naturalna pielęgnacja kopyt

tajnaa tak, to jest bardzo charakterystyczne dla sztorca , prawdziwego sztorca a nie nieprawidłowego strugania , dzisiaj bede strugała swoją, jak nie zapomnę wezmę aparat i cyknę zdjęcie, w tym miejscu jest mega stromizna, duża różnica wysokości ( patrząc na przekrój poprzeczny) pomiędzy ścianą wsporową a ścianą zewn.
u mojej nie ma takiego efekty krwawienia przy zbyt mocnym podebraniu na kątach, moja po prostu zaczyna kuleć, myślę że jest to zwiazane z powodem sztorca, moja ma go z powodu przykurczy zginaczy głębokich, więc chrząstki są tam uniesione, czyli tak jakby cała kość z chrząstkami uniesiona w puszce ku górze, ale jeśli sztorc jest spowodowany budową wewn kości i chrząstek a nie ,,czynnikami ścięgnowymi,, to będziemy mieli taki efekt jak Piafallo
Zgadzam się z bluchą. Koń ma stwierdzony sztorc i miał robione zdjęcia, ale są one stare i wymaga powtórnie zrobienia zdjęć i sprawdzenia co i jak.
Zdaje sobie sprawe z różnicy głębokości, temu mega uważam na wycinanie czegokolwiek u tego konia, a tym bardziej nie tknęłabym się jego korekcji na siłę.
Rozumiem o co chodzi, bo robiłam takiego mega sztorca i chcąc obniżyć tył tak mocno, by pojawiła się krew to trzeba by przeorać już tworzywo przy ścianach przedkątnych.
jako ciekawostkę i przestrogę dla osób strugających sztorcowe kopyta napisze - będąc na kursie u Tomka Świątka z metody dr.Strasser, wzięłam do ,,obróbki,, kopyto sztorcowe, przy cięciu podeszwy przy  kącie wsporowym, według tej metody, odsłoniłam chrząstke kopytową  ❗ gdyby to kopyto było żywe prawdopodobnie juz przy obniżaniu kąta zaalarmowałoby krwawieniem , niestety nieukrwione martwe kopyto tej informacji nie wysłało.
Robiłam takiego młodziaka z mega sztorcem w jednej nodze i u niego nie dałoby się obniżyć samych kątów wsporowych, bo inaczej podniósł by się pazur, więc do przeorania musiałoby być pół kopyta jeśli by to miało "wyglądać".
Odnośnie ciekawostki nie wierzę częściowo w meodę Strasser, bo jakoś nie wydaje mi się robić kopyta według schematu wszystkich tak samo. Od linijki. Każda istota jest inna, nieproporcjonalna. Nie ma dwóch jednakowych kopyt.
A czy istnieje coś takiego jak “naturalnie cienka podeszwa”? Bo jak widziałam cienkie, to zawsze były „pocienkowane” przez strugacza. 
Ja się nie spotkałam. Ale teoretycznie jeśli miałaby być cienka naturalnie to musiałaby być już od źrebięcia. Może trzymanie na głębokiej, miękkiej ściółce przez całe życie takie coś stworzyć, bo czym ta podeszwa ma być zahartowana. Organizm dostosowuje się do warunków, a w takim przypadku po co ma być grubai mocna skoro kon chodzi po "pierzynce". Tak mi się wydaje.
Ale wydaje mi się, że w takim przypadku stopniowo przystosowując kopyta do innego podłoża podeszwa się pogrubi.

Ile razy słyszalam, że ktoś konia kuje, bo koń ma naturalnie cienkie podeszwy. Nie wiem, czy trzymane na głębokiej ściółce, ale na pewno nie caly czas, bo wychodzące na padoki/pastwiska.  

Edit: ile rzeczy ludzie dają sobie wmówić. W jednej stajni dziewczyna zaczęła kuć konia, bo kowal jej powiedział, że jest taka potrzeba, bo jeżdzi w teren! A teren to nie jakieś skaliste, ścierające kopyta podłoże, a Puszcza Kampinoska.   
Spotkałam dwa przypadki w swoim życiu z cienką podeszwą, określoną przez weta, że naturalnie cienka, jeden koń młp 6-letni, kupiony w wieku roku, od początku koszmar i podeszwa się uginała pod palcami, co chwile ropa w kopycie.
Drugi przykład folblut, wet robiąc zdjęcia powiedział, że ta rasa często tak ma (nie popieram ani nie neguje tej tezy). Osobiście po zobaczeniu jak koń się porusza idąc nawet po pastwisku to zdecydowałabym się na podkucie by ulżyć.
Wg właściciela od zawsze był problem, zdecydowano się na kucie, potem rozkuto, i z wiekiem stan się pogarszał. Tragedia...

Nie wiem czy tam coś nie zostało "zepsute" werkowaniem lub kuciem, do tego nie dojde. Użyłam stwierdzenia usłyszanego od bardzo dobrego weterynarza, temu dałam szansę, że jest to możliwe
osobiście nie spotkałam sie z podeszwą niewycinaną a uginającą sie pod naciskiem, myślę ze w takim przypadku zastanowiłabym sie nad jedzeniem i suplementacja danego osobnika, a mówiąc o cienkiej podeszwie hmm jeśli popatrzymy na grubość podeszwy kucyka szetlandzkiego a grubość podeszwy ślązaka, czy możemy powiedzieć ze kuc ma cienką podeszwę ? no w jednostce fizycznej tak ale w ,,życiowej,, już nie bardzo 🙂
Cikawa jestem, jak ten wet ocenił, że naturalnie cienka?

Ja generalnie z dystansem odnoszę się do opinii wetów na temat kopyt. Pamiętam, jak koleżanka próbowała przejść z werkowania co 6 tygodni na co 4 tygodnie, bo ściany się odrywały. Kowala nie zmieniła, a on podeszwę rżnął. I koń w tym systemie po werkowaniu kulał. Wet powiedział, że ma za cienką podeszwę. I co poradził? Nie, nie poradził, żeby przestać rżnąć podeszwę. Poradził, żeby wrócić do werkowania co 6 tygodniu, żeby podeszwa zdążyła narosnąć.
blucha wiadomo, że bierze się pod uwagę grubość podeszwy dostosowaną do danego osobnika 😀 myślałam, że o tym wspominać nie muszę.
Nie narzucę nikomu suplementacji, tym bardziej jeśli w badaniach krwi nie wychodzą żadne niedobory wybitne, właściciel daje "jakieś" (nie znam konkretnie) witaminy do pasz, to ja mogę jedynie wspomóc z zewnątrz ile się da. Podeszwa jest niedotykana nożem, jak tylko dostanę zgodę właściciela to nagram filmik nastepnym razem jak się ugina. Koń już wiekowy z tego co wiem (chyba 17), najprostszego życia nie miał więc gdyby do mnie należała decyzja to ulżyłabym w cierpieniu albo klejąc podkowy, albo po przyzwyczajeniu buty jak wychodzi z boksu (tylko jak na 12 godzin w butach zostawić konia? i jak to załatwić by stajenny dobrze je zakładał przed wypuszczeniem na padok?) lub po prostu okuć i dać zwierzakowi spokojnie żyć i bez bólu się poruszać.
Zawsze byłam zwolennikiem utrzymywania konia boso, ale są przypadki, które moim zdaniem trzeba ogarnąć inaczej.

trusia zdj RTG, któreś z kolei w ciągu kilku lat. Dodatkowo ten weterynarz poprzednio zajmował się podkuwnictwem. Braku wiedzy na temat kopyt nie można mu zarzucić i jeśli potrzebuje zdjęć lub konsultacji co w kopycie się dzieje to tylko z nim współpracuje
Piafallo albo okuć albo pozwolić tym kopytom przerosnąć, o ile żadne kopyto nie jest pęknięte a róg jest dobrej jakości 🙂
zdj RTG, któreś z kolei w ciągu kilku lat

Rozumiem, że ze zdjęcia widać, że cienka, ale co wskazuje, że „naturalnie” cienka?    
hej, czy gdzieś znajdę jakieś aktualne namiary na rzetelnego naturalnego strugacza w województwie podlaskim/ okolicy Białegostoku?
trusia chyba chodzi o to, że od wielu lat prowadzi tego konia i robiąc co chwile zdjęcia nie ma poprawy, jest tak samo cienka na początku przed 10 latami i teraz.

blucha na chwilę obecną to jest jedyny sposób by koń w ogóle chodził, ściany wyższe
Osobiście nie wierzę w naturalnie cienką podeszwę. Zawsze podeszwa staje sie cienka, kiedy jest latami wycinana. Moją klacz wiejski kowal tak wycinał przez kilkanaście lat. Podeszwa uginała sie pod naciskiem. Koń od prawie 10 lat chodzi boso. Odpowiednie żywienie i werkowanie powoli doprowadziło do pogubienia podeszwy na tyle, ze może chodzić po kamieniach i nawet zrobiła się mała miseczka.  Ale dobrze juz nie będzie nigdy.
Na kursie kowalskim lata temu też uczyli nas wycinania podeszwy.  I nie wiem dlaczego. Kto to wymyślił? Oczywiście, pokłady martwej podeszwy trzeba usuwać -ale cienką jak papier podeszwę -jeszcze wycinać?? Mój kowal miał nawet specjalnie przerobiony (zagięty)  nóż do wycinania podeszwy. Nawet go mam 😉 I każdy koń miał ciętą podeszwę obligatoryjnie 🙁. A to konie pracujące w polu i chodzące do Morskiego Oka. Z czasem u większości koni robił się specyficzny kształt przednich kopyt -płaski, wyjechany do przodu, taki "kapeć". I wszystkie one miały już potem platfusa "mechanicznego".
Ale sie dzis wkurzylam. Przyjechal kowal do innych koni i pomylil moja kobyle z inną gniada huculka, ktora wczesniej stala w tym boksie. Wyrżnął jej podeszwe i strzalkę 🙁  Pazur, ktorego u niej pilnuje sie najbardziej nie zostal nawet ruszony. Teraz bedzie sobie spacerowac na scianach kopyta. Jednego. Bo drugiego nie ruszyl. Juz nie wiem czy smiac sie czy plakac z tego faktu, ze zrobil jedno. W ogóle jak sie nie zorientowal, mój kon ma takiego francuza, a ta druga kobyla prosta. Rok pilnowania na nic.
Jak pomylił?
A ktoś z obsługi stajni był obecny?
Pewnie zrobił jedno kopyto, zorientował się, że to nie ten koń i już drugiego nie robił, bo może właścicielka nie zauważy   🙄
Odrośnie 😉

Mi się też raz zdarzyło pomylić konia, no na padoku identyczne były na pierwszy rzut oka, ale na szczęście jak podniosłam kopyto to się zorientowałam, że to inny kon i nie 'moje' kopyta.
Jedyne dwa huculy w stajni są gniade i akurat zamienione boksami w tym tygodniu.
Nie zauważy he he, dobre.
Wlasnie taki spec, że sie po kopycie nie zorientowal, każdy sie bal w podeszwie grzebac, bo po ochwacie, a tu voila.
To niestety mówi o werkującym, to, że robi mechanicznie, że nie pamięta robionych koni, pewnie ma ich bardzo dużo i stąd nie pamięta. Z drugiej strony - pewnie tylko z tego żyje. Ja mam poza kopytami inne źróło utrzymania i tak ma większośc strugających naturalnie (jak nie wszyscy?). Wiec robimy mniej koni, lepiej je pamietamy, robimy dokładniej (ale tez pamietajmy, że kopyta się potrafią baaardzo zmienić w krótkim odstępie czasu, wiec tym bardziej mozna by się pomylić przy dużej liczbie koni...). Wiec łatwo nam mówić i sobie oceniać czyjąś pomylkę...... Ale... co jeśli ktoś tylko z tego żyje? Może być tak, że w natłoku pracy zapomni, pomyli. Jak ktoś z tego żyje, to zwykle ma pod opieką kilkaset koni.....
Szczerze mówiąc,to moim zdaniem jest to odpowiedzialnośc właściciela konia, żeby podstawić swojego własnego i tyle. A jeśli sie zleca to właścicielom stajni, żeby tego dopilnowywali, to wtedy jest to ich odpowiedzialnośc, ze dali zrobić nie tego. Więc nie plułabym tu na kowala, jakikolwie by nie byl, nawet najgorszy znajgroszych. Gośc przyjeżdza do pracy, zastaje w boksach konie, to robi, jak nie ma nikogo, kto by mu wyjaśnił, że to inny koń, to czy na prawde to jego obowiązek to wiedzieć? NIE! To obowiązek właścicieli, żeby podstawic wlaściwe konie....właścicieli stajni, właścicieli koni. Rozumiem, że się wkurzasz, też bym była zła w takiej sytuacji, ale nie na kowala, tylko na osobę, która nie przypilnowała, które konie mają pod kowala trafic. Jeśli nikogo przy kowalu nie było, to należy się zastanowić nad tym, jak to w ogóle u Was funckcjonuje, że co, przyjeżdza gosc robić kopyta i nikogo wtedy nie ma w stajni??? a co, jakby go kon kopnął w głowe, a co jakby coś sie stało koniowi przez jakis nieszczęśliwy przypadek? np jakby się kowalowi kon odsadził i przewrócił i sobie coś zrobił? to czyja to odpowiedzialnosć, nie mówcie, że tego biednego kowala bo wybuchnę głośnym śmiechem 🙂
Właściciele koni to przywykli, że przyjedzie kowal, zrobi i tyle, oni się nie muszą niczym martwić. I ok, ja też często tak robię, że przyjeżdzam pod nieobecnośc właścicieli (jeśli uważam, że dane konie są grzeczne, nie odsadzają się uwiązane, itd). ale.. no kurna ktoś w tej stajni wtedy powinien być! Ktokolwiek! Stajenny, właściciel stajni, jakiś inny pensjonariusz, z którym się reszta dogada, żeby doglądnął sytuacji. Albo ewentualnie, jeśli kowal się zgadza robić pod nieobecnosć żywej duszy, to powinno mu się konie ściągnąć do boksów i oznaczyć klarownie, które ma robić! Tak, żeby miał pewność, a nie że nagle konie są zamienione boksami a są podobne z wyglądu...

To jakby pojechać do weta z dwoma kotami, jednym cukrzykiem, drugim zdrowym (np tylko na odrobaczanie), obydwa czarne, podobnej wagi i je zostawic wetow, nie mówiąc który to który, bo 'przecieć wet je leczy to będzie wiedział' i i potem się dziwić, że temu co miał dac leki, to nie dal tylko odrobaczył i na odwrót.
Był stajenny, ale pewnie sprzatal w boksach.
A ja uwazacie w takiej sytuacji: zostawilibyscie konia z wystruganym jednym kopytem?
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
10 lutego 2018 08:39
Na pewno, zebrałabym pazur wystruganego i jeśli były ruszane kąty to w niestruganym obniżyła - na ile to zależy.
Był stajenny, ale pewnie sprzatal w boksach.
A ja uwazacie w takiej sytuacji: zostawilibyscie konia z wystruganym jednym kopytem?

Nie. Drugie też bym ruszyła, ale to zależy na ile pierwsze jest zrobione czyli tak jak napisała:

[quote author=Na_biegunach link=topic=1384.msg2756359#msg2756359 date=1518251966]
Na pewno, zebrałabym pazur wystruganego i jeśli były ruszane kąty to w niestruganym obniżyła - na ile to zależy.
[/quote]

dea   primum non nocere
12 lutego 2018 13:02
Na pewno bym nie wycinała podeszwy i strzałki dla symetrii 😉 ale ściany trzeba wyrównać, bo będzie chodzić "w jednym kapciu, w drugim bucie". Zaczęłabym od poprawienia tego ruszonego, później do tego wyrównanie. Dołączam do pocieszeń, raczej się tragedia nie stanie od jednego strugnięcia, jak rok było pilnowane. Chociaż fakt, że to wkurza, też by mnie trafiło...
"Moje" konie też poznaję po kopytach, niektórych za to nie umiem w inny sposób odróżnić  😡 najgorzej, jak do takiego właściciel przyjechać nie może i mam go odłowić z pastwiska. Chodzę jak powalona między z-grubsza-pasującymi-maścią i patrzę na podwozie  😁
Poprawiłam sobie...Nie wiem w jakim stopniu to kopyto było "wystrugane", ale kąt ten co ma zawsze wyższy przed struganiem, był zostawiony niższy. Strzałka wycięta z jednej strony, pewnie żeby było symetrycznie.
Ja mam niecałe 150 koni ale każdego znam z kopyt, z konia raczej też ale jak ciemno i idę w stado to za kopytami patrzę. I dokładnie jak napisała Branka to nie kowala wina. marysia550,  z tego co pamiętam to twoje kopyta już daj ie wyglądały?  Także raczej jedno struganie ich tak od razu nie popsuje, wszystko podrośnie
Gacek, że 150 koni robisz? Razy cztery nogi. 600 kopyt. To masakra dla kręgosłupa 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się