naturalna pielęgnacja kopyt

Wiwiana   szaman fanatyk
11 stycznia 2010 14:30
Ała  🤔
No piękny dzwoneczek.
Strzelam, że to tył.
Dobrze widzę, że tam po lewej od strzałki jest górka z podeszwy? Po prawej chyba tego nie ma...?
Pewnie jak zejdzie rozlanie to kość się podciągnie, mam nadzieję.
Byczy nos jak u mojej młodej.

Ale przynajmniej strzałka duża i koronka prosta.

Masażystka rzekła coś konkretniej? 🙂

U Konia B. chyba zbiorę się na odwagę i zdejmę tą podeszwę oddzieloną. Gad lata ciągle po zmarzniętym śniegu, a tam nic nie ma nawet najmniejszej chęci się wykruszać.
dea   primum non nocere
11 stycznia 2010 16:31
Tak, to tył. Prawy. Nie ma za bardzo górki o ile pamiętam, ale miseczka nie jest "ładna", jest pofałdowana i rozciagnieta (nie dziw, patrząc na ścianę). Na pewno coś się poprawi, jak rozlania zrosna, tylko nie wiem czy do tego czasu w ogóle będę mieć tego konia pod opieką (jest na sprzedaż) i czy on może bezkarnie tak hasać z takim kopytem, tzn czy sobie większej krzywdy nie zrobi.

Z masażystką nie gadałam osobiście jeszcze, mam tylko z drugiej ręki info. Nie chce robić głuchego telefonu, zeby nie poprzekręcać. Tyle tylko, ze dobrze nie jest...

Koń B: moje zdanie 😉 jak zwykle LIM (Less Is More), jeśli koń chodzi, to "poczekałabym dwa tygodnie" - otworzyłaś to miejsce, to moze odpaśc albo bardziej się poluzować. Jak mu nie przeszkadza, to nie ma po co robic ładnego kopyta. Jak się NIE luzuje, to może jeszcze to, co pod spodem, nie jest gotowe na ekspozycję. No ale to tylko moja opinia, ja bym pewnie tak zrobiła - u Migdała tak trochę robiłam, obcięłam to co wystawało, po 2 tygodniach następna tura się poluzowała, teraz zostawiłam je na 4 i będę sprawdzać za tydzień. Ważne, że chodzą dobrze.
Drugi mój podopieczny własnie skutecznie pozbył się hodowanych od paru miesięcy pokładów ścian wsporowych - wycinanie nic nie dawało, odrastały mocne, długie i stabilne. Piękna micha teraz. Normalnie wstawię foty, jeśli właścicielka sie zgodzi  :kwiatek: 🙂 Ten to nam cierpliwość ćwiczy, jeszcze czekamy na przednie przeszczepy (równa warstwa fałszywej podeszwy na całej powierzchni).

Wiesz, jak coś zostawisz, zawsze możesz jeszcze przyciąć (jesli koń chodzi w jakiś sposób "dyskusyjnie" i wygląda, ze to mogłoby pomóc).
Jak wytniesz za dużo, to musisz czekać aż odrośnie i patrzeć w międzyczasie jak chodzi koń 😉 ja tam asekurantka jestem. Aha, i czasem wycięcie więcej, spowoduje, ze dopiero Ci obronny bajzel wyrośnie - po kowalskim zbyt mocnym wycięciu porosły wały wokół strzałek i trzeba było nieco poczekać żeby chciały sobie pójść.

U Dexa pewnie jeszcze poprawię mustang rolla, po dłuuuugich przemyśleniach. Dostałam jedną sugestię, zeby jeszcze cofnąc kąt wsporowy, ale tego się boję, więc nie. Cofnę, jak wyrośnie do przodu. "Może wyrosnąć do przodu" nie jest dla mnie powodem, żeby stawiać konia na linii włosów...
Zobaczcie co znalazłam przez przypadek, większych megapięt nie widziałam :o
edzia69   Kolorowe jest piękne!
11 stycznia 2010 21:49
Kowalowi z Bogusławic też nieźle poszło
[foto ze strony SO]
mogę zrobićzbliżenia jeśli za słabo widać
dempsey   fiat voluntas Tua
11 stycznia 2010 23:28
eh...a czy też łapiecie się na tym, że na każdym zdjęciu patrzycie od razu  na kopyta?

zadziwiające jak wiele koni wyglądających na użytkowane w sporcie, hodowli, zadbane, będące dumą właściciela, "robiące" wyniki itp itp.. jak wiele z tych koni ma fatalne kopyta  😲
właśnie post powyzej to pokazuje, a np. również takie zdjęcie, publikowane zresztą przez Karollas w watku west (wklejam jako link):
taaaa, też mam to zboczenie patrzenia/ oceniania kopyt innych koni... wogóle zauważyłam że dużo hiszpańskich koni "robią" na wysokie piętale.  🤔wirek:

Ale ten co robi capriole ma kopyta jak klocki, kwadratowe  🤔
dempsey   fiat voluntas Tua
11 stycznia 2010 23:52
właśnie dlatego mnie zastanawia na ile fajny i elastyczny ruch może zaprezentować koń z tak prowadzonymi kopytami? a może taki koń będzie się ruszał poprawnie, ale do czasu?
nurtuje mnie to.
Też patrzę na kopyta- i tak już chyba zostanie.

Ostatnio się śmiałam sama z siebie. Któraś dziewczyna z volty w galerii wstawiła swojego brykającego konia i wnętrze tylnego kopyta było skierowane do widza. Próbowałam się dopatrzyć czy ma mocną strzałkę w tym tyle i czy ma dużą miseczkę.  🤔wirek: Wpatrywałam się tak uparcie w ten ekran i żałowałam, że nie można zrobić zbliżenia, aż nagle się zreflektowałam "kurde-co ja robię?" Zamiast podziwiać fajny bryk, to wlepiam się w punkt 0,5cm na 0,5 cm.  🤔wirek:
Zauważ dempsey jak wiele z tych koni sportowych o takich kopytach ma popuchnięte nogi. Jak wiele z nich prezentuje efektowny ale nie efektywny kłus z wyrzucaniem wysoko przednich kończyn, ale z tylnymi daleko z tyle, szczególnie jak sie to wspomoże rollkurem na codzień. Te konie są codziennie zawijane, masowane, mają magnetyczne ochraniacze, derki(przed konkursami te derki je masują) itp. Solaria, baseny co niektóre...po części im się więc to rekompensuje. Po części odnoszą szybko i często kontuzje. Są też takie co pomimo takich kopyt i małej ilości tych zabiegów co opisałam mają się pozornie lepiej - często nie czują już że je boli jak mają taką mega rotacje. No i sprzyja to temu efekciarskiemu ruchowi z wyrzuceniem kończyn sztywno do góry...
Ale wysokie piętki i podkowy nie zabiją zaraz konia, wiele z tych sportowych koni tak robionych odnosi sukcesy przez wiele lat - ale większośc jednak ma problemy zdrowotne. Najlepsze konie zazwyczaj są jednak robione na niższe piętki, jak za granicą oglądałam konie w najwyższych konkursach, zazwyczaj nie miały takich złych kopyt - owszem odbiegały od modelu naturalnego, ale nie miało koturn, zmian ochwatowych, pęknięć itp. Gorsze kopyta z naszego punktu widzenia zazwyczaj mają konie konie pokazowe/hodowlane - bo istnieje jakiś taki pogląd, że koń hodowlany musi mieć dobrą, wysoką piętkę... więc sie je tak robi by taką miały i zostawia za długie ściany, bo mają mieć duże kopyta...
Z jakiego powodu może rozwarstwiać się ściana kopyta? Wczoraj robiłam przody kobyłki i zauważyłam że zarówno w prawym jak i w lewym kopycie z boku(od zewnętrznej strony) ściana kopyta trochę się rozwarstwia (na długości około 2 cm). Czy robię coś źle czy to schodzi niżej to co było wyżej rozwalone (flary)?

I jeszcze mam pytanie dotyczące strzałek, można jakoś wzmocnić strzałki i przyspieszyć ich wzrost? Strzałki nie gniją tylko że po tym jak w zeszłym tygodniu zrobiło się lodowisko na padoku (kobyła w chowie bezstajennym) kobyła trochę pocięła strzałki, nie kuleje ale nie wygląda to najlepiej.
Ja miałam jedną dużą flarę, nawet z zaczerwienieniem fragmentu zewnętrznej puszki kopytowej w tym miejscu. I takie rozwarstwienia ściany obserwowałam w tym miejscu przez jakiś czas, dopóki nie zeszły w dół.
Poza tym czasami widywałam czarne kreseczki udające na pierwszy rzut oka pęknięcia, ale nie były to pęknięcia, bo po szlifnięciu mocniej tarnikiem znikały.
dea   primum non nocere
12 stycznia 2010 07:58
Rozwarstwia się wtedy, kiedy jest (albo było) przeciążenie na to miejsce, najczęściej w rejonie ściany przedkątnej lub za długiego pazura. Najczęściej jest to sugestia, że gdzieś w tym rejonie koń chce mieć mniej ściany.
Jeśli przez długi czas się takie coś dzieje, to może się to "skomplikować grzybem" - pęknięcia się zarażają i wtedy nie jest już tak łatwo to zlikwidować (nie da się wypiłować za jednym werkowaniem, bo idą w górę) i są na większym obszarze niż "pierwotne". Z tym mam najwięcej doświadczenia u Brytanii (cała zewnętrzna ściana - ona chodzi na zewnętrznej ścianie tą nogą, bo ma ją lekko krzywą) i u takiego jednego pacjenta po rozkuciu (cała ściana, szczególnie w zadnich nogach).

"Leczenie" - pilnowanie, żeby ten rejon nie był za długi (pazur: skracanie w pionie, ściana przedkątna: łuczek, ściana poza tym: mustang roll) - to po pierwsze i musi być systematycznie, czasem to wystarczy. Jeśli nie i jeśli drucianą szczoteczką daje się wykruszyć ścianę w okolicy pęknięć, to jest grzyb - wtedy zalecam... ARMEX  😀iabeł:

A strzałki - może właśnie propolisem w takiej sytuacji potraktować?? Jeśli były zdrowe (czyli koń nie unika obciążania ich, pracują), to szybko odrosną.

EDIT: niezła kolekcja klocków 😲 Ja oczywiście też wszędzie patrzę na kopyta, na zdjęciach, w realu (czasem się muszę ostro pilnować, bo właściciele dziwnie na mnie patrzą) a nawet na zabawkach i rysunkach 😉
Wiecie co, byłam dziś w stajni i oglądałam kopyta - od jakiegos czasu nie ma co  w nich robić 🙂 tylko trochę martwej podeszwy było, ale bardzo mało i trochę sciany wsporowe za wysokie, musiałam je przyciąc bo sie lekko zaczęły kłaść na podeszwę - no i poza tym nic nie ruszałam(zresztą to dotyczy tylko przodów, tyły są jak z obrazka - nic nie trzeba w nich robić od ponad miesiąca :cool🙂 - ale co mnie zdziwiło - kobył ma mustang roll wkoło całego kopyta. Ja jej takiego nie robiłam, bo ja robie tylko do najszerszego miejsca kopyta, sama sobie taki stworzyła, ciekawe nie? 🙂
Zastosowanie i sposoby robienia nalewki i maści z propolisu
ze strony http://www.pasieka.rostkowski.info/propolis.html

Propolis wykazujący działanie przeciwdrobnoustrojowe (przeciwbakteryjne i przeciwgrzybiczne), oraz regenerujące na uszkodzone tkanki znalazł zastosowanie w leczeniu szeregu chorób skóry, ran. Stosuje się go w formie nalewki lub maści propolisowej.
Typowy sposób postępowania przy ranach, oparzeniach, odmrożeniach, owrzodzeniach, czyrakach, grzybicach: przemyć chore miejsce wodą utlenioną, posmarować nalewką propolisową (można rozcieńczyć przy świeżych ranach), po przeschnięciu posmarować maścią lub przyłożyć kompres z nalewki.
Nalewka z propolisu. Do butelki z 50 gramami surowca propolisu nalać 350 cm3 spirytusu etylowego i 150 cm3 wody. Nalewkę pozostawić w temperaturze pokojowej przez okres 2-3 tygodni szczelnie zamkniętą, codziennie mieszając. Przefiltrować przez watę, przechowywać w ciemniej butelce.
Maść propolisowa. Odparowywać 100 ml nalewki propolisowej w łaźni wodnej (naczynie z nalewką wstawić do drugiego z gorącą wodą) aż do uzyskania gęstego płynu. Następnie dodać około 100 gram wazeliny, dobrze wymieszać.
# Oparzenia, odmrożenia, skaleczenia, rany, wrzody, czyraki, odleżyny - nakładać na chore miejsca cienką warstwę maści dwa razy dziennie.
# Do 100 ml przegotowanej wody wlać 1 ml nalewki. Używać do przemywania ran, stłuczeń, oparzeń oraz do wykonywania kompresów. Zamoczyć kilka warstw gazy i nałożyć na chore miejsce, stłuczenie.
# Przemywać rozcieńczoną nalewką 1:50 palce nóg przy grzybicy międzypalcowej.
# Smarować chore miejsca maścią propolisową przy grzybicy międzypalcowej.
# Rany żylakowe. Przykładać kompresy nasączone rozcieńczoną nalewką 1:50, owinąć bandażem.
# Zwierzęta domowe - rany, owrzodzenia. Przemyć chore miejsce rozcieńczoną nalewką, posmarować nalewką, po wyschnięciu nałożyć maść.
dea   primum non nocere
12 stycznia 2010 16:36
branka - u obu naszych kucorów (Campina i Wiedźmin) też kopytka stabilniejsze wreszcie 🙂 5 tygodni oba poczekały z werkowaniem i wcale nie było dużo roboty. Wiedźmin też sobie robi sam mustang rolla wokół całego kopyta, więc jak skracam ścianę to mu krawędzie zaokrąglam delikatnie, żeby nie utrudniać 😉 jeszcze ściany wsporowe sobie sam dostosowuje - zostawiam do podeszwy, tydzień później patrzę: jedna wyrosła, za trzy dni obłamana, jakby ktoś nożem uciął. Ślicznie. No to co ja się będę "wtrancać" skoro tak sobie chłopak radzi 😉

...i pomyśleć, że zaczynałam rok temu od dłubania co 2-3 dni 🙂 Brytania niestety nadal na rozpisce dwutygodniowej.
No właśnie fajne jest to, że kopyta same sobie coraz lepiej radzą, a człowiek tylko robi małe korekty 🙂 choć myślę że jak przyjdzie wiosna, błoto i roztopy to znowu może byc trochę więcej do robienia., szczególnie że nie dysponujemy wybiegiem 24h/dobe.
Tunrida - jak kopyto (po tym nieszczęsnym terenie)? Mam nadzieję, że nie ma w nim stanu zapalnego...
Królik- to bardzo miło, że pytasz.  :kwiatek: Już odpisuję.  🙂 Dziś 4-ty dzień.
Noga nad kopytem nie grzała, nie puchła. Wyglądała i wygląda zupełnie normalnie. Koń w stępie chodzi normalnie po padoku, ma dobry humor. Kłusa unika i w kłusie kuleje, ale z dnia na dzień pomału coraz mniej.
Nie widać by coś wyciekało z tej dziury. Troszkę dziwny jest zapach w tym miejscu. Nie czuć tak, jakby coś gniło, ale zapach jest nieco inny. Czy to zapach ropy? Nie wiem....na pewno nie jest to ewidentny zapach gnicia i rozkładu.

Boks codziennie wybieram do betonu. Codziennie mu wkładam w wylot otworu końcówkę strzykawki i płuczę rywanolem, ale wydaje mi się, że ten rywanol zbyt daleko nie dochodzi. (mooże do połowy dziury) Próbowałam dostać się bardziej wgłąb, ale jest bardzo trudno. Strzałka jak wiemy jest elastyczna i tak jakby samą sobą niejako zaciskała ten otwór tam głębiej. Na ile mogę na tyle płuczę. Nie zakładam mu żadnych toreb na kopyto, żeby moczyć, bo myślę, że w ten sposób do tej dziury tym bardziej nic się nie dostanie.

Wyszłam z takiego założenia:
Jeśli w dziurze zostałaby niewielka np drzazga, to powinno podejść tam ropą i organizm drzazgę by "wypchał", nie?
Jeśli w dziurze byłyby słabe bakterie lub w niewielkiej ilości, to pojawi się ropa i organizm też sam powinien sobie poradzić, prawda?
Jeśli bakterii byłoby dużo lub byłyby jakieś zjadliwe, to powinien pojawić się stan zapalny ostry i spuchłoby nad kopytem, lub by grzało, prawda? (wtedy wołalibyśmy weta z antybiotykiem)
Jeśli doszłoby do jakiegoś poważniejszego uszkodzenia to od razu by puchło, grzało i kulawizna nie ustępowałaby, nie?



ps. skoro już opisuję co się dzieje u mnie, to jeszcze opiszę jak sprawy z dziwnymi zmianami na koronkach, które opisywałam wcześniej.
Wyleczone antybiotykiem już dawno temu. Ale zastanawiałam się, co z tymi pęknięciami puszki będzie. Okazało się, że te "dziury, szpary" widoczne na tamtych zdjęciach nie były w ścianie puszki, lecz w obrębie tej grubej skórki która narasta od koronki na kopyto. To co wyglądało jak pęknięcia puszki, tak naprawdę w ogóle do puszki nie docierało. Schodzi nam to wszystko powoli w dół i wygląda na to, że ściana kopyta będzie prościutka i zdrowiutka. Żeby ocenić to na 100 % potrzeba jeszcze z miesiąca, ale jak na razie wygląda to tak, jak opisałam.  😅
dea   primum non nocere
14 stycznia 2010 08:12
tunrida, z moich doświadczeń, jeśli masz podejrzenie ropy w kopycie, to antybiotykiem tylko pogorszysz sprawę (zahamuje się naturalny proces oczyszczania, uśpi się, a potem wróci). Ropa się naturalnie otorbia, czyli wokół niej robi się bariera do "reszty kopyta", organizm ją izoluje, pozostaje tylko kwestia jak wyrzucić to na zewnątrz. I tutaj mamy dwa podejścia - ponieważ wątek jest o struganiu naturalnym, to przedstawie naturalne: dziur w kopycie nie wycinamy, natomiast MOCZYMY! jak najbardziej. Nie szkodzi, ze to "nie dojdzie" i "nie wypłucze" miejsca zakażenia, to rozmiękczy tkankę wokół i ułatwi mniej bolesne wyjście ropska na zewnątrz. Do moczenia najczęściej rivanol albo "sól epsom" - siarczan magnezu (nie mylić z siarczanem miedzi!), najlepiej ciepłe. Niektórzy mówią też o otrębach jako "nośniku" do tego okładu.

Na Twoim miejscu MOCNO trzymałabym kciuki, żeby nie było żadnej drzazgi. Czytałam o paru przypadkach, kiedy koń kulał i kulał i wcale organizm drzazgi nie wypychał, dopiero wyjęcie jej leczyło.. a w jednym przypadku drzazga uszkodziła warstwę twórczą i w tymi miejscu w podeszwie została permanentna dziura, z nawracającymi ropniami...

To było pesymistycznie 😉

A teraz optymistyczna wersja wydarzeń: moja Campina skaleczyła sie w podeszwę - stanęła na czymś ostrym i nacięła ją do krwi. Nieźle mnie przestraszyła, miałam wizję walki z ropą. Skończyło się zupełnie bezboleśnie, nawet nie zakulała. Szczęściem żadne paskudztwa się nie dostały do ranki.

Pewnie będziecie gdzieś pośrodku. Życzę szybkiego wyzdrowienia 🙂
Wiecie co, byłam dziś w stajni i oglądałam kopyta - od jakiegos czasu nie ma co  w nich robić 🙂

U mnie też zimowy spokój (okazuje się, że nawet zima ma swoje zalety). Ale zeszła zima nie była dla mnie taka łaskawa.  Mniejszego zapotrzebowania nie było.  Zastanawaiam się, czy dlatego, że było to świeżo po przestawieniu na inny tryb rozczyszczania i kopyta musiały się przystosowac? 

A jak już jestem przy wnioskach „historycznych”. W poszukiwaniu czegoś natknęłam si ę na zdjęcie, którego obiektem były nogi, dzięki czemu dokładnie widać kopyta. Ogarnęła mnie groza.  Koń regularnie werkowany trybem stajennym, ja w w błogim spokoju, że wszystko jest O.K., skoro jest pod stałą opieką fachowca. Dlaczego ten fachowiec nigdy mi nie powiedział, ze częstotliwość nie jest taka, jaka powinna być? Zdjęcie wykonane było tuż przed moim kursem z Larsem Palo. 

[img]http://3.bp.blogspot.com/_gG2mL72cxO0/SQt0FC-p3II/AAAAAAAAAI8/4FCNwkiY0M0/s400/PA310147[/img]
edzia69   Kolorowe jest piękne!
14 stycznia 2010 10:37
Trusia a pokaż te kopytka teraz!
ja pochwalę się moim konikiem. rok temu kulawy w pień, teraz biega na bosaka.
na fotce jest najgorsze kopyto, 7 miesięcy temu po pierwszym ''szamańskim'' struganiu i teraz, foto sprzed 2 dni.
rozpadły mi się strzałki, nie wiem czemu, ale damy radę
No toś mnie Dea pocieszyła.  🤔
Patyk wbił sobie tak jak zaznaczyłam na zdjęciu-foto z dziś. U samej podstawy strzałki. Wszedł pod skosem i w głąb. Przerywana linia obrazuje to co weszło- zmierzyłam- 2,5 cm.



Do wylotu dziury daję radę włożyć tylko końcówkę od dużej strzykawki. Niczego dłuższego i grubszego nie mogę wetkać a grzebać potrafię naprawdę  dość mocno.

Teraz nie krzyczeć. TEORETYCZNE się tylko zastanawiam. A może by wyciąć fragment strzałki wokół dziury? Miałabym łatwiejszy dostęp do wewnątrz. Może dało radę by głębiej czyścić. Ewentualna ropa miałaby łatwiejszy odpływ(chociaż ropa jeśli zechce wypłynąć to ujście se sama znajdzie)
Wtedy i moczenie miałoby większy sens. Tak myślę.
Tyle, że i łatwiejszy dostęp miałyby drobnoustroje z zewnątrz.
Kur...mać, że tak powiem.  😤

Żeby nie było, że sama leczę konia, to powiem, że znajomy kowal twierdzi, żeby nic nie ruszać. Skoro koń kuleje z dnia na dzień coraz mniej (właśnie wracam ze stajni- dziś w kłusie prawie nie kulał) to mówi, żeby nie ruszać.

Długo ma koń stać w takim okładzie?- bo to zrobić nie zaszkodzi.
tunrida mnie kiedyś kowal zaciął kobyłe tasakiem, wpił w podeszwę a krew się lała niemiłosiernie, noga od razu jak bania, koń nie chciał stanąć na niech ze 2 tygodnie. Powiedzieli, żeby nie ruszać, myłam wodą z szarym mydłem i zawijałam bandażem. Zagoiło się  😉
No tak...tylko Ty miałaś powierzchowną ranę, że tak powiem. A jeśli mi tam głęboko faktycznie się ropa otorbi i będzie tam wewnątrz tak trwać i trwać ? I drzazga jeśli tak jest i zostanie?
Można chyba konia zawieźć gdzieś do kliniki gdzie się znają, rozetną strzałkę, wlezą wewnątrz i jakby co, to oczyszczą co trzeba, nie?
I zamiast się uczyć do egzaminu to siedzę i się martwię kopytem. I na niczym innym nie mogę się skupić.

A trzeba było nic tu w wątku nie pisać, tylko uwierzyć kowalowi żeby nic nie robić i zaufać, że wie co mówi. Że jak nie puchnie i nie grzeje i kulawizna znika, to będzie dobrze. I tego się trzymać. 🤔

Jak długo ma mieć ten okład z rywanolu? Starczy 15 minut?
Cieszę się, że jest poprawa ... IMO nie zaszkodzi dalsze przepłukiwanie rivanolem (ale stężonym - do kupnego w płynie, dorzuca się jeszcze 3 tabletki) oraz robienie ciepłych okładów (im dłużej na nodze tym lepiej). Strasser  przy ropniach w kopycie oraz jako środek odkażający zalecała r-r octu jabłkowego (kąpiele min. 10 min., do jednej części octu dolać 5 części ciepłej wody). Przede wszystkim obserwuj konia, ale nie tylko w ruchu - ogólne samopoczucie (czy ma apetyt, możesz kontrolować temperaturę ciała itp.).
Trzymam kciuki  🙂
dea   primum non nocere
14 stycznia 2010 13:49
tunrida, ja bym nic nie cięła, możesz konia dopiero na dłużej okaleczyć. Ta drzazga co nie mogła wyjść, była pod podeszwą. Rżnąc strzałkę możesz narobić koniowi DUŻYCH problemów. Nawet kowal mówi nie ciąć! *NHCP mówią żeby nie ciąć. Moczyć NIE CIĘTE. Nie ciąć tylko moczyć nie pocięte. Nie wyrzynać. Nie kroić. Nie wyrąbywać dziur. Obserwować, jak nic się nie dzieje to nie kombinuj! Może będzie jak u Campi. Strzałka to tkanka relatywnie miękka, jak coś będzie chciało wyjść, to bez pomocy wyjdzie, nie ma bata!! To nie twardy róg ściany czy podeszwy. Moczeniem ewentualnie pomożesz. A koleżanka która leczyła ropę w strzałce u swojego raportuje, ze codzienne moczenie w rivanolu podleczyło przy okazji strzałkę. Poza tym tak jak pokazujesz, może ledwie przyhaczyło tkankę twórczą a generalnie było NAD, tkanka twórcza już się pewnie zajęła odizolowaniem od środowiska, teraz sobie od niej w stronę ziemi rośnie nowy róg strzałki. To będzie zrastało w dół. Tylko żeby się tam syf nie zalągł, wpuszczałabym tam Pete's Goo aż zrośnie do ziemi (może się od tego "zwykłe" gnicie strzałki rozejść).

Co do wycinania, jeszcze jedna historyjka: młoda Campinka funduje sobie ropę w kopycie (tak myślę). Młoda nieświadoma właścicielka obmacuje kopyta pryz czyszczeniu, wykrywa ciepło, PANIKUJE!! Woła weta i kowala, koń nie kuleje. Kowal wycina wielką dziurę w podeszwie. Mówią, ze teraz już będzie dobrze, każą trzymac w czystości te dziurę i boks. Campinka kuleje. No, przechodzi jej, już po roku po dziurze nie ma śladu.
A teraz tak se myślę, gdybym wtedy wymoczyła nogę w ciepłym rivanolu, może nie zakulałaby ani na minutę?

I historyjka dwa - opowiedziana na grupie, ropa w kopycie, kowal wyciął, ale nieco nazbyt się postarał. Uszkodził tkankę twórczą. Permanentna dziura w podeszwie, nawracające ropnie, kulawiec nieprzytomny, w końcu uśpiony. Wnioski autorki tamtego posta (sama struga swoje konie) - nie dopuści weta z nożem w ręku do kopyt swoich koni. Jeśli trzeba coś ciąć, zrobi to sama (i zapewne mniej agresywnie) - ona wie co robi, dużo bardziej niż Ty.

Lepiej nie tnij. Możesz więcej napsuć niż pomóc, a IMHO nie ma potrzeby. Możesz za to trochę cofnąć mustang rolla na samym pazurze 😉
tunrida - jakiś czas temu coś podobnego obserwowałam - w rowek przystrzałkowy tez wbił się patyczek (tylko mniejszy nieco i dużo bliżej grota). Jakiś czas po wyjęciu patyczka śladu po dziurze właściwie nie było, koń nie kulał po tym, ale chodził tak "niewyraźnie"... Kopytko było myte codziennie manusanem (bez wycinania strzałki w okolicy tej "dziury"😉. Po jakimś czasie, jak strzałka "wyrosła" to widać było, że jednak w tej dziurze coś się psuło, gniło trochę (a może to pozostałość po jakiejś ropie była?). Czyli jednak nawet dokładnym myciem nie dało się tego dobrze wyczyścić. Teraz, oprócz mycia, wsadziłabym to kopytko jeszcze w okład z rivanolu na noc - nie zaszkodziłoby to pewnie, a może i pomogło (choćby chroniąc przed zabrudzeniem). Może swojego też zapakuj na noc w watę z rivanolem?

I historyjka dwa - opowiedziana na grupie, ropa w kopycie, kowal wyciął, ale nieco nazbyt się postarał. Uszkodził tkankę twórczą. Permanentna dziura w podeszwie, nawracające ropnie, kulawiec nieprzytomny, w końcu uśpiony. Wnioski autorki tamtego posta (sama struga swoje konie) - nie dopuści weta z nożem w ręku do kopyt swoich koni. Jeśli trzeba coś ciąć, zrobi to sama (i zapewne mniej agresywnie) - ona wie co robi, dużo bardziej niż Ty.


No właśnie - u Was też weci tak "bezstresowo" grzebią noże gdzie popadnie (czy to strzałka, czy podeszwa), bo być może to ropa w kopycie?
dea   primum non nocere
14 stycznia 2010 13:57
Tak, grzebią. Masakra... 🙁 Też bym nie dała podejść z nożem, mimo całego szacunku...
No właśnie - wiedziałam, że o czymś zapomniałam  😉
Tak jak Dea - nie ciąć samowolnie...ewentualnie tylko to co na powierzchni strzępi się ("farfocle", które wycina się standardowo przy rozczyszczaniu kopyta). Od dłubania, drążenia i wycinania jest wet.

edit
myślę, że przy strzałce wet nie narozrabia  😉
Dea- dziękuję.  :kwiatek: Spokojnie, spokojnie- ja z tym cięciem pytam czysto teoretycznie. Po prostu chcę wiedzieć. ( już wiem :kwiatek🙂 Broń Boże nic bym tam sama nie cięła.
Jakoś ten Twój drugi post zadziałał uspokajająco.  😉 Więcej mi tu wytłumaczyłaś i to co tłumaczysz brzmi logicznie.
Będę moczyć.

ps Czemu cofnąć mustang roll? Jeśli go cofnę, to ściany na grubość będą niesymetryczne i będę musiała zrobić mocniejszy wszędzie wokół.
Czemu cofnąć? Coś tam jest nie tak?

ps2. Dziękuję wszystkim. Na noc nie da rady, ale rano płukanie dziury a wieczorem kopyto na 30 minut w okład da radę. I tak zrobię.  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się