rozmowy o niczym

efeemeryda   no fate but what we make.
12 lutego 2019 21:32
branka dziękuje za informacje  :kwiatek:
Miałam napisać na pw żeby się wymienić numerami, ale cały czas mi wylatuje z głowy  🤦
Bardzo mi miło, ze pamiętasz o mnie i mojej miłości do kóz  :kwiatek:

Byłam w minioną niedziele, najbliższa nie będzie mnie we Wrocławiu, kończy mi się tez roczny karnet, a kolejny kupię dopiero w marcu, mam nadzieje, ze wtedy tez będą biegać luzem, zwłaszcza, ze automatu z granulatem czynne  🏇
Bardzo polubiłam się z biała koza (nie pamietam gatunku, ale te większe i stoją we 3 blisko świnek i wyjścia) mimo, ze skończyło mi się jedzenie to dalej chciała się ze mną głaskać ! Kocham kozy  😜 😜
Ja teraz to robię większosc weekendów i jak jestem i będzie pogoda to na bank będę puszczać kózki 😉 niech szaleją 🙂

Białe kozy to karpackie - strasznie fajne kozy 🙂 burskie tez są git, ale one wroca na dzieciniec dopiero gdzies w marcu. Chociaz mamy dwie młode kozki burskie, ktore są szatanami, bodza nas rogami bo one chcą jeść, jeszcze male sa, no ale urosną, to rasa mięsa, duze są docelowo, wiec trzeba je wychować :P

Ja to najbardziej na dziecińcu lubie kozy, osły i owce wrzosówki. Swiniarki z kolei są zmorą bo są mega płochliwe - do zwiedzajacych podchodza, ale nas sie niezmienie boja pomimo ze je codzienie karmimy. I to jażda jedna swiniarka jest plochliwa :P heh. Wrzosówki i rackie z kolei łagodne i raczej niepłochliwe, poza wyjątkami. Jedna taka najmniejsza i najstarsza wrzosówka jest juz slepa, juz pare razy wydawało sie ze umrze, ale jakos za każdym razem się wyciąga. Dzielna babcia 🙂 będzie mi strasznie szkoda jak w końcu jej sie umrze, no ale widac że już jej czas nadchodzi 🙁 Jedna z młodszych wrzosowek byla wykarmiona na butelce i jest bardzo przyjacielka i rano jak nosze żarcie to bryka szczesliwa, że oo jedzonko :P śmiechowa jest 🙂 baran wrzosówek tez jest fajowy, sympatyczny taki i łaadny. on w sezonie letnim siedzi na padoku na zapleczu z koniem tym srokatym (Wulkan mu na imię), bardzo się lubią chłopaki 🙂

WBTW wyjechał nam osioł Poitou na krycie, zostala kulawa, poochwacona oślica, dzisiaj dostala buty i troche sie uruchomiła, w ciągu tygodnia dostanie kolezanki oślice z sahary i mam cicha nadzieje, że może jeszcze sie troche uruchomi i zechce życ. Bo ni emogę patrzec na to jaka jest smutna i biedna 🙁 ale dobrze, że w butach troche lepiej, bo wczesniej nie widziałąm roznicy, a teraz jakos jak jest po zrobieniu kopyt plus buty to sie troche w tych butach lepiej porusza. Oby polubila się z koleżankami i dało jej to jakąś cheć do życia. To poza ogrem haflingerów Silverem oslica jest moj ulubionmy zwierzakiem z tych co się opiekuję, wiec ciągle licze, że jeszcze troche sie jej pochce żyć...  bo teraz jest taki glupi stan, jeszcze nie jest na tyle źle by uspać, ale ni ejest na tyle dobrze by na to patrzeć bez bólu w sercu. Ale niuniam ją codziennie w kadej wolnej chwili i widzę, że lubi to, żeby ją niuniać.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 lutego 2019 21:47
Jak można tak super słodkie owieczki nazwać swiniarkami? 🙁

Szkoda, że nie macie walliserskich czarnonosych 😍
Jak można tak super słodkie owieczki nazwać swiniarkami? 🙁

Szkoda, że nie macie walliserskich czarnonosych 😍


Nie podrzucaj takich pomysłów, tam i jest tak za dużo zwierząt :P ja to w ogole ma mswoją wizje na dzieciniec, chcialabym zeby zostal przebudowany i zmieniony... żeby było mniej zwierząt, więcej miejsca dla nich i nie mnozyc tego tyle itd..
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2019 08:17
branka
czyli ślepota wrzosówki to po prostu starość ? Od jakiegoś czasu widząc ją zastanawialiśmy się z TŻtem co jej jest...

Co do skarg od zwiedzających  🤣 ludzie są naprawdę śmieszni  🙄  za czasów luźno biegających całymi dniami kóz, kiedy kupowałam karme aw automacie, jedna z nich się zorientowała, bodła mnie  😂 odpechnęła i wyżarła prosto z automatu cały granulat  😂 😂
branka
czyli ślepota wrzosówki to po prostu starość ? Od jakiegoś czasu widząc ją zastanawialiśmy się z TŻtem co jej jest...

Co do skarg od zwiedzających  🤣 ludzie są naprawdę śmieszni  🙄   za czasów luźno biegających całymi dniami kóz, kiedy kupowałam karme aw automacie, jedna z nich się zorientowała, bodła mnie  😂 odpechnęła i wyżarła prosto z automatu cały granulat  😂 😂


Tak ona stareńka jest. Co chwila wygląda, że będzie umierać a potem się naprawia 😉 jedna z tych młodszych jest jej przewodniczką, fajnie jej pokazuje drogę, miło patrzeć na ich wpsółpracę 🙂

A tak, one sobie obsługują same automat, ja sie staram je gonić jak widze, że komuś wyżerają całą karme prosto z automatu hehe. Ale nie ma szans zawsze upilnować 😉 Czarna i jedna czarno-biała są pod tym względem najgorsze :P lubią też sobie wyjść za bramki  😁
Nie mogę spać przez tę wichurę. Mieszkam w nieosłoniętym wieżowcu postawionym na wzniesieniu. Do tego w górnej połowie jego wysokości. Wieje strasznie. Aż drżą szyby.
Psica zaliczyła coś a'la atak paniki, kota schowała się pod łóżko.
A u nas to i tak ponoć lżejsza wersja.
Mam nadzieję, że nikt z forumowiczów nie ucierpi przez te wichury.
vissenna   Turecki niewolnik
11 marca 2019 13:37
Widziałam na necie efekt tej wichury. Masakra...  😵

Branka namów tam ludzi na zakup kozy damasceńskiej  😎
branka, jak ZOO przeżyło ten wiatr? Na Śląsku chyba wiało dużo mocniej niż u mnie...
Normalnie 😉 bywaly gorsze wichury 😉
Objawienia ostatnich dni:

- umiesz liczyć - licz na siebie
- działania "pro publico bono", dobro grupy, dobro firmy, dobro projektu - to ściemy, gra się tylko na siebie
- najważniejsza jest kasa
- jakość pracy jest mniej istotna niż właściwe układy
- bezdzietna singielka to gorszy sort - jest to rodzaj przewinienia, którego konsekwencje musisz ponieść
- nadal jestem głupio naiwna 

Jest duża szansa, że jeszcze więcej takich prawd zostanie mi zwerbalizowanych w najbliższym czasie.
Ascaia pierwsze dwie, nawet trzy, to dla mnie jasne zasady już od dawna. Niestety. Dlatego w pracy nie mam przyjaciół, a nawet dobrych znajomych. Życie, robię swoje i tyle. Pracuję wyłącznie dla pieniędzy, żadnej misji ani pasji w tym nie ma.
Natomiast w temacie naiwności to dałam się nabrać niedawno, a dokładniej przez kilka lat chyba, łykałam takie kity, że mózg dęba staje. I to w temacie koni, stajni, pensjonatów. No dałam się zrobić jak jakaś debilka bez mózgu i oczu. A myślałam, że etap beztroskiej naiwności mam już jakiś czas za sobą, okazało się, że nie. Bardzo nie. Na pocieszenie sobie mogę tylko dodać, że to bardzo wyrafinowana i podstępna technika 😉 była i na szczęście po odcięciu się nie ma wpływu na moje obecne życie. Ale dostałam piachem po oczach ostro  😵 A i jeszcze najlepsze jest to, że mąż mnie ostrzegał delikatnie, ale ja jak koń, nie masz racji i koniec. Zostaje mi go tylko uprzejmie przeprosić i dziękować opatrzności, że nic się tragicznego nie stało. Także w kwestii naiwności chyba nagrodę Darwina powinnam dostać  🤦
Ja swoich współpracowników bardzo lubię i się spotykamy tez prywatnie, więc nie mogę powiedzieć, że nie mam w pracy znajomych. Mam i to dobrych. Chyba bym nie chciała chodzić do pracy i pracować z ludźmi, z którymi nic mnie nie łączy (specyfika mojej pracy jest też taka, że trzeba ze sobą bardzo mocno współpracować i dobrze się znać). ALE! w każdej pracy są osoby, które psują atmosferę, które patrzą tylko na siebie. Nie da się takich osób unikać jak się pracuje w większej grupie.
Trzeba mieć w sobie sporo zdrowego egoizmu, może trochę cwaniactwa żeby nie dać się wykorzystywać, nie być 'za dobrym', bo niestety okaże się w pewnym momencie, że to nam zależy na wszystkim najbardziej, ale to inni czerpią z tego korzyści. Za swoje wysiłki powinno się być odpowiednio wynagradzanym finansowo, bo niestety, ale za powołanie i dobrą wolę nie kupi się jedzenia.
Już Ci Ascaia pisałam, że dużo dajesz z siebie, a stosunkowo niewiele otrzymujesz w zamian.
Ascaia- prawdy znane odwiecznie. Pytanie - co z tym teraz zrobisz? Bo jeśli totalnie NIC to tak jakbyś ich nadal nie odkryła.
Lepiej późno niż wcale 🙂 No życie...
Ale wszystko co napisałam jest złe, niedobre, niewłaściwe! (oprócz tego ostatniego myślnika, bo to w sumie inna kategoria)
Tak nie powinno być!

Mam się skutecznie puścić i dać zapłodnić, żeby nie być "gorszym sortem"?
Kasa nie powinna być najważniejsza! Najważniejsze jest dobro, prawda, uczucia, emocje - to są rzeczywiste wartości, a nie pieniądze!
A rzetelnie wykonywana praca, przynosząca korzyści społeczne powinna być rzetelnie wynagradzana!

Co JA mam z tym zrobić, że świat stoi na głowie i nie robi rzeczy dobrych i właściwych?
Ja się zastanawiam czy to ja mam takie szczęście do szefów czy jestem tak głupia i nie zauważyłam, że mnie dymają 😀
Zawsze podchodzę do pracy jak w punkcie 2 - dobro firmy, dobro projektu, dobro zespołu - jak trzeba siądę po godzinach, zostanę dłużej, pomogę w zespole kto potrzebuje itp. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, ale i nikt nie oczekuje ode mnie zarywania nocy czy przychodzenia w niedzielę. I dzięki temu zawsze kiedy to ja potrzebuje pomocy, wyrwać się wcześniej czy nawet wziąć urlop w momencie kiedy mamy blokady urlopowe to nigdy nie mam z tym problemu.
Pewnie, że zdarzy się u nas czasem osoba, która chce być ponad wszystkimi i pokazać jak to ona jest zajebista i zdecydowanie powinna być naszym szefem, ale zwykle wystarczy poczekać i robić swoje, mój szef wszystko widzi nawet jak go nie ma 90% czasu. 
Ascaia, a czy świat to od dziś taki jest? Przecież tak było zawsze. Po prostu trzeba się w codziennym życiu otaczać ludźmi z podobnymi poglądami i podejściem do życia, ale w pracy masz ludzi losowych i musisz przyjąć świat takim, jaki jest.
Każda praca przynosi korzyści i każda powinna być dobrze wynagradzana, to prawda.
No...można też maszerować z transparentem że nie taki powinien być świat. Albo zostać nauczycielem i dobrym przykładem nauczać nowe pokolenia. Albo się spiknąć z właścicielem sieci telewizyjnej i nauczać naród poprzez  programy telewizyjne.
A można przyjąć na klatę że tak jest i nie dać się w pracy robić w wała i się podstawić. Co bym pewno próbowała zrobić.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 marca 2019 20:01
Ascaia- musisz zrobić podobnie do mnie: zaakceptować, że nie jest tak, jak by się chciało. Żyjemy w świecie, gdzie albo jestes z większością, albo jesteś odrzutkiem.
Mi nie zależy na pieniądzach- aby przeżyć jakoś. Nie zamierzam na siłę szukać faceta do związku- pięknością nie jestem, a i w innych kwestiach też wybitna nie jestem. A wiele rzeczy w domu i przy samochodzie umiem zrobić sama i nie potrzebuję służącego (a i sama nie chcę być służącą).
Pogodziłam się z tym, że mam tylko kilkoro znajomych, że nie będę miała rodziny, że będę żyć tak jak teraz- tułając się z miejsca w miejsce.  Teraz chcę tylko uzbierać na konia- i mi wystarczy.
Nic nie musisz 😉
Co najwyzej mozesz.
Mozesz zyc idealami oczywiscie.
Albo nie.
Tylko trzeba liczyc sie z konsekwencjami obydwu wyborow.
Swiata nie zmienisz, ale to twoja decyzja czy sie z nim pogodzisz i w jakim stopniu.

Na pewno warto sprobowac sobie z tym swiatem poradzic, moze sie niespodziewanie okazac, ze nie jest tak wcale zle i niewlasciwie, mimo wszystko 🙂
Ważne jest, żeby poza pracą znaleźć sobie odpowiednie towarzystwo i żyć tak, jakby się chciało, wśród ludzi o podobnych zasadach i motywacjach. Niestety nie da się zmienić tego, że żyjemy w świecie pieniądza, pracować trzeba i zarabiać jakoś na utrzymanie. Oczywiście idealnie by było znaleźć takie miejsce pracy, które nie rozwalcowuje naszego postrzegania świata i ludzi, ale jeśli nie ma innego wyboru... no to można żyć swoimi ideałami i dawać sobie wchodzić na głowę (co ja np. swego czasu bardzo często czyniłam) albo się postawić i spróbować zawalczyć o swoje. No i przede wszystkim nie przejmować się tym, co o nas inni myślą, jak nas postrzegają. Stawiać wyraźnie granicę - to, że jestem singielką i nie mam dzieci nie powoduje np., że będę 'dymać' za wszystkich popołudniami czy weekendami. Bo mogę sobie mieć pieska i konika i musieć im poświęcić czas. I nikomu nic do tego, to moja prywatna sprawa.
Dlatego 'swój' świat trzeba tworzyć wedle swoich zasad, a w tym zewnętrznym, zawodowym, na który jesteśmy skazani zachować po prostu racjonalny chłód, nie mieszać w to emocji, nie oczekiwać, że ktoś będzie miły i nas sam z siebie doceni, że da podwyżkę, że da awans etc. Po prostu grać zgodnie z regułami tego świata - i nie trzeba stawać się od razu 'złym'. Po prostu dopominać się o swoje i wyraźnie zaznaczać, kiedy ktoś swoimi komentarzami wchodzi na prywatny grunt i zachowuje się po prostu nieprofesjonalnie.
faith, jakoś sobie radzę, bo jednak nadal żyję i zwierzaki też zaopiekowane. Ale jednak przeżywam, wkurzam się albo mi przykro, i klnę na czym świat stoi.

Tak w ogóle - to oczywiście, że te moje "objawienia" to znam od dawna. Jestem głupio naiwna, ale jednak widzę otaczający mnie świat. Tylko na ogół mam nadzieję, że to co złe to mniejszość, a ogólnie świat jest jednak dobry i mądry, czuły i szlachetny. A w ostatnich dniach dostałam tymi hasłami prosto w twarz i to również od osoby, od której się aż takich opinii nie spodziewałam.
Dostałam w twarz, bo właśnie wzięłam się ze sprawami za bary i wyszłam z tematem podwyżki. Grzecznie i mając konkretne argumenty za... A wyszło jak wyszło... 
Zdaję sobie sprawę, że nie ratuję życia, nie robię wielkich biznesów, więc nie oczekuję milionów na koncie. Moją rolą jest dawać ludziom radość, pozytywne emocje, przyjemność, pobudzać ich kreatywność - to co daje kontakt ze sztuką. A chciałabym zarabiać z etatu tyle, by mi starczało na utrzymanie i zostawało chociaż te 200 zł na nieprzewidziane wydatki typu leczenie. Rozumiem opinię, że na hobby trzeba dorobić, ok, dorabiam. Na zwierzaki, bo to jest moje życie poza pracą. Takie oczekiwania życiowe to chyba nie jest jeszcze postawa roszczeniowa, fanaberie, itd...

A żeby zmienić swój stosunek do tych powyżej wymienionych "objawień" to musiałabym skreślić bardzo wiele, może nawet większość, tego w co wierzę. To by oznaczało przestać być sobą, zdradzić samą siebie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
26 marca 2019 21:14
Ascaia z ciekawości - jak uargumentowałaś chęć podwyżki? Bo jeśli własnymi potrzebami życiowymi, to niestety takie argumenty są często jak kulą w płot.

W ramach ciekawości - u mnie każdy pracownik ma w systemie okienko "czy osoba jest trudna do zastąpienia". Na przykład - czy posiada kompetencje, które ciężko znaleźć na rynku. Czy jest kluczowa dla organizacji. I takie tam. Tak sobie myślę, że do rozmowy o podwyżkę warto przygotować się właśnie pod tym kątem, żeby wyjść z niej z tarczą.
Potrzebami życiowymi też, ale przede wszystkim stażem pracy, zaangażowaniem, ilością dodatkowych obowiązków spoza oficjalnego zakresu działań, przynoszeniem do firmy dodatkowych środków finansowania, itd. Taka prawda, że robię kilka rzeczy, których nikt inny w firmie nie robi - i są to właśnie zadania spoza mojego zakresu zatrudnienia. A i w ramach zakresu zatrudnienia robię bardzo dużo, bo jestem zaangażowana we wszystkie projekty naszego działu (a nasz dział ma najwięcej projektów ze wszystkich działów firmy), bo projekty w które jestem zaangażowania gromadzą tłumy, itp, itd.


Tak serio - powiedziałybyście do własnego dyrektora "zachowuje się pan nieprofesjonalnie"? Nie wyleciałybyście wtedy po prostu z gabinetu?
Nie miałyście sytuacji kiedy mówicie swoje argumenty, a druga strona nawet nie patrząc Wam w oczy, tylko z nosem w komórce odpowiada "ale dla mnie to nie ma znaczenia". Albo wprost przeciwnie patrzy na Was i po prostu zaczyna się uśmiechać / śmiać. Albo mówi komentarz "ale masz fanaberie"
No i jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że te rozmowy toczą się z ludźmi z pokolenia lub niewiele młodszymi niż rodzice. Inna "proporcja sił"
Ascaia, ja zostałam raz zapytana o moje plany dzieciowe - i to w sposób, który wówczas uznałam za zupełnie dziwny i nie na miejscu - (przecież skoro nie mam dzieci a jestem w takim wieku, w jakim jestem, to znaczy, że zaraz pewnie będę chciała mieć). Nie powiedziałam pytającemu, że jest nieprofesjonalny ale uniosłam brew chyba pod samą linię włosów (a umiem unosić jedną brew! 😀 ) i zapytałam, czy na pewno dobrze rozumiem to pytanie. Pytanie nagle zniknęło i mam wrażenie, że tego typu odpowiedzi (nie chamskie czy z wyrzutem) ustawiają wokół nas pewną wyczuwalną granicę, której ludzie uczą się nie przekraczać.

A co do tego ignorowania czy wyśmiewania - niestety moje dość krótkie, ale obfite w różne miejsca pracy, różne załogi i różnych szefów życie spowodowało, że przestałam się spoufalać ze zwierzchnikami. Wcześniej chciałam, żeby było miło, żeby razem działać dla dobra nas wszystkich, trochę po kumpelsku (no, zależało od wieku szefostwa), ramie w ramie. Pozwalałam sobie na jakieś miłe small talki, rozmowy na tematy prywatne, żeby było prawie jak w rodzinie. Teraz tego nie robię. Jestem bardzo ostrożna w kontaktach zawodowych. Ze współpracownikami staram się trzymać sztamę, z szefostwem relacje wyłącznie profesjonalne i na dystans. Wiem, że to czasem zależy też od branży, czasem trafia się naprawdę super szef, a czasem szef może być super ale też realnie nie ma budżetu na podwyżki (ale wtedy na pewno nie chciałabym zostać tak potraktowana jak opisujesz). Trzeba się jakoś odnaleźć w tym świecie co niestety nie jest takie proste
ascaia - szczerze. Dziewczyno, co Cię tam trzyma??? Jesteś dobra w tym co robisz a nawet obiektywnie patrząc bardzo dobra! Wykorzystują Cię tam, robisz za łosia.  Zarabiasz tyle co sprzątaczka!! Twoja pensja jest śmieszna. I jeszcze dyrektor wali Ci w twarz, że  " ale masz fanaberie?".
Uwierz mi! Też bym się rozpłakała. Z żalu nad sobą. A następnego dnia bym szukała innej pracy!
Albo zaczęła robić 1/3 tego co robię. No ale to ja, bo ja nie mam poczucia misji i pracuję dla pieniędzy.
Marnujesz się tam.
I skoro dyrektor daje Ci wyraźnie znać, że NIC Ci więcej nie da, to ja bym naprawdę zaczął robić 1/3 i szukała innej roboty
Jest rynek pracownika.
Wykorzystaj to.

Tez bym sie nie pozwolila tak traktowac, nie warto, za duzo jest opcji na rynku teraz 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
27 marca 2019 07:22
Miałam kiedyś bardzo osobliwą (żeby nie powiedzieć: kretyńską) rozmowę o pracę. Typowo psychologiczne pytania, co mnie inspiruje, w jakim otoczeniu czuję się dobrze, czy wolę pracować w grupie czy sama - no takie pitu-pitu. Do pytania do mnie motywuje do pracy (jestem tego samego "typu" co Tunrida - no kuźwa, co mnie może motywować?! wynagrodenie?! no szok i niedowierzanie...) doszło pytanie, standardowe, gdzie siebie widzę za 5 lat i... czy planuję potomstwo. Pod beretem mi wybuchło, żyłka zaczęła niebezpiecznie pulsować, odpowiedziałam tylko, że widzę się za 5 lat na kierowniczym stanowisku z milionami na koncie, co definitywnie pewnie przekreśliło me szanse na jakże kreatywne stanowisko, że nie musiałam nawet odpowiadać na pytanie o potomstwo :P

Ascaia, ja wiem, że to się łatwo mówi "pfff! odpowiedz tak i tak, rzuć papierami!". Ale tak jak Tunrida pisze - ewidentnie, za przeproszeniem, dymają Cię tam jak chcą, żerując na tym, że jesteś "gówniarka" co to życia nie zna, a zwierzątka - fanaberie posiada. W zeszłym roku też poszłam po podwyżkę, albo chociaż jakieś zapewnienie w stylu "słuchaj, odwalasz super robotę, doceniam to bardzo, ale nie jestem Ci w stanie dać tyle, póki co, mogę tyle..." no niestety, wyszło że nie ma ludzi niezastąpionych, zdemotywowało mnie to strasznie do pracy, no ale jak wiadomo samą miłością nie da się utrzymać siebie ani konia. Więc pracować trzeba było (i też zaczęłam robić tylko i wyłącznie swoją robotę, czyli jakąś połowę tego co do tej pory...), ale w międzyczasie po prostu szukałam nowej roboty, a jak już znalazłam to z takim "asem w rękawie" poszłam po prostu że zmieniam pracę. I tak jest najlepiej, jak nie ma się noża na gardle.
Ja jeszcze powiem tak.
Mogę pracować na 3-kę. Tak, żeby zapewnić niezbędne minimum pacjentowi i żeby się w razie czego prokurator nie miał do czego przyczepić. A mogę pracować na 4, 5 ( a nawet 6 angażując się w to emocjonalnie osobiście) Pracując na 3, nikt się nie ma jak do mnie przyczepić. Tyle, że ja WIEM, że pacjent w jakiś sposób na tej mojej pracy cierpi. Krzywdzę go. Więc może to być niezgodne z moim sumieniem, psyche itp.
Ale Ascaia- Ty pracując na 3, NIE KRZYWDZISZ NIKOGO. NIKOGO! Tylko i wyłacznie swoje własne jakieś tam wartości. ( których nikt w pracy jak widać nie ceni)  Ale ludzi nie krzywdzisz!
Więc jeśli Ci płacą takie pieniądze, to ja bym zaczeła pracowac tak jak mi płacą.
Nie rób tych wszystkich dodatkowych akcji, które robisz. Nikt Ci za to przecież nie płaci. Robiłabym TYLKO to co daje mi kase, lub to co muszę zrobić. Sama mówisz, że masz czas pracy nie do końca sztywny. Korzystałabym z tego i robiła sobie inne zlecenia, albo nic bym nie robiła. Przestaniesz się stresowac robotą, prolaktyna ci spadnie, schudniesz może, wyspisz się. Zwolnią Cię? Skoro wiedza, że jesteś dobra, to raczej cię nie zwolnią! Ktoś inny przyjdzie za te pensję na twoje stanowisko?
Ja by się po prostu ZBUNTOWAŁA wewnetrznie. Jesli nie jawnie, bo to jednak trochę straszno stawiac się dyrekcji czy zwierzchnikom, to zbuntowałabym się wewnetrznie i robiła 1/3. Minimum. A w międzyczasie szukała innej roboty.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się