rozmowy o niczym

smarcik, jako yolo czlowiek 😉 im mniej stabilnie w moim zyciu tym mi lepiej.  Rzadko mi sie zdarza pracowac wiecej niz kilka dni w tym samym miejscu, co dopiero o wyplacie mowic :P i w sumie nie mam nic.  Tylko to moze mlodosc, a moze bycie adrenaline junkie 😁 bo jak sie w takim ukladzie chrzani, to sie serio robi nieciekawie.

Acz odkad zyje z dnia na dzien z dwoma reklamowkami ubran wszystko stalo sie prostsze 😂

Btw do dzisiejszej pracy jechalam pod Haarlem, przez bollenstreek i widzialam w koncu pola kwitnacych tulipanow 😍
Dla mnie stabilizacja to pieniadze. Jak mam/zarabiam tyle, ze sie nie martwie o byt, to do innych problemow podchodze bez histerii.
Od pewnego czasu krąży mi po głowie pytanie, skierowanie chyba przede wszystkim do osób starszych ode mnie, 40+, 50+, które mogą spojrzeć z perspektywy czasu - czy w życiu występuje coś takiego jak stabilizacja? Czy to jest stan realnie osiągalny czy tylko stan mityczny?
Co rozumiem przez stabilizację? Chyba poczucie bezpieczeństwa, chyba w pewnym sensie rutynę w takim pozytywnym znaczeniu. Równowaga np. pomiędzy sprawami zawodowymi a prywatnymi.
Czy ktoś tego doświadczył w dłuższym okresie czasu? Powiedzmy chociaż z pół roku?

Nie doświadczyłam i nie spodziewałam się doświadczyć w ciągu najbliższych 17 lat... ale znam z opowieści. 😁
Chociaż podobnie jak w przypadku kokosnuss,, kiedyś dla mnie stabilizację oznaczał brak stabilizacji, czyli wolność i życie z dnia na dzień.
Dopóki miałam możliwość pracować przy koniach, w razie potrzeby zmieniłam prace jak rękawiczki i było mi z tym bardzo dobrze. Mój dom był tam, gdzie serce moje.
Chyba nie muszę mówić kiedy się to skończyło... 😁
Drugie dziecko zrobiłam sobie z premedytacją, gdy okazało się, że na powrót do pracy przy koniach nie ma szans.
A ponieważ niewiele poza tym umiem i żadnego innego wykształcenia nie mam, wylądowałam w czarnej dup**
😎

[...] a stabilizacja jakoś kojarzy mi się z siedzeniem w domu z dziećmi  👀 (nie wiem czemu, może przez ten słynny zwrot matek do kawalerów, żeby się w końcu ustabilizowali i założyli rodzinę  :hihi🙂.

Dla mnie "siedzenie" w domu z dziećmi to największy rollercoaster jakiego w życiu doświadczyłam.
W moim przypadku wygląda to tak, że nie mam zielonego pojęcia co będzie za rok, za miesiąc, za tydzień, ani jutro, ani za godzinę.
Ale to oczywiście mój przypadek.
Wiem, że są osoby, które posiadają zaplecze techniczne (rodzina do pomocy przy dzieciach) i finansowe, pozwalające cokolwiek zaplanować.
Na szczęście dzieci mi się trafiły cudowne i wynagradzają mi prawie wszystko.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
01 maja 2019 07:57
Julie rollercoaster dlatego, że nie zarabiasz i jesteś finansowo zdana na drugą stronę? Czy z jakiegoś innego powodu?

No bo że dużo pracy i dużo szaleństwa przy dzieciach to rozumiem, ale to akurat ma zapewne każda matka 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
01 maja 2019 08:51
Julie, a nie dasz rady wykroic kilku godzin na jakies samoksztalcenie sie? Jak nie teraz to za chwile.  Bo wyglada na to, ze troche Cie to gryzie.
Nie wiem, jakies kursy online?
Dla mnie stabilizacja to głównie odpowiednie zarobki, które pozwalają żyć bez stresu... Wystarcza na opłaty, ratę kredytu, życie i małe oszczędności. Ogólnie czuję się bezpieczniej, jak mam minimum kilkaset złotych odłożonych na osobnym koncie.
Poza tym hmm przez stabilizację rozumiem też sytuację życiową - mam gdzie mieszkać, mam z kim tam mieszkać,  zdrowie dopisuje i mnie i moim najbliższym.

W sumie mam prawie 30lat, czuję się stabilnie. Mam dobrą pracę, w której się rozwijam, mam realny cel zawodowy na kolejny rok, mam kochanego TŻ i dom. Jest dobrze 🙂
kolebka, oj, przypomniałaś mi o najważniejszym - o zdrowiu! Jak mogłam zapomnieć o najważniejszym.
Dla mnie stabilizacja to co innego. To taki stan, w którym przestaje człowieka "nosić".
Jak kiedyś mój kumpel powiedział: "Stajesz się dorosły w dniu, w którym pojmiesz, że nigdy nie zostaniesz kosmonautą".
Zachłanność na życie i jego ofertę z czasem maleje - bo czas leci coraz szybciej.
Mamy na koncie (linii czasu) coraz więcej już dokonanych i nieodwracalnych wyborów.
Stabilizacja jest wtedy, gdy człowiek się z tym pogodzi, zrozumie, że tak jest.
Gdy potrzeby, zamiast rosnąć i rosnąć - zaczynają maleć, gdy zaczynają się ujawniać Rzeczy Najważniejsze.
Wydaje mi się, że, Ascaia, pytasz raczej o równowagę pomiędzy sferami życia.
To akurat da się osiągnąć w każdym wieku, choć zazwyczaj dużym wysiłkiem.
No, ale stan nie-równowagi też pochłania ogrom energii i wysiłków.
A jeśli chodzi o "stabilizację" w każdej ze sfer życia oddzielnie, to ona bywa, nie jest stanem trwałym.
Owszem, bywają dłuższe okresy, gdy "wszystko się zgadza", ale to nie jest typowe dla ludzkiego losu,
co dobrze oddaje powiedzenie "co się polepszy, to się popieprzy".
Zatem dla mnie stabilizacja to nie jest stan raju (bo nad utrzymaniem takiego stanu tylko wydaje nam się, że sprawujemy kontrolę,
są wszak wydarzenia, tfu, nad którymi żadnej kontroli nie mamy) ale poczucie, że znalazło się swoje miejsce w życiu, i to miejsce jest ok.
Z grubsza. Bo wydaje mi się, że w każdej, ale to w każdej sytuacji są/bywają minusy takiego stanu rzeczy.

Przy czym, gdy chodzi o "ogarnięcie" życia, to łatwiej jest osobom bez dzieci.
Bo z każdą następną osobą w bliskiej relacji mnoży się ilość rzeczy, które mogą pójść nie tak 😉
Gdy w rodzinie jest 6 osób - mamy 6 kompletów "Praw Murphy'ego".
Stąd, z kolei, porzekadło: "Małe dzieci, mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot".

Ascaia, do Ciebie jeszcze jedno: "Uważaj na marzenia, mogą się spełnić".
Marzenia trzeba wyrażać, formułować, niezwykle starannie 🙂

edit: I jeszcze to:
ballada szczęśliwych ludzi
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 maja 2019 08:20
Odbiegając od tego bardzo ciekawego tematu pozwolę sobie wtrącić się z moją obserwacją: jestem dziś chyba jedyną osobą w całym moim wielkim korpo  😁 A Wy jak spędzacie majówkę? 😉
W pracy... planow brak, a zawsze to hajs dodatkowy.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 maja 2019 08:32
To widzę, że podobnie 😉

Plusy są takie, że dzisiejszy outfit to dres i górskie buty, i mogę słuchać głośno polskiego topu wszech czasów w Trójce  💘
Ja też dziś siedzę praktycznie sama w pracy  🙂 Wszyscy pobrali urlopy, ale mi jakoś było szkoda marnować urlopu na siedzenie w domu, bo i tak pogoda kiepska a wyjazdów w majówkę nie lubię i nie planowałam. Więc siedzę, nie mam za dużo roboty, pooglądam serial  😁
Moon   #kulistyzajebisty
02 maja 2019 08:38
Ja też w robocie.
Ale z własnej woli w sumie bo też nie bardzo mieliśmy plany, wolę te wolne zostawić sobie na przeprowadzkę lub na jakiś meblowy shopping niebawem, pogoda się skiepściła, a tak to przynajmniej o 7 byłam już ogarnięta, a nie w piżamie zamulając do 12 pewnie  😁

Ale ja mam w piiiiip roboty, pewnie jakbym wzięła wolne i przyszła dopiero w poniedziałek to bym popełniła samobójstwo od samego spojrzenia w maila  🤣
U mnie mniej wiecej to samo...
W poniedzialek po 3 dniach nieobecnosci rzucilabym sie z okna 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 maja 2019 08:48
Też mam tonę roboty ale nie mogę się za nią zabrać bo sobie śpiewam  😵 polecam odpalić Trójkę 😉

Moon mam dokładnie tak jak Ty, gdybym nie poszła do pracy to pewnie do tej pory leżałabym w łóżku  🤔wirek:
Dlatego dobrze mieć psa, przynajmniej spodnie trzeba ubrać do wyjścia, bo na wierzch kurtka wystarczy 😁
Ja to już czasem umieram, jestem na bezrobociu od lutego, teraz na obczyźnie bez języka, więc poszukiwania pracy to mi zajmą hoho. Czasem fajnie posiedzieć, jak ma się dzień turbolenia, ale zwykle to jednak makabra, nie wiem co ze sobą zrobić. W domu to chociaż był koń, tutaj nic 🤔wirek:
Julie rollercoaster dlatego, że nie zarabiasz i jesteś finansowo zdana na drugą stronę? Czy z jakiegoś innego powodu?

No bo że dużo pracy i dużo szaleństwa przy dzieciach to rozumiem, ale to akurat ma zapewne każda matka 🙂

Zaczęłam Ci odpisywać, ale jednak nie zdecyduję się o tym pisać publicznie.
W skrócie: Pracuję niby od pół roku, nie do końca w tym rzecz. Bardziej inne powody. Odpowiedź brzmi "to skomplikowane". 😀

Julie, a nie dasz rady wykroic kilku godzin na jakies samoksztalcenie sie? Jak nie teraz to za chwile.   Bo wyglada na to, ze troche Cie to gryzie.
Nie wiem, jakies kursy online?

Nawet mam pewien pomysł, jestem w trakcie orientowania się w temacie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 maja 2019 10:49
Julie napisałam to pytanie a dopiero potem przyszło mi do głowy że jednak jest zbyt osobiste, przepraszam  😡

Fajnie, że masz jakiś pomysł co z tym zrobić, tzn w kwestii dokształcania  🙂
Nie no spoczko, o różnych rzeczach ludzie piszą na forum, również bardzo osobistych. 😀
Ja jakoś nie umiem i nie chcę, wiem też że mój mąż by sobie tego nie życzył.
Ja też majówka w pracy. Cała i to na 6 codziennie :P a jutro jeszcze dyżur do 19 :P

Ale miałam 4 dni wolnego wcześniej i po majówce poniedziałek wolny 🙂
Niby mam sporo wolnego w majówkę, ale siedzę w domu i oglądam transmisję z Badminton, bo w ostatnich dniach uszkodziłam obie nogi i jestem uziemiona...
Za to pod koniec maja mam 5 dni wolnego (nieregularny grafik ma swoje wady i zalety) i planuję jechać w góry na jakiś niezbyt wymagający, ładny spacerek i mam nadzieje się do tego czasu ogarnąć.
Nie wiem gdzie o tym napisać, ale potrzebuję się podzielić myślami, więc może tutaj.

Wypadek Polaków w Grecji. Mężczyzna nie żyje, kobieta jest ranna

Ot, taki zwykły news w internecie, co jakiś czas takie informacje niestety ze świata przecież docierają. Szkoda, ale z drugiej strony nas to nie dotyka, więc szybko zapominamy. No ale okazało się, że chłopak z tej wiadomości to syn koleżanki mojej mamy. Chodził ze mną do szkoły, dwa roczniki wyżej. Wiecie, nie był mi bliski, żaden kolega czy bliski znajomy, po prostu wiedziałam kim jest, czasem coś tam od mamy słyszałam co u niego. Miał kiedyś jakieś przeboje uczelnialno-sercowe, a teraz nareszcie mu się ułożyło. Niedawno oświadczył się swojej dziewczynie (w niektórych newsach piszą że to żona, ale nie) i z tej okazji właśnie polecieli do Grecji na te wakacje. Jeszcze przedwczoraj ona dodała piękną fotkę na Fb z pozytywnym opisem, jak to życie jest piękne. A jak teraz będzie żyć?

Mimo że nie znałam go blisko, jest mi tak przykro, że nie umiem sobie znaleźć miejsca. Człowiek jest młody, zdrowy i szczęśliwy, a za chwilę go nie ma. Bo to takie nie fair, miał tyle pięknych rzeczy przed sobą. Ale najgorzej ma ta jego mama, rodzice nigdy nie powinni przeżywać śmierci dziecka. Nosisz go w sobie, opiekujesz się i wspierasz przez następne 30 lat a nagle to wszystko znika.

To już druga młoda osoba z mojego otoczenia, która na wakacjach za granicą zginęła w wypadku. Pierwsza była mi bliższa, jego mama jest moja przyszywaną ciocia i widzę jak cierpi, mimo że mijają lata.

Człowiek się zastanawia co naprawdę jest w życiu ważne, skoro go jutro może nie być...
No niestety, tym bardziej jest to przykre, że podczas wakacji ludzie chcą odpocząć, cieszyć się, zdobywać piękne wspomnienia i wszelkie smutki i stresy idą wówczas na bok.Więc gdy dzieje się taki dramat jest to chyba jeszcze bardziej szokujące, no bo przecież podczas takiego pięknego, wyczekanego czasu, nic złego nie ma prawa się wydarzyć.
Bardzo to przykre i tak jak mówisz pokazuje, jak kruche jest życie człowieka, że nawet jeśli jesteśmy w najpiękniejszym momencie naszego życia to za kilka sekund możemy je stracić. Dlatego trzeba cieszyć się każdą chwilą, każdym dniem, nie smucić się za bardzo, nie stresować sprawami nieistotnymi.
Pozostając w smutnym temacie... Dzisiaj rano koniowóz stanął w płomieniach jeden artykuł, TVN24  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się