własna przydomowa stajnia

Poproszę, jesli można. U nas tez pole owsa doszczętnie zadeptane i zeżarte przez dziki (ślady raciczek), a rzeczoznawca Koła stwierdził, że to ...wiatr zniszczył 🤔wirek:
Będę opisywał postępowanie krok po kroku:
Uwaga: żadne: dogadamy się, dwie stówy od reki , ani inne takie!!
1. powiadamiać KŁ o szkodzie w ciągu siedmiu dni od jej powstania: przykład uprawa zbóż jarych wiosną , dziki weszły i uszkodziły kilka metrów kwadratowych-powiadomić pisemnie (to ma być tylko informacja o powstaniu szkody).
2. jak szkoda się powiększy do istotnego rozmiaru to wezwać do oszacowania wstępnego - pisemnie koniecznie, albo pocztą albo zanieść pismo i przyjmujący na waszym egzemplarzu musi podbić z datą wpływu (to bardzo ważne aby mieć potwierdzenie daty)
3. przedstawiciel KŁ musi pojawić się w celu wstępnego oszacowania najpóźniej do 7 dnia, poproście by miał ze sobą upoważnienie jesli go nie znacie, jeśli się umówi to w dużych sprawach warto poprosić przedstawiciela Gminy lub Izby Rolnej lub sołtysa do udziału w komisji (łaski nie robią - obligo). Z oględzin (szacowanie wstępne) musi być sporządzony protokół. Bardzo ważne by w protokole znalazła się informacja o procencie strat (to jest obligo wg rozporządzenia). Nie może być odmowy oględzin ani innych ściem. W razie by próbowali coś ściemniać to w protokole jest rubryka do odmowy podpisania i tam musi być wpisane z jakiego powodu nie podpisaliście protokołu (1 egzemplarz dla was). Warto robić zdjęcia śladów i uszkodzeń. jeśli wszystko idzie OK to nie ma co się rzucać. Jeśli doszło do sporu zakończonego odmową podpisania protokołu to warto sporządzić odrębny protokół wraz z przedstawicielem gminy, czy kto tam inny będzie.
4. Jeśli do  siódmego dnia się nie odbędą oględziny to robimy oględziny we własnym zakresie przy udziale zaproszonych jak wyżej i zaznaczamy, że oszacowanie odbyło się bez udziału KŁ (druk w rozporządzeniu lub w sieci)
5. Co do metody oszacowania to jest materiał na tygodniowe szkolenie, ale jeśli jakąś metodę przyjmiecie i będzie ona policzalna i dokumentowana fotograficznie to każdy sąd stanie po waszej stronie (jeśli dojdzie do rozprawy). tak sporządzoną dokumentację oględzin wysyłacie do koła z informacja o dokonaniu oględzin.
6. Może się zdarzyć, że szkoda jest bardzo duża to: paragraf 5 rozporządzenia o szacowaniu szkód.
7. Nadchodzi termin zbiorów/żniw: możemy być po powyższych procedurach (z wyjątkiem pkt 6) albo szkody były później wtedy powinien być pkt 1 i oszacowanie odszkodowania tzw ostateczne.
8 Bardzo ważne powiadomienie jak w pkt 2
9. Terminy u skład komisji jak w pkt 3 i 4 nawet jeśli przy wstępnym osób trzecich nie wzywaliście.
10. Przy szacowaniu ostatecznym KŁ najczęściej przeciągają termin oględzin licząc na to, że rolnik się zniechęci i zeżniwi przed  ich przyjazdem. Ale wy jesteście inteligentni i wzywacie KŁ do oszacowania szkody nie na ostatnia chwilę, ale na więcej niż 7 dni przed spodziewanym wjazdem kombajnu. Jeśli KŁ pojawia się w terminie to ok. Jeśli się nie pojawią to szacujecie sami koniecznie w obecności osób wymienionych powyżej najlepiej ósmego dnia. bardzo ważne by dokumentować szacowanie zdjęciami i zastosować metody jakiegokolwiek pomiaru i przeliczenia. Taką dokumentacje wysyłacie za potwierdzeniem odbioru do KŁ z numerem konta do przelewu kwoty. Jak się zburzą to na drogę windykacji sądowej. Uwaga: pamiętajcie jeśli były oględziny wstępne to rozmiar szkód nie może być mniejszy niż ten z wyliczenia na podstawie przyjętego procentu strat.
jeśli idzie wszystko dobrze to nie ma co gupkować, tylko podpisać co z wyliczenia wychodzi. Jak będzie ktoś miał problem co do wyliczenia szkody to mogę w konkretnym przypadku coś doradzić. Dobrze przeczytajcie rozporządzenie - jesli pokażecie , że na frajerów nie trafili to nie będą was naciągać.
11. Użytki zielone to odrębny przypadek, tu nie ma oględzin wstępnych tylko od razu ostateczne.
12. Ważne - nie mogą oszacować tylko pojedynczych miejsc gdzie dzik wsadził ryj ale cały zasięg geometryczny pola który musi być naprawiony. na to muszą policzyć wszystkie konieczne uprawy i nasiona oraz utracony w tym roku plon tak z pastwiska jak i z łąki.
Jeszcze co do powiadomienia: KŁ ma obowiązek wyznaczyć miejsce/adres gdzie pisemne wezwania do szacowania szkód ma wpłynąć (inny sposób jest nieważny!!!!). O wyborze takiego miejsca muszą obligo powiadomić urząd gminy właściwy dla waszego pola. Z wyjątkiem łąk i pastwisk mogą wam niestety potrącać w wyliczenia utraconego plonu nieponiesione koszty zbioru i transportu .
13, Warto zawierać umowy na dostawy/sprzedaż siana, słomy i innych o nieoficjalnych cenach bo to może być podstawa do obliczenia odszkodowania (można to przed sadem obalić , ale to musi być kozak). Twarda metoda wyliczania , ale krzywdzącą jest przeliczanie sianokiszonki czy siana na zboża. Liczy się to tak : wyliczamy srednia cenę w oparciu o ODR dla czterech zbóż i to jest wartość jednej jednostki owsianej/zbożowej/kJ. Następnie odczytuje się z tablic ile jednostek owsianych/zbożowych/kJ ma np sianokiszonka i mnoży jedno przez drugie i wychodzi wartość 1 tony sianokiszonki.
Na koniec pamiętajcie róbcie wszystko zgodnie z rozporządzeniem, bo wszystko jest fajnie dopóki się coś nie spieprzy, a wtedy jest za późno!
Zapewne jest w wielu przypadkach tak, że nie macie z tym problemów i to jest najlepsze.
Temat ma jeszcze wiele kruczków i zagadnień tu nie omówionych , ale podręcznika tu się nie napisze.
Bardzo dziękuje za wyczerpujące wskazówki. Tym bardziej, że zechciałeś poświęcić czas na dokładny i przystępny laikom opis. Myślę, że wiele osób z tego skorzysta. W poniedziałek zaczynam walkę. Będę zdawać  relacje.
Dzięki za uznanie, przypominam, żeby zapoznać się starannie z rozporządzeniem. Pamiętajmy przy tym wszystkim, żeby nie walczyć za wszelką cenę o 60 zł.
Czesio , melehowicz, z nieba mi spadacie, właśnie szlag mnie trafia z moim KŁ (tzn, działającym na terenach naokoło mojego gospodarstwa.) Wysłałam zgłoszenie na początku marca o szkodach wyrządzonych przez dziki wraz z wnioskiem o oszacowanie szkód i ich naprawę (byłam naocznym świadkiem, jak mi cholery jedne ryły co nocy po polu i podwórku , tuż pod oknami), do tej pory zero widu, zero słychu, dzwoniłam, działają tylko w soboty w swojej siedzibie - nikt telefonów nie odbiera. Mam tyle co kwitek z poczty, że poszło poleconym, a szkody jak były, tak są. Na szczęście w międzyczasie odstrzelili połowę tej ryjącej ekipy, więc przynajmniej szkody się nie powiększają. Ale pastwiska poryte, musiałam koniom przenieść ogrodzenie, na teren, który właściwie pod zrobienie siana chciałam przeznaczyć, bo by nogi połamały, a za dużo tego jest, żeby ręcznie zasypywać i równać. Poza tym, z jakiej racji. Najpierw podpasają zwierzynę na polach okolicznych, a potem sobie urządzają strzelanki. Szkód nie widzą jakoś... W następną sobotę tam zajadę osobiście, zobaczymy, co zrobią. Jak to nie poskutkuje, to chyba będę zmuszona zgłosić to wyżej. Melehowicz tu liczę na Ciebie, że podpowiesz, czy lepiej od razu szacować samemu i do sądu ich, czy najpierw ich odgórnie PZŁ postraszyć, a potem do sądu, jak to nie zadziała?  :kwiatek:
Warto informację do nadleśnictwa urzędu marszałkowskiego i okręgowej rady PZŁ wysłać. Proponuję wysłać też informację do KŁ że oszacowanie szkód, wobec ich nieobecności odbędzie się dnia godzina na działce nr... we wsi... przy udziale ....
Czemu ma służyć ubijanie młodej trawy ciężkimi oponami?
Dzisiaj widziałam jak sąsiad jeździł po polu i ciągnął za sobą wielkie opony (tyły od traktora).

I pozwolicie, że...
W moich ogłoszeniach jest elektryzator sieciowy, gdyby ktoś szukał.
Ze mną można się dogadać.

Poza tym, około 20 palików (150 cm) będę miała na sprzedaż.
Proste, bezwypadkowe. Zielone i białe.

No i właśnie mam całą rolkę drutu ocynk. jeszcze.

Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
04 kwietnia 2017 15:40
Hej 🙂
Przychodzę z podobnym problemem co saganek. Mam padok którego jedna ściana graniczy z sąsiadem (ogrodzenie nasze, zwykłe metalowe przęsła ogrodzeniowe i dość gęsto posadzone, duże tuje). Konie zrobiły sobie tam stołówkę, rosną w kupce sosny więc mają fajne schronienie. Na drzewie mają siatkę z sianem, więc dość dużo czasu tam spędzają. Kupy robią kawałek dalej, dwa razy dziennie je sprzątam. Czasami sikają pod tymi sosnami na resztki siana ale to też jest regularnie zbierane. Wącham ją, mama, tata i kilka osób z zewnątrz 😉 i nic nie czuć poza zapachem siana (mamy bardzo ładne siano i czuć nim przyznaje ale to raczej chyba ładny zapaszek  🤔wirek: ) Jak się ociepliło to już drugi raz sąsiad dzwonił, że im śmierdzi. Chwilowo konie są tylko na tym padoku, zaczęła się odbijać trawa i więcej czasu spędzają za stajnia szukając zielonego. Myślę, że do dwóch tygodni zrobią nareszcie mostek żeby mogły iść na pastwiska ale na noc i tak będą na padoku i raczej na pewno pod sosnami będą spać. Czy wysypanie piachem choć trochę pomoże? Myślałam jeszcze żeby na ogrodzeniu umocować maty bambusowe bo dziś coś sąsiad marudził, że cały czas musi oglądać konie i że parskają  😵
No i najważniejsze pytanie, czy jeśli naślą na nas policję czy inne służby to są jakieś przepisy dotyczące wypasu koni i konieczności zachowania jakiś odległości od zabudowań sąsiada? Może się ktoś przyczepić od strony prawnej?
Jeśli masz konie w mieście i w zapisach miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego jest zapis o przeznaczeniu tej części miasta na cele inne niż rolnicze lub ośrodka jeździeckiego albo w regulaminie porządkowym jest zakaz chowu zwierząt to mogą się skutecznie przyczepić. W przeciwnym razie masz pełne prawo do chowu koni.

Maluda: pewnie ukradli mu wał, wiosenne wałowanie łąk i pastwisk na glebach organicznych to standard.
maluda, u nas tak rozwalają kretowiska na łąkach nadrzecznych.
Ok, dzięki.
Zaintrygowało mnie to.
melehowicz Dziękuję  :kwiatek: W takim razie w sobotę wpadam im do biura i robię armageddon, jak nie podziała, to idę z tym wyżej.
desire   Druhu nieoceniony...
05 kwietnia 2017 10:17
Robaczek M., jeśli mieszkasz na wsi i konie chodzą po działce rolnej/siedliskowej/łące to jedynie sąsiad może wezwać inspekcje wet, sanepidy odpadają, bo wpierdziulają się w kompetencje inspektora wet, policja i straż miejska tym bardziej nie wiem co mają do koni... 🤣 
Pamiętam artykuł, o pani która wprowadziła się na wieś i liczyła ile litrów moczu koń wydala i ile kilogramów kupy... że nie potrafi kawy wypić na tarasie, bo tętent jej przeszkadza gdy konie są wypuszczane...  🤣  😜
RobaczekM Jeśli mieszkasz na wsi i na tym terenie uchwała rady miejskiej (dot. utrzymania ładu i porządku w gminie) dopuszcza utrzymanie zwierząt gospodarskich, to sąsiad nie może mieć do Ciebie pretensji o zapach czy parskanie, no chyba, że konie są rażąco zaniedbywane. Może wezwać inspekcję wet. albo komisję z urzędu z przedstawicielami organizacji zajmującej się ochroną praw zwierząt. Może też wezwać policję jeśli konie bez kontroli spacerują po wsi i wtedy grozi Ci mandat do 250 zł. Sąsiad decydując się na zamieszkanie na wsi chyba zdawał sobie sprawę, że jest to teren służący produkcji rolnej. Jeśli ma problem, to powiedz, że zamierzasz hodować jeszcze świnie 🙂
Ja mam takich problematycznych ludzi za płotem. Sąsiadka pochodzi ze wsi, z gospodarstwa, a mnie kazała płot zasłonić bo jej koń śmierdzi. Nie obornik, ale KOŃ. Zabiłam ją śmiechem, informując, że koń zeżre wszystko czym płot osłonię więc ona może swój płot osłonić jak chce, bo tak będzie bezpieczniej 🙂 Teraz rozpuściłam plotkę, że klacz jest źrebna (bo ciągle ma bidulka nadwagę) A niech się martwią zwiększeniem stada a co! 🙂
Ja mam konie parę metrów od Kościoła. Też się zastanawiałam czy nie będę miała z tego powodu "atrakcji", ale póki co nikt nie marudził, że mu śmierdzi. Bynajmniej mi.
Wpadłam się pochwalić, bo bardzo mnie cieszy nowa budowla. To będzie wiata na pastwisko.
bera7, fajnie wygląda. Pochwal się jak skończona będzie. Będę wdzięczna (może być na pw) jak napiszesz z jakich materiałów i jaki koszt wyszedł Ci takiej wiatki 🙂

kwagga, fajnie masz z sąsiadami  😂 ja mam podobnie. Między mną a sąsiadami mam działkę, na której mam padok z wiatą i kucyki. I chciałam tam postawić kryty lonżownik, ale sąsiad (który to wynajmuje) właścicielowi domu powiedział, że mu konie śmierdzą (jak pracował u mnie przy wywalaniu z boksów codziennie jak po operacji ręki byłam to mu nie śmierdziało, haha). No i sąsiadka nie zgodziła się(potrzebowałam jej zgody bo musiałabym się postawić w 1,5 m od granicy żeby się zmieścić pomiedzy budynkami a ogrodzeniem).. no to mają gorzej, bo wiata z kucykami zostanie na swoim miejscu, czyli dalej będą mieć latem muchy i aromaty 😀 ale zlewam to. Bo mieszkamy na wsi, a jak jemu nie pasuje to do miasta niech spada 😀
bera7,
Fest wiata :-) zapowiada się zacnie.
Podobnie jak aniagre chętnie zobaczę zdjęcia ukończonej budowy.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
06 kwietnia 2017 18:40
Och, sąsiedzi  🤣 U nas sąsiad się czepia, że ma pełno much w domu, bo konie chodzą koło jego działki, na której ma dom. Ale że pod oknem zrobił kompostownik i wywalił warzywa, to problemem nie jest. Innemu sąsiadowi przeszkadzają konie więc ustawił kilka uli wylotami w stronę pastwiska (2-3m od ogrodzenia). Innym przeszkadza, że do stajni przyjeżdżają ludzie, innym, że na wsi są konie, a jeszcze inni zrzędzą, że konie przechodzą koło kaplicy i zostawiają ślady.
Stajenny zamiata ulicę, jak konie nabrudzą, a i tak ludziom źle. Gdy konie z sąsiedniej stadniny nawaliły pod sklepem, to nikomu nie przeszkadzało  🏇
aniaagre, konstrukcja jest ze stali. Rury kupione na złomie oraz profile zamknięte w składzie. Sama stal kosztowała mnie 1860 zł.
Ale zdecydowałam się na taką, bo drewniane mi obgryzają konie. Wygląda to brzydko i po 2 latach już muszę niektóre elementy konstrukcji wymienić. Niech spróbują stal pogryźć 😉. Stal będzie długowieczna, a konstrukcja jest po części skręcana. Można ją będzie stosunkowo prosto rozebrać i przenieść w inne miejsce jeśli zajdzie taka potrzeba. Ma specjalne stopy, które będą prętami zakotwione do gruntu.
Koszt czyszczenia stali w profesjonalnym zakładzie, spawanie, malowanie podkładem, transport i zestawienie to 1700 zł. Pewnie można taniej, ale chciałam żeby to było zrobione solidnie i wybrałam faceta, który robi ogrodzenia kute zamiast jakiegoś Kazia ze spawarką, który usmarcze coś.

Teraz dojdzie mi koszt malowania (pewnie ze 100 zł farba), listwy pod drewno (pewnie ze 200 zł) poszycie dachu - ja kupię trapezówkę po ok. 20 zł/m to jakieś 650-700 zł. I na ściany pójdzie deska - oflis. Nie wiem ile będzie kosztowało, mam nadzieję, że nie więcej niż 500 zł- 600 zł. Do tego wkręty do dachu i do drewna i robota już własna.

Całość jakieś +/- 5000 zł.
W latach 70 bodajże był wyrok dla właściciela uli.  Nie dochował wysokości ogrodzenia i ule były zbyt blisko padoku z końmi. Z relacji właściciela koni wynikało, że siwki nagle poczerniały. Tak to się pszczółki rozwścieczyły. Oczywiście konie kaput.
bera7, a masz wszystkie konie w jednym stadzie i taka wiata będzie na jednym dużym pastwisku?
U mnie koni dużo pojedynczo padokowanych, więc muszę bawić się w sektory, po kontuzjach konie i właściciele wymagają mniejsze padoczki.
A najchętniej to bym zrobiła dwa giga pastwiska z wiatami, i konie w jednym stadzie i niech się bawią i chowają kiedy chcą..
aniaagre, u mnie stado AŻ 6 koni. To wiata na letnie pastwisko. Na zimowym mam 2 takie, żeby mogły się podzielić wg sympatii. Wejście na drugie pastwisko jest z zimowego padoku, więc korzystając z niego mają dostęp do tych wiat.
Wg mnie na całoroczną to tak na 3-4 konie jedna wiata. Latem nigdy wszystkie na raz się nie pchają. Mam też jedną osobną z wygrodzonym padoczkiem, która czeka na konia pojedynczo padokowanego.

Generalnie im będzie koni i pastwisk przybywać (a taką mam nadzieję) tym więcej będzie wiatek stawało. Jeśli będzie zapotrzebowanie na "jedynki" też powstaną.
U nas temat wiat jednak powrócił, ale tylko ze względu na darmowe drewno z usuwania zadrzewień z przyszłych pastwisk.
Wycięliśmy już belki na jedną wiatę - fakt olsza, więc postoi zaimpregnowana maksymalnie 15 lat, ale koszt tyle co wlać mieszankę do piły i paliwo do ciągnika to wybrzydzać nie będę, a kupioną w tartaku sosnę za półtora tysia, bo tyle nam wyszło jakbyśmy chcieli kupić belki, też musiałabym impregnować - to w tej cenie wyjdzie mi cała wiata, bez wliczania własnej roboty. Jestem idealnym wolontariuszem 😉 we własnym gospodarstwie.
Każde drzewo na pastwisku lepsze niż kiepska wiata, a grupowe zadrzewienie lepsze o najlepszej wiaty. Piszę to nie po to by krytykować Zieloną, ale na kanwie jej wyznań pozwalam sobie na taka opinię. To tak w temacie ochrony zadrzewień, chociaż akurat jestem zwolennikiem aktualnej sytuacji prawnej w tym zakresie.
U nas sporo drzew pozostało (około 40-50/ha, muszę policzyć, żeby odliczyli mi w UG od nasadzeń), w tym zadrzewienia wzdłuż granic jak i liniowe dzielące naturalnie działkę na dwie części po 4 ha każda, dodatkowo na działce jest hektar lasu grabowo-bukowego i zadrzewienia wokół stawu, a wiata docelowo będzie stajnią angielską z bezpośrednim wyjściem koni na wybieg. W chwili obecnej muszę targać z końmi ze stajni przez całe podwórko, a wejścia na pastwiska mam z drugiej strony, tak samo z obornikiem, słomą , sianem - w efekcie wieczny bajzel i latanie z grabiami, a przy opadach błoto i koleiny od ciągnika - zabetonować się nie chcę, nie po to wyniosłam się na wieś. W dodatku dojazd do gospodarstwa jest właśnie od strony stajni - budynki usytuowane w U, więc mało reprezentacyjnie to wygląda 😉 i w docelowych planach mam wyprowadzenie koni, przynajmniej większości z budynków przed domem, do drewnianych stajni angielskich/wiat z drugiej strony domu z bezpośrednim wyjściem na wybiegi i pastwiska.
[quote author=zielona_stajnia link=topic=19013.msg2669087#msg2669087 date=1491510565]
(około 40-50/ha, muszę policzyć, żeby odliczyli mi w UG od nasadzeń)
[/quote]
o co chodzi?
Zgodę na usunięcie dostałam jeszcze zanim weszła ustawa Szyszki i zgodnie z wydaną decyzją mam za każde usunięte drzewo powyżej 50 cm obwodu nasadzić inne (byle liściaste za liściaste, iglaste za iglaste) lub zapłacić stosowną wyliczoną opłatę administracyjną. Zgłosiłam wszystko jak leci, bo nie wiedziałam ile i które drzewo zostanie - teraz muszę się kopnąć na pole i policzyć aby złożyć pismo o zmniejszenie nasadzeń, bo usunęłam mniej drzew niż w wydanej decyzji. Ciekawe jak podejdą do tematu, czy dadzą pismo, że mam wcale nie robić nasadzeń, czy odliczą te sztuki co zostały, bo babka w UG jest zakręcona - chłopom na polach pozwala ciąć jak im się podoba, a tego to nawet Szyszko nie przewidział 😉
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
07 kwietnia 2017 12:21
W latach 70 bodajże był wyrok dla właściciela uli.  Nie dochował wysokości ogrodzenia i ule były zbyt blisko padoku z końmi. Z relacji właściciela koni wynikało, że siwki nagle poczerniały. Tak to się pszczółki rozwścieczyły. Oczywiście konie kaput.


Konie są wrażliwe na jad pszczół... Już mówiłam właścicielom stajni, że można postawić panel wysoki naprzeciw wylotów uli, żeby pszczoły musiały wysoko lecieć. Damy na panel tarczę i powiemy, że będziemy trenować łucznictwo  😁
No to sąsiad od uli lekko przegina, bo co innego jak komuś przeszkadza tupanie koni, czy zapach obornika - typowe dla miastowych, co wynieśli się z miasta i im świnia na wsi przeszkadza, ale padnięcie konia po użądleniu to inna "grubość" sprawy. Można sąsiada trochę postraszyć:
http://www.tygodnik-rolniczy.pl/articles/pieniadze-i-prawo/pasieka-przy-granicy-z-sasiadem/
http://www.forum.pasiekaambrozja.pl/viewtopic.php?f=35&t=10343
Bardziej drastycznie i chamsko - w zależności od zachowania sąsiada - można sprawę załatwić opryskami (ale szkoda pszczół, bo zapylaczy mało i co one winne, że właściciel... kumaty inaczej)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się