naturalna pielęgnacja kopyt

Z ropą w kopycie miałam do czynienia dwa ray, raz u jednego konia, raz u drugiego. W obu wypadkach dowiedziałam się po fakcie, czyli jak pokazała się szczelina przy koronce.  Konie same sobie poradziły, w ogóle nie kulały.  
"ps Czemu cofnąć mustang roll? Jeśli go cofnę, to ściany na grubość będą niesymetryczne i będę musiała zrobić mocniejszy wszędzie wokół.
Czemu cofnąć? Coś tam jest nie tak?"

tunrida, a teraz widzisz niesymetryczność? 😉


Aquarius- nie mam NIC na swoje usprawiedliwienie.

Wracam ze stajni. Jednak grzeje i jest troszkę spuchnięte.  😤 W ciągu dnia koń chodzi po śniegu, więc jak przyjeżdżałam to tego tak nie było widać. Ale kiedy odwiedziłam go teraz, prawie nocą, to po kilku godzinach stania w boksie widać, że jednak troszkę cieplejsze i spuchnięte jest.

Zrobiłam ten okład z riwanolu. Moje wrażenia. Musiałam całe 20 minut siedzieć i trzymać worki na nodze, bo jak tylko się odsuwałam (choćby na chwilę) koń grzebał nogą i rozrywał worek. Dolewałam co chwila gorącej wody z termosu przez co riwanol rozcieńczał się coraz bardziej i bardziej.
Ani otręby, ani trociny nie są jakoś zbytnio pomocne.
Na dłużej niż 20 minut zabrakło nam reklamówek.  😉

Opuchlizna zeszła !!
Będę robić te moczenia 2 razy dziennie, bo teraz wierzę, że jednak są zarąbiste ! 
I już uciekam i nie zajmuję wątku moją popsutą nogą.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim!  :kwiatek:
Dziewczyny, a ten "pasek" między białą a "ładną" podeszwą jak powinno się traktować - jako podeszwę, czy jako białą?
Bo jeżeli jako białą, to tej "grubości" będzie więcej niż zaznaczyła Aquarius?

tunrida - do takiego okładu "na noc" to tylko wata zamoczona w rivanolu i zwykły bandaż wystarczy - nie trzeba na to worka, wata bardzo dobrze trzyma wilgoć i jednocześnie od brudu w boksie izoluje. Tylko trzeba pamiętać, żeby nakładać watę już zamoczoną, bo jak się później wlewa rivanol to prawie nic z lekarstwa nie dochodzi do kopyta (wata tak dobrze filtruje).
EKornik, właśnie sama się zastanawiałam. Pamiętam, że tunrida pokazywała kiedyś zdjęcia, jak po wykruszeniu się podeszwy pokazało się więcej białej linii i całkiem możliwe, że ten pasek też będzie białą linią, ale ciężko jednoznacznie to określić po zdjęciu.
dempsey   fiat voluntas Tua
15 stycznia 2010 01:35
tunrida, dobrze ze się polepsza! zdrówka!

a mnie trochę przestraszyły tyły mojego konia
zastanawiam się co to jest - to fatalnie wyglądające wywinięcie na pazurze  🤔  podobnie jest w drugim tyle. wygląda jakby ściana za wolno zrastała, i narosło za dużo podeszwy. jakby przybrakło ściany na pazurze.

od ostatniej większej roboty przy tych kopytach (lekkie obniżenie piętek, zaokrąglenie) minęło ok. 3 tygodnie. dwa dni temu zrobiłam ostrożne zaokrąglenie.
wiem, że pilnie wymagają "rollowania", że wyglądają dzwonowato i wciąż mają za wysokie piętki.
te zdjęcia zrobiłam, żeby spokojnie popatrzeć i przygotować się do pracy.  ale pazur wydaje mi się b. dziwny i nie wiem czy samo zaokrąglenie wystarczy.



tutaj na skośnym widoku podeszwy zaznaczyłam co wydaje mi się konieczne do usunięcia.


i jeszcze dwa pytania:
1. czy tu mozna zobaczyć tzw. bull nose?

2. czy samoistne pojawienie się łuczka na ścianach przedkątnych (tego co jest widoczny z profilu kopyta) jest dobrą oznaką? on mi się pojawił sam z siebie, dopóki kopyta były prowadzone tradycyjnie, nie było go.
edit: jednak widzę jak  wysokie wciąż są piętki. chyba jak się je obniży do poprawnej wysokości, to luczek zniknie..
dea   primum non nocere
15 stycznia 2010 08:19
Wg mnie to białe kopyto chce się skracać. Wystarczy, że będziesz trzymać to pęknięcie nad poziomem ziemi i zaokrąglone a zrośnie. Chyba że wplątał się grzybek, wtedy to może trochę potrwać, ale i tak - podstawa to trzymanie tego pazura krótko, nie bedzie się odrywał, to gorsze będą warunki dla grzyba. Samo spiłowanie pazura może się robić dlatego, ze koń ciagnie pazurkiem po ziemi (Wiedźmin tak robił). To co wygląda najmniej ciekawie w tym kopycie, to asymetria boczna.
Czarne wygląda OK - patrząc po kącie koronki i wysokości piętek to nie jest "negatywny". Łuczek może się pojawić samoistnie, nie za duży - wręcz powinien. To raczej jak się nie pojawia, można się niepokoić 😉

Od kiedy go strugasz?
dempsey   fiat voluntas Tua
15 stycznia 2010 09:56
To co wygląda najmniej ciekawie w tym kopycie, to asymetria boczna.
dea, to zdjęcie jest fatalnie zrobione, dlatego może mylić. kopyto nie jest idealne, ale zdjęcie jest jakoś z boku dziwnie  😡  i to może potęgować wrażenie asymetrii. muszę zrobić normalne na wprost  🤬.
tu oś:


dzięki dea za odpowiedź  :kwiatek:

co do tego ile go strugam: hmm trudno to nazwać "struganiem" 😉, dopiero dwa razy nieśmiało wycinałam kąty wsporowe nożem ja go raczej "piłuję".
ostatnio tradycyjny kowal robił go na przełomie października/listopada. od tej pory tylko ja jestem odpowiedzialna za kopyta... więc to już trzeci miesiąc. z tym, że tyły traktowałam jakoś trochę po macoszemu..

i nie czuję się z tą samodzielnością do końca komfortowo. dlatego dzwonilam dziś do tego fachowca, który zgodził się na konsultacje "naturalsowe".
zapytałam orientacyjnie o cenę wizyty i podal mi cenę jak za zwykłe rozczyszczanie (słusznie zresztą).
kłopot w tym, że ta cena to 230 zł .. wbił mnie trochę w ziemię  🤔 spodziewałam się kwoty połowę mniejszej.
ale chyba zacisnę zęby i zgodzę się. cóż, za wiedzę się płaci.. w końcu kurs naturalnego werkowania też nie kosztuje 5 zlotych. 
Z ciekawości:
dempsey, skąd ten "fachowiec naturalsowy" ma wiedzę?
dea   primum non nocere
15 stycznia 2010 14:18
O żesz... nie wiedziałam, że takie ceny są na rynku 😉 może jakieś ogłoszenia gdzieś wstawię i dorobię 😉
Ciekawe, faktycznie, co też ten koleś za kursy skończył. I czy ma po nich prawo do strugania zawodowego. Za taką cenę, rozumiem, skany jego papierów już na mailu masz? 🙂 Bo za uoczy piękne i uśmiech szczerbaty bym tyle nie płaciła 😉

Jak rozważasz w ogóle taką kwotę, to odłoż to sobie 3 razy i sama jedź na kurs. Jeszcze Ci zostanie na nóż i tarnik na start. Zobaczysz, że to nie takie straszne.

EDIT: Gdzie są takie ceny?? Za zwykłe rozczyszczanie bez kucia płaciłam od 35 do 50zł. Jakby gość był w USA na szkoleniu AANHCP i miał ich certyfikat, to może mógłby śpiewać takie ceny. Szczerze wątpię w takie kwalifikacje. Koniecznie go sprawdź. Papiery to nie wszystko, ale dobra baza w takiej sytuacji 😉

Kopyto po "przesunięciu osi" faktycznie wygląda lepiej. Ta szczelinka zrobiła się tak z dnia na dzień? Nie było jej wcześniej? To nie wygląda na "przerośniętą podeszwę" albo "braki w przyroście ściany" tylko pęknięcie między rogiem barwnym ściany (który dobrze, że się uniósł nad ziemię, bo nie powinien ciężaru konia nosić), a rogiem bezbarwnym ściany (który bierze udział w przenoszeniu ciężąru razem z podeszwą i resztą spodu kopyta). Sam kształt tego to zaczątek mustang rolla, który w takich warunkach jak teraz konie sobie po prostu często same robią. Nie ma się czym martwić (poza tym pęknięciem, które pojawia się najczęściej wtedy, kiedy pazur jest za długi - prawdopodobnie jakby potrzymac regularnego mustang rolla na tych kopytach, od góry zrósłaby ściana bardziej stromo - dlatego pytałam od kiedy strugasz...).
Kiedyś u Teo pojawiło się coś takiego:

Pytałam Larsa, co z tym robić, ale o ile pamiętam odzew był "robić swoje", to ślad wcześniejszych naprężeń, zrośnie.

P.S. Cena brzmi zdzierczo-warszawsko i nawet dość znajomo 😉 Chociaż teraz ponoć w ogóle podskoczyły ceny kucia i strugania (przynajmniej w okolicach Warszawy)...
dempsey   fiat voluntas Tua
15 stycznia 2010 15:03
co do fachowca, to bynajmniej nie jest on naturalny! to jeden z warszawskich tradycyjnych "większych" kowali. po prostu pierwszy, który na pytanie o konsultacje konia prowadzonego metodą naturalną przez właściciela (czyli mnie) nie zaregował "Eeee?  🤔wirek:", tylko bardzo rzeczowo i z zaciekawieniem porozmawiał.  na razie tylko przez telefon. tknęło mnie żeby przy kolejnej rozmowie zapytać o koszt wizyty.
tak naprawdę to od rana zastanawiam się żeby do niego zadzwonić jeszcze raz z pytaniem: przepraszam, czy ja się nie przesłyszałam.?

macie rację że to być może nie jest warte tej kasy. mam kilka dni na zastanowienie się.

dzięki dea jeszcze raz za rozwianie wątpliwości. zmiana pojawiła się w ciągu 2 tygodni ale nie przyuważyłam czy stopniowo. na pewno od czasu tych dużych śniegów.

teo  :kwiatek:


A to mam wrażenie, że wiem, o kim mówisz 🙂. Ale na Twoim miejscu odłożyłabym na kurs, tak jak mówi dea.
Takie kopyta jak u dempsey widzialam u konia, ktory mial strasznie przerosniete kopyta i w koncu jak namowilam wlascicielke zeby chociaz rozkola konia, to zaraz potem tak sie podrywaly sciany ze byly duzo wyzej od podeszwy, kon zostal na samej podeszwie i co zrobil kowal ano wyprofilowal podeszwe  🤔 cale szczescie kon nie okulal no i mial chwile wolnego od podkow bo nie bylo do czego przybic  😀iabeł:
Wiwiana   szaman fanatyk
16 stycznia 2010 13:31
Hej, dziewczyny, a o fotce Edzi z poprz. strony nikt nic nie powie?
Edzia69 Mi osobiście podoba się ta zmiana. Jestem ciekawa co zaawansowani w temacie powiedzą 👀

Interesuje mnie również, czy te piętki na początku kładły się? Fajnie byłoby obejrzeć jeszcze bok kopytka przed struganiem i dziś.

Ja mam zamiar nasze kopytka pokazać za tydzień i mam nadzieję na Wasze dalsze wskazówki🙂 Najtrudniej jest mi wykonać to obniżanie piętki... niby teoretycznie trochę wiem, ale trudniej jakoś mi się uporać z tym w praktyce 🙄

edit: Słyszeliście może coś o najbliższym kursie kopytnym?
edzia69   Kolorowe jest piękne!
16 stycznia 2010 16:11
Nutka,
niestety nie mam fotek jak to kopyto wyglądało przed zrobieniem zdjęć "pierwszych"
W każdym razie mój koń był kaleką, który bez podków nie mógł chodzić, a jak kopyta się rozleciały całkiem i nie było do czego już kuć zaczęłam myśleć o najgorszym.Miał dzwonowate, pękające, płaszczaki. Teraz mój koń chodzi na bosaka w 2-3 godzinne tereny.  😅.
I tutaj padam do nóżek Wiwianie 👍 🙇, bez której bloga i pomocy na bank nie dałabym rady.
Tak kładły się, szczególnie na tyłach, miałam piękne krwiaki i ropnie. Jeszcze jakieś 2 mies temu wylazł mi jeden przez piętkę. Oby to był ostatni....
No właśnie ja też pracuję nad dzwonowatym płaszczakiem/łyżwą.... a miał kładące się piętki?
ups... no tak kładły się 😁
dea   primum non nocere
16 stycznia 2010 17:24
edzia: Zdecydowanie zmiana na lepsze, teraz wyglądają jak kopyta 🙂 Koń to zresztą mówi 🙂

A ja wróciłam od Migdała 🙂 i wiecie co, chce się żyć...
Chwila rozmowy z właścicielką: mówiła, że Miś po 10 latach życia po raz pierwszy przestał zamulać w terenie, idzie chętnie, nie potknął się ani razu (a miał ksywę "ciamajda", bo potykał się na prostej drodze!... o własne kilometrowe pazury, niech zgadnę...). I jeszcze coś, prawie się popłakałam :/ Pamiętam od zawsze, że on stękał w terenie, żartowałyśmy sobie z tego, "oj, biedaku, ale cię męczy ten teren, zaraz padniesz chyba" - ani razu nie stęknął teraz w terenie  😲 Właścicielka posmutniała... "wiesz, on stękał, bo go te nogi musiały boleć!"... przez tyle lat koń cierpiał, a ona nawet o tym nie wiedziała. Wcześniej, przed tym kryzysem, był rozczyszczany regularnie przez kowali. Od zawsze był zmulonym, "leniwym", stękającym i potykającym się o własne nogi ciamajdą...
A z wyglądu: brzyyydkieeee!! Długie szpony (właścicielka: "alez on ma teraz krótkie kopyta! jak nie jego!"😉, skrócone mocno, nadal wyglądają jak słoń bez trąby, od góry nieśmiało idzie lepsza ściana. Od spodu jaja i podeszwa jak powierzchnia księżyca. Zacieśnione kąty i głębokie rowy przy strzałce ("TAK, zostawimy to tak"😉. Strzałka tylko w jednej zadniej ładna. Cóż, nie czas na wyglądanie. Cieszę się jak głupia, że ładnie chodzi 🙂

...tylko czemu mam wrażenie, że dla Bakalii przyszłam za późno :| no ale będę próbować.
dea Smutne są takie historie, zwłaszcza jeśli znamy właściciela i wiemy że jest dla tego konia w stanie tyle dać i zrobić, a tutaj do tak prostej rzeczy trzeba było tak długo dochodzić...
Tak samo Edzia pisała, że myślała już o najgorszym... ja miałam odstawić swojego sześcioletniego konia na łąki i dać już jej spokój... Fajnie, że zaczyna się nowy trend naturalnej pielęgnacji kopyt w dziedzinie pielęgnacji koni w Polsce, tylko ile jeszcze koni będzie musiało przejść przez ludzkie wyboje nieświadomości?

Jakbyś dea miała jakieś zdjęcia Migdała jak wyglądały kopytka przed werk. a jak wyglądają teraz to byłoby super obejrzeć 😉
Czy ktoś wie coś na temat jakiegoś kursu?
Wiwiana   szaman fanatyk
16 stycznia 2010 21:45
Edzia, zdemaskowałaś mnie  😁
Miło się czyta, dzięki 🙂

Dea,  💃
Jak człowiek patrzy na konia, co wreszcie dobrze chodzi, to zapomina ile się musiał uszarpać czasem 😀
A z opisu to jak u Konia B. - krater na kraterze, a kształt całości..... tfu, paskudztwo.
Czekamy na dalsze wieści  😀

[size=10pt][size=10pt]Scheise, wrzuciłam na bloga nową notkę, a tu wszystko się wykrzaczyło w trakcie i teraz coś dziwnego wisi.... uprasza się o nieczytanie, dopóki nie wykombinuję jak to usunąć.....[/size][/size]
edzia69   Kolorowe jest piękne!
17 stycznia 2010 09:48
Wiwiana,oj tam zdemaskowałam zaraz!
Jesteśmy z Nugatem i zapewne i innymi końmi dozgonnie wdzięczni za otwarcie oczu . Ot co!
dea   primum non nocere
17 stycznia 2010 10:06
Nutka, niestety nie mam zdjęć Migdała "sprzed". I mam nadzieję, że takich już nikt nie będzie miał mu okazji zrobić  😀iabeł: Za to "po", ewentualnie "przed" normalnym rozczyszczeniem mogę zrobić - jak aparatu nie zapomnę i jak baterie wytrzymają, wczoraj dwa komplety padły zanim zdążyłam cokolwiek pstryknąć 😉

Tyle dobrego, że nie wygląda jakby jeszcze miał jakieś ropska pod podeszwą. Nie było w ogóle śladów ropnia. Między wyłożoną na całą podeszwę ścianą wsporową, a właściwą podeszwą był tylko proszek. Żadna ściana tez nie odpadła przy dotknięciu 😉 Szkoda, że taki zacieśniony jest, bo mógłby mieć naprawdę ładne kopyta. Tak, trzeba porobić foty, będzie badanie w temacie na ile dziesięcioletni koń się może jeszcze "odcieśnić"...
Wiwiana   szaman fanatyk
17 stycznia 2010 10:16
Żadna ściana tez nie odpadła przy dotknięciu

No, ja miałam szok lekki 😉
Ciekawe ile teraz zajmie odrastanie tego. Jak na razie koń ma po 0,5 ściany wsporowej na kopyto. Hm.
Wczoraj zaglądałam i pęknięcia ścian przednich zeszły się do stadium cienkiej kreski. Koń B. chodzi na podeszwie, ba - biega nawet i to na tyle szybko, że złapać dziada na wybiegu to spora sztuka. 😉

Edzia  :kwiatek: Całą przyjemność po mojej stronie. Dasz się kiedyś na Rudym przejechać i będziemy kwita  😉
edzia69   Kolorowe jest piękne!
17 stycznia 2010 10:31
Wiwiana,
heheh, spoko,  🚫
teo jakie piekno kopyto  😜 obledne
dea   primum non nocere
17 stycznia 2010 18:32
No, z tą obłędną pięknością bym nie przesadzała... linia koronki zakrzywiona do góry, pęknięta ściana, "bull nose", krawiak... a poza tym tak, ładne 😉
wiecie jak potocznie nazywane są cęgi do podkowiaków?  :kwiatek:
edzia69   Kolorowe jest piękne!
18 stycznia 2010 20:13
słyszałam "kleszcze"
może krokodylki?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się