naturalna pielęgnacja kopyt

flicka- aleś wyskoczyła z tym pytaniem jak Filip z konopii. Strzałki nie dotykają podłoża bo piętki są za wysokie. Jedyne lekarstwo na to, to tarnik i nóż. Poczytaj trochę ten wątek to się zorientujesz o co chodzi. A potem pogadaj ze swoim kowalem.

teska - Ty tez trochę "wyskoczyłaś" z takim stwierdzeniem.
Strzałki mogą (ale wcale nie muszą!) nie dotykać podłoża bo kąty są zbyt wysokie - "negatywne" nie dotykanie podłoża.
Równie dobrze mogą nie dotykać bo koń tak chce i tyle. Jeżeli chodzi po podłożu, w którym kopyto się bardzo zapada to strzałka może być schowana i to wcale nie jest negatywny objaw. Zaobserwowałam, że zimą niektórym koniom "chowają" się strzałki (nie przez gnicie, czy zapuszczanie kątów) - po prostu tego potrzebują.
Równie dobrze strzałka mogła być zepsuta i teraz odrasta - kolejna sytuacja, w której kąty wsporowe wcale nie muszą być zbyt wysokie.
Wyrokowanie o zbyt wysokich kątach bez zdjęć jest moim zdaniem mocno na wyrost... (flicka - zdjęcia!)

Dla mnie naturalne werkowanie to przede wszystkim czytanie z kopyt i samopoczucia konia. Takie "diagnozy" jak ta postawiona przez teskę uważam za bardzo nieprzystające do "nauralnego" werkowacza... Przypominają sposoby i lekarstwa "na wszystko" (bez dokładnego zdiagnozowania w czym tkwi problem) stawiane przez kowali nie na poziomie (z którymi niestety zbyt często mamy do czynienia).
ciemny pastuch ja ci powiem jedna rzecz - niestety weta u mnie nie będzie bo jedyny wet który ma u nas rtg przenośne zdiagnozował u mojego innego konia ochwat, koń był leczony, kuty ortopedycznie z wkładkami i "głodzony" na sianie samym, a nastepnie konika dla jego dobra sprzedałam jako poochwatowca do hodowli za psie pieniadze, a po latach sie dowiaduje że wet wyciagna kase i ochwatu nie było - tak się składa że w tej hodowli koni miała odrazu zdjete podkowy - zalecenie owego weta i juz nic się nie działo. Ciekawe nie? A wet to kolega zdaje sie owego hodowcy... Jak ufac takim ludziom? A niestety na wiezienie konia do kliniki której z reszta też nie ufam nie mam kasy obecnie - wolę już sama wspierając się innymi bardziej doświadczonymi dziłać i mieć ewentualnie pretensje do siebie niz wydać kupe kasy i slepo ufać komuś takiemu a potem tez mieć do siebie pretensje że sie nie zrobiło tego co powinno. A samo rtg i tak by mi nie pomogło bo raz że sie za bardzo nie znam na rtg, zootechnik jestem a nie wet 🙂 a dwa że na ostatnie rtg mojego zwierza wydałam majatek a inny wet co to oglądał powiedział że sobie można z tego konfetti co najwyżej zrobić bo tam nic nie widać.
A przemieszczenie kopyta a nawet 4 moje konie uskuteczniaja bez przerwy łażąc po padoku :P 😉
Wiwiana wiem ale jak karmiłam samym sianem to bebechy wielkie a energii zero było niestety, teraz K. to się maszyna robi jak ziarenka wcina trochę a ja tak kocham dać czadu w terenie 🙂
To może jednak wstaw zdjęcia kopyt - od przodu i od boku z poziomu ziemi i od spodu
no niestety jak pisałam kawałek temu aparat odmówił współpracy, ale spróbuje wstawić stare zdjecia
ok cudem wstawiłam stare zdjecia 🙂 to jest z listopada 2009 po 2 delikatnym moim struganiu
od spodu mało co widać ale l.b. jednak zwraca uwagę - rozszerzenie na całym obwodzie
z profila:
widać kaczy dziób - teraz już nam prawie zszedł po ostatnim struganiu
widać zmianę konta też nam prawdopodobnie przy nastepnym zejdzie
widać wypukłą obrączkę która najprawdopodobniej wiąże się z dodaniem jęczmienia choć pewna nie jestem - ale te okolice czasowe i nad obrączką kopyto rosnie juz ładnie i równo
licze jeszcze pocichu na to że nad obrączką mamy zdrowe kopytko ale to się okaże za kilka miesięcy dopiero...
szczerze mówiąc nie widzę tu raczej nic niepokojącego, poza tym, że ściana wystaje ponad podeszwę i należałoby ją skrócić, szczególnie przy kątach wsporowych. Wyraźne odstawanie ściany od podeszwy może być spowodowane po prostu zbyt wyrośniętym kopytem . Hucuły mają kopyta twarde, które o ile koń nie pracuje intensywnie i na dość twardym podłożu z reguły wymagają dość mocnego skracania. Ja u naszych kucyków ( co prawda nie hucuły, ale mieszańce konika) strugam z reguły dużo, łącznie z podeszwą, bo mimo intensywnej dość pracy kopyta szybko robią się za długie
, zmarszczenie w przodach zniknęło prawie.



Chyba wreszcie zrozumiałam o jakim zmarszczeniu piszesz 🙂

Wczoraj u Kuby zauważylam właśnie taka wypukłą  linię w okolicy callusa.
Rzeczywiście wygląda jak zmarszczka na gładkiej powierzchni- zwłaszcza, że akurat Kuba ma ładną jak nawoskowaną podeszwę.

I zbiegło się to z potężna odwilżą od wczoraj - te ogromne  ilości śniegu zaczynają płynąć 🙁
Wygląda na to, że kopyto zaczyna dostosowywać się to zmienionego podłoża?

Hm.. ciekawa jestem co będzie dalej dziać się w tych kopytach.
[quote author=ansc link=topic=1384.msg491880#msg491880 date=1266591306]
Sory ale chyba rzeczywiście za bardzo operuję skrótami myślowymi nie zrozumiałymi dla innych :/


Ansc- cała ta nasza "nauka" strugania przez net jest i tak niebezpieczna, właśnie dlatego, że odbywa się przez net. Tym bardziej musimy precyzyjnie się wyrażać. W innym przypadku bardzo łatwo o pomyłkę. Tu moim zdaniem nie powinno być miejsca na skróty myślowe, zwłaszcza takie któe nie są przyjęte wobec ogół osób w wątku.  Dlatego tak ważne są te przecinki stawiane tam gdzie należy. Itd itp. 🙂
[/quote]
Masz świętą rację, postaram sie poprawić 🙂
Chciałam tylko dodać o niebezpieczeństwie nauki przez net, to jest tylko moje zdanie i nie chcę nikogo urazić.
Uważam że osoby takie jak Dea doskonale sobie zdają sprawę z tego że do różnych osób trafia ich wiedza jaką zdobyły swoją ciężką pracą i chwała im za to, że chcą sie nią dzielić, bo dalej siedziałabym w ciemnogrodzie. Jeszcze raz i po stokroć dziękuję dea  :kwiatek:
I myślę że Dea tak po cichu wierzy w to że jej nauki płynące do właścicieli koni, pomogą wielu koniom żyć z komfortem zdrowych kopyt. Gdyby tak nie było nie zadawałaby sobie tyle trudu aby ciągle i wkoło odpowiadała nam na pytania. Wiem że może to być dość irytujące jak trafi się na upierdliwe osoby ( takie jak ja) które nie do końca potrafią wyrazić swoje myśli. Pewnie wówczas nasuwają się jej jakieś wątpliwości co do swojej "działalności" czy aby jakiś gamoń ją dobrze zrozumiał. Dea masz dar do przekazywania wiadomości zwłaszcza z wykorzystaniem porównań działających na wyobraźnię 😉
Na dzisiaj tyle z moich zawiłych przemyśleń 😉

Przyznaje się do własnej ślepoty, ani zmiana kąta, ani kaczy dziób nam nie schodzi jeszcze, tzn. zeszła jedna zmiana i większy dziób ale to się ciągnie aż do obrączki wypukłej chyba.
Dziś robiłam małej kopytka i moje spostrzeżenia na świeżo:
kopytko płaskie nadal ale przed grotem strzałki tylko, w pozostałej części coś się ruszyło i dużo wyskrobałam,
kąty wsporowe strasznie się zaczęły kłaść i wyrosły pod niebiosa (już przy poprzednim struganiu zostawiłam młodą na podeszwie tzn zrobiłam radicala czy jak to się zwie 🙂 może jej podpory brakowało?),
rąbek przy koronce jest największy w lewym przodzie i tam też jest najszersza l.b., w pozostałych kopytach to się nawet zastanawiam czy jest wogóle bo raz go wyczuwam raz nie więc może szukam w całym dziury... no ale lewy przód definitywnie jest 🙁 ,
jęzory w przodach ledwo co są ale jeszcze są (a było tak że były takie wielgachne narośla kilka miesięcy temu), a w tyłach bez zmian - małe ledwo widoczne,
tam gdzie poprzednio sie mocno napociłam i skróciłam kopyto tzn przody l.b. zrobiła sie nieco węższa, przy kątach jest teraz najszersza a było odwrotnie,
na całym obwodzie przy l.b. zrobiła się na podeszwie leciutka narość dosłownie milimetr - koń robi podpórkę?

No i zdaje mi sie że już znalazłam przyczynę tego stanu rzeczy. Myslałam że jęczmień, ale mi się przypomniało że jakieś 3 tyg przed tym jak zaczełam go dawać dostałam kilka worów suchego chleba i konie miały wyżerkę  😡 czego ja wcześniej tu nie zajrzałam...  😵
Dea, dzieki za pomoc 🤣
Mam duzo problemów z kopytami -i liczę na Waszą pomoc (zanim pojadę na kurs :icon_rolleyes🙂
Znalazłam w książce "Pielęgnacja i podkuwanie kopyt koni -R.Kolstrunga -Silmanowicza i Stachurskiej takie foto- jak korygowac kopyta krzywe:



Moja Dora śl ma krzywe kopyto przednie lewe od wewnątrz:







I teraz pytania: czy ściąć tą wystającą krzywiznę  z boku -jak radzili w książce? Czy skrócić ścianę (bo marszczy się w górę, czyli jest za długa), Czy podstrugać od spodu scianę razem z częścią podeszwy  i białą linią aby "wyprostowac" kopyto (na razie stawia je lekko do środka, nie prosto. I co jeszcze mozna zrobic z tym kopytem?? Dziekuję z góry za pomoc :kwiatek:
dea   primum non nocere
22 lutego 2010 10:33
Ja u naszych kucyków ( co prawda nie hucuły, ale mieszańce konika) strugam z reguły dużo, łącznie z podeszwą, bo mimo intensywnej dość pracy kopyta szybko robią się za długie


UWAGA: to nie jest podejście zgodne z NHCP.
Nie ważne, że wygląda, że rośnie dużo, podeszwy się u regularnie werkowanego konia nie tnie i już. Moża zeskrobywać kruszącą się martwą. Czasem kusi, oj kusi, żeby rżnąć, ale jeśli ulegasz tej pokusie - proszę, nie radź w tym wątku. Zostawmy jakiś porządek, skoro kilka kopytnych wątków mamy. Nie wiem czy wg metody Strasser Twoje postępowanie jest OK, wg NHCP nie jest.

Mam pod opieką hucuła, więc wiem o czym piszesz. Nie wiedziałam co robić z tą podeszwą, ale ją zostawiłam. Wiele razy mnie kusiło. Wykruszyła się w końcu. W tyłach ma piękne miski, w przodach jeszcze przed grotem strzałki został minimalny "wzgórek", ale nie jest on już zbudowany ze ściany wsporowej, tylko z podeszwy, wygląda że szykuje się odpadać. Patrzę na to już spokojnie. Zdjęcia będą 😉 Obiecuję 😉 na kompie już są 😉

rzepka - ja tu nie widzę takiego kopyta jak z obrazka wklejonego z książki. To w książce to "wry hoof", "przekoszone kopyto", cholerycznie trudne w rehabilitacji, największym jego problemem jest podwinięta lewa ściana, nie - wywalona na zewnątrz prawa. Wasze kopytko wygląda jakby miało po prostu za długie ściany przedkątne i kąty - szczególnie ściany przedkątne! Jeśli je po prostu skrócisz do poziomu podeszwy, to się z czasem wyrówna (przy okazji te fałdy widoczne z profilu się powinny wyprostować/zrosnąć i podgięta koronka się ma szansę zrelaskować). Nic nie kombinuj radykalnego. Nie wcinaj się w podeszwę.
...wygląda jak klon Brysi 😉 Ona chyba jednak po ślązaku 🙂

Jeszcze raz zbiorczo przypominam, że wszyscy, którzy biorą się za werkowanie bez dostatecznych podstaw teoretycznych - w opraciu o ten wątek albo jedną ilustrację w książce - robią to na własną odpowiedzialność. Tak, możecie zrobić koniowi krzywdę. Tak, możecie poprawić koniowi kopyta. Milimetry mają znaczenie. Zagdza się, it's no rocket science. Ale trzeba rozumieć, co się robi... uważajcie. I bardzo poważnie pomyślcie nad udziałem w kursie - to NIE są stracone pieniądze i czytanie stron/forów to nie to samo. Po kursie jest dużo łatwiej nie zrobić wielu błędów.
To jest zdrowie i komfort Waszych koni.
Nie obrażajcie się na mnie 🙂  :kwiatek:


EDIT: kasia-pala - ja widzę konkretne sztorce, szczególnie lewy. Za to strzałka ładna 🙂

EDIT2: ansc, widzę, że Campina ma "mniej więcej naturalne kopyto"?...  😀iabeł:
Faktycznie, ciekawy ten wątek... szkoda, że nie mam czasu się w niego zagłębiać. Może i o Brytanii na przykład bym się czegoś dowiedziała.
dea a jak tam nasze strzałki?  :emota2006094:
dea   primum non nocere
22 lutego 2010 11:05
Wasze strzałki powycinane 😉
dea, nikt się nie obraża. Chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego że od tego w jakim stanie są kopyta zależy jak i czy koń będzie chodził.
Zdajemy sobie sprawę z ryzyka, chociaż wydaje mi się że postępując zgodnie z zasadami NHCP nie zrobimy zwierzakowi krzywdy, a przynajmniej nie większej niż kowal.
Mi osobiście dużo dał ten wątek, bardzo dużo się nauczyłam o kopytach i zmobilizowało mnie to do szukania wiedzy również gdzie indziej, co nie znaczy że od razu zabrałam się do kopyt z nożem. Do tej pory jak mam ruszyć nożem strzałkę to bardzo długo się zastanawiam i zazwyczaj to co chciałam ciachnąć w końcu samo odpada i nóż używam tylko do pracy przy ścianach i kątach wsporowych a reszta to tarnikiem, wydaje mi sie że to jest bezpieczne podejście.
Bardzo pomocne jest też to że kobyłkę widzę codziennie i wszelkie zmiany od razu jestem w stanie zauważyć, zarówno te na plus jak i te na minus.

Czy przemycie strzałki (przed smarowaniem maściami) jodyną lub wodą utlenioną może pomóc czy raczej jest to mało istotne?
dea   primum non nocere
22 lutego 2010 11:32
Ala, zgodnie z zasadami NHCP raczej się krzywdy nie zrobi 🙂 Pytanie czy wystarczy przejrzenie tego wątku, zeby wiedziec, jakie są podstawy NHCP?.. Tym bardziej, że pojawiają się tu odpowiedzi jak zacytowana przeze mnie ciemnego pastucha - rżnę podeszwę, bo jakaś głupia jest i rośnie... A to już nie jest nieszkodliwe i wymaga wiedzy co się robi. Łatwo zrobić krzywdę takim sposobem.

No to abecadło zgodności z NHCP:
- podeszwy kopyta NIE dotykamy nożem, można ją wyskrobać ile sił w łapach kopystką (nie zrobimy w ten sposób krzywdy), można ją szlifować szczotką drucianą (nie zrobimy krzywdy), ale nie wycinamy żadnych sterczących górek, fałdek, wałków, nie tarnikujemy tego co nam nie pasuje przy ścianie. Twarda podeszwa wg NHCP jest święta. Tłumaczę właśnie artykulik o podeszwie, postęp: 50%. Jak przetłumaczę i opublikujemy, poleci linka 🙂
- ścianę kopyta na całym obwodzie tarnikujemy do wysokości powierzchni podeszwy. Nie wcinamy się tarnikiem w podeszwę. Jedyne miejsce, gdzie mozemy zostawić odrobinę wystającej ściany (kilka mm) tymczasowo to piętki. Ściana przedkątna absolutnie i zawsze musi być wypiłowana do poziomu podeszwy. Zostawianie jej dłuższej to przyczyna sporej częsci porblemów obserwowanych na zdjęciach w tym wątku.
- ściany wsporowe muszą chować się w "misce kopyta". Nie mogą stykać się z ziemią u konia stojącego na płaskim. Wg SANHCP wycina się je do poziomu podeszwy. Powinny schodzić skosem (prostym, nie garbatym) w dół w stronę strzałki i rowka przystrzałkowego.
- strzałki nie tniemy, jeśli nie ma absolutnej konieczności. Absolutna koniecznośc jest wtedy, kiedy jest infekcja (tkanka czarna, mażąca się albo biała, krusząca się, frędzelki - jesli się da, takie coś trzeba wyczyścić, tylko nie do krwi! jeśli strzałki ogólnie jest mało, lepiej ją po prostu myć i moczyć np. w AMREXie, żeby troszkę odrosło, wtedy podciąć). Drugi powód cięcia strzałki - nie mieszczenie się w "misce kopyta". Tylna część strzałki może być na poziomie równym katom wsporowym, ale nie dłuższa. Przednia powinna być nieco krótsza (tarnik położony na kącie wsporowym i przeciwległym rogu pazura nie powinien się opierać na przedniej części strzałki). Strzałka nie ma "wyglądać ładnie=symetrycznie". Jeśli dziura/zgnilizna jest na np. prawym ramieniu strzałki a lewe jest czyste, to wycinamy prawe, lewe zostawiamy.
- ogólny kształt kopyta - krótki pazur, chociaż minimalny łuczek w miejscu ścian przedkątnych, piętki tak niskie, jak się da - do tego dążymy, ale cały czas mamy za przewodnika podeszwę.

To nie jest instrukcja werkowania, tylko podstawowe zasady.
Jeżeli chodzi o strzałkę to przydało by się kobyłce trochę ściąć groty bo są za duże, ale przy moim tempie operowania nożem przy strzałkach to za miesiąc/dwa samo dopadnie.
Przy rowkach bocznych robią się "kapturki" opisane chyba trochę wcześniej, ale je zostawiam, to też samo odpadnie za jakiś czas (już to przerobiłam).
Moczenie odpada ze względu na poglądy kobyłki co do posłuszeństwa podczas pracy przy kopytach ale nad tym pracujemy, może w przyszłym roku się uda 🙂.
Na razie jeżeli chodzi o gnicie to nie jest źle, bardzo szybko zostało to zauważone i praktycznie jest tylko wgłębienie ale nie ma żadnej mazi, wszystko jest "czyste" i jeżeli nie pogorszy się to powinno być ok.

Co do podeszwy to sobie spokojnie rośnie, przyznaję że w przodach trochę dziwnie ponieważ jak zaczęłam tarnikować ściany to linii podeszwy to tak jakby z jednej strony kopyta kobyłka robiła sobie "podpórkę" przez co jest problem żeby kopyto wyglądało w miarę symetrycznie bo połowę kopyta ma ładą miseczkę a w drugiej połowie przy ścianie wsporowych jest gruba podeszwa.
Na razie czekam, zobaczymy co będzie dalej, wcześniej kobyła miała "prostowane" kopyta, teraz staram się nie zwracać uwagi na to jak ma powykręcane na zewnątrz (francuz) tylko równam do podeszwy wszystko, może dlatego zrobiła się "podpórka".
ano dea sztorce są nadal choć na zdjęciach z listopada oczywiście większe - jakoś wolno nam się z pietek schodzi, a i skracamy kopyciaki więc wygląd nam się co chwilunie zmienia 🙂 a strzałki to teraz mamy jeszcze szersze, choć jak mała miała pierwsze w życiu werkowanie to kowal orzekł duże tendencje do zawężania - jakos teraztego nie widzę 😉. U mojej drugiej koni kopyta są długaśne, krzywe i z mega flarami, wg kowala nie do wyprowadzenia bo koń ma juz 8 lat... ale zaczą robić jak miała 5, a do tych moich kilku strugań jakoś sie skróciły, piętki obnizyły i do tego sie zaczeły chyba prostować 😉 cud!
Dea, a jak zrobic "krótki pazur", jeżeli koń ma wydłuzone kopyto do przodu? Tarnikowac na zasadzie mustang rolla aż do białej linii? ( bo przeciez ciachnąć pionowo kopyta z góry na dół sie nie da 😉)
Ala moja kobyłka też absolutnie nie chciała stać z nogą we wiadrze, zawijam kopyto workiem na śmieci (grubszym) wkładam kawałek waty, zalewam armexem i zawijam grubą taśmą na 15-20 min i jest lux  😉
( bo przeciez ciachnąć pionowo kopyta z góry na dół sie nie da 😉)


Da się 😀
Kowal miał nóż, jak tasak- wałowy? ( nie pamiętam nazwy).

Ale ręczną piłką do metalu też się da 😉

p.s
Oczywiście, że nia działał tym nożem jak tasakiem 🤣
Przykładałam w odpowiednie miejsce i pukał gumowym ( plastikowym) młoteczkiem.
Akurat tego typu zabiegi moje konie znosiły z absolutnym spokojem 🙂
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
22 lutego 2010 12:30
tajnaa, a mój oklejany w ten sam sposób w potrójnie składanej folii potrafi stojąc* powywiercać dziury w każdym zawiniątku - i żegnaj armexie...

*- stojąc wg słownika Kulesława, niestety, nie oznacza posągu. A szkoda.
dea   primum non nocere
22 lutego 2010 12:32
rzepka - nie rżnąć oczywiście do wymiaru 😉 patrzymy na... tak! podeszwę! powinno się "pionowo" cofnąc pazur tak, żeby linii białej i ściany, mierząc razem, było tyle, ile powinno być przy zdrowej ścianie (zwykle gdzieś tuż przed ścianą przedkątną można "wziąć miarę"😉. Jest tego zazwyczaj ok. 1cm (linii białej i obu warstw ściany). Później się jeszcze na ok. połowie tego robi mustang roll, czyli ukos pod kątem ok. 45 stopni. Breakover, czyli najdalej wysunięty punkt kopyta kontaktujący się z ziemią, jest wtedy ok. 0,5cm przed granicą podeszwy. Czy to jest "do linii białej" czy nie, zalezy od tego jak szeroka jest linia biała...

Grubośc ściany powinna być "pionowo cofnięta" do równej na całym obwodzie, ale zaokrąglenie robi się tylko na przedniej częsci kopyta.

To jest bezpieczne i nie zaszkodzi na pewno. U większości koni po takim zabiegu pazur zaczyna się cofać (widać załamanie kąta narastania przedniej ściany schodzące w dół od koronki - trzeba wtedy tlyko "robić swoje i czekać" - około roku, żeby załamanie zeszło na sam dół i "wyszło podeszwą" krótsze kopyto).

Czasami patrząc na kopyto można powiedzieć, że można bardziej cofnąć (przyspieszy to rehabilitację), ale tego nie robiłabym bez kursu i odpowiedniej praktyki w oglądaniu chociażby wielu, wielu zdjęć, jeśli nie żywych kopyt i ich reakcji.

Co do moczenia - polecam patent koleżanki ze stajni: zamiast worka na śmieci, kawałek starego sztormiaka. REWELACJA! Nawet Wiedźmin nie rozwalił tego od razu, a wcześniej rozwalał wszystko 🙂 Do środka oczywiście wata na strzałkę, upycham w rowki kopystką i zalewam ARMEXem. Z jednych sztormiakowych spodni wystarczyło materiału na 8 nie za dużych kopytek 🙂

guli - Nie polecałabym tasaka niewprawnym rękom  😀iabeł: Tym bardziej, że można zrobić to samo tarnikiem, trzymając kopyto w górze/wyciągnięte do przodu i oparte piętką o kolano (albo stojak - wersja burżujska 😉).
Wiwiana   szaman fanatyk
22 lutego 2010 12:33
Dziewczyny, dętkowe pseudokalosze ochwatowe też się świetnie nadają.
Wkrótce robię nową parę, wiec będzie jakieś fotostory z produkcji.
Z worków zrezygnowałam, bo moje robią w nich dziury w minutę, nawet postawione na słomie.
Alvika najlepiej mi robić w boksie bo na miękkiej słomie nie powyciera dziur. Moja tak się boi tych worków, że boi się uchem poruszyć  😁 Stoi jak posąg  😉


guli - Nie polecałabym tasaka niewprawnym rękom  😀iabeł: Tym bardziej, że można zrobić to samo tarnikiem, trzymając kopyto w górze/wyciągnięte do przodu i oparte piętką o kolano (albo stojak - wersja burżujska 😉).


Po pierwsze , kowal nie miał tasaka , tylko nóż do niego podobny,   nie tak szeroki 😉
Po drugie- 
Rzepki nie można posądzać o niewprawne ręce 😀


Tarnikiem i owszem można się umordować , nawet jeśli chodzi o kilka mm - ale można to zrobić choćby piłką do metalu, którą krzywdy raczej nie zrobi się.
  🙂
[quote author=dea
EDIT2: ansc, widzę, że Campina ma "mniej więcej naturalne kopyto"?...  😀iabeł:
Faktycznie, ciekawy ten wątek... szkoda, że nie mam czasu się w niego zagłębiać. Może i o Brytanii na przykład bym się czegoś dowiedziała.
[/quote]
No widzę że wyszłam na totalną idiotkę bo posłużyłam sie raptem 2-3 waszymi zdjęciami w innym wątku. No cóż zwykle sie wyrabia opinie na czyjś temat tylko po pozorach. mam nadzieję że się zreflektujesz.
dea   primum non nocere
22 lutego 2010 12:49
Nie zrobi się krzywdy piłką do metalu?... jesteś przekonana?...

Ja się będę upierać przy tarniku, wolałabym "się umordować", niż ryzykować, że przyrezam za mocno. Można skracać w kilku podejściach, przez kilka dni - milimetr jedna noga, milimetr druga.

Moze wrzuć jakieś zdjęcia i pokaż, w którym miejscu cięłabyś piłką, bo dla mnie to zdecydowanie nie ten kaliber do regularnie werkowanego kopyta. Ja tu nie widziałam takich, które by piłki wymagały. Ostry tarnik daje radę. Można sobie pomóc, mocząc kopyta wcześniej pół godziny w wodzie. Przy okazji można w armexie, strzałki/ewentualne zgrzybiałe pęknięcia mają terapię 😉

Myślę, guli, że nasze ręce, stukające tutaj po klawiaturze, są wszystkie jak jedne niewprawne. Bez urazy  :kwiatek: ale jesteśmy amatorami...
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
22 lutego 2010 13:02
tajnaa, ja już miałam mieszek-kaloszka z 2-3mm kauczuku. Tylko że toto wielgachne było i nijak 2 nóg na raz nie dało się w takich mieszkach obok siebie postawić. Próbowałam więc na przekątną - Kulesław wymyślił wtedy nową grę ruchową: podnoszę jednocześnie przekątną nóg i wylewam armex. Podnoszę ponownie przekątną, upewniam się, że nic więcej się nie wylewa (buuu...), opuszczam więc jedną z kończyn i zaciekle walę drugą tak długo, aż kapeć pójdzie w cholerę... a następnie zmieniam nóżkę na drugą okapciowaną i powtarzam ostatnią procedurę. Mina właścicielki - bezcenna.
Z całą pewności moje ręce są niewprawne 🙂

Jeszcze co do skracania tarnikiem pazura.
Owszem, fajnie to wygląda na filmikach jak koń spokojnie trzyma nogi na podpórce.
Ale cos mi się wydaje , że w przypadku naszych koni- to rzadkość .
I co innego strugać kopyto np kucowe, a co innego ślązaka o wadze ok 600 kg, który na przykład zechce opierać się na człowieku 🤣

U nas to wygląda tak, że kuca owszem można nogę do przodu i opierając o własną strugać.
Ale znacznie lepiej idzie, jak podstawi mu się kopyto na drewnianej podpórce i ma swobodę ruchu, choć z góry na dół tarnikiem nie da się w tej pozycji.
Kuba do przodu wyciągnie tylko na chwilę i wyrwie ją z impetem wagi ok 500 kg.
Trzeba mieć refleks, żeby uciec ze stopą.
Na podpórce nie postawi w żadnym wypadku- nie i już.
Z pomiędzy kolan wyrywa z taką samą siłą, choć szybciej.

Za to jak trzyma kopyto na ziemi, to można mu spokojnie dziubać czy tarnikiem, czy małą piłką.
A kowal to robił specjalistycznym nożem.
I koniom to nic nie przeszkadzało- nawet nie ruszały się.

Cała filozofia 😉 mojej wypowiedzi.

P.s.
dea, myślę, że sami dorośli pytają i odpowiadają i  tacy, którzy wiedzą co mogą, a czego nie mogą zrobić 🙂
guli, czyli problemem jest tak naprawdę podawanie i utrzymywanie w górze nóg?
dea   primum non nocere
22 lutego 2010 13:14
Jak trzyma kopyto na ziemi, to nie widać gdzie jest strzałka i krawędź podeszwy. Jak dla mnie nic nie zabezpiecza w tym momencie przed dopiłowaniem się do krwi. Jestem bardzo głęboko przeciw 🙂

Myślę, że to słoneczko:

...ma już ponad 600kg (zdjęcie było robione, kiedy miała półtora roku). Migdał będzie miał z 800kg i miał uraz do kowala (opierał się na mnie całym ciężarem i wyrywał nogi). Pastwiskowe dzikuny na początku miały średni czas trzymania nogi w górze 10 sekund (i ścianę kopyta wystającą na 2-3cm poza podeszwę w różnych kierunkach). W tej chwili wszystkie konie, które obsługuję, trzymają nogi same, mogę je położyć na udzie w przyklęku i obrabiać ściany wsporowe, albo "po larsowemu" przycisnąć do uda od zewnątrz na czas strugania tarnikiem. Cóż mam rzec...  można wychować 🙂 Naprawdę 🙂 nie użyłam piłki do metalu ani razu 🙂

PS. Czemu zakładasz że sami dorośli...? Jest jakiś filtr zatrzymujący dwunastolatków przed wejściem na r-v? Nie zauważyłam. Wolę przesadzić z ostrożnością, niż słyszeć o koniu z upiłowanym czubkiem kości kopytowej, bo ktoś miał problem z czytaniem kopyta.
PS2. Nie wiem, czy kalendarzowy wiek jest dobrym wyznacznikiem odpowiedzialnosci. Widzę przypadki w obie strony przeczące tej tezie.
PS3. ...a większa część wiedzy kopytnej jest właśnie z zakresu co można robić, a co nie - jeśli już to wszystko wiesz, to czas pisac książkę 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się