie są szkolone jak mój stary chomik, który zawsze siusiał w jedno miejsce
- albo inaczej rozumiemy "wybieranie mokrego"
- albo masz jakąś rewelacyjną technikę i powinnaś zorganizować specjalny kurs "jak efektywnie wyrzucać gnój". Myślę, że szefowa chętnie by mi taki kurs sfinansowała, ba - sama by się wybrała, bo jej - po kilkudziesięciu latach prowadzenia własnej stajni - wyczyszczenie jednego boksu zajmuje przynajmniej 10 minut  😉
Lotna- albo różni ludzie mają w boksach swoich koni różną grubość ściółki.
Mi również sprzątnięcie boksu nie zajmuje dłużej niż kilka/kilkanaście minut. Tyle, że faktycznie mój koń sika w jedno miejsce a podłoga w tym miejscu jest krzywa i wszystko spływa w jeden kącik.
Averis   Czarny charakter
04 lutego 2009 18:43
Ejj...Ale ja naprawdę bym chciała się dowiedzieć ile ludzie rzeczywiście płacą za utrzymanie konia a nie ile komu zajmuje wywalanie gnoju. Wybaczcie, ale to nie jest ten temat... Może założyć nowy  🙄? Bo odnoszę wrażenie, że zaczęło się coś na kształt licytacji- kto szybciej i wydajniej wyzbiera gnój z boksu.
Też odniosłam takie samo wrażenie jak Averis...

U mnie wygląda to:
pensjonat 550
co 6 tyg kowal 50
szczepienie dwa razy do roku po 70
odrobaczanie (zależy jaki środek bo zmieniam) dwa razy ok 40 za raz
wet jak coś się przytrafi - a niestety zdarza się...
sprzęt - z tym różnie ale trochę tego jest

Średnio rozbijając na miesiące zakupy i weta z ostatnich sześciu msc wyszło ok 217 dodatkowo co daje średnio 800zł miesięcznie.

Ale bywają miesiące, że jest to 650 a bywają, że jest to 1200 - wszystko zależy

Acha, zapomniałam dodać, że nie wliczam tu paliwa (30km w jedną stronę co daje ponad 600zł/msc), mam dość specyficzną sytuację na szczęście bo nie wiem jakbym wyrobiła  🙄
chcę wrocic do pytan ktore padły - lotnaa tak czekam az zjedzą - chyba ze daję sniadanie na padoku - wtedy "odławiam" jedną rudą by oddzielnie dać im owies
w czasie jak jedzą ja zajmuję się karmieniem psa, sprzątaniem kup na podworku

Tomku przepraszam ale ja sobie nie wyobrazam dawac najpierw tresciwe, nie spotkałam się tez w zadnej ksiązce z takimi zaleceniami karmienia...
Zwiedzilam wiele stajni, pensjonatow rowniez jako pensjonariusz i nie widzialam by kon na "dzien dobry" dostawał owies, dla mnie to niezrozumiała praktyka.

A co do szkolenia - nakręc film szkoleniowy, bedzie intratny biznes

P.S. moje konie nie są sportowe, nie wiedzialam ze wkladanie butow na grudę jest przejawem usportowienia...
.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 lutego 2009 19:25

🚫
sznurka, a dlaczego najpierw treściwe? Myśmy zawsze dawali równocześnie. I co konie wolały bardziej, to jadły na początku. Czy mogło im to w jakiś sposób szkodzić?
Averis   Czarny charakter
04 lutego 2009 19:27
Ja słyszałam ,ze najpierw siano, bo pobudza ono wydzielanie soków trawiennych i dzięki temu potem organizm lepiej sobie radzi z trawieniem owsa. U ans Zawsze między sianem a owsem jest jakieś 20-30 minut przerwy. Coś jak taka rozgrzewka dla żołądka 😉 Jeśli się mylę-poprawcie mnie
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
04 lutego 2009 19:29
Ja się pytam tak czysto teoretycznie, gdyż nei jest mi owa wiedza do szczęścia potrzebna i raczej przez długi czas nie będzie.
dempsey   fiat voluntas Tua
04 lutego 2009 19:42
mnie uczono tak (dawno temu):
jeśli koń napcha sobie pusty żołądek z samego rana porcją ziarna, a potem opije się wody  to owies napęcznieje i może mieć to smutne skutki.
dlatego przed nakarmieniem paszą treściwą zawsze napoic. to chyba zasada jeszcze z czasów Ksenofonta 😉
a przed wodą siano. dlaczego? - "A byłoby ci miło na pusty żołądek wlać taką zimną wodę?" 🙂
czyli 1. siano ("podkład pod wodę"😉, 2. woda (przed owsem) i 3. owies (i po owsie jeszcze  na wszelki wypadek dopoić, żeby "przepłukać" resztki ziarna)
ale uwaga: to są zasady z ery pojenia koni z ręki 🙂 lub z wiader (czyli wiadro jest puste po nocy)
w erze poideł (gdy koń ma dostęp do wody na okrągło) kolejność jest 1.siano 2. owies i koniec.

ale wiem, że niektórzy karmią zupełnie inaczej i konie żyją.  myślę że to kwestia przyzwyczajenia. ale ja tam wolę trzymać sie starych dobrych zasad
.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
04 lutego 2009 20:07
Tomku przepraszam ale ja sobie nie wyobrazam dawac najpierw tresciwe, nie spotkałam się tez w zadnej ksiązce z takimi zaleceniami karmienia...
Zwiedzilam wiele stajni, pensjonatow rowniez jako pensjonariusz i nie widzialam by kon na "dzien dobry" dostawał owies, dla mnie to niezrozumiała praktyka.


Ciekawe, w ilu miejscach bym nie była, to zawsze zaczyna się od paszy treściwej. Wiem, że to wbrew książkowym teorią, ale jakoś konających koni jeszcze nie widziałam. I nie rozumiem jednej rzeczy - czy koń musi skończyć swoje siano żeby dostać np owies? Bo ja np zawsze czytałam, że w końskiej naturze leży pobieranie pokarmu przez większą część doby - jeśli nie je sianka, to zwyczajnie się nudzi. I jakoś nie wyobrażam sobie takiego karmienia w praktyce, np w stajniach, gdzie konie pracują od rana. Dostają jeść, i powinny odczekać przynajmniej godzinę, żeby je ruszyć pod siodłem. A tak:
1. siano - ile je jedzą? tylko godzinę? to nie za mało tego siana? Co koń robi jak je skończy? zaczyna się bujać?
2. pasza terściwa
3. godzina przerwy
4. Łaskawie po kilku godzinach koń może iść do pracy.

Piękne, ale w większości stajni nierealne.

dempsey, skoro konie mają wodę w nocy to przecież się na nią nie rzucają rano, akurat tuż przed karmieniem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się